Bieda, nędza i bezdomność ...
Serwis znalezionych frazLinki
- Ashley...
- Fundacja Junior poszukuje wolontariuszy!
- Kursy dla opiekunek dzieciÄcych domowych!
- Lato First Minute
- Warsztaty psychologiczne "MiĹoĹÄ"
- Multikulturowe warsztaty jÄzykowe!!!
- Livigno (Skipass free) - ZakoĹczenie sezonu!
- PRACA NAUKOWA
- ZapowiedĹş dziesiÄ tek tysiÄcy kontroli w caĹej Polsce PIP !!!
- poszukiwani mÄĹźczyĹşni! i nie tylko :)
- Notatki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- reszka.htw.pl
Ashley...
Australia: Spali pod chmurką dla bezdomnych
Australijski minister spraw zagranicznych Kevin Rudd i szefowie wielkich przedsiębiorstw spędzili noc z czwartku na piątek śpiąc na ulicach Sydney, chcąc w ten nietypowy sposób zebrać pieniądze dla prawdziwych bezdomnych.
W ramach akcji "Dyrektor pod chmurką" szefowie wielkich banków, towarzystw lotniczych i koncernów wydobywczych spędzili noc jedynie w śpiworach, w samym środku australijskiej zimy. Akcja umożliwiła zebranie aż 4 milionów dolarów australijskich (2,9 mln euro) na rzecz stowarzyszenia św. Wincentego a Paulo, które zajmuje się pomocą dla bezdomnych.
Największą sumę - 127 tys. dolarów - zdołał zebrać dyrektor Commonwealth Bank, Ralph Norris, który skarżył się w publicznym radiu ABC, że zmarzł, choć mimo to czuje się dobrze.
Szef dyplomacji Kevin Rudd zebrał 7483 dolary, czyli mniej niż przywódca opozycji Tony Abbott, który zdobył 7699 dolarów.
Liczbę bezdomnych w Australii szacuje się na 100 tys.; ok. połowy śpi na ulicy.
>>>>>
No brawo to się chwali !
Bezdomni w fatalnej sytuacji. RPO alarmuje
Rzecznik praw obywatelskich Irena Lipowicz chce uproszczenia procedur dostępu do leczenia dla osób bezdomnych i nieubezpieczonych. RPO wystąpiła w tej sprawie do Ministerstwa Zdrowia. W ocenie Lipowicz, rozwiązania prawne dot. finansowania pomocy medycznej osobom bezdomnym są niewystarczające. RPO przypomina, że pomimo, iż znaczna część bezdomnych ma możliwość korzystania z leczenia, to skomplikowane procedury, dotyczące uzyskania zasiłku na leczenie, sprawiają, że większość z tego nie korzysta.
Osoba bezdomna może otrzymać zasiłek na część lub całość leczenia, ale musi o niego sama wystąpić.
W przypadku zagrożenia życia lub zdrowia lekarz ma obowiązek udzielić pomocy każdemu pacjentowi, niezależnie od tego, czy posiada on ubezpieczenie zdrowotne. W przypadku osoby bezdomnej, za udzielone świadczenie rachunek opłaca Ośrodek Pomocy Społecznej.
Dostęp do leczenia osób bezdomnych regulują ustawy: o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz o pomocy społecznej. - Uzyskanie świadczeń zdrowotnych na podstawie powyższych regulacji poprzedzone jest sformalizowaną i skomplikowaną procedurą, niedostosowaną do istoty bezdomności. Istnieje bowiem grupa osób bezdomnych, która nie podejmie żadnych działań w kierunku uzyskania podstaw do korzystania ze świadczeń pomocy społecznej oraz opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Niezbędne są zatem rozwiązania systemowe, które pozwolą na objęcie tych osób opieką medyczną - uważa RPO.
Według Lipowicz, rozwiązania systemowe powinny polegać na stworzeniu podstaw prawnych oraz zapewnieniu źródeł i sposobu finansowania świadczeń medycznych. RPO chce uproszczenia procedur dostępu osób bezdomnych i nieubezpieczonych do zakładów opiekuńczo-leczniczych i zakładów pielęgnacyjno-opiekuńczych, a także domów pomocy społecznej.
Resort zdrowia zajmie stanowisko w sprawie wystąpienia RPO po jego analizie.
>>>>>
Tutaj chyba chodzi o tych bezdomnych pijaczkow co nie chca isc do osrodkow bo chlac nie mozna ? Bo ci w osrodkach jak rozumiem nie maja problemow ? Z tamtymi to ciezka sprawa sa to w istocie alkoholicy a bezdomnosc wynika z alkoholizmu i psuja opinie prawdziwym bezdomnym... No ale tez sa ludzmi...
Zabrakło pieniędzy na zasiłki stałedzisiaj, 15:06 | NZ / PAP Województwo warmińsko-mazurskie nie dostało w lipcu i sierpniu z Ministerstwa Finansów pieniędzy na wypłatę tzw. zasiłków stałych, które przysługują osobom niepełnosprawnym. Z tego powodu w Olsztynie zabrakło pieniędzy na wypłatę wszystkim należnych pieniędzy. Z informacji wynika, że taka sytuacja nie ma miejsca w innych rejonach kraju. MF nie skomentowało sprawy.
W Olsztynie na koniec czerwca zasiłek stały przysługiwał 1055 osobom. Do tej pory pieniądze wpływały na konto olsztyńskich niepełnosprawnych do piątego dnia każdego miesiąca. Jak mówią pracownicy Ośrodka Pomocy Społecznej, od kilku dni urywają się telefony od niepełnosprawnych, którzy nie dostali pieniędzy; dla niektórych jest to jedyne źródło dochodu.
- Staramy się, jak możemy, łagodzić sytuację, ale co tu dużo mówić, wiadomo, w jakiej sytuacji są te osoby - powiedziała zastępca dyrektora olsztyńskiego OPS Elżbieta Sieheń-Kopyść.
W sierpniu ośrodek wypłacił z własnych środków zasiłki ludziom o nazwiskach zaczynających się na litery od A do K. Dla pozostałych zabrakło pieniędzy.
Matka niepełnosprawnego dziecka z Olsztyna, której nazwisko umieszczono pod koniec alfabetycznego spisu uprawnionych do wypłaty, usłyszała od urzędników w ośrodku pomocy społecznej, że "mają nadzieję, że do końca miesiąca uda się zasiłek wypłacić".
Ośrodki pomocy społecznej pieniądze na zasiłki stałe dostają od wojewody. Raz na kwartał wojewoda aplikuje o nie do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, a decyzja o uruchomieniu środków przychodzi z Ministerstwa Finansów.
- Na lipiec, sierpień i wrzesień złożyliśmy wniosek o wypłatę 9 mln 281 tys. 851 zł, ale jeszcze nic na nasze konto nie wpłynęło" - poinformowała PAP rzecznik wojewody warmińsko-mazurskiego Edyta Wrotek. Dodała, że w lipcu wojewoda przesunął na wypłatę tych zasiłków pieniądze z innych środków. "Ale na sierpień i wrzesień na razie nie mamy skąd wziąć - przyznała rzecznik wojewody.
W Mikołajkach już w lipcu posiłkowano się własnymi środkami.
- Ja ma 30 osób, którym wypłacam takie pieniądze i dla ok. 23 to jest jedyne źródło dochodu, to są osoby samotne. Jak mi wojewoda nie przeleje dotacji, to będę rozmawiać ze skarbnikiem gminy, żeby mi jakoś znalazł pieniądze, bo nie wyobrażam sobie, że niepełnosprawni zostaną bez pieniędzy. To najbardziej pokrzywdzona przez los grupa społeczna, co ja tym ludziom ma mówić? Jak im w oczy patrzeć? - powiedziała szefowa miejsko-gminnego ośrodka pomocy społecznej w Mikołajkach Alina Parzych.
>>>>>
No super ! Wspanial opieka u nas spoleczna ! Jak widac ! A na zachodzie np. w Brytanii majacza jakto u nich jest niedostaczna ! Zaparszam tutaj !
Wiesz, ile nakrętek trzeba by kupić wózek inwalidzki?
Plastikowe korki zbierają młodzi i starsi, w pracy i w szkole. Chcą pomóc potrzebującym. Ale czy to ma sens? - zastanawiają się dziennikarze "Rzeczpospolitej".
Plastikowe korki z butelek po napojach i produktach chemicznych zbierane są w szkołach, na stacjach benzynowych, a nawet w ministerstwach. Organizacje zajmujące się zbiórką sprzedają je do skupów lub bezpośrednio do firm zajmujących się ich przetwarzaniem.
Zysk ze sprzedaży nakrętek jest najczęściej przeznaczany na rehabilitację czy zakup np. elektrycznych wózków inwalidzkich. A taki kosztuje zazwyczaj kilkanaście tysięcy złotych. W skupie za tonę nakrętek można dostać do 700 zł. By uzbierać na wózek, trzeba więc nawet 30-40 ton plastiku, czyli aż ok. 16 mln sztuk.
Choć dzięki akcjom tego typu zyskują niepełnosprawni i środowisko - wymaga to jednak dużego nakładu pracy, a efekty nie zawsze są do nich adekwatne. - Liczy się zaangażowanie ludzi, którzy je zbierają - podkreśla Janusz Błaszczak z Warszawy, który od trzech lat zbiera nakrętki na wózek dla syna.
Na cele charytatywne zbierać można nie tylko nakrętki, ale też zużyte tonery i pojemniki po tuszu do drukarki, telefony komórkowe. Jednak społecznicy przestrzegają, by sprawdzać organizatora i cel zbiórki. Co jakiś czas pojawiają się bowiem informacje o fałszywych akcjach.
>>>>>>
faktyczie z tymi korkami to nie jest chyba najsensowniejsze a co z reszta plastikowej butelki ?? Moze by jakies sensowniejsze zbiorki ... Baterie zarowki stare komputery i rozny sprzet AGD . Wtedy faktycznie mniej bylo by smieci tego typu w lasach i parkach ...
Coraz więcej dzieci w USA żyje w ubóstwie
Coraz więcej dzieci w USA żyje w ubóstwie - dowiadujemy się z badań przeprowadzonych przez Annie E. Casey Foundation. Sytuacja pod tym względem pogorszyła się w ciągu minionej dekady. W 2009 r., jak wynika z tych badań, 14,7 miliona amerykańskich dzieci, czyli 20 procent, żyło w rodzinach znajdujących się poniżej progu ubóstwa (ustalonego przez rząd federalny na 22 350 dolarów rocznego dochodu na czteroosobową rodzinę).
Oznacza to wzrost o 2,2 miliona w porównaniu z rokiem 2000, kiedy 17 procent dzieci żyło w biednych rodzinach. Dzieci żyjące w ubóstwie mają m.in. mniejsze szanse na zdobycie wykształcenia gwarantującego im dobrą pracę.
Za główną przyczynę wzrostu ubóstwa uważa się recesję w latach 2007-2009. Jej skutki łagodzą takie programy, jak przydział bonów żywnościowych i zasiłki dla bezrobotnych, ale z powodu deficytów budżetów stanowych niektóre programy pomocy dla biednych są ograniczane.
W tzw. rankingu pomyślności dzieci, opracowywanego na podstawie danych o ich standardzie życia, odżywianiu, śmiertelności niemowląt i sytuacji rodzinnej (np. wychowanie w niepełnych rodzinach), prowadzą takie północne stany, jak New Hampshire, Minnesota, Massachusetts i Vermont.
W największym ubóstwie natomiast - od wielu lat - żyją dzieci w stanach Południa: Missisipi, Luizjana i Alabama.
>>>>>
Zauwazmy jakie u nich ,,ubostwo'' 22350 $ dochodu rocznie na rodzine czyli na warunki Polskie 39660 zl 1 $ = 1,77 zl sily nabywczej czyli 3305 zl miesiecznie . Czyli matka zarabia np. 1500 ojciec 1800 ... To u nas jest klasa srednia ! A tam ubostwo i pakuja im zasilki ! Takie jest u nich ,,ubostwo''...
Ikonowicz prezentuje album o biedzie w Polsce
W Warszawie zaprezentowano album "Bieda w Polsce - obrazy i fakty", przygotowany przez Kancelarię Sprawiedliwości Społecznej Piotra Ikonowicza. Wydawcy chcą, by publikacja sprowokowała dyskusję o ubóstwie w Polsce podczas kampanii wyborczej i polskiej prezydencji.
- Album o polskiej biedzie to próba zwrócenia uwagi opinii publicznej na fakt, że mimo iż Polska może poszczycić się jeszcze wcale niezłymi wskaźnikami makroekonomicznymi, to rosnący dochód narodowy jest coraz bardziej niesprawiedliwie i nieracjonalnie dzielony. Przeżywamy okres bezprecedensowego kryzysu społecznego, który polega nie tylko na rozszerzaniu się obszaru ubóstwa, ale na coraz poważniejszym deficycie budżetów gospodarstw domowych - powiedział dziś na konferencji prasowej w Warszawie Piotr Ikonowicz z Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej.Przyznał, że publikacja jest związana z kampanią wyborczą i polską prezydencją. - Chciałbym, żebyśmy rozmawiali o rozwiązaniach właśnie wtedy, kiedy polskie społeczeństwo wybiera swoich przedstawicieli do parlamentu, bo to jest najwłaściwszy moment - podkreślił Ikonowicz.
Zapowiedział, że jeszcze tej jesieni, podczas trwania polskiej prezydencji, wystawę zdjęć z albumu będzie można obejrzeć w Parlamencie Europejskim. Celem publikacji miałoby być pokazanie instytucjom unijnym, jak bardzo rząd - zdaniem Ikonowicza - marnotrawi środki z UE. - Nie może być tak, że kraj, który chełpi się wzrostem gospodarczym, ukrywa i zamiata pod dywan fakt, że tak wielu rodaków, że większość polskiego społeczeństwa, nie tylko nie ma się z czego cieszyć, ale tak naprawdę bardzo cierpi z powodu narastającego rozwarstwienia i ubóstwa - powiedział.
W podobnym tonie wypowiadał się poseł Marek Balicki (SLD). - Moment kampanii wyborczej powinien być tym czasem, kiedy poruszamy istotne problemy, odnoszące się do rzeczywistości, jaka dotyka dużej liczby Polaków - podkreślił.
Jak podawał Balicki, w ciągu ostatnich sześciu lat polskie PKB wzrosło o ok. jedną trzecią, zaś pomoc społeczna spadła o jedną piątą. - Gospodarka rośnie, ale im bardziej Polska staje się bogatsza, tym bardziej niesprawiedliwy podział się dokonuje - mówił Balicki. Przypominał, że zgodnie z konstytucją Polska jest demokratycznym państwem prawnym realizującym zasady sprawiedliwości społecznej.
