Książka
Serwis znalezionych frazLinki
- Ashley...
- ZnS
- vw passat b4 sworzeĹ wahacza do wymiany
- OrzeĹ DÄbno - Polan Ĺťabno
- MÄczennicy z rÄ k dewiantĂłw .
- Dzieje miast w Polsce.
- Przepisywanie komputerowe tekstĂłw.
- PowstaĹa PO ! Platforma Oburzonych !
- Praca zdalna dla studentĂłw
- Archologowie-staroĹźytne dowody postÄpowoĹci Euro-py odkryte!
- PROFESJONALNA I KOMPLEKSOWA POMOC W PISANIU PRAC
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- windykator.xlx.pl
Ashley...
Japończycy wyprodukowali wodoodporną okładkę na książki dla lubiących czytać w wannie
Wodoodporna książka
Japończycy spełniają marzenie wszystkich tych, którzy uwielbiają czytać podczas kąpieli w wannie. Od tej pory nie musicie się już martwić, czy wasze ulubione lektury przypadkiem nie zamokną. Firma Jerry Cole Design wypuściła bowiem na rynek wodoodporną okładkę na książki.
Produkt nazywa się You-Bumi (z jap. "Literatura do kąpieli") i przypomina nadmuchiwane rękawki do pływania. Mieszczą się w nim różnej wielkości książki, a dzięki starannie zaprojektowanym wgłębieniom na palce możemy z łatwością trzymać czytany tom w rękach i przewracać strony bez konieczności uprzedniego wycierania mokrych palców o ręcznik. Z uwagi na swoje wodoszczelne właściwości produkt przeznaczony jest nie tylko do zastosowania w wannie, ale może również służyć do czytania na basenie, w morzu lub jeziorze, a także np. w parku, kiedy zacznie padać deszcz.
Fakt, że na tego typu pomysł wpadli akurat Japończycy, nie powinien nikogo dziwić. Mieszkańcy Kraju Kwitnącej Wiśni słyną z obsesji na punkcie kąpieli. Wielowiekowa tradycja korzystania z łaźni publicznych i gorących źródeł teraz będzie mogła dostarczać podwójnej przyjemności.
Cena wodoodpornej okładki wynosi 81 dolarów.
...
To coś dla mnie . Ale cena ... Sam będę musiał skonstruować pudełko przezroczyste i po bokach dwie grube folie . A na razie ebooki próbuje owinięte w folię W takie upały bez wody ani róż !
Radio Lublin
Biblioteka chce pożyczać książki od czytelników
Rośnie kolekcja książek obrazkowych w filii numer 30 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Lublinie. Te książki, głównie dla dzieci, wydawane w latach 50., 60. czy 70 powoli już odchodzą w niepamięć. Jeszcze czasami zalegają w piwnicach czy na strychach i stąd apel bibliotekarzy o przywożenie takich książek do biblioteki.
Jak mówi Krystyna Rybicka z filii numer 30 - to już ostatni moment, żeby te książki uratować.
Jeśli ktoś nie chce się rozstać z ukochaną książką z dzieciństwa, może tylko wypożyczyć ją bibliotece. Książka zostanie zdygitalizowana, umieszczona - podobnie jak inne książki - na stronie internetowej i oddana właścicielowi.
Filia numer 30 Miejskiej Biblioteki w Lublinie znajduje się przy ulicy Braci Wieniawskich 5.
...
Tak często są w nich artystyczne ilustracje typu Szancer i mają dużą wartdość artystyczną ... Niech wam się jed ak nie zdaje że sprzedacie jakąś książkę i będziecie milionerami . WARTOŚĆ RYNKOWA A ARTYSTYCZNĄ TO CO INNEGO ! Na rynku więcej wart podkoszulek jakiejś tandeciary z USA niż książka z ilustracjami Szancera .
Najstarsza dominikańska biblioteka świętuje 500-lecie
Najstarsza w Polsce dominikańska biblioteka, mieszcząca się w Krakowie, obchodzi w tym roku 500-lecie. Z tej okazji ojcowie, we współpracy z bibliotekarzami, historykami i znawcami literatury, organizują ogólnopolską konferencję naukową.
Potrwa ona od czwartku do soboty. Wypełnią ją otwarte wykłady i dyskusje o dominikańskich zbiorach. Odbędzie się również koncert zespołu muzyki dawnej Collegium Palestrinae i spacer po krużgankach klasztoru dominikanów. Po raz pierwszy publicznie zostanie zaprezentowany, odnaleziony niedawno, jedyny znany autograf wybitnego polskiego poety Mikołaja Sępa Szarzyńskiego (1550-1581).
Biblioteka dominikanów w Krakowie, czyli Biblioteka Kolegium Filozoficzno-Teologicznego Polskiej Prowincji Dominikanów, jest najstarszą tego rodzaju dominikańską placówką w Polsce. Funkcjonuje prawdopodobnie od pierwszej połowy XIII w. (w 1222 roku św. Jacek założył w Krakowie pierwszy w Polsce konwent dominikanów). Najstarsza jednak zachowana w archiwaliach wzmianka o bibliotece pochodzi z roku 1514. Znajduje się ona w dokumencie, w którym Anna Ligęzina przekazuje fundusze na wzniesienie pierwszego, osobnego budynku dla biblioteki. Wcześniej księgozbiór przechowywano w różnych pomieszczeniach klasztoru.
