Generał Rowecki Grot .
Serwis znalezionych frazLinki
- Ashley...
- Generał Józef Haller .
- Jak siÄ mieszka "we wspĂłlnocie"
- Praca COPYWRITER
- dodatkowy zarobek
- John Lyons Language and Linguistics SPRZEDAM
- pokĂłj jednoosobowy, atrakcyjna cena
- Najlepsze teksty wykĹadowcĂłw!
- Chopok- Ferie na SĹowacji!
- Rudy Hubi
- Ferie ze STUDENT TRAVEL
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- motonaklejki.htw.pl
Ashley...
Grot w rękach Niemców - zdrada w podziemiu
70 lat temu hitlerowcy aresztowali Stefana Roweckiego-Grota. Dowódca AK sądził, że wpadł w ich ręce przypadkiem. Mylił się - wskazał go konfident Gestapo w polskim podziemiu.
Spóźnia się, powinien się pojawić godzinę temu. O 10 rano generał Grot miał poprowadzić odprawę Komendy Głównej AK. Jego podwładni mają złe przeczucia, wysyłają w miasto ludzi. Ci przyniosą informację, że na Spiskiej była obława: kilkanaście ciężarówek, 200 uzbrojonych Niemców, cała ulica zamknięta. Były aresztowania.
Niebawem odzywa się informator z alei Szucha: w siedzibie Gestapo panuje wielkie poruszenie. Po korytarzach biegają oficerowie, urzędnicy, nawet maszynistki - i wszyscy powtarzają: "koniec z tą konspiracją". Doktor Hahn, szef kontrwywiadu i policji bezpieczeństwa w Warszawie, pokrzykuje: "A to się nam udało!".
Informator widzi też, jak prowadzą więźnia. Mężczyzna idzie wyprostowany, z podniesioną głową, pewnym krokiem.
Jest 30 czerwca 1943 r. Gestapo w Warszawie ma prawdziwe powody do świętowania: schwytało dowódcę polskiego podziemia.
Na tropie wroga numer jeden
Tożsamość generała Stefana Roweckiego Niemcy znali co najmniej od 1940 r. Rok później wymknął się pierwszej próbie aresztowania - jak sam twierdził, udawał "dobrze zawianego starszego pana". Potem zdarzyło się to jeszcze parę razy. Udawało się, bo choć znajdował się na czele listy poszukiwanych postaci ruchu oporu, Gestapo nie miało jeszcze jego zdjęcia.
Na początku okupacji najpierw próbował ukryć swą obecność w Warszawie - m.in. córka Roweckiego rozklejała ogłoszenia, jakoby widziano go ostatnio gdzieś w Lubelskiem. Tymczasem generał zamienił mundur na cywilne ubranie, ostrzygł się na krótko, zapuścił wąs. Na ulicy podpierał się laską albo parasolem - oba przedmioty były wydrążone, aby dało się w środku ukryć niezbędne papiery. Miały też wysuwany sztylet na końcu - na wszelki wypadek.
Rowecki używał dwóch kompletów fałszywych dokumentów. Nie korzystał z osobistej ochrony, bo nie chciał nikogo narażać. A przy tym uważał, że żadna ochrona nie zastąpi sprytu i "oczu dookoła głowy".
Niemcy jednak szybko nadrabiali zaległości. Powołali specjalną komórkę do tropienia najważniejszych ludzi polskiego podziemia. Zwalniali z obozów jenieckich niedawnych podwładnych Roweckiego, licząc że ich obserwacja pozwoli do niego trafić. W 1942 r. mieli już rysopis, pseudonimy i przedwojenną fotografię Grota w mundurze pułkownika. Podświetlona i powiększona, wisiała w siedzibie Gestapo przy Szucha - tak aby każdy pracujący tam Niemiec mógł ją zapamiętać.
Generał był świadomy, że jest intensywnie poszukiwany. Na miesiąc przed aresztowaniem jakiś starszy pan ukłonił mu się na ulicy. "Zwykły, grzecznościowy gest, a mnie ciarki przeszły po plecach i poczułam ciurkiem spływający pot" - wspominała córka generała, która szła z nim wtedy ulicą. Skoro ktoś tak łatwo go poznał, mogli to zrobić też Niemcy.