Zdjęcia do albumu, w Łodzi i na Lubelszczyźnie, zrobił Krzysztof Ciemny. Teksty do albumu napisali Ikonowicz i przewodnicząca Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej Agata Nosal.Według danych GUS za 2010 r. poniżej relatywnej granicy ubóstwa, rozumianej jako połowa średnich miesięcznych wydatków gospodarstw domowych, żyje 17,1 proc. gospodarstw domowych w Polsce (w porównaniu z 2009 r. wskaźnik ten spadł o 0,2 proc.). Natomiast poniżej tzw. ustawowej granicy ubóstwa, która uprawnia do ubiegania się o świadczenia z pomocy społecznej, egzystuje 7,3 proc. gospodarstw domowych (spadek o 1 proc.). Z kolei 5,7 proc. (bez zmian od 2009 r.) gospodarstw domowych znajduje się poniżej minimum egzystencji, które definiuje się jako poziom zaspokojenia potrzeb, poniżej którego występuje biologiczne zagrożenie życia oraz rozwoju psychofizycznego człowieka.
>>>>>
Bardzo cenna inicjatywa... Do tej pory mowienie o nedzy bylo haniebnym atakiem na transformacje i Leszka Balcerowicza ... Ba wrecz mozna jasno powiedziec . To byl antysemityzm ...
Stołówka św. Brata Alberta otwarta po przerwie
Po wakacyjnej przerwie lubelska Kuchnia Bractwa Miłosierdzia imienia Świętego Brata Alberta przywraca akcję wydawania posiłków. Osoby ubogie, bezrobotne i bezdomne będą mogły żywić się codziennie w godzinach 10.00-12.00 - informuje Radio Lublin.
Przerwę wykorzystaliśmy na remont i odświeżenie pomieszczeń - mówi prezes Bractwa Wojciech Bylicki.Prace remontowe wykonali podopieczni Bractwa z ośrodka w Bystrzejowicach w ramach praktyk przygotowujących do zawodu robotnika budowlanego.
W czasie wakacji udało się też zgromadzić zapasy pozwalające na funkcjonowanie kuchni przez miesiąc. Stąd apel o w miarę regularną pomoc.
Tylko w poniedziałek odwiedziło kuchnię i jadłodajnię Bractwa około 200 potrzebujących. W okresie późnojesiennym i zimowym liczba ta wzrośnie do około 600. Więcej słuchaj w Radiu Lublin!
>>>>>
No tak slynny Brat Albert ktory poswiecil kariere artysty dla biednych ! Ulubiony swiety naszego Papieza tez artysty :O)))
Wzrost ubóstwa konsekwencją kryzysu
Wskutek trudności gospodarczych w USA coraz więcej ludzi żyje tam w biedzie - wynika z najnowszego raportu federalnego Biura Spisu Ludności.
Liczba osób żyjących poniżej progu ubóstwa wzrosła w 2010 r. o 2,6 miliona, do 46,2 mln. Jest to najwięcej od 52 lat, kiedy Biuro Spisu Powszechnego zaczęło zbierać dane na ten temat.Oznacza to wzrost odsetka osób żyjących w ubóstwie o 0,8 pkt proc. w porównaniu z rokiem poprzednim (2009), kiedy w tej sytuacji znajdowało się 43,6 miliona ludzi. Obecnie w ubóstwie żyje 15,1 proc. ludności USA, w liczbach względnych najwięcej od 1993 r.
Rząd USA jako umowną granicę ubóstwa określa dochód 22 113 dolarów rocznie na czteroosobową rodzinę.
Odsetek ludzi żyjących poniżej tego progu wrasta w USA już od trzech lat, czyli od czasu kryzysu finansowego (jesień 2008 r.).
Przewiduje się, że trend ten utrzyma się w bieżącym roku, w związku z wysokim bezrobociem i słabym wzrostem gospodarki.
Jednocześnie średni dochód gospodarstwa domowego w USA obniżył się w 2010 r. o 2,3 proc. - do 49 400 dolarów - w porównaniu z rokiem poprzednim.USA od dawna mają jeden z najwyższych odsetków ludzi żyjących poniżej progu ubóstwa spośród krajów wysoko rozwiniętych.
>>>>>
Tak ubostwo rosnie ale pamietajmy ze jest to ubostwo w skali USA czyli spoleczenstwa zepsutego bogactwem... No ale moze byc coraz gorzej !
Bogaci nie płac(z)ą
Polscy milionerzy nie zamierzają zaciskać pasa.
Nowy Świat 6/12. Dawna siedziba Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, obecnie Centrum Bankowo-Finansowe. Powierzchnię na parterze – tam, gdzie w czasach, gdy "partia kierowała, a rząd rządził", były szatnia, obszerny hall i "ściana płaczu" (pokój, w którym obywatele wypłakiwali się członkom kierownictwa PZPR) – wynajęły firmy oferujące towar z najwyższej, światowej półki luksusu. Przez przeszklone witryny można podziwiać ustawione w szeregu ferrari.W ofercie dostępny jest m.in. 599 GTB Fiorano z sześciolitrowym silnikiem, rozpędzający się do setki w niecałe cztery sekundy i rozwijający prędkość do 327 km na godzinę. Cena – przeszło 300 tys. euro. Za najtańszy model Ferrari – California – trzeba zapłacić nieco ponad 200 tys. euro.
Należący do Sobiesława Zasady (37. na liście najbogatszych Polaków magazynu "Forbes", który oszacował jego majątek na 460 mln zł) salon spółki Ferrari Warszawa otwarto w październiku ub.r. W tym czasie Daniel Chwist, wnuk Zasady, prezes Ferrari Warszawa, prognozował roczną sprzedaż na 15 sztuk. W ciągu pierwszych sześciu miesięcy tego roku sprzedano w Polsce 23 samochody tej marki (za "Pulsem Biznesu"). W grudniu ub.r. agencja Bloomberg w obszernym tekście o dobrej sytuacji gospodarczej Polski przytoczyła wypowiedź dyrektora warszawskiego salonu Ferrari. – Mam klientów, którzy mają w garażu po dziesięć ferrari – mówił Dante Cinque.
>>>>> Biedni osobnicy opetani demonem bogactwa.... Wszak mozna kupic 1 Ferrri a zamiast dalszych 22 dac te pieniadze na biednych ...
Pod koniec lipca zarząd Ferrari podsumował najlepsze w historii firmy półrocze. Na świecie, mimo kryzysu i wielkich dziur budżetowych, od stycznia do końca czerwca sprzedano 3577 tych samochodów – o prawie 12% więcej niż w pierwszym półroczu 2010 r. Przychody firmy przekroczyły miliard euro, były o 20% wyższe niż przed rokiem.
18 sierpnia 64-letni prezes Ferrari markiz Luca di Montezemolo w wywiadzie dla gazety "La Repubblica" ogłosił, że gotów jest płacić wyższe podatki, wpisując się w chór wystąpień, któremu początek dał trzy dni wcześniej 81-letni Warren Buffett (trzeci na liście najbogatszych magazynu "Forbes", z majątkiem szacowanym na 50 mld dol.). W przeciwieństwie do prezesa Ferrari, który zgodę na wyższe podatki uzależnił od przeforsowania przez rząd Silvia Berlusconiego ostrego programu oszczędnościowego (z jego powodu 6 września we Włoszech doszło do strajku generalnego), Warren Buffett rozprawił się z neoliberalnym podejściem do gospodarki. Zaprzeczył tezie, że niskie podatki sprzyjają wzrostowi gospodarczemu i powstawaniu nowych miejsc pracy – w latach 80. i 90., gdy stawki podatku dla najbogatszych były wyższe niż obecnie, w USA powstało 40 mln miejsc pracy, a w pierwszej dekadzie bieżącego stulecia, mimo obniżenia podatków za kadencji George’a W. Busha, miejsc pracy nie przybyło.
>>>>>
To absurd . Rzecz jasna miejsca pracy tworza male i srednie firmy a nie miliarderzy ... Oni tworza malo miejsc pracy ale luksusowych ...
Buffetta oburzają liczne przywileje podatkowe bogatych:
"Kiedy biedni i członkowie klasy średniej walczą za nas w Afganistanie i kiedy większość Amerykanów ledwo wiąże koniec z końcem, superbogacze nadal otrzymują niezwykłe upusty podatkowe".
>>>> Podobnie jak w Wietnamie ale pamietajmy ze po smierci Bóg biednym wynagrodzi ich poswiecenia a bogaczom nie bedzie co nagradzac bo juz tu maja nagrode - bardzo licha ...
Buffetta wsparł m.in. Bill Gates (56 lat, 53 mld dol., numer dwa na świecie na liście "Forbesa"), który już w 2008 r. opowiedział się za podniesieniem podatków dla najbogatszych, uznając to za sprawiedliwe i nieuniknione. Przed rokiem Buffett i Gates wezwali amerykańskich miliarderów do przekazania połowy majątku na cele społeczne. Obliczyli, że w ten sposób udałoby się zgromadzić co najmniej 600 mld dol.
>>>> Tutaj przede wszystkim trzeba sie zastanowic czy pieniadze byly godziwie zdobyte ... Bo jesli ktos dusil dostawcow i podkladal swinie konkurencji to sa pieniadze niegodziwe - NIE JEGO ! Najpierw trzeba uczciwie zarobic zeby potem sie dzielic !
Apel Buffetta podchwyciło 16 multimilionerów francuskich. "Prosimy, opodatkujcie nas bardziej!", napisali w liście otwartym do rządu, który 23 sierpnia wydrukował "Le Nouvel Observateur". Zapewniali, że chcą pomóc państwu w walce z kryzysem. Wśród autorów listu znaleźli się m.in.: właścicielka L'Oréal, prezesi banku Société Générale, linii lotniczych Air France-KLM, koncernu spożywczego Danone, sieci telefonii komórkowej Orange i koncernu motoryzacyjnego PSA Peugeot-Citroën. Ich wystąpienie było podyktowane nie tylko ideą solidaryzmu, lecz także obawą, że francuski rząd w ramach poszukiwania wpływów do budżetu zajrzy głębiej do ich kieszeni.
Dlatego w "Le Nouvel Observateur" zastrzegli, że podatek dla bogatych powinien mieć "racjonalne proporcje", bo inaczej pojawią się "niekorzystne skutki gospodarcze, takie jak ucieczka kapitału i wzrost oszustw podatkowych". Nazajutrz po opublikowaniu listu premier François Fillon ogłosił kroki mające na celu redukcję deficytu budżetowego, wśród nich trzyprocentowy, obowiązujący przez dwa lata podatek od dochodów powyżej pół miliona euro rocznie. Taki sam podatek zostanie wprowadzony we Włoszech. Nazwano go solidarnościowym; początkowo miały być nim objęte dochody powyżej 60 tys. euro, a w następnej wersji – 90 tys. euro rocznie. Oba projekty przepadły.
W końcu sierpnia 50 zamożnych, ale nie tak bogatych jak prezesi francuskich firm, Niemców zaapelowało do kanclerz Angeli Merkel o wprowadzenie tymczasowego pięcioprocentowego podatku od kapitału, który w ciągu dwóch lat pozwoliłby na zasilenie kasy państwa 100 mld euro. Podkreślając solidarystyczny charakter inicjatywy, stwierdzili, że trzeba "zatrzymać ciągle wzrastającą różnicę między bogatymi a biednymi".
>>>>> Najpierw trzeba pozbyc sie UE bo inaczej beda to wysilki w celu ratowania euro-urzedasow a nie biednych ...
W tym chórze zabrakło głosu z Polski. "Znalezienie w Polsce prezesa chcącego tak jak francuscy płacić wyższe podatki w trudnych czasach przypomina szukanie igły w stogu siana. Nam się nie udało", skwitowała "Gazeta Wyborcza", która zwróciła się w tej sprawie m.in. do Zygmunta Solorza-Żaka, Zbigniewa Jakubasa, prezesa PZU Andrzeja Klesyka i prezesa Orlenu Dariusza Krawca.
>>>> Och ale sie wzruszylem ! Wyborcza zwraca sie do innych A SAMI TO CO !!! Niech sie opodatkuja Pacewicz i kolesie ktorym Michnik rozdawal akcje Agory !
Pomysłodawca apelu do Angeli Merkel, emerytowany lekarz Dieter Lehmkuhl, przekonuje: "Ciągle słyszymy o pakietach oszczędnościowych, ale nigdy na temat podwyższania podatków. A przecież właśnie tędy wiedzie droga do wyjścia z tego całego bałaganu. To tam są pieniądze – u ludzi zamożnych".
>>>>> Pozory ! Urzedasi wszystko zmarnuja ! Zamozni sa zamozni BO TO ICH PIENIEDZE a zatem nie marnuja ich ! Przekazane urzedasom szybko sie rozplyna . Wszak ile czasu bolszewikom zajelo zrobienie z Rosji totalnej ruiny? 2 - 3 lata !
Zgodnie z raportem opublikowanym przez bank Merrill Lynch, w ubiegłym roku na świecie 11 mln osób dysponowało co najmniej milionem dolarów wolnej gotówki, a ich łączny majątek bank oszacował na
43 biliony dolarów
(dla porównania: tegoroczne wpływy budżetowe USA mają wynieść 2,6 bln dol.). W tej 11-milionowej armii mieści się grupa 103 tys. bogaczy, których łączny majątek wyniósł w 2010 r. 15 bln dol. Autorzy raportu stwierdzili, że najbogatsi odrobili straty poniesione w czasie kryzysu.
Także w Polsce – jak wynika z raportu opublikowanego przez Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju (EBOR) – kryzys z lat 2008-2009 najmniej odbił się na zamożnych. W jego wyniku ucierpiało ogółem 30% gospodarstw domowych, ale tylko 13% gospodarstw z grupy o wysokich przychodach.
Międzynarodowa firma doradcza KPMG w badaniu "Rynek dóbr luksusowych w Polsce. Edycja 2011" stwierdziła: "W latach 2005-2010 polski rynek luksusowych dóbr konsumpcyjnych wzrósł realnie o 50%, zajmując tym samym czwarte miejsce na świecie pod względem dynamiki wzrostu". KPMG szacowała, że w 2010 r. w Polsce mogło być 620 tys. osób zamożnych – z dochodami miesięcznymi na poziomie co najmniej 15,5 tys. zł miesięcznie.
