Powstała PO ! Platforma Oburzonych !
Serwis znalezionych frazLinki
- Ashley...
- Powstanie Warszawskie - Po drugiej stronie - siewcy zła !
- Flaga Białorusi w Witebsku - 150 lat Powstania Styczniowego
- 35. rocznica powstania Ruchu Młodej Polski
- Na UAM powstaje telewizja studencka! NZS
- Na UAM powstaje telewizja studencka!
- Bitwy i potyczki Powstania Styczniowego .
- Powstaje Nowa Grecja ! Solidarna !
- Powstania w kulturze współczesnej .
- Czy powstał naród PRLowski ?
- Szukam pokoju / wspĂłĹlokatorki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pianina.htw.pl
Ashley...
"Platforma Oburzonych" w Gdańsku
Odśpiewanie hymnu państwowego rozpoczęło w Gdańsku w sobotę w południe spotkanie pod hasłem "Platforma Oburzonych". W spotkaniu uczestniczą przedstawiciele około stu organizacji, stowarzyszeń i związków zawodowych.
Spotkanie w historycznej sali BHP Stoczni Gdańskiej zorganizował NSZZ "Solidarność".
- Historyczna sala BHP znowu żyje, znowu jest w niej duch solidarności i patriotyzmu, bo po to dziś się spotkaliśmy w tej sali, aby porozmawiać o problemach - powiedział szef Solidarności, Piotr Duda witając uczestników spotkania.
- Są tu związki zawodowe, stowarzyszenia i fundacje, które powstały nie dlatego, że miały taki kaprys, powstały dlatego, że mają konkretne problemy z obecną władzą i nie tylko z obecną - dodał.
W sposób szczególny powitał Pawła Kukiza, który został powitany burzliwymi oklaskami. Wśród uczestników jest też Danuta Olewnik, siostra uprowadzonego i zamordowanego Krzysztofa oraz Stanisław Kowalczyk, znany jako Paprykarz. Jest też poseł PiS poprzedniej kadencji Zbigniew Duda; pojawił się pomimo próśb organizatorów, by w spotkaniu nie brali udziału politycy.
Podczas spotkania "Solidarność" ma zaproponować przyjęcie wspólnej odezwy do rządzących o doprowadzenie do takich zmian w prawie o referendach, aby obywatelskie wnioski o przeprowadzenie referendów nie mogły być odrzucane z góry przez parlament.
Tematem dyskusji ma być też wprowadzenie w Polsce jednomandatowych okręgów wyborczych.
Nie wszystkie organizacje, które podawane były wcześniej przez organizatorów, uczestniczą w sobotnim spotkaniu, nie ma np. reprezentantów Fundacji Ratujmy Maluchy.
Na liście uczestników spotkania są m.in. takie organizacje i inicjatywy społeczne jak: Zmieleni.pl (którego założycielem jest muzyk Paweł Kukiz), grupy sprzeciwiające się ACTA, Krajowe Forum Samorządowe, Akcja Katolicka, stowarzyszenia: Jednomandatowe Okręgi Wyborcze, Przeciw Bezprawiu, Więcej Demokracji.
Deklarację udziału w spotkaniu zgłosiły też organizacje związkowe: Zarząd Krajowy Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, OPZZ, Forum Związków Zawodowych, Solidarność'80, Wolny Związek Zawodowy Pracowników Poczty, Związek Zawodowy Budowlani, Związek Zawodowy Kolejarzy Śląskich.
....
Bardzo dobrze . Jak wiemy popieram wszelkie nowe inicjatywy ktore moga kraj wyciagnac z bagna !
"Platforma Oburzonych". Duda: rządzący będą się liczyć tylko z silnymi
- Nie wystarczą już tylko kolejne stanowiska i postulaty na kartkach, kolejne uchwały, bo rządzący się z nimi nie liczą. Nawet portierzy w ministerstwach ich nie czytają. Będę się liczyć tylko z silnymi - mówił szef Solidarności Piotr Duda podczas spotkania "Platformy Oburzonych" w historycznej sali BHP Stoczni Gdańskiej. Podczas jego przemówienia krzyczano z sali "Solidarność, Solidarność" oraz "precz z komuną".
Odśpiewanie hymnu państwowego rozpoczęło w Gdańsku w południe spotkanie pod hasłem "Platforma Oburzonych". W spotkaniu uczestniczą przedstawiciele około stu organizacji, stowarzyszeń i związków zawodowych. Spotkanie w historycznej sali BHP Stoczni Gdańskiej zorganizował NSZZ "Solidarność".
