Naukowcy poszukują drogi do raju !
Serwis znalezionych frazLinki
- Ashley...
- Zespół jazz-rock z Poznania poszukuje wokalisty/wokalistki30
- POSZUKIWANY WSPÓŁLOKATOR do pokoju 2-os. CENTRUM TANIO!!!
- Poszukiwany WOLONTARIUSZ/KA - WYbory Parlamentarne
- Poszukuje osób do pracy w Punktach Informacyjnych
- P. Hames "Czechosłowacka Nowa Fala" poszukiwana :)
- Kawaleria w walce o niepodlegĹoĹÄ.
- ANKIETA
- BuĹgaria - Nie wchodzimy do euro !!!
- SPRZEDAM DWIE PRACE DYPLOMOWE I ZALICZENIOWÄ Z PRAWA KARNEGO
- Kurs jazdy konnej na UAM!
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- reszka.htw.pl
Ashley...
Nieśmiertelność. Kiedy wreszcie będzie możliwa?
Pojęcie nieśmiertelności, czyli stanu, w którym możliwe byłoby życie przez nieskończenie długi czas, zawsze fascynowało ludzkość. Futurolodzy już teraz nie mają wątpliwości - zagadnienie nieśmiertelności, które dotąd było rozpatrywane przede wszystkim przez twórców literatury i filmowców, już wkrótce stanie się jednym z głównych tematów rozmów przy kawie czy piwie. I to bynajmniej nie dlatego, że świat już niedługo zostanie skonfrontowany z kolejnym popkulturowym tworem zgłębiającym to zjawisko. Pojęcie nieśmiertelności, które w tej chwili jest terminem powszechnym w świecie nauki, będzie po prostu stosowanym na co dzień wyrażeniem nomenklatury medycznej.
Znany futurolog prognozuje
Choć nieśmiertelność powinna być domeną twórców literatury science-fiction, zagadnienia związane z życiem wiecznym od dawna znajdują się także w polu zainteresowania naukowców. Prezentowane przez nich perspektywy już teraz brzmią niezwykle interesująco. Zdaniem znanego amerykańskiego futurologa Raymonda Kurzweila już za 20 lat dostępne będą mechanizmy, które pozwolą człowiekowi na osiągnięcie nieśmiertelności. Naukowiec, który już wiele lat temu opisywał technologie, które są znane dopiero od niedawna powiedział, że stanie się to możliwe dzięki temu, że nauka jest coraz bliżej poznania, jak działa ciało człowieka. Kurzweil stworzył swoją prognozę w oparciu o analizę dokonującego się postępu w nauce. Biorąc pod uwagę obecny progres w wielu dziedzinach wiedzy, Amerykanin wierzy, że już za 20 lat powszechna stanie się nanotechnolgia, która pozwoli na zastępowanie najważniejszych organów w ciele człowieka sztucznymi tworami.
"Ja i wielu innych naukowców wierzymy, że za około 20 lat będziemy mieć środki potrzebne do przeprogramowania naszych ciał w taki sposób, że możliwe stanie się zatrzymywanie, a potem odwracanie starzenia. Potem nanotechnologia pozwoli nam żyć wiecznie" - napisał Kurzweil w swojej książce "The Sun". Prezentowaną przez siebie teorię, Kurzweil nazwał "Prawem przyśpieszających zwrotów".
Amerykanie też nie próżnują
Prace nad nieśmiertelnością wydają się być dziś także domeną pracujących dla wojska amerykańskich badaczy. DARPA (skrót od: Defense Advanced Research Projects Agency) - działająca w Stanach Zjednoczonych agencja rządowa zajmująca się opracowywaniem i wdrażaniem nowoczesnych technologii wojskowych zamierza przeprowadzić serię eksperymentów, które zaowocują "wyprodukowaniem" biologicznego organizmu, który będzie żył wiecznie.
Celem amerykańskich naukowców jest stworzenie istoty, która będzie żyć, oddychać, a nade wszystko będzie posłuszna swojemu panu-człowiekowi. Stworzone w laboratorium organizmy będą wzbogacone o cząsteczki podtrzymujące odporność komórek na śmierć. Wraz z pracami nad prototypem biologicznego stworzenia, opracowywane będą metody, które umożliwią jego unicestwienie, w przypadku, gdyby zaistniała taka potrzeba - ma to być kod genetyczny, który spowoduje zniszczenie istoty, gdyby eksperyment wymknął się spod kontroli.
Nieśmiertelność już istnieje!
Jednym z kluczy, które mają pomóc specjalistom w zgłębieniu tajemnicy nieśmiertelności jest obserwacja i badanie żyjących na Ziemi organizmów, które posiadają niezwykłe właściwości. Ich zrozumienie może w przyszłości pomóc w zdobyciu klucza, który będzie można uaktywnić także w przypadku przedstawicieli Homo sapiens.
Trwają np. prace, które mają wyjaśnić, jak to się dzieje, że meduzy z gatunku Turritopsis Nutricula, po osiągnięciu dojrzałości, wracają do postaci polipa - młodszej i niedojrzałej postaci. Według ekspertów, proces taki powtarzać się może w nieskończoność, zapewniając tym istotom nieśmiertelność. Sprawę tę badają genetycy i biolodzy, którzy mają nadzieję dowiedzieć się, w jaki sposób możliwe jest odwrócenie procesów starzenia.
Eliksir młodości - pierwszy krok w stronę nieśmiertelności?
Wiele wskazuje na to, że zanim będziemy się cieszyć z prawdziwej nieśmiertelności, będziemy mieli do swojej dyspozycji preparaty i technologie, które pozwolą nam na osiągnięcie długowieczności. Prace nad tzw. "eliksirem młodości" trwają już na wielu frontach. Jeśli wierzyć zapewnieniom naukowców, substancje, które pozwolą na osiągnięcie długowieczności, pojawią się na półkach sklepów w ciągu najbliższych lat. Wśród tęgich umysłów, które próbują rozwikłać tajemnicę starzenia się znajduje się profesor Władimir Skulaczew z Uniwersytetu Moskiewskiego. Opracował on formułę, która pozwala na ograniczenie szkodliwego wpływu, jakie na komórki naszego ciała wywiera tlen. W efekcie możliwe jest też wyeliminowanie części schorzeń, które dotykają człowieka wraz ze starzeniem się organizmu.
