Mobilne krematoria i nazizm ...
Serwis znalezionych frazLinki
- Ashley...
- Poszukiwany Programista Aplokacji Mobilnych
- Wkroczylismy w erę mobilną !
- Warsztat Samoakceptacja
- Analizy statystyczne do prac dyplomowych ONLINE
- WybĂłr odpowiedniej firmy...
- STYPENDIUM REKTORA
- Filologia norweska
- PodziÄkowanie za rozmowÄ
- Wyspy FidĹźi .
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pianina.htw.pl
Ashley...
Na wschodzie Ukrainy pojawiły się mobilne krematoria
Rosyjska aktywistka Jelena Wasiliewa podała szokujące informacje o nowym sposobie ukrywania przez rosyjskie władze prawdy o liczbie ofiar wśród rosyjskich żołnierzy walczących na wschodzie Ukrainy. Według niej, w obwodzie rostowskim pojawiły się mobilne krematoria, w których palone są ciała poległych - informuje portal TVN24.
Rosja nie przyznaje się do wysyłania na Ukrainę swoich żołnierzy i sprzętu bojowego jako wsparcia dla prorosyjskich separatystów, którzy od kwietnia walczą z ukraińskimi siłami rządowymi. Ukrywane są także informacje na temat ofiar, władze podają fałszywe przyczyny zgonów, a ciała wojskowych wracają do Rosji w trumnach z ocynkowanej blachy i chowane są w bezimiennych grobach. Teraz, jak podał portal TVN24, na miejsce walk wysłano mobilne krematoria.
Jelena Wasiliewa, która jest założycielką grupy "Gruz 200 z Ukrainy do Rosji" pomagającej Rosjanom w odszukaniu swoich krewnych walczących na Ukrainie, powiedziała w wywiadzie dla portalu censor.net.ua, że co najmniej dwie osoby widziały rosyjskie ciężarówki przy granicy z Dombasem.
Najprawdopodobniej chodzi o mobilne krematoria IN-50.1K wyprodukowane przez firmę z Sankt Petersburga ZAO Turmalin. Firma produkuje mobilne krematoria od ponad 2 lat, są to ciężarówki volvo z wbudowanym piecem krematoryjnym.
Sprzęt został po raz pierwszy zaprezentowany w 2011 roku na wystawie "Ecology of Big City" i w założeniu miał służyć bezpiecznemu niszczeniu niebezpiecznych odpadów biologicznych. Przydatny zwłaszcza w przypadku epidemii wśród zwierząt dzikich i hodowlanych.
Niechęć Rosji do uczciwego raportowania liczby ofiar cofa ją do czasów Związku Sowieckiego, kiedy został odkryty los wracających z Afganistanu wojskowych. Szacuje się, że zginęło wtedy 13 tysięcy sowieckich żołnierzy, ale dokładna liczba ofiar nie była jasna aż do wycofania się wojsk. Ta polityka kontynuowana była również podczas wojny w Czeczenii.
Pod koniec ubiegłego tygodnia rzecznik ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Andrij Łysenko, powołując się na dane wywiadowcze, powiedział, iż dotychczas w konflikcie we wschodniej Ukrainie zginęło około dwóch tysięcy rosyjskich wojskowych.
...
Widac na Kremlu czytaja ksiazki . Niestety hitlerowskie .
Rosyjska matko nie szukaj syna.
Na darmo ciezki trud twoj
Twoj syn jako dym z komina
poplynal w dal wsrod chmur ...
Bp Szyrokoradiuk: katastrofalna sytuacja na Ukrainie, ponad 80 osób zmarło z głodu
Wojna na Ukrainie zmusiła tysiące osób do opuszczenia domów
W rejonie działań bojowych w tzw. republikach ludowych Donieckiej i Ługańskiej panuje coraz większy głód, który doprowadził do śmierci ponad 80 osób. Stale wzrasta tam również liczba uchodźców. Mówił o tym katolicki biskup charkowsko-zaporoski Stanisław Szyrokoradiuk podczas spotkania z pracownikami papieskiego stowarzyszenia "Pomoc Kościołowi w Potrzebie".
- Sytuacja w rejonie walk jest katastrofalna, panuje tam głód, a w obwodach donieckim i ługańskim zmarło w jego wyniku ponad 80 osób - oświadczył biskup. Poinformował, że na terenie jego diecezji, obejmującej te ziemie, mieszka przeszło 18 mln ludzi, w tym ponad 60 tys. katolików łacińskich. - Otrzymujemy pomoc humanitarną i lekarstwa z Europy Zachodniej. Potrzebujemy tej pomocy, solidarności chrześcijańskiej, ale także wsparcia politycznego - stwierdził biskup.
Zwrócił również uwagę, że liczba uchodźców na tym terenie stale wzrasta. W Charkowie jest ich obecnie ponad 20 tysięcy. - Staramy się pomagać im tam, gdzie możemy - zapewnił hierarcha. Dodał, że zaledwie kilka tygodni temu byli w stanie przekazać jedynie 300 par butów dzieciom.
...
JUŻ UMIERAJĄ Z GŁODU ! OTO TWARA ROSJI OBECNEJ ! TWARZ BESTII ! BO W OFIARACH ODBIJA SIE TWARZ JEZUSA !
Ostrzał Mariupola. Podsłuchano rozmowę separatystów
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) opublikowała przechwyconą rozmowę pomiędzy terrorystami, którzy mogą być odpowiedzialni za wczorajszą masakrę Mariupolu - informuje serwis euromaidanpress.com. W wyniku ostrzału ludności cywilnej zginęło co najmniej 30 osób, w tym dwoje dzieci. Pociski Grad spadły na dzielnicę mieszkalną.
Mariupol po ostrzale. "Makabryczny atak"
Żałoba w ukraińskim Mariupolu. W ostrzale zginęło 30 osób, w tym dwoje dzieci. Pociski spadły na dzielnicę mieszkalną. Słowa potępienia płyną z całego świata
Według SBU, w nagraniu dwaj terroryści dyskutują o ataku na ukraiński punkt kontrolny na wschodnich obrzeżach Mariupola. Jeden z nich jest ostrożny i ma wątpliwości, czy w wyniku działań nie ucierpią mieszkańcy dzielnicy bloków. Drugi twierdzi, że atak powinien być przeprowadzony mimo wszystko.
"No co, no i pii… z tym wszystkim. Nie łam się" - mówi separatysta o pseudonimie "Terrorysta". "To wszystko bzdura, szybciej uciekną" - odpowiada drugi mężczyzna - podwładny - o pseudonimie "Popiół".
Świadomi możliwych wyrządzonych szkód, stwierdzają, że nie są one znaczące. Jednocześnie stwierdzają, że trzeba natychmiast zmienić pozycję atakujących separatystów i przeniesienie ich w inny punkt kontrolny.
Widok z mobilnego krematorium .
...
Wiec moze przestanmy bredzic o separatystach . SAMI MOWIA O SOBIE TERRORYSCI !
I NIE MOWMY O PRZYPADKACH !
MORDOWANIE CYWILIOW JEST PO TO ABY ,,SZYBCIEJ UCIEKLI" !
TO ZAPLANOWANE LUDOBOJSTWO JAK W CZECZENII ! TO SYSTEM !
Jałta: Odsłonięto pomnik przedstawiający Józefa Stalina, Franklina Roosevelta i Winstona Churchilla
W 70. rocznicę spotkania Wielkiej Trójki w Jałcie, gdzie mocarstwa dokonały powojennego podziału świata nie bacząc na interesy wielu mniejszych krajów, w kurorcie odsłonięto pomnik trzech byłych przywódców, wśród nich Stalina. To pierwszy tak okazały pomnik komunistycznego tyrana postawiony po upadku ZSRR.
Jak pisze Kyiv Post, pomysł postawienia pomnika ówczesnych przywódców Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i ZSRR - Franklina Roosevelta, Winstona Churchilla i Józefa Stalina - w Jałcie powstał 10 lat temu. Sprzeciwiali się wówczas projektowi Tatarzy krymscy oraz wielu Ukraińców. Oba te narody były dotkliwie prześladowane przez Stalina. Pomysł odłożono na półkę - pisze Kyiv Post. Kiedy jednak Rosja Putina anektowała Krym wraz z Jałtą, przestano zważać na protesty mieszkańców i dokończono projekt postawienia pomnika.
Wykonany został w sowieckim, monumentalnym stylu. Trzy spiżowe postaci w pozycji siedzącej wyglądają inaczej niż na słynnym zdjęciu pokazującym to historyczne spotkanie. Na zdjęciu Stalin wygląda niepozornie, jakby lekko się uśmiechał, na pomniku z kolei ma groźną minę władcy, a Roosevelt i Churchill wpatrują się w niego jak uczniaki, niejako próbując spijać myśli z jego spojrzenia.
Organizacja Narodowy Ruch Tatarów Krymskich potępiła stawianie pomnika byłemu dyktatorowi. Uważa, że jest to "jasny symptom ożywienia neo-stalinizmu i powrót do czasów Wielkiego terroru oraz bezprawnych prześladowań" - podaje portal Prawa Ludzi Ukrainy. Zaapelowali do władz Rosji o likwidację pomnika, jeśli rzeczywiście zależy im na odcięciu się od haniebnych momentów historii Rosji.
...
Tylko pomniki Stalina . Pamietajcie ze Hitler tylu ludzi tam nie zamordowal co Stalin . Najwieksza bestia w historii Krymu byl Stalin . Pokazuje to ohyde Rosji . To nie ludzie to bestie ...
Moskiewskie biuro podróży organizuje wycieczki do objętego wojną Donbasu
Moskiewska firma turystyczna organizuje wycieczki do Donbasu, obejmujące wizyty m.in. w Doniecku i Ługańsku. Według dziennika "Izwiestia", kilkudniowy pobyt w strefie objętej konfliktem zbrojnym kosztuje od 2 do 3 tysięcy dolarów.
