Powrót do CCCP . Zastrzelić pasażerów !
Serwis znalezionych frazLinki
- Ashley...
- Stulecie powrotu Górnego Śląska do Polski .
- ARSOne ft. Andy(WMS)
- konspekt
- Projekt InQubator Seed
- MACU__M.A.T.I
- MIEJSCE W POK 2OS 250zĹ + RACHUNKI - OD ZARAZ!
- Analizy statystyczne do prac dyplomowych ONLINE
- PrawdopodobieĹstwo bankructwa Polski 10 % .CzyĹźby tylko 10 ?
- Ĺacina - korepetycje
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pianina.htw.pl
Ashley...
Sprawa kolejnej sowieckiej zbrodni jest jasna .
Szczekaczki Kremla HUCZALY WRĘCZ O WIELKIM TRIUMFIE I ,,,BOHATERSKIM" ZESTRZELENIU ! Wprawdzie mówili o An26 i jak się okazało to pasażerski to wyczyścili strony ale kopie są ! WSZYSTKO JEST JASNE !
Zanim media obiegła informacja o zestrzeleniu pasażerskiego boeinga, Igor Striełkov, szef separatystów w Doniecku, chwalił się na portalu społecznościowym, że udało im się zestrzelić kolejny samolot.
Igor Striełkov, głównodowodzący separatystów w Doniecku, chwalił się zestrzeleniem samolotu na jednym z portali społecznościowym. Z jego wpisu wynika, że w chwili katastrofy Striełkov myślał, że zestrzelili ukraińskiego transportowca.
"17:50 msk (15:50 czasu polskiego) W rejonie Toreza (czyli w rejonie katastrofy boeinga ) został zestrzelony AN-26, leży gdzieś za kopalnią "Progress". Przecież uprzedzaliśmy, żeby nie latały na naszym niebie. Poniżej potwierdzające materiały wideo. Upadły "ptaszek" nie zahaczył o teren mieszkalny, ludność cywilna nie ucierpiała" - napisał Striełkov.
Z kolei państwowa rosyjska agencja informacyjna o godzinie 16.13 (czasu polskiego), powołując się na separatystów, podała informację o zestrzeleniu przez nich "ukraińskiego transportowego samolotu AN-26" nad miastem Torez (czyli tam, gdzie spadł malezyjski samolot ).
Wcześniej Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony poinformowała, że wspierani przez Rosję separatyści otrzymali technikę wojskową pozwalającą na zestrzelenie samolotów lecących na dużych wysokościach. Chodzi, między innymi, o system rakiet ziemia-powietrze Buk.
Linie potwierdziły za pośrednictwem Twittera, że straciły kontakt z samolotem. "Ostatnia znana pozycja maszyny była w ukraińskiej przestrzeni powietrznej" - przekazały linie Malaysian Airlines.
Ukraiński premier Arsenij Jaceniuk nakazał wszczęcie śledztwa w sprawie katastrofy. Agencja Interfax-Ukraina podała, że maszyna zniknęła z radarów na wysokości 10 tysięcy m .
....
Wszystko jasne sami chwalili . Widzieli jak upadal gdzie upadł . Szybko tam pojechali i teraz grabia szczątki ! Czyli wyjaśniać nic nie trzeba . Wiadomo kto . Odszkodowania i procesy adres Kremla .
Chcieli powrotu do CCCP to mają ! Wtedy tez zamordowali pasażerów ! Koreańczyków . Ci Azjaci mają pecha do sowietów . Zresztą to tylko linie pasażerowie są z Zachodu głównie ...
Amerykanie twierdzą, że mają dowody na zamach na Ukrainie
Amerykanie twierdzą, iż mają dowody na to, że doszło do zamachu na Ukrainie, nie wskazują jednak jego sprawców. Media w USA podają, że amerykański system radarowy widział rakietę, która zestrzeliła boinga 777. Według władz w Kijowie, malezyjski samolot pasażerski lecący z Amsterdamu do Kuala Lumpur zestrzelili separatyści. Zginęło prawie 300 osób.
System radarowy USA widział wystrzeloną rakietę typu ziemia powietrze, która zestrzeliła malezyjski samolot - takie informacje podają amerykańskie media, powołując się na anonimowe źródła w administracji Białego Domu.
Dodają przy tym, że radary zanotowały również moment, kiedy maszyna została trafiona.
....
Zatem wszystko mamy . Sprawa jest aż nadto jasna ! Poza tym jeszcze odpowiedzialność za wszystkie ofiary tej wojny :
Putin:
- Do tej tragedii nie doszłoby, gdyby na tej ziemi był pokój...
TAK BYDLAKU GDYBYŚ NIE ROZPĘTAŁ NAZIZMU NIE BYŁO BYŁYCH WSZYSTKICH OFIAR ! ODPOWIEDZĄ ZA WSZYSTKO KANALIO TAK JAK GŁUPI RUSKI KOCHAJĄCY ZŁO !
SBU opublikowała rozmowy terrorystów ws. zestrzelenia samolotu.
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy opublikowała rozmowy terrorystów, w których ci informują się nawzajem o katastrofie malezyjskiego boeinga 777. - Tam leży morze ciał kobiet i dzieci - mówi jeden z nich. Z ich rozmów wynika, że samolot zestrzelili kozacy z punktu kontrolnego Czernuchino. Zginęło 298 osób.
"O godzinie 16.40 (15.40 czasu polskiego) »Bies« raportował o zestrzelonym samolocie swemu kuratorowi, pułkownikowi Głównego Zarządu Wywiadu Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej Wasylowi Nikołajewiczowi Gieraninowi" – głoszą napisy, po których następuje nagranie rozmowy, którą opublikowała SBU.
"Dopiero co zestrzelili samolot. Grupa »Minera«. Spadł za Jenakijewo (miasto w obwodzie donieckim)" – mówi Biezlier. Jego rozmówca dopytuje się, gdzie są piloci samolotu i kiedy dokładnie to nastąpiło.
Następnie słychać rozmowę z godziny 16.33, w której występują osoby o pseudonimach "Major" i "Grek". Pierwszy mówi, że samolot zestrzelili kozacy z punktu kontrolnego w miejscowości Czernuchino, na północ od okolic miast Szachtarsk i Torez, gdzie spadła maszyna. "Major" relacjonuje "Grekowi", że wśród szczątków znaleziono pierwszą ofiarę.
"To cywil" – mówi. "Jest to na sto procent samolot pasażerski" – dodaje. "Major" oświadcza potem, że znaleziono także dokumenty indonezyjskiego studenta.
Kolejna rozmowa toczy się między osobą, która przedstawiona została jako "bojownik" a człowiekiem o nazwisku Kozicyn. "Okazało się, że jest to samolot pasażerski. Spadł w rejonie Hrabowo, jest tam morze trupów kobiet i dzieci. Kozacy teraz to tam oglądają" – mówi "bojownik".
"W telewizji mówią, że jest to niby ukraiński An-26, transportowiec, ale mówią, że ma napis »Malezyjskie linie lotnicze«. I co on robił na terytorium Ukrainy?" – kontynuuje.
"To oznacza, że przywozili szpiegów. Nie ma co latać teraz, teraz idzie wojna" – odpowiada na to Kozicyn.
...
Zatem jacyś ,, kozacy z punktu kontrolnego Czernuchino " . Wiemy którzy !
Widzicie tutaj mentalność sowiecką . Ich ,,logikę" .
Cywilny + nie ma prawa latać = szpieg = zastrzelić
Dlatego komuchy mordują cywilów czy w Rosji czy w Korei . To system szatana .
Borys Niemcow: to akt terrorystyczny na skalę tego z 11 września
Opozycyjny rosyjski polityk Borys Niemcow nazwał katastrofę malezyjskiego samolotu na Ukrainie "aktem terrrostycznym na skalę tego z 11 września" (ataki na World Trade Center – red.).
"To akt terrorystyczny na skalę tego z 11 września"
Były wicepremier Rosji przypomniał, że niedawno prorosyjscy rebelianci chwalili się, że są w posiadniu rakiet Buk, którymi chcieli zestrzelić samolot An-26. – "Jeśli to oni, to nie ma dla nich litości" – napisał na swoim profilu na Facebooku.
"Tragedia malezyjskiego samolotu nad Donbasem to akt terrorystyczny na skalę tego z 11 września. To piekło. Współczuję rodzinom ofiar. Dranie, którzy to zrobili, powinni być zlikwidowanii" – podkreślił.
...
To oni to już pewne . Ale to tylko ręce . Głową jest w Moskwie na Kremlu ... I tu jest wina główna ! Z tym że powinien być Trybunał Karny wyrok tu pewny bo jest jasność i kara śmierci NIE TYLKO DLA JAKICHŚ CYGLI ALE DLA SZEFÓW ! a nie jakieś ,,likwidowanie" bo z tego tylko wynika bezprawie i rozne Staliny .
Ukraina ujawnia kolejne rozmowy separatystów. "Tak, chodzi o Buk"
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy opublikowała kolejne fragmenty przechwyconych rozmów rosyjskich separatystów. Tym razem słychać rozmowę koordynatorów transportu, którzy potwierdzają, że na teren Ukrainy został przewieziony rosyjski system przeciwlotniczy Buk.
Władze Ukrainy podejrzewają, że boeing malezyjskich linii lotniczych został trafiony właśnie rakietą z takiej wyrzutni.
W kolejnych nagraniach słychać separatystów o pseudonimach "Burjat" i "Chmurny". - Tę pięknotkę dokąd powinniśmy załadować? - pada pytanie. - Ale jaką? To jest to, o czym ja myślę? - słychać w odpowiedzi. - Tak to Buk. Chodzi o Buk - konkluduje jeden z separatystów.
Z rozmowy wynika, że system Buk jest przygotowany do transportu "na ciągniku" i powinien być odwieziony w "odpowiednie" miejsce. Separatyści mówią także o tym, że rakiet nie należy chować, bo mogą się przydać.
Boeing 777 linii Malaysia Airlines, który leciał z Amsterdamu do Kuala Lumpur, rozbił się wczoraj w okolicach Szachtarska w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy. Od kwietnia toczą się tam walki między rebeliantami a ukraińskim wojskiem.
Według malezyjskiego przewoźnika w samolocie było łącznie 298 osób - 283 pasażerów, w tym trzy niemowlęta, i 15 członków załogi. Wcześniej linie podawały, że maszyna przewoziła 295 ludzi. Wszyscy zginęli.
Kijów oskarżył "terrorystów" - czyli walczących o przyłączenie wschodniej Ukrainy do Rosji rebeliantów - o zestrzelenie boeinga pochodzącą z czasów radzieckich ciężką rakietą przeciwlotniczą Buk. Przywódcy samozwańczej separatystycznej Donieckiej Republiki Ludowej zaprzeczają, by mieli z tym cokolwiek wspólnego.
>>>
Bez watpliwosci ...
Ujawniono kolejne podsłuchane rozmowy separatystów. "Rosja ich powinna walnąć"
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy opublikowała kolejne fragmenty przechwyconych rozmów rosyjskich separatystów. Tym razem słychać rozmowę koordynatorów transportu, którzy potwierdzają, że na teren Ukrainy został przewieziony rosyjski system przeciwlotniczy Buk.
Boeing 777 linii Malaysia Airlines, który leciał z Amsterdamu do Kuala Lumpur, rozbił się wczoraj w okolicach Szachtarska w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy. Od kwietnia toczą się tam walki między rebeliantami a ukraińskim wojskiem.
Władze Ukrainy podejrzewają, że boeing malezyjskich linii lotniczych został trafiony właśnie rakietą z takiej wyrzutni.
Według malezyjskiego przewoźnika w samolocie było łącznie 298 osób - 283 pasażerów, w tym trzy niemowlęta, i 15 członków załogi. Wcześniej linie podawały, że maszyna przewoziła 295 ludzi. Wszyscy zginęli.
"Co słychać? Nie najlepiej" mówią do siebie separatyści o pseudonimach "Chmurny" i "Bosman". - Otrzymaliśmy już Buk. Wczoraj zestrzeliliśmy dwa samoloty Su, dziś jeszcze jeden samolot. Dzięki Bogu dziś od rana mamy już Buk-M. Już jest lżej - słychać na ujawnionych nagraniach.