Podatki dla najbogatszych są u nas znacznie niższe niż w większości państw europejskich i USA, są także wyraźnie niższe niż w latach 90. Wprowadzony w 1991 r. PIT – podatek od dochodów osobistych – początkowo miał trzy stawki: 20-, 30- i 40-procentową. Jednak bardzo wielu ludzi, których obejmował najwyższy próg, skorzystało z tzw. dużej ulgi budowlanej. Gdy już zbudowali dom lub kupili mieszkanie, ulgę zniesiono, zastępując ją ulgą na kupno mieszkania na wynajem, która miała rozwinąć rynek mieszkaniowy w Polsce. Faktycznie zaś stała się sposobem na ograniczenie płacenia podatków i dobrą lokatą kapitału.
W 1994 r. (za rządów SLD) stawki podatkowe zwiększono do 21, 33 i 45%, w 1997 r. z kolei zmniejszono do 20, 32 i 44%. Najdłużej – od 1998 do 2009 r. – obowiązywały trzy stawki: 19, 30 i 40%.
Później komuchy na rozkaz Millera obnizyly CIT do 19 % co dalo bogaczom mozliwosc placenia tylko takiej kwoty !!!
W 2004 r. pojawiła się próba uchwalenia czwartej stawki podatkowej – 50-procentowej. Posłowie Samoobrony chcieli objąć nią osoby, których dochód przekracza 144 tys. zł rocznie (12 tys. miesięcznie), ale Sejm uchwalił – przeciwko była tylko Platforma Obywatelska – 50-procentowy podatek dla osiągających roczne dochody powyżej 600 tysięcy złotych(50 tys. zł miesięcznie). Ministerstwo Finansów wyliczyło, że czwarta stawka objęłaby 4 tys. podatników i zwiększyłaby wpływy do budżetu o 240 mln zł. Ostatecznie nowelizacja PIT nie weszła w życie, bo uchylił ją Trybunał Konstytucyjny, dopatrując się w decyzji Sejmu uchybienia formalnego polegającego na zbyt krótkim vacatio legis.
Wszyscy obecni na sali sejmowej posłowie Prawa i Sprawiedliwości głosowali w 2004 r. za podatkiem dla najbogatszych, a przewodniczący klubu PiS Ludwik Dorn wskazał, że jest on wymierzony w oligarchów i ich najemników. Jednak po objęciu rządów partia Jarosława Kaczyńskiego postąpiła odwrotnie – nie wprowadziła czwartego progu, lecz zniosła trzeci, 40-procentowy. Znowelizowany, obejmujący dwie stawki – 18 i 32% – PIT wszedł w życie już po oddaniu władzy przez PiS – w 2009 r. i obowiązuje do dziś. Mimo większej o ok. 40 mld zł – w porównaniu do 2008 r. – kwoty do opodatkowania wpływy z PIT za 2009 r. były niższe o 5,5 mld zł. Eksperci firmy doradczej Deloitte uznali wówczas, że to efekt zmian podatkowych, na których najbardziej zyskały osoby o wyższych dochodach.
>>>> No tak kaczyzm oblesne plugastwo - gebami walka z bogaczami a realnie obnizanie im podatkow ... Czysty satanizm...
W 2010 r. według stawki 18% rozliczyło się 24 mln 941 tys. podatników (98,11% rozliczających się według skali podatkowej). Rozliczających się według stawki 32% (przychody powyżej 85.528 zł rocznie) było 461 tys., czyli zaledwie 1,89%. Mimo to przypadło na nich 22,68% (prawie 10 mld zł) wszystkich odprowadzonych podatków od osób rozliczających się według skali podatkowej.
W 2004 r. rząd Marka Belki był przeciwko wprowadzeniu 50-procentowej stawki podatkowej. Wicepremier Jerzy Hausner tłumaczył, że podatek nie przyniesie państwu istotnych wpływów, za to zachęci najlepiej zarabiających do przejścia z pracy etatowej na samozatrudnienie, dzięki czemu będą płacić 19-procentowy CIT (podatek od działalności gospodarczej). Taki wariant stał się atrakcyjny po obniżeniu CIT przez rząd Leszka Millera z 27% do 19%. Choć czwarta stawka PIT nie została wprowadzona, liczba podatników rozliczających się według stawki 40-procentowej malała. W 2006 r. było ich ponad 266 tys., a rok później – 208 tys.
>>>> Bezczelne i jawne oszustwa !!!
Rezygnacja z etatu i założenie własnej firmy jest szczególnie korzystne dla osób o wysokich dochodach (powyżej 10 tys. zł miesięcznie). Nie tylko płacą niższe podatki, ale także mają niższą podstawę opodatkowania, mogą bowiem szereg wydatków – m.in. na kupno i eksploatację samochodu, utrzymanie lokalu, zakup sprzętu biurowego, opłaty za telefon, internet itd. – "wrzucać w koszty".
Ale nawet tak korzystne rozwiązanie nie satysfakcjonuje wielu najbogatszych ,,Polaków'', którzy rejestrują firmy w rajach podatkowych i prowadzą w nich rozliczenia podatkowe. "Dziennik. Gazeta Prawna" 5 września napisał: "Szacuje się, że do innych krajów trafia około 35% kapitału, który mógłby zostać opodatkowany w Polsce. Na samym Cyprze podatki płaci około tysiąca polskich spółek".
!!!!!!!!
Agnieszka Rzepecka, prezeska firmy OpusTrust świadczącej usługi powiernicze, tłumaczyła mechanizm cypryjskiego raju w "Pulsie Biznesu": "Załóżmy, że polski podatnik ma udziały w spółce cypryjskiej i uzyskuje od niej dywidendę. Teoretycznie na Cyprze miałby do zapłacenia 10-procentowy podatek dochodowy, ale praktycznie nie musi go uiszczać. Może jednak od polskiej 19-procentowej stawki PIT odliczyć sobie te niezapłacone na Cyprze 10% i w naszym kraju oddaje fiskusowi tylko 9%. Oszczędza więc 10% podatku". Ministerstwo Finansów chce także zmiany opodatkowania polskich rezydentów – menedżerów cypryjskich firm, którzy nie płacą podatków w Polsce, choć prowadzą tu interesy. Strona polska próbuje porozumieć się także z innymi krajami wykorzystywanymi jako raje podatkowe, m.in. z Malezją, Singapurem, Luksemburgiem, Indiami, Andorą, Grenadą, San Marino. Pozwoliłoby to m.in. uniknąć sytuacji, gdy zarejestrowana w Malezji spółka kupuje w Polsce nieruchomość i sprzedaje ją bez konieczności dzielenia się zyskiem z fiskusem.
,,Polscy'' multimilionerzy nie apelują do rządu o podniesienie podatków dla bogatych, nie występują z publicznymi oświadczeniami, że ich serce bije po polsku i w Polsce będą płacić podatki. Politycy zaś wyraźnie unikają tematu podniesienia podatków, nie proponują wprowadzenia podatku solidarnościowego od dochodów kapitałowych. Podatek solidarnościowy w polskim wydaniu to VAT i akcyza, które solidarnie, po równo, płacą wszyscy nabywcy dóbr, bez względu na zasobność portfela. Udział podatków pośrednich w porównaniu z latami 90. wzrósł, a bezpośrednich zmalał. Według przyjętego przez rząd w maju wstępnego projektu budżetu na 2012 r. w przyszłym roku najwięcej wpływów do budżetu dadzą VAT (132,5 mld zł) i akcyza (63,5 mld), a następnie PIT (42,4 mld) i CIT (29,6 mld).
>>>> Biznesmeni w Polsce swiezo nakradli w warunkach wampirycznych no bo jak oni bogacili sie w bestialskich czasach Balcerowicza ??? W sposob jeszcze bardziej bestialski... To psychopaci ! Trudno aby dzielili sie z kimkolwiek ... System w Polsce po 89 jest potworny i tacy tez sa jego beneficjenci ...
Robert Gwiazdowski, ekspert w dziedzinie podatków Centrum im. Adama Smitha, napisał z satysfakcją na blogu: "Wysokie podatki płacą ludzie niezamożni, którzy na weekendy, zamiast do »raju podatkowego«, mogą sobie pojechać co najwyżej do »raju« w pracowniczych ogródkach działkowych". Według Gwiazdowskiego gdyby bogaci płacili podatek progresywny, nie byliby bogaci.
KPMG prognozuje: "Perspektywy otwierające się przed rynkiem dóbr luksusowych w Polsce wydają się bardzo obiecujące. Wzrost zainteresowania Polską przez najbardziej znanych światowych producentów z pewnością zaowocuje rozszerzeniem oferty oraz łatwiejszym dostępem do dóbr luksusowych w naszym kraju. Ponadto wraz ze stale rosnącą zamożnością coraz większa część polskiego społeczeństwa będzie kwalifikować się do grona potencjalnych nabywców dóbr luksusowych".Dyrektor salonu Dante Cinque określił Nowy Świat 6/12 mianem nowego adresu elegancji w Warszawie. Jednak już wkrótce przyćmi go nowy adres – Bracka 9. Tu, w centrum handlowym Wolf Bracka, wybudowanym przez braci Likusów, którzy na luksusie zbili fortunę, znajdą się najdroższe towary najdroższych marek.
>>>>>
No tak i co z tego ? Najdrozsze i najdrozsze ??? To jest nudne ! Podsuwac pod nos komus zegarek i chwalic sie ze najdrozszy ??? Ja bym odpowiedzial to przeplaciles bo ja kupilem na bazarze za 12 zl a tez sie swieci bo farab zlotopodobna ;O))))
Widzimy tutaj nedze czlowieka upadlego po grzechu pierworodnym - uwiklanego w materializm z ,,pomoca'' szatana... Bogactwo to kajadany niewoli i bardzo niebezpieczna droga mogaca po smierci konczyc sie pieklem . Ale jak widzimy Bóg daje wyrzuty sumienia i wielu bogaczy odczuwa niepokoj i chce dzielic sie z innymi . To pozytywne i to jest droga w dobrym kierunku ku Bogu ...
Anna Werońska / Polska The Times
Przerobią setki starych dworców na mieszkania
"Polska Dziennik Bałtycki": Około 450 dworców może trafić na listę nieruchomości do likwidacji, którą za kilka tygodni opublikuje PKP SA. Spółka kolejowa pozbędzie się niepotrzebnego obciążenia i i przekaże je do zagospodarowania samorządom, np. na mieszkania socjalne.
Na Pomorzu zlikwidowane - ale nie zburzone - zostaną najprawdopodobniej dworce w Wieżycy, Babim Dole, Pinczynie, Czersku, Kwidzynie i Chojnicach. W trzech ostatnich dla pasażerów dostępne byłyby kasy czy toalety, ale większą część budynku pozyskałyby miasta. Co innego w przypadku stacji obsługiwanych przez jednego przewoźnika, na których w ciągu dnia zatrzymuje się kilka pociągów.
Tam mają pojawić się jedynie zadaszenia i ławki dla podróżnych. Biletów kupić nie będzie można, ale jak podkreślają PKP - na wielu starych i niewielkich stacjach już teraz jest to niemożliwe.
- W naszym województwie znajduje się 170 dworców, z czego zaledwie kilka wymaga zamknięcia, a o wyburzeniach praktycznie nie myślimy, bo jeśli tylko można mieć nadzieję, że za kilka lat uda się dany obiekt zagospodarować, nie będziemy wjeżdżać tam z buldożerami - mówi Adam Neumann, dyrektor gdańskiego oddziału PKP Dworce Kolejowe. - Likwidacji pasażerowie wcale negatywnie nie odczują, zaniedbane, od lat nieremontowane dworce w końcu przestaną straszyć podróżnych, a co więcej - zyskają na tym jeszcze biedniejsi mieszkańcy.
Niektóre zaniedbane nieruchomości może też uda się zagospodarować na kawiarnie czy restauracje, takie jak słynna Restauracja Carska na dworcu Białowieża Towarowa lub jak w Będzinie - na siedzibę Straży Miejskiej.
Do zamykania pojedynczych obiektów dochodzi już teraz, a masowe likwidacje mogą rozpocząć się jeszcze w tym roku.
- Utrzymanie dworców to koszty, trzeba przecież opłacać media czy podatek od nieruchomości, a jednocześnie spółka PKP musi generować zyski - tłumaczy Barbara Leszczyńska z zespołu prasowego PKP SA. - Jeśli więc jest wola po stronie samorządów, będzie to pożyteczne rozwiązanie dla wszystkich - podkreśla.
Przekazywanie dworców na dużą skalę nie będzie mogło jednak rozpocząć się od razu, m.in. ze względu na procedury i problemy finansowe gmin. PKP jest bowiem spółką akcyjną i zgodnie z tzw. Ustawą o PKP, aby nieruchomości oddać za darmo, potrzebuje zgody ministra transportu.
Otrzyma ją, ale dana gmina musi wcześniej wyznaczyć termin przebudowy lub remontu dworca i zobowiązać się, że dany budynek zostanie zagospodarowany tak, że nie będzie przeszkadzał w przewozie pasażerów.
"Polska Dziennik Bałtycki", Anna Werońska
>>>>>
No jest to jakies rozwiazanie - z tym ze kiepsko bedzie ze spaniem w poblizu stacji kolejowych gdzie ciagle halasuja pociagi hmuja rozpedzaja sie itp . Moze jakas dzialalnosc gospodarcza tam ???
100 zł za dużo - mieszkania nie będzie »
Walczy o przyszłość córki. "Światełko w tunelu"
Pani Jadwiga z Gorzowa Wielkopolskiego sama opiekuje się niesprawną córką i z tego powodu nie może pracować. Jest też bezdomna i paradoksalnie - w myśl przepisów nie przysługuje jej prawo ani do lokalu socjalnego, ani komunalnego. Walka o przyszłość córki okazała się ponad siły.
Lokal przyznano, ale później zmieniono decyzję.
100 zł za dużo - mieszkania nie będzie -
>>>>
Oto jest ,,opieka spoleczna'' w Polsce ! Takie sa realia ! Co dzien horror!
Peter Whoriskey / The Washington Post Steve Jobs: filantrop czy skąpiec?
Czy były prezes Apple dzielił się swoim majątkiem? Na razie brakuje dowodów na to, by wspierał organizacje dobroczynne. Nie miał na to czasu, ochoty, a może pomagał anonimowo? Odpowiedzi na to pytanie szukają dziś jego zwolennicy i przeciwnicy.