Klasztor był intelektualnym centrum dominikanów. Ze źródeł historycznych wynika, że jeszcze w XIII w. powstała tu szkoła teologii i filozofii, której bogate księgozbiory służyły braciom z całego kraju. Ok. 1619 roku rozrastające się zbiory biblioteczne przeniesiono do bardziej przestronnego gmachu. Biblioteka funkcjonowała w nim do 1850 r., kiedy to wielki pożar Krakowa objął również klasztor dominikanów - spłonęła wtedy większa część księgozbioru. Po pożodze zbudowano nowe pomieszczenie dla biblioteki.
Księgozbiór sprzed pożaru liczył prawdopodobnie kilkanaście tysięcy woluminów. Do naszych czasów z pierwszych lat funkcjonowania biblioteki krakowskiego klasztoru zachowało się niewiele dzieł. Jedynym istniejącym rękopisem z tego najstarszego księgozbioru jest odpis konstytucji zakonnych. Pierwsi polscy dominikanie mieli też prawdopodobnie m.in. "Dekret Gracjana", żywot św. Dominika, "Złotą legendę" Jakuba z Voragine, dzieła św. Tomasza z Akwinu, księgi liturgiczne oraz księgi z zakresu prawa kanonicznego.
Zarówno przed, jak i po pożarze, krakowska biblioteka cieszyła się hojnością fundatorów. Utrzymywała też przyjazne stosunki z krakowskimi księgarzami i drukarzami, co ułatwiało systematyczne uzupełnianie zbioru.
W XVII w. historyk Kościoła i dominikanin Abraham Bzowski tak w jednym ze swych dzieł opisywał bibliotekę: "Rzekłbyś, że to świątynia bogini Minerwy, tak wiele znajduje się w niej wartościowych książek. Ubogacił ją w niemałym stopniu Melchior z Mościsk, wzbogacali, odejmując sobie od ust, także inni, a mianowicie Wojciech Sękowski, ofiarując dla niej najlepsze dzieła Baroniusza, o. Fabian Birkowski, lektor i kaznodzieja, oraz Mikołaj z Mościsk i Jacek Suski, a nadto jeden z mistrzów darował jej ponad 140 dzieł".
Bogate zbiory były pokusą dla odwiedzających bibliotekę. Przed nieuczciwymi gośćmi ojcowie starali się zabezpieczać. W 1627 r. u wejścia do biblioteki zawisła bulla Urbana VIII, w której papież groził ekskomuniką każdemu, kto nielegalnie wyniósłby należące do dominikanów książki.
Papieska groźba nie odstraszała. W XVIII w. działacz oświatowy i gospodarczy Tadeusz Czacki, określany "doskonałym książkołapem", na oczach przeora i bibliotekarza, mimo ich sprzeciwu, zaopatrzony w pozwolenie króla i prymasa, wyniósł z biblioteki 12 rękopisów i trzy druki. Nie wiadomo, ile było podobnych przypadków.
Bracia obawiali się też kolekcjonera sztuki hrabiego Ossolińskiego. Uprzedzeni o jego wizycie, przygotowali się. Kiedy hrabia przyjechał do biblioteki, oprócz bibliotekarza, pojawili się w niej młodzi zakonnicy, którzy zawzięcie zamiatali podłogę, wzbijając tumany kurzu, by zniechęcić gościa do dłuższego pobytu. Ossoliński szybko zakończył wizytę, komentując ją po wyjściu słowami odnotowanymi przez kronikarza Ambrożego Grabowskiego: "O hultaje dominikany, ale ja przecież wielkie zrobiłem głupstwo, biorąc się do wielkich ksiąg, bo gdybym udał się do małych, byłbym może co ułowił".
Obecnie placówka liczy prawie 100 tys. woluminów książek, ponad 20 tys. roczników czasopism oraz blisko 20 tys. starych druków. Instytucja gromadzi publikacje przede wszystkim z zakresu filozofii, teologii, historii Kościoła i prawa kanonicznego. Wśród unikatowych zbiorów są m.in. "Der Schatzbehalter der wahren Reichtumer des Heils" (1491) Stephana Fridolina, ilustrowany wieloma kolorowymi, całostronicowymi drzeworytami "Missale Wratislaviense" (1483) - jedyny zachowany w Polsce egzemplarz tego dzieła na pergaminie.
Całość współczesnego zbioru rejestrowana jest w katalogu komputerowym dostępnym online. Trwają prace nad udostępnieniem katalogu starych druków.
Pod okiem dominikanów w bibliotece pracują osoby świeckie.
...
Tak . Biblioteki to tez Kościół .
Antykwariat wyrzuca książki do śmietnika
Antykwariat pozbywa się książek, które nie zmieściły się w nowej siedzibie
Mickiewicz, Sienkiewicz czy Krasiński – książki tych autorów wylądowały na śmietniku. Wszystko w związku z przenosinami antykwariatu.
Właściciele przenoszą antykwariat w inne, mniejsze miejsce ze względu na wysoki czynsz. Nie mają co zrobić z kilkunastoma tysiącami książek i dlatego przy ul. Andersa 29 w Warszawie wystawiono kontener, do którego wsypują książki.
Okoliczni mieszkańcy korzystają z okazji, aby za darmo wziąć coś do poczytania. Nietypowy zbiór składa się z dzieł różnych gatunków.