- A może Gradem ich ostrzelać? - pada pytanie. - Grad mam, ale nie mamy osoby naprowadzającej. Teraz czekamy, bo mówią, że Rosja też powinna ich walnąć po pozycjach ze swojej strony - odpowiada jeden z separatystów.
Drugie nagranie separatystów. "Tak, chodzi o Buk"
Ukraina ujawnia kolejne rozmowy separatystów. "Tak, chodzi o Buk"
1:07 min
12
Ukraina ujawnia kolejne rozmowy separatystów. "Tak, chodzi o Buk" - Służba Bezpieczeństwa Ukrainy opublikowała kolejne fragmenty przechwyconych rozmów rosyjskich separatystów. "Tak, chodzi o Buk" - możemy na nich usłyszeć. (RC) - x-news
W kolejnych ujawnionych nagraniach słychać separatystów o pseudonimach "Burjat" i "Chmurny". - Tę pięknotkę dokąd powinniśmy załadować? - pada pytanie. - Ale jaką? To jest to, o czym ja myślę? - słychać w odpowiedzi. - Tak to Buk. Chodzi o Buk - konkluduje jeden z separatystów.
Z rozmowy wynika, że system Buk jest przygotowany do transportu "na ciągniku" i powinien być odwieziony w "odpowiednie" miejsce. Separatyści mówią także o tym, że rakiet nie należy chować, bo mogą się przydać.
Kijów oskarżył "terrorystów" - czyli walczących o przyłączenie wschodniej Ukrainy do Rosji rebeliantów - o zestrzelenie boeinga pochodzącą z czasów radzieckich ciężką rakietą przeciwlotniczą Buk. Przywódcy samozwańczej separatystycznej Donieckiej Republiki Ludowej zaprzeczają, by mieli z tym cokolwiek wspólnego.
>>>
Dowodow jest nadmiar ...
Zestrzelone samoloty pasażerskie
Samolot Boeing 777 malezyjskich linii lotniczych rozbił się na wschodzie Ukrainy. Wszyscy pasażerowie i cała załoga zginęli - łącznie 298 osób. Według ukraińskich i amerykańskich władz samolot został zestrzelony. Jeśli te informacje się potwierdzą, historia lotu Malaysia Airlines 17 dołączy do innych tragicznych wydarzeń tego typu. W przeszłości do zestrzelenia samolotu pasażerskiego doszło już bowiem kilkukrotnie.
Samolot Lockheed L-049 Constellation został zestrzelony przez dwa bułgarskie (czyli komunistyczne bo to był kraj sowiecki ) myśliwce w lipcu 1955 roku. Bezpośrednią przyczyną tragedii było przekroczenie bułgarskiej przestrzenii powietrznej. Po czasie okazało się, że samolot natrafił na swojej drodze na potężną burzę, a piloci mieli problemy z urządzeniami nawigującymi.
W katastrofie zginęło 58 osób.
Do zdarzenia doszło we wrześniu 1983 roku. Boeing 747-200A koreańskich linii lotniczych został zestrzelony przez radzieckie myśliwce. Bezpośrednim pretekstem było przekroczenie przestrzeni ZSRR - do tej pory nie wyjaśniono, dlaczego maszyna zboczyła z kursu.
Sprawa wywołała poważne reperkusje międzynarodowe, a ZSRR utrzymywał, że maszyna realizowała cele szpiegowskie. Tę ostatnią wersję szybko zdementowano.
W katastrofie zginęło 269 osób.
...
Sowieci juz mają w tym wyprawę ...
Szef MSW Ukrainy przedstawia film z wyrzutnią rakiet Buk i obwinia separatystów
Szef ukraińskiego MSW Arsen Awakow zamieścił na swoim profilu w serwisie Facebook film, na którym nagrano ciężarówkę przewożącą system rakiet Buk. Na wyrzutni brakuje środkowego pocisku. Wcześniej media informowały, że malezyjski samolot pasażerski został zestrzelony właśnie przy pomocy rakiety tego typu.
"Tajne jednostki nadzoru MSWiA Ukrainy zlokalizowały o 4:50 18 lipca ciągnik z systemem rakietowym (...) przemieszczający się w kierunku granicy z Federacją Rosyjską" - napisał na swoim profilu minister Awakow. Szef resortu dodał, że "przypuszczalnie jest to system rakiet Buk", a brakujący pocisk został użyty do zestrzelenia samolotu Malaysia Airlines.
"Przestępcy starają się ukryć ślady tej haniebnej zbrodni. Nie uda się. Służby Bezpieczeństwa Ukrainy i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zebrały i zbiorą więcej niezbitych dowodów"- napisał minister.
Oprócz zaprezentowanego nagrania, Służba Bezpieczeństwa Ukrainy przedstawiła także zapis rozmowy telefonicznej, w której separatyści chwalą się wyrzutniami rakietowymi. Szef SBU Walentyn Nalywajczenko zauważa, że sami bojówkarze wyraźnie mówią, iż załoga przyjechała z Rosji wraz z systemem Buk, co wskazywałoby na to, że byli to rosyjscy żołnierze. W związku z tym Kijów żąda, aby Moskwa ujawniła nazwiska trzech członków załogi wyrzutni Buk.
SBU poinformowała też, że na granicy zatrzymano dwóch Rosjan, którzy prawdopodobnie zajmowali się korektą celów w systemie rakietowym Buk. Jeden z nich miał przy sobie legitymację wojskową, gdzie jakoby była wpisana ta specjalizacja.
Jeszcze przed tragedią reporterzy Associated Press informowali o obecności wyrzutni podobnej do systemu Buk w okolicach miejscowości Śnieżne, która leży zaledwie 10 kilometrów od miejsca, gdzie spadł samolot. W sieci pojawiło się wiele zdjęć, a nawet nagranie wideo, będących dowodem na to, że tzw. separatyści dysponują tym zaawansowanym systemem przeciwlotniczym.
Pewna grupa, która tytułuje się mianem "informacyjnego ruchu oporu" zdołała sfotografować kolumnę separatystów w pobliżu Śnieżnego złożoną z trzech czołgów, dwóch transporterów opancerzonych, dwóch ciężarówek oraz przewożonej na platformie właśnie wyrzutni Buk.
...
Dowodów zatrzęsienie . A tak wygląda to ustrojstwo :
Igor Striełkow - człowiek, który stoi za zestrzeleniem boeinga 777?
Igor Striełkow, to zdaniem światowych agencji informacyjnych człowiek, który mógł stać za zestrzeleniem malezyjskiego samolotu nad terytorium Ukrainy. Jego poglądy na wczorajszą tragedię są szokujące. W wywiadzie udzielonym portalowi "Rosyjska Wiosna" separatysta mówi między innymi o tym, że malezyjska maszyna przewoziła martwe ciała.
Wczoraj około godziny 16 Striełkow opublikował na Twitterze wpis, w którym chwalił się zestrzeleniem ukraińskiego samolotu transportowego. Gdy okazało się, że zniszczeniu uległa maszyna cywilna, separatysta usunął swoje wpisy i rozpoczął kampanię dezinformacji. Jego makabryczną wizję wydarzeń opublikował portal wspierający ukraińskich separatystów.
- Nie rozumiem sytuacji do końca. Jest wiele wersji wydarzeń - ocenił Striełkow w wywiadzie dla rusvesna.ru. - Według ludzi, którzy zbierali ciała, większość zwłok była "stara". Te osoby zginęły kilka dni wcześniej - powiedział. Dodał, że sprawę muszą zbadać eksperci.
Striełkow zastrzegł, że "nie wszyscy lecący samolotem byli martwi". - W samolocie odkryto dużą ilość leków, surowicy krwi i innych medykamentów, co nie wydaje się typowe dla cywilnych kursów - mówił.
- Rozmawiałem przed chwilą z dwójką ludzi, którzy osobiście zbierali ciała zaraz po wypadku. Z ich słów wynika, że ciała były "całkowicie pozbawione krwi". Jakby zostały jej pozbawione na długo przed katastrofą - stwierdził Striełkow.
Wojskowy zaznaczył, że w okolicy wypadku roznosił się silny zapach zgnilizny, co również miałoby świadczyć o tym, że samolot przewoził zwłoki. Na koniec wywiadu Striełkow oskarżył Ukrainę o dokonywanie "podłości" na separatystach, mordowanie ich rodzin i walkę bronią chemiczną.
Girkin czy Striełkow - kim jest dowódca ukraińskich separatystów?
Striełkow urodził się w 1970 roku, wykształcenie odebrał w Moskwie, jest historykiem. Dowodzi ukraińskimi separatystami od wiosny tego roku. Jedną z jego pierwszych decyzji było zwrócenie się o pomoc militarną do Rosji. Bojownicy nazywają swojego lidera "Strzelcem", jednak jego prawdziwe imię według ukraińskich władz brzmi Igor Girkin - czytamy na portalu gazeta.pl.
Już wcześniej ukraińskie służby bezpieczeństwa podały, że Striełkow nazywa się w rzeczywistości Igor Girkin, ma 43 lata i jest oficerem specnazu GRU. Ukraińscy agenci znają też jego adres zamieszkania w Moskwie i numer paszportu, ponieważ Girkin wielokrotnie legalnie przyjeżdżał na Ukrainę. Jak wynika ze zdjęć, wielokrotnie brał on udział w rekonstrukcjach historycznych bitew.
Aura tajemnicy wokół Striełkowa-Girkina
Osobę Girkina otacza aura tajemnicy. Prawdopodobnie walczył w republikach byłej Jugosławii, ale niewiele wiadomo o przebiegu jego służby wojskowej.
Domniemany rosyjski oficer Striełkow już od maja coraz częściej pokazywał się publicznie, udzielając wywiadów rosyjskim mediom. W jednym z nich, dla rosyjskiej telewizji informacyjnej Rossija24 nie zaprzeczył, że jest rosyjskim żołnierzem. Zaznaczył jednak, że od dawna jest rezerwistą i nie działa na zlecenie Rosji. Jednocześnie potwierdził, że w lutym br. uczestniczył w aneksji Półwyspu Krymskiego, ale - jak podkreślił - jako ochotnik.
- Moje zaangażowanie w Obwodzie Donieckim jest konsekwencją zaangażowania na Krymie. Wiele osób pochodzących z Ukrainy, tak jak ja ochotników, poprosiło mnie o zorganizowanie podobnej akcji w ich ojczystych stronach w Obwodzie Donieckim i w Ługańskim - wyznał Striełkow.
Ukraina oskarża Strełkowa-Girkina m.in. o zabójstwa działaczy antyrosyjskich i zdobycie bazy wojskowej w Doniecku. To właśnie tam separatyści mieli zdobyć system rakietowy Buk, który mógł zestrzelić malezyjskiego boeinga 777.
...
Oczywiście to zwykły cyngiel . Ręką jest w Moskwie .
Ukraina publikuje mapę aktywności separatystów
Prorosyjscy separatyści, którzy nie dopuszczają przedstawicieli władz Ukrainy i obserwatorów OBWE na miejsce katastrofy malezyjskiego Boeinga 777, kontrolują południowo–wschodnią część obwodu ługańskiego i północno-wschodnią obwodu donieckiego.
Ukraińska Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) opublikowała dokładną mapę, na której pokazano miejsca zajęte przez siły rządowej operacji antyterrorystycznej i tereny pozostające w rękach separatystów.
RBNiO poinformowała, że siły rządowe wciąż zaciskają pierścień wokół rebeliantów i w ostatnim czasie przesunęły się o 10-25 kilometrów w głąb kontrolowanych przez nią terytoriów. Obecnie starają się odciąć ich od granicy z Rosją, skąd – zdaniem ukraińskich władz – wciąż nadsyłane jest im wsparcie w ludziach i sprzęcie wojskowym.
"W rejonie granicy (z Rosją) utrzymują się wyznaczone linie (podziału między siłami ukraińskimi a prorosyjskimi), jednak nie mamy pełnej możliwości kontrolowania granicy państwowej" – czytamy w komunikacie.
Na mapie RBNiO widać, że terytorium, które znajduje się w rękach rebeliantów, ciągnie się od wsi Mykołajiwka w obwodzie ługańskim przy granicy z Rosją, przez Ługańsk, a następnie wysuwa się na północ obwodu ługańskiego i obejmuje miasta Siewierodonieck i Lisiczańsk.
