Bankructwo USA ...
Serwis znalezionych frazLinki
- Ashley...
- USA bedziemy ratować Euro - komunizm!
- Secesja w USA !!! Nowa Konfederacja !
- Ameryka Łacińska - kolonia USA .
- Nauka angielskiego w USA.
- Romney prezydentem USA !
- Prawdopodobieństwo bankructwa Polski 10 % .Czyżby tylko 10 ?
- dodatkowy zarobek
- Letnie szkolenia dla studentĂłw
- TOĹťSAMOĹÄ
- Widzę że twoja strona potrzebuje pozycjono
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- reszka.htw.pl
Ashley...
Stany Zjednoczone już w marcu mogą ogłosić bankructwo. Skutki takiej plajty byłyby opłakane.
Oznaczałoby to katastrofę nie tylko dla rządu, ale i całej gospodarki, „prawdopodobnie groźniejszą w skutkach niż efekty kryzysu finansowego z lat 2008 i 2009” – ostrzegł w minionym tygodniu amerykańskich kongresmenów sekretarz skarbu USA Timothy Geithner.
Zabraknie na odsetki?
Bez podwyższonego limitu zadłużenia rząd Baracka Obamy musiałby albo radykalnie podnieść podatki, albo mocno zacisnąć pasa, zlikwidować część instytucji, zmniejszyć zasiłki socjalne i inne wypłaty z budżetu. W skrajnym wypadku zabrakłoby mu zaś pieniędzy na spłatę odsetek od obligacji – a to skutkowałoby ich przeceną i degradacją ratingów kredytowych USA. I totalnym chaosem na rynkach.
Geithner zwrócił się do Kongresu, bo to właśnie w gestii amerykańskich ustawodawców leży ustalanie limitu długu publicznego. W ciągu minionej dekady podnosili go dziesięciokrotnie – po raz ostatni w lutym zeszłego roku. Limit powędrował wtedy w górę o 1,9 bln USD, do blisko 14,3 bln USD.
Na koniec zeszłego roku całkowity dług USA sięgnął natomiast minimalnie ponad 14 bln USD. Z wyliczeń rządu wynika, że powyżej obowiązującego progu może znaleźć się już nawet 31 marca. Najpóźniejszy termin to połowa maja, a zależy to od tego, ile administracja zbierze w pierwszych miesiącach roku z podatków i czy skorzysta z nadzwyczajnych rozwiązań mogących nieco opóźnić moment osiągnięcia limitu.
Herbaciani mówią „nie”
Jaki problem znów podnieść próg, skoro Kongres czynił to już tak wiele razy? Tym razem nie jest tak łatwo, bo po jesiennych wyborach demokratyczny obóz Obamy stracił większość w Izbie Reprezentantów. Wielu republikanów, w tym przedstawiciele skrajnie konserwatywnej Partii Herbacianej, zapowiada, że na żadne zwiększenie limitu długu się nie zgodzi. Zanosi się więc na ostre polityczne starcie, zwłaszcza że w zeszłym tygodniu republikanie przegłosowali, iż zwiększenie limitu długu powinno być uchwalane odrębnie, a nie w ramach przyjmowania ustawy budżetowej.
>>>>>
Obecnie USA maja juz 100 % PKB!Teraz chodzilo by o 120 % czyli Grecja...
Tylko zwazmy fakt ze USA sa swiatowym żandarmem i maja bazy na calym swiecie - prowadza wojny stabilizacyjne jak w Iraku i Afganistanie.AKURAT ONI MIELI NA CO WYDAWAC i tych wydatkow nie mozna nazwac ,,bezsensownymi'' bo inaczej musieli by oddac swiat bandytom...
Natomiast jakiez to wojny prowadzila Mumia Europejska?ZADNYCH!Nawet wojsk nie w Europie bo wydaja po 1 % PKB...ZMARNOWALI NA URZEDASOW!I teraz bankrutuja!
Dług publiczny USA osiągnął rekord wszech czasów i w ostatnim tygodniu grudnia przekroczył 14 bln dol. - podała agencję AP. Oznacza to, że każdy Amerykanin jest zadłużony na ponad 45 tys. dol.
Niemal połowa obecnego zadłużenia powstała w ciągu ostatnich sześciu lat. Zadłużenie wzrosło z 7,6 bln dol. w 2005 roku, kiedy prezydent George W. Bush zaczynał swą drugą kadencję, do 10,6 bln w dniu, w którym urząd prezydenta objął Barack Obama i do 14,02 bln obecnie.
Dług publiczny zazwyczaj kurczy się w czasach pokoju i rośnie w latach wojny. Gwałtowny skok zadłużenia od 2005 roku przypadł na okres, w którym Stany Zjednoczone prowadziły dwie kosztowne wojny oraz przeszły najgłębsze załamanie gospodarcze od lat 30. XX wieku - przypomina AP.
W liście do Kongresu USA amerykański minister skarbu Timothy Geithner poinformował, że w marcu tego roku przekroczony zostanie dopuszczalny prawnie limit wysokości długu publicznego, który wynosi 14,3 mld dol. (BILIONOW po angielsku trylionow)
Według Geithnera, jeśli limit ten nie zostanie podniesiony, gospodarkę amerykańską czeka katastrofa na miarę kryzysu finansowego z lat 2008-2009.
Deficyt budżetowy wyniósł w 2010 roku 1,7 bln dol. W roku bieżącym rząd wyda zapewne o 1,3 bln dol. więcej niż uzyska przychodów. Oznacza to, że na każdego wydanego dolara rząd pożycza 41 centów.
Geithner ostrzega, że walki polityczne w Kongresie między Republikanami a Demokratami dotyczące wydatków rządu i ewentualne upieranie się przy utrzymaniu obecnego limitu zadłużenia mogą doprowadzić do "sytuacji bez precedensu w amerykańskiej historii", czyli do niezdolności Stanów Zjednoczonych do obsługi własnych długów.
>>>>>>
Przypomne ze 14,3 bln $ wynosi PKB USA. Czyli limit wynosi 100 % PKB.
Obecnie dlug wynosi 98 % PKB.
Dlug rosnie o 1,7 bln rocznie.Jesli by sie to utrzymao to w:
2011 16 bln.
2012 17,7 bln
Czyli jak Brack zakonczy kadence bedzie to 125 % PKB.
Oczywiscie dlug wzrosnie szybciej ale i PKB sie podniesie.
Bedzie to ok 15,5 bln PKB 19,4 bln dlugu ale 125 % PKB pozostanie.
Siedmiu anglikańskich wikariuszy i około 300 wiernych z sześciu parafii z Essex i Londynu zdecydowało przejść do nowo utworzonego przez Benedykta XVI ordynariatu personalnego dla duchownych anglikańskich, w którym mogą zachować własną liturgię - informuje BBC.
Są to anglikanie sprzeciwiający się odejściu od tradycji, która niegdyś łączyła ich z katolikami: zakazu wyświęcania kobiet, dostępu kobiet do godności biskupiej, księży gejów i błogosławienia związkom tej samej płci.
Na czele ordynariatu, który ukonstytuował się 15 stycznia stanął były anglikański biskup Richborough Keith Newton - obecnie ksiądz, choć nie biskup katolicki; święceń biskupich nie może uzyskać, gdyż jest żonaty. Jest on jednym z trzech byłych anglikańskich biskupów, którzy przeszli do nowego ordynariatu.
"Rezygnacja z funkcji jest (dla anglikańskich duchownych - PAP) bardzo poważną sprawą, ponieważ nie wszyscy wierni za nimi pójdą, tym bardziej, iż przyszłość jest niepewna, a ordynariat został dopiero co ustanowiony" - powiedział katolicki biskup ordynariusz Brentwood Thomas McMahon cytowany przez BBC.
W podobnym duchu ksiądz Newton wskazał, iż przejście anglikańskich duszpasterzy pod zwierzchność Stolicy Apostolskiej "wymaga wielkiej ufności i wiary". Wyraził przy tym nadzieję, że Kościół Anglii okaże wielkoduszność i umożliwi wspólnotom przechodzącym do nowego ordynariatu dalsze korzystanie z dotychczasowych świątyń.
Zgodnie z terminarzem ustanowionym przez katolickich biskupów Anglii i Walii, byli anglikańscy duchowni i ich wierni pragnący wstąpić do ordynariatu, z początkiem Wielkiego Postu zostaną przyjęci jako kandydaci, a oficjalnie zostaną wyświęceni w Kościele katolickim w Wielkim Tygodniu.
Na obecnym etapie nie wiadomo jeszcze, gdzie nowe wspólnoty będą się modlić. Ksiądz Newton mówi, iż każdy przypadek będzie rozpatrywany indywidualnie. Konwertyci będą mieli własną liturgię i nie będą integrowani z istniejącymi parafiami katolickimi.
Duchowni żonaci nie będą mieli dostępu do godności biskupiej. Nie będą też otrzymywać regularnej pensji tak jak duchowni anglikańscy, choć będą mogli pracować w niepełnym wymiarze godzin jako kapelani np. w szpitalach, szkołach, więzieniach lub w organizacjach charytatywnych. Ordynariat będzie finansowany początkowo z datków.
Tymczasem dwóch wpływowych duchownych anglikańskich kanonik Giles Fraser z katedry św. Pawła w Londynie oraz biskup Guildford Christopher Hill skrytykowali ustanowienie ordynariatu. Według tygodnika "Sunday Telegraph" pierwszy z nich porównał go do wrogiego przejęcia jednej spółki przez drugą, a drugi uznał, że Benedykt XVI pospieszył się z decyzją i wystarczająco jej nie skonsultował.
>>>>>>
No to ajk juz beda mogly bankrutowac to sytuacja zmieni sie na korzysc :O)))
Wrze w amerykańskim kongresie stanowym w Wisconsin. Przeciwnicy jednego z projektów ustaw robią wszystko, by nie dopuścić do jej przegłosowania. Główny powód to sprzeciw wobec planów cięć budżetowych i ograniczenia roli związków zawodowych.
Na ulicach Madison, stolicy Wisconsin, przeciw planowi zaproponowanemu przez republikańskiego gubernatora demonstrują tysiące ludzi. Część okupuje budynek stanowego kongresu.
Obama zaangażowany w konflikt
W konflikt zaangażował się prezydent Barack Obama, popierając protestujących. - To, o czym dowiedziałem się z Wisconsin, wygląda na kolejny atak na związki zawodowe - powiedział prezydent.
Przeciwni ustawie republikańskiego gubernatora Scotta Walkera są głównie nauczyciele. Projekt zakłada oszczędności budżetowe kosztem ich wynagrodzeń. Inne grupy zawodowe - między innymi strażnicy więzienni - również poparli protest i wyszli na ulice. Obawiają się utraty prawa do zbiorowych negocjacji.
>>>>>>
Generalnie chodzi o duze grupy utrzymywane z budzetu.Z tym ze rzecz jasna ich pensje to PODATKI innych. A jak nie ma pieniedzy to jest deficyt.A jesli banki nie pozycza to po prostu pensje sa nic nie warte bo nie zostan wyplacone...A pozyczki pociagaja za soba ODSETKI czyli PODATKI JESZCZE WYZSZE!Matemtyka jest niezwykle prosta...
Mozna albo podniesc podatki albo obciac wydatki (pozyczka to podwyzka podatkow).Wydatki mozna obciac albo redukujac ilosc urzednikow albo czas ich pracy albo wynagrodzenia ale tojest najtrudniejsze bo nikt nie chce pracowac czesc godzn za darmo...
Tu nie ma zadnej filozofii tylko prosta matematyka...
>>>>>
Są wśród nich także senatorowie Partii Demokratycznej. Część Demokratów wręcz opuściła stan, by nie brać udziału w głosowaniu. Pojawienie się choćby jednego z nich zmieniłoby wynik głosowania.
>>>>>
Gdyby nie uciekli dprowadzili by ich sila - takie prawo!
USA: zaostrza się spór o prawa związkowe w Wisconsin
W stanie Wisconsin nasila się konflikt między związkami zawodowymi pracowników sektora publicznego a republikańskim gubernatorem Scotem Walkerem, który chce je obciążyć większymi kosztami świadczeń socjalnych i odebrać prawo negocjowania układów zbiorowych.
Gubernator Walker ostrzegł, że jeżeli związki nie zgodzą się na jego propozycje, od przyszłego tygodnia rozpocznie masowe zwolnienia pracowników administracji stanowej. Do lipca - jak powiedział - straci pracę około 1500 zatrudnionych.
Przedstawiciele związków zgodzili się na podwyższenie składek pracowników na plany emerytalne do 5 procent i na ubezpieczenia zdrowotne do 12 procent. Nie chcą jednak przystać na odebranie prawa do negocjowania układów zbiorowych.
Walker oświadczył, że związki muszą również zrezygnować z prawa do negocjowania układów zbiorowych, gdyż w przeciwnym razie nie zrównoważy budżetu.
W wielu stanach USA - argumentuje gubernator Wisconsin - związki zawodowe pracowników sektora publicznego nie mają prawa negocjowania układów zbiorowych.
Gubernatorowi nie udaje się przeforsować ustawy, gdyż wymaga to poparcia części Demokratów. Tymczasem demokratyczni ustawodawcy nie stawili się w parlamencie stanowym, aby z braku kworum nie doszło do głosowania.
Ukrywają się oni w innym stanie, ponieważ na mocy prawa w Wisconsin policja mogłaby ich doprowadzić do gmachu legislatury.
Większość opinii publicznej w Wisconson - stanie o silnych tradycjach lewicowych - zdaje się solidaryzować ze związkami. Według sondażu przeprowadzonego przez ośrodek badania opinii związany z Demokratami, 52 procent wyborców w tym stanie jest przeciwnych planowi gubernatora, a 42 procent się z nim zgadza.
>>>>
Przy takim sondazu 10% mozna podkrecic!Zreszta nic starconego!Jesli ludzie chca moga placic wyzsze podatki na utrzymanie pracownikow panstwa!Podatki podniesc to zaden problem jesli lud chce!
>>>>>
Jednak w całym kraju sympatie kierują się raczej w stronę republikańskiego gubernatora. Sondaż ośrodka Rasmussen Reports wykazał, że 48 procent zgadza się z jego planem, a tylko 38 procent ze stanowiskiem związków sektora publicznego.
>>>>>>No bo nie bardzo chca wiekszych podatkow<<<<<<
Konserwatywne media przypominają, że w czasie kryzysu i recesji pracownicy sektora publicznego ucierpieli mniej niż zatrudnieni w sektorze prywatnym i cieszą się przywilejami, jakich tamci nie mają.
>>>>>Nie bylo zwolnien na bezrobocie!<<<<<
Wisconsin od ponad tygodnia jest widownią masowych demonstracji przeciw planowi redukcji praw związkowców i cięć budżetu. Podobne protesty przygotowywane są w innych stanach, m.in. w Ohio.