Pracownik antykwariatu powiedział reporterce RDC Natalii Żyto, że książki mają być dorzucane do pojemnika także we wtorek.
....
~Celina : W Polsce biblioteki publiczne wyrzucają miliony książek na makulaturę lub na śmietnik.
Wygląda to tak, że są kartony na książki, a potem jak się zapełnią to jest napis - makulatura. I co jakiś czas przyjeżdża samochód z napisem MAKULATURA.
A biblioterka się tłumaczy kierowcy i go przeprasza, że dzisiaj jest tak mało makulatury.
Nigdzie na świecie biblioteki nie wyrzucają książek na makulaturę.
Rozdają bezpłatnie, są wyłożone na stolikach, albo jest puszka w szkole i każdy wrzuca do puszki ile może i zabiera książki.
Biblioteki publiczne przepłacają 300% kupując nowe książki, bo gdyby kupowały hurtowo w całym kraju to by miały ceny superhurt czyli 30% ceny nominalnej, ale biblioteki mają nadmiar kasy i szastają kasą.
Biblioteki kupują za 50 zł książki które za tydzień są w koszach w marketach po 5 zł.
Na całym świecie biblioteki skupują książki przeczytane od czytelników za grosze.
Bo jest tak, że czytelnik kupi książkę za 50 zł, a potem antykwariat nie chce dać ani 5 zł i jak nie ma miejsca, nie ma znajomych to wyrzuca po roku na śmietnik.
Ale biblioteki nie chcą oszczędności, kupują książki bardzo drogo, bo tam nie ma budżetu.
To dlatego miliony książek z miejskich bibliotek publicznych trafia na makulaturę.
Żadna biblioteka nie chce tych darmowych książek z Warszawy, bo wtedy by wykazała że można księgozbiór powiększyć o 100% bez kosztów.
Ale biblioteki chcą kosztów, obrotów i biznesu, a nie pełnego zbioru dla czytelników.
Teraz masowo są wyrzucane z bibliotek książki na makulaturę wydane przed 30+ laty.
Wycinane, wyrywane są całe kartki ze stemplami, kodami i takie zniszczone książki biblioteka daje na makulaturę, a przecież może je stemplować, że już wycofane z księgozbioru, ale biblioteka ma wstręt do starych książek i je niszczy z premedytacją.
Biblioteki publiczne nie mają giełdy wymiany książek.
Biblioteki ścigają czytelników przez komornikow za opóźnione oddanie książek karami, które idą w setki złotych, a za chwilę te książki wyrzucają na makulaturę, bo dla biblioteki nieoddana książka ma wartość 50 zł
ale za chwilę ta wyrzucana na makulaturę nie ma żadnej wartości.
Biblioteki publiczne uniemożliwiają oddawanie książek za kogoś kto zgubił i komornik ściaga z niego 1000 zł oplat sądowych, kosztów egzekucji komorniczej, gdy wartość rynkowa książki to 1-2 zł.
Nikt nie kontroluje budzetów bibliotek publicznych , ani zasad wydatków na zakupy nowych książek, bo to jest dalej komunistyczna nomenklatura i lepiej żeby się książki zniszczyły niż ma je ktoś dostać za darmo.
...
Z tą makulatura to chodzi o to ze biblioteki cos zarabiaja . Maja umowy z biznesem makulatury . Jest to smieszne ten dochod ale jest . Nie liczcie zatem ze wam dadza te stare ksiazki bo nie moga . Nie bylo by dochodu . Musicie kupic chociaz za grosze . Poza tym ludzie nie czygaja a stare ksiazki omijaja . Biblioteki widza ze latami nikt nie pozycza to likwiduja . A ludzie ciagle przychodza i ,, Co nowego ?" Tak jakby to mialo znaczenie przy ksiazce . Ale ludzie bezmyslnie traktuja to jak telewizory czy samochody ze ciagle nowe modele .
"Rzeczpospolita": schyłek tradycyjnych księgarni
Program darmowych podręczników dla uczniów szkół podstawowych, chociaż cieszy rodziców, dobije księgarnie już i tak zmagające się z wojną cenową i spadkiem popytu na książki – czytamy w "Rzeczpospolitej".
Jak wynika z cytowanych przez gazetę danych wywiadowni gospodarczej Bisnode Polska, w 2014 r. zniknęło z rynku aż 120 tradycyjnych punktów sprzedaży książek, a z 2,5 tys. księgarni, które jeszcze pięć lat temu funkcjonowały w naszym kraju, na początku tego roku pozostało ponad 1800.
REKLAMA
Po wprowadzeniu w 2015 r. kolejnych darmowych podręczników branża spodziewa się likwidacji co najmniej 150 księgarni.
...
Radze otworzyc drugi profil. Pol lokalu na cos co idzie. Czyste ksiegarnie beda masakrowane.
Włochy: czytelniczy rekord emerytki
241 książek wypożyczyła z biblioteki i przeczytała w ciągu pół roku włoska emerytka rekordzistka. Mówi, że ma niską emeryturę i że to książki pozwalają jej oderwać się od codziennych problemów i zapewniają jej spokój oraz pogodę ducha.
Dla Marii Rosy Delpero z miejscowości Mortara w Lombardii na północy kraju biblioteka przygotowała specjalną nagrodę. Starsza pani została bohaterką włoskich mediów.