Biuro "Megapolis kurort" przygotowało specjalny, kuloodporny autokar, którym może podróżować kilkuosobowa grupa. Jak pisze "The Moscow Times", pojazd jest w stanie zapewnić "komfortową" podróż 5-7 turystom wraz z uzbrojonymi po zęby ochroniarzami i lokalnym kierowcą oraz przewodnikiem.
Przed wyjazdem, każdy chętny będzie musiał podpisać oświadczenie, zdejmujące z organizatora wycieczki odpowiedzialność za życie uczestników.
Na razie zgłosiło się 10 chętnych na taką ekstremalną wycieczkę. Jak mówi jeden ze współwłaścicieli biura podróży, Anatolij Aronow, wiele osób jest teraz zainteresowanych tym, co dzieje się w Donbasie i chcą to zobaczyć na własne oczy.
Właściciele firmy utrzymują też, że przy okazji podróży z turystami, chcą dostarczać pomoc humanitarną cywilom w Donbasie.
"The Moscow Times" przytacza także słowa przywódcy separatystów z Doniecka, Andreja Purgina, który powiedział, że jego ludzie "nie będą przeszkadzać" w wycieczkach, ale też "nie mają czasu, aby pomóc". - Mamy tu wojnę - powiedział Purgin.
Co ciekawe, pomysł wywołał jednak oburzenie jednego z ministrów samozwańczej tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej. - Tutaj jest śmierć, łzy i smutek. Nie spodziewałem się, że ktoś wpadnie na taki pomysł, szczególnie nasi koledzy z Moskwy - powiedział Stanisław Winokurow, samozwańczy minister sportu i turystyki Ługańska.
...
ZROBILISMY SMIERC LZY I SMUTEK SMIECIU !
Tak tacy sa Rosjanie .
Za dodatkowa oplata diadia Saszeńka sdjełajut wam szaszłyk s niemowlaka . Miasa teraz mnogo ...
Tak to sa socjopaci psychopaci . Jak zaplacisz to ci zalatwia mieso z niemowlaka . Skutek sowieckiej tresury . Tak wyglada czlowiek pozbawiony Boga . Komuna wyprodukowala takie cuś . Do daza rozni masoni na Zachodzie . Tu macie finalny produkt ...
Kolejny ruski hit krematoria .
Dmitrij Pieskow: informacje o "liście śmierci" są absurdalne
Jako "absurdalne" określił rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow informacje o istnieniu "listy śmierci", na której - oprócz zastrzelonego 27 lutego w Moskwie lidera opozycji Borysa Niemcowa - znajdują się inne znane osoby publiczne.
Wiadomość taką podała w tym dniu niezależna "Nowaja Gazieta", według której widnieją na niej redaktor naczelny radia Echo Moskwy Aleksiej Wieniediktow, były prezes koncernu naftowego Jukos Michaił Chodorkowski i dziennikarka telewizyjna Ksenia Sobczak.
"Nowaja Gazieta" przekazała, że o istnieniu takiej listy w ubiegłym tygodniu poinformowany został prezydent Władimir Putin. Podała też, że szefowi państwa przedstawiono również wyniki śledztwa w sprawie zabójstwa Niemcowa i przekazano nazwisko domniemanego organizatora zbrodni. "Nowaja Gazieta" nie ujawniła, o kogo chodzi. Zauważyła jedynie, że osoba ta ma wpływowych krewnych.
Zapytany przez Echo Moskwy o te doniesienia, Pieskow odparł, że "pytanie to należy skierować do śledczych". Oświadczył też, że nie są mu znane szczegóły wszystkich raportów służb specjalnych. Zauważył przy tym, że treści takich dokumentów nie wolno ujawniać.
Indagowany o "listy śmierci", sekretarz prasowy Putina zapytał, czy Echo Moskwy "rozumie absurdalność tego pytania".
Echo Moskwy poinformowało, że osoba, o której pisze "Nowaja Gazieta", to Rusłan Gieriemiejew. Jego wuj, Sulejman Gieriemiejew, reprezentuje Czeczenię w Radzie Federacji, wyższej izbie rosyjskiego parlamentu. Radio podało, że nazwisko Sulejmana Gieriemiejewa swego czasu pojawiło się w mediach w kontekście zabójstw przeciwników politycznych przywódcy Czeczenii Ramzana Kadyrowa - Rusłana Jamadajewa i Mowładi Bajsarowa, a także dziennikarki "Nowej Gaziety" Anny Politkowskiej.
Drugi wuj Rusłana Gieriemiejewa, Wacha Gieriemiejew, jest komendantem policji w jednym z regionów Czeczenii. Z kolei kuzynem Rusłana Gieriemiejewa jakoby jest deputowany do Dumy Państwowej (izby niższej parlamentu Rosji) Adam Delimchanow, "prawa ręka" Kadyrowa. Brat Adama Delimchanowa, pułkownik Alimbek Delimchanow, jest dowódcą elitarnego pułku sił specjalnych "Północ", wchodzącego w skład 46. samodzielnej brygady specnazu Wojsk Wewnętrznych MSW FR.
Zastępcą dowódcy batalionu w tej formacji, będącej częścią gwardii przybocznej Kadyrowa, był Zaur Dadajew, domniemany zabójca Niemcowa.
...
~zm : Skoro Kundlow zaprzecza to znaczy, że na pewno taka lista istnieje. Ruscy to zakłamany naród i nie można im wierzyć !!
...
bogdaan do ~Русский: Jaka szkoda, że Rosjanie winni zbrodni wojennych nie odpowiadali razem ze swoimi kolegami nazistami w Norymberdze - to Stalin wraz z Hitlerem są odpowiedzialni za wojnę. Ciężko tę prawdę zaakceptować ale tak jest. Czym różniły się wasze gułagi od obozów koncentracyjnych - zabiliście tam 20 mln ludzi. Czym różniły się wasze metody na Ukrainie w latach 30-tych, gdzie zagłodziliście 6 mln Ukraińców od metod stosowanych w gettach.
...
I moze opowiadajcie ze to prowokacja przeciw Kremlowi . To idzie wedlug listy .
~jhgfd : "Jako "absurdalne" określił rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow informacje o istnieniu "listy śmierci"" - Ha, ha , ha , tak właśnie dymitr pieskow (sabakow raczej) pokazuje, że ma społeczeństwo rosyjskie za idiotów. Od 1990 roku w Rosji zamordowano kilkuset opozycyjnych do Kremla obywateli rosyjskich, a ten udaje zaskoczonego listą. Jeżeli zwykli Rosjanie uwierzą nawet w takie brednie pieskowa, to świadczyłoby jednak, że rzecznik ma rację uważając ich za idiotów. Pieskow po zabójstwie Litwinienki dokładnie wie na co stać rosyjskie służby, że zabić opozycjonistę to dla nich pikuś, że wysadzić blok mieszkalny ze swoimi obywatelami, aby zyskać pretekst do interwencji wojskowej to żaden kłopot. Litwinienko został otruty polonem w Londynie. Śledztwo prowadziła prokuratura GB, dlatego fakty ujrzały światło dzienne. Gdyby zaciukali Go w Moskwie, to winę zapewne prokuratorzy rosyjscy (czyt. pieski kremla), zwaliliby na islamskich terrorystów albo Jakesów, a powodem byłyby pieniądze ukradzione przez tego denata. Zatłukli Niemcowa - opozycjonistę, a prokuratura wysuwa hipotezy:
że terroryści islamscy, że sami opozycjoniści załatwili lidera (musieli by być z kremla żeby tak zrobić) w celu prowokacji itp bzdury.
Nie wysunęli, nawet jako hipotezy badawczej, że przyczyną mogą być ichniejsze służby specjalne, które miały najjaśniejszy ze wszystkich innych motyw - eliminację niewygodnego dla rządzących człowieka i zastraszenie innych niepokornych. To świadczy, że prokuratura to marionetka w rękach kremla, a społeczeństwo rosyjskie, jeżeli daje wiarę notorycznym kłamcom (do oceny wystarczy mała analiza tego co mówili wcześniej, a co potem) jest taka za jaką je ma kremlowski sabakow, choć mam nadzieję, że tak nie jest.
...
Dlategi ciagle mowienie po kazdym mordzie ze to anykremlowska prowokacja to bzdura . To system .
Ksenia Sobczak opuszcza Rosję za radą służb
16 marca 2015
Opozycjonistka Ksenia Sobczak ogłosiła zamiar opuszczenia Rosji. Powiedziała o tym w piątek w moskiewskim Domu Pisarzy, podczas spotkania z okazji nowego wydania magazynu L’Officiel – pierwszego pod jej redakcją.
„Jutro wyjeżdżam z Rosji na jakiś czas” – oświadczyła Sobczak, której towarzyszyło dwóch ochroniarzy.
Po zabójstwie Borysa Niemcowa w mediach pojawiła się czeczeńska „lista śmierci”, na której, obok nazwisk ważnych polityków i dziennikarzy, było również jej nazwisko.
Bliscy przyjaciele Kseni Sobczak poinformowali, że o jej decyzji przesądziły „podpowiedzi” ze strony służb specjalnych.
...
Po prostu rosyjski styl życia.
Parada "dziecięcych wojsk" w Rostowie nad Donem
Dzieci w wieku od czterech do dziesięciu lat będą defilować przed weteranami II wojny światowej. Ulicami Rostowa nad Donem przemaszeruje parada "dziecięcych wojsk", którą poprzedzi zmotoryzowana kolumna sprzętu przedszkolnego - informuje The Moscow Times.
Rostów nad Donem znajduje się blisko Donbasu, w którym nadal toczy się konflikt pomiędzy prorosyjskimi separatystami a siłami ukraińskimi. Parada dziecięca organizowana jest pod egidą dowodzącego wojskami Południowego Okręgu Wojskowego gen. A. Gałkina.