Jak na jednego z najsłynniejszych miliarderów amerykańskich, Steve Jobs był niezwykle dyskretny, jeśli idzie o filantropię. W odróżnieniu od innych "książąt nowoczesnych technologii" w rodzaju Billa Gatesa czy właściciela Facebooka Marka Zuckerberga, nie podpisał "Giving Pledge" – dobrowolnego zobowiązania, w ramach którego najbogatsi obywatele USA deklarują chęć przekazania na cele dobroczynne co najmniej połowy swego majątku. Nazwisko Jobsa nie pojawia się też w wykazie donacji na cele dobroczynne w wysokości co najmniej miliona dolarów, opracowanym i aktualizowanym przez Centrum Badań nad Filantropią Indiana University. Trzeba też było niezbyt pochlebnych komentarzy prasowych, by we wrześniu tego roku koncern Apple uruchomił program "matching gifts", w którym zobowiązuje się przekazać na cele dobroczynne taką samą sumę, jaką wpłaci dowolny pracownik firmy. Losy majątku Jobsa, szacowanego przez miesięcznik Forbes na 8,3 miliardów dolarów, są dziś przedmiotem dociekań, skłaniających do debaty zarówno o dokonaniach zmarłego wizjonera, jak powinnościach społecznych najzamożniejszych Amerykanów.
Ton tym sporom nadał dziennik "New York Times", publikując w sierpniu tego roku niezbyt pochlebną analizę, w której można było przeczytać, że "brak jest publicznie dostępnych danych o jakichkolwiek datkach czy ofiarach, składanych przez Jobsa (…). Nie sposób też doszukać się skrzydła szpitala czy budynku na kampusie uczelni, który nosiłby jego imię".
Ponadto, jak się okazuje, po powrocie do koncernu Apple w 1997 roku Steve Jobs zadecydował o zamknięciu programów filantropijnych i nigdy ich nie wznowił, mimo faktu, że tylko w ubiegłym roku zyski firmy wyniosły (jak podaje "Times") 14 miliardów dolarów. – Wiele innowacyjnych firm znalazło sposób, by wykorzystać swą pomysłowość i zasoby na rzecz społeczeństwa. Szkoda, że Apple nie znalazła się tym gronie – powiedział nam Vincent Stehle, wieloletni filantrop i publicysta "Chronicles of Philantropy".
Osoby gotowe bronić dobrego imienia Jobsa podkreślają, że jego największą zasługą społeczną może być jakość i nowatorstwo proponowanych przezeń rozwiązań. Wskazują również na mało znane dokonania prezesa firmy. "Wkład koncernu Apple w nasze zmagania z epidemią AIDS w Afryce jest bezcenny" – zadeklarował Bono, lider U2 i znany aktywista w liście do redakcji "Timesa". Jego zdaniem firma ofiarowała na ten cel dziesiątki milionów dolarów, które przełożyły się na życie ponad dwóch milionów mieszkańców Afryki: "Mogliśmy poddać ich testom, leczeniu i opiece medycznej. To naprawdę wiele – a zaangażowanie Apple zachęciło inne firmy. To, że Jobs był ogromnie zajęty nie znaczy, że on czy jego żona Laurene byli obojętni na kwestie pomocy".
Zwolennicy Jobsa podkreślają również, że publiczne wykazy ofiarodawców mogą nie zawierać nazwiska Jobsa, jeśli zależało mu na anonimowości. Być może muszą minąć miesiące, byśmy dowiedzieli się, jakie plany żywił wobec swego majątku. Wytłumaczeniem nieobecności Jobsa w oficjalnych spisach darczyńców może być między innymi jego zaangażowanie w sprawy firmy.
Jego najpoważniejszą inicjatywą charytatywną pozostaje być może Steven P. Jobs Foundation, którą założył po tym, jak w 1985 roku został zmuszony do opuszczenia Apple. Do zarządzania pracami fundacji wynajął Marka Vermiliona, który nabrał doświadczenia zarządzając fundacją charytatywną Humanitas International, założoną przez Joan Baez, a potem kierował inicjatywami społecznościowymi koncernu Apple. To on zaproponował, by firma za darmo przekazywała komputery organizacjom o charakterze non-profit.
Jobs pragnął, by powołana przezeń fundacja skupiła się na propagowaniu zdrowego żywienia i wegetarianizmu, Vermilionowi bliskie były projekty wspierające przedsiębiorczość społeczną. W pewnym momencie Jobs zaangażował się w tworzenie kolejnej firmy, NeXT – i fundacja zakończyła działalność. – Mówiłem mu: "Powinieneś poświęcić tej sprawie trochę uwagi", a on odpowiadał "teraz nie mogę" – wspomina Vermilion. – Nie mam pretensji do Steve’a. Myślę, że mogłem bardziej postarać się, by przekonać go do swoich pomysłów. Dawny szef fundacji Jobsa twierdzi, że gdyby Jobs nie zmarł w wieku 56 lat, dałby się poznać jako filantrop; ponieważ jednak był perfekcjonistą, musiałby poświęcić na to znacznie więcej czasu niż ten, którym dysponował. – Krytykowano go za to, że nie przeznaczał gór pieniędzy na działalność charytatywną – wspomina Vermilion. – Jestem jednak przekonany, że to chybione oskarżenia. Tydzień ma ograniczoną liczbę godzin, a Jobs stworzył w tym czasie wiele niezwykłych rozwiązań. Jego wkładu w rozwój kultury i życia społecznego nie sposób przecenić.
>>>>>
Oczywiscie najwieksza jego rola bylo czynienie tego od czego byl ... Jednakze prawda jest ze super- bogacz ma obowiazek pomagac biednym ... Zreszt kazdy ma ale miliarder ma szczegolny bo ma miliardy .
Kazdy to co ma ma po to aby udzielac innym ... Nie wiemy czy Jobs dawal cos po cichu ... Bo wcale ci co najglosniej krzycza nie pomagaja najbardziej . Alo on wie i Bóg wie ... A teraz juz tylko to sie iczy .. Jesli ktos chce mu pomoc moze modlitwa postem i jalmuzna ...
Brakuje mieszkań komunalnych. Będzie debata
W Krakowie brakuje mieszkań komunalnych. W ostatnim czasie doszło do wielu manifestacji z udziałem osób mających problemy mieszkaniowe. Władze miasta zdecydowały się na debatę, która ma pomóc w rozwiązaniu problemów mieszkaniowych takich osób - informuje "Dziennik Polski".
W debacie przy okrągłym stole mają zostać poruszone tematy powiększenia gminnego zasobu mieszkaniowego, w tym rozwoju budownictwa komunalnego, problem wysokich czynszów z tytułu najmu gminnych lokali, problem zaległości czynszowych i groźby eksmisji, pomoc osobom bezdomnym - czytamy dalej w "Dzienniku Polskim". Bogusław Kośmider, przewodniczący Rady Miasta, oczekuje, że w ciągu trzech lat dojdzie do reformy mieszkaniowej w Krakowie. Reforma miałaby objąć m.in. wdrożenia systemu pozyskiwania mieszkań w formule partnerstwa publiczno-prywatnego, remonty miejskiego zasobu zasobu mieszkaniowego, przyspieszenia sprzedaży mieszkań, rozwiązania problemu niepłacenia zobowiązań mieszkaniowych przez osoby o różnym statusie.
"Dziennik Polski" podaje, że w tej kadencji może uda się oddać 1000-1500 mieszkań. Według stanu z 30 września gmina powinna zapewnić 1169 lokali socjalnych z tytułu orzeczonej eksmisji z zasobu prywatnego. Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski podkreśla, że za jego kadencji mieszkania dostało ponad 3 tys. osób. Za sprawą wyroku sądu nie ma jednak możliwości udzielenia szybkiej pomocy mieszkaniowej dla osób, które są w najgorszej sytuacji - dodaje.
>>>>>
To anm sie standard polepsza ! Trzeba sie juz rozgladac gdzie zamieszkacie jak starcicie mieszkanie . jakies kanaly ? Rury cieplownicze ? Ja sie juz rozgladam po Łodzi ...
ieda zagląda im do garnków
Ponad 2 mln Polaków, w tym 600 tys. dzieci, żyje w skrajnym ubóstwie. Nie starcza im nawet na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Komputery, telefony, a nawet telewizory to dla nich luksus, na który nie mogą sobie pozwolić. Żyją z dnia na dzień, czasem nie mając co do garnka włożyć.
Mimo że prowadzone każdego roku przez GUS badania na temat ubóstwa w Polsce, wykazują nieznaczną poprawę, bieda w Polsce jest nadal ogromnym problemem. Aż 17% Polaków zagrożonych jest ubóstwem – wynika z najnowszego raportu GUS. Ponad 5% obywateli żyje za mniej niż wynosi tzw. minimum egzystencji, co oznacza, że nie wystarcza im na zaspokojenie podstawowych potrzeb. W 2010 roku Instytut Pracy i Spraw Socjalnych ustalił, że dla gospodarstwa jednoosobowego powinno to być 466 zł, a dla rodziny czteroosobowej – 1257 zł. Ubóstwem zagrożone są przede wszystkim osoby bezrobotne oraz ich rodziny. W 2010 roku w gospodarstwach, w których co najmniej jedna osoba była bezrobotna, poniżej ustawowej granicy ubóstwa (477 zł dla jednoosobowego gospodarstwa i 1404 zł dla czteroosobowej rodziny) żyło aż 16% osób. W bardzo trudnej sytuacji ekonomicznej są, według badań GUS, również osoby utrzymujące się jedynie ze świadczeń społecznych innych niż emerytury i renty (stopa ubóstwa ustawowego – 36%, skrajnego – 30%) oraz rolnicy (ok. 12% osób poniżej tzw. ustawowej granicy ubóstwa i ok. 9% osób żyjących poniżej minimum egzystencji). Ubóstwo najczęściej dotyka także osoby z niskim wykształceniem, rodziny wielodzietne, rodziny z osobami niepełnosprawnymi. Nadal wskaźnik zagrożenia ubóstwem na wsi jest znacznie wyższy niż w miastach.
Niech się inni męczą
Ubóstwem najbardziej zagrożone są rodziny, których członkowie pozostają bez pracy. Liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy w końcu sierpnia 2011 r. wyniosła 1 mln 855 tys. osób. Z badania Diagnoza Społeczna 2009 „Warunki i jakość życia Polaków” wynika, że wśród bezrobotnych zarejestrowanych sporą grupę stanowią osoby pozornie bezrobotne, czyli takie, które nie są zainteresowane pracą lub pracują na czarno. Wśród tych pierwszych najwięcej jest kobiet, które za główną przyczynę nieposzukiwania pracy podają opiekę nad dziećmi oraz inne obowiązki domowe np. opieka nad niepełnosprawnymi lub starszymi członkami rodziny. Mężczyźni pracy nie poszukują głównie dlatego, że stracili wiarę w jej znalezienie lub mają kłopoty zdrowotne. Spora grupa mężczyzn nie chce stracić otrzymywanych świadczeń społecznych lub po prostu pracy nie poszukuje z powodu lenistwa. Do tych ostatnich należy Wojtek, 27-letni mieszkaniec jednej z wielkopolskich wsi. Po ukończeniu zawodówki nie podjął żadnej pracy zarobkowej, nawet na czarno. I chociaż ofert nie brakowało, Wojtek nie spędził w pracy ani jednego dnia. – Nie będę pracował za śmieszne pieniądze, tyrał cały dzień na budowie albo w jakiejś fabryce – twierdzi. Nikt nie zarzucałby mu lenistwa, gdyby nie fakt, że na utrzymaniu ma żonę i dwójkę dzieci. Trzecie jest w drodze. – Sama podjęłabym pracę, gdyby nie ciąża. Wojtek postawił sprawę jasno, do pracy nie pójdzie, bo mu się nie chce pracować. Żyjemy tylko z zasiłków – mówi Katarzyna, 24-letnia żona Wojtka. – Moi rodzice nam nie pomogą, Wojtka też nie, sami ledwo wiążą koniec z końcem. Ja szkoły nie skończyłam, bo w wieku 17 lat zaszłam w ciążę. Dwa lata później pobraliśmy się. Wojtek obiecywał, że znajdzie pracę, ale na obietnicach się kończyło. Ja trochę dorabiałam jako fryzjerka, strzygłam ludzi w domach, ale nie mam ani wykształcenia, ani praktyki, by pójść do jakiegoś zakładu, poza tym dziecko jest już w drodze… Gdyby nie sąsiedzi i pomoc w szkole, dzieci nie miałyby nawet co zjeść – żali się Kasia. Sąsiedzi dają dzieciom zabawki, ubrania, pomagają jak mogą, czasem kupią coś do jedzenia. Najstarsze może liczyć na obiady w szkole. – Najgorsze jest to, że Wojtek coraz częściej sięga po alkohol, a nam nie starcza nawet na jedzenie. Sama nie wiem już co robić. Zaczynam myśleć o rozwodzie, bo będę mogła przynajmniej ubiegać się o alimenty. Wszyscy mi to doradzają, mówią, że przyszłości z takim mężem mieć nie będę – smuci się Katarzyna.
Nawet na czynsz nie starcza
W odmiennej sytuacji jest rodzina z niewielkiej podkarpackiej wsi. Janusz, ojciec dwójki dzieci, sam utrzymuje rodzinę. Z zawodu jest budowlańcem, ale na stałą pracę nie ma co liczyć. – Dorabiam na budowach, ale tylko w sezonie. Na jesieni, zimą, nikt już nie poszukuje pracowników, bo nie ma roboty. Cały czas rozglądam się za czymś, chociaż na krótki czas, ale w naszej wsi pracowników nikt nie szuka – mówi. Im dłużej Janusz pozostaje bez pracy, tym gorsza jest sytuacja rodziny. – Jestem jedynym żywicielem rodziny, żona jest po mastektomii, bierze chemię, więc do pracy pójść nie może. Sam zajmuję się właściwie teraz domem i opiekuję dziećmi. Bywa bardzo ciężko, nie wiem, jak to teraz będzie. Idzie zima, nie wiem, czym będziemy ogrzewać dom, przecież to ruina, już teraz da się odczuć zimno. A ja już nie mam pomysłu, co robić. Dostajemy zasiłki, ale to są grosze! Zapożyczyłem się, gdzie mogłem, by ratować życie żony, a teraz nie dość, że nie mam z czego oddać, to nie mam nawet na życie. Ile ja bym dał za stałą pracę – dodaje ze łzami w oczach. Nadzieją dla Janusza jest zamieszkanie w Jaśle, najbliższym większym mieście, do którego ma ok. 30 km. Tam miałby większą szansę na znalezienie pracy. Niestety, zacząć żyć w nowym miejscu jest bardzo trudno. – Dzieci chodzą tutaj do szkoły, tutaj mamy też dom. W grę wchodzą jedynie dojazdy, bo na utrzymanie mieszkania w Jaśle nie byłoby mnie stać. Jak żona doszłaby do siebie i byłaby w stanie zająć się dziećmi, mógłbym spróbować, ale na to wszystko potrzeba czasu, a my go nie mamy. Przecież nie powiem dzieciom, że dopóki mama nie dojdzie do siebie, nie będziemy mieli co jeść… Żyć przecież musimy – mówi z żalem.