REKLAMA
Cytowana przez dziennik "La Stampa" przyznała, że nie zdawała sobie nawet sprawy z tego, jak wiele książek przeczytała od początku tego roku, bo nie liczba była dla niej najważniejsza.
- Jedyna w rodzinie fascynuję się książkami; są one dla mnie wielką odskocznią - powiedziała mieszkanka Lombardii, która nie lubi oglądać telewizji.
Czyta więcej niż jedną książkę dziennie. Jej emerytura wynosi mniej niż 750 euro, czyli niespełna połowę włoskiej średniej. - Ledwo wystarcza mi do drugiego tygodnia - wyjaśniła dodając, że lektury, wśród nich ulubione kryminały, pozwalają jej o tym zapomnieć.
Maria Rosa Delpero pobiła swój własny rekord; w zeszłym roku wypożyczyła z biblioteki w miasteczku "tylko" 153 książki.
Z najnowszych statystyk wynika, że 60 procent Włochów nie przeczytało w ciągu roku ani jednej książki. 15 procent czyta jedną książkę miesięcznie.
...
Oczywiście tu nie chodzi ani o ilość ani szybkość
Księgarnie przekształcą się w kawiarnie
Piotr Ogórek
Dziennikarz Onetu
Będzie możlwe rozbudowanie ksiegarń o kawiarnie - Shutterstock
Krakowscy radni przyjęli uchwałę, która księgarniom działającym w gminnych budynkach umożliwi prowadzenie działalności kulturowej wraz z małą gastronomia, przy jednoczesnym zachowaniu preferencyjnych stawek czynszowych. - Trzeba na bieżąco reagować na zmiany rynkowe – mówi radny Tomasz Urynowicz.
Od 2009 roku krakowskie księgarnie są wspierane poprzez preferencyjne stawki czynszowe, pod warunkiem, że sprzedają tylko książki. Mowa oczywiście o księgarniach działających w budynkach gminnych. Małe, lokalne księgarnie mimo to i tak upadają, stąd kolejny pomysł na to, aby im pomóc.
REKLAMA
- Trzeba na bieżąco reagować, więc to pewnie nie ostatnia zmiana. Zmienia się rynek księgarski, zmieniają się i same księgarnie. Coraz mniej jest księgarń, które sprzedają tylko książki. Wiele z nich przekształca się już w kawiarnie, są miejscami, gdzie książkę można przeglądnąć, zamówić ciastko, a także i porozmawiać o kulturze – mówi radny Tomasz Urynowicz (PO).
Dlatego radni Platformy Obywatelskiej przygotowali uchwałę, która umożliwia księgarniom działającym w gminnych budynkach prowadzenie dodatkowej działalności, w tym gastronomicznej, ale też i kulturalnej, przy zachowaniu preferencyjnych stawek czynszowych.
- Mała gastronomia będzie mogła być prowadzana maksymalnie na 30 proc. powierzchni księgarni. Sprzedaż książki ma nadal dominować, a możliwość kupienia kawy czy ciastka ma być uatrakcyjnieniem tych miejsc – dodaje Urynowicz.
Dwa miesiące temu radni przyjęli także specjalny program grantowy, który ma umożliwić organizację przedsięwzięć artystycznych i kulturalnych w księgarniach. - Chodzi o to, aby były to miejsca żywe, gdzie można się spotkać z autorem, dyskutować o książce, czy wysłuchać koncertu. - mówi Urynowicz. A teraz będzie można przy tym popić kawę i zjeść coś słodkiego.
...
Wreszcie sensowny pomysl.
Radio Olsztyn
Dzisiaj narodowe czytanie "Lalki"
Dzisiaj w całej Polsce ogólnopolska akcja, ogłoszona przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej pod hasłem: Narodowe Czytanie.
W tym roku czytamy "Lalkę" Bolesława Prusa. Czytanie rozpoczęła para prezydencka o 11.00 w Ogrodzie Saskim w Warszawie.
REKLAMA
W Olsztynie do wzięcia udziału w czytaniu zapraszało BWA do Atrium Biura Wystaw Artystycznych i Planety 11 (al. Piłsudskiego 3. Od 12 do 15 czytali uczniowie olsztyńskich szkół średnich.
BWA przygotowało też wystawę ilustracji do "Lalki" Bolesława Prusa z 1956 r. autorstwa Władysława Daszewskiego ze zbiorów Biblioteki Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie.
Czytanie w Ełku rozpoczął prezydent miasta, nie zabrakło także starosty, przedstawicieli policji i straży pożarnej oraz mieszkańców .
Każdy czytający wziął udział w losowaniu nagród.
Podobne spotkania odbywają się dziś w całym kraju. Przypomnijmy, że narodowe czytanie arcydzieł polskiej literatury rozpoczęło się w 2012 r od "Pana Tadeusza" Adama Mickiewicza.
...
W ramach promocji czytania.
Tego jeszcze nie było. Biblioteka na końskim grzbiecie
"Czytanie to najlepszy sposób uczenia się" - mawiał Aleksander Puszkin. Ta idea przyświeca 42-letniemu Ridwanowi Sururi z Jawy. Indonezyjczyk wpadł na niesamowity pomysł, aby ułatwić naukę mieszkańcom najodległejszych wiosek z centralnej części Jawy, do których trudno jest dojechać samochodem. Mężczyzna założył bibliotekę na grzbiecie swojego wiernego konia. Ta niezwykła końska biblioteka jest czynna przez trzy dni w tygodniu - we wtorki, środy i czwartki.