Na południe od tych punktów, w obwodzie donieckim, separatyści znajdują się w Gorłówce i w położonym na południe od niego Doniecku i zajmują terytoria w rejonie miast Szachtarsk i Torez, w okolicach których spadł samolot malezyjskich linii lotniczych. Dalej linia ich obecności prowadzi przez miasto Roweńky do Izwarino nad granicą rosyjską.
Bojownicy prorosyjscy uzbrojeni są w broń maszynową i dysponują transporterami opancerzonymi, co najmniej kilkoma czołgami oraz zestawami rakietowymi. W informacjach z pola walki często mówi się o używaniu przez nich wyrzutni rakietowych Grad, a w związku z katastrofą malezyjskiego samolotu – o systemach rakiet ziemia-powietrze Buk.
Szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) Wałentyn Naływajczenko powiedział w piątek, że istnieją dowody, iż z katastrofą malezyjskiego samolotu mieli związek rosyjscy wojskowi. Tuż przed nią na terytorium Ukrainy trafił z Rosji system Buk-M wraz obsługą.
Szef SBU mówił o tym na briefingu, na którym przedstawiono nagranie, zawierające zapis słów dwóch szefów grup separatystów. W nagraniu jest m.in. mowa o otrzymaniu 17 lipca przez ukraiński kontrwywiad danych, że "bojownikom (samozwańczej) Donieckiej Republiki Ludowej przekazano do użytku jeden z systemów Buk-M z załogą, który trafił na Ukrainę z Rosji przez granicę w rejonie Suchodilska".
Naływajczenko podkreślił, że nagrania dokumentują, iż system Buk przez rosyjską granicę trafił na Ukrainę tuż przed aktem terrorystycznym. Zdaniem szefa SBU obecnie separatyści próbują wywieźć z Ukrainy niewystrzelone rakiety systemu Buk, żeby ukryć przestępstwo.
Na pokładzie Boeinga 777 malezyjskich linii lotniczych znajdowało się 283 pasażerów i 15 członków załogi. Wszyscy zginęli.
...
Nie ma żadnych wątpliwości kto !
Media: przywódca separatystów przyznawał się do strącenia samolotu
Australijskie media przypomniały dzisiaj, że przywódca prorosyjskich separatystów Igor Striełkow krótko po katastrofie malezyjskiego samolotu na wschodzie Ukrainy przyznał się na mediach społecznościowych do jego zestrzelenia. Niedługo po tym wpisy zostały wykasowane.
Portal news.com.au przypomina wpis posiadającego rosyjskie obywatelstwo Striełkowa na Twitterze - "W okolicy miasta Torez zestrzeliliśmy An-26, który rozbił się w niedaleko kopalni Progress. Ostrzegaliśmy was - nie latajcie po naszym niebie".
Podobna notatka pojawiła się na profilu separatysty na portalu społecznościowym VB, na którym przyznawał się do zestrzelania samolotu, którym w jego ocenie miał być transportowy wojskowy Antonow-26. Do notatki dołączone zostały zdjęcia i materiały wideo pokazujące słup dymu i miejsce katastrofy filmowane z dużej odległości z jednej z okolicznych wsi. Niedługo po tym jak się okazało, że rozbił się malezyjski samolot pasażerski, wpisy usunięto.
Australijskie media sugerują, że na opublikowanym nagraniu wideo słychać głos Striełkowa, który na żywo komentuje filmowane wydarzenia.
"Samolot został trafiony! (...) Patrz na te punkty, to są spadające fragmenty maszyny (...) to był wybuch (...) patrz, patrz, czarny dym!" - miał mówić przywódca prorosyjskich separatystów. W odpowiedzi na jego słowa drugi mężczyzna mówi na nagraniu: "Warto było go zestrzelić, prawda?! Nie działaliśmy na próżno".
Ukraińskie media przypominają, że Striełkow, którego prawdziwe nazwisko ma brzmieć Girkin, jest pułkownikiem Głównego Zarządu Wywiadu Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej (GRU). Dowodzone przez niego siły mają być odpowiedzialne za zdobycie 29 czerwca ukraińskiej bazy wojskowej i przejęcie systemów przeciwlotniczych Buk, za pomocą których zestrzelony miał być malezyjski samolot.
W czwartek w obwodzie donieckim, gdzie toczą się walki między separatystami a ukraińskimi siłami rządowymi, rozbił się samolot pasażerski linii lotniczych Malaysia Airlines. Zginęło 298 osób, m.in. 154 Holendrów, 43 Malezyjczyków (w tym 15 członków załogi) i 27 Australijczyków. Przedstawiciele amerykańskich władz .
...
Kolejne fakty...
SBU ustaliła miejsce, z którego strzelano do malezyjskiego samolotu
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) ustaliła dokładne miejsce, skąd wystrzelona została rakieta, która strąciła malezyjski samolot z prawie 300 osobami na pokładzie – oświadczył szef kontrwywiadu SBU Witalij Najda.
- Wstępne materiały śledztwa wskazują, że rakietę wystrzelono z okolic miejscowości Sniżne, która kontrolowana jest przez terrorystów. Znamy dokładne miejsce wystrzału, ale w interesie śledztwa nie informujemy o tym. Pracujemy nad tym, żeby dotrzeć do tego miejsca i zabezpieczyć dowody, ale trwają tam działania bojowe – powiedział dziennikarzom.
Sniżne znajduje się na zachód od miasta Torez w obwodzie donieckim. Boeing 777 malezyjskich linii lotniczych spadł na ziemię między tymi dwoma punktami.
Najda oświadczył, że rakietę wystrzelili rosyjscy specjaliści wojskowi kierowani przez osobę o pseudonimie Miner, a rozkaz jej odpalenia wydał przywódca grupy bojowników kontrolujących miasto Gorłówka, obywatel Rosji Igor Biezler.
- Rosja zobowiązana jest do przekazania nam nazwisk ludzi, którzy zaangażowani są w odpalenie rakiety. Domagamy się możliwości przesłuchania członków ekipy (obsługi zestawu, z którego odpalono pocisk) rosyjskich wojskowych, którzy tego dokonali – powiedział.
Zdaniem SBU do obsługi zestawu Buk-M1, z którego miano strzelać, potrzeba trzech osób. - Wiemy, że wraz z zestawem przybyło (na Ukrainę) trzech rosyjskich wojskowych – podkreślił Najda.
Poinformował, że wczoraj, dzień po tragedii malezyjskiego samolotu, Buk-M1 został wywieziony z Ukrainy przez obwód ługański i odjechał w kierunku rosyjskiej miejscowości Wiernieje Oriechowo. Wyjaśnił, że ukraińskie służby udokumentowały przejazd przez granicę z Rosją dwóch samochodów ciężarowych, z których jeden przewoził zestaw Buk z czterema rakietami, a drugi – z trzema.
- Oznacza to, że jedna rakieta została wykorzystana. Wiemy dokładnie, że członkami ekipy tego zestawu byli obywatele Rosji. Wiemy dokładnie, że Federacja Rosyjska stara się ukryć swój udział w akcie terrorystycznym na niebie nad Ukrainą – oświadczył szef kontrwywiadu SBU.
Najda poinformował, że Ukraina przekazała informacje na temat zestrzelenia malezyjskiego samolotu zainteresowanym stronom, w tym FBI. Podkreślił, że SBU nie ma wątpliwości, że bojownicy wiedzieli, że ostrzeliwują samolot pasażerski.
W czwartek Boeing 777 malezyjskich linii lotniczych rozbił się na Ukrainie, niedaleko granicy z Rosją. Według USA najprawdopodobniej samolot został zestrzelony pociskiem ziemia-powietrze odpalonym z obszaru kontrolowanego przez wspieranych przez Rosję separatystów. Samolot leciał z Amsterdamu do Kuala Lumpur. Na pokładzie było 298 osób. Wszystkie zginęły.
...
Wszystko wiadomo .
Ukraina: według SBU separatyści ukrywają rejestratory zestrzelonego samolotu
Kolejne nagranie rozmów separatystów. Znów ich pogrąża
- Nasi towarzysze, tam z wysoka, są bardzo zainteresowani losem czarnych skrzynek. Mam na myśli Moskwę - słychać na podsłuchanej przez ukraińskie SBU rozmowie separatystów po katastrofie malezyjskiego boeinga.
Separatyści przekazują sobie także dyspozycje, aby pod żadnym pozorem nie oddawać rejestratorów lotu nikomu postronnemu, w tym obecnym na miejscu katastrofy obserwatorom OBWE.
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) opublikowała nagrania rozmów prorosyjskich rebeliantów, które świadczą, że ukrywają oni przed władzami Ukrainy i ekspertami międzynarodowymi czarne skrzynki zestrzelonego malezyjskiego samolotu z prawie 300 osobami na pokładzie.
Nagranie przekazano mediom w niedzielę. Występuje w nich osoba zidentyfikowana przez SBU jako Aleksandr Chodakowski, dowódca batalionu Wostok (Wschód), samozwańczej, separatystycznej Donieckiej Republiki Ludowej, który rozmawia przez telefon ze swoimi ludźmi, znajdującymi się w miejscu katastrofy samolotu.
- Kto ma czarne skrzynki? – pyta Chodakowski swego rozmówcę, który jednak nie wie, gdzie znajdują się rejestratory lotu zestrzelonego boeinga 777. - Dowiedz się, jak najszybciej. Pilnie! Moskwa interesuje się, gdzie są te skrzynki. (…) Powinny się one znaleźć pod naszą kontrolą. Wykonaj to zadanie, dobrze? – mówi dowódca.
Drugim rozmówcą Chodakowskiego jest Andrij, pracownik tzw. Ministerstwa Nadzwyczajnych Sytuacji (MNS) Donieckiej Republiki Ludowej. - Mam do was prośbę. To nie jest moja prośba. Nasi towarzysze z góry bardzo interesują się losem czarnych skrzynek. Mam na myśli Moskwę – oświadcza Chodakowski.
- Są tam dwie sztuki (czarne skrzynki) u Chmurego, naczelnika wywiadu Striełka (przywódcy prorosyjskich separatystów Igora Striełkowa). Zróbcie wszystko, przy współpracy z MNS, żeby wszystko, co znajdziecie, nie wpadło to w obce ręce – rozkazuje.
- Wszystko, co znajdziecie, zabierajcie, żeby nie wpadło to w postronne ręce. Wszystkich, którzy tam przyjeżdżają, OBWE i inni – dodaje.
W następnej kolejności Chodakowski rozmawia z innym pracownikiem MNS, który przedstawiony został jako Ołeksij.
- One powinny wyglądać jak takie pomarańczowe beczułki? – dopytuje się Ołeksij. - Więc jedną taką znaleźliśmy... To po prostu skrzynka. Blok nawigacji satelitarnej jest tam napisane – mówi.
- W każdym razie chowaj to. Nie wiadomo, jak to jest zamaskowane – odpowiada Chodakowski.
...
Dosłownie z każdej strony widać że rozkazy są z Kremla a to są opłacani cyngle wykonujący rozkazy . W TEJ CHWILI TO JUŻ ZACHÓD ZBRODNICZO UDAJE ŻE COKOLWIEK NIE JEST JASNE !
Aleksander Kiszniewski | Defence24.pl
Su-25: kontrowersyjny pułap i manipulacje Wikipedią
Podczas konferencji prasowej 21 lipca przedstawiciele rosyjskiego sztabu generalnego konsekwentnie podtrzymywali tezę o tym, że to ukraińska armia jest odpowiedzialna za zestrzelenie malezyjskiego boeinga 777. Stwierdzono także, że to nie system rakietowy Buk, a najprawdopodobniej ukraiński samolot Su-25 wyposażony w rakiety powietrze-powietrze odpowiada ze tę katastrofę.
Zestrzelenie cywilnego samolotu przez maszynę Su-25 prawdopodobnie byłoby możliwe, jednak dość problematyczne. Przede wszystkim nie jest to myśliwiec, a maszyna wsparcia piechoty. Jej zadaniami jest niszczenie wrogich zgrupowań pancernych i śmigłowców.