Czytaj dalej na 2. stronie - Byle nie kazali iść do szkoły
Jest jednak grupa dzieci, która do szkoły chodzi bardzo chętnie. I nie chodzi tutaj bynajmniej o atmosferę panującą w szkole, o otwartych i troskliwych pedagogów, ale o jedzenie. W szkole mogą liczyć na ciepły posiłek, o którym w domu mogą tylko pomarzyć. Z rządowego programu „Pomoc państwa w zakresie dożywiania" korzysta coraz więcej dzieci. W samej Bydgoszczy, według danych na koniec trzeciego kwartału 2011r., liczba dzieci korzystających z pomocy w formie posiłku wyniosła 2 674 uczniów w szkołach i 453 dzieci w żłobkach i przedszkolach. W Gdańsku w okresie od stycznia do września 2011 r. programem objęto ogółem 8 859 osób, w tym 1568 uczniów do czasu ukończenia szkoły gimnazjalnej oraz 398 dzieci do lat 7. W większości szkół dzieci otrzymują dwudaniowe obiady, w niektórych, np. w Białymstoku, mogą liczyć na obiad składający z trzech dań: zupy, drugiego dania i deseru.
Pan Janusz otwarcie przyznaje, że gdyby nie szkoła, jego dzieci chodziłyby cały dzień głodne. – Na chleb starcza, ale czasem nie ma co do niego włożyć. Ja bez obiadu wytrzymam, jem, co jest, ale dzieci rosną, potrzebują zjeść coś konkretnego. W szkole dostają dwa ciepłe posiłki. To dla nas naprawdę wiele. Żona, póki jest w szpitalu, też może liczyć na obiady. Ale jak wróci, to nie wiem… Sąsiadki obiecują trochę pomóc, ale tutaj każdy ma ciężko – mówi. Ubogim dzieciom pomagają także ludzie dobrej woli. – W każdym mieście, w każdej wsi mieszkają i bogaci, i biedni. Pociesza fakt, że ci pierwsi dostrzegają problemy tych drugich i wyciągają do nich rękę. Anonimowo, by nie urazić ich uczuć, przynoszą do nas zabawki, ubrania, proszą o przekazanie ich konkretnym osobom. To bardzo budujące – uważa pani Ludmiła, pracownica jednego z Miejskich Ośrodków Pomocy.
>>>>>
I bedzie coraz gorzej ! A najciekawsze ze na wale z bieda ida z budzetu miliardy ... Tylko na co ? Na szkolenia treningi itp gdzie kolesie ,,instruktorzy'' biora pensje a biedni nic z tego nie maja... No ale skoro ludzi to nie interesuje podczas wyborow ... To musi tak byc ... Nic sie nie da zrobic ... Przeciez nie pojde i nie zaczne robic porzadku w Wszawce sam ...
Rozpoczyna się trudny okres dla bezdomnych. "Ta słabość może okazać się tragiczna"
Coraz tłoczniej w olsztyńskim schronisku dla bezdomnych. Mimo że w placówce jest 106 łóżek, już teraz przebywa tam ponad 130 osób. A mroźne noce dopiero przed nami. Dyrekcja placówki uspokaja jednak, że każdy potrzebujący na pewno otrzyma w schronisku pomoc - informuje Radio Olsztyn.
- Październik to także czas, kiedy wzmożone kontrole rozpoczyna straż miejska. Strażnicy informują osoby bezdomne gdzie te mogą szukać w razie potrzeby pomocy. - wyjaśnia zastępca komendanta olsztyńskiej straży miejskiej, Jarosław Lipiński i dodaje, że przebywanie na otwartej przestrzeni w prozaicznych altankach nie daje gwarancji przetrzymania mroźnych zim. Jestem pewny, że znajdą się takie osoby, które nie będą chciały się przenieść. Głównie ma to związek z chęcią spożywania alkoholu, który w schronisku jest zabroniony. - Słabość do alkoholu może okazać się tragiczna w skutkach. Czasem wystarczy kilka godzin, aby wychłodzić organizm. - dodaje dyrektorka olsztyńskiego schroniska dla bezdomnych Jadwiga Danilczyk. - Mężczyzna, który nadużywa alkoholu, nie panuje nad swoim zachowaniem. Bez kontroli np. usiądzie na ławce na przystanku lub przewróci się. To nie muszą być wielkie mrozy. Wystarczy, że temperatura spadnie do około zera. Następuje wówczas wychłodzenie organizmu, a w konsekwencji dochodzi do śmierci. - zauważa Danilczyk.
Jak co roku olsztyńskie schronisko apeluje o pomoc do sponsorów. Potrzebna jest nie tylko ciepła odzież, ale wszystko co może się przydać najuboższym mieszkańcom.
Aby móc spędzić czas w schronisku, trzeba być trzeźwym i przestrzegać zasad czystości.
>>>>>
Tak niestety ! A takze dla pijaczkow majacych zwyczaj spac po pijaku na chodnikach ... W mrozie jest to ostatni sen na tej ziemi ... Koszmar !
Sąd ubezwłasnowolnił najbogatszą Francuzkę
Liliane Bettencourt, najbogatsza Francuzka, współwłaścicielka firmy kosmetycznej "L'Oreal", została przez sąd ubezwłasnowolniona i oddana pod kuratelę rodziny - poinformowała adwokatka jej córki Francoise Bettencourt-Meyers.
Według sądu 89-letnia Liliane Bettencourt ma być pod kuratelą wnuka Jeana-Victora Meyersa, a jej majątkiem ma zarządzać córka Francoise wraz z dwoma wnukami - powiedziała Charlotte Robbe-Phan po rozprawie w sądzie w Courbevois w okręgu paryskim. Przed rozprawą francuski dziennik "Le Monde" ujawnił na swej stronie internetowej, że Liliane de Bettencourt cierpi na "demencję mieszaną" i "chorobę Alzheimera w stadium umiarkowanie poważnym".
W wywiadzie dla gazety "Journal du dimanche", dziedziczka fortuny, która w tym tygodniu obchodzi 89 urodziny, zagroziła wyjazdem "za granicę", jeśli sąd zdecyduje się umieścić ją pod kuratelą córki. "Jeśli dojdzie do tego, wyjeżdżam za granicę. Gdyby córka miała się mną zajmować, udusiłabym się" - oświadczyła.
Ubezwłasnowolnienie Liliane Bettencourt spowoduje utratę przez nią kontroli nad koncernem "L'Oreal", w którym ma 30 procent kapitału, w tym utratę stanowiska szefowej rady nadzorczej holdingu "Tethys" zarządzającego udziałami rodziny w koncernie.
Adwokaci francuskiej miliarderki już zapowiedzieli apelację od decyzji sądu.
Tymczasem Francoise Bettencourt-Meyers wraz z synami wydała komunikat, w którym podkreśla, że ubezwłasnowolnienie matki nie będzie miało konsekwencji dla zarządzania koncernem kosmetycznym.
Latem 2010 roku Liliane Bettencourt znalazła się pod pręgierzem z powodu podejrzeń o nielegalne finansowanie kampanii prezydenckiej Nicolasa Sarkozy'ego w 2007 roku. Do tej pory w tej sprawie toczy się śledztwo.
Sprawa zajadłego sporu na tle majątkowym między matką i córką w rodzinie Bettencourt zajmowała przez wiele miesięcy czołówki francuskich gazet i zakończyła się jesienią ubiegłego roku polubownie. Doszło wtedy do rodzinnego pojednania i wycofania pozwów sądowych przez obydwie strony. Wcześniej Francoise Bettencourt-Meyers oskarżała przyjaciela matki, fotografa Francois-Marie Baniera o to, że wykorzystywał finansowo Liliane Bettencourt, wyłudzając od niej dary na łączną kwotę miliarda euro. Córka zabiegała też wielokrotnie i bezskutecznie o ustanowienie sądowej kurateli nad matką z uwagi na jej podeszły wiek i "słabość władz umysłowych" oraz postępujące problemy ze słuchem.
>>>>>
Tu widzicie jak dzika walka wre o kasę ! Pieklo ! W rodzinie... Superbogactwo jest patologia taka jak super nedza ! I jedni i drudzy sa po to aby nas nauczyc ... Jedni aby nauczyc nas pomagac innym drudzy sa ostrzeniem przed pozadliwoscia bogactw!
Obchody Międzynarodowego Dnia Walki z Ubóstwem
Kilkadziesiąt osób spotkało się w poniedziałek w Kielcach przy Płycie Praw Człowieka w ramach obchodów Międzynarodowego Dnia Walki z Ubóstwem zorganizowanego przez ruch ATD Czwarty Świat.
Wśród zgromadzonych byli ludzie bezdomni, pracujący z nimi wolontariusze i pracownicy socjalni, młodzież, a także prezydent Kielc Wojciech Lubawski. Zapalono znicze i złożono kwiaty. Odczytano list napisany przez bezdomnego, który apelował do ludzi dobrej woli, aby byli wrażliwi na biedę. "Nie zatwardzajcie serc" - napisał. Następnie zgromadzeni przeszli pod budynek dworca PKP, przy którym stoi krzyż poświęcony pamięci zmarłych bezdomnych. Odczytano nazwiska 11 osób, które w tym roku zmarły - jak powiedziała Anna Śleźnik z ATD - "byle gdzie, na ulicach i dworcach".
Wcześniej w ramach obchodów na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego odbyła się debata na temat roli wolontariatu w walce ubóstwem, a w hali dworca PKS z koncertem wystąpiła młodzież z klubów "Wolna Strefa". Na zakończenie uroczystości zaplanowano mszę w Schronisku św. Brata Alberta.
Płyta Praw Człowieka została odsłonięta na kieleckim deptaku, tuż przed wejściem do tunelu prowadzącego na dworzec PKP, w 2007 r. Jest repliką płyty poświęconej ofiarom głodu, przemocy i ubóstwa, którą odsłonięto w 1987 r. w Paryżu na placu Trocadero. Kielce, jako pierwsze miasto w Polsce, dołączyło do grona ponad 40 miast na całym świecie, w których znajduje się replika paryskiej płyty.
Międzynarodowy Ruch ATD "Czwarty Świat" powstał w 1957 roku we Francji z inicjatywy ojca Józefa Wrzesińskiego, syna polskiego emigranta i Hiszpanki, który wychował się w wielkiej nędzy, a potem pracował z ludźmi ulicy. Z inicjatywy ATD 17 października - na pamiątkę tego dnia w 1947 roku, gdy ogłoszono Deklarację Praw Człowieka - jest Międzynarodowym Dniem Walki z Ubóstwem.
W Polsce Ruch ATD rozpoczął swoją działalność w 1998 roku w Kielcach, od spotkania wolontariuszy z bezdomnymi na dworcu PKP i w noclegowni. Od tego czasu trwają regularne spotkania i coroczne obchody 17 października. W 2002 r. przy dworcu PKP w Kielcach ustawiono krzyż upamiętniający zmarłych bezdomnych.
>>>>>
No prosze ! To jest taki dzien !
Przybywa bezdomnych w podkarpackich noclegowniach
Po ostatnich przymrozkach przybywa osób szukających miejsca w podkarpackich schroniskach i noclegowniach. To ludzie, którzy dotąd nocowali w opuszczonych budynkach i nieogrzewanych altanach działkowych czy wprost pod gołym niebem - podało Radio Rzeszów.
Urzędnicy zapewniają, że pod względem miejsc noclegowych województwo jest dobrze przygotowane do nadchodzącej zimy. W regionie działa 18 schronisk i noclegowni, które dysponują łącznie 710 łóżkami. W sytuacjach kryzysowych, liczbę miejsc można zwiększyć do 1000. Samorządy otrzymają zaktualizowany wykaz placówek niosących pomoc, przez cały czas działa również bezpłatna infolinia dla osób szukających takiego wsparcia.
Pod numerem 987 można uzyskać informację o adresach placówek udzielających schronienia i wydających ciepłe posiłki potrzebującym.
>>>>>
Ale w calym kraju to 987 ??? A jak lezy pijak na mrozie to do kogo dzwonic ???
Miliarderka ubezwłasnowolniona - "ma demencję"
Liliane Bettencourt, najbogatsza Francuzka, współwłaścicielka firmy kosmetycznej "L'Oreal", została przez sąd ubezwłasnowolniona i oddana pod kuratelę rodziny - poinformowała w poniedziałek adwokatka jej córki Francoise Bettencourt-Meyers. Według sądu 89-letnia Liliane Bettencourt ma być pod kuratelą wnuka Jeana-Victora Meyersa, a jej majątkiem ma zarządzać córka Francoise wraz z dwoma wnukami - powiedziała Charlotte Robbe-Phan po rozprawie w sądzie w Courbevois w okręgu paryskim.
Przed rozprawą francuski dziennik "Le Monde" ujawnił na swej stronie internetowej, że Liliane de Bettencourt cierpi na "demencję mieszaną" i "chorobę Alzheimera w stadium umiarkowanie poważnym".
W wywiadzie dla gazety "Journal du dimanche", dziedziczka fortuny, która w tym tygodniu obchodzi 89 urodziny, zagroziła wyjazdem "za granicę", jeśli sąd zdecyduje się umieścić ją pod kuratelą córki. "Jeśli dojdzie do tego, wyjeżdżam za granicę. Gdyby córka miała się mną zajmować, udusiłabym się" - oświadczyła. Ubezwłasnowolnienie Liliane Bettencourt spowoduje utratę przez nią kontroli nad koncernem "L'Oreal", w którym ma 30 procent kapitału, w tym utratę stanowiska szefowej rady nadzorczej holdingu "Tethys" zarządzającego udziałami rodziny w koncernie. (PAP)
Liliane Bettencourt, z majątkiem wycenionym na 23,5 mld dolarów, znalazła się na 15 miejscu w rankingu Najbogatszych Ludzi Świata 2011 magazynu Forbes.
>>>>>
No to kasiora nasza ! Zdobyta ! Many many many ! Diengi diengi diengi !
Dzikie namietnosci szal obled aby zlapac kase . Brat przeciw bratu corka przeciw matce ... Tak wyglada zycie miliarderow a wy im zazdroscicie ! CZEGO ??? Tego opetania ? To dlatego Biblia nie zajmuje sie potepianiem bogaczy bo Bóg dobrze wie ze nie ma im czego zazdroscic . W istocie sa niewolnikami !!! Wszelkie ideologie typu komunizm bazujace na chciwosci i odbieraniu bogatym sa abberacja ... Gdyz zazdroszcza nieszczescia ...
To jest raczej patologia niz szczescie ... Wielkie bogactwo to ciezar do udzwigniecia podobny do choroby czy kalectwa a takze alkoholizmu czy bezdomnosci ...