Pod wielkim wrażeniem osiągnięć Skulaczewa są przedstawiciele środowisk naukowych na całym świecie. Wielki podziw dla rosyjskiego badacza wyraził m.in. laureat Nagrody Nobla, dr Gunter Blobel. "Dowiedziono jak wielki jest ogrom zniszczeń następujących w wyniku oksydacji. Ale nie mieliśmy do tej pory typu antyoksydantów, które opracował prof. Skulaczew" - powiedział dr Blobel. "Najwyraźniej jest on w tej chwili najlepszym na świecie biochemikiem".
Tlen jest oczywiście niezbędny do życia, ale może też prowadzić do obumierania komórek, jeśli przybierze formę aktywnej trucizny. - przypomniał dziennik "Daily Mail". Remedium mogłoby stać się odkrycie silnego przeciwutleniacza, który zahamowałby destrukcyjny mechanizm. Substancje chemiczne zwane antyoksydantami zawarte są m.in. w warzywach i owocach, ale ich skuteczność jest ograniczona. Głównym dążeniem rosyjskiego naukowca stało się w związku z tym poszukiwanie antyoksydantów, które na trwałe ograniczyłby szkodliwy dla ludzkiego organizmu proces.
Zanim sensacyjne wyniki badań zaprezentował prof. Skulaczew, równie optymistyczne wiadomości nadeszły z Hiszpanii. Badacze z Półwyspu Iberyjskiego oświadczyli bowiem, że udało im się opracować preparat pozyskiwany z naturalnie występujących w organizmie enzymów. Będzie on prawdopodobnie w stanie wydłużyć życie o połowę i opóźnić proces starzenia. Pracownicy z Narodowego Centrum Badań Nad Rakiem w Hiszpanii twierdzą, że za "cud" ma być odpowiedzialna tzw. telomeraza białka, która pozwoli na utrzymanie specjalnych ochronnych kapturków na końcówkach chromosomów. Sami naukowcy, aby ułatwić zrozumienie tego zjawiska, porównali je do sznurowadeł, które zakończone są także "ochraniaczami". Jeśli ochraniaczy nie ma, sznurowadło bardzo szybko ulega postrzępieniu, a w efekcie całkowitemu zniszczeniu. Sznurowadła wyposażone w stosowne zabezpieczenia są w stanie służyć nam bardzo długo. Podobnie rzecz się ma z chromosomami. Jeśli uda się zapobiec rozkładowi komórek, które niszczeją wraz z wiekiem, w wydatny sposób wpłynie to na naszą kondycję i żywotność.
Na razie wszystkie te informacje elektryzują przede wszystkim jednak samych naukowców. Kiedy naprawdę staną się one użyteczne dla zwykłych zjadaczy chleba, wciąż nie wiadomo. Pozostaje jeszcze pytanie, jak wiele ludzi rzeczywiście będzie chciało wydłużyć sobie życie albo "zaszczepić" w sobie nieśmiertelność, kiedy przynajmniej jeden ze wspomnianych projektów zacznie być wdrażany na wielką skalę?
>>>>>
Obawiam sie ze to podobnie jak perpetuum mobile ... Niewykonalne z powodu entropii ... Dopoki jest entropia nie uda sie...
I widzimy jak czlowiek walczy o powrot do raju... Pisalem juz o flmach animowanych ... Ale naukowcy PRAGNA TEGO SAMEGO tylko w innej dziedzinie ...
Niestety jako skazeni grzechem pragna nieudolnie...
Zalozmy ze wynalezli i co ? Kto by w pierwszym rzedzie skorzystal ??? Hitler Stalin Mao Kim Dzong jakis tam . Macie jakies zludzenia ?? Skoro glodza narod aby miec bombe to jakby byla niesmiertelnosc ! To by dopiero bylo !
Widzimy jak jest dobrze ze Bóg zgodzil sie na smierc ! Wszystko ma kres takze zlo ...
Poza tym zycie obecne w nieskonczonosc ??? A co z chorobami udrekami koniecznoscia pracy aby przezyc ? W nieskonczonsc ? TOZ TO BY BYL KOSZMAR ! TO BY NAS URZADZILI !!!
Bóg zrobil to lepiej...
Poza tym pamietajmy ze czlowiek JEST NIESMIERTELNY ! Tylko cialo umiera... Po smierci Bóg zaplanowal NIEBO ! Tam nie ma smierci pracy cierpienia i dlatego zycie wieczene tam to nieskonczona radosc !!!
A po przyjsciu Jezusa i koncu tego swiata ma nastapic NOWE NIEBO I NOWA ZIEMIA i wtedy juz ,,ŚMIERCI NIE BĘDZIE '' ( to mowi Biblia ) . To wszystko Bóg spelni ! :O)))
Oczywiscie nie potepiam badan naukowych ... Pokazuja one tylko ze nawet naukowcy ateisci nie znajacy Biblii szukaja tego samego co jest w Biblii ! Nieudolnie ale tego samego !!! Czyli najprosciej poznac Biblie...
I kolejne wydarzenie wskazujace na poszukiwania raju :
Mięso z probówki
Scott Canon / LA Times
Nicholas Genovese jest biologiem molekularnym, który za pieniądze obrońców praw zwierząt próbuje wyprodukować mięso w warunkach laboratoryjnych. Być może dzięki ich środkom i jego pracy niedługo przestaniemy jeść zwierzęta. – Jednym z fascynujących aspektów bycia człowiekiem jest rozwój – mówi Genovese. – Wystarczy zobaczyć, co przez ostatnich kilka lat zrobiliśmy z komputerami i telefonami komórkowymi. Czemu nie mielibyśmy dokonywać takich samych postępów w dziedzinie żywności? – zastanawia się naukowiec.