>>>>>
Oczywiscie kazdy ma prawo do protestow tylko musimy pamietac ze jesli chodzi o urzedy ich dochody to podatki wszystkich.Tu nie ma jakichs ,,srodkow z zewnatrz''...A budzet USA deficyt 10% PKB dlug 100 % PKB...
Wisconsin: konflikt narasta
Republikański gubernator stanu Wisconsin, Scott Walker, zapowiada zwolnienie 1500 pracowników administracji stanowej, jeżeli demokratyczni legislatorzy nie wrócą do stanowego Senatu, aby głosować nad jego ustawą.
Masowe zwolnienia miałyby nastąpić już w piątek. W swojej ustawie Walker zobowiązuje związki zawodowe pracowników sektora publicznego do większego wkładu do planów emerytalnych i ubezpieczeniowych związkowców oraz odbiera im prawo do negocjowania układów zbiorowych.
Związki godzą się na zwiększenie składek i inne ciężary mające się przyczynić się do redukcji deficytu budżetowego stanu, ale protestują przeciw odebraniu im prawa do negocjowania układów zbiorowych.
Od kilku tygodni w Wisconsin trwają masowe demonstracje uliczne przeciw planowi Walkera. Demokratyczni członkowie Senatu stanowego, popierający związkowców, zbiegli do innych stanów, aby uniemożliwić uchwalenie ustawy - do jej przegłosowania potrzeba co najmniej jednego głosu Demokraty.
Wyjazd poza granice stanu jest taktyką stosowana niekiedy przez ustawodawców w USA - w innych stanach policja nie ma jurysdykcji, aby ich siłą doprowadzić do parlamentu.
Tymczasem podobną antyzwiązkową ustawę, jak w Wisconsin, udało się przeforsować republikańskiemu gubernatorowi stanu Ohio, Johnowi Kasichowi.
W Ohio i innych stanach także narasta konflikt na tle planów miejscowych gubernatorów, aby ciężar redukcji deficytów przerzucić na barki pracowników administracji stanowej.
>>>>>>
Śmieszne zadanie ,, przerzucic ciezar redukcji deficytu na barki pracownikow administarcji'' jakby to byla jakas pokrzywodzona grupa...
Tymczasem jak wiemy budzety panstwowe w USA sa ZBYT DUZE! Za duzo wydaja... Deficyt skumulowany za wszystkie lata 100 % PKB...
I jesli sie nie obetnie wydatkow to albo trzeba podniesc podatki albo oglsic bankructwo USA... Bo przy 10% PKB deficytu to za 10 lat bedzie 200 % dlugu w stosunku do PKB... Przy 5 % odsetkach wychodzi na to ze 10% PKB trzeba przeznaczyc na placenie ODSETEK a budzet USA ma 20 % PKB pol budzetu na odsetki!!! To jest niewykonalne i nawet odsetek nie beda w stanie placic!!! A wic skoro nie placa odsetek to nikt juz nie pozyczy i KONIEC PANSTWA! Nie ma pieniedzy w budzecie... Wtedy trzeba bedzie wstrzymac wyplaty z budzetu i protesty nie pomoga jak nie ma kasy... Taki uklad!
Stosując wybieg proceduralny, Senat stanu Wisconsin uchwalił kontrowersyjną ustawę odbierającą związkom zawodowym sektora publicznego prawo do negocjowania układów zbiorowych. Ustawa przez trzy tygodnie była powodem burzliwych demonstracji w tym stanie.
Rozstrzygnięcie sporu w Wisconsin na niekorzyść związków zawodowych może - jak sądzą niektórzy komentatorzy - zradykalizować związkowców w innych stanach, którzy zapowiadają już masowe akcje protestów. Po decyzji Senatu płomienne przemówienie wzywające do oporu wygłosił w stolicy stanu, Madison, znany filmowiec dokumentalista i działacz lewicy Michael Moore.
Ustawa w Wisconsin była pomysłem miejscowego republikańskiego gubernatora Scotta Walkera. Twierdzi on, że ograniczenie praw związkowców z sektora publicznego jest niezbędne do zmniejszenia deficytu budżetu stanu. Gdyby tego nie uczynić - utrzymuje gubernator - trzeba by zwolnić 12000 pracowników administracji stanowej.
Jego ustawa nie tylko odbiera związkowcom tego sektora prawo do negocjowania układów zbiorowych, lecz również zabrania związkom zawodowym automatycznego odciągania składek związkowych z płac pracowników. Wymaga od nich poza tym większych wpłat na zakładowe fundusze emerytalne i fundusze ubezpieczeń zdrowotnych.
Ustawę uchwaliło Zgromadzenie Stanowe, ale Demokraci zablokowali ją w stanowym Senacie, nie przychodząc na jego posiedzenie, wskutek czego nie było kworum do głosowania. 14 demokratycznych senatorów wyjechało w tym celu do innych stanów, aby uniknąć przymusowego sprowadzenia do Senatu, na co zezwala policji w Wisconsin prawo tego stanu.
Przez trzy tygodnie trwał impas, gdyż gubernator Walker nie chciał ustąpić. W Madison odbywały się demonstracje uliczne dla poparcia związkowców. Sympatycy związków okupowali gmach Kapitolu, siedziby stanowego parlamentu. W czwartek siłą usunięto ich z budynku.
Nad ranem czasu polskiego Republikanie w Senacie uciekli się do manewru legislacyjnego - wykreślili z projektu ustawy przepisy o budżecie, pozostawiając tam tylko te, które mówiły o prawach związkowych. Pozwoliło to na uchwalenie ustawy bez obecności 14 Demokratów -czyli zwykłą większością głosów.
Podobne projekty legislacyjne powstają ostatnio w innych stanach, m.in. w Ohio i New Jersey. Popierając związki zawodowe, Partia Demokratyczna zapowiada twardą walkę przeciw tym posunięciom.
Niektórzy jej działacze liczą, że konflikt może ponownie zmobilizować lewicową bazę stronnictwa, co miałoby pomóc mu w wyborach w przyszłym roku.
>>>>>
Poniewaz komunistyczne media w USA zaciemniaja sprawe nakreslmy sytuacje... Zwiazki w USA to nie jest Solidarnosc!!! Przybieraja one wrecz charakter rozbojniczy... Jak bylo wzmiankowane maja one MONOPOL na pracownika... Zaczynacie prace i AUTOMATYCZNIE STAJECIE SIE ZWIAZKOWACAMI !!! TAK!!! I ODCIAGAJA WAM SKLADKI !!! Niewiarygodne ale tak jest !!!
Gwalci to wolnosc zagwarantowana w konstytucji USA ? No i co z tego ? Ale tak jest ! Komunizm... Wiele rzeczy gwalci konstytucje USA a jest! Tu by trzeba omowic koncepcje ,, ewolujacej konstytucji '' tzwn. komunistyczni pseudoprawnicy wymyslili ze konstytucja USA ,,ewoluuje'' czyli zmienia sie mimo ze jest taka sama ! Obled ? A jednak... Ci komunistyczni ,,prawnicy'' z Sadu Najwyzszego wymyslaja ,,co by zrobili'' tworcy konstytucji gdyby ukladali ja teraz i tak ,,interpretuja'' !!! Jest to klasyczne radzieckie Lenin wiecznie zywy... i w ten sposob mozna z wolnosci zrobic niewole...
Stad tyle w USA metod komunistycznych...
I teraz zerwanie z takimi ,,zwiazkami'' to wrecz powrot wolnosci !!! Rzecz jasna konktretni obecni korzystajcy z tego ,,zwiazkowcy'' utraca PRZYWILEJE ale spoleczenstwo moze wrecz zyskac...
Generalnie takie ,,zwiazki'' jako monopolisci wyciskaja ze spoleczenstwa kase... Zreszta zwiazki zawodowe w USA istnieja glownie w sektorze panstwowym !!! Co jest obledem... Wiemy jak w Polsce ciezko skasowac biurokracje a wrecz istnieje ,,naturalny mechanizm'' jesj wzrostu...
1990 bylo 80 tys teraz jest 480 tys !!! I rosnie...
Amerykanie tracą zaufanie do wolnego rynku
W amerykańskim społeczeństwie znacznie zmniejszyło się poparcie dla systemu wolnego rynku - wynika z międzynarodowych badań porównawczych przeprowadzonych przez ośrodek GlobeScan. Jest obecnie mniejsze niż w Chinach czy Brazylii.
Jeszcze w 2002 roku 80 procent Amerykanów uważało, że gospodarka wolnorynkowa to najlepszy z możliwych system ekonomiczny, co było najwyższym poparciem w historii. Obecnie podziela ten pogląd już tylko 59 procent uczestników ankiety.
Jest to mniejsze poparcie dla wolnego rynku niż w Chinach i Brazylii, gdzie 67 procent społeczeństwa ocenia system wolnego rynku jako najlepszy. W Indiach popiera wolny rynek taki sam odsetek populacji jak w USA.
Badania GlobeScan przeprowadzono w 25 krajach, gdzie przebadano opinię w sumie 12 884 osób. Średnie poparcie dla systemu wolnorynkowego w tych krajach wynosi 54 procent.
>>>>>>
Jak jest bezrobocie to zawsze poparcie dla rynku spada... Tak bylo zawsze...
USA osiągnęły dozwolony pułap zadłużenia
Stany Zjednoczone osiągnęły ustawowo dozwolony pułap zadłużenia - 14,3 biliona dolarów - co oznacza, że nie mogą zaciągać więcej długów. Rząd podjął nadzwyczajne środki, aby spłacać swoje bieżące należności wobec obywateli i wierzycieli.
Minister skarbu Timothy Geithner ogłosił, że jego resort zawiesza inwestycje w fundusze emerytalne i rentowe pracowników administracji. Te i inne posunięcia mają pozwolić na spłaty należności bez zaciągania nowych długów do 2 sierpnia.
Jeżeli do tego czasu Kongres nie podniesie ustawowego progu zadłużenia, rząd USA stanie się niewypłacalny - nie będzie mógł spłacać należności posiadaczom amerykańskich obligacji skarbowych.
W Kongresie trwa impas w tej sprawie, gdyż Republikanie, którzy mają większość w Izbie Reprezentantów, swoją zgodę na podniesienie limitu zadłużenia uzależniają od dokonania radykalnych cięć wydatków rządowych.
Znany publicysta i ekonomista, laureat Nagrody Nobla, Paul Krugman w poniedziałkowym "New York Timesie" nazwał stanowisko Republikanów "szantażem".
Według Republikanów, cięcia mają także obejmować federalne fundusze ubezpieczeń zdrowotnych: Medicare (dla osób starszych) i Medicaid (dla najuboższych Amerykanów). Razem z państwowym funduszem emerytalnym (Social Security) i zbrojeniami, pochłaniają one 83 procent budżetu.
Demokraci i prezydent Barack Obama nie zgadzają się na takie redukcje. Prezydent przedstawił plan zmniejszenia deficytu, w którym proponuje się cięcia wydatków, ale także podwyżki podatków. Republikanie stanowczo sprzeciwiają się wszelkim podwyżkom podatków.
Minister Geithner zaapelował o uzgodnienie kompromisu. - Wzywam Kongres, aby jak najprędzej podjął działania w celu zwiększenia ustawowego limitu zadłużenia. Jest to ważne dla ochrony pełnej wiary w zdolność kredytową USA i uniknięcia katastrofalnych ekonomicznych skutków dla naszych obywateli - napisał minister w liście do kongresmenów.
Rząd ostrzegł, że niewypłacalność USA wystraszy inwestorów i zmusi do podniesienia stóp procentowych, co zahamuje wzrost gospodarczy.
>>>>>>
Imperium zbankrutuje... Jest to knieczne bowiem Amerykanie sa pelni pychy i nadeci zwlaszcza na punkcie dolara... Zatem upadek tej walutu to najwieksze upokorzenie jakie moze ich spotkac... a pokora jest to najwieksza cnota czyli potrzebna !!!!
Rating USA obniżony! Egan Jones nie wierzy w mozliwosci USA !!!
Oto mamy historyczne wydarzenie ! Piersza agencja obniza rejting USA ! Jest to Egan Jones !
Wszystkie agencje jak jeden mąż przekonują, że podwyższenie limitu zadłużenia dla USA nie załatwia sprawy. Potrzebna jest głęboka reforma finansów. Pierwsze już obniżają ocenę ryzyka kredytowego Stanów Zjednoczonych.
Wielka trójka, czyli Fitch, Standard&Poor's oraz Moody's obserwują rozwój wypadków. Ta ostatnia utrzymała dla USA ocenę wiarygodności kredytowej na poziomie obecnego maksymalnego ratingu AAA. Jest jednak pełna obaw co do przyszłości.
Zdaniem analityków agencji istnieje poważne ryzyko, że ocena wiarygodności zostanie obniżona. Stanie się tak, jeśli w najbliższych latach USA rozluźnią dyscyplinę budżetową i w 2013 roku nie podejmą kolejnych działań konsolidacyjnych. Na obniżenie oceny wiarygodności kredytowej mogą także wpłynąć gorsze perspektywy rozwoju gospodarczego Stanów Zjednoczonych.
Mniejsze firmy już poczyniły stosowne ruchy. Na rozwój wypadków nie czekała agencja Egan Jones, która dwa tygodnie temu obniżyła rating dla USA z powodu zbyt wysokiego zadłużenia kraju i możliwych trudności związanymi z cięciem wydatków. Ocena została zredukowana do drugiego najwyższego poziomu.
Zdaniem agencji do obniżki ratingu nie doszło z powodu strachu przed możliwym brakiem porozumienia o podniesieniu ustawowego limitu zadłużenia. Głównym powodem jest dług publiczny USA stanowiący już ponad 100 proc. PKB.
Największe agencje ratingowe - Moody's Investors Service oraz Standard & Poor's - również grożą obniżeniem ratingu, jeśli nie dojdzie do podniesienia limitu zadłużenia.
Fitch Ratings zapowiedział, iż umieści rating USA na liście obserwacyjnej z perspektywą negatywną jeżeli do 2 sierpnia nie dojdzie do porozumienia ws. limitu.
>>>>
A wiec przekroczylismy Rubikon ! Swieta krowa jaka byla gospodarka USA oceninana zawsze najlepiej jakakolwiek byla by tam sytuacja przestala byc swieta !
Najpotężniejszy przywódca świata ma problem
Jak ratować USA przed zapaścią? Nie wystarczą cięcia budżetowe, dotyczące głównie środków na edukację dla dzieci gorzej sytuowanych oraz badania i rozwój. Trzeba by raczej zmusić tych najobrzydliwiej bogatych, żeby dołożyli się do uzdrowienia budżetu - zlikwidować ulgi podatkowe dla wielkich korporacji oraz najzamożniejszych Amerykanów. Niestety - tego nie potrafi nawet najpotężniejszy człowiek w kraju, sam Barack Obama - pisze Michał Sutowski w Wirtualnej Polsce.
???? Barack najpotezniejszy w USA od kiedy ??? Cos mi sie zdaje ze tam zawsze banki byly najpotezniejsze ...