Pańskie papiery nas nie interesują
Córkę próbował uspokoić. Żartował, że odda się w ręce chirurga plastycznego: "Może każę sobie zrobić skośne oczy lub garbaty nos?". Bratu na dzień przed aresztowaniem mówił, że "nie czuje się najlepiej i chce wyjechać gdzieś poza Warszawę".
Nocował w bezpiecznym mieszkaniu na Powiślu. Rano spotkał się ze swoją dawną łączniczką Elą. Odebrał od niej paczkę z pieniędzmi, które miał zanieść do konspiracyjnego lokalu na Spiskiej. Stamtąd miał pójść na Barską, na odprawę Komendy Głównej.
Adres konspiracyjnego lokalu - Spiska 14/10 - znało dosłownie kilku znajomych i córka. Formalnie najemcą mieszkania był brat generała (na fałszywe nazwisko Malinowski); sam Grot bywał tam rzadko, lokatorzy praktycznie go nie znali. Feralnego dnia Rowecki przyszedł tam około 9.40. Zdążył rozmieścić w skrytkach pieniądze.
Wtem cała Spiska wyraja się niemieckimi "budami". Niemcy obsadzają ulicę: pojawiają się na dachach, rozstawiają karabiny, odcinają wszystkie drogi ucieczki. Jeden ze świadków powie później, że gestapowców było tylu, że "klatka schodowa aż do piwnic była szczelnie nimi zapełniona". Spędzają mieszkańców na podwórze pod groźbą rozstrzelania. Ale wiedzą, gdzie i kogo szukać. Wdzierają się do mieszkania nr 10.
Jeden z gestapowców mówi do spotkanego tam mężczyzny: "Pan jest Komendantem Głównym Armii Krajowej. Pański pseudonim: «Grot»". Mężczyzna zaprzecza, pokazuje dokumenty. "Papiery nas nie interesują, są fałszywe. Pan generał siebie nie poznaje?" - gestapowiec pokazuje mu przedwojenne zdjęcie. Każą mu się ogolić (na zdjęciu nie ma wąsów). Grot przyznaje: "Tak, jestem generałem Roweckim".
Lista podejrzanych
Niemcy błyskawicznie zabierają pojmanego na Szucha. Rezygnują ze szczegółowej rewizji mieszkania przy Spiskiej, dzięki czemu grupa z kontrwywiadu AK będzie mogła wyjąć ze skrytek pieniądze, dokumenty i pistolet. Pojawiają się pomysły, żeby odbić Roweckiego, np. z użyciem wykradzionego czołgu naładowanego materiałami wybuchowymi - ale to oznaczałoby regularną bitwę z niemieckimi oddziałami.
Niemcy, obawiając się próby odbicia, zabierają generała samolotem do Berlina. Dwutygodniowe przesłuchania nic nie dadzą. Zostanie osadzony w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen. Niemcy zamordują go kilka dni po wybuchu powstania warszawskiego.
Sam generał - o czym świadczą jego listy z obozu - był przekonany, że wpadł przypadkiem. Mylił się. Kontrwywiad Armii Krajowej bardzo szybko doszedł do wniosku, że to była zdrada. Ktoś musiał wiedzieć, że generał przybędzie na Spiską właśnie w tym czasie. Pozostawało pytanie: kto?
Niemcy rozpuszczali pogłoskę, że ich agentem, który wsypał Roweckiego, był "pułkownik AK" - to było obliczone na dezinformację i sianie nieufności po stronie polskiej. Krótko po wojnie komuniści mieli promować teorię, że Rowecki został zadenuncjowany w ramach wewnętrznych porachunków na szczytach Armii Krajowej - co całą sprawę umieszczałoby w "słusznym" politycznym kontekście.
Bezpośrednio po pojmaniu Grota kontrwywiad Armii Krajowej miał dość kłopotów z ustaleniem przebiegu samego aresztowania. Istniało kilka wersji, które wzajemnie się wykluczały, więc nic też dziwnego, że wytypowano kilkunastu podejrzanych.
Prawdziwi zdrajcy ukrywali się znacznie bliżej niż ktokolwiek sądził. Jakby tego było mało: podziemny sąd, który miał ich skazać za zdradę, nie wiedział o ich roli w sprawie aresztowania generała Grota. Miała ona wyjść na jaw dopiero w połowie lat 50.
