Dziś dzień imigranta.
Serwis znalezionych frazLinki
- Ashley...
- Dzień Otwarty w Mondelez Polska! Już 14 i 15 listopada!
- Dzień Mondelez Polska w Poznaniu! Już 22 października!
- Światowy Dzień Chorego !
- Warszawski dzień
- Zaplanuj już dziś swoje wakacje za stówkę
- Poradnik konspiratora i zatrzymanego. Kiedyś i dziś.
- Dziś Wigilia!
- Belize dzień w dzień .
- Hubi
- Rozruchy gĹodowe w Tunezji !
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pianina.htw.pl
Ashley...
Dziś dzień imigranta i ...
Greckie władze podały w niedzielę, że u zachodnich wybrzeży wyspy Korfu zatonął statek z 263 imigrantami na pokładzie. Za zaginionych uznaje się 22 pasażerów.
Grecka straż przybrzeżna podała, że w sobotę późnym wieczorem została zawiadomiona przez jednego z pasażerów statku z imigrantami, iż jednostka jest w niebezpieczeństwie, jednak silny wiatr uniemożliwił natychmiastowe podjęcie akcji ratunkowej.
Pasażerowie łodzi z imigrantami zostali uratowani przez holenderski statek towarowy około siedmiu godzin po tym zgłoszeniu. Kapitan holenderskiej jednostki oświadczył, że wziął na pokład 241 pasażerów oraz, że pływający pod włoską banderą "Hasan Reis" zatonął.
Władze czekają aż statek towarowy przypłynie do portu w Korfu.
- Trwają poszukiwania. Pięć statków oraz śmigłowce szukają 22 osób, które według uratowanych zaginęły - podała grecka straż przybrzeżna.
Uratowani imigranci twierdzą, że pochodzą z Afganistanu.
Grecja stała się jednym z głównych krajów, przez które nielegalni imigranci próbują przedostać się do Unii Europejskiej. W ciągu ostatnich lat imigranci zaczęli jednak coraz częściej wybierać bezpieczniejsza drogę lądową przez Turcję niż próby przedostania się morzem. W Grecji, mającej około 11 mln ludności, przebywa obecnie około pół miliona nielegalnych imigrantów.
>>>>>>
I takie sa realia ,,imigracji''.Duzy procent idzie ,,na straty'' ...
Liczba ofiar katastrofy na Lampedusie może wzrosnąć do 300
Wydłuża się lista ofiar na wyspie Lampedusa
Do 300 może wzrosnąć liczba ofiar katastrofy statku z uchodźcami, który zatonął wczoraj u wybrzeży Lampedusy - takie obawy wyrażają władze i ekipy ratunkowe. Wydobycie ciał z wraku utrudnia wzburzone morze. Dzisiaj we Włoszech ogłoszono żałobę narodową.
Dotychczas potwierdzono śmierć ponad 120 imigrantów, ale płetwonurkowie i ratownicy zlokalizowali dziesiątki zwłok we wraku, do których bardzo trudno dotrzeć z powodu wysokiej fali.
- To jest potworny widok, tam leży masa ciał, jedno na drugim, niektóre wciąż uczepione są burty, ci ludzie zginęli podczas próby ucieczki, utonęli razem ze statkiem - relacjonują ratownicy, którzy na miejscu katastrofy pracowali całą noc.
W dniu żałoby narodowej we Włoszech wszystkie lekcje w szkołach rozpoczęły się od minuty ciszy.
Papież Franciszek, składający wizytę w Asyżu powiedział, że piątek jest dniem opłakiwania ofiar z Lampedusy .
Tylu ludzi - dodał - „ucieka przed niewolnictwem i głodem, w poszukiwaniu wolności”. „Z wielkim bólem wiele razy widzimy, że znajdują śmierć, tak, jak stało się to wczoraj na Lampedusie” - podkreślił.
Wicepremier, szef MSW Włoch Angelino Alfano oświadczył w piątek w wywiadzie, że trzeba działać zarówno w Europie, jak i w Afryce, by zwalczać masowe zjawisko nielegalnej imigracji, które prowadzi do takich tragedii, jak ta u brzegów wyspy na Morzu Śródziemnym.
Włoski wicepremier wyraził przekonanie, że należy przyznać Pokojową Nagrodę Nobla wyspie Lampedusa, która jest sceną tragedii z udziałem uchodźców.
>>>
Starszny jest los uchodzcow i to niestety czesto bardzo straszny ...
Nielegalni imigranci z Afryki torturowani przed podróżą do Włoch
Nielegalni imigranci, którzy chcieli dopłynąć z Północnej Afryki do Europy, byli torturowani przed podróżą. Chodzi o pasażerów łodzi, która rozbiła się u wybrzeży wyspy Lampedusa na początku października. Zginęło wówczas 366 osób, przeżyło ponad 150.
Z zeznań tych, którzy przetrwali - cytowanych przez dziennik "La Repubblica" - wynika, że przed wypłynięciem na Morze Śródziemne uchodźcy przebywali w obozie na libijskiej pustyni. Za podróż do Włoch kazano im płacić 3500 dolarów. Jeśli nie mieli pieniędzy lub nie słuchali się podwładnych, torturowano ich pałkami policyjnymi i prądem lub gwałcono.
Włoski prokurator badający sprawę masowego przemytu ludzi mówi, że w Libii traktowano ich jak w obozie koncentracyjnym. Większość z migrantów to Erytrejczycy i Somalijczycy, którzy uciekają do Europy w poszukiwaniu lepszego życia.
Dotychczas pod zarzutem przemytu ludzi z Lampedusy zatrzymano trzy osoby - dwóch inicjatorów procederu oraz kapitana łodzi. Wśród nich jest 24-letni Somalijczyk, którego ocaleli imigranci rozpoznali jako jednego z przywódców przemytniczej szajki. Jest oskarżany o handel ludźmi, porwania i przemoc na tle seksualnym.
Tylko w tym roku do Włoch przedostało się 35 tysięcy emigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu; 24 tysiące spełniają wymogi niezbędne do otrzymania azylu. Chociaż dla wielu z nich końcowym celem podróży są bogatsze kraje północy, przez długi czas pozostaną zmartwieniem wyłącznie rządu w Rzymie.
>>>
Niestety tak wyglada ten koszmar ...
Grecja: 12 imigrantów zginęło po wywróceniu się ich łodzi
Ciała 12 imigrantów, w tym czworga dzieci, odnalazły greckie służby u wybrzeży wyspy Lefkada (Lefkas), jednej z Wysp Jońskich. 15 osób uratowano po wywróceniu się ich łodzi - poinformowały greckie władze.
Przedstawiciele ministerstwa marynarki handlowej przekazali, że imigranci znajdowali się na pokładzie plastikowej łodzi o długości 7-8 metrów. Ocalałych przewieziono do szpitala na obserwację.
Imigranci prawdopodobnie zmierzali do Włoch. Grupie rozbitków udało się dotrzeć do brzegu i wezwać pomoc.
Rzecznik greckiego rządu podkreślił, że w obliczu najnowszej tragedii, której ofiarami są również małe dzieci, "należy położyć szczególny nacisk na rozbicie siatek przemytników, którzy bogacą się na ludzkim nieszczęściu". - Grecja zmaga się z falami imigrantów od lat, ale to już nie jest tylko grecki problem. Odpowiedź musi być ogólnoeuropejska - dodał rzecznik.
- Łódź zatonęła po świcie przy dobrej pogodzie, przy słabym wietrze, więc nie jest jasne, co się stało. Wygląda na to, że łódź była przepełniona - powiedział z kolei burmistrz miasta Lefkas Kostas Arawanis.
Dodał, że w przeszłości zdarzały się przypadki, że przemytnicy ludzi oszukiwali imigrantów i zostawiali ich na Lefkadzie, twierdząc, że są już we Włoszech.
Nie wiadomo, skąd wypłynęli imigranci.
...
Niestety znow koszmar .
Justyna Zahorska | Onet
Dramat ukraińskiej rodziny w Polsce
Od listopada Oksana ukrywa się u znajomych, co parę dni zmienia adres. Żyje w strachu, że Straż Graniczna załomocze do drzwi. Powrót na Ukrainę byłby dla tej 41-letniej kobiety odroczonym wyrokiem śmierci.
- Nie rozumiem polskich przepisów. Spełniam wszystkie prawne wymagania, pracuję uczciwie, płacę podatki i okazuje się, że to nie wystarczy, aby moja żona mogła być ze mną - mówi mąż Oksany, Wołodymyr Senatrow.
Wbrew panującym u nas stereotypom, nie wszyscy Ukraińcy to biedacy, którzy marzą o dorobieniu się na Zachodzie. Wołodia mieszkał z żoną i małym synkiem w Sumach na wschodniej Ukrainie, i świetnie im się wiodło. Mieli hotel, restaurację, warsztat samochodowy, kilka mieszkań. Żyć, nie umierać.
Jednak - i tu stereotypy odpowiadają prawdzie - w tym pięknym kraju nie można prowadzić interesów, nie płacąc haraczu mafii. Gdyby Wołodia był oligarchą, zatrudniałby prywatną armię ochroniarzy i nie bał się nikogo. Ale był tylko drobnym biznesmenem. Pewnego dnia odwiedzili go lokalni mafiosi w asyście zblatowanej z nimi milicji (tak!). Kategorycznie zażądali, żeby przepisał na wskazane osoby cały majątek.
Stawiał opór, więc zamknęli go na trzy dni w piwnicy i grozili poderżnięciem gardeł rodzinie. Dał się złamać. Podpisał podsunięte mu papiery. Nie oddał tylko jednego mieszkania, którego status prawny był nieuregulowany.
Wypuścili go, żeby załatwił w urzędach tę ostatnią sprawę. Skorzystał z okazji, wziął żonę i syna - i uciekli do Polski ostatnim samochodem, jaki pozostał w warsztacie Wołodii. Był rok 2000, czasy "przedschengeńskie", gdy granicę polsko-ukraińską przekraczało się bez wizy.
Na nielegalu
Jadąc, dopóki starczyło benzyny, wylądowali pod Płockiem. Wołodia znalazł pracę u miejscowego rolnika i harował dwa lata w jego gospodarstwie.
Wrócił potem do swego właściwego zawodu i otworzył w Pruszkowie warsztat samochodowy. Co tu kryć, nielegalny. Jest dobrym fachowcem, ceny miał konkurencyjne, ale zdarzało się coraz częściej, że klient - zamiast zapłacić za usługę - mówił: "Pracujesz na czarno. Jak będziesz mordę darł, to zawiadomię Straż Graniczną i oni cię załatwią".
Wobec czego Wołodia nie upominał się o należne mu pieniądze i siedział cicho.
Trzy lata temu zachorowała jego żona Oksana, z zawodu pielęgniarka. Jak większość obywateli Ukrainy w Polsce, nie była ubezpieczona. Miała szczęście w nieszczęściu, pomogli jej ludzie z fundacji "Proksenos". Wozili ją od szpitala do szpitala, pocieszali, gdy usłyszała diagnozę: rak szyjki macicy. Zoperowano ją w szpitalu na Wawelskiej w Warszawie. Raka udało się wyciąć, ale pacjentka powinna regularnie się badać, wyłapywać wszelkie oznaki powrotu choroby i natychmiast reagować. A Oksana tego nie robi. Wciąż jest nieubezpieczona, boi się wydatków i kłopotów.
Ta sama fundacja, która załatwiła operację na Wawelskiej, pomogła też rodzinie Senatrow zalegalizować pobyt w Polsce na 3 miesiące, z artykułu "trudna sytuacja osobista". Po 3 miesiącach musieli wrócić na Ukrainę po wizy, co z kolei wymagało wyrobienia nowych dokumentów, gdyż stare straciły ważność.
Z duszą na ramieniu wjechali do Sumów, nie wiedząc, czy wciąż działa tu stara mafia i za chwilę ktoś im przystawi pistolet do głowy. Wydali wszystkie oszczędności na łapówki, żeby przyspieszyć formalności.
Czytaj dalej: chciała być z rodziną
Chciała być z rodziną
Udało się. Wrócili do Polski, już "na legalu", i wystąpili o karty czasowego pobytu dla całej trójki. W myśl przepisów bowiem cudzoziemiec nie może od razu zalegalizować pobytu na stałe. Najpierw można dostać kartę pobytu na rok, potem na dwa lata, wreszcie - po spełnieniu wielu warunków, m. in. płaceniu podatków i składek ubezpieczeniowych przez minimum 5 lat - status rezydenta w krajach UE.
- Mieliśmy nadzieję, że wreszcie ułożymy sobie życie jak normalni ludzie - opowiada Wołodia.
I oto decyzja Wydziału ds. Cudzoziemców Mazowieckiego Urzędu Mazowieckiego, skorygowana w II instancji przez centralny Urząd ds. Cudzoziemców: Wołodymyr Senatrow i jego 21-letni syn Denis otrzymują kartę pobytu na rok. Obaj legalnie pracują - Wołodia porzucił swój "podziemny" warsztat samochodowy i znalazł pracę u Polaka, marnie płatną, ale dobrze widzianą przez urzędy. Denis, który przyjechał tu jako dzieciak, zupełnie się spolonizował. Pracuje w sklepie, w wolnych chwilach pisze - po polsku! - wiersze. Ożenił się z Polką, 7 grudnia tego roku urodziła im się córeczka.
Najgorzej wypadła w oczach urzędników Oksana. Niepracująca gospodyni domowa, w dodatku chora. Nie przynosi korzyści polskiej gospodarce. Werdykt: odmowa zgody na pobyt w Polsce.
Oznacza to jednak rozdzielenie rodziny i odesłanie na Ukrainę chorej na raka, niezdolnej do pracy kobiety, która w swoich rodzinnych stronach nie ma ani mieszkania, ani prawa do renty czy jakiegokolwiek zabezpieczenia socjalnego. Pozbawiona wszelkiej opieki i pomocy, nie miałaby z czego żyć, a ukraińska służba zdrowia nie słynie z sukcesów w leczeniu onkologicznym, zwłaszcza pacjentów bez odpowiednich środków finansowych.
Oficjalne uzasadnienie decyzji Urzędu ds. Cudzoziemców z 14 października 2013 r.: "…nie ulega wątpliwości, że pani Oksana Senatrowa przyjechała na terytorium Polski na wizie krajowej w celu wykonywania pracy, natomiast materiał dowodowy bezsprzecznie wskazuje, że faktycznym celem wjazdu cudzoziemki jest pobyt z rodziną". Inaczej mówiąc, faktyczny cel wjazdu był inny niż deklarowany. Wielu cudzoziemców nie może dostać pozwolenia na pracę w Polsce, lecz Oksany to nie dotyczy - skoro dostała wizę z prawem do pracy, powinna pracować i basta. Trudno jednak udowodnić, że od początku miała podstępny zamiar zamieszkania z rodziną, najwyraźniej niebezpieczny dla polskiego porządku prawnego. Zdarza się bowiem, iż ludzie chorzy liczą na to, że wkrótce wyzdrowieją.