Su-25 faktycznie może mieć na uzbrojeniu pociski powietrze-powietrze R-60, jednak ich zasięg jest bardzo krótki (szacuje się, że nie większy niż 3-4 kilometry). Najważniejszy fakt jest jednak taki, że pułap tej maszyny jest nie większy niż 7000 metrów, podczas gdy samoloty pasażerskie latają powyżej dziesięciu tysięcy. Co ciekawe, wszystkie źródła zgodnie podają, że maksymalny pułap uzbrojonej maszyny wynosi jedynie 5000 metrów.
Sprawne oko internautów wychwyciło jednak dość "interesującą" aktywność. Strona w rosyjskiej Wikipedii dotycząca Su-25 zaraz po wspomnianej konferencji prasowej została wyedytowana, a maksymalny pułap maszyny został zmieniony na 7000-10 000 metrów. Zbieg okoliczności...
....
I wszystko jasne ! Zbrodniarze sfałszowali Wikipedie czym tylko się pograzyli bardziej !!!
TO ONI TO JASNE !
Wywiad USA publikuje dane, świadczące o współudziale Rosji w zestrzeleniu samolotu nad Ukrainą
Rząd USA opublikował zdjęcia satelitarne oraz dane wywiadowcze świadczące o rosyjskim współudziale w zestrzeleniu pasażerskiego samolotu malezyjskich linii lotniczych nad wschodnią Ukrainą. Z fotografii i zebranych informacji wynika, że Moskwa szkoliła i wyposażyła separatystów, którzy przeprowadzili czwartkowy atak - informuje "The Washington Post".
Agenci amerykańskiego wywiadu powołują się na tor lotu pocisku, ślady odłamków na zestrzelonym samolocie, analizę dźwiękową rozmów telefonicznych separatystów oraz zdjęcia i informacje zebrane w serwisach społecznościowych.
Ośrodek szkoleniowy separatystów w Rosji
Wywiad po raz pierwszy zidentyfikował również rosyjskie instalacje wojskowe niedaleko Rostowa przy granicy z Ukrainą. Zdaniem agentów infrastruktura służy jako wsparcie dla separatystów, walczących po ukraińskiej stronie. Z bazy, jak informuje wywiad, dostarczane jest także uzbrojenie. Czołgi, granatniki i inna broń trafia do separatystów nawet po zestrzeleniu samolotu. Co więcej, Rosjanie celowo dostarczają broń, która ma swoje odpowiedniki w ukraińskim wojsku, dowożony jest także używany sprzęt, który często zalegał w magazynach. Wszystko to ma na celu ukrycie faktycznych śladów wsparcia z Moskwy.
W ośrodku pod Rostowem przeprowadzane są także szkolenia wojskowe. Dowodem na aktywność po stronie rosyjskiej są przede wszystkim zdjęcia satelitarne wykonane na przestrzeni miesiąca. Wynika z nich, że instalacje były stale rozwijane, także w okresie, w którym Moskwa twierdziła, że jej siły nie prowadzą mobilizacji przy granicy.
To nie Ukraińcy
Przedstawiciele wywiadu całkowicie wykluczyli możliwość, że za zestrzeleniem samolotu pasażerskiego stały siły ukraińskie. Agentom udało się ustalić, że momencie zestrzelenia malezyjskiej maszyny Ukraińcy nie mieli w zasięgu jego lotu żadnego systemu przeciwlotniczego.
...
Kolejna porcja niezbitych dowodów ...
"Leci do was ptaszek". Rozmowa separatystów na dwie minuty przed tragedią
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy opublikowała zapis rozmowy telefonicznej między separatystami, na dwie minuty przed zestrzeleniem malezyjskiego Boeinga 777. Rozmawiali: dowódca separatystów Igor Bezler i bojownik o pseudonimie "Najemnik".
Jak wynika z rozmowy opublikowanej przez SBU na dwie minuty przed katastrofą, "Najemnik" meldował Bezlerowi o pojawieniu się celu: - "Ptaszek" do was poleciał. Na razie jeden.
Bezler sądził, że chodzi o samolot wojskowy. - Zwiadowczy, czy duży? - pytał.
- Nie widać przez chmury, bardzo wysoko leci - odrzekł separatysta, słysząc w odpowiedzi od Bezlera: - Dobra, zrozumiałem, przyjąłem.
Słychać, jak Bezler zleca komuś obok: - Zgłoście górze.
Dwie minuty później malezyjski pasażerski Boeing 777 został zestrzelony.
Kilka godzin po katastrofie SBU ujawniła nagranie rozmów, z których wynika, że to separatyści strącili samolot pasażerski.
Boeing 777 linii Malaysia Airlines z 298 osobami na pokładzie został zestrzelony na wschodzie Ukrainy, gdzie toczą się walki między ukraińskimi siłami rządowymi a prorosyjskimi separatystami. W katastrofie zginęli wszyscy pasażerowie i cała załoga.
...
Dowodów nadmiar .
SBU: Rosja sfałszowała zdjęcia satelitarne BUK-ów
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) pokazała wczoraj zdjęcia satelitarne miejsca w pobliżu katastrofy boeinga Malaysia Airlines, wykonane na dwa dni przed zestrzeleniem samolotu. Swoje fotografie wcześniej opublikowała Rosja, sugerując, że wina leży po stronie Ukrainy. Sęk w tym, że fotografie tych samych miejsc znacząco się różnią.
Witalij Najda, szef kontrwywiadu SBU na wczorajszej konferencji prasowej zaznaczył, że analiza porównawcza zdjęć wskazuje, że tzw. rosyjskie "dowody" są fałszywe. - Rosjanie albo dopuścili się licznych i wyraźnych fałszerstw fotografii, albo opublikowali zdjęcia wykonane przez ich satelitę szpiegowskiego na długo przed katastrofą boeinga lotu MH17 - mówił.
Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu rosyjski MON zasugerował, że winę za katastrofę ponosi ukraińskie wojsko. Zbliżenie na fotografii rosyjskiej pokazuje trzy pojazdy, według Rosjan baterie BUK.
Jak informuje wyborcza.pl, zdjęcia, które wczoraj pokazała SBU, różnią się od rosyjskich. Wykonały je prawdopodobnie satelity amerykańskie, bo Ukraina nie ma własnych "szpiegów" w przestrzeni kosmicznej, a wywiad USA przekazał zdjęcia służbom Ukrainy. Witalij Najda podczas konferencji pokazał dwa dowody na fałszerstwa Rosjan.
Zdjęcie tego miejsca pokazane przez Ukraińców różni się dwoma zaoranymi polami: dużym i mniejszym, dodatkową polną drogą i brakiem jakichkolwiek pojazdów. Na zdjęciu Rosjan śladów orki nie ma.
Ukraina: Rosjanie strzelają też z wyrzutni Grad
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) pokazała też wczoraj zdjęcia satelitarne, które – jak oświadczyła – dowodzą, że Rosjanie wdzierają się na ukraińskie terytorium i ostrzeliwują z wyrzutni rakietowych Grad punkty zamieszkane przez ludność cywilną.
- Rosyjskie systemy Grad rozmieszczane są na terytorium Ukrainy, 2 kilometry od granicy z Rosją, całymi bateriami. Z ich pomocą popełniana jest zbrodnia, zabijani są ludzie – powiedział na specjalnie zwołanej konferencji prasowej w Kijowie szef SBU Wałentyn Naływajczenko.
Jak wyjaśnił, na zdjęciach, które udostępniono dziennikarzom, widoczne są ślady odpalania pocisków z wyrzutni Grad zamontowanych na ciężarówkach stojących na polach. Według Naływajczenki, widać też na zdjęciach ślady przekraczających granicę pojazdów rozpoznania sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej oraz zaznaczone są drogi przemieszczania się sprzętu, przekazywanego następnie separatystom prorosyjskim.
Zdjęcia zostały wykonane w lipcu nad obwodem donieckim na wschodzie Ukrainy. Naływajczenko oświadczył, że są to dowody przestępstw wojennych, których Rosja dopuszcza się na Ukrainie.
...
Oczywiście o żadnym zaskoczeniu nie ma mowy . Co to za problem bawić się edytorem grafiki który można darmo ściągnąć Prymitywne chamy .
– Ta tragedia przypomina nam to, co dzieje się, gdy agresja, egoizm i zuchwałe ambicje liderów państw zastępują rozsądek. Przypomina o sytuacjach, gdy zamiast starać się zachować nasz kontynent w spokoju, prowadzi się Europę do niebezpieczeństwa – mówił.
- Trzeba o tym pamiętać także dziś - skwitował Władimir Putin.
...
Tak nie zapomnimy jej możecie być pewni ! Aż do końca będzie walka ...
WASZEGO !!!
Striełkow stanie przed sądem za zbrodnie popełnione w Bośni?
Bośniacy domagają się procesu i osądzenia jednego z liderów prorosyjskich separatystów z tzw. Donieckiej Republiki Ludowej, Igora Striełkowa (Girkina) za zbrodnie, które popełnił w ich kraju. Jak podejrzewają, konflikt na Ukrainie może nie być ostatnią wojną, w której Girkin weźmie udział. O sprawie informuje bośniacki historyk Aziz Tafrov, cytowany przez ukrinform.ua.
Aziz Tafrov jest byłym majorem bośniackiej armii. Wyjaśnia, że Striełkow w młodości walczył w Bośni po stronie Serbów w trakcie wojny na Bałkanach. Jest również byłym agentem rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa.
- Igor Girkin przybył do Bośni wraz z Kozakami jako członek jednostki kozackiej. Miał 23 lata, kiedy pojawił się w Wyszehradzie. Oddział, w którym walczył, popełnił różne zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości. Wśród nich czystki etniczne w Wyszehradzie, Foka, Ruda, a także w Sarajewie. Następnie Striełkow walczył w innych częściach Bośni, po czym wyjechał i obecnie bierze udział w konflikcie na Ukrainie - relacjonuje Tafrov, znawca wojen bałkańskich. Jak zaznacza, Girkin i ludzie, którzy wydawali mu rozkazy, muszą zostać pociągnięci do odpowiedzialności za zbrodnie, których się dopuścili.
Aziz Tafrov jest autorem książki "Greccy i rosyjscy najemnicy w wojnie w Bośni" i w związku z konfliktem trwającym na Ukrainie jest ostatnio częstym gościem mediów.
#Bosnians want to judge #Russia massmurderer #Girkin/ #Strelkov for massacres in #Bosnia war http://t.co/zUvVdQpfIl pic.twitter.com/2mGcJZSTwk
— East of Brussels (@EastOfBrussels) sierpień 12, 2014
...
O proszę to profesjonalni killerzy . Pewnie był i Czeczenii i w Osetii i w Gruzji . Na takich opiera się nazizm .
Rosyjscy ochotnicy w Donbasie. Werbunek, szkolenie i przerzut na Ukrainę
Ochotnicy, którzy z przyczyn ideowych chcą walczyć za "Noworosję" mieli/mają kilka sposobów na trafienie w szeregi separatystów (w terminologii rosyjskiej opołczeńców – opołczenie to pospolite ruszenie kojarzone tradycyjnie z oporem przeciwko inwazji Napoleona i Hitlera).
Werbunek
Ci, którzy są emerytowanymi wojskowymi czy funkcjonariuszami resortów siłowych albo w rezerwie, mogą odnaleźć łatwo kontakt przez starych znajomych z resortów i służb. Jako weterani Specnazu, wojsk powietrznodesantowych i innych, są mile widziani w Donbasie, gdyż są to ludzie przeszkoleni, dobrze obeznani z ciężką bronią. Jeśli jest to możliwe, ochotnicy otrzymują „przydział” zgodny lub przynajmniej zbliżony do tego ze służby. Ci z większym doświadczeniem bojowym otrzymują funkcje dowódcze różnych stopni lub zostają instruktorami.
Innym sposobem jest (było?) szukanie kontaktów przez znajomych i dotarcie np. do tych, którzy zajmują się tzw. „humanitarką” (pomocą humanitarną) – tacy wolontariusze zazwyczaj mają dobry kontakt z lokalnymi dowódcami polowymi. Jeden z ochotników napisał, że jego znajomi sami go znaleźli, potem skontaktował się z ludźmi od „humanitarki”, a następnie – przez Internet - „poznali nas z ludźmi ze wschodniej Ukrainy, którzy werbują ochotników”.