Co to jest polityka w USA? To taki sport, gdzie kilkuset ludzi spiera się miesiącami o budżet, a na końcu i tak wygrywa Tea Party. Lekko zmodyfikowany bon mot Gary'ego Linekera pasuje jak ulał do niedawnej debaty nad podniesieniem progu długu publicznego. Napięcie rosło, dyskusja przybierała tony apokaliptyczne, Republikanów brytyjski dygnitarz nazwał nawet "pomyleńcami” - w ostatniej niemal minucie zawarto "trudny kompromis". Bez lewicy Demokratów i bez... Tea Party. Republikańska ekstrema gardłowała najgłośniej przeciw przedwczorajszemu porozumieniu - ale to to tak naprawdę jej zwycięstwo. Znów cięcia socjalne i znów żadnych podwyżek podatków - mokry sen amerykańskiej prawicy znów się ziścił - siłą większości Demokratów i resztką prezydenckiej charyzmy Baracka Obamy.
W sytuacji kryzysowej nietrudno o moralny szantaż - zagrożenie USA niewypłacalnością okazało się cepem na głowy wszystkich krytyków absurdalnego i niesprawiedliwego porozumienia ponadpartyjnego. Demokratka Pelosi z troską napominała kongresmenów, by pomyśleli, co się stanie, gdy USA będą niewypłacalne; jej republikański kolega Ryan z pseudopowagą ogłosił: - Obie partie są odpowiedzialne za to bagno i obie muszą współpracować, żeby nas z tego bagna wyciągnąć. Trudno w tej sytuacji nie zgodzić się z Katriną vanden Heuvel, redaktorką magazynu "The Nation”, że "obie partie rozwiodły się ze zdrowym rozsądkiem”.
Za gigantyczny dług publiczny odpowiada kilka czynników - programy socjalne, ochrona zdrowia dla emerytów i wydatki na edukację w stosunkowo najmniejszym stopniu. Nigdy dość przypominać, że USA dekadę temu miały budżetową nadwyżkę – George W. Bush szybko sobie z nią poradził, wprowadzając ulgi podatkowe dla najzamożniejszych Amerykanów i wielkich korporacji oraz angażując kraj w dwie horrendalnie drogie wojny.
>>>>> Wojny konieczne - niestety USA nie potrafia prowadzic wojen od strony ekonomicznej... Sprawdza sie powiedzenie ze biurokracja zawsze wyda to co jest i jeszcze pozyczy ... Bo zawsze pytanie jest na co wydac a nie na czym zaoszczedzic ...
Ustawodawstwo medyczne uczyniło z socjalnych programów Medicare żyłę złota dla tych samych korporacji, które tak łatwo dziś unikają płacenia podatków. Rozwarstwienie dochodowe rośnie w USA w zastraszającym tempie - 40 lat temu prezes General Motors zarabiał 60 razy tyle, co jego pracownik. Dziś prezes Wal-Martu zarabia... 900 razy tyle, co przeciętny zatrudniony w jego korporacji.
>>>> Z tym ze wtedy byl to potentat krajowy a teraz jest globalny... Poza tym prawa ekonomii dzialaja na poziomie klasy sredniej margines czyli najbogatsi i najbiedniejsi wypadaja z rynku tam juz rzadza inne prawa... Dla bogatych jest to juz ,,kapitalizm'' polityczny (czyli dochod zalezy od ukladu a nie efektow) a dla biednych zebractwo...
W 2005 roku 21,2% narodowego przychodu skupione było w rękach... 1% obywateli. Te wszystkie tendencje narastają, spadają za to płace realne słabnącej klasy średniej.
>>>>> To jest zapewne globalizacja... Kto operuje globalnie ma globalne zyski ... Trudno byc bilionerem prowadzac biznes w 1 wiosce...
Dziś USA ma prawie 9% bezrobocia, a obecny wzrost gospodarczy praktycznie nie kreuje nowych miejsc pracy. Mimo to, obie partie zgodnie uznają redukcję deficytu budżetowego za polityczny priorytet, z kolei agencje ratingowe – te same, które do ostatnich dni przed krachem z 2008 wysoko waloryzowały najbardziej ryzykowne, a wkrótce śmieciowe, instrumenty finansowe – groziły obniżką ratingu amerykańskiego długu, jeśli za dwupartyjnym porozumieniem nie pójdą radykalne cięcia budżetowe...
Czy ktoś coś z tego rozumie? Gospodarka USA potrzebuje konsumpcji, której nie zapewnią spadające dochody klasy średniej – próba ominięcia problemu kredytem już raz zakończyła się katastrofą. Długofalowe zmniejszenie deficytu jest oczywiście wskazane, ale nie uda się z pewnością, jeśli budżetowe cięcia zarżną w międzyczasie głównego beneficjenta amerykańskiego socjalu – i tak biedniejącą klasę średnią. Amerykanie nigdy nie dopną budżetu, jeśli nie dołożą się do niego najbardziej zamożni - w warunkach amerykańskich oznacza to: obrzydliwie bogaci. Mimo tego, prezydent Obama kupił republikańską opowieść o deficycie, jako głównym problemie i rządzie w Waszyngtonie, który jest zawsze źródłem problemów, a nigdy rozwiązaniem. Ile warte dziś jest jego hasło: "wygrajmy przyszłość”, skoro gigantyczne cięcia dotyczą m.in. środków na edukację dla dzieci gorzej sytuowanych oraz badania i rozwój? Po zaplanowanych cięciach ich udział w budżecie będzie jednym z najniższych od kilku dziesięcioleci.
Komentator "Sueddeutsche Zeitung" trafił w sedno: okazało się, że najpotężniejszy człowiek w kraju nieograniczonych możliwości nie potrafi zmusić najbogatszych, żeby dołożyli się do uzdrowienia budżetu. I choć Tea Party raczej nie wygra najbliższych wyborów prezydenckich - Republikanie, licząc na zniechęcony elektorat Obamy wystawią zapewne umiarkowanego kandydata - to "herbaciane” pomysły ekonomiczne wciąż wiodą prym. Niskie podatki dla wielkich korporacji, niskie (albo żadne) wsparcie dla zdecydowanej większości Amerykanów, tych poniżej progu ćwierć miliona dochodu rocznie.
Warto się uczyć od Tea Party, choć może niekoniecznie ekonomii – na amerykańskiej lewicy powstał właśnie nowy ruch. American Dream Movement ma ambicje "dociskać” prezydenta i Demokratów, odwołując się do ideałów, na których Baracka Obamę wyniesiono do władzy: przyzwoitych miejsc pracy, dostępnej edukacji, godnej emerytury, bezpiecznej przyszłości dzieci i całych społeczności. Być może to ADM – poprzez zorganizowaną presję, pikiety, demonstracje, listy i akcje internetowe – zadecyduje, czy "śmiałość nadziei” okaże się czymś więcej niż pustą obietnicą. Prezydent Roosevelt w odpowiedzi na propozycje lewicowych reform odpowiedział ponoć związkowcom: "świetny pomysł. Wyjdźcie na ulice i zmuście mnie do tego”. Wyszli. Wtedy się udało.
Michał Sutowski specjalnie dla Wirtualnej Polski
>>>>>
Tak porozdawajmy jeszcze kase na prawo i lewo to deficyt dojdzie do 200 % PKB ! To na pewno uratuje USA ! Potrzeba koniecznie Nowej Lewicy ktora docisnie zeby jeszcze porozdawac! Komunizmu bylo za Mao trzeba wiecej ...
Faktycznie zaszkodzily teorie okresu Reagana ktory obnizal podatki a deficyt rosl... Zreszta wtedy nie bylo wyjscia bo trwala wojna z sowietami I ONA DOPIERO KOSZTOWALA !!! Akurat USA nie zmarnowaly tych pieniedzy... Na poszla kasa w UE ??? Na biurokracje...
W USA poszla na Zimna Wojne na Wojne z terroryzmem ... Co by nie mowic ile tam bylo marnotrawstwa TO NIE BYLY WYDATKI BEZSENSOWNE tak jak eurodotacje... USA utrzymywaly (nieudolnie) porzadek na swiecie i to kosztowalo...
W istocie biurokracja jest w USa zbyt duza i rozrzutna a szczegolnie przekonanie ,,jestesmy najbogatsi na swiecie nie musimy oszczedzac a jak brakuje to pozyczymy bo USA i tak nie upadna''...
Niestety trzeba oszczedzac i to spadnie na sredniakow... Bogatych trudno zmusic do placenia bo z definicji maja duza moc wplywu finansowego WSZEDZIE a szczegolnie tam gdzie kasa jest wszystkim ...
To co pokazuja media to jest cyrk a decyduja realne sily ...
Przez kryzys armia USA będzie musiała oszczędzać?
Znaczne cięcia wydatków na zbrojenia, zapowiedziane w planie podniesienia limitu długu Stanów Zjednoczonych i redukcji deficytu, wywołały krytykę ze strony wielu polityków. Nie jest jednak jeszcze jasne, jakie byłyby praktyczne skutki tych cięć.
Przyjęty 2 sieronia plan przewiduje obowiązkowe zmniejszenie wydatków na obronę o 350 miliardów dolarów w ciągu 10 lat i prawdopodobne dalsze cięcia w wysokości do 600 mld dolarów. Te ostatnie stanowiłyby połowę oszczędności 1,2 biliona dolarów, jakie Kongres musiałby dodatkowo poczynić na podstawie zaleceń specjalnej komisji ds. redukcji deficytu do listopada tego roku.
Ustalenia te wzbudziły protesty czołowych konserwatywnych polityków. Skrytykowali je: były kandydat Partii Republikańskiej na prezydenta, senator John McCain; był demokratyczny kandydat do Białego Domu, senator Joe Lieberman (obecnie niezależny); były szef Pentagonu Donald Rumsfeld; główny kandydat do republikańskiej nominacji prezydenckiej Mitt Romney i republikański przewodniczący Komisji Sił Zbrojnych Izby Reprezentantów Buck McKeon.
Oświadczyli oni, że zapowiadane cięcia mogą osłabić zdolności obronne USA.
Okazuje się jednak, że chodzi nie o redukcje jedynie budżetu Pentagonu, tylko ogólniej o cięcia "wydatków na bezpieczeństwo" - a więc także w resortach takich jak Ministerstwo Bezpieczeństwa Kraju (walka z terroryzmem), Departament Stanu, Ministerstwo ds. Weteranów, a także CIA.
Nie wiadomo, jakie konkretnie wydatki na zbrojenia miałyby podlegać redukcjom. Pentagon wyjaśnił tylko, że nie dotyczą one budżetu na wojnę w Afganistanie.
Budżet obronny USA wzrósł od 2001 o 80 procent, a od 2006 r. o 30 procent. Tymczasem administracja prezydenta Baracka Obamy planuje stopniowe wycofanie wojsk z Afganistanu i dalszą ewakuację wojsk z Iraku.
>>>>>>
Wojsko tez musi oszczedzac . CO NIE ZNACZY ZE TRZEBA JE ZMNIEJSZAC !!! Do tej pory w USA panowala teoria ,,skoro my umieramy to nam sie nalezy wszystko'' i w niczym sobie nie zalowali ... Zreszta glownie urzednicy w USA ! Stad koszmarne koszta wojen ... A z wysylanych ludzi ze 20 % tylko walczylo ! Reszta budowala rozne obiekty urzedowala liczyla a dla tych urzedujacych kolejne obiekty a dla budujacych rzecz jasna obiekty bo nie beda mieszkac w namiotach i wydatki sie nakrecaly jak banka spekulacyjna... W koncu wiekszosc wydatkow wojskowych jest niewojskowa ... To juz lepiej dac zolnierzom ta kase ! Niech wydadza na co chca na rodziny itp. niz aby wydawali je urzednicy ...
Jednym slowem ;
NIE MYLMY OSZCZEDNOSCI W WOJSKU Z OSZCZEDZANIEM NA WOJSKU !!!
Jak to na przyklad jest w ,,tym kraju'' gdzie budzet MON sluzy obcinaniu go aby bylo na wzrost urzedow w innych ministerstwach...
Oszczednosci maja byc wewnatrz budzetu a nie w obcinaniu go na zewnatrz...
natomiast w USA jest to najwiekszy budzet swiata i tam faktycznie pewnie mozna wydac mniej a podniesc sile bojowa redukujac rozliczne urzedy i podnoszac sil bojowa ...
Np. obciecie budzetu o 20 % i redukcja urzednikow o 40 % pozwolila by zmiejszyc stan armii USA o 20 % a zwikszyc sile bojowa o 100 % !!! Oddzialy bojowe stanowily by 50 % sil zbrojnych a nie 20 % ...
Potężny cios w finanse USA. Po raz pierwszy w historii tej agencji ...
Amerykańska agencja ratingowa Standard & Poor's obniżyła w piątek ranking wiarygodności kredytowej rządu USA z maksymalnej oceny AAA do AA+. Po raz pierwszy w historii agencja ratingowa zdegradowała w ten sposób obligacje skarbowe USA.
W oświadczeniu wydanym w piątek po południu (czasu lokalnego) S&P stwierdziła, że obniża rating, ponieważ nie jest przekonana, że uchwalony 2 sierpnia przez Kongres plan redukcji deficytu budżetowego wystarczy do znaczącego zmniejszenia zadłużenia USA.
>>>>>>
I druga kolejna agencja... Tym razem Standardowi i Biedni ... To jest reakcja lancuchowa ... Absurdem bylo gdy USA juz 75 raz podwyzszaja limit dlugu i ciagle maja AAA jakby byli jakims wzorem... W ogole caly ten limit jest smieszny skoro 75 razy go przekraczali to po co on jeszcze w ogole jest ? Dla smiechu ? :O)))
Obniżony rating USA. Administracja krytykuje agencję ratingową
Administracja USA zakwestionowała wiarogodność analiz leżących u podstaw obniżenia w piątek przez amerykańską agencję ratingową Standard & Poor's rankingu wiarygodności kredytowej rządu USA z maksymalnej oceny AAA do AA+ - pisze agencja Reutera. Według źródeł zbliżonych do sprawy, ministerstwo skarbu znalazło w analizie S&P błąd, polegający na zawyżeniu o 2 bln dol. wydatków uznaniowych rządu USA, i agencja była zmuszona usunąć tę liczbę ze swego dokumentu.
- Ocena poparta błędem o 2 bln dol. mówi sama za siebie - oświadczył rzecznik resortu skarbu po obniżeniu przez S&P ratingu Stanów Zjednoczonych.
Jest to pierwszy przypadek, gdy ministerstwo finansów USA publicznie skrytykowało S&P. Do tej pory przedstawiciele administracji tylko prywatnie wyrażali niepochlebne opinie o agencji, zarzucając jej uproszczoną wizję systemu politycznego USA.
Czołowy przedstawiciel agencji stojący za decyzją o obniżeniu ratingu, David Beers, zapewnił, że wszelkie poprawki w obliczeniach zostały wzięte pod uwagę przed upublicznieniem decyzji o obniżeniu ratingu.