We wcześniejszych rozmowach z urzędnikami pojawił się też argument ekonomiczny: Wołodymyr Senatrow zarabia zaledwie 1600 zł, a to za mało, żeby utrzymać niepracującą żonę.
Mało - to jednak więcej niż nic. Na Ukrainie Oksana nie będzie miała żadnych środków do życia. Są obywatele polscy, którzy utrzymują całe rodziny z mniejszych dochodów, niż pensja Wołodii.
- Mogę żywić się suchym chlebem, byle tylko zostać z moimi bliskimi - płacze Oksana.
Względy humanitarne
Nieznajomość polskiego prawa i brak pieniędzy na adwokata sprawiły, że przegapili termin ewentualnego odwołania się do sądu. Czy nie ma już żadnych szans na uratowanie Oksany przed deportacją?
- Istnieje możliwość ubiegania się przez cudzoziemkę o specjalne zezwolenie na zamieszkanie na czas oznaczony - informuje Karolina Marcjanik, zastępca dyrektora Biura Szefa Urzędu ds. Cudzoziemców. - Takiego zezwolenia można udzielić między innymi wtedy, gdy wyjątkowa sytuacja osobista wymaga obecności cudzoziemca na terytorium RP.
Niestety, specjalne zezwolenie obejmuje maksimum 3 miesiące. Co dalej, nie wiadomo.
Dopóki mieszkali w Polsce nielegalnie, nikt ich nie ścigał, władze nie wiedziały o ich istnieniu. Próba zalegalizowania pobytu doprowadziła jednak do tego, że znaleźli się pod lupą urzędu. Władze znają ich adres, wszystko o nich wiedzą. Oksana panicznie boi się deportacji. Dlatego "zeszła do podziemia", nocuje to tu, to tam.
Karolina Marcjanik uspokaja: - W toku ewentualnego postępowania w sprawie wydalenia cudzoziemca organy administracji publicznej badają, czy w stosunku do tej osoby nie zachodzą względy humanitarne, przemawiające za udzieleniem jej zgody na pobyt tolerowany w Polsce.
Czy nie można było wziąć pod uwagę oczywistych względów humanitarnych wcześniej, na etapie przyznawania karty pobytu? Oksana Senatrowa nie kosztuje polskiego podatnika ani grosza, zajmuje niewiele miejsca w wynajętym mieszkaniu, jest na utrzymaniu męża, leczy się na jego koszt. Czy słynna z tolerancji Rzeczpospolita nie może zafundować jej pobytu tolerowanego?
Trwa batalia polityczna o dalsze losy Ukrainy - zbliżenie z Zachodem czy z Rosją. Jeśli Kijów ostatecznie wybierze kurs na integrację z UE, takich osób jak Oksana będziemy mieli setki, jeśli nie tysiące. Jak na razie, łatwiej pokazywać się na Majdanie i krzyczeć, że drzwi Europy wciąż są otwarte, niż realnie pomóc tym Ukraińcom, którzy już w Polsce mieszkają.
???
Co to za porzadki ?
Szturm afrykańskich imigrantów na hiszpańską eksklawę w Afryce Północnej
Setki afrykańskich imigrantów próbowało przedrzeć się z Maroka do Melilli
Setki afrykańskich imigrantów próbowało wczoraj przedrzeć się z Maroka do Melilli, hiszpańskiej eksklawy w Afryce Północnej. Jak poinformowały hiszpańskie władze, granicę udało się przekroczyć około 60 uchodźcom.
Władze Melilli podkreślają, że podczas forsowania granicznych umocnień imigranci atakowali policjantów kamieniami, bili ich pałkami. Rannych zostało siedem osób, w tym trzech funkcjonariuszy hiszpańskich służb.
Poprzedniego dnia 33 imigrantów dostało się do Melilli na pokładzie łodzi. Zostali oni umieszczeni w miejscowym obozie dla uchodźców, w którym przebywa już ponad 900 osób - dwa razy więcej niż powinno.
Melilla i Ceuta to dwie hiszpańskie eksklawy na śródziemnomorskim wybrzeżu Maroka. Każdego roku tysiące afrykańskich imigrantów próbują przedostać się do nich, gdyż są one wrotami do Unii Europejskiej.
...
Niestety znow koszmar .
Siedem ofiar szturmu afrykańskich imigrantów na Ceutę
Co najmniej siedmiu nielegalnych imigrantów z krajów Czarnej Afryki zginęło podczas próby przedostania się z Maroka do hiszpańskiej Ceuty. Szturmu na granicę hiszpańsko-marokańską dokonała 400-osobowa grupa - poinformowały władze w Madrycie i Rabacie.
Ok. godz. 7.00 imigranci ruszyli na Ceutę od strony pobliskich gór, co wywołało szybką reakcję marokańskiej żandarmerii. Wówczas nielegalni imigranci podzielili się na kilka grup. Niektórzy próbowali dostać się do Ceuty drogą lądową, ale zostali powstrzymani przez marokańską żandarmerię. Z kolei ok. 200 osób rzuciło się do morza, by uciec przed funkcjonariuszami marokańskich sił bezpieczeństwa.
Z Morza Śródziemnego wyłowiono ciała siedmiu imigrantów, którzy zginęli, próbując wpław dostać się do nadmorskiej Ceuty. Marokańskie służby ratunkowe kontynuują poszukiwania kolejnych ofiar. Dotychczas udało się uratować 13 osób; trafiły one do szpitala. Ponadto zatrzymano 150 ludzi. Agencja EFE informuje, że żadnemu z imigrantów nie udało się dostać do Ceuty.
W niedzielę pięciu nielegalnych imigrantów, głównie Senegalczyków, utopiło się, gdy ich łódź zatonęła obok marokańskiego An-Nadur, na południe od innego miasta autonomicznego Hiszpanii, Melilli.
Tego samego dnia w Melilli doszło do masowego szturmu na granicę, w którym uczestniczyło 150 imigrantów z krajów subsaharyjskich. Zostali odepchnięci przez marokańskie i hiszpańskie siły bezpieczeństwa.
Każdego roku tysiące afrykańskich imigrantów próbują przedostać się do Ceuty i Melilli, gdyż te hiszpańskie miasta na terenie Maroka, są wrotami do Unii Europejskiej.
...
Niestety koszmar .
Grecja: zatonęła łódź z nielegalnymi imigrantami - 7 ofiar
Greckie władze poinformowały o wyłowieniu z Morza Egejskiego ciał siedmiu nielegalnych imigrantów, których łódź zatonęła w nocy. Grupa imigrantów próbowała dostać się do Grecji z sąsiedniej Turcji, a ich statek zatonął w okolicach wyspy Lesbos.
Władze w Atenach poinformowały, że do tej pory udało się uratować osiem osób. Jednak na razie nie można określić, jakiej narodowości byli pasażerowie zatopionej łodzi. Do zdarzenia doszło w nocy z poniedziałku na wtorek około 2,5 km od wybrzeża Lesbos. O zatonięciu Grecy zostali powiadomieni przez załogę małej tureckiej łodzi, która uratowała dwie osoby.
Władze greckie cały czas prowadzą akcję ratunkową, w której uczestniczą trzy jednostki straży przybrzeżnej i śmigłowiec, które szukają kolejnych rozbitków.
Grecja jest ważnym szlakiem dla imigrantów, którzy próbują się dostać do Unii Europejskiej z Azji i Afryki. Wielu decyduje się na transport morski, który umożliwia przedostanie się z wybrzeża Turcji na jedną z greckich wysp, znajdujących się w niedalekiej odległości. Wielokrotnie łodzie, z których korzystają, są w złym stanie technicznym i są przeciążone, co prowadzi do wypadków.
...
Niestety znow koszmar
23 tys. imigrantów zginęło na Morzu Śródziemnym od 2000 r.
Około 23 tysięcy nielegalnych imigrantów zginęło na Morzu Śródziemnym w ciągu ostatnich 14 lat podczas próby przedostania się do Włoch - to dane z raportu tygodnika "L’Espresso". Zauważa się, że liczbę ofiar można porównać do bilansu wojny.
Liczby zawarte w sprawozdaniu, opublikowanym w poniedziałek przez włoski tygodnik na jego stronie internetowej, obrazują skalę dramatu, jaki od lat rozgrywa się u wybrzeży wysp Lampedusa i Sycylia. Przypomniano o nim w październiku zeszłego roku, gdy w dwóch katastrofach statków pełnych imigrantów z Afryki i Syrii zginęło blisko 400 osób.
Oblicza się, że w 2013 roku co 60. imigrant nie przeżył morskiej przeprawy do Włoch. Łączną liczbę ofiar z lat 2000-2013 szacuje się w raporcie, sporządzonym na podstawie danych z różnych źródeł, na 23 tysiące.
Od zeszłorocznych katastrof włoskie siły morskie i powietrzne prowadzą wielką operację Mare Nostrum patrolowania Morza Śródziemnego. Udzielają one pomocy uchodźcom i jednocześnie aresztują przemytników, którzy wysyłają ludzi z wybrzeży Afryki północnej na łodziach i statkach do Europy.
>>>
Niestety koszmar !
Co najmniej 22 emigrantów utonęło w drodze z Turcji
Co najmniej 22 nielegalnych imigrantów, w tym kobiety z dziećmi, utonęło po wywróceniu się dwóch łodzi na Morzu Egejskim. Ponadto w czasie przeprawy z Turcji do Grecji zaginęło kilka osób - poinformowała dzisiaj grecka straż przybrzeżna.
Małym jachtem i płynącą za nim łódką podróżowało kilkudziesięciu emigrantów o nieustalonej narodowości. Przed świtem łodzie wywróciły się w pobliżu greckiej wyspy Samos, niedaleko zachodniego wybrzeża Turcji.
Straż przybrzeżna odkryła w jednej z łodzi ciała 18 ofiar. Cztery kolejne ofiary znaleziono w czasie akcji poszukiwawczej w morzu. Ofiary śmiertelne to czworo dzieci, 12 kobiet i sześciu mężczyzn.
Uratowano 36 rozbitków, w tym trzy kobiety i dziecko, które w stanie wyziębienia przetransportowano do szpitala w Atenach.
Rozbitkowie przekazali straży przybrzeżnej, że na pokładzie 10-metrowego jachtu i dwumetrowej łódki znajdowało się 60-65 ludzi.
W ciągu weekendu grecka straż przybrzeżna uratowała ok. 250 emigrantów. Przed dzisiejszym wypadkiem liczba ofiar podobnych zdarzeń na wodach między Turcją a Grecją wyniosła ok. 20 tylko od początku roku. Niedawny raport Amnesty International informował, że od sierpnia 2012 roku do marca 2014 roku utonęło lub zaginęło w ten sposób prawie 190 osób - dorosłych i dzieci.
Grecja jest jednym z głównych punktów tranzytowych dla emigrantów z Afryki, Bliskiego Wschodu czy Azji, którzy chcą przedostać się do Unii Europejskiej. Wielu decyduje się na transport morski, który umożliwia przedostanie się z wybrzeża Turcji na jedną z pobliskich greckich wysp.
>>>
Niestety .
Libia: utonęło co najmniej 40 imigrantów
Zatonęła łódź z imigrantami, co najmniej 40 ofiar
Co najmniej 40 ludzi utonęło, kiedy u wybrzeży Libii na wschód od Trypolisu zatonęła łódź z imigrantami - poinformował rzecznik libijskiego MSW. 51 osób udało się uratować. Libia wzywa UE do pomocy w powstrzymaniu napływu imigrantów.
Nieszczelna granica libijska z subsaharyjskimi sąsiadami i względna bliskość Włoch i Malty sprawiają, że północnoafrykański kraj jest powszechnie wybierany jako tranzytowy punkt przerzutu nielegalnych imigrantów usiłujących dotrzeć przez Morze Śródziemne do Europy.
Szef libijskiego MSW Saleh Mazik zagroził udzielaniem pomocy nielegalnym imigrantom w docieraniu do Europy, jeśli Unia Europejska nie pomoże bardziej zdecydowanie w powstrzymaniu napływu imigrantów korzystających z libijskiego tranzytu.
Mazik powiedział, że unijna pomoc umożliwiłaby Libii powstrzymanie imigrantów na granicach subsaharyjskich.
Na sobotniej konferencji prasowej minister winił obecność nielegalnych imigrantów o wzrost przestępczości w Libii, rozprowadzanie narkotyków i szerzenie chorób. Apelował również do sąsiednich krajów o pomoc w zahamowaniu napływu imigrantów.
Chaos w Libii po obaleniu w 2011 roku Muammara Kadafiego sprawił, że libijskie wybrzeże stało się etapem dla tysięcy imigrantów usiłujących stamtąd dotrzeć do Europy przepełnionymi, kiepskimi łodziami.
Przemyt ludzi stał się w Libii zorganizowanym przemysłem przestępczym - alarmuje libijska policja i działacze praw człowieka.
Miasta na libijskim wybrzeżu długości 1600 km, w wielkiej mierze pozbawionym patroli, stały się punktami przerzutu dla Afrykańczyków, którzy płacą za miejsce na łodzi, by pokonać morzem około 300 km dzielących ich od Malty lub włoskiej wyspy Lampedusa.
Świat - powiedział Mazik - "musi rzeczywiście zająć poważne stanowisko i zacząć działać, a nie tylko mówić".
W tym roku do Włoch przybyło już 22 tys. nielegalnych imigrantów - dziesięciokrotnie więcej, niż w tym samym okresie 2013 r.
...
Niestety znow tragedia ...
Włochy/ 10 imigrantów zginęło w rejonie Lampedusy
Co najmniej 10 nielegalnych imigrantów zginęło dzisiaj w Cieśninie Sycylijskiej podczas próby przedostania się do Włoch. Ten wstępny bilans zatonięcia łodzi z uciekinierami z Afryki podali ratownicy.
Do katastrofy łodzi doszło w odległości 100 mil na południe od brzegów wyspy Lampedusa, na którą dociera większość imigrantów. Włoska Straż Przybrzeżna poinformowała, że uratowała około 200 osób. Zaginionych może być nawet 150 ludzi.
To największa katastrofa łodzi z imigrantami od rozpoczęcia na jesieni 2013 roku wielkiej operacji Mare Nostrum, prowadzonej przez włoskie siły bezpieczeństwa. Ma ona na celu patrolowanie wód Morza Śródziemnego, przez które na włoskie wybrzeża przedostają się tysiące imigrantów z wielu krajów Afryki, a także z Bliskiego Wschodu, między innymi z ogarniętej wojną Syrii.
Żołnierze i funkcjonariusze Straży Przybrzeżnej niosą pomoc rozbitkom i zabierają ich z zagrożonych zatonięciem łodzi na swoje okręty, a następnie przewożą na ląd. Aresztują też przemytników ludzi, wysyłających ich do Włoch.
Działania w ramach Mare Nostrum podjęto po katastrofie statku z imigrantami w październiku zeszłego roku, w której zginęło blisko 400 osób.