Wielu ochotników, nie mających „zaczepienia” w resortach siłowych, czy różnych organizacjach, zaczynało poszukiwania kontaktu w portalach społecznościowych takich jak „Odnokłassniki”, czy „Wkontaktie”. Biznesmen Siergiej z Petersburga (Legia Cudzoziemska, OMON): „Najpierw szukałem w sieci, telefonowałem do przyjaciół, pytałem, czy nie mają jakichś znajomych, którzy się orientują... [...] Znalezienie odpowiednich kontaktów zajęło mi cztery dni. […] Po jakimś czasie skontaktował się ze mną człowiek z Rostowa.” Ostatnim akordem poszukiwań było skontaktowanie Siergieja z człowiekiem z bliskiego otoczenia Striełkowa.
Kontakty w sieci są niezwykle rozbudowane, wiele informacji zawierają komentarze, przez które można łatwo „złapać” poszukiwany kontakt. W „Wkontaktie” istnieje grupa „Pospolite Ruszenie Donbasu” z dziesiątkami tysięcy wpisów i tysiącami komentarzy. Na stronie zawarto szczegółowe informacje, jak można wstąpić do zgrupowania Striełkowa w Słowiańsku (obecnie bataliony słowiańskie Striełkowa i on sam bronią Doniecka). Wiele komentarzy to prośba o przyjęcie do oddziału jako ochotnika, nierzadko z dokładnym opisem doświadczenia bojowego.
Czasami proces werbowania jest „odwrócony” i to znajomi lub służby kontaktują się z chętnymi ochotnikami. Przykładowo aktywista Swiatosław z Kaliningradu, wraz z grupą znajomych, poszukiwali kontaku poprzez organizacje pomocowe (zbierające pieniądze dla tzw. Noworosji) i partie– bezskutecznie. W pewnym momencie skontaktował się z nim oficer FSB i pokierował dalej.
Także poprzez monitorowanie sieci praktykowane jest, że to służby (np. FSB) „wyszukują” chętnych do wyjazdu i dalej kierują ich tam, gdzie trzeba (czyli do Rostowa). Smaczku dodaje sprawie fakt, że ochotnicy uprzedzani są o tym (w każdym razie byli jeszcze w maju), że są to akcje nielegalne, przy czym Swiatosława poinformował o tym sam oficer FSB, który go „prowadził” (sic!).
Oczywiście pewien margines zaciąganych ochotników może nie spełniać podstawowych wymogów dyscypliny wojskowej i generować problemy np. maruderstwo. Dowódca separatystów w Izwaryno, ps. „Died” (Dziad), narzekał z początkiem lipca, że 95% „chłopaków” jest w porządku, ale nie wszyscy - podaje przykład jednej z grup z Krasnodonu sugerując, że się „szprycowali”. Temat konstatuje stwierdzeniem, że Rosja powinna bardziej uważać, kogo przysyła do Donbasu.
Przeszkolenie
Przeszkolenie, czyli pobyt w „bazie”, jest stosunkowo krótkie (kilka dni, kilkanaście) i zależy od doświadczenia wojskowego ochotnika – warto zaznaczyć, że zdarzają się zupełnie "zieloni", ale wielu, nawet z cywila, ma za sobą bogate doświadczenie w formacjach militarnych, np. Siergiej z Petersburga wyjechał do Donbasu porzucając chwilowo biznes ochroniarski (służył w Legii Cudzoziemskiej i OMON-ie); Siergiej z Jekaterunburga wziął w pracy urlop (desantnik, oficer rezerwy). Pobyt w obozie miał (ma?) raczej charakter formalnego „zbierania” ochotników w grupki i grupy, i wysyłaniu ich do Donbasu. Wielu ochotników zaciąga się z pobudek ideologicznych, a nie materialnych, a ma za sobą służbę w konfliktach lokalnych, np. w Azji Środkowej czy na Kaukazie. W niezależnych wywiadach ochotnicy podkreślają, że nie obiecywano im pieniędzy, a głównie np. wyżywienie i wyposażenie. Jeśli wspominane są pieniądze, to mają one pochodzić od sponsorów lub zbieranych społecznie „datków”.
Motywacja ochotników jest różna. Nie można wykluczyć motywów wyłącznie zarobkowych (najemnicy), jednak wydaje się, że prym wiodą pobudki ideologiczne (z wyraźnie odciśniętym piętnem wykreowanej przez kremlowską machinę propagandową rzeczywistości). Przykładowo motywem może być chęć obrony Rosji (tzw. Noworosji) przed nazistami i banderowcami, których nielegalna junta w Kijowie wysłała na wschód, żeby przeprowadzili czystki etniczne w Donbasie. Propaganda rosyjska ma wielką moc, co wyczuwa się w wypowiedziach ochotników. Przewija się też wątek tragicznych wydarzeń w Odessie z 2 maja, który przedstawiany jest w Rosji, jako celowe podpalenie w Domu Związków ponad 40 aktywistów prorosyjskich (stąd np. w oddziale „Dziada” w Izwaryno znalazł się ochotnik o wiele mówiącym pseudonimie „Odessa”).
Jak utrzymywała już wcześniej strona ukraińska, a niedawno potwierdzili Amerykanie, wielki obóz szkoleniowo-koszarowy znajduje się w Rostowie nad Donem. Amerykańskie zdjęcia satelitarne wskazują, że opuszczona niedawno baza, w ostatnim czasie tętni życiem i znacznie się rozrosła. O przybyciu do Rostowa nad Donem wspominają sami ochotnicy. Ich szkolenie odbywało się początkowo w dużej tajemnicy, np. w maju „bazy” rozlokowane były w okolicznych lasach. Nikt nikogo o nic nie pytał, raczej nie nawiązywano przyjaźni, następowała ciągła rotacja szkolonych. Artur Gasparian z Armenii (dwa lata służby w niezmiennie „gorącym” Nagornym Karabachu) był w maju 2 tygodnie na szkoleniu w jednej z baz: ćwiczono głównie zaprawę fizyczną, porozumiewanie się gestami itp. Tak długi czas szkolenia, związany był zapewne z faktem, że cały czas do oddziału dołączali kolejni ochotnicy, w tym np. Ormianie, Osetyjczycy, Czeczeni i wielu Rosjan (był to pododdział, który włączono w skład batalionu „Wostok”).
Przekraczanie granicy
Przekroczenie granicy nigdy nie było problemem. Można to było uczynić w konwoju humanitarnym, albo w zwykłych samochodach, ostatecznie przeniknąć granicę w bezludnym, niekontrolowanym miejscu (samodzielnie bądź w zorganizowanej grupie). Od Rostowa do granicy działała dobrze zorganizowana siatka przerzutowa (zajmowali się tym Rosjanie). Od czerwca, gdy Ukraińcy stracili kontrolę nad granicą „przepływ” ludzi i sprzętu był (jest) już zupełnie nieskrępowany.
Wcześniej przerzucano ochotników raczej w małych grupach, ale często. Zdarzały się też większe grupy przekraczające granice. Artur z Armeni (pododdział batalionu Wostok) twierdzi, że wyjechali z bazy 23 maja na wojskowych Kamazach, ok. 100 ludzi. Na granicy dołaczyło do nich jeszcze 50 ochotników z innych baz, i tam otrzymali uzbrojenie: granatniki, broń strzelecką, granaty etc. Po stronie ukraińskiej przyjęli ich miejscowi liderzy separatystów, a następnie rozlokowano ich w koszarach zajetej jednostki milicji w Doniecku (pododdział walczył z wiadomym skutkiem o lotnisko 26 maja).
Jak już wspomniano po wybiciu „wyłomu” na granicy (czerwiec) przepływ ludzi i sprzętu odbywał się już bez ograniczeń. Warto w tym miejscu podkreślić, że rosyjskie służby graniczne wchodzą w skład FSB. Eskalacja konfliktu i narastające zapotrzebowanie na bojowników sprawiły, że opisane mechanizmy prawdopodobnie uległy obecnie uproszczeniu, a czas szkolenia skróceniu. Notowana na początku selekcja (odrzucano prośby niewyszkolonych, szukano głównie tzw. „profesjonałów”) też mogła zostać zawieszona.
Ostatnio przez „wyłom” na granicy przemieszczają się całe kolumny „zwartych” pododdziałów, np. Osetyjczycy. Jak podaje serwis InfoResist 4 sierpnia do Czerwonopartizanska wjechać miała duża kolumna czołgów i ciężarówek (ok. 300 bojowników z Kaukazu). „Przyjechaliśmy z Osetii walczyć za Rosję. Ten obszar to część Rosji, a ludzie tu żyjący, to mieszkańcy Rosji. Przyjechaliśmy ich bronić od amerykańskich najemników” - usłyszeli miejscowi.
....
Tak to się robi . Wiemy o nich wszystko .
Rosyjscy ochotnicy w Donbasie. Werbunek, szkolenie i przerzut na Ukrainę
Ochotnicy, którzy z przyczyn ideowych chcą walczyć za "Noworosję" mieli/mają kilka sposobów na trafienie w szeregi separatystów (w terminologii rosyjskiej opołczeńców – opołczenie to pospolite ruszenie kojarzone tradycyjnie z oporem przeciwko inwazji Napoleona i Hitlera).
Werbunek
Ci, którzy są emerytowanymi wojskowymi czy funkcjonariuszami resortów siłowych albo w rezerwie, mogą odnaleźć łatwo kontakt przez starych znajomych z resortów i służb. Jako weterani Specnazu, wojsk powietrznodesantowych i innych, są mile widziani w Donbasie, gdyż są to ludzie przeszkoleni, dobrze obeznani z ciężką bronią. Jeśli jest to możliwe, ochotnicy otrzymują „przydział” zgodny lub przynajmniej zbliżony do tego ze służby. Ci z większym doświadczeniem bojowym otrzymują funkcje dowódcze różnych stopni lub zostają instruktorami.
Innym sposobem jest (było?) szukanie kontaktów przez znajomych i dotarcie np. do tych, którzy zajmują się tzw. „humanitarką” (pomocą humanitarną) – tacy wolontariusze zazwyczaj mają dobry kontakt z lokalnymi dowódcami polowymi. Jeden z ochotników napisał, że jego znajomi sami go znaleźli, potem skontaktował się z ludźmi od „humanitarki”, a następnie – przez Internet - „poznali nas z ludźmi ze wschodniej Ukrainy, którzy werbują ochotników”.
Wielu ochotników, nie mających „zaczepienia” w resortach siłowych, czy różnych organizacjach, zaczynało poszukiwania kontaktu w portalach społecznościowych takich jak „Odnokłassniki”, czy „Wkontaktie”. Biznesmen Siergiej z Petersburga (Legia Cudzoziemska, OMON): „Najpierw szukałem w sieci, telefonowałem do przyjaciół, pytałem, czy nie mają jakichś znajomych, którzy się orientują... [...] Znalezienie odpowiednich kontaktów zajęło mi cztery dni. […] Po jakimś czasie skontaktował się ze mną człowiek z Rostowa.” Ostatnim akordem poszukiwań było skontaktowanie Siergieja z człowiekiem z bliskiego otoczenia Striełkowa.
Kontakty w sieci są niezwykle rozbudowane, wiele informacji zawierają komentarze, przez które można łatwo „złapać” poszukiwany kontakt. W „Wkontaktie” istnieje grupa „Pospolite Ruszenie Donbasu” z dziesiątkami tysięcy wpisów i tysiącami komentarzy. Na stronie zawarto szczegółowe informacje, jak można wstąpić do zgrupowania Striełkowa w Słowiańsku (obecnie bataliony słowiańskie Striełkowa i on sam bronią Doniecka). Wiele komentarzy to prośba o przyjęcie do oddziału jako ochotnika, nierzadko z dokładnym opisem doświadczenia bojowego.
Czasami proces werbowania jest „odwrócony” i to znajomi lub służby kontaktują się z chętnymi ochotnikami. Przykładowo aktywista Swiatosław z Kaliningradu, wraz z grupą znajomych, poszukiwali kontaku poprzez organizacje pomocowe (zbierające pieniądze dla tzw. Noworosji) i partie– bezskutecznie. W pewnym momencie skontaktował się z nim oficer FSB i pokierował dalej.
