Łużyczanie !
Serwis znalezionych frazLinki
- Ashley...
- Gminny OĹrodek Zdrowia uratowany ?!
- Bohdan Tomaszewski .
- JuĹź jest SPEED-DATES w Poznaniu !!!
- Nowy skate
- Pierwsza kobieta chirurg z dyplomem !
- Adam SĹodowy
- Praca w PwC
- Kultura na prownicji .
- StwĂłrz z nami DEALa!
- wspĂłĹlokator do pokoju 2-osobowego poszukiwany. PILNE!!
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pianina.htw.pl
Ashley...
Zwyczaje wielkanocne Łużyczan
Procesje konne, kulanie pisanek czy ogień wielkanocny – to świąteczne zwyczaje Łużyczan, którzy do końca II wojny światowej zamieszkiwali południowo-zachodnią część obecnego woj. lubuskiego.
Obecnie ludność słowiańską zwaną Łużyczanami możemy spotkać jedynie w Niemczech w okolicach miasta Cottbus (Chociebuż - Dolne Łużyce) i Bautzen (Budziszyn – Górne Łużyce). Ta niewielka grupa etniczna stworzyła bardzo ciekawą kulturę, która przetrwała pomimo wielowiekowego funkcjonowania w ramach niemieckiego państwa. - Na co dzień Łużyczanie posługują się językiem niemieckich, jednak przy okazji świąt i spotkań okolicznościowych używają archaicznego języka serbołużyckiego. Najbardziej barwne zwyczaje wielkanocne kultywują Łużyczanie wyznania katolickiego - powiedział Damian Danak z Muzeum Etnograficznego w Ochli.
Znany i kojarzony z Łużycami zwyczaj to procesje konne. W Wielką Niedzielę zbierają się jeźdźcy przed kościołem, gdzie miejscowy proboszcz wręcza im chorągwie i uroczyście żegna. Jeźdźcy ubrani są w czarne, długie płaszcze, na głowach mają cylindry.
Po trzykrotnym okrążeniu kościoła orszak rusza do wsi, śpiewając nabożne pieśni. Podąża tradycyjnie ustalonymi drogami do sąsiedniej parafii. Tam przyjmuje się jeźdźców tak samo uroczyście, a potem częstuje po domach.
- Zwyczaj ten wywodzi się z czasów jeszcze pogańskich i łączył się pierwotnie z objeżdżaniem pól w celu zapewnienia urodzaju - wyjaśnił Danak.
Kolejny obyczaj wielkanocny tej grupy etnicznej to kulanie pisanek. Przed świętami wielkanocnymi wykopywano dół o nachylonym dnie i jednej ze ścian. Po tej pochylni toczy się jajka. Kto trafi cudze jajko – może je zabrać lub dostać wykupne w postaci pieniędzy lub łakoci. Obyczaj ten był pierwotnie uważany za czar, który miał wspomóc ważny dla rolników wzrost trawy.
Szeroko rozpowszechnionym zwyczajem wśród Łużyczan jest rozpalanie ognia wielkanocnego. Zwyczaj ten ma swoje źródło w znanym wśród wielu społeczeństw wierzeniu, że ogień ma siłę oczyszczającą.
Na kilka dni przed Wielkanocą młodzież wiejska zbiera drewno i wszelkie łatwopalne odpadki, aby w Wielką Sobotę ułożyć jak najwyższy stos. Układa się go na najwyższym pagórku, bowiem moc ognia sięga tak daleko, jak daleko dochodzi jego blask.
Ogień rozpala się o północy. Niektórzy chłopcy płatają sąsiedniej wiosce psoty, przedwcześnie podpalając ułożoną stertę drewna. Dlatego miejsce to musi być strzeżone. Kiedy ogień przygasa, młodzi ludzie płatają figle. Chłopcy zdejmują z zawiasów okna i bramy i chowają je, zasłaniają kominy.
Łużyczanie mają także swój obyczaj związany z wodą. Nazywany jest wodą wielkanocną, a jego korzenie sięgają czasów przed Chrystusem. Obyczaj ten wiąże się z wierzeniami o przynoszącym zdrowie i czystość działaniu wody.