Kalkstein to ja - czyli agent 97
W 1953 r. polska bezpieka zatrzymuje na szczecińskiej ulicy Wojciecha Świerkiewicza. To zdolny dziennikarz i autor scenariuszy filmowych. Powszechnie sądzono, że podczas wojny służył jako oficer w marynarce alianckiej, ale podczas przesłuchania w stolicy przyznaje: "Ludwik Kalkstein to ja". W ten sposób wpada człowiek, który podczas wojny służył w Armii Krajowej i był jednym z największych niemieckich "kretów" w jej szeregach.
Kalkstein w 1940 r. przyjechał do Warszawy z Wilna. Zaczął pracować dla wywiadu Związku Walki Zbrojnej (organizacji, z której wyłoniła się AK) i z obiecującego agenta stał się dowódcą samodzielnej grupy wywiadowczej. Dostał Krzyż Walecznych. Kiedy wiosną 1942 r. Kalksteina aresztowali Niemcy, cała jego grupa poszła w rozsypkę.
Nie od razu zaczął współpracować. Uległ po paru miesiącach, gdy Gestapo zaczęło torturować jego ojca i aresztowało matkę. Podpisał zobowiązanie i dostał kryptonim 97. Ale w nową rolę wszedł gorliwie - kiedy Niemcy zorientowali się, jak ważne rzeczy zaczyna opowiadać, ściągnęli do jego przesłuchania agentów z samego Berlina. Po wojnie utrzymywał, że chciał w ten sposób "grać Konrada Wallenroda" i wkraść się w zaufanie hitlerowców.
Hanka, Sroka i Gens
Kłamał. Latem 1942 r. przez Komendę Główną AK przetoczyła się fala aresztowań i wynikały one właśnie z donosów Kalksteina. Polski kontrwywiad o nic go nie podejrzewał - sądzono bowiem, że nie żyje (Niemcom udała się akcja dezinformacyjna). Ten tymczasem, zwolniony przez Gestapo, nawiązał kontakt ze swoimi niedawnymi podwładnymi: Blanką Kaczorowską i Eugeniuszem Świerczewskim.
Ona była zjawiskowo piękną dziewczyną, o urodzie Marleny Dietrich. On - szwagrem Kalksteina, dwa razy od niego starszym. Kaczorowska również dostała od AK Krzyż Walecznych, bo zbierała przydatne dane w kancelarii niemieckiego szpitala wojskowego. W listopadzie’42 Kaczorowska i Kalkstein wzięli ślub. A agent 97 wciągnął ją i Świerczewskiego do współpracy z Niemcami.
Przez ich donosy w sidła gestapowców wpadły dziesiątki żołnierzy AK. Jednak dla podziemia Hanka, Sroka i Gens (takie były konspiracyjne pseudonimy Kalksteina, Kaczorowskiej i Świerczewskiego) nadal odgrywali role godnych zaufania.
Przełom nastąpił w grudniu 1943 r. Świerczewski został wtedy "aresztowany" przez Gestapo wraz z dwójką konspiratorów, których uprzednio Niemcom wskazał. Podziemie zorientowało się, że Niemcy natychmiast wypuścili Świerczewskiego - i tylko jego. Nawet nie trafił do rejestru aresztowanych.
Kara - ale za inne zbrodnie
To był sygnał alarmowy. Kiedy prześwietlono Świerczewskiego, szybko się także okazało, że Kalkstein żyje! Sprawa stała się ewidentna jeszcze zanim całą trójką zajął się Wojskowy Sąd Specjalny. Ryzyko było zbyt duże - trójka konfidentów miała być zlikwidowana jeszcze przed wyrokiem (co w systemie podziemnego sądownictwa nieczęsto się zdarzało).
Kalksteina i jego żony nie można było dopaść, bo Kaczorowska była w ciąży; kiedy tylko urodziła, Kalkstein zabrał ją wraz z dzieckiem i ukrył pod Warszawą. Za to Świerczewski w maju 1944 r. zgłosił się, jak gdyby nigdy nic, w Komendzie Głównej - nie wiedział, że został zdemaskowany. Zaprowadzono go na "spotkanie", został obezwładniony i związany. Oprócz broni i szeregu dokumentów miał przy sobie także legitymację Gestapo.