Także poprzez monitorowanie sieci praktykowane jest, że to służby (np. FSB) „wyszukują” chętnych do wyjazdu i dalej kierują ich tam, gdzie trzeba (czyli do Rostowa). Smaczku dodaje sprawie fakt, że ochotnicy uprzedzani są o tym (w każdym razie byli jeszcze w maju), że są to akcje nielegalne, przy czym Swiatosława poinformował o tym sam oficer FSB, który go „prowadził” (sic!).
Oczywiście pewien margines zaciąganych ochotników może nie spełniać podstawowych wymogów dyscypliny wojskowej i generować problemy np. maruderstwo. Dowódca separatystów w Izwaryno, ps. „Died” (Dziad), narzekał z początkiem lipca, że 95% „chłopaków” jest w porządku, ale nie wszyscy - podaje przykład jednej z grup z Krasnodonu sugerując, że się „szprycowali”. Temat konstatuje stwierdzeniem, że Rosja powinna bardziej uważać, kogo przysyła do Donbasu.
Przeszkolenie
Przeszkolenie, czyli pobyt w „bazie”, jest stosunkowo krótkie (kilka dni, kilkanaście) i zależy od doświadczenia wojskowego ochotnika – warto zaznaczyć, że zdarzają się zupełnie "zieloni", ale wielu, nawet z cywila, ma za sobą bogate doświadczenie w formacjach militarnych, np. Siergiej z Petersburga wyjechał do Donbasu porzucając chwilowo biznes ochroniarski (służył w Legii Cudzoziemskiej i OMON-ie); Siergiej z Jekaterunburga wziął w pracy urlop (desantnik, oficer rezerwy). Pobyt w obozie miał (ma?) raczej charakter formalnego „zbierania” ochotników w grupki i grupy, i wysyłaniu ich do Donbasu. Wielu ochotników zaciąga się z pobudek ideologicznych, a nie materialnych, a ma za sobą służbę w konfliktach lokalnych, np. w Azji Środkowej czy na Kaukazie. W niezależnych wywiadach ochotnicy podkreślają, że nie obiecywano im pieniędzy, a głównie np. wyżywienie i wyposażenie. Jeśli wspominane są pieniądze, to mają one pochodzić od sponsorów lub zbieranych społecznie „datków”.
Motywacja ochotników jest różna. Nie można wykluczyć motywów wyłącznie zarobkowych (najemnicy), jednak wydaje się, że prym wiodą pobudki ideologiczne (z wyraźnie odciśniętym piętnem wykreowanej przez kremlowską machinę propagandową rzeczywistości). Przykładowo motywem może być chęć obrony Rosji (tzw. Noworosji) przed nazistami i banderowcami, których nielegalna junta w Kijowie wysłała na wschód, żeby przeprowadzili czystki etniczne w Donbasie. Propaganda rosyjska ma wielką moc, co wyczuwa się w wypowiedziach ochotników. Przewija się też wątek tragicznych wydarzeń w Odessie z 2 maja, który przedstawiany jest w Rosji, jako celowe podpalenie w Domu Związków ponad 40 aktywistów prorosyjskich (stąd np. w oddziale „Dziada” w Izwaryno znalazł się ochotnik o wiele mówiącym pseudonimie „Odessa”).
Jak utrzymywała już wcześniej strona ukraińska, a niedawno potwierdzili Amerykanie, wielki obóz szkoleniowo-koszarowy znajduje się w Rostowie nad Donem. Amerykańskie zdjęcia satelitarne wskazują, że opuszczona niedawno baza, w ostatnim czasie tętni życiem i znacznie się rozrosła. O przybyciu do Rostowa nad Donem wspominają sami ochotnicy. Ich szkolenie odbywało się początkowo w dużej tajemnicy, np. w maju „bazy” rozlokowane były w okolicznych lasach. Nikt nikogo o nic nie pytał, raczej nie nawiązywano przyjaźni, następowała ciągła rotacja szkolonych. Artur Gasparian z Armenii (dwa lata służby w niezmiennie „gorącym” Nagornym Karabachu) był w maju 2 tygodnie na szkoleniu w jednej z baz: ćwiczono głównie zaprawę fizyczną, porozumiewanie się gestami itp. Tak długi czas szkolenia, związany był zapewne z faktem, że cały czas do oddziału dołączali kolejni ochotnicy, w tym np. Ormianie, Osetyjczycy, Czeczeni i wielu Rosjan (był to pododdział, który włączono w skład batalionu „Wostok”).
Przekraczanie granicy
Przekroczenie granicy nigdy nie było problemem. Można to było uczynić w konwoju humanitarnym, albo w zwykłych samochodach, ostatecznie przeniknąć granicę w bezludnym, niekontrolowanym miejscu (samodzielnie bądź w zorganizowanej grupie). Od Rostowa do granicy działała dobrze zorganizowana siatka przerzutowa (zajmowali się tym Rosjanie). Od czerwca, gdy Ukraińcy stracili kontrolę nad granicą „przepływ” ludzi i sprzętu był (jest) już zupełnie nieskrępowany.
Wcześniej przerzucano ochotników raczej w małych grupach, ale często. Zdarzały się też większe grupy przekraczające granice. Artur z Armeni (pododdział batalionu Wostok) twierdzi, że wyjechali z bazy 23 maja na wojskowych Kamazach, ok. 100 ludzi. Na granicy dołaczyło do nich jeszcze 50 ochotników z innych baz, i tam otrzymali uzbrojenie: granatniki, broń strzelecką, granaty etc. Po stronie ukraińskiej przyjęli ich miejscowi liderzy separatystów, a następnie rozlokowano ich w koszarach zajetej jednostki milicji w Doniecku (pododdział walczył z wiadomym skutkiem o lotnisko 26 maja).
Jak już wspomniano po wybiciu „wyłomu” na granicy (czerwiec) przepływ ludzi i sprzętu odbywał się już bez ograniczeń. Warto w tym miejscu podkreślić, że rosyjskie służby graniczne wchodzą w skład FSB. Eskalacja konfliktu i narastające zapotrzebowanie na bojowników sprawiły, że opisane mechanizmy prawdopodobnie uległy obecnie uproszczeniu, a czas szkolenia skróceniu. Notowana na początku selekcja (odrzucano prośby niewyszkolonych, szukano głównie tzw. „profesjonałów”) też mogła zostać zawieszona.
Ostatnio przez „wyłom” na granicy przemieszczają się całe kolumny „zwartych” pododdziałów, np. Osetyjczycy. Jak podaje serwis InfoResist 4 sierpnia do Czerwonopartizanska wjechać miała duża kolumna czołgów i ciężarówek (ok. 300 bojowników z Kaukazu). „Przyjechaliśmy z Osetii walczyć za Rosję. Ten obszar to część Rosji, a ludzie tu żyjący, to mieszkańcy Rosji. Przyjechaliśmy ich bronić od amerykańskich najemników” - usłyszeli miejscowi.
....
Tak to się robi . Wiemy o nich wszystko .
Ekskomunika za wojnę z Ukrainą
KAI |
Wieloletnie kary ekskomuniki czekają tych, którzy dobrowolnie biorą udział w „bratobójczej wojnie” na Ukrainie lub podżegają do niej. Zapowiedział to w kazaniu wygłoszonym 31 sierpnia w cerkwi św. Bazylego Wielkiego w miasteczku Staraja Russa w obwodzie nowgorodzkim miejscowy proboszcz 47-letni ks. Grigorij Machnow-Wajtienko.
„Ja, niegodny ksiądz Grigorij, na mocy danej mi władzy, na podstawie kanonów św. Bazylego Wielkiego, odłączam od komunii świętej na 20 lat tych wszystkich, którzy z własnej woli wzięli w ręce broń w celu udziału w bratobójczej wojnie na Ukrainie. Również na podstawie kanonów św. Bazylego Wielkiego na 11 lat odłączam od komunii tych wszystkich, którzy swoją działalnością i swymi słowami ustnie lub pisemnie podżegali do udziału w tej bratobójczej wojnie. Amen” – powiedział ks. proboszcz we wspomnianym kazaniu.
Ks. Grigorij Machnow-Wajtienko urodził się 3 września 1967 w Moskwie, gdzie spędził dzieciństwo i młodość. Ukończył Państwowy Instytut Kinematografii (WGIK), po czym pracował jako reżyser w Centralnej Telewizji Rosyjskiej, kierował komercyjnymi spółkami telewizyjnymi, filmowymi i radiowymi. W latach 2003-08 był generalnym dyrektorem prawosławnego kanału telewizyjnego „Błagowiest”. W tym czasie kształcił się także w seminarium duchownym. 2008 arcybiskup nowgorodzki i staroruski Leon wyświęcił go na diakona a 13 lutego 2009 – na kapłana.
Niedawno wrócił on z Kramatorska w obwodzie donieckim na Ukrainie i właśnie pod wpływem pobytu w tym mieście i tego, co tam widział, postanowił wydać oświadczenie, które przekazał środkom przekazu.
Miasteczko Staraja Russa znajduje się w obwodzie nowgorodzkim i obecnie mieszka w nim ponad 30 tys. ludzi.
http://m.gosc.pl/doc/2144948.Ekskomunika-za-wojne-z-Ukraina
...
Tak z własnej woli ! Bo ci co mają rozkaz z Kremla wprawdzie muszą ale czynią zło te grzechy idą na sumienia tych co rozkazują . Bo to się nie rozpływa . Także kłamstwo jest grzechem . 8 przykazanie ! Za to jest piekło ! ZA JEDNO FAŁSZYWE ŚWIADECTWO ! A taki Kisieliow ile razy już wysłużył piekło ? A co dopiero ofiary śmiertelne . I to działa na odwrót . Kto broni Ukrainy zasługuje na niebo . Kto się zgłasza do walki i walczy jest bohaterem !
A to się ksiądz odważył ! W stanie grzechu ciężkiego nie wolno bezczescic ciała i krwi Jezusa ! A tu mamy potworne ciężkie grzechy !
Władimir Putin zapalił świeczkę dla tych, "którzy ucierpieli broniąc ludzi z Noworosji"
Prezydent Rosji Władimir Putin wieczorem odwiedził cerkiew Świętej Trójcy na Worobiowych Gorach w Moskwie, gdzie - jak sam poinformował - zapalił świeczkę w intencji "tych, którzy ucierpieli, broniąc ludzi w Noworosji".
Cerkiew na Worobiowych Gorach, usytuowana tuż obok popularnego punktu widokowego, z którego tysiące turystów codziennie podziwiają panoramę Moskwy, uważana jest za świątynię uchodźców ze wschodniej Ukrainy. Zbierane są tam datki pieniężne i dary rzeczowe dla mieszkańców zbuntowanego Donbasu.
Putin spędził w cerkwi kilka minut. Gdy wychodził, dziennikarze zapytali go, w czyjej intencji zapalił świeczkę. - Tych, którzy ucierpieli, broniąc ludzi w Noworosji - odpowiedział.
...
Świeczki to se może palić . Posyła ludzi do piekła i pali świeczki ...
W ubiegły czwartek kontrolowane przez Kreml stacje telewizyjne po raz pierwszy pokazały materiały o rosyjskich żołnierzach, którzy zginęli na Ukrainie. Wcześniej Moskwa zaprzeczała, by żołnierze z Rosji uczestniczyli w konflikcie na Ukrainie.
Dzień wcześniej prokremlowskie telewizje nadały wspólne oświadczenie czterech organizacji weteranów wojennych - Związku Oficerów, Związku Żołnierzy Wojsk Powietrznodesantowych Rosji, Związku Weteranów Afganistanu i Braterstwa Bojowego - w którym te zaapelowały do Rosjan, aby rosyjskich ochotników walczących w południowo-wschodniej Ukrainie uważali za bohaterów.
...
Bohater musi czynić dobro . W ogóle co to za bohaterstwo napaść na słabszy kraj w stanie kryzysu . To tchórzostwo . Tak samo jak walka z Rosja za plecami . Jak przegrali to wjechały czołgi oddziałów pancernych . I jeszcze przecież im płacą . To jest hańba .