Minister spraw wewnętrznych Włoch Angelino Alfano przedstawił niedawno dane, z których wynika, że na wybrzeżach Afryki czeka kilkaset tysięcy osób gotowych wyruszyć w drogę do Europy.
>>>>
Niestety znow .
Włochy: kolejna fala ponad 3 tys. imigrantów z Afryki Północnej
Włochy stanęły w obliczu nowej fali ponad 3 tys. imigrantów z Afryki Północnej, których łodziom przyszły na Morzu Śródziemnym na pomoc włoska marynarka wojenna i straż przybrzeżna - poinformowały władze.
Według nich patrolowiec marynarki wojennej Libra wziął na pokład 450 uchodźców. Okręt ten towarzyszy holownikowi, który doprowadzić ma do portu Ragusa na Sycylii statek z około 1300 uchodźcami. Do Ragusy holowana jest też łódź rybacka z 250 imigrantami. Wszyscy pasażerowie tych jednostek mają się jeszcze w sobotę znaleźć na Sycylii.
Do położonego na północny zachód od Ragusy Porto Empedocle płynie patrolowiec straży przybrzeżnej Peluso, który wziął na pokład ponad 307 Syryjczyków oraz fregata marynarki wojennej Euro z 531 uratowanymi uchodźcami.
Choć obóz dla uchodźców na Lampedusie jest zamknięty, na tę położoną blisko wybrzeża Tunezji włoską wyspę przywieziono w sobotę kolejnych 266 migrantów, a około 200 następnych dotrze tam niebawem na okręcie marynarki wojennej - poinformowała włoska agencja ANSA.
W ramach realizowanego od jesieni 2013 roku programu Mare Nostrum włoska marynarka zwiększyła swą pomoc dla łodzi z uchodźcami z Afryki Północnej. W efekcie w ubiegłych miesiącach napływ imigrantów wyraźnie się nasilił.
Włoski minister spraw wewnętrznych Angelino Alfano oświadczył, że na północnoafrykańskich wybrzeżach oczekują na przeprawę do Europy setki tysięcy ludzi. Wezwał jednocześnie europejskich partnerów Włoch, by pomogli im w rozwiązywaniu tego problemu, gdyż same nie zdołają się z nim uporać.
...
Smutny los tych biedakow .
Na Sycylii narasta kryzys w związku z napływem nielegalnych imigrantów
Sytuacja wymknęła się spod kontroli - tak władze miasta Porto Empedocle na Sycylii oceniły eskalację kryzysu w związku z masowym napływem nielegalnych imigrantów. W sobotę w Cieśninie Sycylijskiej uratowano 1400 uchodźców z Afryki.
Nielegalni imigranci zostali zabrani z łodzi i małych stateczków na pokład jednostki włoskiej marynarki wojennej i statku handlowego. Przewieziono ich na Sycylię, gdzie trafią do prowizorycznych ośrodków, w których brakuje miejsc.
- Sytuacja jest nie do zniesienia. To nieludzki dramat - powiedział Lillo Firetto, burmistrz Porto Empedocle, gdzie przewożone są kolejne grupy uciekinierów z północnej Afryki. Wyraził opinię, że to, co dzieje się obecnie na Sycylii w związku z exodusem tysięcy ludzi, podważa wiarygodność instytucji europejskich i poszczególnych rządów. Zarzucił im obojętność i brak reakcji.
Poprzedniej doby, z czwartku na piątek w Cieśninie Sycylijskiej uratowano 2500 ludzi stłoczonych na łodziach, płynących na włoskie wybrzeża.
Od początku tego roku dotarło na nie ponad 40 tysięcy nielegalnych imigrantów. Według władz Włoch w północnej Afryce na miejsca na łodziach wysyłanych do Europy czekają setki tysięcy ludzi.
...
Niestety znowu .
Łódź z imigrantami zatonęła u wybrzeży Libii
U wybrzeży Libii zatonęła łódź z nielegalnymi imigrantami z Afryki. 15 osób zginęło, 170 uważa się za zaginione. Do tragedii doszło koło miejscowości Guarabuli, 60 kilometrów na wschód od Trypolisu.
Straż przybrzeżna zauważyła na powierzchni morza szczątki drewnianej łodzi, wiozącej około 200 osób. Uratowano 16 z nich, wydobyto też z wody 15 ciał. Trwają poszukiwania pozostałych, ale libijska straż przybrzeżna ma w tym rejonie tylko jedną łódź. Na razie nie wiadomo, z jakich państw pochodzili imigranci.
Dziesiątki tysięcy mieszkańców Afryki i Bliskiego Wschodu wyruszają z Libii, aby przedostać się do Włoch i innych krajów Unii Europejskiej. Ułatwia to panujący w Libii chaos polityczny. Tysiące imigrantów zginęły w wodach Morza Śródziemnego.
...
Niestety znów dramat ...
U wybrzeży Libii mogło utonąć ponad 250 imigrantów
Być może nawet ponad 250 nielegalnych imigrantów zginęło w piątek wieczorem, gdy drewniana łódź, którą usiłowali dotrzeć do Europy, zatonęła u wybrzeży Libii - poinformował w niedzielę przedstawiciel libijskiej straży przybrzeżnej Mohammad Abdellatif.
- Sądzimy, że pod wodą (we wraku łodzi) jest jeszcze ponad 250 ciał. Gdy zeszliśmy pod wodę, odkryliśmy, że łódź jest o wiele większa niż myśleliśmy - powiedział Abdellatif agencji Reutera.
Według wcześniejszych informacji rzecznika libijskiej marynarki wojennej straż przybrzeżna uratowała 17 nielegalnych imigrantów. Łódź zatonęła w rejonie na wschód od Trypolisu, skąd przemytnicy często wyruszają z imigrantami do Europy przepełnionymi łodziami.
Tysiące imigrantów, głównie z Afryki subsaharyjskiej, usiłują dotrzeć z libijskiego wybrzeża do Europy. Przemyt ludzi stał się w Libii zorganizowanym przemysłem przestępczym w warunkach chaosu, jaki zapanował w tym kraju po obaleniu w 2011 roku Muammara Kadafiego.
Włoski rząd ogłosił w tych dniach, że tylko w tym roku do Włoch dotarło z Afryki ponad 100 tysięcy nielegalnych imigrantów.
...
Niestety ...
Libia: zatonęła łódź z emigrantami, jest wiele ofiar
Łódź z około 250 emigrantami z Afryki, usiłującymi dostać się do Europy, zatonęła u wybrzeży Libii. Według rzecznika libijskiej marynarki wojennej Ajuba Kassema uratowano tylko 26 osób.
Rzecznik powiedział, że na morzu unoszą się zwłoki wielu ludzi. Przyznał, że słabo wyposażona straż przybrzeżna ma trudności z dotarciem do tych, którzy mogli przeżyć.
W tym roku ponad już 100 tys. emigrantów z Afryki, głównie z Libii, dotarło do wybrzeży Włoch - poinformował w zeszłym tygodniu włoski rząd. Przemyt ludzi stał się w Libii zorganizowanym przemysłem przestępczym w warunkach chaosu, jaki zapanował w tym kraju po obaleniu w 2011 roku Muammara Kaddafiego.
Kassem powiedział, że pasażerami łodzi, która zatonęła w niedzielę, byli "w większości Afrykanie", w tym wiele kobiet. W podobnym wypadku w sierpniu zginęło ponad 100 osób.
...
Niestety znów tragedia .
Włochy: zatonęła tratwa z imigrantami
Tratwa z nielegalnymi imigrantami zatonęła niespełna 50 km od wybrzeży Libii. Włoskie jednostki uratowały 55 osób - poinformowała włoska straż przybrzeżna. Uratowani twierdzą, że na tratwie było prawie 100 osób.
Według Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji (IOM) na wodach między Włochami a Afryką Północną utonęły już od początku roku prawie 3 tys. ludzi. Do Włoch dotarło w tym roku już około 130 tys. imigrantów; w zeszłym roku 60 tysięcy.
Tysiące nielegalnych imigrantów, głównie z Afryki subsaharyjskiej, usiłują dotrzeć z libijskiego wybrzeża do Europy. Przemyt ludzi stał się w Libii biznesem przestępczym w warunkach chaosu, jaki zapanował w tym kraju po obaleniu w 2011 roku dyktatury Muammara Kadafiego.
..
Znów tragedia ...
Libia: ponad sto ofiar zatonięcia statku z nielegalnymi imigrantami
Ponad sto osób jest nadal zaginionych w rezultacie zatonięcia u wybrzeży Libii statku, którym nielegalni imigranci próbowali przedostać się przez Morze Śródziemne do Europy - poinformowały libijskie władze lokalne.
Według nich ze statku, który zatonął w sobotę w pobliżu portowego miasta Zuwara na zachód od Trypolisu, uratowano około 70 ludzi, pochodzących głównie z Syrii i krajów Czarnej Afryki. Wyłowiono ponadto ciała około 30 osób.
- Statek zatonął dwa dni temu i jak podają rozbitkowie, było na nim ponad 250 nielegalnych imigrantów, przede wszystkim z Syrii lub Afryki Subsaharyjskiej - oświadczył przedstawiciel biura prasowego władz miejskich Zuwary.
Od czasu obalenia w 2011 roku dyktatury Muammara Kadafiego Libia wciąż nie jest w stanie odzyskać politycznej stabilności, a jej terytorium stało się bazą wyjściową dla nielegalnego przerzucania uchodźców do Europy.
..
Niestety znowu .
Zatrzymali 42 cudzoziemców nielegalnie przebywających w Polsce
Piotr Halicki
Zatrzymali 42 cudzoziemców nielegalnie przebywających w Polsce
Pracowali nielegalnie na budowie, mieli przeterminowane wizy, a cel i warunki ich pobytu w Polsce były niezgodne z deklarowanymi. Strażnicy graniczni na jednej z posesji na Mazowszu zatrzymali 42 cudzoziemców, który przebywali na terenie naszego kraju bezprawnie. Zostali zobowiązani do jego opuszczenia.
Funkcjonariusze Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej, wraz z pracownikami Urzędu Celnego, sprawdzili jedną z posesji pod Pruszkowem niedaleko Warszawy. „Nalot” zorganizowali pod kątem kontroli legalności pobytu pracujących tam osób. Zatrzymali w sumie 42 cudzoziemców - 40 Ukraińców i dwóch obywateli Mołdawii.
- Z ustaleń funkcjonariuszy wynikało, że zarówno cel jak i warunki ich pobytu były niezgodne z deklarowanymi. Większość z nich nie posiadała wystarczających środków finansowych na pokrycie kosztów pobytu na terytorium naszego kraju oraz kosztów powrotu do kraju pochodzenia. Ponadto część z zatrzymanych miała przeterminowane wizy. Wszyscy pracowali jako robotnicy budowlani, jednak u innego pracodawcy, niż tego, który wystawił oświadczenia, na podstawie których cudzoziemcy mogli podjąć zatrudnienie na terytorium RP – tłumaczy st. chor. Dagmara Bielec-Janas, rzeczniczka komendanta Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej.
W związku z tym, każdy z nich otrzymał decyzje zobowiązujące do dobrowolnego opuszczenia terytorium naszego kraju, z zakazem ponownego wjazdu na terytorium Polski przez okres sześciu miesięcy. Na miejscu funkcjonariusze Urzędu Celnego w Pruszkowie ujawnili ponadto blisko 13 tysięcy sztuk papierosów bez polskich znaków akcyzy skarbowej o rynkowej wartości ok. 10 tys. zł oraz alkohol niewiadomego pochodzenia.
W ubiegłym roku funkcjonariusze NOSG przeprowadzili 495 kontroli legalności pobytu cudzoziemców na terenie województw: mazowieckiego, łódzkiego, kujawsko-pomorskiego i świętokrzyskiego oraz 343 kontrole legalności zatrudnienia. Ujawnili 498 cudzoziemców, którzy nielegalnie wykonywali pracę lub prowadzili niezarejestrowaną działalność gospodarczą.
...
Rozumiem ze taka praca ale jednak szkoda ich .
Grecja: statek wzywa pomocy, uzbrojeni ludzie na pokładzie
Władze Grecji poinformowały, że płynący pod banderą Mołdawii statek towarowy, na pokładzie którego są - jak się podejrzewa - setki nielegalnych imigrantów, wezwał pomocy. Jednostka ta, "Blue Sky M", znajduje się w rejonie greckiej wyspy Korfu.
Wcześniej grecka telewizja państwowa NERIT informowała, że statek ten wysłał wezwanie o pomoc z powodu obecności podejrzanych uzbrojonych ludzi na pokładzie i że w sprawę zamieszani są nielegalni imigranci.
REKLAMA
W kierunku frachtowca płynie grecka fregata i jednostka straży przybrzeżnej oraz leci śmigłowiec marynarki wojennej. Według przedstawicieli greckich władz na statku może się znajdować ok. 600 imigrantów.
W północnej części Morza Jońskiego panuje zła pogoda. Fregata "Navarino", płynąca do mołdawskiego frachtowca, uczestniczyła tam w poszukiwaniu zaginionych w miejscu niedzielnej katastrofy włoskiego promu "Norman Atlantic", który płynął z greckiego Patras do Ankony we Włoszech.
Na pokładzie tego promu wybuchł pożar. Zginęło 10 ludzi, a przypuszcza się, że zaginionych może być 30, choć nie jest to oficjalnie potwierdzone.
>>>
Znow imigracyjny horror .
Włochy: kolejny porzucony przez załogę statek pełen imigrantów
Ku wybrzeżom Włoch płynie drugi w tych dniach porzucony przez załogę i przemytników ludzi statek z ok. 400 nielegalnymi imigrantami. Jednostce, znajdującej się 40 mil morskich od portu w Kalabrii, pomocy udziela w czwartek włoska straż przybrzeżna.
Włoskie media podały, że włoska straż odebrała prośbę o pomoc ze statku handlowego pod banderą Sierra Leone. Imigranci znajdujący się na pokładzie zawiadomili drogą radiową, że marynarze uciekli i nikt nie stoi przy sterze.
Natychmiast rozpoczęła się operacja, której celem jest przywrócenie kontroli nad dryfującą jednostką długości 60 metrów. Jest to bardzo trudne, ponieważ warunki pogodowe są bardzo złe. Włoska straż poprosiła o wsparcie znajdujący się w tym rejonie islandzki statek należący do unijnej agencji do spraw granic Frontex.
Dokładna liczba ludzi na pokładzie nie jest znana. Być może jest ich nawet pół tysiąca; są tam też małe dzieci i kobiety w ciąży. Ich narodowość nie jest znana.
W środę do portu w Gallipoli w Apulii włoskie służby morskie sprowadziły dryfujący statek handlowy z prawie tysiącem nielegalnych imigrantów, głównie z Syrii. Także oni zostali porzuceni na środku morza przez załogę współpracującą zapewne z przemytnikami ludzi, przerzucającymi ich do Europy.
...
Niestety .