Podobny przemarsz dzieci miał miejsce 9 maja w Symferopolu na anektowanym przez Rosję Krymie, gdzie odbyła się parada z okazji 70. rocznicy zakończenia II wojny światowej, w którym udział wzięły dzieci przebrane w mundury wojskowe.
...
Zwyrodniali zboczeńcy.
Prawosławny ksiądz poświęcił rosyjskie bombowce i ikonę ze Stalinem
Józef Stalin - PAP
Do nietypowego ceremoniału doszło w bazie lotniczej Engels w zachodniej Rosji. Prawosławny ksiądz obok rosyjskich bombowców strategicznych poświęcił ikonę z wizerunkiem Matki Boskiej czuwającej nad Józefem Stalinem i podległymi mu generałami - informuje portal rusjev.net.
Uroczystość święcenia odbyła się we wtorek w bazie lotniczej Engels nieopodal miejscowości Saratów w zachodniej Rosji. Oprócz wyposażenia bazy lotniczej zaprezentowano ikonę zatytułowaną "Nasza królowa". Obraz przedstawia postać Józefa Stalina otoczoną przez sowieckich generałów. U góry czuwa nad nimi Matka Boska.
REKLAMA
W czasie rytuału na pasie startowym ksiądz odczytał słowa modlitwy i pokropił ikonę wodą z Wołgi. Razem z obrazem zostały poświęcone samoloty, wśród nich Tu-95 - bombowiec strategiczny dalekiego zasięgu i Tu-160 - najcięższy samolot bojowy na świecie, broń i cała baza wojskowa.
Jak informuje serwis Planet Putin, ikona, zamówiona przez rosyjskiego pisarza i działacza radykalnej prawicy - Aleksandra Prokhanova, zdążyła już wywołać kontrowersje. Jego inicjatywa była krytykowana przez wielu przedstawicieli Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego ze względu na to, że Stalin przez długi czas prowadził walkę z kościołem i księżmi, dopóki nie potrzebował wsparcia hierarchów w kampanii wojennej.
...
Kultusci szatana. Rosja nie jest krajem prawosławnym a carosławnym.
Rosja: przedstawiciel Patriarchatu Moskiewskiego liczy na rychły wybuch nowej wojny
Wsiewołod Czaplin - PAP/ ITAR-TASS/ Alexandra Mudrats / PAP
Mam nadzieję, że wkrótce zakończy się pokojowe i wygodne życie i rozpocznie się nowa wojna światowa – powiedział ks. protojerej Wsiewołod Czaplin, przewodniczący Synodalnego Wydziału ds. Współdziałania Kościoła i Społeczeństwa Patriarchatu Moskiewskiego.
17 czerwca w rozmowie z rozgłośnią "Echo Moskwy" wyraził on przekonanie, że spokojne i dostatnie życie jedynie "szkodzi społeczeństwu". - Świeckość jest martwą ideologią – ocenił przedstawiciel Patriarchatu. Zwrócił uwagę, że "jeśli społeczeństwo żyje w warunkach względnego pokoju, spokoju, sytości przez dwa-trzy dziesięciolecia, może przetrwać w warunkach świeckości".
REKLAMA
- Nikt nie będzie umierał za rynek ani za demokrację, tymczasem konieczność umierania za społeczeństwo i jego przyszłość zawsze, wcześniej czy później, się pojawi – stwierdził ks. Czaplin. Dodał, że pokój na ogół nie trwa długo i "obecnie, dzięki Bogu, też nie potrwa długo".
Wyjaśnił, że powiedział "Dzięki Bogu", gdyż społeczeństwo, w którym jest zbyt wiele sytego, spokojnego i bezproblemowego życia, jest społeczeństwem pozostawionym przez Boga samemu sobie i długo nie żyje.
Według duchownego, to Bóg określa równowagę między świeckością a religijnością, wkraczając w historię i zsyłając cierpienia, które "w tym wypadku będą korzystne, pozwolą opamiętać się tym, którzy za bardzo przywykli żyć spokojnie, powoli i dostatnio". - Trzeba będzie żyć inaczej i wówczas znowu nastanie nowa równowaga – jest przekonany rozmówca radia.
Uczestniczący w rozmowie publicysta Leonid Guzman zwrócił uwagę, że ks. protojerej wyraził nadzieję, że "dzięki Bogu wybuchnie wojna", na co ten odpowiedział: Jeśli ludzie przyzwyczaili się do zbyt spokojnego życia, to lepiej, żeby do niej doszło.
Warto podkreślić, że ustawodawstwo rosyjskie przewiduje karę do 5 lat więzienia za podżeganie bądź nawoływanie do wojny z wykorzystywaniem do tego środków przekazu.
...
Jacek Orzechowski : Dzisiaj widać jakie skutki przyniosło kilkaset lat prania mózgów w Narodzie rosyjskim. Najpierw Carska Rosja, potem Rewolucja, potem Komuna, teraz Putin... Żaden normalny, zdrowy organizm czegoś takiego by nie przetrwał bez uszczerbku na psychice.
Słuchając słów tego duchownego trudno nie odnieść wrażenia, że tam już praktycznie nie ma żadnej grupy społecznej która byłaby zdrowa na umyśle.
Tym bardziej należy brać poprawkę na to, że przyszłych ruchów Rosji i jej reakcji nie należy rozpatrywać w kategoriach logiki tylko w kategoriach szaleńca. Dobrze to nie wróży, ale większego wpływu już na to nie mamy w tej chwili, a cofanie się i ustępowanie będzie tylko zachęcać Rosję i Rosjan do większego szaleństwa i kolejnych żądań i oczekiwań.
Przepisywanie historii na nowo, wybielanie wszystkich zbrodni tak jakby Rosja była krajem Aniołów postępującym w sposób boski i wspaniałomyślny wobec sąsiadów. Istna "rasa panów" której niemieccy hitlerowcy do pięt nie sięgali swoimi urojeniami i megalomanią.
...
Świrów jest pełno do Jacek Orzechowski: Ten debil pop - najwyraźniej nie ma pojęcia co to jest wojna ..... Tak nawiasem ciekawe co by na te jego wywody powiedział Jezus którego ten pop jest zastępcą na ziemi , Jezus który nauczał by kochać i szanować a także nie wdawać się w walkę tylko nadstawiać drugi policzek .... Ten człowiek to jakiś pomyleniec jego pierwszego dać na wojnę do okopu albo do ruin miasta pod ostrzał artyleryjski i karabinów maszynowych ... Gdyby ''obok'' niego spadały kilkuset kilowe bomby szybko zmienił by zdanie ... Ciekawe czy jak by mu oderwało nogę a lekarze mieli by mu do zaoferowania tylko bandaż i wodę utlenioną czy dalej był by przekonany do swoich tez. Za takie coś to powinni pierwsze co to wydalić go z posługi kapłaństwa , potem na leczenie do psychiatryka
...
~Matuszka Zbrodnija : Rosja to dresiarz żyjący w zapyziałej melinie.
Nikt go nie szanuje , ale każdy się go boi bo to nigdy nie wiadomo kiedy głupiemu odbije i wylezie na osiedle zaczepiać ludzi, awanturować się.
Dlatego dla świętego spokoju dostaje on zasiłek socjalny aby miał co jeść. Dostaje też zasiłek dla bezrobotnego w nadziei że może się ogarnie, zacznie pracować, posprząta u siebie, odmaluje ściany, zacznie jakoś normalniej żyć.
Ale dresiarz wszystko przeżera i przepija, co najwyżej kupi sobie nowy kij bejsbolowy i kastet , a gdy kończy się kasa wypełza by kogoś pobić , kogoś okraść.
Jakby był trochę bardziej rozgarnięty, miał trochę samozaparcia i przede wszystkim gdyby mu się chciało to mógłby być normalnym sąsiadem , ale nauczony przez lata lenistwa przez łatwe pieniądze nie widzi innego sposobu na życie.
Teraz kończy mu się bimber i fajki więc wylazł z meliny i cuchnącym odorem budzi obrzydzenie w okolicy. Spod przekrwionych oczu rozgląda się gdzie by coś ukraść i komu dać w łeb.
...
Matuszka Zbrodnija ! Genialny pseudonim. Niech świat patrzy jak Polacy doskonale znają Rosję. Tak Rosjanie są już chorzy psychicznie. Dziedziczą to. Tak samo jak opętanie. Tak długo czynili zło że już dzieci rodzą się opętane. Dziedziczą zło. Jak pokolenie Kaina. A PAMIĘTAJCIE ŻE ZACHOD JEST OD NICH GORSZY! TO DOPIERO TAM MUSI BYĆ!
Rosja odrzuciła projekt oenzetowskiej rezolucji ws. Srebrenicy
Rosja%20odrzuci%u0142a%20projekt%20oenzetowskiej%20rezolucji%20ws.%20Srebrenicy - istock
Rosja odrzuciła brytyjski projekt rezolucji ONZ upamiętniającej ludobójstwo w Srebrenicy z 1995 roku i zapowiedziała, że przedstawi własny tekst dokumentu. W rosyjskiej wersji nie pojawia się słowo "Srebrenica".
Wielka Brytania zaproponowała swoim 14 partnerom z Rady Bezpieczeństwa ONZ tekst, w którym oddano cześć ofiarom ludobójstwa i wyciągano wnioski z tego, że ONZ nie było w stanie zapobiec masakrze.
Jednak przedstawiciel Rosji powiedział dziennikarzom, że tekst ten wzbudza kontrowersje, kładzie zbyt duży nacisk na działania bośniackich Serbów i koncentruje się "tylko na jednym aspekcie konfliktu".