Nie wypierał się zdrady, ale nie chciał zdradzić miejsca pobytu Kalksteina i Kaczorowskiej. Nie jest też jasne (świadectwa są sprzeczne), czy w swoich ostatnich chwilach przyznał się, jaką rolę odegrał w aresztowaniu generała Roweckiego. Oddział kontrwywiadu AK nie rozstrzelał Świerczewskiego - powieszono go, aby nie robić hałasu.
A Kalksteina i jego żony nie sposób było znaleźć. Agent 97 niedługo później miał walczyć w mundurze SS w powstaniu warszawskim. Ciągle służył pod rozkazami Ericha Mertena - esesmana, dla którego onegdaj rozpracowywał Roweckiego i innych ważnych akowców. Gdy z początkiem 1945 r. przez Polskę przetoczyła się ofensywa wojsk radzieckich, podziemie straciło Kalksteina z oczu. Za to natychmiast po zakończeniu wojny na dwójkę zdrajców zaczęła polować polska bezpieka.
To on wskazał palcem na generała
Kaczorowską zatrzymano dopiero pod koniec 1952 r., choć była rozpracowywana już parę lat wcześniej. Skazano ją na dożywocie z pozbawieniem praw obywatelskich i honorowych. Została agentką bezpieki w celi, w efekcie złagodzono jej wyrok. Po wyjściu z więzienia przez wiele lat współpracowała z peerelowskimi służbami.
Bezpieka trafiła na trop Kalksteina-Świerkiewicza już wówczas, gdy Kaczorowska siedziała. Zanim skazano go na dożywocie (ten wyrok też miał finalnie zostać złagodzony), opowiedział o tym, jak aresztowano generała Roweckiego.
Dom przy Spiskiej - po tym, jak wszedł do niego Grot - wskazał gestapowcom Eugeniusz Świerczewski. Znał on generała, bo w 1920 r. razem służyli na wschodzie, w armii gen. Szeptyckiego.
Świerczewski spotkał Grota feralnego 30 czerwca rankiem - niewykluczone, że przypadkowo. Potem jednak śledził komendanta AK, kiedy ten szedł na Spiską. Następnie z placu Narutowicza zdrajca zadzwonił do Mertena.
Gestapo było na miejscu po paru minutach.
Mateusz Zimmerman
Wykorzystałem i cytowałem m.in.: "Stefan Rowecki «Grot»" (aut. Tomasz Szarota) i "Spiska 14. Aresztowanie generała «Grota» Stefana Roweckiego" (aut. Andrzej Chmielarz, Andrzej Krzysztof Kunert)
....
I tu mozna sie zadumac nad natura ludzka . Pokolenie to bylo wychowane patriotycznie jak zadne . To widac .
Hitleryzm to jest wrecz pokazowe zlo . Ohyda . Kazdy Polak jak spojrzal od razu widzial ze zlo . Na kazdym kroku zbrodnia . Nic bardziej odpychajacego nie bylo .
I mimo to byli tacy co chodzili na gestapo donosic ! Nie tam ze ich torturowali ale normalnie bez przymusu za kase donosili ! I to nie jakas mniejszosc ale ,,Polacy" .
Czesc ludzi po prostu wybiera zlo .
Oczywiscie bylo ich malo ale w konspiracji jeden moze zniszczyc stu .
Z takich powstal pozniej aparat PRL i komuna .
Strach pomyslec co z nimi sie stalo po smierci .
A gen. Grot osiagnal chwałę . Bo zli pracuja nad podniesieniem wielkosci dobrych ! Tak urzadzil to Bóg .
70. rocznica zamordowania przez Niemców gen. Roweckiego
Bezpośrednio po wybuchu powstania warszawskiego, między 2 a 7 sierpnia 1944 r., na rozkaz szefa SS Heinricha Himmlera został zamordowany Komendant Główny Armii Krajowej gen. Stefan Grot-Rowecki, pojmany przez Gestapo w Warszawie w czerwcu 1943 r.
Rowecki urodził się w 1895 r. w Piotrkowie Tryb. Gdy wybuchła I wojna światowa, wstąpił do Legionów Polskich. Po tzw. kryzysie przysięgowym w Legionach został w sierpniu 1917 r. internowany przez Niemców. Pod koniec 1918 r., stojąc na czele kilkuosobowego oddziału, wziął w rejonie Sadowa do niewoli niemiecką kompanię. Służył w WP. Walczył w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 r., podczas której wsławił się zręcznym wyjściem z sowieckiego okrążenia w rejonie Łucka.