Zaszyli sobie usta, wołając o pomoc
Julia Raczko
podróżniczka i autorka bloga whereisjuli.com
Trzydzieści osób, w australijskim ośrodku dla uchodźców na wyspie Manus, zaszyło sobie usta i rozpoczęło strajk głodowy. Chcą zwrócić na siebie uwagę australijskiego rządu.
Australijski departament imigracyjny, który jeszcze w środę zaprzeczał, żeby na wyspie Manus odbywał się strajk głodowy, dziś potwierdził, że ubiegający się o azyl w Australii, którzy przebywają w specjalnie stworzonym ośrodku dla uchodźców na wyspie Manus w Nowej Gwinei, odmawiają jedzenia i dokonują aktów samookaleczenia, zaszywają sobie usta. Rzecznik Ministra Imigracji, Peter Dutton, powiedział że biorącym udział w proteście została zaoferowana opieka medyczna.
„Do protestu, który rozpoczął się we wtorek, przyłącza się coraz więcej osób, które odmawiają powrotu do swoich pokoi”, mówi Ian Rintoul, rzecznik Refugee Action Coalition, organizacji walczącej o prawa uchodźców w Australii. „Jeden mężczyzna wymagał natychmiastowej pomocy lekarskiej, bo połknął żyletki”, dodaje. Mówi, że protest rozpoczął się po pojawieniu się informacji o przeniesieniu części osób do nowego ośrodka na wyspie, w East Lorengau. Strajkujący sugerują, że ich bezpieczeństwo w Nowej Gwinei jest zagrożone, i że obawiają się ataków ze strony miejscowych.
O sytuacji na wyspie Manus, było już głośno we wrześniu 2014 roku, gdy wyciekły niepokojące raporty Transfield Services, firmy zapewniającej usługi ochroniarskie oraz katering w ośrodkach. W raportach pojawiły się w nich informacje o 'poważnych wypadkach', do których dochodzi na terenach ośrodków każdego dnia. Mowa była o atakach na ochronę, próbach samobójczych i samookaleczeniach.
Wydarzenia, które mają miejsce dziś, po raz kolejny budzą wśród Australijczyków trudną dyskusję.
Specjalnie ośrodki na wyspie Manus, powstały w 2001 roku i działały do 2004. Trafiali tu ci, którzy czekali na azyl w Australii. Od 2012 roku, ośrodki znowu są używane przez australijski rząd.
...
Znow dramat .
29 imigrantów zmarło z wyziębienia na morzu w drodze do Włoch
Do 29 wzrosła liczba nielegalnych imigrantów, którzy zmarli z wyziębienia na pokładzie łodzi płynącej ku wybrzeżom Włoch - podała w poniedziałek Straż Przybrzeżna. Z łodzi w bardzo trudnych warunkach na wzburzonym morzu uratowano ponad 100 osób.
Akcja ratowania uchodźców z dryfującej łodzi prowadzona była od niedzieli wieczorem w Cieśninie Sycylijskiej przy falach wysokości 8 metrów. Pomocy imigrantom, płynącym z Afryki, udzieliła włoska Straż Przybrzeżna, która zabrała ich na pokłady dwóch swych jednostek i przewiozła na wyspę Lampedusa.
Pierwszy bilans mówił o 25 ofiarach śmiertelnych i kilku osobach w stanie ciężkim z powodu skrajnego wyziębienia. Cztery z nich zmarły.
...
Niestety znow tragedia .
Włochy: uratowani nielegalni imigranci informują o 200 ofiarach na morzu
Podczas próby przedostania się do Włoch drogą morską u wybrzeży Libii zginęło co najmniej 200 imigrantów - taką relację przekazało włoskiej Straży Przybrzeżnej 9 uratowanych rozbitków. Papież Franciszek zaapelował o to, aby nikomu nie odmawiać pomocy.
Informację o zatonięciu dwóch łodzi pełnych imigrantów przekazali uratowani uciekinierzy z Mali i Senegalu, którzy dotarli na włoską wyspę Lampedusa na pokładzie jednostki Straży Przybrzeżnej. Dwóch z nich powiedziało także o zaginięciu jeszcze jednej łodzi z około 100 osobami na pokładzie. To by zaś oznaczało, że liczba zaginionych może wynosić nawet 300.
W poniedziałek strona włoska przyszła na pomoc dryfującej łodzi ze 105 imigrantami, z których 29 zmarło z wyziębienia, wielu już w trakcie akcji ratunkowej prowadzonej w skrajnie trudnych warunkach na morzu, wśród fal wysokości 8 metrów.
Z relacji rozbitków wynika jednak, że z Libii wypłynęły w sobotę do Włoch łącznie cztery łodzie, na których były także dzieci.
Ocaleni imigranci, cytowani przez Ansę, opowiedzieli, że przez kilka tygodni czekali w obozie koło Trypolisu na to, że wyruszą w drogę.
- Było nas 460, rozlokowanych na czterech łodziach - dodali. Za rejs zapłacili przemytnikom ludzi około tysiąca dolarów od osoby. Mówią, że weszli na pokład mimo burzy na morzu, bo grożono im bronią.
W rejon, w którym miało dojść do katastrofy, udał się włoski samolot patrolowy. Poszukiwania nie przyniosły jednak żadnego rezultatu.
Media zwracają uwagę, że sytuacja w Cieśninie Sycylijskiej, przez którą tysiące imigrantów przedostają się do Europy, zmieniła się, odkąd strona włoska zakończyła operację jej patrolowania. Prowadzi ją od 1 listopada unijna agencja ds. granic Frontex. W przeciwieństwie do sił włoskich, które patrolowały duży obszar cieśniny i ratowały masowo imigrantów, nowa operacja Tryton ograniczona jest do strefy do 30 mil morskich od wybrzeży UE.
Podkreśla się też, że często pomocy rozbitkom na łodziach udzielają statki handlowe i inne jednostki, które nie mają na swoim pokładzie sprzętu medycznego, jakim dysponowały okręty włoskiej marynarki w czasie poprzedniej włoskiej operacji Mare Nostrum.
Do poniedziałkowej tragedii na morzu i trwającej we Włoszech polemiki wokół metod niesienia pomocy nielegalnym imigrantom nawiązał papież Franciszek, który podczas audiencji generalnej w Watykanie oświadczył: "Śledzę z niepokojem informacje, jakie napłynęły z Lampedusy o kolejnych ofiarach wśród imigrantów, którzy zmarli z zimna na Morzu Śródziemnym".
- Pragnę zapewnić o mojej modlitwie za ofiary i zachęcić ponownie do solidarności, aby nikomu nie zabrakło potrzebnej pomocy - dodał.
Organizacje charytatywne i praw człowieka, a także Biuro Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców apelują o wzmocnienie patrolowania Morza Śródziemnego. W ich ocenie unijna operacja Tryton jest nieskuteczna.
....
Niestety .
Exodus XXI wieku. Miliardowe interesy bezwzględnego "biura podróży"
Bandy przemytników zarabiają miliardy na uchodźcach. Dwaj włoscy autorzy rozmawiali z kilkoma z tych "przedsiębiorców". Winą za istnienie tego typu interesu obarczają Europę.
Interes jest gigantyczny: bandy przemytnicze na całym świecie zarabiają miliardy na nielegalnym transporcie zrozpaczonych ludzi. Granice, kontrole graniczne dla nich nie istnieją. Europa czuje się już jak w stanie wyjątkowym, kiedy tysiące uchodźców z Afryki przemierza Morze Śródziemne, kiedy centra dla uchodźców pękają w szwach a oburzone "masowym exodusem" społeczeństwa gotowe są iść na barykady.
- Dla przemytników ludzi to żaden stan wyjątkowy - mówi Andrea Di Nicola, wykładowca kryminologii na uniwersytecie w Trydencie. Razem z reporterem Giampaolem Musumecim dwa i pół roku zbierał materiały do książki "Wyznania przemytników ludzi". Dla przemytników jest to od lat regularna, coraz lepiej zorganizowana praca, mówi Di Nicola. - Spojrzenie złemu w oczy - a ludzie ci są ucieleśnieniem zła - uświadamia nam, że zło ma inne oblicze niż sobie wyobrażamy. Ludzie ci są prężnymi, przestępczymi przedsiębiorcami - dodaje.
Cena zależy od zamówienia
Przemytnicy oferują usługę. Ceny kształtują się zależnie od "zamówienia". Koszty podróży z Afganistanu albo z Syrii do Europy oscylują między 7 a 10 tysiącami euro. Niejeden uchodźca albo imigrant musi podróżować etapami; po drodze zarabia na kolejny odcinek przejazdu. Niektórzy przemytnicy kasują dopiero u celu albo płaci rodzina w ojczyźnie.
Na Di Nicoli wrażenie zrobiła zwłaszcza inteligencja przemytników i ich przedsiębiorczość. - Metody się zmieniają, ale zasada pozostaje ta sama: robić pieniądze, w możliwie najbardziej efektywny sposób, z jak najmniejszym stopniem ryzyka - tłumaczy filozofię przemytników. - Wyobraźmy sobie całe przedsięwzięcie jako legalną firmę - dodaje - organizuję się najlepiej jak potrafię, żeby osiągnąć cel. Wykorzystuję przy tym słabości otoczenia albo okazje. Ci przemytnicy funkcjonują tak samo, tyle że w przestępczy sposób.
Łapane są płotki
"Wyznania przemytników ludzi" burzą wszelkie stereotypy. Wielu uchodźców wysyłanych jest wprawdzie przez Morze Śródziemne, rozgrywają się przy tym tragedie, tak jak w tych dniach. Ale wielu przemytników pakuje swoich klientów najzwyczajniej do samolotu. Wyposażeni w sfałszowane dokumenty i pozwolenia na pracę bezpiecznie lądują w Europie.
Kiedy włoskim władzom przypadkowo uda się złapać kogoś, kto siedział u steru pontonu z uchodźcami, z dumą meldują, że zatrzymano przemytnika. To tak, jakby po aresztowaniu handlarza narkotykami ogłoszono, że zadany został dotkliwy cios przestępczości narkotykowej, uważa Di Nicola.
Przy sterze może być sternik, ale równie dobrze może to być jeden z uchodźców, który jako tako radzi sobie z łodzią i w zamian nie płaci za przejazd, wyjaśnia autor książki. - Taki szyper czy marynarz, ojciec rodziny, nie zarabia rocznie nawet 300 euro. A za każdy transport dostaje 4-5 tysięcy euro. To ostatnie ogniwa łańcucha. Oczywiście, że dokonuje przestępstwa i musi być ukarany. Ale jeżeli nie będziemy próbowali zrozumieć, co się za nim kryje, do więzienia będą szły tylko płotki, a zorganizowana przestępczość pozostanie nienaruszona - podkreśla Di Nicola.
Europa jest winna?
Przytaczane w książce przykłady pozwalają wątpić w europejską politykę imigracyjną - o ile takich wątpliwości nie miało się już wcześniej. Zdaniem autorów, to Europa jest winna temu, że ten wielki interes w ogóle istnieje. Pieniądze przeznaczane na działalność Frontexu, agencji ochrony granic, która nie jest w stanie chronić granic Europy, są pieniędzmi wyrzucanymi w błoto.
- Nie jest normalne, że tysiące ludzi, którzy uciekają przed wojną i mają prawo znaleźć schronienie w naszych krajach - tak głosi nasz system prawny - że ludzie ci oddają się w ręce przemytników w Turcji, w Syrii czy innych, współpracujących z sobą grup.
Przemytnik: "Spełniam dobry uczynek"
Uchodźcy, imigranci uważają przemytników za usługodawców, dla przemytniców są oni klientami. Obydwie strony wiedzą, że podróż jest ryzykowna. Tylko w 2014 roku próbę przepłynięcia Morza Śródziemnego przypłaciło życiem ponad 3 tys. imigrantów. Ale przemytnicy nigdy świadomie nie igraliby życiem swoich klientów. Nie sprzyja to interesom.
- Niektórzy powiedzieli nam: "Jestem dobroczyńcą. Ludzie z Górnego Egiptu całują mnie po rękach, kiedy przejeżdżam przez wioski. Pewnie, kiedy jedziemy przez inne wsie, ryzykujemy życie. Bo czasami łodzie toną i jeden czy drugi ginie. Oczywiście, że tego nie chcę. Ale takie rzeczy się zdarzają" - opowiada Di Nicola. Inni przemytnicy uważają się wręcz za Mojżesza, bo też migracja była zawsze i zawsze byli tacy, którzy ich prowadzili, tłumaczy autor książki.
...
Wszedzie kasa rzadzi .
Włochy: w morzu znaleziono ciała 10 nielegalnych imigrantów, uratowano 941
Zwłoki 10 nielegalnych imigrantów znaleźli włoscy marynarze ze statku handlowego w Cieśninie Sycylijskiej, gdzie przewróciła się łódź pełna uchodżców. W czasie siedmiu operacji na Morzu Śródziemnym Włosi uratowali w ostatnich godzinach 941 uchodźców.
Ciała zlokalizowała załoga statku, który płynął w kierunku portu Augusta na Sycylii. Na pomoc ruszyła Straż Przybrzeżna biorąc na swój pokład rozbitków z łodzi. Płynęło nią z wybrzeży libijskich ponad 120 imigrantów.
Od wtorku włoska Straż uratowała w czasie kilku operacji, koordynowanych przez narodowe centrum w Rzymie, ponad 900 ludzi z łodzi i pontonów. Są wśrod nich ucikienierzy z Syrii, Tunezji i innych krajów Afryki; wiele dzieci i kobiet.
Akcje ratunkowe prowadzono w odległości około 50 mil morskich od brzegów Libii, skąd w ostatnich miesiącach nasiliła się fala nielegalnej imigracji w związku z chaosem, panującym w tym kraju. Libijskie wybrzeża kontrolowane są niemal wyłącznie przez przemytników ludzi, wysyłających nielegalnych imigrantów do Europy.
...
Niestety dramat ,
Katastrofa łodzi z nielegalnymi imigrantami z Afryki
Prawie 400 nielegalnych imigrantów, w tym wiele dzieci, mogło utonąć u wybrzeży Libii po tym jak łódź, którą płynęli do Włoch, przewróciła się i zatonęła u wybrzeży Libii - poinformowała organizacja "Save the Children".
Włoska Straż Przybrzeżna uratowała 144 osób i prowadzi poszukiwania pozostałych. W akcji uczestniczą jednostki nawodne i śmigłowce. Dotychczas odnaleziono zwłoki 9 osób.
Według organizacji "Save the Children", wielu z ocalonych to młodzi ludzie, "prawdopodobnie dzieci". Michele Prosperi z tej organizacji powiedział, że "sezon migracji właśnie się rozpoczął i kiedy pogoda poprawi się, będziemy mieli kolejną falę przybyszów". Ocaleni rozbitkowie zeznali, że do tragedii doszło, kiedy łódź, w której znajdowało się ok. 550 osób, wywróciła się w dzień po opuszczeniu Libii.