Wodę wielkanocną wykorzystywano do kąpieli, w niektórych wioskach polewano nią napotykanych ludzi oraz skrapiano bydło. Uprzednio, w Niedzielę Wielkanocną przed wschodem słońca, dziewczęta przynosiły uzdrawiającą wodę wielkanocną. W drodze do źródła lub do rzeki, jak również w drodze powrotnej musiały milczeć, a wody należało zaczerpnąć tam, gdzie płynęła z kierunku wschodniego, czyli gdzie wstawało słońce.
Doniesienie wody do celu z zachowaniem zasad nie było łatwe. Chłopcy próbowali bowiem wystraszyć dziewczęta i za wszelką cenę sprowokować je do mówienia. Wtedy woda traciła swoją moc i uzdrawiające działanie. Która z dziewcząt przynosiła do domu taką tzw. „wodę paplających, wodę gaduł, gadulskich" była przedmiotem pośmiewiska.
>>>>
Tak . Piekna kultura zniszczona przez zalew germanizmu ... Przez eks[pansje kolonialna Niemiec na wschod tzw. Drang nach Osten . Dzis jest ich coraz mniej i traca jezyk . W Polsce to pol biedy . Jako slowianie mozemy kultywowac te tradycje bo sa nieodlegle no ale w Niemczech ? To zpelnie obca kultura . Warto wiedziec o niej ...
Islamiści amputowali rękę złodziejowi w Mali.
Islamiści, którzy okupują północ Mali, amputowali rękę złodziejowi w miejscowości Ansongo na południe od Gao. Dokonali tego po raz pierwszy od przejęcia przed czterema miesiącami kontroli nad regionem - podała agencja AFP.
Jak powiedział świadek, który w środę przebywał w Ansongo, ofiarą był złodziej motocykla. Dodał, że podczas amputacji "polało się dużo krwi". Według świadka w akcie okaleczenia, który przeprowadzono w miejscu publicznym, uczestniczyły dziesiątki osób.
Szef islamistów z Ansongo Mohamed Uld Abdin potwierdził te informacje. - Takie jest prawo Boże - powiedział. - Wczoraj w Ansongo wprowadziliśmy szariat. Ręka złodzieja została ucięta. Wymaga tego szariat - dodał.
- Za kilka dni zrobimy to samo w Gao. Nikt nie może nam w tym przeszkodzić - podkreślił.
W niedzielę mieszkańcy Gao uniemożliwili islamistom z Ruchu na rzecz Jedności Dżihadu w Afryce Zachodniej (MUJAO), sprzymierzonego z Al-Kaidą Muzułmańskiego Maghrebu (AQMI), amputowanie ręki złodziejowi.
- Ostatnim razem odroczyliśmy amputację z powodu interwencji ważnych osób, a nie z powodu ludności, która nic nie może zrobić - powiedział Uld Abdin, wspominając o tej interwencji.
Przed dwoma tygodniami agencja AFP, powołując się na anonimowych świadków, podawała, że islamiści ukarali ukamienowaniem parę żyjącą ze sobą bez ślubu. Okrutnej egzekucji przyglądało się ok. 200 osób.
>>>>>
To akurat male piwo wobec ogromu potwornosci islamizmu ... Co to byl za zlodziej ???
Gódy – czyli Boże Narodzenie Łużyczan
Odmiennie niż w polskiej tradycji, Łużyczanie nie jadają tego wieczoru jedynie dań postnych .
Wigilia jest zwana na Łużycach - Szczodrym Wieczorem lub Gwiazdką, a noc po niej - Bożą nocą. Podobnie jak w polskiej tradycji, tak wśród Serbołużyczan istnieje magiczna liczba potraw. Boże Narodzenie na Dolnych Łużycach określane jest mianem Gódy.
Na Łużycach jest ich dziewięć, a właściwie dziewięć składników, które muszą się znaleźć w potrawach i to niekoniecznie postnych. Przedstawiciele tej grupy etnicznej są protestantami lub katolikami – poinformował Damian Danak z Muzeum Etnograficznego w Ochli.