- Historyczna sala BHP znowu żyje, znowu jest w niej duch solidarności i patriotyzmu, bo po to dziś się spotkaliśmy w tej sali, aby porozmawiać o problemach - powiedział szef Solidarności, Piotr Duda witając uczestników spotkania.
- Są tu związki zawodowe, stowarzyszenia i fundacje, które powstały nie dlatego, że miały taki kaprys, powstały dlatego, że mają konkretne problemy z obecną władzą i nie tylko z obecną - dodał.
Duda: walczymy o przybliżenie demokracji ludziom
Następnie lider Solidarności długo przemawiał na temat przyczyn zorganizowanego spotkania. Jak wielokrotnie podkreślał, inicjatywa Solidarności nie jest polityczna - ani on, ani związek nie walczą "o stołki", a o przybliżenie demokracji dla ludzi. Piotr Duda wiele uwag poświęcił nt. organizacji w Polsce referendum i zmian, jakie jego zdaniem, trzeba wprowadzić w konstytucji.
- Nie wystarczą już tylko kolejne stanowiska i postulaty na kartkach, kolejne uchwały, bo rządzący się z nimi nie liczą. Nawet portierzy w ministerstwach ich nie czytają. Będę się liczyć tylko z silnymi - mówił Duda.
Zwrócił się przy tym do osób zgromadzonych, aby współpracowali wszyscy razem. - Nie rozwiążemy dzisiaj, jutro czy pojutrze wszystkich problemów Polek i Polaków, ale możemy im przywrócić więcej demokracji, demokracji bezpośredniej. Chociażby to, żeby referenda były obligatoryjne, obywatelskie. Jest o nich ustawa, ale od 1989 roku nie odbyło się żadne referendum, pod którym zbierają podpisy obywatele - powiedział przewodniczący Solidarności.
"Zebrano ponad 5 mln podpisów. I co? I nic!"
Zdaniem Dudy miniony rok był rokiem wielu inicjatyw społecznych, co według niego świadczy, że Polacy chcą się angażować. Przypomniał, że w sumie zebrano ponad 5 mln podpisów pod różnymi inicjatywami. - I co? I nic! Rządzący wiedzą lepiej, co dla nas dobre. Dlatego mówimy dość - powiedział. Słowa przewodniczącego nieraz były przerywane brawami i okrzykami "Solidarność".
Duda podkreślał, że nie "złożono broni ws. podwyższenia wieku emerytalnego". - Ustawa jest w tym momencie w Trybunale Konstytucyjnym. Mam nadzieje, że zostanie ona wyrzucona do kosza. Zaskarżyliśmy także ustawę o zgromadzeniach, która działa przeciwko właśnie takim małym strukturom jak wasze. Kara 6 tys. zł za niedopilnowanie porządku, to jest dramat dla takich małych stowarzyszeń jak wasze. Rządzący chcą mieć spokój, abyśmy nie wychodzili na ulice - powiedział.
- To nie jest walka Dudy, Solidarności o żaden byt polityczny, nas to nie interesuje. Chcemy Polakom przywrócić więcej demokracji i po to tu jesteśmy. Dla wielu jest to niezrozumiałe, że nie walczymy o kolejne stołki w Sejmie. My dążymy do dialogu, a nie konfrontacji. Ale jeśli nie ma drugiej strony do dialogu przy stole, to trzeba tej drugiej strony poszukać, albo zmienić - przekonywał Piotr Duda.
Replika 21 postulatów gdańskich
Lider Solidarności nawiązał także do legendarnych 21 postulatów gdańskich, których replikę miał dzisiaj ze sobą. Zdaniem Dudy, większość z tych postulatów trzeba realizować, bo nie zostały zrealizowane. - A za to chcą nas pałować - stwierdził.
Przytoczył tutaj postulat 16 - dotyczący służby zdrowia (Poprawić warunki pracy służby zdrowia, co zapewni pełną opiekę medyczną osobom pracującym - red.) , który jego zdaniem nie został do dzisiaj zrealizowany. - Solidaryzujemy się z wykluczonymi pacjentami, którzy idą na początku roku do szpitala i już nie ma dla nich limitów. Do nie wina lekarzy, pracowników służby zdrowia, ale rządzących - powiedział lider związkowców.