Tymczasem jak poinformował zachodni dyplomata, który chciał zachować anonimowość, w rosyjskim projekcie rezolucji nie pojawia się słowo "Srebrenica", a najwięcej uwagi poświęcono porozumieniu z Dayton, które zakończyło wojnę w Bośni.
RB ONZ ma głosować w sprawie rezolucji we wtorek, kilka dni przed zaplanowanymi uroczystościami rocznicowymi w Bośni. Jednak Rosja może zablokować porozumienie - pisze agencja AFP.
Po zajęciu Srebrenicy, wówczas muzułmańskiej enklawy w BiH, w lipcu 1995 roku siły Serbów bośniackich dokonały w pobliżu miasta masakry blisko 8 tys. muzułmańskich mężczyzn i chłopców. Międzynarodowy wymiar sprawiedliwości uznał ją za ludobójstwo.
Serbski członek trzyosobowego Prezydium Bośni i Hercegowiny Mladen Ivanić w poniedziałek zwrócił się do ONZ, by zrezygnowała z przyjmowania rezolucji. Stwierdził, że kwestia ta może poróżnić społeczności i destabilizować kraj.
Prezydent wchodzącej w skład BiH Republiki Serbskiej Milorad Dodik ostatnio zaapelował do Rosji, by użyła swego prawa weta w RB ONZ i uniemożliwiła przegłosowanie dokumentu.
Według brytyjskiego ambasadora przy ONZ Matthew Rycrofta celem brytyjskiego projektu rezolucji jest "zrobienie kolejnego kroku w kierunku pojednania" i "zapewnienie o naszej determinacji, by zapobiec ludobójstwu".
...
Im tam ludobójstwo się podoba.
ONZ: Rosja zawetowała rezolucję ws. ludobójstwa w Srebrenicy
Miejsce pamięci zbrodni w Srebrenicy - Reuters
Rosja zgodnie z oczekiwaniami zawetowała w środę w Radzie Bezpieczeństwa ONZ rezolucję, w której masakrę ok. 8 tys. Bośniaków (Muzułmanów) w Srebrenicy nazwano ludobójstwem. Rezolucję, której projekt przygotowala W.Brytania, poparło 10 członków Rady.
Chiny, Nigeria, Angola i Wenezuela wstrzymały się od głosowania nad projektem, którego celem było upamiętnienie ofiar Srebrenicy przed 20. rocznicą tragicznych wydarzeń z końca wojny w Bośni i Hecegowinie.
REKLAMA
Głosowanie opóźniono o jeden dzień, by dać więcej czasu Wielkiej Brytanii i USA, które usiłowały przekonać Rosję, by nie zgłaszała weta. Projekt rezolucji głosił, iż uznanie, że "tragiczne wydarzenia ze Srebrenicy były ludobójstwem, jest warunkiem pojednania". Potępiono także negowanie ludobójstwa, co "utrudnia wysiłki na rzecz pojednania".
Głosowanie odbyło się zaledwie cztery dni przed uroczystościami rocznicowymi w Srebrenicy.
Według ambasadora Rosji przy ONZ Witalija Czurkina przygotowana przez Brytyjczyków rezolucja była "niekonstruktywna, konfrontacyjna i umotywowana politycznie". Rosja chciała, by w tekście nie wspominano o Srebrenicy i zamiast tego potępiono "najpoważniejsze zbrodnie, będące przedmiotem troski wspólnoty międzynarodowej".
- Ten projekt nie będzie promował pokoju na Bałkanach, lecz ożywi napięcia" w tym regionie - przekonywał Czurkin przed głosowaniem. "Nasz głos przeciwko (...) nie będzie jednak oznaczać, że jesteśmy głusi na cierpienia ofiar ze Srebrenicy i innych części Bośni i Hercegowiny - powiedział.
Zastępca brytyjskiego ambasadora przy ONZ Peter Wilson powiedział po głosowaniu, że jego kraj jest oburzony rosyjskim wetem.
- Działania Rosji uwłaczają pamięci wszystkich, którzy zginęli w ludobójstwie w Srebrenicy. Rosja będzie musiała usprawiedliwić swe zachowanie przed rodzinami ponad 8 tys. ludzi zamordowanych podczas najgorszej zbrodni od drugiej wojny światowej - powiedział dyplomata.
- W Srebrenicy doszło do ludobójstwa. To fakt, a nie ocena. Nie ma tu pola do kompromisu - zaznaczył Wilson.
Zbrodnia w Srebrenicy
Po zajęciu 11 lipca 1995 r. Srebrenicy, wówczas muzułmańskiej enklawy chronionej przez żołnierzy ONZ, siły Serbów bośniackich wymordowały w pobliżu miasta ok. 8 tys. muzułmańskich mężczyzn i chłopców, a ich ciała wrzuciły do zbiorowych grobów. Srebrenica była wówczas oenzetowską "strefą bezpieczeństwa".
ONZ-owski trybunał ds. zbrodni wojennych w b. Jugosławii i Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze, główny organ sądowy ONZ, uznały masakrę w Srebrenicy za ludobójstwo. Z takim określeniem nie zgadzają się bośniaccy Serbowie ani Serbia, której Rosja jest sojusznikiem.
Przywódcy bośniackich Serbów i politycy z Serbii lobbowali u prezydenta Rosji Władimira Putina, by jego kraj zgłosił weto w RB ONZ.
- To wielki dzień dla Serbii, gdyż Rosja uniemożliwiła stygmatyzowanie Serbii i narodu serbskiego - oświadczył prezydent Serbii Tomislav Nikolić. W weekend zwrócił się do Rosji, by zawetowała rezolucję.
We wtorek premier Serbii Aleksandar Vuczić ostrzegł, że rezolucja pogłębiłaby podziały etniczne w sąsiadującej Bośni i Hercegowinie i popchnęłaby kraje "w okopy nienawiści".
Choć Serbia nie uznaje masakry w Srebrenicy za ludobójstwo, to gdy kraj usiłował zbliżyć się do Zachodu, serbski parlament przyjął rezolucję potępiającą ten mord, a dwaj prezydenci przeprosili za tragiczne wydarzenia.
Zbrodnia w Srebrenicy przyspieszyła koniec wojny w Bośni i Hercegowinie. Po masakrze lotnictwo NATO dokonało zmasowanych nalotów na pozycje bośniackich Serbów, a po ich zakończeniu do BiH wkroczyła armia chorwacka, która wraz z siłami muzułmańskimi i wojskiem bośniackich Chorwatów rozbiła Serbów.
...
Oni uważają ludobójstwo za normalke. A ZACHODNIE GNOJKI CHCĄ Z NIMI ROZMAWIAĆ!
Rosyjskie weto ws. Srebrenicy. "To wielki dzień dla Serbii"
Do masakry w Srebrenicy doszło 20 lat temu - Reuters
Pozytywne reakcje w Serbii na wczorajsze rosyjskie weto w sprawie rezolucji o Srebrenicy. Rosja, jako jedyny stały członek Rady Bezpieczeństwa ONZ, nie wyraziła zgody na użycie w rezolucji określenia "zbrodnia ludobójstwa" względem wydarzeń w Srebrenicy sprzed 20 lat.
"To wielki dzień dla Serbii" - powiedział prezydent tego kraju Tomislav Nikolić. Jak podkreślił, Rosja udowodniła, że jest prawdziwym i szczerym serbskim przyjacielem. W oświadczeniu wystosowanym do mediów Nikolić dodał, że dzięki Rosji uniknięto obrzucania błotem całego serbskiego narodu. Według niego, tak by się stało, gdyby nazwano wydarzenia ludobójstwem.
REKLAMA
Tomislav Nikolić dodał, że w Srebrenicy doszło do strasznej zbrodni, którą potępiła cała Serbia. Niemniej do zabijania dochodziło w trakcie całej wojny, zarówno po stronie serbskiej, jak i bośniackiej.
- Bośniaccy muzułmanie i dżihadyści z zimną krwią mordowali tysiące serbskich dzieci, kobiet i starców. Z ziemią zrównano 39 wiosek w rejonie Srebrenicy - dodał prezydent.
- Światowa prawda, stworzona przez międzynarodowy sąd w Hadze, została pokonana - uważa wójt gminy Srebrenica. Ćamil Duraković dodaje, że pokonany został sam sąd, stworzony przez społeczność międzynarodową.
- Jestem pewien, że Rosjanie nawet przez sekundę nie pomyśleli ani o ofiarach, ani o samym ludobójstwie - mówił Duraković. Jego zdaniem, zachowanie Rosji było z pewnością "dogadane z Serbią".
- Taki wynik był do przewidzenia - uważa Munira Subaszić, szefowa stowarzyszenia "Matki enklaw Srebrenicy i Żepy", której syn został zamordowany w Srebrenicy. Dodała, że gdyby nie Rosja, Serbia nie zachowywałaby się tak jak teraz, a "Rosja już dwadzieścia lat miesza się w sprawy Bośni i Hercegowiny".
Zdaniem Muniry Subaszić, odrzucenie rezolucji jest nie tylko upokarzające wobec srebrenickich matek, ale i przyszłych pokoleń.
...
Opetani razem do piekła. Ruscy to ,,przyjaciale" każdej bestii. Jak zrobił ludobójstwo to od razu lubią. Taki odruch Pawlowa. Bestialstwo władzy budzi ,,szacunek". Stąd Hitler ma tam wielki prestiż.
Rosja: grupa prawosławnych chce ogłosić W. Putina świętym
Władimir Putin - ALEXEI DRUZHININ / AFP
Działacze organizacji "Komitet Narodowy +60o", powstałej z okazji 60. urodzin Władimira Putina, chcą, aby Patriarchat Moskiewski przyspieszył proces ogłoszenia go świętym. Według nich, do ich organizacji nieustannie zwracają się prawosławni obywatele kraju z prośbą o wsparcie idei kanonizacji obecnego szefa państwa. Członkowie Komitetu zaapelowali już raz w tej sprawie do patriarchy moskiewskiego i całej Rusi Cyryla, obecnie zaś chcą przyspieszenia tego procesu.