>>>>> A jeszcze bardziej fascynujacy jest rozwoj ducha ! Co tam jakies telefony za ktore trzeba placic rachunki typu cena domu ! To udreka a nie radosc ...
Jednak droga do mięsa bez kończyn jest długa i może oznaczać konieczność zrestrukturyzowania amerykańskiego rolnictwa, które w znacznym stopniu opiera się na uprawie roślin na paszę dla zwierząt hodowlanych. Nie obędzie się też z pewnością bez protestów.
– Zamiast koncentrować się na tym, żeby było więcej i taniej, musimy zdać sobie sprawę z tego, czym karmimy nasze organizmy – przekonuje Michael Foust, szef restauracji The Farmhouse w Kansas City. – Gdybym coś takiego podawał, wyleciałbym z tego biznesu po kilku tygodniach – dodaje restaurator.
Nic nie wskazuje na to, że ktokolwiek będzie w niedługim czasie serwował steki z probówki. To, nad czym Genovese pracuje w tej chwili, trudno jeszcze nazwać produkcją mięsa. Są to raczej badania nad samoreplikującymi się komórkami, które mogą rozwiązać tylko jeden z wielu technologicznych problemów stojących między człowiekiem a mięsem pochodzenia niezwierzęcego.
Jeśli jednak on i garstka innych badaczy zdołają pokonać szereg problemów praktycznych, wówczas tak zwane mięso "uprawne" może położyć kres temu, co wielu uznaje obecnie za znęcanie się nad zwierzętami. – Istnieje szansa na produkowanie mięsa przy jednoczesnej redukcji skali hodowli przemysłowej – zauważa Paul Shapiro z Humane Society of the United States.
Ostatecznym celem jest stworzenie warunków do wytwarzania na skalę przemysłową tkanki mięśniowej pochodzącej od jednej komórki krowy, świni czy kury. Produktem końcowym byłoby wyłącznie mięso – żadnych kopyt, pysków, dziobów i innych organów, które nie lądują na talerzu.
Zwierzęta hodowane na mięso zajmują dziś 30 proc. terenów niepokrytych lodem. Zużywają 8 proc. słodkiej wody. Wydzielają 18 proc. gazów cieplarnianych – więcej niż wszystkie formy transportu.
W porównaniu z konwencjonalną produkcją wołowiny, mięso "uprawne" pochłaniałoby zaledwie połowę tej energii, wytwarzało 4 proc. tej ilości gazów cieplarnianych, zużywało 4 proc. wody i około 1 proc. gruntów.
Naukowcy już dziś hodują pojedyncze organy in vitro do przeszczepów. W przypadku mięsa zadanie to będzie polegało na wytworzeniu tkanki mięśniowej. Tyle że w laboratoriach na całym świecie udało się dotychczas uzyskać jedynie skrawki mięsa wielkości zapałki.
Dotychczas odnotowano tylko dwa przypadki konsumpcji. Pewien performer z Australii połknął niewielki kawałek żabiego mięsa. Z kolei reporter rosyjskiej telewizji zjadł próbkę, zanim pracujący nad nią naukowiec zdążył zaprotestować. Jego zdaniem mięso było bez smaku.
Badaczy czeka jeszcze dużo pracy. Będą musieli zidentyfikować odpowiednie komórki, które będą służyły jako "ziarna" do reprodukcji. Muszą być łatwe w hodowli i smaczne. Wszystko, co do tej pory wytwarzano, było otrzymywane przy użyciu produktów zwierzęcych, najczęściej płodowej surowicy wołowej.
Żeby produkcja nowego mięsa w ogóle była warta zachodu, trzeba znaleźć inną substancję, dzięki której będzie można uzyskać odpowiednią gęstość i odporność na patogeny.
Producenci mięsa będą także musieli znaleźć sposób na "gimnastykowanie" tkanek. Mogą do tego użyć elektrycznej stymulacji albo zastosować neuroprzekaźniki. Trzeba także będzie zbudować rodzaj rusztowania, żeby nadać tkankom odpowiednią formę i konsystencję. Zamiast robić parówki z mniej szlachetnych części zwierząt, można je będzie po prostu wyhodować w gotowej postaci.
Pozostaje jeszcze kwestia przepisów dotyczących produkcji i sprzedaży nowej żywności. – Jest cała lista rzeczy, które trzeba zrobić, by sprawdzić, czy mięso jest bezpieczne i zdrowe – mówi Patty Lovera, rzeczniczka organizacji konsumenckiej Food and Water Watch.
Jeśli mięso z laboratorium odniesie sukces, życie hodowców bydła, trzody i drobiu zostanie wywrócone do góry nogami. – Nie będą już potrzebne pastwiska ani zakłady przetwórcze – zauważa Glynn Tonsor, ekonomista z Uniwersytetu Stanowego w Kansas.
Czy na pewno potrzebna jest nam taka zmiana? Marion Nestle, specjalistka ds. żywienia z Uniwersytetu Nowojorskiego, oznajmia, że pomysł mięsa z probówki jest dla niej odrażający. – Co jest nie tak z naszym jedzeniem? Jedzenie jest w porządku. Być może świat idzie właśnie w tym kierunku. Tyle że ja tego nie chcę – mówi Nestle.
>>>>>
Motywacje sa niby ,,humanitarne'' tylko ze humanizm oznacza CZLOWIEKA ! A takie cos to animalizm raczej... Jesli chodzi o ekoswirow to przedkladanie zwierzat nad ludzi jest perwersja ... W porzadku natury czlowiek jest NIESKONCZENIE wiecej wart niz zwierze ... I ktos kto by poswiecal ludzi aby tylko ,,ratowac zwierzatka'' bylby psychopata...