Od 1923 do 1926 r. kierował Wydziałem Naukowo-Wydawniczym Wojskowego Instytutu Naukowo-Wydawniczego. Z jego inicjatywy w 1924 r. zaczął ukazywać się "Przegląd Wojskowy". Podczas zamachu majowego w 1926 r. zachował neutralność. W 1926 r. mianowano go podpułkownikiem dyplomowanym.
W 1930 r. Rowecki został dowódcą 55. pułku piechoty w Lesznie. Na początku 1936 r. przejął dowództwo brygady Korpusu Ochrony Pogranicza "Podole". W 1938 r. objął funkcję zastępcy dowódcy 2. Dywizji Piechoty Legionów w Kielcach. W czerwcu 1939 r. powierzono mu misję formowania Warszawskiej Brygady Pancerno-Motorowej.
W czasie wojny obronnej we wrześniu 1939 r. pod jego dowództwem brała ona udział w walkach w składzie Armii "Lublin". Po kapitulacji Rowecki przedostał się do Warszawy. W październiku 1939 r. został szefem sztabu i zastępcą dowódcy Służby Zwycięstwu Polski. W konspiracji używał pseudonimów "Jan", "Grabica", "Tur", "Inżynier", "Rakoń", "Kalina", "Dulęba" i "Grot". Od stycznia 1940 r. pełnił funkcję Komendanta Obszaru nr 1 (Warszawa) Związku Walki Zbrojnej, powołanego w miejsce SZP. W marcu objął formalnie stanowisko Komendanta ZWZ na obszarze okupacji niemieckiej, w tym samym czasie podporządkowany mu został również teren okupacji sowieckiej. Od czerwca 1940 r. był Komendantem Głównym ZWZ.
Z jego inicjatywy doszło do połączenia najważniejszych organizacji konspiracyjnych w kraju w jednolite wojsko podziemne - Armię Krajową. 14 lutego 1942 r. został jej Komendantem Głównym. Był przeciwny współpracy z komunistami polskimi z PPR. Od 1942 r., kiedy uzyskał zgodę na prowadzenie ograniczonej walki zbrojnej, nadzorował przygotowanie planu powstania powszechnego.
Niemcy umieścili go na pierwszym miejscu listy poszukiwanych Polaków. Gestapo przywiązywało dużą wagę do jego aresztowania - powstała specjalna komórka zajmująca się wyłącznie poszukiwaniem przywódców podziemia, która posiadała jego rysopis i dane osobowe. Sam Rowecki nie był zwolennikiem ścisłej konspiracji i chociaż zgodził się na ochronę osobistą wywiadu AK, ograniczył ją do spotkań służbowych - w terenie poruszał się bez obstawy.
Został aresztowany przez Gestapo 30 czerwca 1943 r. w warszawskim mieszkaniu przy ul. Spiskiej w wyniku zdrady ludzi z AK - Ludwika Kalksteina, Eugeniusza Świerczewskiego, a także Blanki Kaczorowskiej. Tego samego dnia przetransportowano go do Berlina, gdzie próbowano go nakłaniać do współpracy z Niemcami przeciw bolszewikom.
Gdy się to nie udało, przeniesiono go do obozu w Sachsenhausen i umieszczono w budynku dla ważnych więźniów, gdzie uwięziono m.in. kanclerza Austrii Kurta Schuschnigga, premiera Francji Edouarda Daladiera i przywódcę nacjonalistów ukraińskich Stepana Banderę.
Świerczewski został skazany wyrokiem sądu specjalnego przy KG AK na karę śmierci. Wykonano go 20 czerwca 1944 r.
...
To taki Katyń jednoosobowy . ZAMORDOWALI JEŃCA OT TAK !
W KL Sachsenhausen odsłonięto pomnik ku czci gen. Roweckiego
Na terenie byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego Sachsenhausen pod Berlinem odsłonięty został pomnik poświęcony pamięci gen. Stefana Roweckiego "Grota", dowódcy Armii Krajowej, zamordowanego w tym miejscu 70 lat temu przez nazistów.