S&P oznajmiła, że obniża rating USA, ponieważ nie jest przekonana, że uchwalony 2 sierpnia przez Kongres plan redukcji deficytu budżetowego wystarczy do znaczącego zmniejszenia zadłużenia USA.
Plan ten uchwalono podnosząc jednocześnie ustawowy limit zadłużenia o 2,4 biliona dolarów. Mniej więcej w tej samej wysokości ma zostać zmniejszony deficyt poprzez cięcia wydatków rządowych.
Dwie pozostałe agencje ratingowe: Moody's Investors i Fitch nie obniżyły rankingu USA. Ta pierwsza ostrzegła wcześniej administrację prezydenta Obamy o możliwości zdegradowania ratingu.
Obniżony o jeden stopień rating oznacza ewentualność podwyższenia procentów od kredytów hipotecznych i innych pożyczek związanych z notowaniami obligacji skarbowych. Według niektórych szacunków, koszty obsługi długu USA mogą wzrosnąć o 100 miliardów dolarów rocznie.
Z drugiej strony, niektórzy eksperci wyrażali wcześniej opinię, że skutki obniżenia ratingu nie muszą być poważne. Zwracali oni uwagę, że nabywcy obligacji amerykańskich nie kierują się tylko ocenami agencji ratingowych, lecz także własnych ekspertów. Przypomina się też, że swego czasu obniżono także rating Japonii z najwyższego poziomu AAA na AA+ i nie wywołało to żadnych skutków negatywnych. Dość szybko przywrócono temu krajowi najwyższą ocenę wiarygodności kredytowej.
>>>>>
Jasne jak innym obnizaja to w porzo jak USA to ,,blad''...
Dlug przekracza 100 % PKB a oni by chcieli miec AAA . Trudno aby nie bylo zadnej reakcji na 75 podwyzszenie dlugu...
Prezes Standardowych Biedakow odstrzelony !
Standardowi Biedacy odwazyli sie obnizyc rajting USA i polegli :
Rezygnacja prezesa S&P
Prezes firmy ratingowej Standard & Poor zrezygnował z piastowanego stanowiska. Deven Sharma podjął taką decyzję kilka tygodni po obniżeniu przez agencję ratingu Stanów Zjednoczonych z AAA do AA+, co wywołało zamieszanie na światowych rynkach finansowych.Jego miejsce ma zająć jeden z dotychczasowych menedżerów Citibanku - Douglas Peterson. Deven Sharma do końca roku pozostanie w firmie, jednak będzie pełnić inną funkcję.
Administracja Stanów Zjednoczonych zakwestionowała wiarygodność analiz leżących u podstaw obniżenia przez Standard & Poor oceny wiarygodności kredytowej rządu USA. Według źródeł zbliżonych do sprawy, ministerstwo skarbu znalazło w analizie S&P błąd, polegający na zawyżeniu o 2 biliony dolarów wydatków uznaniowych rządu USA.
Jest to pierwszy przypadek, gdy władze USA publicznie skrytykowały agencję ratingową. Do tej pory przedstawiciele amerykańskiej administracji tylko prywatnie wyrażali niepochlebne opinie o agencji, zarzucając jej uproszczoną wizję amerykańskiego systemu politycznego.
Czołowy przedstawiciel agencji stojący za decyzją o obniżeniu ratingu USA, David Beers, zapewnił, że wszelkie poprawki w obliczeniach zostały wzięte pod uwagę przed upublicznieniem decyzji o obniżeniu ratingu.
>>>>
Rezim przystapil do kontrataku i dal ,,nauczke'' ... rajtingowcom ! Co wolno ! To sa globalne interesy ktore naruszyli i ,,kara'' musiala byc aby inni sie odwazyli ! Przypominam ze USA to imperium PIENIADZA a imperia ,nie darowuja''...
Tak wiec pamietajmy ze rajting USA jest podrasowany obawa przed tamtejszymi ukladami finansowymi i zawyzony ... Trzeba go dzielic przez 2 . Wychodzi tak A + troche :O)))
Nie uwierzysz ile pieniędzy USA zmarnowało na wojnach
Złe zarządzanie kontraktami, fatalnie zorganizowane przetargi i brak nadzoru sprawił, że Pentagon zmarnował w Afganistanie i Iraku 30 mld dol. - głosi raport komisji Kongresu USA - podała agencja AFP.
- Dziesiątki milionów dolarów podatników zostało roztrwonionych z powodu braku planowania, nieprecyzyjnych i zmiennych zamówień, źle zorganizowanych przetargów, niewystarczająco surowych kryteriów w kwestii kontroli i nadzoru - powiedzieli dziennikowi "Washington Post" szefowie komisji Kongresu Christopher Shays i Michael Thibault.
Amerykańskie siły zbrojne od dekady w dużym stopniu posiłkują się współpracą z prywatnymi podwykonawcami. Najczęściej są to agencje wojskowych najemników, jak firma "Blackwater" chroniące na terenach ogarniętych konfliktem agencje rządowe i przedstawicielstwa USA. Kontraktorom zleca się też niektóre zadania związane z ligstyką i zaopatrzeniem armii.
Komisja zwróciła też uwagę na fakt, że wiele z inwestycji rozpoczynanych za amerykańskie pieniądze, nie jest kontynuowanych przez lokalne rządy. W Afganistanie USA wydały 300 mln dol. na budowę centrali energetycznej, która nie może funkcjonować, bo Kabul nie ma pieniędzy na jej utrzymanie.
Według ustaleń komisji, złe zarządzanie funduszami Pentagonu i topienie pieniędzy w nieuczciwych kontraktach popsuło wizerunek Amerykanów w tych dwóch krajach i umocniło jedynie korupcyjne nawyki tamtejszych administracji.
>>>>>>
Niestety tak to wyglada ! I nie chodzi tylko o zle zarzadzanie inwestycjami... Sa wszak inwestycje doprowadzone do konca tylko niepotrzebne ! Wszak mozna zgodnie z procedurami wybudowac szereg niepotrzebnych obiektow ... USA wpadly z zludzenie boactwa . Jestesmy bogaci mozemy wydawac ... A to wszystko NA KREDYT ! Nikt nie jest bogaty ! Boagctwo zachodu jest pozorne ... Zwazmy ze oni maja wieksze potrzeby... Czy najbiednieszy czy najbogatszy kraj zawsze ma do wydania 100 % PKB ! :O))) Tyamczasem kraje duze zachowuaj sie jakby mialy 200 czy 300 ...
No i skutek wiadomy ...
David Sirota / The Washington Post "Top Gun", czyli jak pokochać wojnę
Amerykanie coraz mniej przychylnie patrzą na wojny w Iraku i Afganistanie, budżet wojskowy czekają cięcia, a armia z niepokojem informuje o rekordowej liczbie samobójstw wśród żołnierzy. Gdzie w takiej sytuacji Pentagon szuka pomocy? W Hollywood.
W czerwcu amerykańska armia wynegocjowała bezprecedensowy kontrakt reklamowy z producentami "X-Men: Pierwsza klasa". Z reklam potencjalny rekrut dowie się, że na prawdziwym polu walki może przeżyć równie fantastyczną przygodę jak filmowi superbohaterowie. Niedawno do mediów wyciekła informacja o tym, że Biały Dom współpracuje z laureatką Oscara, Kathryn Bigelow, która reżyseruje film o brawurowej operacji amerykańskich komandosów zakończonej zabiciem Osamy bin Ladena. Premiera przewidziana jest na okres wzmożonej kampanii wyborczej.Społeczeństwo kwestionuje ogólny kierunek polityki militarnej, a wojskowy establishment angażuje się w walkę o serca i umysły obywateli – brzmi jak deja vu? To dlatego, że właśnie mija 25. rocznica premiery "Top Gun".
Hit kinowy Jerry’ego Bruckheimera, powstały we współpracy z Pentagonem, wszedł na ekrany w połowie lat 80., gdy sondaże opinii publicznej donosiły o drastycznym spadku zaufania Amerykanów do armii w epoce po wojnie wietnamskiej i coraz mniejszej tolerancji dla wymachiwania szabelką przez Biały Dom. A jednak film gloryfikujący spoconych macho przyniósł 344 mln dolarów zysku i okazał się główną siłą napędową w reanimowaniu wizerunku armii.
"Top Gun" wywołał modę na zaciąganie się do armii – marynarka wojenna rozstawiała punkty rekrutacyjne w kinach, w których wyświetlano film – a sondaże wkrótce wykazały ogromny wzrost zaufania do wojska. Gdy Ronald Reagan owinął wojskową przygodę w narodową flagę, a armia odniosła łatwe i głośne zwycięstwa w Libii i Grenadzie, cała Ameryka zakochała się w Mavericku, Icemanie i innych dzielnych super-pilotach ze srebrnego ekranu.
Legenda "Top Gun" wciąż żyje, mocno zakorzeniona w psychice Amerykanów, a film regularnie powraca w kablówkach. Jednak największą zasługą przeboju z 1986 roku z Tomem Cruisem i Kelly McGillis w rolach głównych jest to, że na zawsze zmienił relacje między Hollywood i Pentagonem: ten prawdziwie męski romans wojska z branżą rozrywki od lat odciska ideologiczne piętno na produkcjach filmowych.
>>>>>>
Co do tego filmu to rewelacyjna jest piosenka ! To trzeba przyznac ... Akurat sam film jakos mnie nie zachwycil ale piosenka i owszem ... Zapewne ona jest motorem sukcesu ... Bez niej film przeszedl by bez echa pewnie ...
Przez cały okres produkcyjny Pentagon ściśle współpracował z filmowcami, a za wykorzystanie w filmie swoich myśliwców i lotniskowców zażądał od Paramount Pictures tylko 1,8 mln dolarów. Ten sponsorowany przez podatników rabat miał jednak swoją cenę: filmowcy musieli konsultować się z szychami z Pentagonu w sprawie każdej linijki scenariusza i wprowadzić takie zmiany, by produkt końcowy ukazywał amerykańską armię wyłącznie w jak najlepszym świetle. (Przykład: magazyn "Time" donosił, że zmieniono okoliczności śmierci Goose’a – zamiast w kolizji powietrznej, pilot ginie podczas katapultowania się, bo "marynarka narzekała, że rozbija się zbyt wielu pilotów").
>>>>
To nie bylo madre ... Tuszowanie nieudolnosci tylko powieksza jej rozmiary ...
Choć "Top Gun" nie był pierwszym filmem, w którym talent twórczy był finansowany przez Pentagon, jego sukces sprawił, że taka wymiana korzyści stała się standardem dla filmowców. Przed wybuchem wojny w Zatoce Perskiej w 1991 roku Phil Strub, odpowiadający za relacje Pentagonu z przemysłem filmowym, przyznał w rozmowie z "Hollywood Reporter", że o 70 proc. wzrosło zapotrzebowanie na pomoc wojskowych konsultantów.
Mace Neufeld, producent "Polowania na Czerwony Październik" z 1990 roku, powiedział "Variety", że od czasów "Top Gun" wytwórnie filmowe obowiązuje niepisana zasada, zgodnie z którą scenarzyści i reżyserzy mają ściśle współpracować z wojskowymi konsultantami lub "zapomnieć o robieniu filmu". W 1986 roku "Time" donosił, że "bez sprzętu wojskowego wartego grube miliardy dolarów producenci musieliby poświęcać mnóstwo czasu i wydawać niewyobrażalne pieniądze na szukanie rekwizytów".
>>>>>
To jednak juz zaczyna byc nienormalne bo zlatuje jakas prostytucja...
Tak ośmieleni wojskowi oficjele coraz chętniej używają marchewki (dotowanego sprzętu) i kija (odmowy dostępu) by osiągnąć własny cel. W rozmowie z "Variety" w 1994 roku Strub wyjaśnił mechanizmy procesu udzielania filmowcom wojskowej pomocy: – Najważniejsze kryteria, jakimi się kierujemy, to czy dana produkcja przyniesie korzyści wojsku, czy pomoże w rekrutacji i czy jest zgodna z obecną polityką.
Robert Anderson, łącznik marynarki wojennej z Hollywood, jeszcze lepiej wyjaśnił to PBS w 2006 roku: – Jeśli zależy ci na współpracy z marynarką wojenną, to mamy sporą władzę, bo to nasze okręty. Produkcja nie ruszy, dopóki scenariusz nie będzie nam w pełni odpowiadał.
>>>>>
Czyli cenzura ...
Efekt jest taki, że świat rozrywki produkuje dziś dziesiątki hitów kinowych gloryfikujących wojsko. Na każdy "Hurt Locker: W pułapce wojny" – film wojenny znakomicie przyjęty przez widzów i krytyków, który powstał bez pomocy Pentagonu – przypada całe morze kinowej agitacji wojennej, od "Armagedonu" po "X-Men". Co więcej, mimo obowiązkowych podziękowań dla Pentagonu w napisach końcowych, widzowie rzadko kiedy zdają sobie sprawę, że być może oglądają sponsorowaną przez rząd propagandę.
Do niedawna efekt "Top Gun" wydawał się niezachwiany. Tymczasem ćwierć wieku po premierze tego hagiograficznego hołdu dla wojskowości, zaskakujący sojusz interesów partyjnych sprowokował Kongres do zakwestionowania takiego porządku świata. Republikański kongresmen Peter King z Nowego Jorku, przewodniczący komisji ds. bezpieczeństwa narodowego w Izbie Reprezentantów, wystosował niedawno pismo do CIA i departamentu obrony, w którym domaga się śledztwa w sprawie powstającego filmu o bin Ladenie. Kingowi nie podoba się, że dostęp do rządowej własności i informacji mają wyłącznie filmowcy o poglądach pro-rządowych. Jego zdaniem "tak uwarunkowana współpraca faworyzuje określone postrzeganie historii, kosztem historycznej przejrzystości".
>>>>>
Co racja to racja !
Ze względu na dotychczasową obojętność Kinga na tego typu problemy, można mieć wątpliwości, czy jego stanowisko ma podstawy ideologiczne; bardziej prawdopodobne wydaje się, że polityk robi wszystko, by konkretny materiał propagandowy przypadkiem nie pomógł jego przeciwnikowi politycznemu. Bez względu na motywację, jaką kieruje się kongresmen, jego inicjatywa rzuca światło na sposób, w jaki amerykański rząd wykorzystuje pieniądze podatników, by nasycić popkulturę militaryzmem.Jeśli King dopnie swego, być może w końcu będziemy mogli zadać naprawdę ważne pytania: dlaczego Pentagon traktuje majątek społeczny jak swoją prywatną własność? Dlaczego rząd przyznaje lub odmawia filmowcom dostępu do swojego sprzętu, zależnie od tego, czy gotowi są pozwolić Pentagonowi wtrącać się do scenariusza? Czy taka praktyka nie jest naruszeniem pierwszej poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych, gwarantującej wolność słowa?