...
Pieknie
Minister kultury wystąpił w obronie Muzeum Książki Artystycznej w Łodzi
Piotr Gliński - Tomasz Gzell / PAP
Wicepremier, minister kultury Piotr Gliński zaapelował do prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej o wstrzymanie decyzji w sprawie opuszczenia siedziby przez fundację prowadzącą Muzeum Książki Artystycznej. MKiDN uważa, że odebranie lokum oznacza likwidację tej placówki.
- Zwracam się z gorącą prośbą o czasowe wstrzymanie decyzji w sprawie natychmiastowego opuszczenia przez Fundację Correspondance des Arts budynku – napisał wicepremier i minister kultury Piotr Gliński w liście do prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej, zamieszczonym dzisiaj na stronie internetowej resortu kultury.
REKLAMA
W ten sposób Gliński wystąpił w obronie Fundacji prowadzącej Muzeum Książki Artystycznej, dla której odebranie lokum oznacza likwidację tej placówki - napisano w komunikacie MKiDN.
Resort zwraca uwagę, że władze miasta skierowały pismo do MKA z żądaniem opuszczenia dotychczasowej siedziby muzeum do końca grudnia.
W piśmie skierowanym do prezydent Łodzi szef resortu kultury napisał, że MKA jest "muzeum prywatnym bardzo dobrze spełniającym cele publiczne i jednocześnie posiadającym wielkie zasługi na rzecz książki artystycznej".
Podkreślił, że placówka kolekcjonuje książki artystyczne, ale również unikatowe w skali europejskiej – zabytkowe maszyny drukarskie. - Istnienie Muzeum Książki Artystycznej w Łodzi leży w interesie polskiej kultury – ocenił Gliński.
Wicepremier wyraził nadzieję, że "wstrzymanie decyzji w sprawie natychmiastowego opuszczenia przez Fundację budynku przy ul. Tymienieckiego 24 w Łodzi pozwoli na gruntowne przeanalizowanie sytuacji i znalezienie konstruktywnych, korzystnych dla kultury polskiej rozwiązań".
Grzegorz Gawlik z biura prasowego łódzkiego magistratu wyjaśnił, że żadną intencją Urzędu Miasta nie było i nie jest wyrzucenie muzeum z obecnej siedziby. - Jednak jako administrator tego budynku w imieniu Skarbu Państwa musimy zadbać o ten zabytkowy budynek, który jest w bardzo złym stanie - powiedział. Dodał, że jeden z wiceprezydentów miasta - Krzysztof Piątkowski będzie z twórcami i właścicielami muzeum rozmawiał. Jak mówił, pani prezydent ma nadzieję, że w trakcie rozmowy "wspólnie będą szukali rozwiązania w tej sprawie, że będą rozmawiali o remoncie budynku i dalszej działalności placówki".
Sam Piątkowski przyznaje, że nie ma lepszego pomysłu niż pozostawienie muzeum w dotychczasowej siedzibie. Na spotkaniu z radnymi zapewniał, że władze Łodzi zrobią wszystko, aby uregulować status prawny siedziby muzeum, w tym oddłużyć nieruchomość. Hipoteka budynku obciążona jest prawie 30-milionowym długiem wobec ZUS.
Muzeum Książki Artystycznej zostało założone w 1993 r. przez Fundację Correspondance des Arts. Kolekcjonuje i udostępnia zbiory w zabytkowej willi Henryka Grohmana na Księżym Młynie w Łodzi. W muzeum znajdują się książki artystyczne z wielu krajów, publikacje o historii książki oraz zabytkowe maszyny drukarskie.
....
mieszkaniec : "Muzeum" uczestniczyło w nocy muzeów (przynajmniej w zeszłym roku) i pokazywało swe "wnętrza". Do rangi eksponatów urastał grzyb na ścianach, spękane tynki oraz odklejające się tapety. Dodatkowo zaprezentowano około 10 książek, z których dużą część można po prostu znaleźć w księgarniach. Z dużym zaciekawieniem odnotowuję natomiast informacje o wielkich sukcesach i wystawach realizowanych przez "muzeum" za oceanem. Być może prezentacja kilku książek w USA urasta do rangi wydarzenia, bo Amerykanie zapomnieli już jak książka wygląda, ale bez przesady. A willę powinno się sprzedać i odrestaurować bo inaczej rozpadnie się jak reszta miejskich posiadłości w tej okolicy.
...
~marta : Nie rozumiem za bardzo, muzeum jest prywatne , kamienica zadłużona i w ruinie a Urząd Miasta ma taki stan akceptować?. Panie Ministrze skoro tak Panu zależy to nie pisz Pan apeli tylko daj dotację na remont i oddłużenie . Najłatwiej pisać petycje ale kwestie pieniędzy scedować na innych .
...
Brak kasy pewnie. Nie znam sprawy.
Zrób sobie książkę – druk „fastfoodowy” czy dobry wydawca?