Ten monument traktujemy jako "pomnik hołdu składanego wszystkim polskim więźniom tego obozu, ale także wszystkim żołnierzom polskiej armii podziemnej - Armii Krajowej" - powiedział szef Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Krzysztof Kunert. Jak podkreślił, Rowecki był "współtwórcą, współorganizatorem i dowódcą" AK, a do dziś pozostaje "niekwestionowanym największym symbolem i postacią wręcz legendarną".
Bratanica gen. Roweckiego, Krystyna Rowecka-Trzebicka, dziękując w imieniu rodziny, powiedziała, że nawiązując do terminu istniejącego w literaturze "książę niezłomny", można określić Roweckiego mianem "generał niezłomny". - Pokolenie stryja już odeszło. Pokolenie moje odchodzi (...) My odchodzimy, ale historycy i nie tylko historycy utrwalają pamięć o generale - powiedziała Rowecka-Trzebicka. Jak zaznaczyła, "ojczyzna, honor i godność były dla niego ważniejsze niż jego życie". Jako 10-letnia dziewczynka córka brata Stefana Roweckiego widziała go po raz ostatni na 45 dni przed aresztowaniem.
Kunert zwrócił uwagę, że władze Polski Ludowej pozwoliły na odsłonięcie tablicy pamiątkowej w bloku Zellenbau, gdzie więziono Roweckiego, dopiero w 1988 roku. Poświęcenie tablicy przez biskupa Zbigniewa Kraszewskiego mogło nastąpić dopiero w 1990 roku - po upadku systemu komunistycznego. Wcześniej cenzura ingerowała wielokrotnie w publikacje o Roweckim, usuwając zbyt pochlebne, jej zdaniem, opinie.
Generał Rowecki został aresztowany przez gestapo 30 czerwca 1943 roku w Warszawie. Po przesłuchaniach w centrali gestapo w Berlinie dowódcę AK przewieziono do KL Sachsenhausen. Więziono go w specjalnym bloku - Zellenbau, całkowicie odizolowanym od pozostałej części obozu. W pojedynczych celach przetrzymywano tam pod specjalnym nadzorem więźniów o specjalnym znaczeniu dla władz III Rzeszy. Byli wśród nich opozycyjny duchowny - pastor Martin Niemoeller, sprawca nieudanego zamachu na Hitlera Georg Elser i zabójca pracownika ambasady Niemiec w Paryżu Herszel Grynszpan.
Generał Rowecki został rozstrzelany wkrótce po wybuchu powstania warszawskiego - w pierwszych dniach sierpnia 1944 roku. Historyk Tomasz Szarota uważa, że najbardziej prawdopodobną datą jest 7 sierpnia. Jak twierdzi, szef SS i policji Heinrich Himmler usiłował bezskutecznie - bez wiedzy Hitlera - pozyskać Roweckiego dla swoich planów utworzenia antybolszewickiego legionu. Hitler uważał, że taki eksperyment jest zbyt niebezpieczny. Po nieudanym zamachu na Hitlera 20 lipca 1944 roku Himmler obawiał się, że jego plany mogą zostać ujawnione.
Pomnik ku czci Roweckiego znajduje się nieopodal monumentu poświęconego polskim i niemieckim duchownym zamordowanym w obozie.
W jednej z sal Zellenbau otwarto wcześniej wystawę poświęconą Roweckiemu. Po południu uczniowie polskich szkół przedstawili prezentację multimedialną "Grot oczami młodych". Odbyła się też dyskusja historyków.
Konzentrationslager Sachsenhausen powstał w lipcu 1936 r. w miejscowości Sachsenhausen, około 30 km na północ od Berlina. Funkcjonował do 22 kwietnia 1945.
W czasie wojny w obozie przetrzymywano między innymi 169 profesorów i pracowników naukowych Uniwersytetu Jagiellońskiego i Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie oraz polskich księży. Wielu z nich, w tym historyk literatury Ignacy Chrzanowski, historyk prawa Stanisław Estreicher i chemik Arnold Bolland, nie przeżyło pobytu w obozie.
Przeciętnie w obozie przebywało około 50 000 więźniów – ogółem przez KL Sachsenhausen i jego filie przeszło ich ponad 200 000, z których dziesiątki tysięcy zginęły, choć dokładną liczbę ofiar trudno ustalić.
...
Wreszcie ! Zobaczcie jak pozno ! Jakie zaniedbanie !