Ale ja rozumiem ten bol gdy sie patrzy na te zwierzeta te jatki ta krew ... Trzeba minimalizowac bol zwierzat i zabijac blyskawicznie i z zaskoczenia w miare moznosci... Natomiast nie ma zadnych watpliwosci moralnych ...
Siegnijmy do Biblii .
Bóg jasno mowi do Noego:
9.2 Wszystko, co się porusza na ziemi i wszystkie ryby morskie zostały oddane wam we władanie. (3) Wszystko, co się porusza i żyje, jest przeznaczone dla was na pokarm, tak jak rośliny zielone, daję wam wszystko. (4) Nie wolno wam tylko jeść mięsa z krwią życia.
Czyli zabronione jest ludożerstwo ... Poza tym wszystko dla ludzi w tym zwierzeta...
Ale czy zawsze tak bylo ??
W Raju :
2.29) I rzekł Bóg: Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem. (30) A dla wszelkiego zwierzęcia polnego i dla wszelkiego ptactwa w powietrzu, i dla wszystkiego, co się porusza po ziemi i ma w sobie pierwiastek życia, będzie pokarmem wszelka trawa zielona. I stało się tak.
W Raju miesa nie jedli !!! Jedli owoce roslin a zwierzeta liscie ...
Nie bylo zadnego zabijania takze zwierzat ! Po prostu RAJ !!! Zabijanie jest zatem skutkiem grzechu pierworodnego ! Jak wszystko co nieprzyjemne ... Ztem ekolodzy pargna czego . RAJU ! Niczego innego ! zaden z nich tego nie rozumie ale pragnienie harmonii z przyroda jest tesknota za Rajem utraconym ...
Oczywiscie obecnie nie ma harmonii a proby doslownego zycia w naturze skonczyly by sie pozarciem czlowieka przez zwierzeta... Natura jest jaka jest i Bóg nie wymaga rzeczy absurdalnych ... Stad mozna jesc mieso !
Ale czy tak bedzie ?
Izajasz opisuje Nowe Niebo i Nową Ziemię :
65:25: "Wilk i baranek paść się będą razem; lew też będzie jadł słomę jak wół, a wąż będzie miał proch ziemi za pokarm ''
Tak wiec miesozerstwo zniknie ! Bóg przywroci to co mialo byc od poczatku ! Jak zwykle troszczyc sie trzeba o to aby byc w niebie bo tam jest wszystko ! Troska o cokolwiek innego zamiast troski o niebo to glupota po prostu ...
A swoja droga jaka to wspaniala przyszlosc ! Nie moge sie doczekac ! Lew razem z jagnieciem i waz i zadnego strachu tylko radosc ! Tak bedzie ! A w niebie juz jest ! Stad Biblia to DOBRA NOWINA ! Tam jest samo dobro ! :O)))
Lew i baranek - symbole siły i niewinności a zarazem Jezusa ! I kazdego zbawionego ! Widok piekny !
Jak zmieni się nasze życie: wspomnienia ważniejsze niż doświadczenie
Według Kevina Warwicka, Profesora Cybernetyki Uniwersytetu w Reading, który często nazywany jest pierwszym cyborgiem na świecie, doświadczamy jedynie 5% tego co nas otacza [1]. Nie jesteśmy w stanie doświadczać ultradźwięków, promieniowania ultrafioletowego czy promieni Roentgena. Zdaniem Profesora Warwicka za kilka lat, przy obecnym tempie zmian, całkowicie zmieni się sposób naszego funkcjonowania, a w konsekwencji diametralnej zmianie ulegnie nasze życie. Technologia zrewolucjonizuje nie tylko sposób pracy, czy korzystania z czasu wolnego, ale także medycynę oraz system edukacji.
Uniwersytety w obecnej formule nie przetrwają. W jakim celu byłyby potrzebne, gdybyśmy mogli całą wiedzę „załadować” sobie bezpośrednio do naszego mózgu? Taka opinia Profesora Warwicka jest nie tylko dyskusyjna, ale jednocześnie ciekawa intelektualnie. Co się stanie jeżeli choć w części ma on rację?
Technologizacja życia
Technologia rewolucjonizuje firmy, branże, rynki, a w konsekwencji nasze życie. Jeszcze do niedawna bywaliśmy na poczcie, płaciliśmy za rachunki w banku, kupowaliśmy gazety w kiosku i wypożyczaliśmy kasety video. Dzisiaj zamiast wysyłania kartek na Święta, składamy życzenia przez skype’a, płatności realizujemy przy pomocy telefonu komórkowego, o bieżących wydarzeniach dowiadujemy się z Twittera, a filmy oglądamy przez VOD.
Analizując zmiany, które zachodzą na osi człowiek - maszyna, uważa się, że przed nami pozostał ostatni etap rozwoju – czas kiedy to maszyny będą wydawały polecenia innym maszynom z pominięciem człowieka [2]. Kilkaset lat temu, w czasach gdy motyka była zaawansowanym narzędziem w rękach człowieka, istotą komunikacji był dialog między ludźmi. Następnie, wraz z pojawieniem się nowoczesnych technologii, ludzie „wydawali polecenia” maszynom – drukarka miała drukować, excel liczyć, a budzik dzwonić.
Od pewnego czasu to maszyny wydają polecenia nam – „informują” nas kiedy mamy spotkanie, „zabraniają” przekroczyć limit na karcie kredytowej, „sugerują” wizytę na Facebooku. Jak wspomniałem wcześniej, przed nami pozostaje więc ostatni etap, gdy maszyny będą informowały się wzajemnie o tym kiedy należy przygotować dla nas obiad, zamówić mleko, bo właśnie lodówka „zauważyła”, że się ono kończy lub będą „wydawać polecenie” wentylacji pomieszczenia, gdy odczujemy dyskomfort. Już teraz google „zbiera” i „analizuje” nasze zapytania oraz „reaguje” na rozwiązania proponowane przez tę wyszukiwarkę? Za chwilę, gdy będziemy w stanie, zdaniem Warwicka, wszczepić sobie chipa, google będzie „podsyłało” nam linki w momencie kiedy o czymś pomyślimy. Wtedy chip będzie „komunikował się” z systemem wyszukiwania z pominięciem naszej osoby.