Od ubiegłego weekendu włoska Straż Przybrzeżna uratowała 8480 uchodźców z dryfujących łodzi i kutrów w Cieśninie Sycylijskiej - poinformował sztab operacji prowadzonych na Morzu Śródziemnym. Liczba nielegalnych imigrantów przypływających na wybrzeża Włoch w ostatnich dniach rośnie lawinowo.
W ubiegłym roku Unia Europejska ograniczyła swoje morskie akcje ratownicze na Morzu Śródziemnym bowiem, pojawiły się argumenty, iż stanowią one zachętę dla kolejnych imigrantów. Jednak ostatnie dane wskazują, że posunięcie okazało się nieskuteczne.
Według agencji Frontex służącej do ochrony granic UE przemytnicy trudniący się przewożeniem nielegalnych imigrantów oddali strzały ostrzegawcze do włoskiego i islandzkiego statku, które wzięły na swoje pokłady 250 imigrantów dryfujących w przepełnionej łodzi. Przestępcy wzięli pustą już łódź na hol. Do incydentu doszło w odległości ok. 60 mil morskich od wybrzeży Libii. Zdaniem agencji, incydent świadczy, że przemytnikom brakuje łodzi do przewozu chętnych.
Według danych UE, w ub. roku na terytorium Unii dostało się nielegalnie ponad 280 tys. ludzi, w tym wielu uchodźców z Syrii, Erytrei i Somalii. Ok. 3400 imigrantów utonęło, próbując dostać się do Europy drogą morską.
>>>
Znowu tragedia.
W drodze do Włoch muzułmanie wrzucili do morza 12 chrześcijan
Awantura na tle religijnym, do której doszło między nielegalnymi imigrantami - chrześcijanami i muzułmanami - płynącymi pontonem do Włoch, zakończyła się śmiercią 12 chrześcijan, wyrzuconych do morza.
Jak informują włoskie media, do awantury doszło w nocy ze środy na czwartek w Cieśninie Sycylijskiej na pontonie, który wypłynął z Libii.
Gdy ponton dopłynął na Sycylię, policja zatrzymała 15 sprawców, rozpoznanych przez innych imigrantów, którzy opowiedzieli o tym, co stało się w czasie rejsu do Włoch. Zatrzymani pochodzą z Wybrzeża Kości Słoniowej, Mali i Senegalu. Ich ofiarami byli chrześcijanie z Nigerii i Ghany.
Aresztowanym, w tym jednemu nieletniemu, postawiono zarzuty zabójstwa.
400 nielegalnych imigrantów utonęło?
Wczoraj na jaw wyszła informacja, że prawie 400 nielegalnych imigrantów, w tym wiele dzieci, mogło utonąć u wybrzeży Libii po tym jak łódź, którą płynęli do Włoch, przewróciła się i zatonęła u wybrzeży Libii - poinformowała organizacja "Save the Children".
Od ubiegłego weekendu włoska Straż Przybrzeżna uratowała 8480 uchodźców z dryfujących łodzi i kutrów w Cieśninie Sycylijskiej - poinformował sztab operacji prowadzonych na Morzu Śródziemnym. Liczba nielegalnych imigrantów przypływających na wybrzeża Włoch w ostatnich dniach rośnie lawinowo.
W ubiegłym roku Unia Europejska ograniczyła swoje morskie akcje ratownicze na Morzu Śródziemnym bowiem, pojawiły się argumenty, iż stanowią one zachętę dla kolejnych imigrantów. Jednak ostatnie dane wskazują, że posunięcie okazało się nieskuteczne.
Według agencji Frontex służącej do ochrony granic UE przemytnicy trudniący się przewożeniem nielegalnych imigrantów oddali strzały ostrzegawcze do włoskiego i islandzkiego statku, które wzięły na swoje pokłady 250 imigrantów dryfujących w przepełnionej łodzi. Przestępcy wzięli pustą już łódź na hol. Do incydentu doszło w odległości ok. 60 mil morskich od wybrzeży Libii. Zdaniem agencji, incydent świadczy, że przemytnikom brakuje łodzi do przewozu chętnych.
Według danych UE, w ub. roku na terytorium Unii dostało się nielegalnie ponad 280 tys. ludzi, w tym wielu uchodźców z Syrii, Erytrei i Somalii. Ok. 3400 imigrantów utonęło, próbując dostać się do Europy drogą morską.
...
Piekło na ziemi...
Polski statek uratował uchodźców na Morzu Śródziemnym
Imigranci uratowani przez włoski okręt - AFP
Dramatyczna, ale szczęśliwie zakończona akcja ratunkowa na Morzu Śródziemnym. Statek "Żerań" Polskich Linii Oceanicznych uratował 93 uchodźców, którzy dryfowali na tonącym pontonie, próbując przedostać się z Afryki do Włoch.
Prezes Polskich Linii Oceanicznych Roman Woźniak powiedział, że załoga statku otrzymała informację o nielegalnych imigrantach wczoraj w godzinach popołudniowych. Przekazali ją Włosi.
Później rozpoczęła się akcja ratunkowa. Na pontonie było 71 mężczyzn, 19 kobiet i troje małych dzieci, w tym dwoje będących w bardzo ciężkim stanie, niemowląt. Kapitan "Żerania" poprosił o wsparcie okręt włoskiej marynarki wojennej, który był w pobliżu. Włosi wysłali helikopter z lekarzem, który udzielił niemowlętom niezbędnej pomocy medycznej. Pozostali uchodźcy są w dobrym stanie.
Roman Woźniak podkreślił, że takie incydenty z udziałem nielegalnych imigrantów będą się teraz zdarzały częściej. Na Morzu Śródziemnym zakończył się okres zimowych sztormów, więc uchodźcom będzie łatwiej dotrzeć do Europy. Obecnie statek "Żerań" jest w drodze do portu w Palermo na Sycylii, do którego dotrzeć ma jutro rano.
...
Brawo pięknie !
Krytyczna sytuacja w związku z rekordową falą imigrantów
11 tysięcy nielegalnych imigrantów przypłynęło w ciągu ostatniego tygodnia do Włoch. Exodus z wybrzeży Libii narasta w lawinowym tempie, a władze w Rzymie przygotowują plan uporania się z sytuacją, którą już określa się jako krytyczną.
Wraz z pogłębianiem się chaosu w ogarniętej wojną domową Libii, której wybrzeże opanowały gangi przemytników ludzi, do rekordowych rozmiarów wzrasta fala uchodźców z wielu krajów Afryki wypływających na kutrach, łodziach i pontonach w kierunku Włoch.
Obecnie włoska straż przybrzeżna notuje około
Według biura Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców, od początku tego roku w Morzu Śródziemnym zginęło co najmniej 950 osób.
Niemal każdego dnia przybysze opowiadają o kolejnych tragediach, których byli świadkami. Wielu takich informacji o zatonięciach łodzi nie można zweryfikować. Imigranci relacjonują także to, co dzieje się w obozowiskach w Libii, gdzie być może nawet setki tysięcy ludzi koczują w straszliwych warunkach, oczekując na przerzut do Włoch.
Ogromny napływ nielegalnych imigrantów wystawia na wielką próbę całą włoską strukturę pomocy i udzielania gościny tym ludziom. Sytuacja w ośrodkach dla uchodźców i imigrantów, zwłaszcza na Sycylii i Lampedusie, jest dramatyczna. Przebywa w nich kilka razy więcej ludzi niż są one w stanie pomieścić.
Ministerstwo spraw wewnętrznych rozesłało do władz lokalnych w całym kraju okólnik z poleceniem pilnego znalezienia tysięcy miejsc dla wciąż przypływających imigrantów. Każdy region miałby przyjąć do 700 do 1 500 osób. Z wielu stron napływają jednak odmowne odpowiedzi. Szczególny opór wobec postulatu udzielenia gościny notuje się w miejscowościach rządzonych przez niechętną imigrantom, prawicową Ligę Północną, której politycy ostrzegają, że należy oczekiwać przybycia 200 tysięcy uchodźców.
Władze Lombardii zawiadomiły z kolei MSW, że nie mogą wygospodarować miejsc z powodu rozpoczynającej się 1 maja wystawy Expo w Mediolanie.
Sekretarz generalny włoskiego episkopatu biskup Nunzio Galantino w rozmowie z Radiem Watykańskim zarzucił krajom europejskim, że „elegancko umywają ręce wobec dramatu, który dla Włoch jest coraz trudniejszy do zniesienia”.
...
Nie może to być na jeden kraj zwalone...
Łódź z 700 imigrantami poszła na dno. Trwa akcja na Morzu Śródziemnym
19 kwietnia 2015, 10:01
Istnieją obawy, że około 700 imigrantów mogło zginąć na Morzu Śródziemnym, gdy kuter, którym płynęli z Libii do Włoch przewrócił się - podały włoskie media. Podczas wielkiej akcji ratunkowej znaleziono dotąd 24 ciała, uratowano 28 rozbitków.
Do tragedii doszło w nocy z soboty na niedzielę na wodach międzynarodowych, w odległości 60 mil morskich (111 km) od brzegów Libii.
Z pokładu kutra rybackiego pełnego imigrantów wystosowano wezwanie o pomoc, które odebrał sztab akcji ratunkowych włoskiej Straży Przybrzeżnej. Jednostka miała kłopoty z nawigacją.
Natychmiast na pomoc wysłano portugalski statek handlowy, który znajdował się najbliżej miejsca tragedii. Przypuszcza się, że właśnie na widok nadchodzącej pomocy imigranci stłoczeni na dryfującym statku rybackim zebrali się wszyscy przy jednej burcie i to mogło spowodować jego przewrócenie.
W akcji poszukiwania rozbitków uczestniczą statki i samoloty włoskiej Straży Przybrzeżnej i marynarki wojennej, załogi z Malty oraz jednostki biorące udział w unijnej operacji patrolowania Morza Śródziemnego - Tryton.
W komentarzach włoskich mediów po tej kolejnej tragedii na Morzu Śródziemnym - być może największej z dotychczasowych - dominuje przekonanie, że Włochy zostały pozostawione same sobie. We Włoszech panuje bowiem przekonanie, że obecna mała unijna operacja morska Tryton, koordynowana przez agencję Frontex, jest niewystarczająca.
- Potrzebna jest wielka ogólnoeuropejska operacja patrolowania Morza Śródziemnego - powiedziała w wywiadzie dla włoskiej telewizji rzeczniczka Urzędu Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców Carlotta Sami. - Prosimy o to od roku i nie mamy odpowiedzi - podkreśliła.
...
Znów horror.
Para bogaczy ratuje nielegalnych imigrantów
Jaśmina Marczewska
"Wiosna zawitała nad Morze Śródziemne. Dni są słoneczne, wiatr się uspokoił, morza są spokojne. I ludzie umierają" – pisze na swoim blogu Chris Catrambone. Trzydziestokilkuletni bogacz z Malty wraz z żoną już po raz drugi wypłynie na wody dzielące Afrykę i Europę, by ratować nielegalnych imigrantów, usiłujących uciekać do lepszego świata. By zapobiegać takim tragediom, jak ta sobotnia, gdy ponad 800 osób zginęło po zatonięciu kutra. Dobrzy Samarytanie naszych czasów? Być może. Jak podkreślają, ich działalność zainspirowało kazanie papieża Franciszka.
Chris i Regina Catrambone w ubiegłoroczne wakacje wybrali się na rejs luksusowym jachtem po Morzu Śródziemnym. – Nagle zobaczyłam zimową kurtkę unoszącą się na wodzie. "Czy to nie dziwne?" – zapytałam kapitana – wspomina kobieta. – On wtedy posmutniał i powiedział: osoba, która nosiła tę kurtkę, już nie żyje. Poczułam, jakby poraził mnie piorun. My sobie siedzieliśmy na tej pięknej łodzi, kiedy imigranci, ludzie jak my, usiłowali uciekać, ponieważ w ich kraju wybuchła wojna – opowiada na łamach brytyjskiego "Guardiana".
To wtedy po raz pierwszy pomyślała, że trzeba zareagować. - Ci ludzie umierają u drzwi Europy. Mamy moralny obowiązek, żeby coś zrobić – tłumaczy. Prawdziwym przełomem dla państwa Catrambone, praktykujących katolików, okazało się jednak przemówienie papieża Franciszka. Jak relacjonuje Regina, wraz z mężem oglądała jego wystąpienie w telewizji. – Patrząc prosto w kamerę, powiedział, że wszyscy ci, którzy mają taką możliwość, powinni pomagać imigrantom – relacjonuje. - Spojrzeliśmy na siebie z mężem i powiedzieliśmy: zróbmy coś.
Najpierw pojawił się pomysł, by wspomagać akcje ratownicze finansowo i zbierać fundusze przez internet. – Ale czuliśmy, że proszenie ludzi o pieniądze zajmie zbyt dużo czasu i może być już za późno – podkreśla Regina. Zdecydowali się więc na bardziej radykalny krok. Kupili 40-metrowy trawler "Phoenix" i przekształcili go w centrum medyczne.
Na ważącej 483 łodzi znalazły się dwa nowoczesne drony, tysiąc litrów wody, setki kamizelek ratunkowych i zapasy jedzenia. Do tego nieźle wyposażona miniklinika i 20-osobowa załoga złożona z lekarzy, ratowników medycznych i jednego kucharza. Tak przygotowani wypłynęli w morze. Okazali się potrzebni. W ciągu dwóch miesięcy uratowali ponad trzy tysiące ludzi.
W ciągu najbliższych tygodni znów wypłyną na morze. To będzie ich drugi sezon. "Wraz z poprawą pogody liczba ludzi przeprawiających się do Europy będzie wzrastać. Nasze odliczanie się rozpoczęło – pisze na blogu Christopher. Przewidują, że to może być bardzo trudny rejs. - To wyścig z czasem – mówi Regina.
- To, co dzieje się w Syrii i Libii, powoduje, że ludzie uciekają – tłumaczy. – Unia Europejska musi prowadzić rzetelne akcje poszukiwawcze i ratunkowe, by zapobiec tragediom podobnym do tego, co stało się w weekend na Morzu Śródziemnym. Będziemy tam, ale mamy tylko jedną łódź – podkreśla w rozmowie z CNN.
MOAS na ratunek imigrantom
Statek państwa Catrambone, Phoenix, należy do MOAS (Migran Offshore Aid Statuon), czyli przybrzeżnej stacji pomocy uchodźcom z afrykańskich krajów. To prywatna inicjatywa na Malcie założona po wydarzeniach z października 2013, kiedy niedaleko włoskiej wyspy Lampedusa zginęło ponad 360 nielegalnych imigrantów. Ma ona na celu zapobieganie tragediom na morzu.
Jak działa MOAS? Przede wszystkim wysyła drony wyposażone w kamery, poszukując łodzi przewożących imigrantów w warunkach zagrażających ich życiu. Następnie kontaktuje się z władzami najbliższego państwa, po czym czeka na instrukcje i wsparcie. W razie konieczności zapewnia kamizelki ratunkowe, opiekę medyczną i ewakuację uchodźców na pokład swojego statku. W tym roku organizacja zamierza ponadto współpracować z Lekarzami bez Granic.