Maciej Dutko
bloger, przedsiębiorca, trener biznesu, pisarz
Selfpublishing, czyli jak samodzielnie wydać książkę, fot. www.targujsie.pl & www.freeimages.com
W ostatnich latach trochę się rozpisałem (9 czy 10 książek, straciłem rachubę; 4 kolejne są na warsztacie…). W związku z tym, że podobno „się znam”, tylko w ostatnich miesiącach masa ludzi (znajomych i nie) pyta mnie, jak wydać własną książkę. Możliwości zasadniczo są dwie, a każda ma swoje „zady” i „walety”.
Jakoś tak dziwne wrażenie mnie nachodzi, że więcej osób dziś pisze, niż… czyta. I nie mówię tylko o blogerach (i blagierach), którzy stali się już dość pospolitym elementem e-pejzażu. Coraz więcej śmiałków sięga dziś po cięższy oręż, jakim jest książka. „Mieć knigę na koncie” to wszak jeden z najmocniejszych elementów rosnącego ostatnio w modę „personal brandingu”, czyli budowania swojej osobistej marki (zobacz: www.efekttygrysa.pl), a i w efekcie nierzadko – pozycji eksperta.
REKLAMA
Na marginesie, ciekawe czy wkrótce zamiast cv, kandydaci do pracy będą wysyłać potencjalnym pracodawcom wykaz swoich autorskich tytułów.
Wracając do tematu: od czasów Gutenberga nieco się zmieniło, a wydanie własnej książki jest dziś łatwiejsze i tańsze niż kiedykolwiek wcześniej. Można tego dokonać na jeden z dwóch sposobów: samodzielnie lub za pośrednictwem wydawnictwa.
Wydanie książki przez wydawnictwo
Plusy:
większy prestiż (tym większy, im bardziej markowy i znany wydawca),
brak konieczności finansowania książki przez autora – wszelkie procesy wydawnicze i poligraficzne (korekta, skład, łamanie, druk) finansuje wydawca na własne ryzyko (choć ostatnio dowiedziałem się o sytuacji, w której niepewny powodzenia wydawca zaproponował autorowi 50-procentową partycypację w kosztach),
brak konieczności szukania we własnym zakresie specjalistów, którzy wykonają ww. procesy,
dystrybucją książek, a więc najważniejszym dziś procesem (sprzedaż uber alles…), również zajmuje się wydawca, który ma lepsze dojścia do sieci dystrybucyjnej – innymi słowy: nie martwisz się o sprzedaż, a tylko zgarniasz ustalone w umowie tantiemy.
Minusy:
wymóg wysokiej jakości – wydawca nie przyjmie do publikacji tekstu, który jest słaby, nie rokuje nadziei na sprzedaż i/lub nie mieści się w profilu lub planie wydawniczym (papier jest cierpliwy; wydawca – mniej),
dłuższy czas produkcji – Twoja książka nie będzie jedyną i zapewne nikt (poza Tobą) nie będzie miał intencji, by traktować ją priorytetowo lub dla jej szybszego wydania nie spać po nocach,
masz mniejszy wpływ na to, jak będzie wyglądała formalnie książka (wydawnictwo zazwyczaj narzuca format, rodzaj papieru, formę druku, ukształtowanie typograficzne itd.),
utrata praw autorskich majątkowych – standardowa umowa autorska przewiduje przekazanie praw autorskich majątkowych na rzecz wydawcy; jest to zwyczajowy kompromis, w którym ryzyko wydania książki kompensowane jest wydawcy przejęciem praw do publikacji i czerpania z niej większości zysków,
jako nieznany (a więc niepewny dla wydawcy) autor, najprawdopodobniej otrzymasz skromną ofertę wynagrodzenia; może to być jednorazowe honorarium albo niewielki procent od sprzedanych egzemplarzy (zwyczajowo jest to 10%, ale zawsze się targuj – 15% też wydawcy nie zabije; no chyba, że jest słaby w sprzedaży); osobiście preferuję wynagrodzenie procentowe – to najuczciwsza forma rozliczenia tak dla wydawcy, jak i dla autora – obu stronom zależy wówczas, aby jak najmocniej wypromować i jak najlepiej sprzedać książkę,
wydawcę musisz wybrać bardzo starannie: fakt, że jakaś firma jest znana, nie znaczy jeszcze, że będzie w stanie dobrze sprzedać książkę; przykładowo: możesz wydać swoją pracę magisterską lub doktorską (jeśli jest dobra) przez wydawnictwo uczelniane – da Ci to prestiż w świecie nauki, ale wydana w 50 (maks. 100 egz.) książka nie ujrzy światła dziennego, bo wszystkie woluminy trafią… na wymianę międzybiblioteczną z innymi uczelniami. Musisz więc zdecydować: czy zależy Ci na prestiżu (wtedy uderzaj do PWN-u, PIW-u, Wydawnictwa Literackiego), czy na wysokiej sprzedaży. (A może na jednym i drugim? Wówczas weź pod uwagę Helion, Świat Książki, Albatrosa i inne komercyjne, ale markowe domy wydawnicze).