Chodzi o to, aby "wreszcie wprowadzić do liturgii oficjalną modlitwę «za Putina»!" – stwierdza oświadczenie organizacji. Przypomniano, że zgodnie z najnowszymi ogólnokrajowymi badaniami opinii publicznej dla 90 proc. mieszkańców Rosji "prezydent jest ostoją i nadzieją w ich życiu ziemskim, a prawie sto procent prawosławnych codziennie modli się o jego zdrowie i pragnie widzieć go jako dożywotniego przywódcę wielkiej Rosji". "Nie jest tajemnicą, że tytaniczne siły dla dobra Rosji otrzymuje on [Putin] od Boga" – podkreśla dokument Komitetu.
REKLAMA
Zwraca także uwagę, że "włączony do wspólnoty kościelnej przywódca broni bohatersko prawosławnych na Ukrainie i w Syrii" oraz "wspaniale przywrócił ojczyźnie święty Korsuń [Chersonez na Krymie]".
W trudnym czasie "zaciekłych ataków Zachodu na nasze wartości duchowe i gospodarczą potęgę państwa wszyscy patrioci zespolili się wokół Władimira Putina, wierząc w jego powodzenie i niezwyciężoność" – napisali działacze organizacji. Wyrazili przy tym nadzieję, że "zdrowe siły w Rosyjskim Kościele Prawosławnym wypełnią to duchowe zamówienie narodu rosyjskiego" i już w 2016 roku we wszystkich świątyniach Patriarchatu Moskiewskiego rozlegnie się modlitwa "Za Putina – zbawcę Rosji".
Komitet Narodowy +60o powstał w Sankt-Petersburgu w 2012, aby odpowiednio przygotować przypadające 7 października tego roku 60. urodziny prezydenta Rosji. Znany jest z różnych kontrowersyjnych inicjatyw, np. propozycji, a nawet żądania, aby Putin "dla dobra kraju" poślubił Marię Władimirowną Romanową, stojącą na czele Domu Panującego Romanowów.
...
Jurodiwyj. Typowo ruski obled.
Rosyjskie biuro podróży proponuje wycieczki na pierwszą linię frontu
Rosyjski myśliwiec Sukhoi Su-24 - Ministry of Defence of the Russian Federation / Reuters
Podczas gdy większość świata rozpaczliwie szuka rozwiązania trwającej niemal pięć lat wojny domowej w Syrii, rosyjskie biuro podróży Megapolis ma inny pomysł - zachęca rosyjskich turystów do wizyty na pierwszej linii frontu - podaje "Foreign Policy". Koszt? "Jedyne" 1500 dolarów za pobyt od czterech do pięciu dni. Emocje gwarantowane...
Proponowaną klientom ofertę nazwano "Asad Tours", czyli w wolnym tłumaczeniu "wycieczki śladem Asada" (Baszar al-Asad - prezydent Syrii - dop. red.). Nazwa nie powinna nikogo dziwić - przekonuje Siobhán O'Grady na łamach "Foreign Policy" - ponieważ od wielu miesięcy Rosjanie bombardują pozycje rebeliantów, żeby wzmocnić siłę popleczników reżimu Asada.
REKLAMA
Cytuje przy tym Anatolija Aronowa, który podobno pomógł złożyć Megapolis wniosek koncesyjny. Aronow podkreśla, że obecnie istnieje wiele "korzyści" dla Rosjan w związku z podróżami do Syrii. Tymczasem według rosyjskiej agencji prasowej Interfax, rzecznik federalnej agencji turystyki powiedział, że jeszcze nie otrzymał wniosku spółki.
W rozmowie z "Nowają Gazietą" Aronow przekonuje, że Rosjanie będą zadowoleni z pobytu w Syrii, tym bardziej że miejscowi przyzwyczajeni są do obecności rosyjskich wojsk. Jeszcze w październiku ogłoszono, że armia będzie tam "od początku operacji i pozostanie do końca".
Ponadto, "Foreign Policy" przypomina, że wielu Syryjczyków studiowało na rosyjskich uniwersytetach, co oznacza, że turyści nie będą musieli się zbytnio martwić o tłumaczy. Co więcej, za niewielką gotówkę będą w stanie zapewnić przybyszom wikt i opierunek.
"Nieważne, że konflikt zmusił miliony uchodźców do ucieczki do sąsiednich krajów - w tym setki tysięcy ludzi, którzy odważyli niebezpieczną podróż do Europy - i że ONZ szacuje, iż kolejne siedem milionów ludzi, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia swoich domów, wciąż pozostają w Syrii" - czytamy na łamach prestiżowego magazynu o sprawach międzynarodowych. I dalej: "Albo, że reżim Asada, Rosja, Francja, Stany Zjednoczone i inni regularnie zrzucają bomby na oblężony kraj".
Megapolis jest już podobno w trakcji negocjacji z hotelami i przedstawicielami usług transportowych w Syrii. Aronow powiedział też, że obecnie oczekuje na zgodę odpowiednich urzędników państwowych, zarówno w Moskwie i Damaszku.
"Jeśli jakakolwiek firma wie, jak zorganizować i zrealizować tak szalone starania, prawdopodobnie może być tylko z Rosji" - ironizuje Siobhán O'Grady, autor artykułu. W ubiegłym roku rosyjska firma o nazwie Megapolis Kurort zapowiedziała podobną podróż do rozdartej wojną wschodniej Ukrainy. Według prokremlowskiej gazety "Izwiestija", reklamowano trwające około czterech dni wycieczki, których koszt opiewał na ok. trzy tysiąec dolarów od osoby. To dwa razy więcej niż teraz do Syrii. Nie zostało jednak jeszcze ustalone, czy to ta sama firma oferuje teraz wycieczki do Syrii.
Nawet Aronow kwestionuje mentalność tych, którzy są gotowi zapłacić, aby odwiedzić niektóre z najbardziej niebezpiecznych miejsc na świecie. - Pytasz, jak wielu szaleńców na to się zdecyduje? Wszyscy turyści są szaleni - płacą pieniądze, aby zobaczyć to, co mogą oglądać za darmo w telewizji - powiedział.
...
Kraj psychopatow i socjopatow.
Irina Dovgan - jej makabryczną historię poznał cały świat
Marcin Wyrwał
Dziennikarz Onetu
Dzięki zdjęciu, które obiegło niemal cały świat, Irina Dovgan przeżyła. Stała się symbolem tortur, jakim separatystyczni oprawcy poddawali ukraińskich obywateli. Wszystko zaczęło się w sierpniu 2014 roku, ale z czasem było jeszcze gorzej. Dzisiaj Irina Dovgan – już bezpieczna - opowiada nam znacznie mroczniejszą historię, która rozgrywała się przed i po zrobieniu fotografii.
W sierpniu 2014 roku do domu Iriny na wschodzie Ukrainy wtargnęło ośmiu ludzi. Oskarżono ją o sprzyjanie ukraińskim wojskom. – Dopóki nie zaznasz wojny nie zrozumiesz, że do twojego domu mogą wtargnąć obcy ludzie, którzy będą cię bili. Ty nie zrobisz wtedy nic, otworzysz sejf, a oni wszystko zabiorą – mówi Dovgan.
Jak opowiada Ukrainka, tuż po tym wydarzeniu trafiła do jednej z piwnic, gdzie ją przetrzymywano. - Powiedzieli, że teraz będą mnie gwałcić i bić, jeśli nie powiem im wszystkiego, co chcą usłyszeć. Powiedzieli: „Skoro jesteś Ukrainką, to zabijemy cię jako pierwszą” – wspomina. Separatyści znęcali się nad nią fizycznie i psychicznie. To wtedy nabawiła się trwałej utraty słuchu.
Później było jeszcze gorzej – separatyści napisali na tablicy, że jest faszystką i zabijała dzieci, i wystawili ją – pobitą i brudną – na publiczny widok w centrum miasta. – Ludzie, głównie kobiety, mnie biły. Płakałam i mówiłam, że nikogo nigdy nie zabiłam – mówi dziś.
Po powrocie do aresztu nie bili już jej, aby wyciągnąć informacje, ale tak po prostu. Dla zabawy. – Jeden z nich wołał mnie bliżej krat, rozpędzał się i kopał mnie w klatkę piersiową. Leciałam w głąb celi, nie mogłam oddychać, a on znów wołał: „wracaj tu suko”. Wszyscy wokoło się śmiali… - mówi przejmującym głosem Irina.
Na ostatnie przesłuchanie poszła cała we krwi, pobita. Śledczy uważnie jej się przyglądał, więc zapytała: „podoba się?”. - To nic osobistego, po prostu biznes. Jutro podpiszesz akt przekazania nam domu, spędzisz noc w więzieniu, a potem zakopiemy cię w lesie – odpowiedział.
Nocą Irina przeżyła największy kryzys w niewoli, jednak rano – za sprawą upublicznienia jej zdjęcia i całej sprawy, wyszła na wolność. Dziś mieszka w Kijowie, a w jej domu na wschodzie Ukrainy żyje jeden z liderów separatystycznej komendatury z rodziną.
...
Polaczenie dziczy z nazizmem.
Rosyjskie biuro podróży proponuje wycieczki na pierwszą linię frontu
Rosyjski myśliwiec Sukhoi Su-24 - Ministry of Defence of the Russian Federation / Reuters
Podczas gdy większość świata rozpaczliwie szuka rozwiązania trwającej niemal pięć lat wojny domowej w Syrii, rosyjskie biuro podróży Megapolis ma inny pomysł - zachęca rosyjskich turystów do wizyty na pierwszej linii frontu - podaje "Foreign Policy". Koszt? "Jedyne" 1500 dolarów za pobyt od czterech do pięciu dni. Emocje gwarantowane...