Dwójka filantropów przyznaje, że ich działalność sporo kosztuje. Miesięcznie wydają ok. 445 tys. dolarów miesięcznie. Skąd biorą pieniądze? Sami siebie opisują jako "społecznych przedsiębiorców". Prowadzą m. in. firmę ubezpieczeniową i zajmują się pomocą w nagłych wypadkach. Zbierają także fundusze przez swoją stronę internetową.
- Wiele osób mówi mi, że wyrzucam pieniądze, że to studnia bez dna. Ale myślę, że to bardziej jak przypowieść o siewcy. Chcemy inspirować innych. Zwłaszcza w czasach ekonomicznego kryzysu, kiedy ludzie bardziej martwią się pieniądze niż o życie drugiego człowieka – mówił "Guardianowi".
Przerażające dane
W tym roku aż 1600 osób zginęło, usiłując dostać się do Europy. Dane są zatrważające - dla porównania, w pierwszych czterech miesiącach zeszłego roku zanotowano 96 ofiar. Zdaniem państwa Catrambone, jest to skutek zakończenia w październiku 2014 włoskiej operacji "Mare Nostrum". Dzięki niej uratowano 140 tys. imigrantów w ciągu roku.
Miejsce "Mare Nostrum" zajęła ograniczona operacja "Tryton", prowadzona przez europejska agencja Frontex (Europejska Agencja Zarządzania Współpracą Operacyjną na Granicach Zewnętrznych Państw Członkowskich Unii Europejskiej). Ta nie posiada jednak własnych statków ani sprzętu, musi więc polegać na tym, co przyślą jej państwa członkowskie. Jej działanie nie jest już tak skuteczne.
- Ograniczenie europejskich operacji ratunkowych nie zniechęciło zdesperowanych migrantów do ryzykowania swojego życia – podkreśla członek władz MOAS Martin Xuereb. Tylko tym toku na włoskie wybrzeża dotarło ponad 26 tysięcy osób. Dlatego mężczyzna nie ma złudzeń: w najbliższym czasie ryzyko tragedii na morzu nie zmaleje.
Kontrowersje wokół MOAS
Mogłoby się wydawać, że działalność MOAS może wzbudzać tylko pozytywne reakcje. Nie jest to jednak tak oczywiste. Władze Malty, gdzie znajduje się siedziba organizacji, nie chcą rozmawiać na jej temat. Odmówiły komentarza m.in. BBC.
Jak wyjaśniała w rozmowie z brytyjską telewizją maltańska publicystka Pamela Hansen, niektórzy będą się cieszyć, że udało się uratować ludzkie życie, ale inni będą sceptyczni. Zdaniem tych drugich, działania MOAS mogą bowiem spowodować, że jeszcze więcej imigrantów ruszy w kierunku Europy.
- Władze muszą być bardzo ostrożne. Martwią się, ponieważ mają ten sam problem, co Włochy. Cała Europa jest zaniepokojona. Nie wiem, co rząd (Malty – red.) sądzi o MOAS, ale pojawia się wiele głosów przeciwko nielegalnej imigracji i być może dlatego władze wolą nie zabierać głosu w sprawie organizacji – powiedziała.
Bolączka Europy
Tymczasem pojawia się coraz więcej głosów, że Europa musi podjąć zdecydowane działania w sprawie kryzysu imigracyjnego. Nasiliły się one po doniesieniach, że ponad 800 osób zginęło, gdy w nocy z soboty na niedzielę na Morzu Śródziemnym zatonął kuter z nielegalnymi uchodźcami.
W czwartek odbędzie się nadzwyczajny szczyt UE poświęcony dramatycznej sytuacji imigrantów. Szef polskiej dyplomacji Grzegorz Schetyna zapowiedział, że jeżeli UE przyjmie plan dotyczący rozwiązywania problemu nielegalnej imigracji, to Polska musi przygotować się do udziału w tych działaniach.
>>>
Serce rosnie.
Włochy: największa w historii katastrofa z udziałem imigrantów
Ponad 800 osób zginęło na Morzu Śródziemnym, gdzie zatonął kuter z nielegalnymi imigrantami - podały Urząd Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców (UNHCR) i Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM).
- Możemy powiedzieć, że 800 osób poniosło śmierć - oświadczyła w Katanii, na Sycylii, rzeczniczka UNHCR we Włoszech Carlotta Sami. Liczbę tę potwierdził następnie rzecznik IOM Flavio Di Giacomo. Przedstawiciele UNHCR i IOM rozmawiali z większością z 27 ocalałych z tragedii, którzy dotarli do portu w Katanii.
- Porównaliśmy zeznania. Na pokładzie było ponad 800 osób, w tym dzieci 10-, 12-letnie. Byli tam Syryjczycy, ok. 150 Erytrejczyków, Somalijczycy. W sobotę o godz. 8 wypłynęli z Trypolisu, stolicy Libii - wyjaśniła Sami.
Giacomo dodał, że wśród ocalałych są obywatele Mali, Gambii, Senegalu, Somalii, Erytrei i Bangladeszu, w tym cztery osoby niepełnoletnie. Wszyscy, którzy przeżyli tragedię, trafili już do ośrodków dla uchodźców w regionie.
Z pokładu kutra rybackiego pełnego imigrantów wystosowano wezwanie o pomoc, które odebrał sztab akcji ratunkowych włoskiej Straży Przybrzeżnej. Jednostka miała kłopoty z nawigacją.
Natychmiast na pomoc wysłano portugalski statek handlowy, który znajdował się najbliżej miejsca tragedii. Przypuszcza się, że właśnie na widok nadchodzącej pomocy imigranci stłoczeni na dryfującym statku rybackim zebrali się wszyscy przy jednej burcie i to mogło spowodować jego przewrócenie.
Włoska straż przybrzeżna nie potwierdziła na razie bilansu, o którym mówili ci, którzy przeżyli tragedię. Szacuje się, że od początku tego roku podczas przeprawy w Cieśninie Sycylijskiej zginęło nawet 1600 uciekinierów. W tym czasie na włoskie wybrzeża dotarło ponad 26 tysięcy imigrantów.
>>>
Niestety.
Katastrofa kutra z imigrantami. Rozbitkowie: kapitan pił alkohol i palił haszysz
22 kwietnia 2015, 11:10
Kapitan kurta, który zatonął w Cieśninie Sycylijskiej z kilkuset imigrantami, pił podczas rejsu wino i palił haszysz - twierdzi kilku z 26 uratowanych rozbitków, cytowanych przez włoskie media. Kapitan miał zostawić ster i schować się wśród uchodźców.
Oficjalny bilans katastrofy nie zmienia się od niedzieli; dotychczas znaleziono 24 ciała, aresztowano dwóch przemytników imigrantów: kapitana kutra - Tunezyjczyka i jego pomocnika z Syrii.
Ekipy ratunkowe są pewne, że ciała kilkuset imigrantów znajdują się w zamkniętej ładowni kutra, który przewrócił się na morzu i zatonął; leży na głębokości około 400 metrów. Władze włoskie postanowiły podnieść jednostkę.
Rozbitkowie, którzy składają zeznania, relacjonują, że byli straszliwie ściśnięci na statku. Jeden z nich powiedział: - Ci mordercy mówili nam, że chcą wsadzić na pokład 1200 osób. Ale nie zdołali wepchnąć więcej niż 800-900. - Nie było wolnego centymetra, to było piekło - powiedział 20-letni imigrant.
Mężczyzna stwierdził, że kiedy kuter zaczął dryfować, to przemytnicy wezwali pomoc i ukryli się wśród uchodźców. Na ratunek przybył znajdujący się najbliżej portugalski statek handlowy. Kuter, za którego sterem nie było już kapitana, uderzył o burtę statku i wywrócił się. W ciągu pięciu minut jednostka poszła na dno.
Premier Włoch Matteo Renzi powiedział w Izbie Deputowanych, w przeddzień nadzwyczajnego szczytu UE na temat kryzysu imigracyjnego, że priorytetem musi być walka z "handlarzami ludźmi", jak nazwał przemytników. - To nie jest tylko kwestia bezpieczeństwa czy zagrożenia terroryzmem, ale godności ludzkiej - oświadczył szef włoskiego rządu.
Odnosząc się do szerokiej dyskusji w wielu krajach po ostatniej katastrofie na Morzu Śródziemnym Renzi podkreślił: - Tym razem świat nie odwrócił się i nie pozostała w akcji tylko Straż Przybrzeżna. - Po raz pierwszy - mówił - katastrofa rozbudziła poczucie odpowiedzialności ze strony międzynarodowych instytucji.
Premier wyraził też nadzieję, że Unia Europejska zmieni kurs swej polityki i nie będzie zajmować się tylko budżetem.
...
Koszmar imigrantów.
Polski statek uratował kolejnych imigrantów z Afryki
Tomasz Gdaniec
5 maja 2015, 09:38
Statek Polskich Linii Oceanicznych "Żerań" uratował na Morzu Śródziemnym grupę 91 libijskich uchodźców, którzy chcieli przedostać się na pontonie na Sycylię. Marynarze przyjęli dodatkowo 103 osoby uratowane przez włoską marynarkę wojenną.
- Statek w odległości około 50 mil od portu znalazł uchodźców, którzy byli na tonącym gumowym pontonie. Część tych osób znajdowała się w wodzie, dlatego ratownicy podali im niezwłocznie środki ratunkowe. Niestety, znaleźliśmy pięć osób martwych - poinformował Roman Woźniak, prezes zarządu Polskich Linii Oceanicznych.
To kolejna tego typu akcja z udziałem statku "Żerań". W połowie kwietnia ta sama jednostka uratowała ponad dziewięćdziesięcioosobową grupę uciekinierów z Libii. Wówczas na pontonie znajdowało się 71 mężczyzn, 19 kobiet i troje małych dzieci, w tym dwoje niemowląt będących w bardzo ciężkim stanie. Pomocy dzieciom udzieli wówczas helikopter wysłany przez włoską armię.
Od grudnia ubiegłego roku Unia Europejska realizuje wart 3 mln euro program „Tryton”. Jego głównym celem jest zabezpieczenie granic Wspólnoty. Swym zasięgiem obejmuje obszar 30 mil morskich od wybrzeży UE. Tym samym obowiązek ratowania imigrantów na pełnym morzu jest przeniesiony na armatorów. Stanowi to duży problem dla kapitanów jednostek. Jeżeli statek przyjmie imigranta może spotkać się z problemami w urzędzie imigracyjnym docelowego portu. W skrajnych wypadkach nielegalny imigrant może zostać odesłany do kraju zamieszkania na koszt armatora. Z drugiej strony, kapitan ignorujący prośbę o pomoc może zostać posądzony o popełnienie przestępstwa.
Wedle danych opublikowanych przez Europejską Agencję Zarządzania Współpracą Operacyjną na Zewnętrznych Granicach Państw Członkowskich imigranci z północnej Afryki przedostają się do Europy poprzez Hiszpanię, Francję, Włochy oraz Maltę. Z danych opublikowanych przez Europejski Urząd Statystyczny wynika, iż od początku tzw. Arabskiej Wiosny o azyl i możliwość pobytu we wspomnianych krajach poprosiło prawie pół miliona uciekinierów. Ciężar przyjmowania imigrantów najsilniej odczuwa Malta oraz Włochy. Wcześniej do Unii Europejskiej przybywało tylko ok 40 tys. imigrantów. Jednocześnie szacuje się, że w okresie 2011-2014 życie podczas przeprawy przez Morze Śródziemne straciło ponad 5 tys. osób. Oznacza to, że 3 procent wszystkich imigrantów nigdy nie dociera do celu.
>>>
Brawo!
IOM: tysiące uchodźców uwięzionych na morzu u wybrzeży Tajlandii
Do Tajlandii, która jest regionalnym centrum przemytu, udają się nielegalni imigranci
Tysiące uchodźców z Bangladeszu i Birmy jest uwięzionych w łodziach na morzu u wybrzeży Tajlandii - poinformowała dzisiaj Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM). Według niej może chodzić nawet o około 8 tysięcy nielegalnych imigrantów.
IOM zaapelowała do regionalnych rządów o pomoc w poszukiwaniu rozbitków. - Potrzebna jest pomoc na poziomie regionalnym. My nie mamy możliwości, żeby prowadzić poszukiwania, ale rządy już tak, mają statki i satelity - powiedział rzecznik IOM. Dodał, że jeśli imigranci nie zostaną szybko odnalezieni, "mogą być w bardzo złym stanie, a nawet nie żyć". Apel IOM nadszedł, gdy indonezyjska marynarka wojenna poinformowała, że zauważyła na morzu jednostkę z kilkuset nielegalnymi imigrantami na pokładzie.
W ciągu ostatnich dwóch dni ponad 2 tysiące imigrantów w dryfujących łodziach zostało zatrzymanych przez władze Malezji i Indonezji. Niektórzy zostali uratowani przez straż przybrzeżną, inni samodzielnie dopłynęli do brzegu.
Szef misji IOM w regionie Azji i Pacyfiku Jeffrey Labovitz powiedział BBC, że odkrycie w zeszłym tygodniu przez tajlandzką policję masowego grobu na terenie byłego obozu przemytników ludzi w dżungli na południu Tajlandii uruchomiło akcję wymierzoną w handlarzy ludźmi.
Do Tajlandii, która jest regionalnym centrum przemytu, a także do Malezji udają się nielegalni imigranci, w tym muzułmanie Rohingya z zachodniej Birmy i Bangladeszu. Decydują się oni na niebezpieczną przeprawę morską, by uciec przed prześladowaniami na tle religijnym i etnicznym w swych krajach oraz by znaleźć pracę.
....
Znów dramat.
Malezja nie przyjęła łodzi z 800 imigrantami na pokładzie
akt. 14 maja 2015, 08:07
Władze Malezji odmówiły przyjęcia dwóch łodzi z łącznie 800 imigrantami z Bangladeszu i Birmy, usiłującymi dostać się na ląd - oznajmili przedstawiciele rządu w Kuala Lumpur. Szacuje się, że na morzu w regionie na ratunek czeka ok. 6 tys. uchodźców.
Pierwsza łódź z 500 osobami na pokładzie została zawrócona na morze po zaopatrzeniu imigrantów w paliwo i żywność - poinformowały malezyjskie władze. Na łódź natrafiono u wybrzeży stanu Penang, zaledwie kilka dni po tym, jak ponad 1000 uchodźców wylądowało na pobliskiej wyspie Langkawi, na północnym zachodzie Malezji.
Wiceminister spraw wewnętrznych Wan Junaidi Jaafar oświadczył, że Malezji nie stać na to, by jej wybrzeża były zalewane przez imigrantów. Dodał, że rząd w Kuala Lumpur traktował imigrantów w sposób humanitarny, ale "teraz nadszedł czas, by pokazać im, że nie są tu mile widziani".
Również w nocy ze środy na czwartek u wybrzeży malezyjskich zawrócono drugą łódź tym razem z 300 osobami na pokładzie - przekazały proszące o anonimowość źródła w rządzie Malezji.