Piotr Duda mówił także o kwestiach wolności słowa i mediów, m.in. na przykładach protestów przeciwko umowie ACTA czy ws. TV Trwam. Wspominał tez sytuację młodych - zwłaszcza problem umów śmieciowych, "gdzie młode małżeństwa nie mogą wziąć kredytu na mieszkanie". Choć Duda chwalił wydłużenie urlopu macierzyńskiego przez rząd, to pytał się czy matka na umowie śmieciowej nie zasługuje na taki urlop.
Po słowach o wolności mediów, z sali padały okrzyki "przecz z komuną".
- Z tego dnia musi wyjść konkretny sygnał. Pokażmy też to na ulicy. Już dzisiaj zapraszam was 26 marca pod urzędy wojewódzkie, gdzie po raz pierwszy pokażemy, że potrafimy walczyć o swoje - apelował Duda.
Na koniec, po raz kolejny mówił o kwestii referendum. Duda powtarzał, że żeby dokonać zmian ws. referendum, trzeba zmiany konstytucji. - Trzeba zainicjować apel do prezydenta o zmianę w konstytucji ws. referendum - zaapelował.
Kukiz, Paprykarz, Danuta Olewnik i były poseł PiS
Wcześniej Duda w sposób szczególny powitał Pawła Kukiza, na co zebrani zareagowali burzliwymi oklaskami. Wśród uczestników jest też Danuta Olewnik, siostra uprowadzonego i zamordowanego Krzysztofa oraz Stanisław Kowalczyk, znany jako Paprykarz. Jest też poseł PiS poprzedniej kadencji Zbigniew Duda; pojawił się pomimo próśb organizatorów, by w spotkaniu nie brali udziału politycy.
Nie wszystkie organizacje, które podawane były wcześniej przez organizatorów, uczestniczą w sobotnim spotkaniu, nie ma np. reprezentantów Fundacji Ratujmy Maluchy.
Na liście uczestników spotkania są m.in. takie organizacje i inicjatywy społeczne jak: Zmieleni.pl (którego założycielem jest muzyk Paweł Kukiz), grupy sprzeciwiające się ACTA, Krajowe Forum Samorządowe, Akcja Katolicka, stowarzyszenia: Jednomandatowe Okręgi Wyborcze, Przeciw Bezprawiu, Więcej Demokracji.
Deklarację udziału w spotkaniu zgłosiły też organizacje związkowe: Zarząd Krajowy Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, OPZZ, Forum Związków Zawodowych, Solidarność'80, Wolny Związek Zawodowy Pracowników Poczty, Związek Zawodowy Budowlani, Związek Zawodowy Kolejarzy Śląskich.
....
Brawo ! Tak trzymac . Duda upominal sie o Trwam a Trwam nie transmitowala . To sa nasi wrogowie . Duda niech nie bedzie naiwny . A podrzuconego ,,Dudę" z PiS trzeba bylo za kolnierz i wypieprzyc . Ale prezes wymyslil agenta . Tfu .
Ogladalem bylo fajnie ! :0)))
Mocne przemówienie Pawła Kukiza podczas spotkania "Platformy Oburzonych"
Uczestnicy "Platformy Oburzonych" wzywają do zmian. Gospodarz spotkania w Gdańsku Piotr Duda mówił, że celem działań Platformy jest więcej demokracji w Polsce. Muzyk, Paweł Kukiz wskazywał z kolei na potrzebę przywrócenia obywatelom podmiotowości. - Poseł musi być odpowiedzialny przed wyborcą, a nie przed szefem swojej partii - mówił. Stąd też postulat wprowadzenia jednomandatowej ordynacji wyborczej. - Nawet jeśli to będzie cyrk, to będzie nasz cyrk, małpy niech sobie wezmą - dodał.
Duda wyjaśnił, że najważniejszy postulat "Oburzonych", to zmiana w ustawie referendalnej i konstytucji w miejscu dotyczącym referendum. Dzięki temu, jak zaznaczył, będzie można zapytać się społeczeństwa, bez pośrednictwa polityków, czy chcemy finansować partie polityczne czy utrzymywać dzisiejszą liczbę posłów i senatorów.
Duda zapewnił, że nie interesuje go, by inicjatywa przekształciła się w jakikolwiek byt polityczny. Dodał, że ze spotkania "Platformy Oburzonych" powinien wyjść apel do prezydenta o odpowiednią inicjatywę ustawodawczą. - Jeśli prezydent nie będzie chciał nam pomóc, to wiemy, co dalej robić - podkreślił.