Cerkiew Świętej Trójcy na Worobiowych Gorach jest też świątynią moskiewskich motocyklistów, w tym tych z zaprzyjaźnionego z Putinem klubu "Nocne Wilki".
O cerkwi tej stało się głośno w 2009 roku, gdy w jej przedsionku pojawiła się fotografia Putina. Znalazła się ona wśród sześciu wyeksponowanych tam w pozłoconych ramach portretów.
W górnym rzędzie umieszczono wizerunki trzech patriarchów Moskwy i Wszechrusi, w tym obecnego zwierzchnika rosyjskiej Cerkwi prawosławnej Cyryla. Bezpośrednio pod nimi wywieszono zdjęcia Putina, ówczesnego burmistrza Moskwy Jurija Łużkowa i feldmarszałka Michaiła Kutuzowa. Wierni nazwali tę galerię "ikonostasem nowych świętych".
Moskiewskie media zauważyły wówczas, że niektórzy spośród "nowych świętych" mają bezpośredni związek ze świątynią na Worobiowych Gorach - Kutuzow modlił się tam w 1812 roku przed podjęciem decyzji o oddaniu Moskwy bez walki wojskom Napoleona, a Putin często bywał tam zanim został prezydentem.
...
To jest jaskinia szatana . Nie wystarczy zbudować czegoś na kształt kościoła i zawiesić obrazek Putina żeby się ludzie do niego modlili aby był kościół . To jest ponura satanistyczna farsa .
Tylko że nie do śmiechu ... Bo gdzie oni trafili ? Za niesprawiedliwą wojnę ... Jedyne ich szczęście że Ukraińcy ich zabili . A więc karę ponieśli ... Jakąś szansa na czyściciec może jest ...
Mnisi chcą obłożyć Władimira Putina klątwą
Mnisi z Góry Atos chcą, żeby prawosławni biskupi obłożyli klątwą Władimira Putina. Ma to być kara za "rozpętanie wojny z braćmi w wierze na Ukrainie" - napisali w specjalnym oświadczeniu duchowni z klasztoru świętego Sawy Serbskiego. Ich stanowisko mają popierać także mnisi z innych monasterów.
Jeżeli któryś z biskupów rzeczywiście obłoży klątwą prezydenta Rosji, to nie będzie on mógł nawet wejść do cerkwi. - Tylko klątwa rzucona przez biskupów ma taką moc - mówi IAR Krzysztof Gołębiowski z Katolickiej Agencji Informacyjnej.
Dziennikarz wyjaśnia, że w prawosławiu są dwa rodzaje potępień: wielkie i małe. - To byłoby wielkie, jednoznaczne z anatemą. W praktyce ktoś obłożony klątwą nie ma prawa korzystać z sakramentów. By móc wrócić do cerkwi, musi odpokutować zło, którego się dopuścił. To biskupi lub jeden z nich podejmuje decyzję, czy pokuta była wystarczająca - dodaje Krzysztof Gołębiowski.
Według mnichów z klasztoru świętego Sawy Serbskiego na greckiej Górze Atos, Władimir Putin "niszczy naród rosyjski". Przypominają, że obecny prezydent Federacji Rosyjskiej wywodzi się z KGB.
Raczej mało prawdopodobne, aby Putina obłożył klątwą zwierzchnik prawosławia moskiewskiego, Cyryl. Zbyt wiele jest tu powiązań między władzą i cerkwią. Jednak już samo wezwanie do rzucenia klątwy ma istotne znaczenie dla duchownych i świeckich. Minisi z Góry Atos cieszą się ogromnym autorytetem u wszystkich wyznawców prawosławia.
....
Jestem zbudowany ! Gora Athos sie odradza ! Trzeba lud chronic przed pieklem ! Nie ma nic wazniejszego !
Władimir Putin: świat przymyka oczy na łamanie praw człowieka na Ukrainie
Prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin zarzucił międzynarodowym organizacjom broniącym praw człowieka przymykanie oczu na - jak to ujął - brutalne łamanie fundamentalnych praw człowieka na południowym wschodzie Ukrainy.
Putin ocenił też, że wydarzenia na Ukrainie "obnażyły pełnowymiarowy kryzys prawa międzynarodowego, bazowych norm Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka oraz Konwencji w sprawie zapobiegania i karania za zbrodnie ludobójstwa".
- Jesteśmy świadkami podwójnych standardów w ocenie zbrodni przeciwko ludności cywilnej na południowym wschodzie Ukrainy, łamania fundamentalnych praw człowieka, w tym prawa do życia i prawa do nietykalności. Ludzie są tam poddawani torturom, brutalnym i urągającym ich godności karom, dyskryminacji i niepraworządnym decyzjom - zauważył na spotkaniu z Radą ds. rozwoju społeczeństwa obywatelskiego i praw człowieka przy prezydencie FR.
Rada jest ciałem doradczym prezydenta Rosji. Zasiadają w niej przedstawiciele organizacji pozarządowych, w tym również krytycznych wobec Kremla, a także naukowcy i znani publicyści. Na jej czele stoi obrońca praw człowieka Michaił Fiedotow.
...
Sam sie ocenil ! Dokladnie to robil na Ukrainie !
Szwedzki samolot pasażerski cudem uniknął zderzenia z rosyjskim samolotem rozpoznawczym
Samolot pasażerski cudem uniknął zderzenia z rosyjskim samolotem rozpoznawczym nad Bałtykiem. Doszło do tego 3 marca, ale informację tę upubliczniono dopiero teraz.
Według raportu think-tanku "European Leadership Network", do incydentu doszło 80 kilometrów na południowy wschód od szwedzkiego miasta Malmoe. Boeing 737 linii Scandinavian, lecący z Kopenhagi do Rzymu, minął w odległości 90 metrów rosyjski samolot, który nie poinformował wcześniej o swoim położeniu.
Według autorów raportu, zderzenia udało się uniknąć tylko dzięki dobrej widoczności i czujności pilotów Boeinga, który wiózł 132 pasażerów.
Raport "European Leadership Network" nosi tytuł "Niebezpieczne konfrontacje. Incydenty wojskowe między Rosją a Zachodem w 2014 roku". Opisano w nim 45 incydentów z udziałem rosyjskich sił zbrojnych, do których doszło od początku roku. Znalazła się tam sprawa uprowadzenia przez Rosjan oficera estońskiego wywiadu i pojawienia się w październiku rosyjskiego okrętu podwodnego u wybrzeży Szwecji.
...
BYDLAKI ZAMORDOWALI BY KOLEJNYCH ! STRZELAC DO NICH ! SCIANA OGNIA ! NIEBO MUSI BYC BEZPIECZNE DLA LUDZI ! ZESTRZELIWAC WSZELKIE SOWIECKIE ŁAJNO !
"Nowaja Gazieta": Kreml miał plan ataku na Ukrainę już przed rokiem
Kreml miał plan inwazji na Ukrainę na długo przed obaleniem Wiktora Janukowycza. Rosyjska liberalna "Nowaja Gazieta" dotarła do oficjalnego dokumentu rządowego, który przedstawia strategię działań wojennych. Ostatecznie Władimir Putin miał ją zaakceptować przed rokiem.
Według redaktora naczelnego, Dmitrija Muratowa, został on opracowany między 4 a 15 lutego ubiegłego roku. 22 lutego Wiktor Janukowycz uciekł z Kijowa do Rosji. Autorzy dokumentu określają ówczesnego ukraińskiego prezydenta jako "człowieka bez zasad moralnych i siły woli, którego upadku należy się spodziewać lada moment".
...
WIDZICIE JAK ONI OCENIAJA JANUKOWICZA ! BEZ ZASAD MORALNYCH ! I O TAKIM MOWILI ZE TO PRAWOWITY PREZYDENT ! CO O NICH POWIEDZIEC ? JANUKOWYCZ PRZY NICH TO JESZCZE WZOR MORALNY !
Cała strategia ataku na Ukrainę zawiera plany rozbicia tego kraju na autonomiczne regiony, a następnie ich aneksję. "Główne natarcie ma uderzyć w Krym i obwód charkowski, celem jest przyłączenie wschodnich regionów" - piszą autorzy planu.
W wywiadzie dla "Echa Moskwy" Muratow powiedział, że strategia zakładała także kampanię propagandową, która miała usprawiedliwić rosyjski atak na arenie międzynarodowej.
Redaktor naczelny "Nowej Gaziety" oświadczył, że nie może z całą pewnością określić autorów planu, prawdopodobnie jednak był wśród nich rosyjski oligarcha Konstantin Malofajew. Miał on także sfinansować prorosyjskie powstanie na Krymie i dać merowi Sewastopola milion dolarów łapówki. Według Dmitrija Muratowa, należy przypuszczać, że dokument trafił następnie do doradców prezydenta Rosji, a potem do Władimira Putina, który go zaaprobował.
!!!
I WSZYSTKO JASNE ! ZRESZTA OD POCZATKU BYLO !
Przesledzmy droge do Donbasu przerzucanych z Rosji ...
Jego czołg brał udział w walkach Łogwinowie, w kotle debalcewowskim. Gdy został trafiony pociskiem, cudem wydostał się z płonącej maszyny. By ugasić ubranie, tarzał się w śniegu. Następnie, z poparzeniami i ranami, został przewieziony do szpitala klinicznego w Doniecku.
Do Donbasu przyjechał dobrowolnie. Dotychczas na wschód Ukrainy trafiali żołnierze służby zasadniczej, więc do Rostowa przyjechał jako poborowy. Do batalionu czołgowego, w Ułan Ude, trafił już po podpisaniu kontraktu. Stamtąd został skierowany na manewry, jak się okazało w nieznanym kierunku.
Wyjazdowi towarzyszyły szczególne środki ostrożności. Żołnierze musieli zamalować numery czołgów, odpruć naszywki, zostawić paszporty. Mimo że dowództwo nie poinformowało ich o kierunku wyjazdu, domyślali się, że zostaną skierowani na Ukrainę. Jak mówi Dorżi, był do tego przygotowany moralnie oraz psychicznie. Ich transport był piątym oddelegowanym tego dnia, a jak wspomina czołgista, transporty odjeżdżały dzień w dzień.
Ćwiczenia odbywały się w obwodzie rostowskim i trwały trzy miesiące. Żołnierze nie byli informowani, czy ich manewry są tylko pokazem siły, czy zostaną skierowani do walk. Po zakończeniu tego okresu dostali rozkaz wymarszu na Ukrainę.
Przed wyruszeniem odebrano im dokumenty oraz telefony. Nie poinformowano ich o celu wymarszu. Zorientowali się, gdzie są, gdy zobaczyli tablicę informacyjną z nazwą miasta i literami DNR – Doniecka Republika Ludowa. Jak twierdzi, do Doniecka wjechało 31 czołgów. W jego batalionie było 120 żołnierzy, a łącznie cały kontyngent liczył około 300 osób.
Przed podjęciem walk nie zostali poinformowani, że ich zadaniem jest zamknięcie okrążenia wokół Debalcewa. Jak relacjonuje czołgista, rozkaz był prosty – zająć pozycje, strzelać do wychodzących z kotła, nie brać jeńców. Twierdzi, że nie współpracowali z separatystami i nie strzelali do ludności cywilnej. Mówi też, że zostali poinformowani przez dowódców o obecności najemników z Polski, choć sam ich nie widział.
Pytany, czy żałuje swego udziału w walkach, odpowiada, że nie. Uważa, że ludzie mają prawo decydować o sobie i jeśli Donieck chce być niepodległy, to powinien taki być. Wspomina też słowa lekarza i pielęgniarek, którzy mówili mu, że chcą mieć taki rząd jak Rosjanie, że chcą mieć Putina. Twierdzi, że stanął po właściwej stronie. Walki na Ukrainie postrzega jako obronę Rosji przed NATO, które, według niego, może umiejscowić tam swoje rakiety i wycelować je w Rosję.
...
Oczywiscie nazista niczego nie zaluje nigdy . Powtarza kazde zdanie nazistowskiej propagandy nie dlatego ze jest glupi tylko podły . Zamazuje wlasne zle czyny . To nie naiwnosc pomylki glupota . To by zniklo po paru dniach patrzenia na to wszystko . Zaden uczciwy naiwniak nie moze byc naiwny w nieskonczonosc . Zwlaszcza gdy widzi na wlasne oczy . Rosjanie nie sa oglupieni ! Oni CHCĄ TEGO SŁUCHAĆ ! TO IM DOSTARCZA ALIBI ! I TO JEST PRAWDA ! DLATEGO BEDZIE KARA !