Proponowaną klientom ofertę nazwano "Asad Tours", czyli w wolnym tłumaczeniu "wycieczki śladem Asada" (Baszar al-Asad - prezydent Syrii - dop. red.). Nazwa nie powinna nikogo dziwić - przekonuje Siobhán O'Grady na łamach "Foreign Policy" - ponieważ od wielu miesięcy Rosjanie bombardują pozycje rebeliantów, żeby wzmocnić siłę popleczników reżimu Asada.
REKLAMA
Cytuje przy tym Anatolija Aronowa, który podobno pomógł złożyć Megapolis wniosek koncesyjny. Aronow podkreśla, że obecnie istnieje wiele "korzyści" dla Rosjan w związku z podróżami do Syrii. Tymczasem według rosyjskiej agencji prasowej Interfax, rzecznik federalnej agencji turystyki powiedział, że jeszcze nie otrzymał wniosku spółki.
W rozmowie z "Nowają Gazietą" Aronow przekonuje, że Rosjanie będą zadowoleni z pobytu w Syrii, tym bardziej że miejscowi przyzwyczajeni są do obecności rosyjskich wojsk. Jeszcze w październiku ogłoszono, że armia będzie tam "od początku operacji i pozostanie do końca".
Ponadto, "Foreign Policy" przypomina, że wielu Syryjczyków studiowało na rosyjskich uniwersytetach, co oznacza, że turyści nie będą musieli się zbytnio martwić o tłumaczy. Co więcej, za niewielką gotówkę będą w stanie zapewnić przybyszom wikt i opierunek.
"Nieważne, że konflikt zmusił miliony uchodźców do ucieczki do sąsiednich krajów - w tym setki tysięcy ludzi, którzy odważyli niebezpieczną podróż do Europy - i że ONZ szacuje, iż kolejne siedem milionów ludzi, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia swoich domów, wciąż pozostają w Syrii" - czytamy na łamach prestiżowego magazynu o sprawach międzynarodowych. I dalej: "Albo, że reżim Asada, Rosja, Francja, Stany Zjednoczone i inni regularnie zrzucają bomby na oblężony kraj".
Megapolis jest już podobno w trakcji negocjacji z hotelami i przedstawicielami usług transportowych w Syrii. Aronow powiedział też, że obecnie oczekuje na zgodę odpowiednich urzędników państwowych, zarówno w Moskwie i Damaszku.
"Jeśli jakakolwiek firma wie, jak zorganizować i zrealizować tak szalone starania, prawdopodobnie może być tylko z Rosji" - ironizuje Siobhán O'Grady, autor artykułu. W ubiegłym roku rosyjska firma o nazwie Megapolis Kurort zapowiedziała podobną podróż do rozdartej wojną wschodniej Ukrainy. Według prokremlowskiej gazety "Izwiestija", reklamowano trwające około czterech dni wycieczki, których koszt opiewał na ok. trzy tysiąec dolarów od osoby. To dwa razy więcej niż teraz do Syrii. Nie zostało jednak jeszcze ustalone, czy to ta sama firma oferuje teraz wycieczki do Syrii.
Nawet Aronow kwestionuje mentalność tych, którzy są gotowi zapłacić, aby odwiedzić niektóre z najbardziej niebezpiecznych miejsc na świecie. - Pytasz, jak wielu szaleńców na to się zdecyduje? Wszyscy turyści są szaleni - płacą pieniądze, aby zobaczyć to, co mogą oglądać za darmo w telewizji - powiedział.
...
Super! Baby killers tours! W programie mozna postrzelac do ludzie i opiec go na ognisku w celu konsumpcji... Turystyka po rusku.
Wstrząsający raport o rosyjskich zbrodniach na Ukrainie. "Mordują jak polskich oficerów w Katyniu"
Przemysław Dubiński
14 stycznia 2016, 08:54
- Podobnie jak polskim oficerom w Katyniu, tak teraz na wschodniej Ukrainie strzela się jeńcom w tył głowy. Robi to ten sam system, ten sam kraj. W jednym z dokumentów widać nawet, że powołują się na dekret prezydium Rady Najwyższej Związku Sowieckiego z 22 czerwca 1941 roku - mówi w rozmowie z WP twórczyni raportu: "Rosyjskie zbrodnie wojenne we wschodniej Ukrainie", posłanka PiS, Małgorzata Gosiewska.
Skąd wziął się pomysł sporządzenia raportu o zbrodniach rosyjskich na wschodniej Ukrainie i ile trwały wasze prace?
Małgorzata Gosiewska (poseł PiS): Prace trwały kilka miesięcy. Na zasadzie wolontariatu zaangażowało się w nie dwóch ekspertów z Polski. Pomagali nam też ukraińscy wolontariusze. Wszystko rozpoczęło się od moich wyjazdów na Wschód, szczególnie do strefy działań wojennych. Siłą rzeczy stykałam się tam z osobami, które były w niewoli. Ci ludzie po oswobodzeniu trafiali później w ukraińską próżnię. Nie dostawali żadnej pomocy finansowej czy psychologicznej, nikt nie chciał z nimi rozmawiać. W dużej części byli to ludzie z batalionów ochotniczych. Oni tak bardzo chcieli walczyć o ojczyznę, że gdy tylko udało im się wrócić do sprawności, to z własnej woli znów chcieli jechać na front. Pamiętam człowieka, który był snajperem i podczas tortur obcięto mu prawą rękę. Gdy tylko doszedł do siebie powiedział, że chce dalej walczyć i nauczy się strzelać lewą.
Jan Kowalski (pseudonim), były policjant, współautor raportu: Ukraina i wojna, która się tam toczy jest zapomniana przez świat. Niewiele osób o niej mówi. Europa woli dyskutować o uchodźcach syryjskich. Tymczasem Ukraińcy potrzebują pomocy, trochę tak jak Polska w latach 80. Dlatego, gdy zgłosiła się do mnie Małgorzata Gosiewska, nie potrafiłem odmówić.
Jaki był cel powstania raportu?
M.G: Mogłam te wszystkie historie opowiadać w polskich mediach. Uznałam jednak, że byłoby to niewystarczające. Wtedy przyszło mi do głowy, żeby zacząć zbierać informacje o sprawcach tych przestępstw. Chciałam by nie uszło im to płazem, by nie byli anonimowi i mieli świadomość, że spotka ich kara. Nasz raport pokazuje również, że zbrodnie są częścią świadomie stworzonego systemu. Natomiast odpowiedzialna za jego wprowadzenia jest Rosja.
J.K: Nie chcieliśmy dopuścić do tego, by świat przeszedł nad cierpieniem tych ludzi obojętnie, a oprawców nie spotkała sprawiedliwość. Powstało już kilka innych raportów, ale większość z nich skupiała się na przeżyciach ofiar. My skupiliśmy się na identyfikowaniu oprawców.
W jaki sposób docieraliście do ofiar?
M.G.: Moja wcześniejsza działalność na Ukrainie i zaufanie, które zdobyłam sprawiły, że ludzie zaczęli mówić. Pierwsza ofiara, która zdecydowała się mówić znajdowała się w Kijowie. Ja tej rozmowy nigdy nie zapomnę. Był to pan w średnim wieku, o ciepłym, spokojnym spojrzeniu, którego torturowano w Słowiańsku. On w trakcie rozmowy zaczął się łamać i widziałam, jak ciężko było mu wracać wspomnieniami do tamtych wydarzeń. Ten człowiek przez tydzień czasu był więziony we wnęce 1x1,5 metra, w urągających godności warunkach. Raz na jakiś czas wypuszczano go, ale tylko po to, by podwiesić pod sufitem za ręce i tłuc pałkami po całym ciele.
J.K: Najtrudniej było zacząć, później zaczęły zgłaszać się do nas kolejne osoby lub w zeznaniach słyszeliśmy, że w danym miejscu mieszka ktoś, kto może powiedzieć nam więcej lub również był przetrzymywany.
Co było najtrudniejsze w rozmach z ofiarami?
J.K: Zdobycie zaufania ofiar. Musieliśmy przekonać ich, że nie jesteśmy np. dziennikarzami, którzy szukają sensacji, a robimy to, by dać świadectwo zbrodni i doprowadzić do ukarania sprawców. Dla nich opowiadanie o tych wydarzeniach było potworną traumą i w pewnym sensie upokarzające. Zwłaszcza w przypadku kobiet. Byłem funkcjonariuszem służb, więc powinienem być przygotowany psychicznie, na to co mogę usłyszeć. Pomimo tego niektóre historie były dla mnie porażające. Mówię tu o kompletnym braku ludzkich odruchów wśród separatystów. Była to wręcz zwierzęca bezwzględność.
Bili mnie przez pierwsze półtora miesiąca pobytu w niewoli rękami, pałką, nogami. Kiedy traciłem przytomność, oblewali mnie wodą i nadal bili
W raporcie jest mowa o 70 ofiarach. To ułamek tego, co tam się działo...
M.G: Tego, co tam się dzieje. To trwa nadal. Opisane przez nas przypadki, to tylko kropla w morzy ukraińskiej rozpaczy. Cały czas zgłaszają się do nas kolejni ludzie. Są też ofiary, które do tej pory nie były w stanie mówić. Jedną z nich jest młoda dziewczyna, która trafiła w niewolę do separatystów. Tam przeszła piekło. Początkowo zgodziła się z nami porozmawiać, ale po pewnym czasie straciliśmy z nią kontakt. Nie potrafiła jeszcze raz zmierzyć się z tym cierpieniem. Mamy też wiedzę o młodych chłopcach, którzy zostali wykastrowani. W tej chwili nie mamy kontaktu ze świadkami tych zdarzeń, ale intensywnie ich szukamy. Tych spraw nie ma w raporcie, ale niewykluczone, że zostaną dodane.