Zaznaczył też, że spotkanie "nie jest walką ani Dudy, ani Solidarności, ani nas wszystkich o byt polityczny, bo to nas nie interesuje". -My chcemy Polakom tylko przywrócić więcej demokracji i po to tu jesteśmy. My dążymy do dialogu w Polsce, a nie do konfrontacji, ale jeżeli nie ma przy stole negocjacji drugiej strony do dialogu, to trzeba sobie tę drugą stronę poszukać, albo zmienić i do tego musimy dążyć - argumentował, oklaskiwany przez zebranych szef Solidarności.
Duda zapowiedział, że będą kolejne tego typu spotkania. "Nie mamy gdzie się cofać, to jest nasze być albo nie być" - dodał.
Muzyk Paweł Kukiz (założyciel inicjatywy Zmieleni.pl) w swoim wystąpieniu przyznał, że po spotkaniu w Gdańsku oczekuje przede wszystkim tego, że "będzie głośno słyszalny postulat o konieczności przywrócenia obywatelom podmiotowości, większego udziału obywateli we władzy". - Referendum jest rzeczą podstawową, musimy przywrócić podmiotowość obywatelom - dodał. Stwierdził, że dziś politycy fundują nam przedstawienie, a obywatele nie mają na nic wpływu. - Poseł musi być odpowiedzialny przed wyborcą, a nie przed szefem swojej partii - mówił Kukiz. Stąd też postulat wprowadzenia jednomandatowej ordynacji wyborczej. - Nawet jeśli to będzie cyrk, to będzie nasz cyrk, małpy niech sobie wezmą - dodał.
Paweł Kukiz skrytykował też media za sugerowanie, że inicjatywa Platformy Oburzonych ma być inicjatywą polityczną. Zapewnił, że nie ma takiego pomysłu i nie pcha się do stołków.
Stanisław Kowalczyk, znany jako "Paprykarz", powiedział, że "chodzi o porozumienie się, co zrobić, żeby w Polsce zmienić obecny sposób kierowania krajem". - Jak kiedyś w tej historycznej sali potrafili się dogadać z nie takimi przeciwnikami, nie z takimi rozbieżnościami, odmiennymi poglądami, to sądzę , że dziś (...) powinno być łatwiej niż wtedy porozumieć się". Według niego "najpierw powinno powstać ciało społeczne, które otworzy w ogóle oczy rządzącym".
Przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel mówił: - Od 20 lat walczymy o wolny, sprawiedliwy, przyjazny pacjentom system opieki zdrowotnej (...); bardzo szybko zorientowaliśmy się, że ci posłowie i senatorowie nie naprawią służby zdrowia, tak samo jak nie naprawią przemysłu, sprawiedliwości. Oni przestali słuchać ludzi, oni słuchają przede wszystkim swoich wodzów: Tuska, Kaczyńskiego, Millera.
- Trzeba wprowadzić najpierw jednomandatowe okręgi wyborcze, a odzyskawszy władzę, będziemy naprawiać każdą dziedzinę tak jak chcą obywatele, a nie tak, jak chcą tego posłowie partyjni - przekonywał.
Niektóre wypowiedzi były bardzo ostre. Padały stwierdzenia, że żyjemy w państwie fałszu, bezprawia, partyjniackiego złodziejstwa, a także, że mamy do czynienia z eksterminacją narodu. Przestrzegano przed zbliżającym się jesienią kolejnym rozbiorem Polski, nawoływano do odsunięcia od władzy szkodników i rozbetonowania polskiej sceny.
Gdy Tomasz Pietruszka ze Stowarzyszenia przeciw ACTA zapytał: kto na tej sali nie jest zadowolony z demokracji w Polsce, ręce podnieśli niemal wszyscy obecni.
Spotkanie "Platformy Oburzonych" w Gdańsku
W spotkaniu od hasłem "Platforma Oburzonych" w Gdańsku uczestniczą przedstawiciele około stu organizacji, stowarzyszeń i związków zawodowych. Spotkanie w historycznej sali BHP Stoczni Gdańskiej zorganizował NSZZ "Solidarność".
- Historyczna sala BHP znowu żyje, znowu jest w niej duch solidarności i patriotyzmu, bo po to dziś się spotkaliśmy w tej sali, aby porozmawiać o problemach - powiedział szef Solidarności, Piotr Duda witając uczestników spotkania.
- Są tu związki zawodowe, stowarzyszenia i fundacje, które powstały nie dlatego, że miały taki kaprys, powstały dlatego, że mają konkretne problemy z obecną władzą i nie tylko z obecną - dodał.