I oczywiscie system ekonomiczny musi byc taki zeby nie produkowal ani miliarderow ani tlumow bezdomnych ... Ale tu trzeba by ludzi rozumnych przy wladzy a to jest trudno osiagalne ... Stad mamy nierownosci ktore sa oczywiscie nonsnesem ale na swiecie jest go duzo bo to skutek grzechu ...
Oczywiscie nierownosci posiadania sa TWÓRCZE ... do pewnego momentu od ktorego staja sie hamulcem... Mozna to oczywiscie zobrazowac wykresem. Czyli do pewnej granicy nierownosci pomagaja wszystkim jesli przekroczymy granice zaczynaja szkodzic jesli jeszcze dalej to pojdzie staja sie koszmarna patologia ... Z kolei calkowita rownosc wystepuje u DZIKICH ... Stad sa cigale dzicy bo nie ma bodzcow rozwojowych ... A WIEC ZŁOTY ŚRODEK ! Kto ma racje ? Ci co chca dawac ubogim czy ci co chca wspierac bogaczy . Ani jedni ani drudzy . Stany krancowe sa szkodliwe ...
A oczywiscie gdy wroci Jezus te problemy odejda bo bedzie juz tylko szczescie - dla tych ktorzy Go MIŁUJĄ (nic na sile ) :O)))
Caritas przekaże artykuły spożywcze dla najuboższych
Caritas Polska przekaże w tym roku ponad 41, 8 tys. ton artykułów spożywczych w ramach pomocy najuboższym - poinformowała PAP w poniedziałek Alicja Wysocka z biura prasowego Caritas.
17 października - obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Walki z Ubóstwem. Z raportu Komisji Europejskiej wynika, że 26 proc. dzieci w Polsce żyje w ubóstwie. Wysocka podkreśliła, że Caritas w Polsce pomaga osobom biednym, w tym zarówno całym rodzinom, jak i najmłodszym oraz starszym. Od 2004 roku Caritas Polska, razem z Federacją Polskich Banków Żywności i Polskim Komitetem Pomocy Społecznej, uczestniczy w Europejskim Programie Pomocy Żywnościowej dla najuboższej ludności Unii Europejskiej (PEAD). Tylko w ubiegłym roku Caritas przekazała ponad 42 tys. ton artykułów spożywczych dla potrzebujących.
W bieżącym roku - jak poinformowała Wysocka - Caritas przekaże łącznie ponad 41,8 tys. ton artykułów spożywczych, w tym: artykuły zbożowe w ilości ponad 29 tys. ton o wartości ponad 58 mln zł oraz artykuły mleczarskie w ilości ponad 12 tys. ton o wartości 35 mln zł z przeznaczeniem dla ok. 1,5 mln osób indywidualnych na paczki żywnościowe dla rodzin ubogich, wielodzietnych oraz dysfunkcyjnych, jak również na przygotowanie ok. 25 mln posiłków.
Wysocka przypomniała, że Caritas Polska realizuje program pomocy żywnościowej wraz z 42 Caritas diecezjalnymi za pośrednictwem 4,5 tys. placówek (w tym jadłodajnie dla ubogich). Posiada 46 magazynów spożywczych i 22 chłodnie.
Oprócz unijnej pomocy żywnościowej - jak zaznaczyła - Caritas wspomaga żywnościowo rodziny, zwłaszcza przed świętami Bożego Narodzenia i Wielkanocy. W ub. roku ponad 20 Caritas diecezjalnych przeprowadziło zbiórki żywności w sklepach, hurtowniach oraz wśród osób indywidualnych, co dało ponad 36 tys. wigilijnych paczek żywnościowych oraz ponad 25 tys. paczek wielkanocnych. W 38 diecezjach centrale Caritas zorganizowały uroczystą Wigilię dla ponad 188 tysięcy osób.
Od 2002 r. Caritas w Polsce prowadzi ogólnopolską kampanię społeczną "Kromka chleba", której celem jest zbieranie środków na pomoc żywnościową dla najuboższych oraz budzenie wrażliwości na problem bezdomności i marginalizacji społecznej najsłabszych ekonomicznie grup społecznych: bezrobotnych, rodzin niepełnych, osób nieprzystosowanych społecznie, chorych i niepełnosprawnych. Zbierana żywność trafia do jadłodajni, świetlic, kuchni dla ubogich, noclegowni oraz osób i rodzin w trudnej sytuacji materialnej.
Caritas Polska pomaga również ubogim zagranicą. W ubiegłym roku przekazała ponad 11,9 tys. euro na zakup żywności dla dzieci ulicy przez Caritas w Tbilisi i wysłała ponad 5 tys. paczek dla rodzin na Ukrainie. Caritas Polska realizuje też wiele projektów pomocowych w Afryce i Azji. Duża część środków tam przekazywanych przeznaczana jest na codzienną walkę z głodem i niedożywieniem.
>>>>
Tak Caritas ma swoja historie ! W tym potworne rozwiazanie jej przez komune . Ale znowu jest !
Zebrano 24 tony warzyw i zbóż dla potrzebujących
Ponad 24 tony warzyw i zbóż zebrało w 26 parafiach w okolicach Rzeszowa miejscowe Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta. W Rzeszowie Towarzystwo wydaje dziennie ok. 1500 posiłków, a w zimie ponad 1800 - poinformował w środę organizator przedsięwzięcia Jan Czech.
- W tym roku nasza akcja trwała od 20 września do połowy października. Zebraliśmy więcej ziemniaków, zboża, kapusty, marchwi, buraków, cebuli i innych warzyw niż w ubiegłym roku. Spotkaliśmy się z ogromną życzliwością darczyńców, którzy rozumieli potrzebę pomocy - powiedział Czech.Najwięcej zebrano ziemniaków - 19 ton, zboża - 3 tony i kapusty - 1,5 tony. Czech podkreślił, że część ziemiopłodów zebranych w pierwszych tygodniach jesieni otrzymają także potrzebujące rodziny. W Rzeszowie przez cały rok pracuje jedna jadłodajnia, która wydaje ok. 1500 posiłków każdego dnia. Natomiast w okresie zimowym Towarzystwo uruchamia trzy dodatkowe punkty wydawania posiłków. W zimie z pomocy korzysta nawet ponad 1800 potrzebujących.
>>>>
No prosze cos tam ludzie daja ! A brat Albert z nieba czuwa :O))
Podpalał samochody, bo był sfrustrowany.
Berlińska policja zatrzymała mężczyznę podejrzanego o seryjne podpalanie samochodów w stolicy Niemiec - informują niemieckie media. Motywem podpalacza miały być osobista frustracja i zawiść o powodzenie innych.
27-letni Andre H. został zatrzymany już w miniony piątek. Podczas przesłuchania przyznał się do podpalenia 67 pojazdów. Wbrew wcześniejszym spekulacjom, nie jest on jednak lewicowym ekstremistą, a jego działania nie miały politycznego podłoża. Mężczyzna zeznał, że kierowała nim frustracja z powodu braku pracy i pieniędzy.
- Jego motywem była swego rodzaju socjalna zawiść - ocenił szef berlińskiej policji kryminalnej Christian Steiof. Dlatego sprawca podpalał głównie droższe marki samochodów, jak mercedes czy BMW.
Na trop podpalacza policja wpadła 23 sierpnia, analizując nagrania z kamer monitoringu w metrze i autobusach w pobliżu miejsc, gdzie dochodziło do podpaleń. Zarejestrowany przez kamery mężczyzna został zidentyfikowany i był pod obserwacją policyjną. Analiza danych z jego telefonu komórkowego wykazała, że często przebywał w pobliżu miejsc, gdzie dochodziło do podpaleń samochodów.
W zeszły piątek bezrobotny lakiernik został wezwany na przesłuchanie, gdzie przyznał się do winy, choć policjanci nie mieli wielu mocnych dowodów przeciwko niemu.
Mężczyźnie grozi kara więzienia od roku do 15 lat. W dwóch przypadkach podpalenia miały miejsce w pobliżu domów mieszkalnych, dlatego podejrzany odpowie również za narażenie życia ludzi na niebezpieczeństwo.
Zatrzymanie podejrzanego to sukces policji, która przez wiele minionych tygodni była bezradna wobec grasujących co noc w Berlinie podpalaczy samochodów. Tylko w tym roku w stolicy Niemiec ogień zniszczył całkowicie bądź częściowo ok. 550 pojazdów. Podpalenia nasiliły się latem. Po raz pierwszy auta płonęły w dotychczas spokojnych, zachodnich dzielnicach miasta.
Według policji niektóre podpalenia to forma politycznego protestu lewackich aktywistów przeciwko kapitalizmowi i gentryfikacji uboższych dzielnic miasta. Często są to jednak akty zwykłego wandalizmu. Policjanci zastrzegają, że zatrzymany w piątek podejrzany to zapewne jeden z wielu sprawców podpaleń aut w Berlinie.
>>>>
I to jest wlasnie nienawisc klasowa . Tak zwana ,,walka klas'' . Diabel bazuje na zazdrosci . Stad jest marksizm-leninizm ...
Jest to glupota jak kazdy satanizm poniewaz dobra tego swiat sa marnym prochem i nikt ich nie zabierze poza grob ... Tracic zycie na pozadaniu ich jest nonsensem ... Bo diabel to wladca nonsensu ... Bogacze maja wiecej zmartwien niz radosci z tych dobr bo ciagle boja sie bankructwa ... I co to za radosc zyc w strachu ???
Samorządom brakuje pieniędzy na zasiłki
Samorządy mają coraz mniej pieniędzy na wypłatę stałych zasiłków dla potrzebujących. Resort finansów w połowie roku obciął dotację na tę formę pomocy o 20 procent - informuje Radio Rzeszów.
W przypadku rzeszowskiego Ośrodka Pomocy Społecznej chodzi o 366 tysięcy złotych. Dyrektor MOPS, Luciana Rozborska zapewnia jednak, że wszystkie obowiązkowe świadczenia zostaną wypłacone. Na ten cel będą wykorzystane pieniądze z rezerwy. Dyrektorzy Ośrodków Pomocy Społecznej z całej Polski, w sprawie zmniejszonej dotacji na zasiłki stałe, interweniowali m.in. w ministerstwie.
Na razie nie ma sygnału, że dodatkowe pieniądze będą przekazane - dodaje dyrektor rzeszowskiego MOPS. - Gminy same muszą sobie z tym problem poradzić - mówi w rozmowie z Radiem Rzeszów.
>>>>
Żont musi oszczendZac w pierszy kolei na glodujacych oczywiscie ...
Uruchomiono bezpłatną infolinię dla bezdomnych
Bezpłatna infolinia dla bezdomnych zacznie działać od wtorku w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim. Pod numerem 800 100 022 udzielane będą m.in. informacje o miejscach, gdzie bezdomni mogą znaleźć nocleg i ciepły posiłek.
Śląska infolinia dla bezdomnych uruchamiana jest od 1999 r. przed każdą zimą. Można na nią dzwonić z każdego telefonu komórkowego, stacjonarnego i automatu. Połączenie jest bezpłatne, działa całodobowo. Obsługują je dyspozytorzy funkcjonującego przy wojewodzie śląskim Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego. Jak poinformował szef Centrum Jerzy Kulej, co roku na infolinię dzwoni przeciętnie 300-400 osób. Od ub. roku - ze względu na coraz większą liczbę komórek także wśród bezdomnych – wprowadzono możliwość dzwonienia na numer zwykle przeznaczony tylko dla telefonów stacjonarnych także z tego rodzaju aparatów.
Dostępność infolinii z komórek pomaga też w sytuacjach, gdy dzwonią przypadkowe osoby, widzące np. pijanych, leżących na ziemi podczas chłodu lub mrozu. W ubiegłych latach takie sygnały były istotną częścią połączeń z infolinią.
W takich sytuacjach operator infolinii porozumiewa się z miejscową policją lub strażą miejską, współpracuje również z dyżurującym całodobowo Centrum Koordynacji Ratownictwa Medycznego - szybko wskazuje ono najbliższe szpitale, gdzie może być udzielona pomoc.
W Centrum działa też system informacji dla służb operacyjnych udzielających pomocy osobom bezdomnym. Jeżeli policjanci bądź strażnicy miejscy mają problem z umieszczeniem osoby bezdomnej w schronisku czy szpitalu, służby wojewody szukają miejsca, gdzie taka osoba zostanie przyjęta. Dyżurni utrzymują kontakt z wyznaczonymi osobami z ośrodków pomocy społecznej, które pełnią dyżury domowe po godzinach pracy i w dni wolne.
Podobnie jak w poprzednich latach wydział bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego, w ramach którego działa Centrum, opracował plakat z numerem infolinii. W najbliższych dniach plakaty zostaną przekazane do wszystkich samorządów w regionie, komend wojewódzkich policji i straży pożarnej, Caritas, organizacji charytatywnych oraz PCK w Katowicach. Zawisną m.in. na dworcach kolejowych i autobusowych.
Wykaz wszystkich jednostek pomagających w regionie bezdomnym zamieszczono na stronie internetowej Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Zimowa infolinia dla bezdomnych będzie działać do końca marca przyszłego roku. Mogą korzystać z niej nie tylko bezdomni, ale także wszyscy, którzy chcą pomóc osobom nocującym na ich klatkach schodowych, strychach, czy np. w ogródkach działkowych.
W poprzednich latach infolinia najczęściej była wykorzystywana podczas silnych mrozów. Najliczniej pomocy szukali samotni mężczyźni. Zdarzały się telefony, gdzie o pomoc prosiły całe rodziny znajdujące się w bardzo trudnej sytuacji lokalowej czy materialnej. Były też osoby, które za pośrednictwem infolinii zgłosiły chęć pomocy bezdomnym - przekazania ciepłej odzieży albo pieniędzy.
W woj. śląskim działa łącznie 167 placówek świadczących pomoc osobom bezdomnym – są to m.in. 22 noclegownie, 22 schroniska, 26 hosteli, 4 ogrzewalnie, 33 jadłodajnie oraz 35 punktów wydawania żywności.
>>>>
Tak ! Mrozy + alkohol = smierc ... Niestety ...
W listopadzie ruszy infolinia dla bezdomnych
Od połowy listopada w województwie lubuskim ruszy bezpłatna infolinia, dzięki której osoby bez dachu nad głową mogą uzyskać informacje o wolnych miejscach w noclegowniach i schroniskach dla bezdomnych. Infolinia będzie działała pod numerem 800 109 160.
Informacje o wolnych miejscach w lubuskich schroniskach dla bezdomnych i noclegowniach będą na bieżąco trafiały do centrum zarządzania kryzysowego w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim w Gorzowie Wielkopolskim, w którym uruchomiona zostanie infolinia. - Temperatury będą teraz coraz niższe, dlatego apelujemy do mieszkańców, by jeśli tylko zobaczą osobę leżącą na chłodzie, która nie ma gdzie się podziać, reagowali i wzywali pomoc – powiedział rzecznik Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego Paweł Siminiak.