Marketing doświadczeń w świecie technologii
Współczesny marketing wkroczył w erę emocji. Branding emocjonalny, koncepcja „lovemarks”, marketing sensoryczny, czy psychologia doświadczeń stają się dominującymi tematami rozmów, warsztatów, konferencji. Profesor Kahneman, noblista, twierdzi, że znacznie ważniejsze od przeżywania doświadczeń jest ich wspomnienie. Stawia pytanie czy chcielibyśmy jechać na wakacje, iść na przedstawienie teatralne, czy wziąć udział w koncercie jeśli zaraz po tych wydarzeniach „wymazano” by nam wrażenia i wspomnienia po nich?
Jakże często braliśmy udział w intersującej konferencji, ale słabość ostatniego prelegenta sprawiła, że nasza ogólna ocena spotkania była niska. Albo odwrotnie - gdy impreza urodzinowa do północy była „walką o przetrwanie”, a ostatnia godzina zaskoczyła nas swoją dynamiką, radością i uniesieniami. Jaka będzie wówczas ocena tego wydarzenia? Czy negatywna?
Co by było, gdyby zamiast przeżywania Świąt możliwe stało się „załadowanie” wspomnień? Co by było, gdybyśmy zamiast spotkania i radości wspólnej kolacji wigilijnej „wszczepili” sobie jedynie piękne wrażenia? Co by było, gdybyśmy radość kupowania i obdarowywania bliskich zastąpili jedynie odczuciami o tych zdarzeniach? Czy za kilka lat przyjemność Świąt Bożego Narodzenia będzie można sobie „aplikować” co miesiąc? Czy w takiej sytuacji bardziej zyskamy, czy stracimy?
Powyższe pytania są dzisiaj wciąż czystą futurologią, często trudną do zaakceptowania niebezpieczną wizją przyszłości. Jednak o takiej właśnie przyszłości coraz częściej mówią nie powieściopisarze czy magicy, ale nobliści. Marketerzy są odpowiedzialni nie tylko za bieżące wyniki, ale także za przyszłe. Z tego powodu warto zastanowić się, czy przyszłość należy już tylko do „wszczepianych” wspomnień, czy raczej ekscytujących doświadczeń.
.....
Doswiadczamy tylko niewielkiego procenta swiata doznan . Podobnie jak niewiele mozgu uzywamy . Wyglada na to ze czlowiek jest stworzony do wiekszych rzeczy . I tu mamy odpowiedz - Grzech pierworodny ! To przyczyna . Nasze organizmy sa zdeformowane z tego powodu i slepe . Ale to sie zmieni po zmartwychwstaniu cial :0))) . Na szczescie !
Portale społecznościowe zapewnią życie po śmierci
Najnowszy produkt przygotowywany przez programistów popularnego serwisu społecznościowego pozwoli nam aktualizować informacje nawet zza grobu - donosi dailymail.co.uk.
Aplikacja LivesOn będzie samoczynnie analizować konta użytkowników Twittera oraz gromadzić informacje dotyczące ich sympatii, zainteresowań, a nawet sposobu wysławiania się. Na podstawie tych danych, po naszej śmierci, generowane będą podobne wiadomości, dzięki którym nasze konto zostanie automatycznie zaktualizowane.
Pomysłodawcy usługi LivesOn promują ją hasłem: "gdy twoje serce przestanie bić, wciąż będziesz twittować". Dave Bedwood, dyrektor kreatywny Twittera, jest przygotowany na negatywne komentarze.
- Nasz produkt może podzielić ludzi na bardzo podstawowym poziomie, nie poruszamy tu argumentów fizycznych, a dotykamy codzienności. Niektórych obrazimy, niektórych zniesmaczymy, ale jest też grupa ludzi, która uzna, że to szansa by żyć dalej - tłumaczy Bedwood.
- Zamrożenie ciała kosztuje fortunę, natomiast LivesOne będzie darmową i dużo skuteczniejszą szansą na nieśmiertelność - dodaje pomysłodawca kontrowersyjnej aplikacji.
Początkowo usługa była promowana hasłem: Bóg nie istnieje, za to serwery tak - zaloguj się do prawdziwego życia po śmierci.
LvesOn, choć kontrowersyjne, nie jest pierwszym serwisem, który proponuje społecznościowe życie po śmierci. Platformy DeadSocial oraz ifidie.net zostały uruchomione w ubiegłym roku. Oba serwisy proponują swoim użytkownikom możliwość zaplanowania wiadomości, które po ich śmierci będą automatycznie publikowane w serwisach takich jak Facebook, Tweeter i LinkedIn.
Mia Smith, która jako jedna z pierwszych osób zgłosiła zainteresowanie usługą, twierdzi, że to ciekawy sposób na pozostawienie po sobie "dosyć ironicznego i zabawnego spadku". Dodaje też, że obecnie wydaje się to być "najrozsądniejszą rzeczą jaką może zrobić użytkownik portali społecznościowych".
....
Posmiertne wpisy na portalach ... Posmiertne plyty wykonawcow to juz duzt biznes . Lenin wiecznie zywy . Mauzoleum to wszak tez biznes tylko komuchow . Systemy ateistyczne sa podobne . A ja oczywiscie czekam na powrot Jezusa bo to prawdziwa niesmiertelnosc .
Geniusz i zagadka Wszechświata
Grigorij Perelman jest jednym z nabłyskotliwszych umysłów naszych czasów. Dlaczego genialny matematyk wybrał ascetyczny tryb życia i ukrywa się przed światem? Wyruszamy tropem krółowej nauk na poszukiwanie odpowiedzi w królestwie prawdy.