Wspomniała Pani o piekle, które przeszła ta kobieta. W raporcie nie ma jednak słowa o gwałtach.
M.G: Dlatego, że nie mamy świadków. Wiemy, że występowały gwałty, ale ludzie nie chcą z nami o tym rozmawiać. Jest to dla ofiar bardzo ciężkie.
Kim były ofiary?
J.K: To byli ludzie z bardzo różnych środowisk. Często zwykli obywatele zatrzymywani dla okupu lub by ich okraść z całego dobytku. Byli to też żołnierze regularnej armii ukraińskiej oraz ochotniczych batalionów.
M.G: Torturowano też sanitariuszy, ludzi wożących jedzenie czy ubrania.
Z raportu wynika, że oprawcy działali jak mafia. Mieli strefy wpływów, czasem wymieniali się jeńcami, którzy stanowili jakąś wartość.
M.G: To stwierdzenie byłoby zbyt dużym uproszczeniem. Można z niego wysnuć wniosek, że mamy tam do czynienia z nieskoordynowaną dziczą. Tymczasem te grupy przestępcze są elementem świadomie stworzonego tam przez Rosjan systemu. To, że wypuszczono kryminalistów i narkomanów z więzień, rozdano im broń i stworzono milicję, było przyzwoleniem na zbrodnie.
J.K: W wielu przypadkach chodziło o ograbienie ofiar. Znamy przypadek ofiary, która musiała przepisać separatystom dom, zakład fryzjerski, samochód i cały swój dobytek. Zanim to się stało była maltretowana w piwnicy. Dodatkowo oskarżono ją, że naprowadzała artylerię wroga na pozycje separatystów. W związku z tym przywiązano ją do słupa w Doniecku, owiniętą tylko w ukraińską flagę. Przeżyła tylko dlatego, że reporter "Washington Post" zrobił jej zdjęcie, które później obiegło cały świat.
W raporcie pełno jest drastycznych opisów. Jak wyglądały tortury?
M.G: Po pierwsze ofiary były przetrzymywane w urągających godności człowieka warunkach. Sanitariaty często ograniczały się do butelki lub wykopanej jamy. Więźniów pozbawiano snu i znęcano się nad nimi psychicznie. Na tzw. "przesłuchaniach" byli bici, wkuwano im igły pod paznokcie, odcinano kawałki ciała, a do rany sypano sól. Zdarzały się przypadki przypalania ofiar, wkładania do ust grzałki, postrzeleń i przebijania nożami kończyn. Symulowano również rozstrzelanie, zmuszano do zabicia kolegi lub patrzenia na jego śmierć. W miejscach kaźni podłoga była cała we krwi i zdarzało się, że leżały na niej trupy innych więźniów.
J.K: Opowiadano nam, że strażnicy byli cały czas pijani. Zdarzało się, że golili np. włosy kobietom, które sprzedawali, by mieć na wódkę. Dla ludzi, którzy zostali wychowani w cywilizacji zachodniej takie zachowania nie mieszczą się w głowie. Strażnicy "bawili się" torturując ludzi. Jak inaczej nazwać sytuację, w której separatysta każe kobiecie podejść do kraty i kopie ją tak mocno, że ta przetacza się na drugi koniec celi. Po czym znów każe jej podejść i sytuacja się powtarza. To wszystko na widoku innych więźniów. Zdarzają się też wyrachowane tortur, prowadzone przez fachowców, którymi byli funkcjonariusze służb rosyjskich.
W jaki sposób ustalaliście tożsamość oprawców?
M.G: Kierowaliśmy się głównie zeznaniami świadków. Nasza praca była jednak utrudniona, gdyż część z ofiar miała zasłonięte oczy i mogli nam powiedzieć np. jedynie pseudonim kata. Pomocny w naszej pracy był również internet, gdyż zbrodniarze chętnie chwalili się tym, co robili. Umieszczali filmy czy zdjęcia z ofiarami. Jednak odnotowanie nawet szczątkowych opisów oprawców czy pseudonimów może w przyszłości pomóc w zidentyfikowaniu ich tożsamości. Czasem z pozoru nieistotny szczegół jest kluczowy.
Kim byli kaci? Czy każdy człowiek w pewnych warunkach robiłby podobne rzeczy?
M.G: Jeden z policyjnych psychologów powiedział nam, że są to często modelowe przykłady psychopatów i seryjnych morderców. Oni w warunkach pokojowych mordowaliby przypadkowe osoby, gdyż czerpią z tego przyjemność. Przecież ich "przesłuchania" często służyły jedynie znęcaniu się nad ludźmi. Niektórym chodziło o wydobycie informacji od ofiary czy ograbieniu jej. W większości przypadków chodziło jednak tylko i wyłącznie o tortury. Oni bawili się wręcz w wymyślanie pytań, gdzie każda odpowiedź była zła.
J.K: Trzeba również wziąć pod uwagę, że zwłaszcza ludzie z Kaukazu, którzy tam walczą, wywodzą się z innego kręgu kulturowego. Ciężko do tego przymierzyć naszą europejską miarę. Dla nas niepojęte jest, że można się w tak okrutny sposób nad kimś pastwić i czerpać z tego przyjemność. Nie chcę nikogo usprawiedliwiać, ale część tych zbrodni wynika też z chęci odwetu. Zdarza się, że osoba, która stała się katem, robi pewne rzeczy dla czystej zemsty. Wojna wyzwala takie reakcje. Warto jednak pamiętać, że inną rzeczą jest reakcja w afekcie, a czym innym wyrafinowane, przemyślane tortury na bezbronnych jeńcach.
Pamiętam też, że w pewnym momencie wszedł ksiądz z Moskiewskiego Patriarchatu i spytał, dlaczego tu jesteśmy. Następnie zaczął bić jeńców drewnianym krzyżem tak, że go połamał.
Według zeznań jednym z oprawców, których opisała ofiara, był duchowny.
M.G: To jest bardzo ważny element naszego raportu. To co dzieje się na wschodzie Ukrainy ma znamiona wojny religijnej. Często pojawiającym się pytaniem wobec jeńców było: jakiego jesteś wyznania. Zdarzało się tak, że na jedną stronę kierowano wyznawców Patriarchatu Moskiewskiego, a na drugą Kijowskiego, katolików oraz protestantów. Oni robią to w imię Boga. Zdarzają się też ostrzały zabudowań ludności cywilnej z błogosławieństwem duchownych z Patriarchatu Moskiewskiego.
J.K: Gdyby poszukać w internecie, to jest tam wiele filmów, na których duchowni z moskiewskiej cerkwi prawosławnej współdziałają z separatystami. Oni są bardzo mocno zaangażowani w ten konflikt. Robią sobie zdjęcia z bronią czy błogosławią strzelające do zabudowań cywilnych transportery. Jest to z pewnością również wojna religijna.
W raporcie mowa jest o oficerach rosyjskich służb specjalnych FSB i GRU. Skąd pewność, że to osoby z tych elitarnych jednostek?
M.G: To wynika z zeznań ofiar oraz z tego, że oprawcy czasem sami się przedstawiali. Wschodnia Ukraina jest specyficznym terenem konfliktu. W niewolę trafiali też ludzie z jednostek specjalnych Ukrainy, którzy doskonale znają metody pracy Rosjan.
J.K: Zdarzało się, że ofiary znały swoich oprawców, zwłaszcza oficerowie. Oni kończyli te same szkoły. W jednym przypadku jeden z rosyjskich oficerów sam się zresztą przedstawił i zdradził, że znał ojca torturowanego chłopaka, z którym pracował w radzieckich służbach. Trzeba pamiętać, że tam niejednokrotnie naprzeciw siebie stają ludzie, którzy mieszkali na jednej ulicy, byli razem w wojsku czy nawet walczyli na tych samych wojnach - w Afganistanie czy Czeczenii.
Raport pełen jest osób, które przeciętny Polak może kojarzyć z przekazów telewizyjnych. Są oni przedstawiani w negatywnym świetle, ale jednak jako bojownicy, a nie zbrodniarze.
M.G: Jednym z nich jest Igor Girkin, który sam chwalił się, że rozpętał wojnę w Donbasie. Jest też Aleksandr Zacharczenko, jeden z samozwańczych przywódców nieuznawanej Donieckiej Republiki Ludowej, który parafował porozumienie w Mińsku pomiędzy Rosją, Ukrainą, Francją oraz Niemcami. Właśnie po to powstał ten raport. Ci ludzie nie mogą czuć się bezkarni. Przyszli potencjalni zbrodniarze, też muszą o tym wiedzieć. Zbrodnie wojenne się nie przedawniają. Oni prędzej czy później zostaną ukarani. Jestem to winna wszystkim ludziom, z którymi rozmawialiśmy. Mam nadzieję, że również na Zachodzie zrozumieją z kim mają do czynienia i wyciągną polityczne konsekwencje. Obecnie toczy się dyskusja, co do roli Rosji w świecie. Naszym raportem domagamy się, by wzięto pod uwagę, że ten kraj ma też twarz zbrodniarzy, a Wladimir Putin odpowiada za krzywdy tych ludzi. Jeżeli Zachód zaprasza go na salony, to musi pamiętać, że jest on odpowiedzialny za bestialskie mordy i tortury, które mają miejsce na wschodzie Ukrainy.
J.K: To bez wątpienia są zbrodniarze wojenni. Nawet jeżeli sami nie torturują ludzi, to tolerują takie działania i przyzwalają na nie. Są to rzeczy na tyle powszechne i oczywiste na Ukrainie, że będąc tam nie można powiedzieć: nic o tym nie wiedziałem.