W regionie z powodu wyziębienia zmarł już jeden mężczyzna. Jego zwłoki przy lokalnej drodze w powiecie krośnieńskim znaleziono 21 października br. Lekarz stwierdził, że przyczyną śmierci 61-latka było wychłodzenie organizmu.
>>>>
No a jak pijak spi na mrozie ? To co ? Chyba nie do nich ? Tylko izba wytrzezwien ???
Kampania "Otwórz oczy na bezdomność"
Wojewoda podlaski i policja apelują do mieszkańców regionu, aby w związku ze zbliżającą się zimą zwracali uwagę na osoby bezdomne i potrzebujące pomocy. W środę ruszyła w regionie kampania społeczna „Otwórz oczy na bezdomność”.
W ramach kampanii przygotowano specjalne plakaty i ulotki z numerami telefonów policji, straży pożarnej, pogotowia ratunkowego, a także na specjalną infolinię Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego – 800 444 989. Dzwoniąc tam, uzyska się informacje o miejscach m.in. z ciepłym posiłkiem i noclegowniach. Plakaty mają pojawić się m.in. na komisariatach, w sklepach spożywczych, a także tam, gdzie przebywają osoby bezdomne, np. w noclegowniach czy stołówkach. Oprócz plakatów, powstały spoty filmowe na temat bezdomności, które emitowane są w jednej z lokalnych telewizji oraz na portalu internetowym.
- (Kampania – PAP) to apel do wszystkich mieszkańców województwa. Nie bądźmy obojętni na to, co się dzieje za oknem naszych domów - powiedział na konferencji prasowej wojewoda podlaski, Maciej Żywno.
Wojewoda dodał, że zamarznięciem zagrożeni są często nie tylko ludzie bezdomni, ale też osoby starsze czy pod wpływem alkoholu. Jak powiedział, każdy może takiej osobie pomóc, np. dzwoniąc pod jeden z numerów alarmowych. Jeśli ludzie będą reagować i pomagać, liczba osób potrzebujących zmaleje - ocenił.
Zastępca komendanta wojewódzkiego policji w Białymstoku Adam Petelski poinformował, że w ub. zimę z powodu wychłodzenia w regionie zmarły 22 osoby, a policjanci zgłosili ponad 2,5 tys. osób zagrożonych zamarznięciem.
W regionie działają różne organizacje, które udzielają pomocy bezdomnym. W obecnej kampanii bierze udział Caritas Polska, Prawosławny Ośrodek Miłosierdzia „Eleos” oraz Stowarzyszenie na rzecz Pomocy Społecznej w Augustowie. Największą instytucją w Białymstoku jest "Caritas" Archidiecezji Białostockiej. Na terenie miasta działa jej siedem placówek, gdzie bezdomni mogą przenocować, zjeść ciepły posiłek, a także np. uzyskać pomoc prawną. Jak powiedział zastępca dyrektora białostockiego Caritas Michał Gaweł, rocznie instytucja pomaga ok. 500 osobom bezdomnym.
>>>>>
Popieramy apel !
Amerykańskie społeczeństwo ubożeje coraz bardziej
Coraz więcej Amerykanów mieszka w warunkach skrajnego ubóstwa. W ciągu ostatniej dekady aż o jedną trzecią zwiększyła się liczba obszarów, na których przynajmniej 40 procent członków lokalnych społeczności żyje w biedzie - podaje portal huffingtonpost.com.
- Obecna sytuacja kontrastuje mocno z okresem prosperity z lat 90., kiedy to wielu Amerykanom udało się wyjść z biedy. Nowe dane uwypuklają problem ubożenia społeczeństwa, jakiego nie obserwowano od czasów Wielkiego Kryzysu z początku lat 30. XX wieku. Analitycy z Instytutu Brookings informują, że już ponad 46 milionów Amerykanów żyje poniżej federalnej granicy ubóstwa, która jest ustalona na poziomie rocznych dochodów w wysokości 22 314 dolarów rocznie na czteroosobową rodzinę. Postęp jaki osiągnięto w latach 90. XX wieku, został odwrócony w kolejnej dekadzie. Z nową siłą wracają problemy ze zniszczonymi mieszkaniami, przestępczością i konfliktami społecznymi, co hamuje inwestycje, które mogłyby załagodzić sytuację.
Amerykańskie społeczeństwo będzie musiało poradzić sobie w coraz trudniejszych warunkach. Poszerzanie się obszarów skoncentrowanej biedy oznacza gorszą edukację oraz więcej osób wykluczonych. Obszary, w których dominuje bieda, wymagają również większej uwagi ze strony miejskich służb - od pomocy społecznej aż po egzekwowanie prawa - co pochłania zasoby, które w normalnych warunkach byłyby przeznaczone na inne cele, jak chociażby parki czy oferta kulturalna.
Ponadto strefy skoncentrowanej biedy cechuje wysoki poziom przestępczości. W połączeniu z obniżaniem się wartości nieruchomości oznacza to utrudnienia przy ubieganiu się o kredyty dla lokalnych przedsiębiorców i potencjalnych inwestorów, co sprzyja wzrostowi bezrobocia.
Badania Instytutu Brookings wykazały, że szczególnie duży wzrost liczby stref skoncentrowanej biedy zanotowano w przemysłowych rejonach środkowego zachodu USA. Przykładowo, analizy wskazują, że w drugiej połowie pierwszej dekady XXI wieku na obszarach metropolitarnych Detroit i Toledo jedna na cztery osoby żyła w biedzie.
>>>>>
Oczywiscie jest to ubostwo na ich miare !
Noworodek zmarł na ulicy. Poruszenie we Francji
Dziecko, która bezdomna kobieta wydała na świat na ulicy w eleganckiej dzielnicy Paryża, zmarło zaraz po urodzeniu, przed przyjazdem służb ratunkowych - donoszą francuskie media. Dramat rozbudził żywą dyskusję o polityce państwa wobec najuboższych.
Jak podają media, w ubiegły wtorek 38-letnia kobieta, żyjąca od dłuższego czasu w namiocie rozstawionym na ulicy w 14. dzielnicy Paryża, urodziła w tych koczowniczych warunkach dziewczynkę. Poród odebrał partner matki, mieszkający wraz z nią w namiocie. Gdy wkrótce potem na miejsce przyjechało pogotowie, noworodek już nie żył. Według prasy, nie wiadomo wciąż, czy dziecko przyszło na świat już martwe, czy też zmarło zaraz po porodzie. Partner matki powiedział radiu RTL, że próbował reanimować przez 10 minut niemowlę metodą "usta-usta", ale jego próby nie powiodły się.
Mężczyzna twierdzi, że od dłuższego czasu próbował znaleźć godziwe schronienia dla swojej partnerki i dla siebie w ośrodkach socjalnych, ale "wszystkie drzwi były dla nich zamknięte". Dlatego oboje zdecydowali się rozbić namiot na ulicy.
Samu Social, które zarządza we Francji noclegowniami dla bezdomnych, poinformowało, że mieszkająca w namiocie para nie zwracała się do nich o pomoc w ciągu ostatniego miesiąca. Okoliczni mieszkańcy mówią, że ani kobieta, ani jej towarzysz nie skorzystali ze składanych im propozycji pomocy.
Według mediów, kobieta, która konsultowała się w czasie ciąży z lekarzami z pobliskich szpitali, nie chciała tam rodzić z obawy przed odebraniem jej dziecka. Agencja AFP podała, że para miała już dwoje dzieci, które znajdują się obecnie pod opieką rodziny zastępczej.
Uliczna tragedia sprowokowała lawinę reakcji. Organizacja "Zmarli na Ulicy" obwiniła za nią władze państwa i miasta. Zdaniem stowarzyszenia, tak jedne, jak i drugie oszczędzają na środkach na pomoc bezdomnym.
Z kolei socjalistyczny mer Paryża Bertrand Delanoe oskarżył o to rządzącą centroprawicę. "To nie do zniesienia! Miasto pomaga tysiącom rodzin, ale problemem jest to, że państwo pozostawia samorządy samym sobie" - powiedział Delanoe, dodając, że rząd obciął w tym roku swoje finansowe wsparcie dla Samu Social.
Organizacja "Zmarli na Ulicy" poinformowała, że - według jej danych - od początku tego roku na ulicach Francji zmarło 280 ludzi bez dachu nad głową.
>>>>
Tutaj jednak trudno zarzucic panstwu Francja ze nie dba o biednych ... TRZEBA JEDNAK IM ZARZUCIC WPOWADZENIE EURO I ZNISZCZENIE TYM SAMYM EKONOMII ! To jest SKANDAL !!!
Czy gminy odzyskają pieniądze ?
Samorządy buntują się przeciw obcinaniu im subwencji na zasiłki dla najuboższych. Uważają, że Ministerstwo Finansów (MF) bezprawnie ogranicza ich samodzielność. Resort ugina się przed protestem – stwierdza "Rzeczpospolita".
Spór to pokłosie obniżenia subwencji z budżetu państwa na zasiłki dla najuboższych, tzw. stałe. Grubo po półmetku roku budżetowego, MF nieoczekiwanie zażądało 20-proc. wkładu własnego gmin, choć dotąd finansowało zasiłki w 100 proc. W skali kraju w grę wchodzą dziesiątki milionów złotych, które samorządowcy muszą już dziś znaleźć w swoich kasach. Protest szykują Związek Miast Polskich i Unia Metropolii Polskich. Stowarzyszenie Ośrodków Pomocy Społecznej Forum w stanowisku z początku listopada napisało, że "działania administracji rządowej, ograniczającej niezgodnie z obowiązującymi przepisami wysokość dotacji do zadań własnych, przekazywaną z budżetu państwa, naruszają samodzielność samorządów".
Gazeta przypomina, że wniosek do Trybunału Konstytucyjnego już zapowiedziały władze Stargardu Szczecińskiego, a przed podobną decyzją stoi Szczecin. Część gmin, np. Kraków, zapowiada procesy sądowe.
Jak stwierdza "Rzeczpospolita", protest przyniósł chyba skutek. MF przewiduje powrót do pełnego finansowania zasiłków – informuje rzeczniczka resortu Małgorzata Brzoza. Zaprzecza, jakoby nowe reguły były narzucone gminom znienacka, podkreślając, że wynikły one wprost z nowelizowanych ustaw.
Brzoza przypomina też, że sposób finansowania subwencji, o które toczy się spór, był konsultowany z samorządami i zaakceptowany na posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. "To dobra wiadomość" – komentuje najnowsze plany MF Jacek Kowalczyk, szef MOPS w Krakowie, działacz Stowarzyszenia Ośrodków Pomocy Społecznej Forum. Kowalczyk zastrzega, że to nie kończy sprawy. "Stan prawny w 2011 r., a stan prawny w roku 2012 to nie to samo. Dlatego nawet gdyby ministerstwo przywróciło 100-proc. finansowanie zasiłków, będziemy brać pod uwagę działania zmierzające do odzyskania tego, co nienależnie musimy pokryć już teraz" - mówi.
>>>>>
Widzicie jak wyglada gospodarka psychopaty ... Jesli zdaje sie wam ze ,,biedni dostaja zasilki a nie pracuja'' na podstawie mediow ... TO NIC Z TYCH RZECZY NIE MA W POLSCE ! A teraz jeszcze odbieraja resztke ...
W USA coraz więcej ludzi żyje w gettach nędzy
W minionym dziesięcioleciu wzrosła w USA liczba ludzi żyjących na tzw. obszarach skrajnej biedy - wynika z najnowszego raportu waszyngtońskiego Brookings Institution.
"Obszary skrajnej biedy" to swego rodzaju getta nędzy - tereny, najczęściej dzielnice wielkich miast, w których co najmniej 40 procent populacji żyje poniżej progu ubóstwa, czyli - według umownej definicji rządu USA - poniżej granicy dochodów 22 300 dolarów rocznie na czteroosobową rodzinę. Obecnie na takich terenach mieszka ponad 10 procent Amerykanów żyjących w ubóstwie - o 1 procent więcej niż w 2000 roku.
Nadal jednak jest w tej sytuacji mniej osób niż w 1990 roku, kiedy na takich terenach żyło 14 procent. W latach 90. margines ubóstwa w USA się zmniejszał, ale w następnej dekadzie nastąpił trend odwrotny.
Według socjologa z Uniwersytetu Harvarda, Williama J. Wilsona, który jest autorem pojęcia "obszarów skrajnego ubóstwa", ich mieszkańcy są bardziej niż inni Amerykanie zagrożeni przestępczością, częściej doświadczają bezrobocia, są zmuszeni chodzić do złych szkół i częściej żyją w rodzinach rozbitych i patologicznych.
Brookings Institution oparł swój raport na danych Biura Spisu Ludności.
>>>>>
Przypomne ze partytet (PPP ) wynosi 1 $ = 1,77 zł
Czyli 22300 $ = 39471 zł rocznie czyli 3289 miesiecznie n a4 osoby . Ponizej tego jest skarjne ubostwo w USA . U nas ta kwota to klasa srednia a nawet 3000 mies stalego dochodu na rodzine to jest dobrze w Polsce !
Będą nowe mieszkania socjalne. Chętnych jest wielu
200 rodzin ze Skarżyska Kamiennej czeka na przydział mieszkania socjalnego. Ponad połowa z nich ma zasądzone wyroki eksmisji z mieszkań spółdzielczych i komunalnych. W tym miesiącu zostaną oddane wybudowane przez miasto dwa bloki socjalne - podało Radio Kielce.
Każdy z nowo powstałych bloków składa się z dwunastu jedno i dwupokojowych mieszkań. Nowi lokatory powinni odebrać klucze jeszcze w tym miesiącu. Chętnych jest wielu, ale szanse na wprowadzenie się do nowych lokali maja tylko ci, którzy wcześniej pokazali, ze potrafią dbać o zajmowane mieszkania. Wśród oczekujących są bowiem osoby, które mogłyby dokonać dewastacji nowych obiektów. Władze miasta planują budowę osiedla socjalnego. Do istniejących trzech bloków ma zostać dobudowanych jeszcze pięć.
>>>>>
Trzeab zdecydowanie oddzielac biednych ktorzy nie mieli pieniedzy od pijakow i awanturnikow ktorzy niszcza mieszkania ... Nie wyobrazam sobie usadowienia rodziny dwojga bezrobotnych wsrod alkoholikow ... Sa biedni i biedni ... I nie mozna ich mieszac !