W dniu 23 sierpnia 2006 roku rosyjski matematyk Grigorij Perelman miał odebrać w Madrycie prestiżowy medal Fieldsa. Odznaczenie, nazywane matematycznym Noblem jest przyznawane utalentowanym naukowcom za wybitne osiagnięcia w dziedzinie matematyki. Laureaci otrzymali medale na Międzynarodowym Kongresie Matematyków z rąk króla Hiszpanii Juana Carlosa. Na uroczystości nie pojawił się Grigorij Perelman.
"Nie interesują mnie pieniądze ani sława - powiadomił organizatorów. - Nie jestem do oglądania, nie będę robił za zwierzę w zoo". Cztery lata później Perelman odmówił przyjęcia nagrody w wysokości miliona dolarów, przyznanej mu przez amerykański Instytut Matematyczny Claya z Cambridge w stanie Massachusetts. Perelman dowiódł słuszności hipotezy Poincarego, jednego z siedmiu problemów milenijnych. Nad jego rozwiązaniem głowiły się najtęższe umysły matematyczne od 1904 roku.
46-letni Grigorij Perelman mieszka razem z chorą matką w skromnym mieszkaniu na przedmieściach Petersburga. Podobno stracił zainteresowanie matematyką. Wiadomo, że porzucił pracę w Instytucie Matematycznym im. Stiekłowa, zerwał wszelkie kontakty ze światem zewnętrznym. Dziennikarze rosyjskich tabloidów twierdzą, że w mieszkaniu Perelmana roi się od karaluchów, a genialny matematyk razem z matką klepią biedę i żyją o chlebie i wodzie. Siergiej Rukszyn, nauczyciel Perelmana, opowiada, że już od wielu miesięcy nie może dodzwonić się do swego dawnego ucznia. - Raz matka odebrała telefon. Grisza wyrwał jej słuchawkę i rzucił aparatem o ścianę. Prawdopodobnie potrzebuje pomocy lekarskiej, ale w Rosji nie można nikogo skierować na leczenie wbrew jego woli - mówi.
Doktor Grigorij Jakowlewicz Perelman jest jednym z najbłyskotliwszych umysłów naszych czasów. Wirtuoz matematyki z zasady nie obcina włosów ani paznokoci ("Jeśli rosną, dlaczego im na to nie pozwolić?" - mawia). Lekką ręką odrzuca oferty najlepszych uczelni na świecie. Wybrał ascetyczne życie niczym średniowieczny eremita. Odmowa przyjęcia matematycznego Nobla i nagrody w wysokości miliona dolarów przysporzyła mu więcej popularności niż wszystkie medale tego świata i profesura w Princeton. Dziennikarze uzbrojeni w teleobiektywy i notesy dniami i nocami czatują przed domem Perelmana, żeby zrobić mu zdjęcie, jak wyrzuca śmieci albo usłyszeć, jak powtarza uprzejmie, lecz stanowczo: "Nie mam wam nic do powiedzenia".
Wydaje się, że największym problemem Perelmana nie są natarczywi reporterzy, czy karaluchy. Widać to wyraźnie po rozmowach z jego dawnymi kolegami, młodymi petersburskimi matematykami. Perelman mógłby być dla nich wzorem do naśladowania, ale niestety nie jest. Rezygnację ze sławy i pieniędzy traktują jako kaprys genialnego dziwaka. Tymczasem postawa Perelmana kryje głębsze przesłanie, znacznie bardziej zagadkowe niż największe problemy matematyczne.
Grigorij Perelman, nazywany przez przyjaciół Griszą, urodził się w 1966 roku w Leningradzie w rodzinie żydowskiej. W tamtych czasach naukowcy o korzeniach żydowskich nie mieli łatwego życia i musieli walczyć z wieloma uprzedzeniami i dyskryminacją. Ojciec był inżynierem, matka uczyła matematyki w szkole. Odrzuciła atrakcyjną propozycję habilitacji na renomowanym Uniwersytecie Pedagogicznym Herzena w Petersburgu. Jej największym pragnieniem było zostanie matką. Gdy Grisza przyszedł na świat, robiła wszystko, co w jej mocy, aby syn wyrósł na znakomitego matematyka. Zapisała dziesięcioletniego Griszę do kółka matematycznego w lenigradzkim pałacu pionierów, jednej z najbardziej renomowanych placówek dla uzdolnionych dzieci sowieckich.
Grisza Perelman z łatwością rozwiązywał skomplikowane problemy matematyczne, a w czasie wolnym grał na skrzypcach i w tenisa. Szybko został ulubionym uczniem Siergieja Rukszyna, gwiazdy pedagogicznej w radzieckiej kuźni talentów matematycznych. Jego wychowankowie zdobywali wszystkie nagrody na międzynarodowych olimpiadach matematycznych. Dzięki uporowi Rukszyna, młody Perelman - mimo pochodzenia żydowskiego - został członkiem reprezentacji ZSRR i w 1982 roku wygrał międzynarodową olimpiadę matematyczną w Budapeszcie, zdobywając komplet punktów. Dzięki zwycięstwu przyjęto go bez egzaminów na Uniwersytet w Leningradzie.
55-letni Siergiej Rukszyn dobrze pamięta niezgrabnego nastolatka. Zwrócił uwagę pedagoga nie tylko ogromnym talentem matematycznym. Grisza był wręcz chorobliwie pryncypialny i uczciwy. - Pamiętam, jak kiedyś jechaliśmy metrem, w pociągu panował ścisk i gorąc. Grisza stał w grubej uszance i nawet nie poluźnił wiązania. Powiedział: "Obiecałem matce, że cały czas będę nosił czapkę".