Jeszcze w adwencie po łużyckich wsiach chodziły dzieci przebrane za anioła – Boże dzěco lub jonszojskiego Boha i diabła – rumprichta. Za Boże dzěco przebierała się dziewczyna, która wkładała męską koszulę ozdobioną wstążkami, czepkiem z zielonym wiankiem i przykrywała się zawojem. Natomiast za rumprichta, symbolizującego diabła, przebierał się chłopak ubrany w kożuch, odwrócony na zewnątrz futrem.
Wchodząc do chaty pytano dzieci, czy były grzeczne - jeśli tak, wówczas Boże dzěco kazało odmówić modlitwę i w nagrodę ofiarowywało podarek, jeśli dziecko było niegrzeczne - wówczas straszył je rumpricht.
Dwa dni przed Bożym Narodzeniem odbywał się zwyczaj określany mianem dapolwak lub dołamowak. Związany był z tradycjami przędzalniczymi. Ostatniej, spóźnionej na zabawę prządce palono kądziel lub łamano prześlicę. Prządka mogła jednak się wykupić fundując innym młodym prządkom wódkę oraz chleb z serem na zakąskę. W tym momencie do izby wpadali chłopcy z jednym na czele, który udawał jeźdźca na drewnianym koniu zrobionym z wieszaka na ubranie. W zamian za jego wygłupy dziewczyny lub też i jeździec częstowali się nawzajem piwem i wódką.
24 grudnia na wieczornej uczcie, zwanej Patorżica lub Swačina, czyli wieczerzy podaje się potrawy zawierające dziewięć składników - wśród nich są - wieprzowina, proso, woda, sól, marchew, cebula, rzepa, mąka pszenna, rodzynki. To oznacza, że odmiennie niż w polskiej tradycji, Łużyczanie nie jadają tego wieczoru jedynie dań postnych.
Na Boże Narodzenie wypieka się specjalne pieczywo – woreąki z mąki, anyżu, tartej marchwi i syropu. Takie ciasto krojone było w kostki i wypiekane na blasze. Wypiekane są także podłużne chleby z rowkiem - mazańce. Częścią pieczywa karmiono zwierzęta domowe, zwłaszcza bydło, a robiono to każdego poranka podczas tych świąt.
- Część wigilijnych potraw rzucano także w kąt izby dla domowych duchów i dusz zmarłych, w miejscach tych mieszkały domowe lutki, kubołčiki, żmije. W wieczór wigilijny odprawia się wróżby, przepowiadając np. zamążpójście czy obfitość plonów przyszłorocznych, a obserwowanie kolejnych 12 dni po Bożym Narodzeniu miało pokazać pogodę na kolejne 12 miesięcy nowego roku - powiedział Danak.
Łużyczanie, bądź jak nazywają siebie przedstawiciele tej grupy etnicznej – Serbołużyczanie są potomkami plemion słowiańskich, które ok. VI wieku zasiedliły tereny między Kwisą i Łabą, na obecnym pograniczu niemiecko-polskim. W X wieku Serbołużyczanie zostali podbici przez Niemców i od tej pory żyją w ramach niemieckiej państwowości.
Obszar nazywany Łużycami dzieli się na Łużyce Dolne, których głównym miastem jest Chociebuż (niem. Cottbus) i Łużyce Górne z Budziszynem (niem. Bautzen). Po niemieckiej stornie historyczna kraina Łużyczan znajduje się na terenie landów Brandenburgia i Saksonia. Po polskiej jej głównymi miastami są, a w zasadzie były: Żary, Lubań, Gubin i Zgorzelec.
Po II wojnie światowej Serbołużyczanie zostali bowiem zmuszeni do wyjazdu z terenu dzisiejszego woj. lubuskiego i dolnośląskiego. Do dziś żyją, kultywując swoją odrębność kulturową na terenie Niemiec. Na przykład w powiecie Görlitz żyją we Wspólnocie Parafialnej Schleife. Dwujęzyczność jest widoczna tam na tablicach drogowych, napisach na budynkach użyteczności publicznej czy sklepach.
...
Niestety lud ginacy .