Podobnie postąpiły kilka dni temu władze Indonezji, które wcześniej przyjęły 600 imigrantów.
W ostatnich dniach powiązani z gangami przemytników kapitanowie łodzi przewożących nielegalnych imigrantów zostawiali pasażerów swojemu losowi w obawie przed aresztowaniem. Ocenia się, że uratowano ok. 1,6 tys. osób, ale w cieśninie Malakka, między Sumatrą a Półwyspem Malajskim, i na pobliskich wodach na ratunek czekają kolejne tysiące ludzi.
Wśród uchodźców jest coraz więcej przedstawicieli liczącej 1,3 mln ludzi muzułmańskiej mniejszości Rohingya w Birmie, którzy uciekają przed prześladowaniami. W ciągu ostatnich trzech lat kraj ten, w którym większość stanowią buddyści, opuściło ponad 120 tys. muzułmanów - podaje ONZ. Żaden kraj Azji Południowo-Wschodniej nie chce ich przyjąć z obawy, że zapoczątkują oni niekontrolowany napływ biednych i niewykształconych przybyszów.
Agencja AP zwraca uwagę, że rządy krajów regionu od lat unikają poruszania z władzami Birmy drażliwej kwestii wspieranych przez państwo prześladowań ludności muzułmańskiej. Ignorowany problem wciąż jednak narasta i wymaga rozwiązania.
Do muzułmanów Rohingya dołączają w Zatoce Bengalskiej uciekający przed nędzą imigranci z Bangladeszu.
Do niedawna pierwszym przystankiem niebezpiecznej wyprawy była dla uchodźców Tajlandia, gdzie przybysze byli przetrzymywani w obozach do czasu, aż ich rodziny uiściły za nich "okup" umożliwiający dalszą podróż. Jednak przeprowadzane ostatnio naloty na przemytników sprawiły, że imigranci są teraz przetrzymywani na łodziach u tajlandzkich wybrzeży.
Pośrednicy zajmujący się przemycaniem "opłaconych" imigrantów na ląd działają ostrożniej i ukrywają się, przez co przybysze tygodniami tkwią na słabo zaopatrzonych w żywność i wodę łodziach.
...
Super podejście. Niech zdechna.
Austria: Czerwony Krzyż krytykuje umieszczanie uchodźców w namiotach
Czerwony Krzyż skrytykował decyzję rządu Austrii, aby umieścić uchodźców z Syrii pod namiotami. - To rozwiązanie przyjęte przez jedno z najbogatszych państw świata jest jednym z najgorszych - powiedział sekretarz austriackiego Czerwonego Krzyża Werner Kerschbaum.
Pierwsze miasteczko namiotowe dla uchodźców z Syrii otwarto rano w Salzburgu w zachodniej Austrii. Pomieści ono 96 osób. W kilku innych obozach namiotowych ma znaleźć schronienie jeszcze ok. 500 uchodźców ubiegających się o azyl w liczącej 8,5 miliona mieszkańców Austrii.
Austriacki Caritas, który daje schronienie tysiącom uchodźców w Bliskiego Wschodu, również wyraził w piątek oburzenie z powodu rządowego planu umieszczania pod namiotami osób ubiegających się o azyl w Austrii. Jego sekretarz generalny Klaus Schwertner jest zdania, że stosując "wariant namiotowy", austriacki rząd chce wywrzeć presję na Komisję Europejską wyznaczającą kwoty uchodźców, których powinny przyjąć poszczególne kraje UE.
Prowizoryczne miasteczka namiotowe jako schronienie dla uchodźców istnieją już w Niemczech. Niektóre kraje, jak W. Brytania i Węgry, zdecydowanie odmawiają przyjęcia uchodźców z objętej krwawą wojną Syrii.
W 2014 roku do władz austriackich wystąpiło z prośbą o azyl 28 000 osób. tj. trzykrotnie więcej niż wynosi średnia europejska. Od stycznia do kwietnia 2015 liczba wniosków napływających do władz austriackich wzrosła o prawie 160 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem.
...
Oni to przechodzą...
Libia: zatrzymano ok. 400 nielegalnych imigrantów
Libijskie władze zatrzymały ok. 400 nielegalnych imigrantów, którzy przygotowywali się do przeprawy przez Morze Śródziemne do Europy - poinformował w niedzielę libijski urząd zajmujący się walką z nielegalną imigracją.
Ok. 400 osób, głównie z Somalii i Etiopii, zatrzymano w niedzielę o świcie w miejscowości Tażura, na wschodzie Libii, gdy przygotowały się do odpłynięcia w stronę Europy - oświadczył Mohamed Abdel Salam al-Koeiri. Jest on rzecznikiem urzędu podlegającego nieuznawanym przez społeczność międzynarodową władzom w Trypolisie.
Wśród zatrzymanych było wiele kobiet w ciąży. Fotograf agencji AFP widział kilkanaście osób, wiezionych do ośrodka dla imigrantów.
Do zatrzymania doszło w czasie, gdy władze w Trypolisie zaczynają wprowadzać w życie plan walki z nielegalną imigracją i przemytnikami ludzi.
Libia jest pogrążona w chaosie, który zapanował, gdy obalono i zabito w 2011 roku dyktatora Muammara Kadafiego. W kraju są obecnie dwa nieuznające się parlamenty i dwa rządy walczące o władzę.
Wybrzeża libijskie są oddalone o ponad 300 km od włoskiej wyspy Lampedusa, dokąd średnio co tydzień próbują dotrzeć setki imigrantów z Afryki, Syrii i innych regionów dotkniętych konfliktem.
Z danych Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji, w tym roku do Włoch dotarło ponad 34,5 tys. imigrantów, a ponad 1,7 tys. zginęło lub zaginęło na morzu. W 2014 roku śmierć poniosło lub zaginęło 3,3 tys. ludzi.
Unia Europejska zamierza uruchomić możliwie najszybciej nową operację na Morzu Śródziemnym, wymierzoną w przemytników ludzi. W poniedziałek ministrowie obrony i spraw zagranicznych państw UE podejmą pierwsze decyzje dotyczące tej operacji. Celem będzie "zniszczenie modelu biznesowego" przemytników imigrantów - poinformowała szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini. UE zabiega w Radzie Bezpieczeństwa ONZ o rezolucję, która będzie podstawą prawną dla planowanej operacji.
...
Ale zaraz przecież w Somalii jest nie do życia... Trudno ich uznac za nieuzasadnioną emigrację.
Indonezja i Malezja pomogą imigrantom, którzy utknęli na morzu
Władze Indonezji i Malezji uzgodniły, że pomogą tysiącom muzułmańskich imigrantów, którzy od kilkunastu dni przebywają na morzu. Jest to przełom w kryzysie humanitarnym, przed którym stanęły kraje Azji Południowo-Wschodniej - pisze agencja AP.
- Indonezja i Malezja uzgodniły, że będą kontynuowały dostarczanie pomocy humanitarnej około siedmiu tysiącom nielegalnych imigrantów znajdującym się na morzu - powiedział dziennikarzom malezyjski minister spraw zagranicznych Anifah bin Aman po spotkaniu ze swoimi odpowiednikami z Indonezji i Tajlandii.
Większość tych uciekinierów to od dawna prześladowani w Birmie i Bangladeszu muzułmanie Rohingya.
Jak zapowiedział szef MSZ Malezji, Kuala Lumpur i Dżakarta zdecydowały się zapewnić uciekinierom tymczasowe schronienia pod warunkiem, że proces przesiedlenia i repatriacji zostanie zrealizowany w ciągu roku przez wspólnotę międzynarodową". Malezja i Indonezja wezwały inne kraje regionu, aby przyłączyły się do tych działań.
Jeszcze w poniedziałek indonezyjscy rybacy z prowincji Aceh informowali, że władze zapowiedziały im, aby nie pomagali nielegalnym imigrantom, którzy usiłują dostać się na brzeg, chyba że są oni w wodzie lub ich łodzie toną.
Do tej pory żaden kraj Azji Południowo-Wschodniej nie chciał ich przyjmować z obawy, że zapoczątkują niekontrolowany napływ biednych i niewykształconych przybyszów. Wszystkie kraje w regionie zamknęły swe granice dla przybywających drogą morską nielegalnych imigrantów.
Tysiące nielegalnych imigrantów utonęło niedawno u wybrzeży Tajlandii, gdy zostali porzuceni przez przemytników, którym grożą zaostrzone kary za prowadzony proceder.
...
Dopiero gdy doszły straszne wieści.
Indonezja przyjęła ponad 370 migrantów
Indonezja przyjęła ponad 370 migrantów, którzy od miesięcy błąkali się na morzu i których nie chciało przyjąć żadne z państw regionu - poinformowały w środę władze. Jednak problem narastającej fali uchodźców z Birmy i Bangladeszu staje się coraz poważniejszy.
Jak poinformowały władze prowincji Aceh, na jednej łodzi, która przybiła do brzegu we wtorek wieczorem, były 102 osoby, w tym 26 kobiet i 31 dzieci. Kolejnych 272 uchodźców uratowało 8 indonezyjskich łodzi rybackich.
Jeden z migrantów, 30-letni Ubaydul Haque, opowiadał, że po tym jak zawiódł silnik jego łodzi, kapitan ulotnił się. Przez 4 miesiące błąkali się na morzu zanim znaleźli ich indonezyjscy rybacy i przyholowali do brzegu. - Nie mieliśmy już żywności, chcieliśmy dostać się do Malezji, ale nie pozwolono nam - powiedział.
Uchodźcy zostali uratowani w kilka godzin po tym jak indonezyjska minister spraw zagranicznych Retno Marsudi oświadczyła, że jej kraj "uczynił więcej niż powinien" aby pomóc setkom uciekających przed prześladowaniami muzułmanów z Birmy i migrantom z Bangladeszu opuszczonych na morzu przez przemytników.
W środę Marsudi ma spotkać się z jej odpowiednikami z Malezji i Tajlandii aby przedyskutować narastający problem migrantów. - Migracja nie jest problemem jednego lub dwóch państw. To jest problem regionalny, ale także i globalny - powiedziała Marsudi dziennikarzom po posiedzeniu gabinetu.
Według niej Indonezja przyjęła już 1.346 migrantów z Birmy i Bangladeszu, którzy przybili do brzegów prowincji Aceh i północnej Sumatry w ub. tygodniu. Marsudi poinformowała, że jeszcze przed obecnym kryzysem, w Indonezji przebywało ok. 12 tys. migrantów oczekujących na stałe przesiedlenie.
Proces ten jednak przebiega bardzo wolno; rocznie nie więcej niż 500 migrantów znajduje stałe miejsce osiedlenia w krajach Azji Południowo Wschodniej.
...
Zawstydzili się i słusznie.
Premier Australii wyklucza udzielanie pomocy nielegalnym imigrantom
Zdaniem Abbota "jeśli uczynimy cokolwiek, by zachęcić tych ludzi do wsiadania do łodzi, sytuacja stanie się gorsza, a nie lepsza" - Reuters
Premier Australii Tony Abbot wykluczył dziś przychodzenie przez jego kraj z pomocą tysiącom nielegalnych imigrantów, którzy utknęli na łodziach w Zatoce Bengalskiej. Większość z nich to od dawna prześladowani w Birmie muzułmanie Rohingya.
- W końcu winowajcą jest Birma, bo to tam jest problem. Naszym zadaniem jest uczynienie wszystkiego, co w ludzkiej mocy, żeby powstrzymać przemyt ludzi - powiedział Abbot dziennikarzom w Adelaide. Wyraził przekonanie, że trzeba całkiem jasno pokazać, że "jeśli się wsiada do przeciekającej łodzi, nie dostanie się tego, czego się chce, czyli nowego życia w którymś z krajów zachodnich". Zdaniem Abbota "jeśli uczynimy cokolwiek, by zachęcić tych ludzi do wsiadania do łodzi, sytuacja stanie się gorsza, a nie lepsza".
Stanowisko to kontrastuje z postawą USA, które pozytywnie ustosunkowały się do apeli Malezji i Indonezji o pomoc dla tych uchodźców. - Waszyngton chce okazać pomoc finansową i pomoc w osiedlaniu się części z kilku tysięcy tzw. boat people, dryfujących na morzu - powiedziała w środę rzeczniczka Departamentu Stanu Marie Harf.
Według ONZ w ciągu ostatnich trzech lat Birmę, w której większość stanowią buddyści, opuściło ponad 120 tys. muzułmanów. Jest to największy od zakończenia wojny wietnamskiej exodus ludności w regionie. W tym roku sytuacja przybrała jeszcze bardziej dramatyczny obrót: tysiące nielegalnych imigrantów zaginęły na morzu u wybrzeży Tajlandii, gdy zostali porzuceni przez przemytników, którzy przestraszyli się zaostrzonej polityki Bangkoku wymierzonej w handlarzy ludźmi.
Władze Indonezji i Malezji uzgodniły w środę, że pomogą tysiącom muzułmańskich imigrantów, którzy od kilkunastu dni przebywają na morzu. Dżakarta i Kuala Lumpur zdecydowały się zapewnić uciekinierom tymczasowe schronienia pod warunkiem, że proces przesiedlenia i repatriacji zostanie zrealizowany w ciągu roku przez wspólnotę międzynarodową. Malezja i Indonezja wezwały inne kraje regionu, aby przyłączyły się do tych działań.
...
Zachód też już niechrzescijanski...
Libia: aresztowano 600 osób, które chciały dostać się do Europy
Aresztanci, którzy próbowali przedostać się nielegalnie do Europy - PAP
Libijskie władze aresztowały sobotę ok. 600 osób, które przygotowywały się do przeprawy do Europy przez Morze Śródziemne - poinformowali przedstawiciele straży przybrzeżnej. Aresztowań dokonano w czasie obławy w rejonie Trypolisu.
Setki osób zostały przewiezione do ośrodków w Trypolisie, gdzie dostarczono im wodę i żywność. Liczba imigrantów chcących dostać się do Europy z liczących 1770 km libijskich wybrzeży nie przestaje rosnąć od pogrążenia się Libii w chaosie po obaleniu reżimu Muammara Kadafiego w 2011 roku. Sytuację pogarsza rywalizacja w kraju dwóch rządów i parlamentów; na wewnętrznej niestabilności korzystają przemytnicy ludzi.
REKLAMA
Wybrzeża libijskie są oddalone o ponad 300 km od włoskiej wyspy Lampedusa, dokąd średnio co tydzień próbują dotrzeć setki imigrantów z Afryki, Syrii i innych regionów dotkniętych konfliktem.
Nieuznawane przez społeczność międzynarodową władze w Trypolisie w ostatnim czasie ogłosiły plan walki z nielegalną imigracją i przemytnikami ludzi, co zwiększyło liczbę zatrzymań.
W poniedziałek ministrowie spraw zagranicznych państw UE postanowili powołać misję wojskową wymierzoną w przemytników imigrantów na Morzu Śródziemnym. To element działań podejmowanych przez UE w odpowiedzi na rosnącą falę imigracji przez Morze Śródziemne oraz coraz częstsze katastrofy statków z imigrantami.