Rukszyn mówi, że matematyka jest jedną z najbardziej ścisłych i dokładnych nauk. - Literaturoznawca może napisać pracę dyplomową pt. "Eugeniusz Oniegin jako przykład czarnego charakteru" i dowieść, że Oniegin uwiódł Tatianę i szydził z jej uczucia. Ktoś inny napiszę pracę zatytułowaną "Oniegin jako wzór szlachetności", w której dowiedzie, że główny bohater poematu Puszkina był wrażliwym człowiekiem i pomógł naiwnej Tatianie pozbyć się młodzieńczych mrzonek. W matematyce tego rodzaju podejście jest niemożliwe. W królowej nauk obowiązuje zasada logiczna: tertium non datur, prawo wyłączonego środka (dosłownie: trzeciej możliwości nie ma: z dwóch wzajemnie sprzecznych zdań jedno musi być prawdziwe - przyp. Onet).
Zdaniem Rukszyna jego utalentowany uczeń poniósł klęskę z powodu swej absolutnej, bezkompromisowej uczciwości. Próbował zastosować zasady czystej matematyki w codziennym życiu. Pedagog uważa, że rezygnacja z nagród i splendoru była cichym protestem przeciwko gwiazdorstwu i pogoni za zaszczytami, jakie zdaniem Perelmana trawią środowisko matematyków. Jeszcze w czasach studenckich Griszy przeszkadzało, że matematycy nie skupiają się wyłącznie na rozwiązywaniu problemów matematycznych, lecz ich uwagę rozprasza pogoń za karierą, pieniędzmi, nagrodami, wywiadami dla "New York Timesa" i uznaniem ze strony świata.
Po powrocie ze stypendium naukowego w Stanach Zjednoczonych, Perelman zwierzył się Rukszynowi, że "twierdzenia matematyczne zdegenerowano do pospolitego towaru. Można je kupować, sprzedawać lub kraść". Grisza traktował problemy matematyczne, nad którymi pracował, jak ukochane dzieci. - Przychodzili do niego różni pseudonaukowcy i oświadczali: "Słyszeliśmy, że pracuje pan nad bardzo interesującym zagadnieniem. Umówmy się, że my damy panu pieniądze na realizację projektu, a potem wspólnie opublikujemy wyniki?".
Trzeba znać się bardzo dobrze na topologii, aby zrozumieć doniosłość dokonań matematycznych Grigorija Perelmana. Obiektem badań topologii są możliwości wzajemnych przekształceń figur geometrycznych, jakby były zrobione z gumy. To jednak nie wszystko. Naukowcy poruszają się w sferze czystej abstrakcji i szukają odpowiedzi na pytanie, czy da się ściągnąć do punktu dowolną elastyczną pętlę umieszczoną nad kulą, nie rozrywając powierzchni bryły. Naukowcy twierdzą, żena podstawie tej teorii można wytłumaczyć kształt Wszechświata. Oto w bardzo dużym uproszczeniu istota słynnej hipotezy pozostawionej w spadku potomnym przez francuskiego matematyka Henri Poincarégo (1854-1912).
W 2000 roku Instytut Matematyczny Claya ogłosił listę najważniejszych, nierozwiązanych zagadek matematycznych, nazwanych problemami milenijnymi. Jednym z nich była hipoteza Henry Poincarégo. Za rozwikłanie każdego z karkołomnych problemów matematycznych ustanowiono nagrody w wysokości miliona dolarów. Do dzisiaj Grigorij Perelman jako jedyny matematyk zdołał rozwiązać jeden z siedmiu problemów milenijnych.
W dniu 12 listopada 2002 roku Perelman wysłał lakonicznego maila do kilkunastu wybitnych matematyków amerykańskich, którzy w przekonaniu Rosjanina byli w stanie zrozumieć jego dowód, potwierdzający słuszność hipotezy Poincarégo. Naukowiec pracował nad rozwiązaniem zagadki przez sześć długich lat w swej samotni. Oto treść maila: "Drogi (tu pada nazwisko), może zainteresuje cię mój manuskrypt, umieszczony na arXiv math.DG 0211159. Dotyczy formuły entropii dla potoku Ricciego, ważnej dla wszystkich wymiarów i bez ograniczeń co do krzywizny. (...). Z pozdrowieniami, Grisza".
ArXiv.org nie jest nazwą renomowanego pisma naukowego, lecz stroną internetową, założoną przez Uniwersytet Cornella w celu wspierania wymiany naukowej drogą elektroniczną. Fakt, że Perelman opublikował swe epokowe dzieło w internecie potwierdza jego wizerunek buntownika. Doświadczeni matematycy potrzebowali aż czterech lat, aby sprawdzić poprawność dowodu Perelmana.
Rozwiązanie jednego z problemów milenijnych rozsławiło rosyjską szkołę matematyczną. Wielu naukowców ze zrozumieniem przyjęło decyzję Perelmana o odmowie przyjęcia nagrody pieniężnej i medalu Fieldsa. 69-letni Michaił Leonidowicz Gromow, światowej sławy geometra, pracujący w Paryżu i Nowym Jorku, laureat prestiżowych nagród matematycznych, oświadczył w wywiadzie dla "New Yorkera": "Naukowiec musi zachować czysty umysł, aby osiągnąć wybitne wyniki. Powinien skupić się wyłącznie na matematyce. Nie może sobie pozwolić na folgowanie słabostkom. Przyjęcie nagrody oznacza taką słabość".
W czasach współczesnych trudno znaleźć matematyków, popierających bezkompromisową walkę Perelmana z ludzkimi słabościami. Siergiej Rukszyn stwierdza, że serdecznie współczuje matce Griszy, jest chora i pilnie potrzebuje leków. Pedagog postanowił, że nie będzie więcej narzucał się Perelmanowi. Rukszyn jest chory, niedawno przeszedł poważną operację, dlatego telefonicznie odpowiedział na pytania do poniższego artykułu. Utalentowani asystenci, którzy uczą młody narybek matematyczny podczas nieobecności pedagoga, uważają Perelmana za niedościgłego geniusza matematycznego, ale nie rozumieją, dlaczego odmówił przyjęcia miliona dolarów. Mógł przecież przekazać pieniądze na jakiś szlachetny cel, choćby na potrzeby swojej starej szkoły, liceum fizyczno-matematycznego Nr 239, borykającego się z problemami finansowymi.