Polskie banki żywności biją na alarm
Federacja Polskich Banków Żywności alarmuje, że z powodu zmniejszenia środków na realizację Europejskiego Programu Pomocy Żywnościowej (PEAD) w przyszłym roku blisko 800 tys. podopiecznych organizacji, otrzymujących żywność z Banków, może zostać bez pomocy.
W czerwcu Komisja Europejska opublikowała rozporządzenie dotyczące zasad realizacji Europejskiego Programu Pomocy Żywnościowej (PEAD) na 2012 r., przeznaczając na ten cel 113 mln euro - mniej niż w poprzednich latach, kiedy było to ok. 500 mln euro. Zmniejszenie pomocy jest wynikiem kwietniowego orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości, który na wniosek Niemiec orzekł, że pomoc żywnościowa rozdzielana w ramach programu może pochodzić jedynie z zapasów publicznych UE i wykluczył możliwość kupowania w ramach programu żywności na wolnym rynku.
W związku z tym, program na 2012 r. przewiduje rozdzielanie pomiędzy potrzebujących jedynie istniejących nadwyżek produktów rolnych, czyli - jak szacuje KE - 162 tys. ton zboża i 54 tys. ton odtłuszczonego mleka w proszku. Ilość żywności, która trafi do Banków, pozwoli na zapewnienie pomocy w dotychczasowym wymiarze tylko ok. 250 tys. potrzebujących w skali roku; obecnie Banki Żywności docierają do ok. miliona osób.
Polska jest jednym z największych beneficjentów programu PEAD. W tym roku wartość programu dla Polski wyniosła 75,3 mln euro. Środki na przyszły rok stanowią zaledwie 20 proc. tej kwoty; wartość, która została obcięta, to około 250 mln zł.
- Niezrozumiałe są dla mnie decyzje krajów blokujących. Niemcy są jednym z państw przyjmujących postawę ratowania Grecji, wsparcia miliardami euro banków, a jednocześnie blokują realizację programu mającego ogromne znaczenie dla ubogich mieszkańców UE. Brak tu konsekwencji w postępowaniu – powiedział prezes Federacji Polskich Banków Żywności Marek Borowski.
Sześć państw członkowskich: Niemcy, Wielka Brytania, Szwecja, Dania, Holandia i Czechy, nie chce przeznaczać środków finansowych na realizację programu, choć Komisja Europejska oraz 21 krajów UE wykazuje wolę kontynuowania programu w skali, która pozwala na zabezpieczenie potrzeb najuboższych. Za jego realizacją opowiedziało się również 85 proc. posłów Parlamentu Europejskiego.
Polska prezydencja starała się doprowadzić do kompromisu umożliwiającego kontynuację programu w pełnym wymiarze, a minister rolnictwa Marek Sawicki podkreślał, że grupę blokującą tworzą państwa, które wcześniej "bardzo obficie korzystały z instrumentów interwencji na rynku i gdy zapasy były wysokie, nie widziały nic zdrożnego w przekazywaniu ich najuboższym".
Zdaniem Borowskiego na skutek ograniczenia środków może upaść wiele przedsiębiorstw, ponieważ wielu polskich producentów żywności produkowało żywność na rzecz programu.
Podkreślił, że szanse na zmiany w programie na 2012 r. są niewielkie. - Jeszcze większe zagrożenia widzę na 2013 r., gdyż w zasobach UE nie ma zapasów interwencyjnych surowca, z którego można by realizować program. Konieczne jest jego wsparcie środkami finansowymi, tak jak było do tej pory. Lepiej sytuacja może wyglądać w latach 2014-2020, lecz to też zależy od decyzji UE. Wstępnie w Funduszu Spójności proponuje się przeznaczenie ponad 2 mld euro na realizację programu - poinformował.
W jego opinii tego, że program jest bardzo potrzebny, nie rozumieją kraje, których gospodarki funkcjonują znacznie lepiej niż nasza i system pomocy społecznej jest tak zbudowany, że wystarcza w nim środków finansowych na wszystkie działania osłonowo–bytowe.
Borowski zapowiedział, że Banki Żywności nadal będą walczyć o przywrócenie środków na realizację programu, ale trzeba się zastanowić, jak rozwiązać problem pomocy żywnościowej. - Do działań, które mogłyby złagodzić skutki tej decyzji należy np. zniesienie podatku VAT od darowizn żywnościowych dla dystrybutorów, o co zabiegamy od kilku lat. Dzięki temu do potrzebujących trafiłyby dodatkowe kilka tysięcy ton żywności - przekonywał. Jego zdaniem potrzebne jest także większe promowanie programu zagospodarowania owoców i warzyw na potrzeby pomocy społecznej. - Jest on realizowany w różnych krajach UE z powodzeniem, w Polsce jeszcze się to nie udało - dodał.
Program PEAD w Polsce realizowany jest od 2004 r. Do tej pory jego wartość dla Polski wyniosła łącznie 470 mln euro. Z regularnej pomocy żywnościowej korzysta 4 mln osób, z czego żywność dystrybuowana przez Banki Żywności dociera do ponad miliona potrzebujących Polaków.
Federacja Polskich Banków Żywności zrzesza 27 Banków Żywności działających na terenie całego kraju, które udzielają pomocy 3,4 tys. organizacjom i instytucjom społecznym za pośrednictwem których trafia ona do potrzebujących.
>>>>>
No i znowu Cala dziedzina bankow zywnosci byla oparta na UE totez teraz pada ... Bo kasy coraz mniej . Jak z wszystykim . Sen o UE byl snem wariata ...
Radio Dla Ciebie
Warszawa jest przygotowana do pomocy bezdomnym
Jedni są przejazdem, inni zostają na dłużej, bo miasto zapewnia sporo miejsc noclegowych, posiłki, opiekę medyczną i ogrzewalnie - podało Radio Dla Ciebie.
Na razie jest jeszcze wiele wolnych miejsc noclegowych. Zresztą osoby nie mające stałego miejsca zamieszkania korzystają z nich zazwyczaj niechętnie. Pan Zenon, który niedawno przyjechał do Warszawy, na razie szuka różnych możliwości zorganizowania swojego życia. Bezdomnym jest pierwszy rok. Mówi, że z noclegowni korzystałby chętnie, ale zraża go konieczność opuszczania placówki po każdej nocy.
Także w schroniskach nie można pozostawać na długo. Pani Elżbieta także niedawno przyjechała do Warszawy, na razie nie ma kłopotu z noclegiem, ale z niepokojem myśli o zimie. W Warszawie działa dziewięć jadłodajni, przed którymi w porze wydawania posiłków jest zawsze tłoczno.
W placówce prowadzonej przez zakon Kapucynów przy Miodowej porządku pilnuje jeden z braci. Zakonnik zapewnia, że potrzebujący mogą liczyć nie tylko na ciepły posiłek, ale mogą też dostać ciepłe ubrania i w razie potrzeby skorzystać z konsultacji lekarskiej. Warunkiem skorzystania z pomocy jadłodajni Kapucynów jest trzeźwość. Dla wielu to kryterium jest trudne do spełnienia.
Jak zapewniają władze miasta - Warszawa jest przygotowana do pomocy bezdomnym w czasie zimy. W stolicy jest 1500 miejsc noclegowych, w tym około tysiąca w schroniskach i 500 w noclegowniach. W czasie ostrych mrozów w razie potrzeby mają być tworzone dodatkowe miejsca w istniejących.
>>>>>
No tak akurat w Warszawie maja najlepiej . Najgorzej na prowincji ...
Paweł Stepniewski/ Newspix
"Rzeczpospolita": trudny lokator do noclegowni
Na nową ustawę o ochronie praw lokatora narzekają i samorządy, i noclegownie. Najważniejszy problem to brak miejsc dla eksmitowanych – alarmuje "Rzeczpospolita".
Od 16 listopada zaczną obowiązywać przepisy, zgodnie z którymi lokatorzy znęcający się nad rodziną, organizujący libacje i dewastujący mieszkania po wyroku sądu będą mogli zostać bezpośrednio eksmitowani do schronisk i noclegowni - również w zimie. Do tej pory w takiej sytuacji gmina musiała przyznać im lokal zastępczy. - Te przepisy generują nowych bezdomnych" – mówi Bolesław Sameryt, kierownik ośrodka dla bezdomnych przy ul. Kijowskiej w Warszawie. I zaznacza, że w zimie miejsc w jego ośrodku brakuje, ludzie śpią nawet na dostawkach. - U nas zostało już tylko kilka miejsc, a jeszcze zimy nie ma – mówią opiekunowie z poznańskiego Schroniska św. Brata Alberta.
Samorządy zastanawiają się, jak rozwiązać problem. W Krakowie urzędnicy chcą się spotkać z przedstawicielami noclegowni, które opłaca miasto. - Choć osoby, co do których zapadły wyroki eksmisyjne, mogą trafić do noclegowni, trudno sobie wyobrazić, aby została tam skierowana np. matka z małymi dziećmi – zaznacza Edward Siatka, zastępca dyrektora Wydziału Mieszkalnictwa Urzędu Miasta Krakowa.
Ustawa wprowadziła też inne regulacje, które mogą być dużym kłopotem dla samorządów. Będą musiały zapewnić tymczasowe lokale także tym eksmitowanym, którym sąd nie przyznał prawa do lokalu socjalnego. Piotr Ciszewski z Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów bardzo ostro ocenia nowe zapisy. - To wprowadzanie tylnymi drzwiami eksmisji na bruk. I rozłożenie jej na raty. Lokal tymczasowy przysługuje tylko na pół roku, a co potem? Tego nikt nie wie - podkreśla.
>>>>>
No wlasnie robienie z alkoholikow bezdomnych jaki problem rozwiazuje ??? Zadnego ...
Nie wiem - trzeba zrobic jakies baraki z oddzielnym kiblem dla kazdego bo jak bedzie wspolny to kto go ma sprzatac i niech wegetuja ...
W takim barku oprocz kibla jakies legowisko do spania i starczy - nie trzeba luksusow . Woda doprowadzana jakimis solidnymi rurami aby sie nie dalo urwac i siermiezny kran taki jak w dawnych beczkach na piwo czyli kawalek metalu z przekrecana dziura jak sie odkreci leci jak nie to nie leci . To trudno urwac ... Metal najtanszy aby nie wynosili na zlom ...
Jednym slowem ogrzewane baraki z doprowadzeniem wody i kiblem oraz legowiskiem . To powinno byc tansze niz budowa obory ... Zepsuc nie ma czego a nie umieraja na mrozie ...
Oczywiscie zwyklym biednym ktorzy nie maja pracy nie mozna oferowac takich warunkow ale alkoholikom niszczacym mieszkania komunalne trudno awac cos lepszego ...
Straż miejska apeluje o pomoc dla bezdomnych
Nadchodzą chłody i coraz więcej bezdomnych może szukać schronienia na klatkach schodowych, w zsypach i garażach i w innych miejscach gdzie przy dużych spadkach temperatur grozi im zamarznięcie. Warszawska straż miejska apeluje aby nie przeganiać takich osób ale zgłosić ich obecność na numer alarmowy 112 lub telefon straży 986.
Komendant straży miejskiej Zbigniew Leszczyński powiedział, że świadomość społeczeństwa się już zmienia, bo jeszcze kilka lat temu bezdomni byli przeganiani. Teraz coraz częściej mieszkańcy wzywają straż, która może zaproponować przewiezienie do schroniska , gdzie taka osoba może otrzymać ciepły posiłek , ubranie i nocleg. Wezwania w sprawie bezdomnych są realizowane w pierwszej kolejności. Wicewojewoda mazowiecki Dariusz Piątek powiedział, że obowiązkiem odpowiednich służb jest zapewnienie bezpieczeństwa bezdomnym, i ustalenie jakiej pomocy potrzebują i takie działania przynoszą coraz lepsze efekty.
Nie wszyscy bezdomni chcą korzystać z noclegowni, ale w czasie chłodów te miejsca są bardzo doceniane. Natomiast zasady działania noclegowni nie wzbudzają pozytywnych odczuć lokatorów. Noclegownie zaczynają przyjmować po zmroku, ale trzeba je opuścić już rano.
Bezdomni narzekają , że nie mają gdzie podziać się w ciągu dnia, bo miejsc w schroniskach oferujących opiekę całodobową nie wystarcza. Większość placówek pomagających bezdomnym wymaga od nich trzeźwości, a jest to kryterium dla wielu osób trudne do spełnienia. W Warszawie działają dwie noclegownie, w których w czasie mrozów będą przyjmowane także osoby pod wpływem alkoholu, o ile ich zachowanie nie stanowi zagrożenia dla innych. W większości palcówek pomagających bezdomnym przed zimą mają powstać ogrzewalnie, gdzie będzie można w cieple przeczekać do następnego noclegu.
>>>>>
Tak jest - trzeba pomagac !
Ruszyła infolinia dla osób bezdomnych
Na Podkarpaciu pod numerem telefonu 987 udzielane są m.in. informacje o miejscach, gdzie bezdomni mogą znaleźć nocleg i ciepły posiłek - poinformowała w środę rzeczniczka wojewody podkarpackiego Małgorzata Oczoś.
- Połączenie jest bezpłatne, działa całodobowo. Numer obsługuje służba dyżurna w Wojewódzkim Centrum Zarządzania Kryzysowego. Jest do dyspozycji każdej osoby, która potrzebuje pomocy - powiedziała Oczoś. Dodała, że z telefonu korzystają głównie bezdomni oraz ci, którzy chcą pomóc osobom nocującym na klatkach schodowych, strychach, czy na działkach.
Służby wojewody podkarpackiego apelują do mieszkańców regionu o zwrócenie szczególnej uwagi na osoby starsze, samotne oraz bezdomne i w razie potrzeby udzielenie im pomocy lub powiadomienie odpowiednich instytucji. Pod numerem telefonu 987 można uzyskać wykaz schronisk i noclegowni w regionie i dowiedzieć się, która placówka dysponuje wolnymi miejscami.
Szacuje się, że w woj. podkarpackim może przebywać około tysiąca bezdomnych.
W regionie działa 19 placówek noclegowych dla bezdomnych, w tym 12 dla mężczyzn, pięć dla kobiet, jedna dla matek z dziećmi oraz jedna wspólna dla mężczyzn i kobiet. Działa również jeden hostel. Łącznie dysponują one 726 miejscami. - W przypadku szczególnie trudnych warunków atmosferycznych są one w stanie przyjąć prawie tysiąc osób - podkreśliła rzeczniczka.
Wojewoda podkarpacki każdego roku przekazuje wsparcie finansowe na rzecz organizacji i stowarzyszeń niosących pomoc bezdomnym. W tym roku jest to 500 tys. zł.
>>>>>
Tak ... Bezdomni nie moga ot tak sobie wymierac ...