Samodzielne wydanie książki
Plusy:
możesz wydać wszystko: nawet zbiór mądrości ze ścian szaletów miejskich (swoją drogą, czy ktoś wpadł już na taki pomysł?,
krótszy czas produkcji książki – w zasadzie to, za ile tygodni będziesz miał gotowy nakład, zależy tylko od tego, jak sprawnie wszystko zorganizujesz (wydanie niewielkiej publikacji w 3-4 tygodnie jest całkiem realne),
pełna kontrola nad wszystkimi procesami (wybór firmy korektorskiej – polecam oczywiścieKorekto.pl:), składacza, drukarni, a nawet kanałów dystrybucji); sam również decydujesz o każdym elemencie Twojego dzieła – możesz wydrukować nawet różowy tekst na zielonym tle, acz z pewnych powodów obiektywnych – tego akurat odradzam,
zachowujesz pełne prawa majątkowe do własnego dzieła; innymi słowy: kiedy Twoją wydaną już książką zainteresuje się oficjalny wydawca polski lub zagraniczny (a może producent z jednej z dzielnic Los Angeles), możesz ponownie zmonetyzować swój utwór sprzedając prawa autorskie lub tylko udzielając ograniczonej licencji na jego eksploatację,
masz pełną kontrolę nad wpływami z książki – w najprostszej sytuacji 100% zysków (pomniejszonych oczywiście o podatek) trafia do Twojej kieszeni,
satysfakcja – samodzielne zrobienie dobrej książki napawa dumą, bo jest to proces, w którym zmierzyć się musisz z wieloma przeciwnościami (to trochę jak samodzielne wejście na ośmiotysięcznik; acz jeśli Twoją książkę zechce wypuścić wydawnictwo Oxford University, wstydu również nie będzie).
Minusy:
brak marki znanego wydawcy jest dla potencjalnych sieci sprzedażowych znakiem, że nikt nie weryfikował książki pod względem jej wartości, zatem przyjęcie jej do sprzedaży będzie bardziej ryzykowne,
sam finansujesz wszystkie procesy produkcyjne książki; musisz także mieć w sobie solidną żyłkę organizatora, by skoordynować i zweryfikować prace korektora, składacza, umówić drukarnię i…
…sprzedać książkę. To nie obcy wydawca, ale Ty będziesz musiał ustalić kanały promocji i sprzedaży; może okazać się, że w Twoim garażu na rok lub dwa wyląduje paleta z nakładem, którego – WTF? – nikt na Allegro nie zechce kupić; no ale od czego jest Facebook i znajomi skorzy do promocji? Od czego są pośrednicy (np. hurtownia Azymut czy pewna skromna sieć sprzedażowa o nazwie Empik; acz z tą ostatnią niestety majątku nie zrobisz, ponieważ prowizje potrafią przekraczać tu 50-60% finalnej ceny egzemplarza)?
A co z tytułowym drukiem fastfoodowym? Ano jest to jedna z odmian modnego w ostatnich latach self-publishingu. O ile jednak ten ostatni dotyczy głównie łatwej produkcji i dystrybucji e-booków, o tyle druk fastfoodowy (lepsze określenie nie przyszło mi do głowy), to sposób na błyskawiczne wyprodukowanie książki.
Jeszcze 2-3 lata temu na Allegro można było znaleźć oferty niewielkich drukarni cyfrowych, które za 500-600 zł oferowały produkcję książki z gotowego pliku PDF. Parametry:
100 egz.,
do 100 stron,
druk jednobarwny,
oprawa miękka,
blok klejony,
papier – standardowy offset 80g/m kw.
Czyli za niewiele ponad 5 stówek (5 zł/egz.) mogłeś wydać swoją pierwszą książkę, bez wszystkich ceregieli związanych z tańcem godowym wokół wydawcy.
Teraz w internecie zaczyna przybywać serwisów oferujących łatwy i szybki druk. Ostatnio chwycił mnie za serce prościutki serwis WydacKsiazke.pl (nie korzystałem wprawdzie, ale interfejs, idea i pierwsze wrażenie są ultra-pozytywne i niewykluczone, że jeden z moich najbliższych projektów wydawniczych pójdzie właśnie tą drogą):
dc359da8-d6ea-5dad-a599-a8d688bb33fc Jeden z serwisów ułatwiających wydanie książki, fot. www.wydacksiazke.pl
Jeden z serwisów ułatwiających wydanie książki, fot. www.wydacksiazke.pl
Proces self-publishingu jest więc jeszcze łatwiejszy, a przejrzyste kalkulatory pozwalają w 2 minuty określić interesujące Cię parametry książki i oszacować koszt jej produkcji – i tak chcąc wydać 500 egzemplarzy jednobarwnej, 180-stronicowej książki w standardowym formacie B5, zapłacę niespełna 5 tysięcy złotych (dokładnie 9,32 zł/egz.):
dc359da8-d6ea-5dad-a599-a8d688bb33fc Przykładowa kalkulacja, fot. www.wydacksiazke.pl
Przykładowa kalkulacja, fot. www.wydacksiazke.pl
Zakładając, że sprzedam książkę za 29 zł, okazuje się, że wydanie własnego dziełka może być całkiem wysokomarżowym pomysłem na biznes. Pod warunkiem oczywiście, że wiem jak sprzedać własną książkę.
...
To ja pozostane przy sieci. Nigdy nie mial tylu czytelnikow gdybym z tego co pisze robil ksiazki. Wiemy jaka frekwencja w bibliotekach a i lasow szkoda
Najpiękniejsza biblioteka na świecie jest w Rumi
am/
2016-04-22, 21:13
Skomentuj
0
Stacja Kultura, biblioteka główna na dworcu kolejowym w Rumi, została uznana za najpiękniejszą na świecie. Placówka wygrała międzynarodowy konkurs Library Interior Design Awards w kategorii "Single Space Design", dla najlepiej zaprojektowanych wnętrz bibliotecznych.