>>>>
Tak jest to naruszenie wolnosci . Dostep do sprzetu wojskowego powinni miec wszyscy obywatele USA placacy podatki i wnoszacy stosowne oplaty za wypozyczenie do filmu . BEZ CENZURY !
Oczywiscie nalezy patrzec czy tresci nie sa jakies wykolejone . Gdyby ktos np. uzyl sprzetu do produkcji przedstawiajacej talibow jako bohaterow a USA jako mordercow to oczywiscie nie ma mowy o takich klamstwach ! natomiast gdy film mowi o patologiach w wojsku typu marnowania pieniedzy na niepotrzebne wydatki czy prymitywizmu stosunkow do rekrutow to rzecz jasna nie moze byc cenzury ...
Ogolnie niechec do walki jest koszmarem zachodu i jest to po prostu tchorzostwo . ,,Nie chcemy umierac za Gdańsk'' to zawolanie bojowe zachodu z 1939 teraz uroslo do olbrzymich rozmiarow ... Ale chcac zachecic do armii trzeba jednak pokazywac realia bo inaczej mlodzieniec ktory zderzy sie z rzeczywistoscia bedzie zawiedziony i sfrustrowany a taka armia jest do niczego ... Daltego podstawa wojska musi byc patriotyzm a nie macho ! Za sluzbe w wojsku wynagrodzi cie Bóg ! Bo czlowiek nie jest w stanie . Zadne pieniadze nie wynagrodza smierci . A Bóg owszem ! Kto ginie za kraj jest praktycznie rzecz biorac meczennikiem a wiec droga do nieba otwarta ! A ten kto umiera w ,,swoim lozku'' co gorsza po grzesznym zyciu nie ma tak latwo ! Stad to co pozornie dobre dlugie zycie i smierc u siebie w domu wcale nie jest takie atrakcyjne z tamtej strony patrzenia ! Tymczasem smierc w walce moze zgaldzic grzechy i otworzyc niebo ! Niby tragedia a faktycznie wielkie szczescie !
Skandal w USA. Lekarze ukradli 300 mln dol.
Na łączną kwotę prawie 300 milionów dolarów oszukali lekarze państwo wystawiając rachunki federalnemu funduszowi ubezpieczeniowemu Medicare za fikcyjne lub całkiem niepotrzebne usługi. Medicare to fundusz ubezpieczeń zdrowotnych dla osób w wieku emerytalnym.
Jak poinformował w czwartek Departament Sprawiedliwości, zarzuty oszukańczego wyłudzenia pieniędzy z Medicare postawiono 91 osobom w Nowym Jorku, Los Angeles, Miami, Detroit, Dallas, Chicago i w Baton Rouge w stanie Luizjana. 55 z nich aresztowano. Pozostali sami oddali się w ręce władz.Jeden z lekarzy wystawiał Medicare rachunki za leczenie osób zmarłych i za rzekomą psychoterapię przez 24 godziny na dobę.
Połowa oskarżonych to personel medyczny w Miami na Florydzie. Zarzuca się tam lekarzom i pielęgniarkom, że przedstawiali fałszywe rachunki za rzekomą opiekę domową nad emerytami.
Poprzednio ujawniano już wiele innych przypadków naciągania Medicare na niczym nieuzasadnione wypłaty.
Fundusz ten, oprócz federalnego funduszu emerytalnego Social Security i wydatków na zbrojenia, stanowi największe obciążenie budżetu federalnego z powodu szczególnie wysokich w USA kosztów usług medycznych. Są one mniej więcej dwa razy wyższe, niż w porównywalnych krajach wysoko rozwiniętych.
>>>>>
jak widzicie koszty wszystkiego w USA sa wampirycznie wysokie bo to prostu bogaty kraj i kazdt garbi do siebie ile moze ... Co do medycycy to tu wchodza potworne koszty ,,ochrony intelektualnej'' ... 99.9 % ceny leku to zysk firmy ktora ma calkowity monopol na lek skoro go wynalazla . Za to placic musza oczywiscie pacjenci . Potrzeba tzw . ,,slabej ochrony praw autorskich'' aby wynalazca mial dochod ale nie od razu w miliardach !
Wyglada na to ze w USA stracili niewinnego czlowieka ...
Wprawdzie trudno za ostateczny dowod uznac oswiadczenie skazaanego ale jego ostatnie slowa brzmialy ,,przekazcie rodzinie ofiary ze jestem niewinny''...
Albo on byl rzeczywiscie niewinny albo to juz taki psychopata ze radowalo go to ze rodzina bedzie sie meczyc ze swiadomoscia ze zginal niewinny... Oczywiscie trudno podejrzewac az takie zwyrodnienie zwlaszcza wobec smierci jednakze skoro nie bylo zadnych dowodow a swiadkowie macili i wycofywali zeznania to sam wyrok jest dziwny ?
Dziwny system prawny ze na smierc mozna skazac bez jednoznacznych dowodow ... I od razu mowie TO NIE JEST DOWOD NA TO ZE KARA SMIERCI JEST ZLA ! To jest dowod na powazna dewiacje sadownictwa USA ... Na kere smierci mozna skazac zwyrodnialca - wielokrotnego morderce lub osobnika schwytanego na morderstwie ...
Nikt normalny nie zada aby kare smierci orzekac na podstawie ,,zeznan swiadkow'' typu ... Widzialam go to on ! Bo eksperymenty juz sto razy udowodnily ze ludzie ,,rozpoznaja'' jako sprawcow ludzi roznaicych sie kolorem skory ksztaltem twarzy i wszystkim...
Nowatorska terapia: można wrócić na wojnę
Joshua Musser, który na ochotnika wyjechał na wojnę w Iraku, po powrocie z niej nie mógł dojść do siebie. Problemy emocjonalne były objawem zespołu stresu pourazowego i były żołnierz, mimo otoczenia kochającej rodziny, nie mógł nad nimi zapanować. Dlatego zdecydował się na niezwykłe leczenie - wraca na wojnę w wirtualnym świecie, pod opieką terapeuty.
>>>>>
Amerykanie sa niestety bardzo mieciutcy ... Tylko pojada na wojne i juz szok zalamanie . To skutek zycia w bogactwie ! To co maja powiedziec zolnierze ktorzy walczyli dawniej ! Np. Pojdziemy z okopw na bagnety !
Bagnet wbija sie przeciwnikowi w brzuch bo latwo wchodzi i latwo wyciagnac ! Wbijanie w piers moglo by sie zakonczyc ugrzeznieciem broni i z koli smiercia wlasna bez broni ! To dopiero walka ... A ci naciskaja guziki i juz szok ... Wojna to wojna . Moze nieprzyjemnie wyglada ale jest szlachetna bo sie ryzykuje zyciem WLASNYM . A jesli nie ma na sumieniu zbrodni wojennych to otwiera niebo . Nie mowiac juz o walce za Polskę !
Tymaczesm podczas pokoju jest duzo plugawych zajec ktore wioda do piekla typu szol-biznes i demoralizacja za jego pomoca a tam cialem sie nie ryzykuje tylko dusza ...
Na wojnie gina ciala a ratuje sie dusze . Niestety podczas ,,pokoju'' w USA jest czesto na odwrot !
Najnowsze badania: coraz mniej białych w USA
Najnowsze dane Biura Spisu Powszechnego potwierdzają, że udział białych Amerykanów w całej populacji USA systematycznie się zmniejsza wskutek niskiego przyrostu naturalnego i imigracji spoza Europy.
W ciągu ostatniego dziesięciolecia liczba białych mieszkańców USA - poza Latynosami klasyfikowanymi jako osobna kategoria - wzrosła z 194,5 miliona do 197 milionów, czyli o 1,2 proc. W tym samym okresie liczba Murzynów wzrosła o 12 proc., a białych Latynosów o 56 proc. Wzrósł także znacznie odsetek Azjatów. W rezultacie o ile w 2001 r. biali Amerykanie (nie-Latynosi) stanowili 69 procent ludności USA, to obecnie już tylko 64 procent. Są oni zwykle starsi niż pozostałe grupy etniczno-rasowe i mają niski przyrost naturalny.
Z danych Biura Spisu Ludności wynika też, że białych Amerykanów ubywa w stanach Środkowego Zachodu (uprzemysłowione okolice Wielkich Jezior) i Północnego Wschodu USA, natomiast przybywa w stanach Zachodu i Południa.
>>>>
Widzimy tutaj zmierzch zachodu ... Odeszli od Boga i znikaja . W coraz szybszym tempie . To sie robia inne kraje !
Widzimy jak silny jest rasizm w USA . Kolor skory co absurdalne jest waznym kryterium podzialow spolecznych nawet w paszporcie wpisuja...
I tak :
Azjaci sa formalnie zolci choc odcienie sa rozne u roznych ...
Murzynia sa czarni.
Natomiast latynosi glownie Meksykanie sa czerwoni bo to potomkowie indian glownie Aztekow a z kolei czerwoni sa rasa zolta bo nie ma czerwonej ... Meksykanie zreszta przebywaja glownie na terenach zagarbionych ongi Meksykowi zatem sa u siebie ... Granica jest sztuczna bo dzieli Meksyk na pol ...
A tak faktycznie to ras jest cos 87 a nie 3 jak mozna sie dowiedziec od najwybitniejszego uczonego w tym wzgledzie Jana Czekanowskiego . I bynajmniej nie chodi tam tylko o kolor skory tylko glownie budowe i uklad kosci,miesni itp. Czyli cala budowe ciala...
Około 2 tys. osób protestowało w Nowym Jorku przeciw kryzysowi.
Około 2 tys. osób wzięło w piątek udział w Nowym Jorku w manifestacji przeciwko skutkom kryzysu gospodarczego, chciwości ludzi biznesu i nierównościom społecznym. Marsz rozpoczął się na Wall Street, a zakończył przy komendzie głównej nowojorskiej policji.
Na transparentach można było przeczytać m.in. "Wszyscy bankierzy to naziści" oraz "Policja Nowego Jorku chroni miliarderów z Wall Street". Uczestniczy protestu skandowali "Zostaliśmy sprzedani".
Wśród manifestantów była kilkusetosobowa grupa osób, które od dwóch tygodni koczują na Wall Street, ale także obrońcy praw kobiet, związkowcy i przedstawiciele organizacji pozarządowych.
- Jesteśmy tu, żeby wygrać tę walkę, i nie odejdziemy, dopóki nam się to nie uda - powiedział agencji EFE 40-letni muzyk Sidney Steele.
Grupa koczująca na Wall Street cieszy się poparciem znanych osób ze świata kultury. Poparł ją brytyjski zespół Radiohead. Z jej członkami spotkał się reżyser Michael Moore.
Piątkowy protest miał pokojowy przebieg. Według policji nikt nie został zatrzymany.
>>>>
A wiec rebelia w sroku kapitalizmu ! Koniec swiata ( oczywiscie TEGo swiata ) ..
Wal strit sie wali !
Masowe aresztowania w NY. "Zajmijmy most!"
Policja rozpędziła w sobotę na nowojorskim Moście Brooklińskim demonstrację przeciwko rosnącej biedzie oraz chciwości i władzy banków. Ponad 700 uczestników protestu w Nowym Jorku zostało aresztowanych wczoraj wieczorem, głównie pod zarzutem blokowania ruchu.
W proteście uczestniczyło około 1500 osób. - Nie było problemu, dopóki grupa ludzi nie oderwała się i nie zaczęła krzyczeć: "Zajmijmy most, zajmijmy most!" - relacjonował rzecznik policji Paul Browne. - Demonstranci, którzy szli chodnikiem, nie zostali aresztowani - zapewnił Browne. Rzecznik dodał, że aresztowane osoby były wielokrotnie ostrzegane i proszone o odblokowanie drogi na moście. POdkreślił, że część osób posłuchała policji i zeszła na chodnik.
Protest spowodował gigantyczne korki w okolicach Mostu Brooklińskiego. Protestujący przeszli tam z Wall Street, gdzie zaczęli demonstrować.
Demonstracja, w której uczestniczyło około 1500 osób, była częścią akcji, której aktywiści od dwóch tygodni protestują w dzielnicy finansowej Nowego Jorku, także na Wall Street, przeciwko niesprawiedliwości obecnego systemu gospodarczego.
Podczas pochodu ludzie śpiewali piosenkę "The whole world is watching" (cały świat patrzy - red.). Było to wymowne zwłaszcza wtedy, gdy policja rozpoczęła aresztowania.
>>>>
Oczywiscie znajma proporcje to jest 2000 osob czyli tak jak w Polsce 200 . W zadnym wypadku nie jest to cos porownywalnego z Grecja!
Protesty przeciw Wall Street szerzą się w całych Stanach Zjednoczonych
Protesty przeciw bankom na Wall Street, chciwości wielkich korporacji i powiększaniu się nierówności społecznych, zapoczątkowane w Nowym Jorku, przenoszą się do innych wielkich miast w USA.
W Los Angeles około 150 osób demonstrowało w czasie weekendu przed miejscowym ratuszem. Przywódcy protestu, zorganizowanego przez ugrupowanie Occupy Los Angeles, poinformowali, że kieruje nimi solidarność z demonstrantami z Nowego Jorku. Podobne demonstracje odbyły się w Denver, Seattle i Chicago. Ich uczestnicy domagali się zaprzestania cięć budżetowych i tworzenia miejsc pracy.
W centrum Bostonu przed siedzibą Bank of America około 3 tysięcy ludzi protestowało w niedzielę przeciw konfiskowaniu przez banki domów za niespłacone długi.
Tymczasem w Nowym Jorku, gdzie w czasie weekendu zatrzymano kilkaset osób pod zarzutem blokowania ruchu ulicznego, organizatorzy protestu zapowiadają kontynuowanie go przez trzeci tydzień z rzędu.
Lewicowa organizacja October 2011 Movement (Ruch Października 2011) zapowiada demonstrację uliczną w Waszyngtonie w najbliższy czwartek.
Komentatorzy zastanawiają się, czy protesty, które jak dotąd mają stosunkowo spokojny przebieg, nie nabiorą burzliwego charakteru, jak to się dzieje w Europie. Tymczasem w Waszyngtonie rozpoczęła się trzydniowa konferencja pn. Campaign for America's Future (Kampania na rzecz Przyszłości Ameryki). Jej organizatorzy, głównie działacze lewego skrzydła Partii Demokratycznej, mówią, że chcą stworzyć "lewicową Tea Party" - ruch na rzecz sprawiedliwości społecznej, który ma zamiar stosować podobne metody oddolnego nacisku na polityków, jak jego prawicowy odpowiednik.
>>>>>
Ale na co beda naciskac ??? Zeby bylo bardziej homo bardziej in vitro bardziej aborcyjnie ? To nie bedzie tea party tylko hell party - road to slavery - droga do pojscia w niewole diabla ... Zreszta to sie nie uda bo boszewikow to USA maja obecnie u wladzy - wiec jak komus sie podoba to ma Obame !
No sad italski uniewinnil tych narkomanow !!! Od orgii seksualnych za pomoca noza ...