Szokujące w raporcie jest to, że oprawcy skazywali ludzi na śmierć przez polowy sąd wojenny. Tzw. "trojki" stosowały podobne metody, jak w przypadku mordowania polskich oficerów w Katyniu.
M.G: W jednym z dokumentów widać nawet, że powołują się na dekret prezydium Rady Najwyższej Związku Sowieckiego z 22 czerwca 1941 roku. Podobnie jak polskim oficerom w Katyniu, tak teraz na Ukrainie strzela się jeńcom w tył głowy. Robi to ten sam system, ten sam kraj. Są to stare, sprawdzone metody. Wiemy też ile trwało wyjaśnianie zbrodni Katyńskiej...
J.K: Jest to szokujące i dowodzi, że w mentalności tych ludzi nic się nie zmieniło. Oni dalej tkwią w poprzedniej epoce. To się może wydawać trochę absurdalne, gdyż oni równie dobrze mogliby mordować bez powoływania się na jakieś dokumenty. Wolą to jednak robić budując swego rodzaju fasadę prawną, która w ich mniemaniu stanowi dla nich usprawiedliwienie. Metody są takie same, jak w Katyniu. Jeden ze świadków zeznawał, że ludzi wyprowadzano z cel na długi korytarz, gdzie na końcu strzelano im w tył głowy.
Każdego dnia w dzień lub w nocy wyprowadzano kogoś na rozstrzelanie. Rozstrzeliwano na końcu korytarza na tle otwartych pancernych drzwi.
Wiadomo ile osób zginęło na podstawie takich wyroków?
M.G: Nie wiemy. Wciąż nieznana jest też dokładna liczba ludzi, którzy zginęli na wschodniej Ukrainie podczas trwającej obecnie wojny. Tam codziennie ktoś ginie, ale Europa nie chce o tym słyszeć. Zamyka usta i oczy. Woli mówić o zamachach terrorystycznych, Pastwie Islamskim, stanie demokracji w Polsce. Temat aneksji Krymu już nie istnieje. Nikogo nie interesuje ten konflikt oraz ok. 1,5 mln uchodźców ukraińskich. W czym ich los różni się od tych, którzy uciekli z Syrii czy Afryki? Tylko tym, że nikogo nie obchodzą.
Czy podczas waszej pracy spotkaliście się ze świadectwem "dobrych" Rosjan?
M.G: Zdarzały się i takie. Jak na każdej wojnie mamy tam do czynienia z bestiami, ale i ludźmi, którzy potrafili zachowywać się w cywilizowany sposób i próbowali panować nad emocjami swoich żołnierzy.
J.K: Były sytuacje, w których separatyści pomagali jeńcom. Mamy zeznanie jednego świadka, który został ciężko ranny i trafił do niewoli. Pomógł mu Aleksandr Biednowa, który znany był pod ps. "Batman". Umieszczono go w szpitalu separatystów, a dowódca wystawił wartę przy jego łóżku żeby nie dokonano na nim samosądu. Są to raczej jednostkowe przypadki, w odróżnieniu od tortur.
Pojawiały się pytania, dlaczego Polacy zajmują się tą sprawą?
M.G: To pytanie pojawiało się, ale najczęściej w formie żalu - dlaczego nikt z naszych tego nie robi? Dlaczego nie Ukraina? Słyszeliśmy też wiele słów otuchy i pochwały. Oni są wdzięczni i cieszą się, że mają przyjaciół w Polsce.
Kiedy raport zostanie przekazany do Międzynarodowego Sądu Karnego w Hadze?
J.K: Trzeba tu uściślić, że do Hagi nie trafi raport, a wniosek z zeznaniami ofiar. To, co jest w raporcie, to jedynie cząstka zeznań. Do Międzynarodowego Sądu Karnego trafi natomiast całość. Mamy nadzieję, że wstrząśnie to sumieniem Europy i doprowadzi do zauważenia tego konfliktu.
M.G: Wniosek opisujący cierpienia tych osób zostanie przekazany do Hagi pod koniec stycznia. To jest materiał, którego nie można zlekceważyć.
>>>>
Nastepcy Stalina. Sami sie tak przedstawiaja...
Katowali go przez trzy dni, połamali ręce i wrzucili do karceru
Marcin Wyrwał
Dziennikarz Onetu
Katowali go przez trzy dni, połamali ręce i wrzucili do karceru. Bicie nagrywali na telefon. Wszystko dlatego, że jako pierwszy pokazał obecność rosyjskich wojsk na Ukrainie.
Egor Vorodiov jako pierwszy dotarł do schwytanych przez ukraińską armię rosyjskich czołgistów. To on przekazał światu ostateczny dowód na zaangażowanie rosyjskiej armii w wojnę w Donbasie. - Pokazałem czołg tych Rosjan, zrobiłem z nimi wywiad - przypomina w rozmowie z Onetem. Jego materiał stał się głośny nie tylko na Ukrainie, ale również w Rosji. Dlatego podczas próby wyjazdu z Iłowajska został aresztowany przez Rosjan. - To była zemsta, że pokazałem ich żołnierzy - mówi.
Zemsta okazała się tragiczna w skutkach. Egor trafił do oddziału kozaków dońskich pod dowództwem Jurija Safonienki. Safonienko zasłynął z tego, że po pijanemu przestrzeliwał jeńcom nogi. Egor nie miał co liczyć na wyrozumiałość.
- Przez trzy dni bili mnie od rana do wieczora. Bili mnie pistoletami, kolbami od karabinów, raz nawet młotkiem. Pewnego dnia do mojej celi weszło dwóch ludzi z drewnianymi pałkami i zaczęli mnie okładać. Złamali mi ręce w kilku miejscach, a kiedy zostawili mnie w celi, to sam nastawiłem sobie złamane kości.
Dziś jest już bezpieczny. Jak przyznaje, zawsze chciał być korespondentem wojennym, ale nie przypuszczał, że będzie wykonywał ten zawód w swoim kraju.
...
Sowieckie bestie.
Opracowano raport o zbrodniach wojennych żołnierzy armii rosyjskiej na wschodniej Ukrainie. "W korytarzach piwnicy rozstrzeliwano więźniów, a niektórzy umierali w wyniku tortur"
akt. 5 kwietnia 2016, 21:15
• W Brukseli zaprezentowano raport o rosyjskich zbrodniach wojennych na Ukrainie
• Inicjatorzy chcą, by trafił on do Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze
• Opracowanie raportu zainicjowała posłanka PiS Małgorzata Gosiewska
• Nie ujawniono nazwisk ofiar, ale dwie z nich zgodziły się opowiedzieć o tym, co je spotkało
• Irina Dowgań: zostałam przywiązana do słupa z tablicą oznajmiającą, że jestem faszystką i zabijałam dzieci
We wtorek na konferencji w Parlamencie Europejskim w Brukseli zaprezentowano raport o rosyjskich zbrodniach wojennych na wschodniej Ukrainie. Celem inicjatorów raportu jest doprowadzenie do międzynarodowego oficjalnego dochodzenia w sprawie zbrodni wojennych popełnionych w 2014 r. przez rosyjskich żołnierzy i funkcjonariuszy oraz wspieranych przez Rosję separatystów w trakcie wojny w Donbasie. Udokumentowane zbrodnie obejmują bezprawne pozbawianie wolności, fizyczne i psychiczne tortury, rabunki i zabójstwa.
- Udało się zidentyfikować niektórych sprawców zbrodni. Już wkrótce raport zostanie przekazany do Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze - powiedział dyrektor Fundacji Współpracy Polsko-Ukraińskiej PAUCI Jan Piekło.
Jak poinformował, opracowanie raportu zainicjowała posłanka PiS Małgorzata Gosiewska. Wywiady z ofiarami i świadkami prowadzili wolontariusze, byli policjanci, doświadczeni w zbieraniu tego typu dowodów. Spisali oni zeznania 60 ofiar, które opisując swoje doświadczenia wskazywały także miejsca, gdzie były przetrzymywane i torturowane, oraz sprawców.
Nazwisk ofiar nie ujawniono, głównie dla ich bezpieczeństwa. Jednak we wtorek dwoje z nich zgodziło się wystąpić publicznie i opowiedzieć w Brukseli o tym, co ich spotkało.
W sierpniu 2014 r. Irina Dowgań została pojmana w swoim domu pod Donieckiem za pomaganie ukraińskim żołnierzom walczącym z separatystami w Donbasie. Najpierw była przesłuchiwana, bita i poniżana. Pytano ją o nazwiska innych osób zaangażowanych w zbieranie funduszy dla ukraińskiej armii. Potem została przywiązana do słupa z tablicą oznajmiającą, że jest faszystką i zabijała dzieci. - Ludzie wyzywali mnie, pluli na mnie i robili sobie ze mną zdjęcia - opowiadała Dowgań.
Zdjęcie zrobił też dziennikarz. Zostało ono opublikowane w dzienniku "New York Times". - To uratowało mi życie - powiedziała. Po upublicznieniu fotografii i interwencji dziennikarzy kobieta została uwolniona.
Swoją historię opowiedział też pastor Ołeksandr Chomczenko, który po wybuchu konfliktu w Donbasie zorganizował w Doniecku "duchowy Majdan", czyli miejsce modlitwy. W sierpniu 2014 r. został uprowadzony, był przetrzymywany i torturowany w piwnicach siedziby służb bezpieczeństwa w Doniecku. Według jego opisu w korytarzach piwnicy rozstrzeliwano więźniów, a niektórzy umierali w wyniku tortur. Duchowny został uwolniony także dzięki upublicznieniu jego porwania i interwencji międzynarodowej.
Cały raport jest dostępny w internecie pod linkiem: http://www.donbasswarcrimes.org/raport/. Wtorkową konferencję w PE zorganizowali europosłowie frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów Anna Fotyga (PiS) i Belg Mark Demesmaeker.
PAP
...
To jest nazizm.