W dawnej szkole Perelmana w centrum Petersburgu właśnie trwają przygotowania do międzynarodowej olimpiady matematycznej. W klasie jest duszno, wszystkie okna zamknięto na cztery spusty, ale kilkudziesięciu uczniów i ich nauczyciel nie zwracają na to uwagi. 15-letni Sasza, najtęższa głowa matematyczna w swoim roczniku, wyjaśnia ukryte własności trójkąta z pomocą funkcji sinusa i cosinusa. Sasza szczypie koleżankę, siedzącą przed nim w ławce, gdy jeden z kolegów rozwiązuje przy tablicy zadanie matematyczne. Na twarzy chłopaka maluje się szelmowski uśmiech, ale szybko poważnieje zapytany o Perelmana na przerwie lekcyjnej. - Perelman nie jest dla mnie wzorem do naśladowania. Powinien być razem z nami i przygotowywać nas do olimpiady.
Zagadka rozwikłana przez Perelmana wymaga ogromnego wysiłku intelektualnego. Dawni koledzy nie mają pretensji do matematyka, że nie podjął się rozwiązania kolejnego problemu milenijnego. Natomiast mają do niego żal, że wycofał się z życia zawodowego i nie chce służyć swoją wiedzą rosyjskiej szkole matematycznej. Słowo "służba" wielokrotnie pojawia się w rozmowie z Mikołajem Mnewem, jednym z niewielu światowej sławy matematyków, którzy nie wyemigrowali z Rosji w latach dziewięćdziesiątych. 55-letni Mnew pracuje w petersburskim oddziale Instytutu Matematycznego Stiekłowa przy Fontance 27, działającym w ramach Rosyjskiej Akademii Nauk. Tu ostatnio pracował także Perelman. W 2005 roku rzucił pracę w Instytucie po tym, jak poróżnił się z dyrekcją placówki. Perelman nie zgadzał się na wypłacenie pracownikom pieniędzy z nadwyżki budżetowej w funduszu badawczym, jaka została pod koniec roku.
- Perelman jest prawdopodobnie jedyną osobą na naszej planecie, która na przełomie tysiąclecia przyswoiła sobie wystarczającą ilość wiedzy, umożliwiającą potwierdzenie hipotezy Poincarégo - opowiada Mikołaj Mnew. - Perelmana zainspirowały prace Richarda Hamiltona. Amerykanin trafnie wskazał narzędzie, za pomocą którego można tę hipotezę udowodnić, ale nie potrafił sobie poradzić z piętrzącymi się przeszkodami. Grisza miał tę przewagę nad Amerykanami, czy Chińczykami, że znał prace w zakresie geometrii różniczkowej autorstwa akademika Aleksandra Aleksandrowa. Zasługa Perelmana polega na tym, że umiejętnie połączył obydwa intrumenty naukowe i zastosował do rozwiązania problemu matematycznego.
W matematyce nie chodzi tylko o rozwiązywanie istniejących problemów - do tego są przygotowywani uczestnicy olimpiad matematycznych - lecz formułowanie nowych hipotez, aby pewnego dnia znaleźli się naukowcy, będący w stanie je udowodnić.
- Matematyka jest rodzajem służby - uważa Mnew. - Niewiele osób posiada wybitny talent matematyczny. Obowiązkiem naukowca jest dzielenie się zdobytą wiedzą ze społeczeństwem. Mnew nosi długie włosy niczym gwiazda rocka, pali fajkę i twierdzi, że jest ateistą. Jednak kiedy opowiada o posłannictwie matematyka, zapomina zapalić fajkę, przemierza swe maleńkie biuro tam i z powrotem i wsypuje za dużo kawy rozpuszczalnej do filiżanki.
Rosyjska szkoła matematyczna, rozsławiona dokonaniem Perelmana, początkowo znajdowała się pod silnym wpływem teologii. Jednym z ojców duchowych rosyjskiej szkoły matematycznej był Paweł Floreński, matematyk i wybitny teolog prawosławny. Floreński podkreślał, że matematyka i religia są do siebie bardzo podobne, gdyż posługują się symbolami w celu określenia pojęć abstrakcyjnych, o których nie wiadomo, czy w ogóle istnieją. Mnew pokazuje na swą komórkę: - Ten przedmiot użytkowy jest efektem debaty między Albertem Einsteinem a Nielsem Bohrem dotyczącym właściwej oceny i interpretacji mechaniki kwantowej. Można było wyprodukować komórki dopiero po zdefiniowaniu problemu, który wcześniej nie istniał. Matematycy niejako wydobyli telefony komórkowe z nicości przez zwerbalizowanie zagadnienia i jego prawdopodobną interpretację. Na początku było słowo.
42-letni matematyk Stanisław Smirnow jest także uczniem Siergieja Rukszyna. Naukowiec przyjął medal Fieldsa w 2010 roku. Matematyk wykłada w Genewie i założył w Petersburgu centrum edukacyjne dla wybitnych umysłów matematycznych. Ośrodek pilnie poszukuje utalentowanych wykładowców. - Stanisław Smirnow służy społeczeństwu i spłaca z nawiązką zaciągnięty dług - stwierdza Mikołaj Mnew. - To wspaniały człowiek i matematyk, godny naśladowania.
!!!!!
Ewenement ! W Rosji a zada uczciwosci od ludzi ! W kraju bandziorow zadac uczciwosci to naprawde szok ! Ale tacy sa Rosjanie i zreszta wszyscy poza zachodem . Albo skrajnie dobry albo skrajnie zly . Nic po srodku !
Tutaj widze brak Boga ! Nie znajdziecie spelnienia w matematyce ! Tylko w Bogu . Zreszta w Rosji mamy wielkiego czlowieka . Meczennika komunizmu, duchownego-naukowca Iwana Florenskiego . On jest wzorem jak wyglada prawidlowa nauka . I wiara ! :0)))