Niemcy: dziesięciokrotnie więcej zabitych na Ukrainie - AFP
Niemiecki wywiad szacuje, że liczba ofiar śmiertelnych wojny na Ukrainie jest dziesięciokrotnie większa, niż oficjalne dane. "Frankfurter Allgemeine Zeitung" podaje, że według informacji wywiadowczych, zabitych jest 50 tysięcy - to zarówno ukraińscy cywile, jak i wojskowi. Prezydent Petro Poroszenko powiedział wczoraj na konferencji w Monachium, że na wojnie zginęło 1200 żołnierzy i 5400 cywilów. Także ONZ podawało mniejszą liczbę zabitych.
Działania wojenne na wschodniej Ukrainie trwają od kwietnia ubiegłego roku.
...
Ukraina zna liczbę po własnej stronie . Co się dzieje po stronie Ruskich nikt nie wie nawet Putin . Za wszystko odpowiedzą .
Rosyjski dziennikarz przyznał, że wymyślił śmierć 10-letniej dziewczynki
8 kwietnia 2015, 11:17
Rosyjski dziennikarz przyznał w rozmowie z reporterką BBC, że kazano mu wymyślić historię o 10-letniej dziewczynce, która zginęła w ostrzale w Doniecku. To prawdopodobnie tylko jedna z wielu manipulacji mediów opisujących konflikt rosyjsko-ukraiński.
Rosyjska telewizja poinformowała kilka dni temu, że w ostrzale Doniecka zginęła 10-letnia dziewczynka. Natalia Antelava i Abdujalil Abdurasulov z BBC próbowali dowiedzieć się więcej na ten temat. Dziennikarze pojechali do Doniecka, wypytywali wojskowych i przypadkowych ludzi napotkanych na ulicach. Wszyscy przyznawali, że słyszeli w telewizji o śmierci dziewczynki, jednak nikt nic nie wiedział na temat okoliczności tego zdarzenia. Co zastanawiające, nikt z mieszkańców Doniecka nie słyszał także nic o żadnym ostrzale w ostatnich dniach.
Natalia Antelava i Abdujalil Abdurasulov podczas swego dziennikarskiego śledztwa rozmawiali m.in. z rzecznikiem "ministerstwa obrony" separatystów Eduardem Basurinem oraz rzecznikiem kostnicy w Doniecku Nikołajem Kalashnikovem. Oni również nie umieli powiedzieć nic więcej ponad to, że słyszeli o śmierci 10-latki.
Mimo wielu wysiłków, dziennikarzom nie udało się trafić na ślad dziecka. Dopiero podczas spotkania z dziennikarzami rosyjskiej telewizji zrozumieli dlaczego. Rosjanie przyznali, że nie było żadnego ostrzału, a śmierć dziewczynki sfałszowali na potrzeby swojego materiału.
...
NAPRAWDĘ SZUKALI TEJ DZIEWCZYNKI? Jeszcze się nie zorientowali jakie to jest potworne? To jest nazizm! W wersji Rosja. I dlaczego nazywajcie tych ,,ludzi" dziennikarzami?
Nieznany film rok po zestrzeleniu malezyjskiego boeinga MH17. Widać, jak przeszukują bagaże ofiar
akt. 17 lipca 2015, 13:12
Rok po zestrzeleniu nad Ukrainą boeinga z 298 osobami na pokładzie w australijskich mediach opublikowano, nieznany dotąd, materiał wideo nagrany w dniu katastrofy. Przedstawia on najprawdopodobniej prorosyjskich separatystów przeszukujących bagaże pasażerów samolotu malezyjskich linii lotniczych. Minister spraw zagranicznych Australii Julie Bishop podkreśliła, że film "wywołuje obrzydzenie".
Na nagraniu widać, jak mężczyźni wyrzucają z toreb i plecaków całą zawartość. W ich głosach słychać zaskoczenie, że był to cywilny samolot.
Australijscy politycy są zszokowani filmem. - Oglądanie tego wideo wywołuje obrzydzenie. Bardzo zastanawiające jest dlaczego opublikowano je właśnie teraz - 12 miesięcy od zestrzelenia MH17 - podkreśliła szefowa australijskiej dyplomacji w wywiadzie telewizyjnym. Podkreśliła, że tego typu materiał musi wywołać szczególnie negatywne uczucia wśród rodzin i bliskich ofiar.
...
Rosja to naprawdę kraj szatana.
Rosyjski paszport ujawnia: aneksję Krymu planowano dużo wcześniej
Paszport został wydany na kilka miesięcy przed aneksją Krymu - istock
Władze Litwy odrzuciły wniosek o wizę wjazdową obywatela Rosji, w którego paszporcie w rubryce miejsce urodzenia figurowała Republika Krym jako część Rosji - poinformowało w MSZ. Paszport wydano w grudniu 2013 r., czyli jeszcze przed aneksją Krymu.
Szef litewskiego MSZ Linas Linkeviczius powiedział, że to potwierdza, że Moskwa planowała przejęcie tego ukraińskiego regionu. Wniosek o wizę został odrzucony przez litewski konsulat w rosyjskim obwodzie kaliningradzkim - pisze agencja BNS. MSZ Litwy zamieściło na Twitterze zdjęcie paszportu, w którym obok daty urodzenia jego właściciela, który przyszedł na świat w roku 1992, widniało miejsce urodzenia - Republika Krym/Rosja. Paszport wydano w grudniu w roku 2013.
REKLAMA
Zgodnie z unijnymi zasadami wiza nie może zostać wydana w przypadku poważnych wątpliwości dotyczących autentyczności czy prawdziwości danych, toteż podjęto decyzję o niewydawaniu wizy - powiedział dzisiaj agencji BNS minister Linkeviczius.
Paszport został wydany na kilka miesięcy przed aneksją Krymu, co wraz z innymi faktami świadczy o konsekwentnych przygotowaniach Rosji do zaanektowania Krymu, a także o tym, że aneksja nie miała nic wspólnego z rzekomym naruszaniem praw ludności rosyjskojęzycznej, a niewiarygodne referendum, którego wyników nie uznała społeczność międzynarodowa, było jedynie zasłoną dymną dla zajęcia sąsiedniego terytorium, co planowano już wcześniej - powiedział szef litewskiej dyplomacji.
Zapytany, czy sądzi, że władze rosyjskie, które wydały paszport, wiedziały, że zajmą Krym, Linkeviczius odpowiedział, że tak należy przypuszczać. - Paszport, w którym Krym stanowi część Rosji, wydano na trzy miesiące przed tzw. referendum; sami musimy sobie odpowiedzieć, co to oznacza. A to oznacza, że przygotowania szły pełną parą w najdrobniejszych szczegółach - powiedział szef litewskiego MSZ.
Wchodzący w skład Ukrainy Półwysep Krymski został zaanektowany przez Rosję w marcu 2014 roku po referendum uznanym przez władze Ukrainy i Zachód za nielegalne.
...
Fakty sa jednoznaczne. Zbrodnia planowana z wyprzedzeniem od lat. To by kiedys nastapilo. To kraj zbojecki.
Rosja: lotnictwo zrzucało bomby z napisami "Na Berlin!" i "Za Stalina!"
Lotnictwo zrzucało bomby z napisami "Na Berlin!" i "Za Stalina!" - ALEXANDER NEMENOV - MAXIM MARMUR / AFP
Podczas niedawnych manewrów lotnictwa Marynarki Wojennej Federacji Rosyjskiej w obwodzie kaliningradzkim używano bomb z odręcznymi napisami "Na Berlin!" i "Za Stalina!" - informuje w środę radio Echo Moskwy.
Ta niezależna stacja powołuje się na Centralny Portal Marynarki Wojennej Rosji (www.flot.com), który opublikował serię zdjęć z tych ćwiczeń. Odbyły się one na początku sierpnia.
REKLAMA
Hasła "Na Berlin!" i "Za Stalina!" były szeroko wykorzystywane przez wojska radzieckie w czasie wojny z hitlerowskimi Niemcami. Umieszczano je m.in. na czołgach, bombach i rakietach.
W manewrach w obwodzie kaliningradzkim uczestniczyły samoloty Su-24 i An-26 oraz śmigłowce Mi-24 i Ka-27 z Floty Bałtyckiej, Floty Północnej, Floty Czarnomorskiej i Floty Oceanu Spokojnego. Zrzucanie bomb z produkowanych w latach 1969-86 samolotów An-26 ćwiczono po raz pierwszy od 20 lat.
Echo Moskwy odnotowało, że na ćwiczenia zwrócił uwagę niemiecki "Bild", który określił je jako przejaw niebezpiecznych tendencji we władzach i w armii Rosji. Zdaniem rosyjskiej rozgłośni jest mało prawdopodobne, by napisy na bombach pojawiły się bez wiedzy dowódców.
Sterowane z Kremla media często kreślą paralele między walką ZSRR z faszyzmem w czasie II wojny światowej i obecną konfrontacją Rosji ze światem zachodnim na tle konfliktu na Ukrainie.
...
Jak widac to sa swiry i tesknia za stalinizmem.
Na Ukrainie zatrzymano sprawcę ataku na eksperta ws. malezyjskiego boeinga
po/
2016-04-11, 19:22
Skomentuj
0
"Władze Ukrainy zatrzymały wykonawcę zamachu na Ołeksandra Ruwina, głównego eksperta, badającego zestrzelenie w lipcu 2014 r. boeinga linii Malaysia Airlines" - poinformował Anatolij Matios z Głównej Prokuratury Wojskowej.
Aero Icarus/Flickr (CC BY-SA 2.0)
Świat
Turyści znaleźli szczątki. Możliwe, że to...
- Zleceniodawcy jego zabójstwa nie zostali ujęci, jednak ich ślady prowadzą do "sąsiedniego państwa" - oświadczył w poniedziałek Matios na konferencji prasowej w Kijowie.
Ruwin, dyrektor Kijowskiego Naukowo-Badawczego Instytutu Ekspertyz Sądowych, został postrzelony 18 listopada 2015 roku przed swoim domem w Kijowie. Kilka dni później miał wystąpić w Hadze, na spotkaniu uczestników międzynarodowego śledztwa w sprawie katastrofy malezyjskiego Boeinga 777, gdzie miał przedstawić ukraiński raport na ten temat.
Wielokrotne połączenia telefoniczne z Rosją
Prokuratura uważa, że zadaniem zamachowcy było niedopuszczenie do tego wystąpienia Ruwina. "Według jednej z wersji śledztwa zamówienie na to zabójstwo nadeszło spoza granic naszego kraju. Mogą świadczyć o tym uzyskane przez nas dane dotyczące wielokrotnych połączeń telefonicznych z sąsiednim państwem - powiedział Matios.
Według niego zamachu na Ruwina próbował dokonać członek krymskiej grupy przestępczej "Baszmaki", związanej ze środowiskiem kryminalnym Rosji.
Atak rosyjskim pociskiem ziemia-powietrze Buk
W katastrofie Boeinga 777 malezyjskich linii lotniczych nad wschodnią Ukrainą zginęło 298 osób, głównie obywatele Holandii. W opublikowanym 13 października ubiegłego roku raporcie na temat katastrofy ogłoszono, że do strącenia maszyny, która wykonywała lot MH17 z Amsterdamu do Kuala Lumpur, został wykorzystany wyprodukowany w Rosji pocisk ziemia-powietrze Buk. Międzynarodowe śledztwo koordynowane przez Holandię nie wskazało jednak, kto wystrzelił rakietę.
Zachód i Kijów uważają, że samolot najprawdopodobniej został zestrzelony przez wspieranych przez Rosję separatystów, którzy od 2014 r. kontrolują część obszarów Donbasu na wschodzie Ukrainy. Moskwa stanowczo odrzuca te oskarżenia i wskazuje na siły ukraińskie jako na sprawców katastrofy.
PAP
...
KREML CHCIAL ZGLADZIC EKSPERTA!