YouTube
Kraj
POLIN najlepszym muzeum w Europie
Małgorzata Kanownik z Instytutu Książki powiedziała, że Stacja Kultura mieszcząca się na dworcu kolejowym w Rumi (Pomorskie, aglomeracja trójmiejska) pokonała projekty z Kanady, Chin i USA.
Wyboru najlepszego projektu dokonało jury, składające się z reprezentantów Amerykańskiego Stowarzyszenia Bibliotek (ALA - American Library Association) oraz Światowego Stowarzyszenia Architektów Wnętrz (IIDA - International Interior Design Association).
Jak dodała Kanownik w konkursie laureaci ogłaszani są co dwa lata; przy ocenie placówek z całego świata brane są pod uwagę: estetyka, kreatywność i funkcjonalność wnętrz bibliotecznych. Nagrody przyznawane są w kilku kategoriach, dla placówek o powierzchni do i powyżej 30 tys. stóp kw., bibliotek specjalistycznych, akademickich i obiektów jednoprzestrzennych. W tej ostatniej kategorii zwyciężyła biblioteka w Rumi.
Wręczenie nagród odbędzie się 26 czerwca w Orlando na Florydzie.
80 proc. budynku dworca
Stacja Kultura zajmuje 80 proc. budynku dworca w Rumi. Na powierzchni ponad 1 tys. m kw., znajdują się: wypożyczalnia dla dzieci i dorosłych, czytelnia, pracownia plastyczna, fotograficzna, pomieszczenie dla organizacji pozarządowych i dwie sale konferencyjne.
Powstała we wrześniu 2014 r. według projektu pracowni Sikora Wnętrza. Inwestycja została zrealizowana w ramach rządowego Programu "Biblioteka+Infrastruktura bibliotek" 2011 - 2015, prowadzonego przez Instytut Książki.
Placówka w Rumi na aranżację wnętrz oraz zakup i montaż wyposażenia bibliotecznego otrzymała z programu 735 tys. zł. Rządowy, wieloletni programu "Biblioteka + Infrastruktura Bibliotek" dysponujący budżetem 150 mln zł w latach 2011-2015 pozwolił na budowę, modernizację lub rozbudowę 243 bibliotek w całym kraju, w tym 18 w woj. pomorskim.
Biblioteka w stylu "kolejowym"
W Programie można było uzyskać dofinansowanie na inwestycje w bibliotekach gminnych na terenie gmin miejskich, miejsko-wiejskich i wiejskich. Celem było przekształcenie bibliotek gminnych w nowoczesne centra dostępu do wiedzy, kultury oraz ośrodki życia społecznego.
Krystyna Laskowicz, dyrektor Stacji Kultura Miejskiej Biblioteki Publicznej im. F. Ceynowy w Rumi powiedziała, że Stacja Kultura jest miejscem, które łączy w sobie elementy kultury, biblioteki i kolejowe. Jak dodała do symboliki kolejowej nawiązują np. elementy czarno-czerwone przypominające barwy starej lokomotywy, regały stylizowane na tory kolejowe, stary zegar, napis "Stacja Kultura" oraz sofy tworzące przedział kolejowy.
Element węzła komunikacyjnego
- Tak jak na dworcu kolejowym przestrzeń jest otwarta, każdy może przyjść, wejść, posiedzieć, przeczytać książkę, gazetę i pójść dalej - dodała. Stacja Kultura jest skomunikowana z poczekalnią dworcową. - Cała przestrzeń wokół się zmieniła; bo był to zdegradowany, brudny dworzec, a dziś jest to miejsce, o którym wszyscy wiedzą i znają - dodała Laskowicz.
Podkreśliła, że trzypoziomowa biblioteka działa w budynku dworca kolejowego, który jest częścią węzła komunikacyjnego, gdzie zatrzymują się pociągi, a autobusy miejskie mają swoje pętle. - Jest to miejsce, przez które przepływają codziennie tłumy ludzi i Stacja Kultura to odczuwa, bo ci ludzie uczestniczą w naszych wydarzeniach, a liczba czytelników wzrosła o 50 proc. - zauważyła dyrektor.
Dowód na to, że biblioteka to nie "obciach"
- Okazuje się, że ludzie mają potrzebę przebywania w ładnych miejscach, które ich przyciągną, pokażą, że czytanie, że biblioteka nie jest "obciachem", tylko jest interesującym miejscem - dodała Laskowicz. W budynku dworca w Rumi, oprócz biblioteki, działają kasy biletowe, kawiarenka i bar "Zakładka".
Małgorzata Kanownik z Instytutu Książki podała, że projekt Miejskiej Biblioteki Publicznej im. F. Ceynowy w Rumi został dostrzeżony również w Polsce - zdobył II nagrodę w plebiscycie Bryła Roku 2014. O „cudzie w Rumi″ pisał także Filip Springer w swojej "Księdze zachwytów". "Budowa biblioteki na stacji kolejowej w kraju, w którym książki czyta garstka mieszkańców, a dworce zamienia się masowo w galerie handlowe, musi dziwić. I zachwycać" - czytamy w "Księdze".
PAP
..
Nic dziwnego to jest Polska. Tu nawet wojsko musialo miec skrzydla