Przy okazji w USa powstal ,,ruch poparcia'' tych gosci pod haslem ze nie pozwolmy aby oni sadzili naszyach a tak w ogole to sa niewinni...
Wszystko oparte na twarzy tej kobiety bo jest ,,sympatyczna'' jakby miala zeza i drgawke lewej powieki to by byla winna ! To ona ! Tak jakos krzywo patrzy !
Niedawno zlikwidowali faceta na podstawie metnych oskarzen .
Teraz chca uniewinnienia goscia ktorego DNA jest na nozu !
Bo chcial pomoc umierajacej ... Czym ? Nozem ???
Widzimy tu ze Ameryka opiera sie na instykcie nastroju histerii ! Jest tu ten demonizm tlumu znany znany najbardziej z hitleryzmu ale nie tylko !
Wszystko wskazuje ze przynajmniej ten facet jest winny skoro jest DNA . A tak w ogole to kto niby to zrobil i po co ??? Miszkali tam razem ... Rąbali sie narkotykami i innym dopalaczami ktorych dostarczal ten Murzyn ktory siedzi na 16 lat ... Dostarcazal dwojce ... To niby komu ???
Urzneli sie narkotykami - diabel przejal kontrole i final znany ...
Tylko ze biali mlodzi i sympatyczni a Murzyn wiadomo jakis z Afryki to co tam ... Jak zwykle wychodzi gleboki rasizm USA . Ale oczywiscie Murzyn jest winny tylko jak zwykle najmniej ale tylko on poniesie kare - zreszta zasluzona ! Jak zwykle !
Ale pamietajmy ze liczy sie sad po smierci i ten Murzyn ma NAJLEPIEJ ! Bo jego wina jest najmniejsza a pokutuje juz teraz !
Siedział 25 lat za morderstwo, choć był niewinny
Mieszkaniec miasta Austin w stanie Teksas (USA), który spędził za kratkami 25 lat za zabójstwo żony, zostanie wypuszczony na wolność. Test DNA wykazał, że jednak był niewinny - podaje lenta.ru.
Sąd wczoraj podjął decyzję o zwolnieniu Michaela Mortona. Został on skazany w 1986 roku na dożywocie za to, że pobił swoją żonę na śmierć. Wyrok wydano, opierając się m.in. na szeregu poszlak. Sam Morton przez te 25 lat, które spędził w więzieniu, z uporem twierdził, że jest niewinny. Przekonywał, że jego małżonkę zabił nieznany osobnik, który wtargnął do jego domu. Uniewinnienie Mortona było możliwe dzięki zbadaniu chusteczki, którą znaleziono niedaleko miejsca zbrodni. Były na niej ślady krwi ofiary i nieznanej osoby.
W czasie procesu Mortona współczesne technologie analizy DNA nie były jeszcze stosowane.
Ponadto, jak twierdzą przedstawiciele organizacji Innocence Project (domaga się wykonywania testów DNA dla rewizji niesprawiedliwych i wątpliwych wyroków), śledczy celowo ukrywali dowody, które mogłyby pomóc obronie w uniewinnieniu Mortona.
>>>>>
No sami widzicie co tam sie dzieje z prawem ... Czy trzeba to komentowac porownujac rozne wyroki ...
Lewicowi hakerzy zamierzają zaatakować giełdę na Wall Street.
Grupa hakerów Anonymous, znana z antykorporacyjnego nastawienia, grozi, że sparaliżuje lub poważnie utrudni pracę giełdy nowojorskiej (NYSE), włamując się do jej systemu komputerowego - poinformowała telewizja Fox News i inne media w USA.
Sprawą zajęło się FBI. Jak powiedział rzecznik Tim Flannelly, "FBI ma świadomość tych planów i gróźb i bada sprawę".
Hakerzy poinformowali, że planują na najbliższy poniedziałek (10 października) atak typu DDoS (Distributed Denial of Service), czyli uniemożliwienie użytkownikom dostępu do systemów komputerowych NYSE.
Anonymous atakowali już w podobny sposób strony internetowe korporacji, m.in. MasterCard Inc. i Visa Inc.
Jednak według agencji Bloomberga, hakerzy mogą planować tylko atak na stronę internetową NYSE, co nie miałoby wpływu na transakcje giełdowe, dokonywane w odrębnym, specjalnie zabezpieczonym systemie.
Nie jest też pewne, czy chodzi o zapowiedź rzeczywistego ataku. W internecie ukazał się także komunikat, że ostrzeżenie było złośliwym żartem.
Alarm bombowy, budynek giełdy ewakuowany »
FBI oświadczyło jednak, że nawet i w tym wypadku będzie prowadzić dochodzenie, gdyż "przestępstwem jest okazanie zamiaru włamania się do systemu komputerowego".
Groźby hakerów pojawiły się w okresie trwających od dwóch tygodni protestów przeciw Wall Street i wielkim korporacjom, oskarżanym o chciwość i wyzyskiwanie pracowników. Rozpoczęły się one w Nowym Jorku i potem przeniosły do innych miast.
Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski
>>>>>
To jest wandalizm ... Zreszta przciez system przez ich stworzony zniszczyl ich ... Nie trzeba w niczym pomagac ... Trzeba dac im dzialac !
Tysiące ludzi w proteście przeciw przywilejom banków
Kilka tysięcy ludzi protestowało w środę pod nowojorskim ratuszem przeciw uprzywilejowanej pozycji banków, skutkom kryzysu gospodarczego i nierównościom społecznym. Podobne protesty utrzymują się w USA od trzech tygodni.
Na razie brak oficjalnych danych, jednak zdaniem policjantów, demonstrowało ok. 5000 - 7000 osób.
Do kilkudziesięciu działaczy z akcji Okupuj Wall Street (Occupy Wall Street) dołączyli się związkowcy, stowarzyszenia grup zawodowych, m.in. pielęgniarek i nauczycieli, a także lokalne organizacje, np. wspólnoty sąsiedzkie i związki lokatorów - pisze dpa.
Ich zdaniem banki cieszą się zbytnimi przywilejami i niewystarczająco angażują się w walkę ze skutkami kryzysu gospodarczego. Domagają się wyższych podatków dla korporacji i bogatych obywateli oraz zmian w oświacie i ochronie środowiska i reform, które poprawiłyby sytuację mniej zamożnych grup społecznych.
Demonstranci nieśli transparenty z napisami "Opodatkujcie Wall Street" czy "Niech banki zapłacą". Agencja dpa odnotowuje też kilkadziesiąt plakatów głoszących, że "Socjalizm jest dobry dla wszystkich" i "Walczymy o socjalizm".
Protesty przeciw bankom na Wall Street, chciwości wielkich korporacji i powiększaniu się nierówności społecznych, rozpoczęły się w Nowym Jorku w połowie września i wkrótce przeniosły się także do innych miast USA.
>>>>>>
Frekwencja troche wzrosla ale to ciagle jest malo jak na USA .
A dobry socjalizm to gdzie ??? Taki jak na Kubie ? Czy moze ten europejski polegajcy na rozadawaniu z budzetu tym i owym typu Grecja ??? Trzeba zdefiniowac pojecie zanim sie go uzyje !
Na około 20 milionów dolarów okradli skarb państwa wysocy rangą funkcjonariusze Korpusu Inżynieryjnego Wojsk Lądowych USA, sztucznie zawyżając wartość kontraktów na usługi informatyczne dla swej instytucji.
Prokuratura federalna nazywa to oszustwo "jednym z największych skandali korupcyjnych w historii kontraktów rządowych". Dwaj menedżerowie Korpusu Inżynieryjnego, Kerry F. Khan i Michael A. Alexander, przydzielili kontrakty na dostawę technologii informatycznej i usługi dotyczące bezpieczeństwa komputerowego firmie EyakTek z Alaski. Kontrakty zostały przekazane podwykonawcom w "firmie A" - jak ją określają władze, nie ujawniając prawdziwej nazwy. Ta z kolei, w porozumieniu z menedżerami Korpusu i EyakTek, sporządziła fałszywe, niemal dwukrotnie zawyżone rachunki na zamówione usługi.
Różnicę przywłaszczyli sobie: Khan, jego syn Lee Khan, Alexander oraz dyrektor ds. kontraktów firmy EyakTek, Harold F. Babb.
Skradzione miliony dolarów wydane zostały na samochody BMW, luksusowe zegarki, bilety lotnicze pierwszej klasy i inwestycje w nieruchomości na całym świecie.
Całą czwórkę aresztowano pod zarzutami oszustw, łapówkarstwa i prania pieniędzy. W czwartek odbędzie się ich pierwsze przesłuchanie przed okręgowym sądem federalnym w Waszyngtonie.
Według prokuratorów, podejrzani planowali również kolejne oszustwo, tym razem związane z kontraktem dla Korpusu Inżynieryjnego wartym 780 milionów dolarów.
>>>>
No tak to jest zwykle zlodziejstwo a tam chodzi tez i o rozrzutnosc , ktora trudno ukarac bo jest zgodna z procedurami ...
Wojna w Iraku. "Mieszanka korzyści i obciążeń"
Amerykańscy weterani są dumni ze swojej służby wojskowej, ale w nowym raporcie, który został właśnie opublikowany, wyrażają sprzeczne opinie dotyczące wojen prowadzonych w Afganistanie i Iraku. Według wielu z nich powrót do rzeczywistości po wojnie jest "mieszanką korzyści i obciążeń".
W nowym raporcie dotyczącym wojen i poświęcenia żołnierzy, jaki przygotował amerykański Pew Research Center, połowa z weteranów po 11 września mówi, że warto było walczyć w wojnie w Afganistanie, ale podobne opinie o wojnie w Iraku wyraża już tylko 44 procent wszystkich ankietowanych. Zaledwie jedna trzecia z nich twierdzi, że obydwie wojny były warte poniesionych kosztów. Niektóre z tych kosztów przedstawiono w sondażu Pew, który pojawił się tuż przed 10. rocznicą konfliktu w Afganistanie, który jest najdłużej trwającą wojną w historii Stanów Zjednoczonych.
Czterech na 10 weteranów przyznało, że miało problemy z powrotem do normalnego życia po opuszczeniu strefy wojennej, a 37 procent cierpiało na zespół stresu pourazowego (post-traumatic stress), choć nie wszyscy z nich zostali oficjalnie zdiagnozowani.
- Sprzeczne uczucia wśród wielu weteranów po 11 września związane z ich misją wojskową mają związek z mieszanką korzyści i obciążeń, z jakimi mieli do czynienia od powrotu do życia cywilnego – czytamy w raporcie.
Po tym, jak w październiku 2001 roku pierwsi amerykańscy żołnierze wyruszyli w góry i doliny Hindukuszu, Stany Zjednoczone wkroczyły w kolejną wojnę, tym razem w Iraku.
Jak pokazuje opublikowany sondaż, długość trwania tych konfliktów kształtuje opinie dotyczące wojen i samego poświęcenia żołnierzy.
- Te wojny, ten czas trwania jest unikatowy w naszej historii – mówi Paul Taylor, jeden z autorów badania. – To najdłuższy okres prowadzonego konfliktu w historii naszego kraju.
Większość Amerykanów wciąż popiera swe ochotnicze misje. (Tylko połowa z 1 procenta populacji służyła aktywnie w ostatnim dziesięcioleciu). Dziewięciu na 10 wyraziło dumę z amerykańskich żołnierzy, a trzy czwarte mówi, że przekazało podziękowania komuś z wojska.
Ale 45 procent Amerykanów, czyli więcej niż wśród wojskowych ankietowanych, uznało, że żadna z wojen toczonych po atakach z 11 września 2001 roku nie była warta poniesionych kosztów, a tylko jedna czwarta przyznała, że bacznie śledziła informacje dotyczące prowadzonych walk. Połowa stwierdziła, że wojny nie zmieniły wiele w ich życiu.
Te różnice między światem cywilnym i wojskowym były widoczne także w innych wypowiedziach.
84 procent weteranów stwierdziło, że większość Amerykanów nie rozumie niezliczonych problemów, z jakimi borykają się żołnierze i ich rodziny, w tym długie rozdzielenie, urazy fizyczne oraz psychiczne, a także związany z tym stres. Około 71 procent ogółu Amerykanów zgodziło się z tą opinią.
- Widać, że istnieje pewna luka w rozumieniu i pewna luka w doświadczeniach – mówi Taylor. Weterani niosą brzemię wojny, ale wracają z obciążeniami emocjonalnymi i psychologicznymi do kraju, który ich nie rozumie.
Większość Amerykanów, 83 procent, przyznaje, że wojskowi oraz ich rodziny ponieśli wiele poświęceń. Część personelu wojskowego wysyłana była do Iraku i Afganistanu nawet cztery lub pięć razy.
Ale tylko 26 procent czuje, że niesprawiedliwe jest to, że te obciążenia spadły tylko na wojsko. W rzeczywistości, 70 procent społeczeństwa uznaje to za "część bycia w wojsku".
Taylor mówi, że długość trwania wojen oraz stres związany z wielokrotnym udziałem w misjach odgrywa również rolę w kształtowaniu opinii, zarówno po stronie cywilnej, jak i wojskowej.
Ośrodek Pew ankietował 1853 weteranów, łącznie z 712, którzy służyli w wojsku po atakach z 11 września. Ogólny sondaż został przeprowadzony wśród 2003 dorosłych respondentów.
Ponad połowa weteranów po 11 września czuje również, że zbytnie uzależnienie od siły wojskowej w zwalczaniu terroryzmu prowadzi do większego terroryzmu. Pod tym względem społeczeństwo amerykańskie ma prawie identyczne zdanie: 52 procent uznało, że zbyt duże zastosowanie siły nie jest receptą na sukces.
Duże poparcie ankietowanych zyskały samoloty bezzałogowe. Blisko dziewięciu na 10 wszystkich weteranów poparło wykorzystywanie maszyn bezzałogowych, takich jak te wykorzystane w zeszłotygodniowym ataku na Anwara al-Awlakiego w Jemenie. 68 procent cywilów zgodziło się z taką opinią.
Nie dziwi fakt, że ci, którzy nie uznają działań wojskowych za część budowy państwa, częściej wierzą też w to, że wojny w Afganistanie i Iraku nie były warte stoczonych walk i poniesionych kosztów.
Pomimo wątpliwości wyrażonych w stosunku do obydwóch wojen, większość weteranów po 11 września stwierdziło, że służba wojskowa pomogła im dojrzeć i zyskać większą pewność siebie.
Przedstawiony raport, według przedstawicieli ośrodka Pew, prezentuje "to, co wierzymy, że jest żywym portretem, choć przedstawionym wyłącznie w liczbach, korzyści i obciążeń związanych ze służbą wojskową w ostatnim dziesięcioleciu".
Margines błędu w wynikach sondażowych wszystkich weteranów wynosi plus minus 3,5 punktów procentowych oraz 3,9 punktów w przypadku weteranów po 11 września. W przypadku sondażu ogólnego margines błędu to około 2,5 punktów procentowych.