Celem misji wojskowej ma być "zniszczenie modelu biznesowego przemytników, ich systemu działania, organizacji siatek, aby fizycznie uniemożliwić funkcjonowanie tym organizacjom przestępczym, które zarabiają na desperacji ludzkiej" - wyjaśniała szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini.
...
Koszmar.
W Malezji odkryto masowe groby migrantów z Birmy i Bangladeszu
Malezyjska policja odkryła masowe groby w pobliżu obozu przemytników ludzi na północnym zachodzie kraju, przy granicy z Tajlandią - ogłosił szef MSW Ahmad Zahid Hamidi. Wg mediów mogły w nich zostać pochowane setki migrantów z Birmy i Bangladeszu.
Zahid nie ujawnił, ile ciał odkryto. Władze nadal próbują ustalić, czy w grobach pochowano ofiary przemytników. Lokalne media donoszą, że w grobach znaleziono setki ciał migrantów z Birmy i Bangladeszu.
REKLAMA
Według dziennika "Utusan Malaysia" policja odkryła 30 dużych grobów ze szczątkami setek ludzi w dwóch miejscach w stanie Perlis. Gazeta "Star" podała, że w jednym z grobów w piątek odkryto prawie sto ciał.
Zahid powiedział, że obozy działały od co najmniej pięciu lat. Rzeczniczka policji odmówiła komentarza w tej sprawie. Jednak anonimowy funkcjonariusz powiedział dziennikowi "Star", że na miejscu od piątku pracują policjanci i eksperci medycyny sądowej z Kuala Lumpur. Nie poinformował jednak, ile ciał wydobyto z grobów.
Nie jest jasne, czy chodzi o ciała członków muzułmańskiej mniejszości Rohingya z Birmy - dodał. Gazeta "Mingguan Malaysia" podała, że zatrzymano kilku obywateli Malezji oraz obcokrajowców.
Północna Malezja znajduje się na trasie przemytników, którzy próbują na łodziach przetransportować uciekających z Birmy przed prześladowaniami muzułmanów Rohingya, a także szukających pracy mieszkańców Bangladeszu.
Punktem tranzytowym jest też południowa Tajlandia. Jak donosi "Utusan Malaysia", policja jest przekonana, że istnieje związek między grobami w Malezji a masowym grobem odkrytym niedawno po tajlandzkiej stronie granicy.
1 maja z grobu na terenie byłego obozu przemytników ludzi w dżungli, w prowincji Songkhla, wydobyto 26 ciał. W rezultacie Tajlandia zaostrzyła politykę wymierzoną w handlarzy ludźmi, co z kolei sprawiło, że przemytnicy zaczęli porzucać migrantów, których łodzie wciąż dryfują na morzu.
W ciągu ostatnich dwóch tygodni ponad 3 tys. migrantów, głównie z Birmy i Bangladeszu, trafiło do Malezji i Indonezji. W czwartek malezyjski premier Mohamed Najib bin Abdul Razak zaapelował o pomoc i nakazał marynarce wojennej ratowanie ok. 7 tys. ludzi, którzy najpewniej nadal przebywają na morzu.
...
Koszmar...
Malezja: dramatyczne odkrycie masowych grobów
Malezyjska policja poinformowała, że znalazła 139 grobów najprawdopodobniej ze szczątkami imigrantów. W niektórych znajdowało się więcej niż jedno ciało. Natrafiono na nie na terenie 28 domniemanych obozów handlu ludźmi przy granicy z Tajlandią.
9Zobacz zdjęcia
Malezyjski minister spraw wewnętrznych Ahmad Zahid Hamidi poinformował o odkryciu masowych grobów w pobliżu obozu przemytników ludzi na północnym zachodzie kraju, przy granicy z Tajlandią. Nie jest jasne, czy chodzi o ciała członków muzułmańskiej mniejszości Rohingya z Birmy i Bangladeszu. Zahid powiedział, że obozy działały od co najmniej pięciu lat.
Według mediów w masowych grobach mogły zostać pochowane setki muzułmanów Rohingya. Północna Malezja znajduje się na trasie przemytników, którzy próbują na łodziach przetransportować uciekających z Birmy przed prześladowaniami muzułmanów Rohingya, a także szukających pracy mieszkańców Bangladeszu. Punktem tranzytowym jest też południowa Tajlandia.
1 maja z grobu na terenie byłego obozu przemytników ludzi w dżungli na południu Tajlandii wydobyto 26 ciał. W rezultacie Tajlandia zaostrzyła politykę wymierzoną w handlarzy ludźmi, co z kolei sprawiło, że przemytnicy zaczęli porzucać migrantów, których łodzie z tysiącami uciekinierów na pokładzie wciąż dryfują na morzu.
...
Tak poganie sie tam nie patyczkuja. To tylko katolicyzmowi zawdzieczacie prawa czlowieka.
Zwłoki 17 imigrantów na pontonie, w ciągu dnia uratowano 3300 osób
Zwłoki 17 osób znalazła na pontonie pełnym imigrantów załoga okrętu włoskiej marynarki wojennej w Cieśninie Sycylijskiej - podała Ansa. Włoscy marynarze uratowali 217 uchodźców. Liczba imigrantów uratowanych w ciągu całego dnia przekroczyła 3300.
Według pierwszych ustaleń ponton płynący w kierunku włoskich wybrzeży nie uległ katastrofie. Włoski okręt podpłynął do niego, gdyż otrzymał prośbę o pomoc wysłaną z pokładu drogą satelitarną.
Żołnierze marynarki wojennej znaleźli na pontonie 17 ciał. Będzie prowadzone postępowanie, by ustalić przyczyny śmierci imigrantów.
Na pokład jednostki marynarki zabrano 217 osób z dryfującego pontonu.
Z kolei inny włoski statek zabrał z drugiego pontonu, znajdującego się na południe od Lampedusy, dużą grupę nielegalnych imigrantów.
W Cieśninie Sycylijskiej od rana przeprowadzono 17 akcji ratunkowych, które koordynowała włoska Straż Przybrzeżna. W operacjach uczestniczyły też irlandzkie i niemieckie statki, oddane do dyspozycji unijnej operacji Tryton.
Na pokładzie jednej z łodzi znajdował się ponad 90-letni Syryjczyk, który wytrzymał trudy 8-dniowego rejsu. Dotarł już do sycylijskiego portu Augusta.
...
Znow koszmar.
Wręczono petycję z 390 000 podpisów w sprawie ratowania uchodźców
Inicjator kampanii na rzecz ratowania przed śmiercią emigrantów z krajów basenu Morza Śródziemnego Tareke Bhrane wręczył przewodniczącemu PE Martinowi Schulzowi petycję podpisaną przez ponad 390 000 osób, które wzywają instytucje UE do rozwiązania problemu.
Bhrane, który przed dziesięciu laty wyemigrował z Erytrei do Włoch, zamieścił 19 kwietnia w internecie, po zatonięciu statku, na którym, poszło na dno 700 jego pasażerów, apel o ratowanie uciekinierów i rozwiązanie problemu uchodźców.
REKLAMA
Osobom, które mieszkają w krajach objętych konfliktami i widzą w ucieczce do Europy, w dotarciu do europejskich wybrzeży jedyny ratunek przed prześladowaniami i śmiercią, powinno się zapewnić drogę bezpieczniejszego dotarcia do celu - głosi petycja.
"Zapobieżenie nowym masakrom(...) to europejski problem. Prosimy o wystawianie większej liczby wiz i pozwoleń na czasowy pobyt oraz zastosowanie skuteczniejszej polityki łączenia rodzin" - głosi petycja zredagowana przez Tareke Bhrane.
Organizacja pozarządowa "Komitet 3 października" ocenia, że w 28 krajach UE przebywa ponad milion uchodźców.
..
Trzeba tepic rezimy typu Putin i niszczyc krajow przez MFW to mniej bedzie uchodzcow.
U brzegów Libii trwa wielka operacja ratowania ok. 3 tys. imigrantów
6 czerwca 2015, 20:25
U wybrzeży Libii trwa wielka operacja ratowania około 3 tysięcy migrantów z kilkunastu dryfujących łodzi, którymi usiłowali przepłynąć do Włoch - podały media. W akcję zaangażowane są włoskie i brytyjskie jednostki.
Doniesienia o wysokiej liczbie uciekinierów na łodziach potwierdził Urząd Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR).
Na każdej z około 15 łodzi jest od kilkudziesięciu do kilkuset imigrantów.
Pierwsza o kolejnej kryzysowej sytuacji na Morzu Śródziemnym poinformowała załoga okrętu brytyjskiej Royal Navy, HMS Bulwark. Rząd w Londynie oddał tę jednostkę do dyspozycji unijnej operacji Tryton, polegającej na patrolowaniu wód i ratowaniu imigrantów. Na pokładzie okrętu znajduje się brytyjski minister obrony Michael Fallon.
Do ratujących uchodźców Brytyjczyków dołączyła natychmiast włoska straż przybrzeżna i marynarka wojenna oraz załoga okrętu z Niemiec.
Wszystko wskazuje na to, że to największa od dłuższego czasu operacja ratowania imigrantów w Cieśninie Sycylijskiej.
PAP
...
Dramat.
Indonezja o przekupionej przez Australię załodze łodzi z imigrantami
Na łodzi znajdowało się według policji 65 imigrantów, głównie ze Sri Lanki i Bangladeszu - Emmanuel Ramos / Reuters
Ministerstwo spraw zagranicznych Indonezji wyraziło dzisiaj zaniepokojenie doniesieniami, że australijska marynarka wojenna przekupiła załogę łodzi przemycającej imigrantów w zamian za zawrócenie jej z powrotem na wody indonezyjskie.
Policja z indonezyjskiej prowincji Małe Wyspy Sundajskie Wschodnie poinformowała, że sześciu członków załogi ujętych na wyspie Rote twierdzi, iż każdy z nich otrzymał 25 tys. dolarów australijskich, gdy ich łódź została przejęta 20 maja przez okręt australijskiej marynarki wojennej.
REKLAMA
Na łodzi znajdowało się według policji 65 imigrantów, głównie ze Sri Lanki i Bangladeszu. Załoga zeznała, że po wpłynięciu ich łodzi na wody australijskie na pokład wszedł mówiący po indonezyjsku oficer marynarki australijskiej, który wynegocjował zawrócenie jednostki z powrotem na wody Indonezji.
Rzecznik indonezyjskiego MSZ Arrmanatha Nasir przekazał, że rząd w Dżakarcie obawia się, iż takie łapówki, jeśli rzeczywiście są wręczane, mogą zachęcać przemytników ludzi do kontynuowania procederu.
Australijski minister ds. imigracji i ochrony granic Peter Dutton oświadczył, że rząd wyda komentarz "w odpowiednim czasie".
Po licznych wypadkach, gdy nielegalni przybysze ginęli podczas niebezpiecznej morskiej przeprawy do Australii, rząd w Canberze zaczął zawracać łodzie z imigrantami do Indonezji, która dla większości z nich stanowi punkt tranzytowy. Tym, którym udaje się dotrzeć do samej Australii, władze nie pozwalają się osiedlać. Są oni kierowani do odizolowanych ośrodków w Nauru i Papui Nowej Gwinei; oferuje im się też możliwość przesiedlenia do Kambodży.
...
Czy to prawda?
Tunezja: marynarka uratowała łódź z 350 migrantami
Migranci przybyli do portu w tunezyjskiej Ben Guerdane, ok. 40 km na zachód od granicy z Libią - FETHI NASRI / AFP
Marynarka tunezyjska uratowała w środę łódź z 350 nielegalnymi migrantami, którzy wypłynęli z Libii w kierunku włoskiej wyspy Lampedusa. Trwają poszukiwania setek dalszych - poinformował przedstawiciel Czerwonego Krzyża w Tunisie.
- Jednostki marynarki wojennej uratowały w rejonie Ben Guerdane co najmniej 350 migrantów, którzy wypłynęli w starej łodzi z Libii. Są wśród nich Syryjczycy i osoby z krajów afrykańskich z rodzinami. Trwają poszukiwania ok. 300 dalszych - powiedział przedstawiciel Czerwonego Krzyża.
REKLAMA
Ben Guerdane to niewielkie portowe miasto położone tuż przy granicy z Libią, niedaleko popularnej wśród zagranicznych turystów wyspy Dżerba.
Trudniący się transportem nielegalnych migrantów przemytnicy często wykorzystują niewielką odległość dzielącą Tunezję od wybrzeży Włoch oraz chaos panujący w Libii do wysyłania tysięcy nielegalnych migrantów do Europy.
Według władz tunezyjskich, w ostatnich miesiącach uratowano setki osób płynących do Włoch w rozpadających się łodziach.
...
Brawo! Bóg wam wynagrodzi!
Szokujące wideo: imigranci szturmują ciężarówki zmierzające do Wielkiej Brytanii
imigranci - Materiały prasowe
W internecie pojawiło się wideo, na którym można zobaczyć codzienność kierowców ciężarówek w Calais, którzy czekają na odprawę - dziesiątki nielegalnych imigrantów z Afryki biegnie za pojazdami i usiłuje dostać się do środka.
Szokujące nagranie, które na chwilę obecną ma już ponad milion wyświetleń, odzwierciedla skalę problemu, z jakim zmaga się obecnie Europa. Na filmie widać, jak uciekinierzy w biały dzień próbują otworzyć drzwi ciężarówki bądź schować się pod nią.
REKLAMA
Nieokreślona liczba nielegalnych migrantów dociera do Wielkiej Brytanii – kontrole na drogach są wyrywkowe, w związku z czym zatrzymanie wszystkich osób jest niemożliwe.
Autor filmu uspokaja: "Nie panikujcie, chłopaki. My mamy wszystkie drzwi zamknięte". Według danych Komisji Europejskiej, tylko od tego roku do wybrzeży krajów europejskich, głównie Grecji i Włoch, przypłynęło blisko 100 tysięcy nielegalnych uchodźców.
Zgodnie z nowymi ustaleniami UE, każdy z krajów członkowskich miałby przyjąć określoną liczbę imigrantów. Na tę propozycję nie zgodziła się m.in. Wielka Brytania. Minister spraw wewnętrznych Theresa May oświadczyła wczoraj, że "powinniśmy zawracać łodzie z imigrantami do ich ojczystych krajów, zamiast je przyjmować".
...
Taki los.
Rzym: młodzi imigranci zmuszani do świadczenia usług seksualnych i handlu narkotykami
Dworzec kolejowy Roma Termini jest jednym z największych we Włoszech. To tutaj przyjeżdżają tysiące nieletnich imigrantów. Chcą zarobić jakiekolwiek pieniądze, metoda ich uzyskania nie ma w zasadzie znaczenia.
Obsługa dworca jest świadkiem wielu historii dzieci przerzucanych przez granicę, a później wykorzystywanych przez organizacje przestępcze, i to m.in. w samym centrum Rzymu.
...
Znów koszmar. Nie daje się czytać.