>>>>>
Oczywiscie ze wojna przynosi korzysci uczestnikom o ile sa oni przyzwoitymi ludzmi... A koszty sa duze bo i korzysci olbrzymie ... Nie moze byc inaczej . Nic nie kosztuje to co nic nie warte ... A najwieksze korzysci to sa po smierci od Boga ! On nagradza niewiarygodnie wszelka meke a na wojnie mamy akurat jedno z najwiekszych natezen cierpienia ... Dlatego zreszta Polska ma tylu świętych - MILIONY - przez te wojny !
To mowi chyba wszystko !
"NYT": obniża się standard życia
Stopa życiowa Amerykanów spadła w ostatnich czterech latach o prawie 10 procent - wynika z ustaleń Biura Spisu Ludności przytoczonych w "New York Timesie".
W ostatnich dwóch latach, od czerwca 2009 r. do czerwca 2011 r. - czyli już po oficjalnym zakończeniu recesji - średni dochód gospodarstwa domowego w USA spadł o 6,7 proc. (po uwzględnieniu inflacji), do 49 909 dolarów rocznie. Spadek w latach 2009-2011 był nawet większy, niż w dwóch poprzednich latach (2007-2009), czyli w czasie recesji. Eksperci tłumacza to tym, że mimo pewnego przyspieszenia wzrostu od 2009 r. pracodawcy obniżają teraz niekiedy pensje, gdyż w sytuacji wysokiego bezrobocia (ponad 9 proc.), dyktują warunki pracownikom.
Jak zauważa "NYT", spadek standardu życia mimo formalnego zakończenia recesji tłumaczy, dlaczego w USA pogłębiają się nastroje niezadowolenia i pesymizmu.
Według sondaży, ponad 70 proc. Amerykanów uważa, że kraj zmierza w złym kierunku, wskaźniki poparcia dla prezydenta Baracka Obamy spadły w okolice 40-43 proc., a Kongres oceniany jest jeszcze gorzej. Spadek realnych dochodów o 9,8 proc. jest największy od kilku dziesięcioleci w USA.
>>>>>
A wiec w USA osiagaja Standard poors ... Ale to nie jest najgorsze bo gdy trwoga to do Boga ... No wlasnie !
Stany już bankrutują, kryzys się nasila?
Rada miasta Harrisburg, stolicy stanu Pensylwania, podjęła wczoraj decyzję o złożeniu wniosku o ochronę przed bankructwem. Miasto nie ma pieniędzy. To początek końca USA?
Zarówno gubernator, burmistrz oraz senator z Pensylwanii twierdzą, że taki wniosek nie będzie miał żadnego umocowania prawnego i nie będzie wiążący.
Zdaniem senatora Senator Jeffreya Piccoli rada miejska zamiast marnować czas i energię na tego typu zagrywki powinna współpracować z burmistrzem w celu rozwiązania kryzysu.
Prawnicy miasta są jednak innego zdania. Uważają, że taki wniosek może zostać złożony. Prawo stanowe mówi bowiem, że "jeśli miasto szuka ochrony przed bankructwem, wówczas nie będzie otrzymywało żadnej pomocy od strony stanu". Zdaniem prawników implikuje to możliwość złożenia wniosku.
Początki kryzysu w Harrisburgu sięgają początków XXI wieku, gdy zdecydowano się na rozbudowę spalarni śmieci, licząc na zyski z tego przedsięwzięcia w przyszłości, które miały pokryć koszty projektu. W rzeczywistości okazało się, iż miasto zostało z długiem w wysokości 310 mln dolarów.
Rok temu burmistrz miasta Linda Thompson ostro sprzeciwiał się ogłoszeniu bankructwa, uważając je za naprawdę ostateczne rozwiązanie.
Thompson wzywa do sprzedaży spalarni i przekazania w dzierżawę publicznych parkingów. To oraz m.in. konsolidacja departamentów miasta ma spowodować, iż finanse miasta wyjdą na prostą w ciągu dwóch lat. Oferty kupna spalarni opiewają na około 150 mln dolarów. Burmistrz chce również wprowadzenia podatków od nieruchomości - przeciętny właściciel domu musiałby zapłacić dodatkowo około 50 dolarów.
Możliwy jest jednak scenariusz, w którym Harrisburg przejdzie pod kontrolę władz stanowych. Głosowanie w tej sprawie w Senacie odbędzie się w przyszłym tygodniu. Rada miejska nie wierzy jednak w działania stanu.
Rada ma nadzieję na umorzenie obligacji wartych ponad 100 mln dolarów. Chcą również wprowadzić 1 proc. podatek od sprzedaży.
>>>>
Jak widzimy rozrzutnosc stala sie systemem na zachodzie . Zycie na kredyt w kazdym zakatku w rodzinach samorzadach rzadach... Teraz mamy tylko skutki a nie zaden ,,kryzys''...
USA: Cięcia w budżecie ministerstwa obrony
Amerykański minister obrony Leon Panetta zapowiedział przyspieszenie planowanej szczegółowej kontroli wydatków swego resortu, która ma ułatwić ich cięcia, niezbędne wobec konieczności znacznych oszczędności budżetowych.
Przemawiając przed Komisją Budżetową Izby Reprezentantów, Panetta poinformował, że audyt w Pentagonie odbędzie się w 2013 r. - o cztery lata wcześniej, niż dotąd planowano. Audyt zarządzono po doniesieniach o ogromnym marnotrawstwie i korupcji w resorcie. Rewelacje na ten temat pojawiły się zwłaszcza w ogłoszonym w sierpniu raporcie komisji ds. kontraktów na dostawy dla wojska służące w Iraku i Afganistanie.
Panetta jest pod wielką presją, aby zmniejszyć wydatki resortu obrony. Zgodnie z umową prezydenta Baracka Obamy z Republikanami w Kongresie w sprawie redukcji deficytu budżetowego, wydatki te mają się zmniejszyć o 350 miliardów dolarów w ciągu 10 lat.
Grożą jednak jeszcze większe cięcia. Na podstawie tej umowy specjalna dwupartyjna "superkomisja" Kongresu ma do Święta Dziękczynienia (koniec listopada) przedstawić propozycje redukcji budżetu państwa o co najmniej 1,2 biliona dolarów, które Kongres musi uchwalić do końca roku. Jeśli tego nie uczyni, nastąpią automatyczne cięcia budżetu, z których połowa ma dotyczyć Pentagonu.
Panetta wcześniej ostrzegł, że tak wielkie redukcje wydatków na zbrojenia miałyby bardzo negatywne skutki dla obronności kraju.
Na posiedzeniu Komisji Budżetowej powtórzył to ostrzeżenie. - Nie jest to groźba. To rzeczywistość - powiedział.
Przewodniczący Kolegium Szefów Sztabów, generał Martin Dempsey, oświadczył, że zmniejszenie budżetu resortu zmusi go do redukcji sił zbrojnych.
Panetta wezwał też ustawodawców do współpracy w znalezieniu wydatków w jego resorcie, które można by zmniejszyć.
Przyspieszenie audytu Pentagonu uzasadnił potrzebą większej przejrzystości wydatków resortu i eliminacji marnotrawstwa. Przesłuchanie w komisji zakłóciły protesty działaczy antywojennych, m.in. z organizacji Codepink, zrzeszającej kobiety-przeciwniczki wojen w Iraku i Afganistanie.
>>>>>
Tak trzeba kontrolowac oszczedzac i pilnowac . Deficyt jest olbrzymi ...
Czy sztaby musza byc tak wielkie ??? Miec tyle komputerow biur urzedow . Zamawiac tyle ,,analiz'' ... To kosztuje strasznie ... I co daja te sztaby ??? Wojny w Iraku i Afganistanie ida jak szly ... Sztaby nie pomogly ... Sztabow i urzedow ma byc tylko tyle ile jest niezbedne ...
Walka protestujących z policją
Tłum zebrał się rano w parku Zuchotti w Nowym Jorku, protestując przeciw próbom wyrzucenia uczestników ruchu Okupuj Wall Street pod pozorem sprzątania skweru. Sprzątanie odwołano, policja zatrzymała trzy osoby; interweniowała też w Denver.
Manifestanci, którzy okupują park na dolnym Manhattanie od 17 września, zostali wezwani do opuszczenia go i zabrania stamtąd swoich rzeczy, aby można było posprzątać teren, który należy do prywatnej firmy. Uczestnicy protestu odmówili wyjścia z parku, a sam plan sprzątania zarzucono. Co najmniej trzech manifestantów zatrzymano w pobliżu skweru, gdy policja starała się rozproszyć grupę maszerującą po ulicy, co jest zabronione. Jeden z aresztowanych miał zakrwawioną twarz - podaje AFP.
Gdy władze miejskie poinformowały, że porządki zostały odłożone, tłum zaczął wiwatować. Uczestnicy Okupuj Wall Street uważali, że sprzątanie jest pretekstem, by ewakuować ich z ich kwatery głównej, zwłaszcza że właściciele parku chcieli, aby zakazano im spania na ławkach i posiadania śpiworów lub rozbijania namiotów.
Zastępca burmistrza Nowego Jorku Cas Holloway poinformował, że właściciele prywatnego skweru zrezygnowali z planu uporządkowania go, gdy na miejscu, na wieść o próbach wyrzucenia z Zuchotti koczujących demonstrantów, pojawiło się wcześnie rano około 700 osób, które postanowiły poprzeć okupujących park członków ruchu. Na transparentach nowo przybyłych, głośno skandujących sympatyków ruchu widniały napisy: - Policjo, czy nie wolałabyś aresztować bankierów? - relacjonuje AFP.
Rozradowany tłum złożony z okupujących park i zwolenników, którzy przybyli im na ratunek, zaczął natychmiast planować marsz na Wall Street, które od skweru Zuchotti dzieli tylko kilka przecznic - pisze Reuters.
Na skwerze Zuchotti zapanowała świąteczna atmosfera, gdy zrezygnowano ze sprzątania. - To dla nas duże zwycięstwo - powiedziała rzeczniczka ruchu Senia Barragan.
- OWS (Okupuj Wall Street) musi się teraz zastanowić nad tym, co dalej (...) i jak rozprzestrzenić ruch - dodała Barragan.
Wcześniej obawiano się, że dojdzie do konfrontacji między policją a protestującymi, którzy ostrzegli, że nie mają zamiaru opuszczać tego miejsca, ale zaoferowali też, że posprzątają park, i robili to przez całą noc.
Demonstranci wzywali również za pomocą e-maili, aby w piątek o szóstej rano (w południe czasu polskiego), na godzinę przed planowanym rozpoczęciem porządków, przyłączyli się do nich na znak solidarności ludzie sympatyzujący z protestem w celu zorganizowania wiecu i zapobieżenia przerwaniu manifestacji.
Ruch Okupuj Wall Street, który rozpoczął się 17 września w Nowym Jorku, ogarnął już wiele miast, gdzie urządza protesty pod nazwami Okupuj Boston, Okupuj Houston, Okupuj Los Angeles etc.
W piątek rano w Denver, stolicy stanu Kolorado, policja w pełnym rynsztunku bojowym wkroczyła do parku w okolicach Kapitolu, siedziby władz stanowych, by usunąć stamtąd uczestników protestu Okupuj Denver. Demonstranci zapowiadali wcześniej w rozmowie z agencją AP, że pozostaną wierni zasadzie unikania przemocy, ale będą "energicznie sprzeciwiali się" próbom usunięcia ich sprzed Kapitolu.
Gdy policja, która w czwartek nakazała uczestnikom ruchu opuszczenie parku pod Kapitolem do godz. 23 czasu lokalnego, pojawiła się tam wcześnie rano w piątek, protestujący przeszli na sąsiednie ulice.
Policjanci usunęli kilkadziesiąt namiotów demonstrantów, ale nie doszło do starć i nikogo nie aresztowano.
W minionych tygodniach aresztowano kilkaset osób z ruchu okupujących podczas demonstracji w Bostonie, Waszyngtonie, Chicago, Austin i San Francisco.
Według portalu occupycolleges.org (Okupuj Uczelnie) solidarnościowe demonstracje zorganizowano w 140 amerykańskich kampusach w 25 stanach. Z opublikowanego w czwartek sondażu wynika, że 54 proc. Amerykanów sprzyja ruchowi OWS.
>>>>>
W Stanach to juz 3 rok bezrobocia !
W kraju w ktorym obowiazuje doktryna predystynacji czyli kto jest biedny tego Bóg nie lubi jest to koszmar ! Kto by chcial tym sie pogodzic ...
Przypomne ze Polsce obowiazuje normalnosc czyli zasada kto jest biedny tego Bóg kocha - blogoslawieni ubodzy w duchu albowiem do nich nalezy Królestwo Niebieskie stad tolerancja na biede jest duza ... A zreszta nieslusznie...
USA: aresztowano 170 "oburzonych" z Chicago
Ponad 170 osób aresztowano wczorajszej nocy podczas protestów "Okupuj Chicago". Demonstracje inspirowane ruchem "Okupuj Wall Street" w Chicago trwają od 24 dni. W sobotę protestowało około 2 tysięcy osób.
Do zatrzymań doszło w nocy po przemieszczeniu się protestujących z finansowej dzielnicy Chicago, gdzie mieści się oddział amerykańskiego banku centralnego (FED) i siedziby wielu korporacji, do położonego także w centrum Parku Granta. Protestujący rozbili tam kilkanaście namiotów z zamiarem spędzenia nocy. Policja przystąpiła do aresztowań po godz. 23, gdy uczestnicy demonstracji złamali zakaz przebywania w parku po jego zamknięciu. Wcześniej tłum nie zastosował się do policyjnych ostrzeżeń. Aresztowani nie stawiali oporu. - Nie jesteśmy tu po to, by wszczynać zamieszki. Jesteśmy po to, by przywrócić demokracj" - zapewniał 25-letni Lee Suzuki z Chicago. - To jest nasz plac Tahrir - mówił inny z demonstrantów, nawiązując do protestów w stolicy Egiptu Kairze, które doprowadziły do obalenia prezydenta Hosniego Mubaraka.
Protesty "Okupuj Chicago", odbywające się w finansowej dzielnicy miasta, rozpoczęły się ponad trzy tygodnie temu. Demonstrujący przeciwko bankierom i skutkom kryzysu, inspirowani nowojorskim ruchem "Okupuj Wall Street", od 24 dni manifestują przed siedzibą Rezerwy Federalnej w Chicago.
Przeważnie w protestach bierze udział kilkaset osób. Ruch mobilizuje swoich zwolenników głównie przez internet, jego członkowie są aktywni na portalach społecznościowych Facebook i Twitter. Protestujących "Okupuj Chicago" poparły związki zawodowe.
<>>>>>
No prosze ! Moze nie potrafai energicznie zwalczyc kryzys ale protesty i owszem ! Cos sie udaje!
"Oburzeni" w Nowym Jorku zebrali ponad 430 tys. dolarów.
Ponad 430 tys. dolarów otrzymał ruch "Okupuj Wall Street" (OWS) od darczyńców wspierających sprzeciw wobec chciwości światowej finansjery - poinformowali w Nowym Jorku przedstawiciele ruchu. Nie wiadomo jeszcze na co te środki zostaną przeznaczone.
Przedstawiciel ruchu, który z racji doświadczenia biznesowego zajął się kontrolą napływających funduszy, powiedział, że do tej pory OWS zebrał dokładnie 435 tys. dolarów. Każdego dnia tylko do puszek wystawionych w parku Zuccotti na Manhattanie, obok Wall Street, trafia 8 tys. USD, a dodać do tego trzeba jeszcze datki przesyłane tradycyjną pocztą i przez stronę internetową ruchu.
Pomoc dla protestujących w parku nie ogranicza się do pieniędzy. Demonstranci otrzymali mnóstwo darów rzeczowych, od koców przez żywność po okulary do pływania dla ochrony przed gazem pieprzowym, którego może użyć policja.
Największym wyzwaniem dla ruchu będzie teraz określenie wspólnego celu, na który zostaną przekazane zebrane środki, bo OWS to ruch aktywistów mających różne postulaty, połączonych raczej gniewem niż strategią - ocenia agencja Associated Press. Na razie takiego pomysłu nie ma. Przeznacza się tylko po 100 dolarów dla każdego członka tzw. grup roboczych, odpowiedzialnych za codzienne funkcjonowanie miasteczka protestujących.
Jednym z najbliższych celów będzie zapewnienie, by ruch przetrwał zimę i przeniósł się z parku do wynajętego lokum. Prowadzone są też konsultacje z prawnikami co do miejsc, z których protestujących będzie trudniej usunąć niż z parku, co groziło im w ostatni piątek. Próbowano wtedy wyrzucić uczestników ruchu pod pozorem sprzątania skweru.
Niektórzy stratedzy i publicyści wskazują na słabości OWS: brak konkretnych postulatów, obfitość nierealistycznych i ekstremistycznych haseł, np. żądania likwidacji Rezerwy Federalnej, a przede wszystkim obecne w protestach nurty anarchistyczne i lewackie. Zdaniem eksperta Progressive Policy Institute, Willa Marshalla, rozmywają one "najbardziej przekonywujące przesłanie okupantów Wall Street, że Ameryka przestaje być krajem równych szans życiowych".
>>>>
No prosze jak sie organizuja ... U nas nie ma zaufania aby tak dawac komus . Widzimy jak wazne jest spoleczne zaufanie a ono wynika z uczciwosci ! Z niczego innego !
USA: ciąg dalszy protestów przeciwko wielkim bankom
W nowojorskim Zuccotti Park trwały w sobotę protesty przeciwko chciwości wielkich banków i innych instytucji finansowych. Zamieszanie wywołał mężczyzna, który wdrapał się na metalową rzeźbę i odgrażał, że nie zejdzie dopóki burmistrz Michael Bloomberg nie ustąpi z urzędu. Bloomberg zapowiadał wcześniej zaostrzenie akcji przeciw demonstrantom.
Mężczyzna, którym okazał się 21-letni Dylan Farenhorst Spaelstra z Kanady, wspiął się na rzeźbę o wysokości kilkunastu metrów ustawioną przy parku. Wkrótce przybyła tam policja, która zamknęła ulicę. Członkowie specjalnego zespołu ds. negocjacji z porywaczami dopiero po trzech godzinach zdołali wyperswadować mężczyźnie, by pozwolił się sprowadzić na dół przy użyciu dźwigu. Kiedy znalazł się na ziemi został zakuty w kajdanki i przewieziony do szpitala, gdzie poddano go obserwacji psychiatrycznej.
Rzecznik "Okupuj Wall Street", Bill Dobbs, powiedział w radiu ABC News, że ugrupowanie nie wiedziało o zamiarach Kanadyjczyka.
Wyczyn Spaelstry mógł być związany z piątkowym oświadczeniem burmistrza Nowego Jorku. Zapowiada on podjęcie ostrzejszych środków przeciw uczestnikom protestu ponieważ do władz napływają skargi m.in. na bezustanny hałas i oddawanie moczu w miejscach publicznych.
Za jeden z problemów Bloomberg uznał to, że ruch nie ma przywódców toteż trudno się z demonstrantami porozumieć.
Jak stwierdził burmistrz w swej piątkowej audycji radiowej, nie wie on czy sąd uzna np. bębnienie za część protestów, ale ponieważ wiele osób narzeka, że ich dzieci nie mogą spać w nocy "ostatecznie coś trzeba będzie zrobić". "Władze, zamierzają zacząć egzekwować wymóg posiadania zezwoleń na marsze i zgromadzenia" - dodał burmistrz.
Do uczestników protestu w piątek w nocy przyłączyli się m.in. legendarny piosenkarz muzyki folk i działacz polityczny 92-letni Pete Seeger oraz autor protest songów Arlo Guthrie. Wzięli udział w pokojowym marszu na Manhattanie. Jego uczestnicy śpiewali m.in. "Jesteśmy 99 procentami", "Jesteśmy niepowstrzymani, inny świat jest możliwy".
>>>>>
O tak oczywiscie ! Nowe Niebo i Nowa Ziemia - jak najbardziej ! Wszystko bedzie tak jak mowi Biblia ! Przeciez machinacje finansowe matactwa spekulacje to dziadostwo ktore zniknie ... Jest to bowiem pogon za bogactwem i wywyzszeniem siebie ponad innych a wiec motywy nieszlachetne ... Oczywiscie musze dodac od razu ze praca aby poprawic swoj poziom zycia nie jest niczym negatywnym a pozytywnym ale to co innego niz chciwosc i zachlannosc ktore sa wadami...
Amerykanie zaczynają zamykać konta w komercyjnych bankach
Amerykanie, poirytowani chciwością wielkich instytucji finansowych, zaczynają manifestować swą niechęć do nich także akcją zamykania rachunków w komercyjnych bankach. Na Facebooku propagowana jest inicjatywa pod nazwą "Dzień przelewu bankowego" (Bank Transfer Day).
Trwające od ponad miesiąca protesty "Okupuj Wall Street" skłaniają ludzi do poszukiwania alternatywnych usług bankowych. Na Facebooku pojawiła się strona „Dzień przelewu bankowego” (Bank Transfer Day). Jej założycielka, 27-letnia Kristen Christian z Los Angeles, wzywa by Amerykanie przyłączyli się do akcji zamykania do 5 listopada rachunków bankowych w dużych instytucjach finansowych i przenoszenia pieniędzy do małych banków. W internetowym wydaniu tygodnika "Time", Christian powiedziała, że nie jest związana z ruchem "Okupuj Wall Street", ale wielu jego uczestników zwróciło się do niej wyrażając poparcie dla inicjatywy. Akcja, nie nagłośniona jeszcze powszechnie w głównych amerykańskich środkach masowego przekazu, już spotkała się z odzewem. Jak informował ABC News, w ciągu 18 dni ponad 50.000 osób zamierza powiedzieć dużym bankom "do widzenia". Bezpośrednim powodem zamykania kont mogą być niedawne decyzje, np. Bank of America , czy Citibank, o podniesieniu najczęściej od pięciu do 10 dolarów opłat miesięcznych za korzystanie z kart debetowych. "Miałam już dość płacenia skandalicznych opłat bankom za poważny niedostatek usług. Miałam dość tego, że korporacje finansowe decydują o tym jaki mam dostęp do moich pieniędzy, a ostatecznie szalę przechyliło to, że rozgniewało mnie uderzenie banków w ubogich i w pracujących" - mówiła Christian w wywiadzie dla programu telewizji KTLA Live w Los Angeles. Czasopismo "Credit Union Times" twierdzi, że niektóre z unii kredytowych odnotowały już teraz zwiększone zainteresowanie ich usługami.
"W ciągu 17 lub 18 dni podwoił się przyrost naszych członków w stosunku do rejestrowanego wcześniej w podobnym okresie" - ocenił cytowany przez pismo Howie Wu, wiceprezes unii kredytowej BECU w Tukwila, w stanie Waszyngton.
Polsko-Słowiańska Federalna Unia Kredytowa w Nowym Jorku, największa tego rodzaju etniczna instytucja finansowa w Stanach Zjednoczonych, z aktywami sięgającymi ok. 1.4 miliarda dolarów, nie zauważyła jeszcze znaczącego przypływu nowych depozytów. Jej kierownictwo przewiduje jednak, że wraz z podnoszeniem przez komercyjne banki opłat za usługi, Polonia zacznie przenosić pieniądze tam, gdzie otrzyma korzystniejsze warunki. "My nie dość, że nie nakładamy opłat za karty debetowe, to jeszcze wkrótce będziemy dopłacać użytkownikom pięć centów do każdej debetowej transakcji z podpisem" - zapewniała w rozmowie z PAP wiceprzewodnicząca Polsko-Słowiańskiej Federalnej Unii Kredytowej Elżbieta Baumgartner.
>>>>>
Tak jest ! Trzeba tworzyuc banki spoldzielcze unie kredytowe mikrobanki i tym podobne instytucje o charakterze solidarnosciowym . Lepiej pasuja do rynku pozyczaja biednym itp. itd . Same korzysci . Molochy pozyczaja molochom i ogolnie tylko oni sie bogaca ...
"Okupacja" Chicago, policja w akcji
W Chicago ponownie doszło do masowych zatrzymań uczestników protestu przeciwko instytucjom finansowym. W Parku Granta położonym w centrum miasta w nocy z soboty na niedzielę policja aresztowała 130 osób z ruchu "Okupuj Chicago".
Protestujący nie chcieli opuścić parku po jego zamknięciu. Tydzień temu doszło to podobnej sytuacji. Wtedy aresztowano 175 osób. Z szacunków organizatorów wynika, że w sobotnim marszu wzięło udział ponad 2,5 tys. osób. Demonstracja miał pokojowy przebieg do czasy przejścia jej uczestników do Parku Granta, gdzie ludzie chcieli pozostać całą noc. Policja wielokrotnie wzywała protestujących do opuszczenia terenu parku po jego oficjalnym zamknięciu, czyli po godz. 23. Ponieważ większość ludzi nie reagowała, policja rozpoczęła aresztowania. Zatrzymano 130 osób, którym zostaną postawione zarzuty zakłócenia porządku publicznego.
Dokładnie tydzień temu, 16 października, doszło do podobnej sytuacji. Wtedy uczestnicy protestu rozbili w parku 24 namioty. Demonstracja zakończyła się aresztowaniem 175 osób.
- Wolność słowa, a nie godzina policyjna - krzyczał jeden uczestników protestu "Okupuj Chicago" James Cox. - Ruch ten rozrasta się codziennie i jego głos jest silniejszy. Dopóki nie usłyszą nas ludzie na górze, będziemy protestować - dodał.
Rzecznik prasowy ruchu "Okupuj Chicago" Joshua Kaunert zapowiedział, że protest będzie kontynuowany. Zwolennicy ruchu koczują od 23 września przed siedzibą chicagowskiego oddziału Rezerwy Federalnej (FED) w centrum. Jak mówią, sprzeciwiają się wpływom bankierów na politykę, ale walczą także o reformę systemu podatkowego, opieki zdrowotnej i edukacji. Protestujący, w większości młodzi ludzie, mają ze sobą transparenty z napisami: "Naprawcie szkoły", "Podatek dla bogatych" i "Jesteśmy 99 procentami". Podobne protesty inspirowane nowojorskim ruchem "Okupuj Wall Street" odbywają się w innych amerykańskich miastach.
>>>>>
No prosze to i tam represje!
Starcia policji z protestującymi w Oakland
Amerykańska policja użyła we wtorek w nocy czasu kalifornijskiego gazu łzawiącego i granatów hukowych, żeby rozpędzić tłum protestujących w Oakland, inspirowanych nowojorskim ruchem "Okupuj Wall Street" (OWS) - poinformowały dziś agencje.
Protesty w Oakland, fot. Reuters Po interwencji policji około 85 manifestantów zostało zatrzymanych. - Co najmniej jeden protestujący, który upadł na ziemię, został ranny w głowę i stracił przytomność - relacjonował reporter AFP. Następnie zabrało go kilku manifestantów.
Protestujący, którzy się później przegrupowali, zaczęli obrzucać policję jajami i kamieniami. Oddziały prewencji rozpędziły manifestantów. Niektórzy publicyści wskazują na słabości trwających od połowy września w całych Stanach Zjednoczonych protestów OWS: brak konkretnych postulatów, obfitość nierealistycznych i ekstremistycznych haseł, np. żądania likwidacji Rezerwy Federalnej, a przede wszystkim obecne w protestach nurty anarchistyczne i lewackie.
>>>>>
No tak na razie to sa zadymiarze ... Az tak zle jeszcze nie jest ...
Zaskakujące oskarżenie wobec katolickiej uczelni
W USA złożono skargę na Katolicki Uniwersytet Ameryki. Jej autor dowodzi, że studenci-muzułmanie są dyskryminowani, bo nie mają się gdzie modlić - czytamy w serwisie newsru.com.
Katolicki Uniwersytet Ameryki, z siedzibą w Waszyngtonie, jest jedyną instytucją edukacji wyższej ufundowaną przez amerykańskich biskupów Kościoła rzymskokatolickiego. Tymczasem do komisji ds. praw człowieka dystryktu federalnego Kolumbia wpłynęła skarga, pozytywnie zaopiniowana przez jednego z profesorów prawa z sąsiedniego uniwersytetu (George Washington University) - Johna Banzhafa.
Autor pisma zarzuca władzom uczelni, że dyskryminują studentów-muzułmanów. Wskazuje na brak na katolickiej uczelni "przestrzeni dla islamskiej modlitwy".
Profesor Banzhaf ponadto wcześniej oskarżał Katolicki Uniwersytet Ameryki o dyskryminację ze względu na płeć. Jego skarga została złożona po tym, jak władze uczelni postanowiły znieść możliwość wspólnego mieszkania w akademikach przez studentów i studentki.
>>>>
No to jest skandal ! Osakrzac katolicki uniwersytet ze nie jest muzulmanski !!! ON JEST KATOLICKI ! NIE DOCIERA ! Czy ja mam jechac do kraju islamskiego i zamieniac im meczety na kościoły ?
Modlic sie mozna w KAPLICY ! Bóg sie nie obrazi a nawet ucieszy i wynagrodzi taki akt ekumenizmu !!! Pamietajmy jednak ze jest to nabozenstwo ! Msza św . TO OFIARA !!! Tymczasem inne wyznania maja nabozentwa czy czyli czas modlitwy . Prowadza je uczeni w pismach ...
Tymczasem ksiądz-kapłan SKŁADA OFIARĘ !!! To jest nieskonczona roznica ! Bo modlic sie moze kazdy gdziekolwiek A OFIARĘ MOŻE ZŁOŻYĆ TYLKO KAPŁAN !