Kukiz witany burzliwymi oklaskami
W sposób szczególny powitał Pawła Kukiza, który został powitany burzliwymi oklaskami. Wśród uczestników jest też Danuta Olewnik, siostra uprowadzonego i zamordowanego Krzysztofa oraz Stanisław Kowalczyk, znany jako Paprykarz. Jest też poseł PiS poprzedniej kadencji Zbigniew Duda; pojawił się pomimo próśb organizatorów, by w spotkaniu nie brali udziału politycy.
Podczas spotkania "Solidarność" ma zaproponować przyjęcie wspólnej odezwy do rządzących o doprowadzenie do takich zmian w prawie o referendach, aby obywatelskie wnioski o przeprowadzenie referendów nie mogły być odrzucane z góry przez parlament. Tematem dyskusji ma być też wprowadzenie w Polsce jednomandatowych okręgów wyborczych.
Nie wszystkie organizacje, które podawane były wcześniej przez organizatorów, uczestniczą w sobotnim spotkaniu, nie ma np. reprezentantów Fundacji Ratujmy Maluchy.
Na liście uczestników spotkania są m.in. takie organizacje i inicjatywy społeczne jak: Zmieleni.pl (którego założycielem jest muzyk Paweł Kukiz), grupy sprzeciwiające się ACTA, Krajowe Forum Samorządowe, Akcja Katolicka, stowarzyszenia: Jednomandatowe Okręgi Wyborcze, Przeciw Bezprawiu, Więcej Demokracji.
Deklarację udziału w spotkaniu zgłosiły też organizacje związkowe: Zarząd Krajowy Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, OPZZ, Forum Związków Zawodowych, Solidarność'80, Wolny Związek Zawodowy Pracowników Poczty, Związek Zawodowy Budowlani, Związek Zawodowy Kolejarzy Śląskich .
....
Tak Kukiz byl mocny ;0))))
Piotr Duda: ludzie się wkurzą
- Przyznam, że nie rozumiem tych, którzy mają dużo i nie obchodzi ich wcale to, co dzieje się na dole - mówi w rozmowie z "Uważam Rze" Piotr Duda. Przewodniczący "Solidarności" ostrzega, że taki stan rzeczy nie będzie trwał w nieskończoność, a "ludzie się wkurzą".
Duda pytany był także, co dalej z Platformą Oburzonych. Przypomnijmy: w sobotę w historycznej sali BHP spotkali się przedstawiciele prawie stu organizacji, stowarzyszeń i związków zawodowych. Spotkanie zorganizował szef NSZZ "Solidarność" Piotr Duda.
- Chcemy zagospodarować inicjatywy obywatelskie, które powstały dlatego, że system III RP ich skrzywdził - mówił związkowiec. Dodał, że Platforma to miejsce dla tych, którzy nie mogą przebić się przez system.
Duda przekonuje, że "Solidarność" chce tę sytuację "odblokować", a najlepszą drogą do tego ma być zmiana ustawy o referendach. - Żebyśmy po zebraniu np. miliona podpisów mieli referendum stanowiące dla prawa i żeby ono się odbyło, a nie trafiło w niebyt - stwierdził w rozmowie z "Uważam Rze".
Piotr Duda w rozmowie z Rafałem Kotomskim mówił, że wysokość płacy minimalnej uzależniają od PKB. - Chodzi o to, by nie tylko dzielić się pracą, ale również zyskiem. Przedsiębiorcy odłożyli na kontach bankowych ponad 100 mld złotych. Przecież sami tego nie wypracowali - podsumował Duda.
Cały wywiad w najnowszym numerze "Uważam Rze".
....
Tak . Ma racje . I brawo dla URze . Jak poziom sie tam podniosl!
Eugeniusz Kłopotek: marszu Oburzonych się nie zatrzyma, przejmą władzę
Jestem wkurzony na premie dla cwaniaków - mówi poseł PSL Eugeniusz Kłopotek w programie "Z każdej strony". Zwraca uwagę, że rząd lekceważy obywateli, co skończy się to utratą władzy przez PO. - Nie chciałbym, żeby władzę zmieniać na ulicy, zdecydowanie lepiej zrobić to przy urnach wyborczych, ale prawdopodobnie marszu Oburzonych się nie zatrzyma i to się stanie - twierdzi Kłopotek.
>>>
O no prosze ! Realna ocena sytuacji ! To cieszy !
Piotr Duda: jesteśmy oburzeni na całą klasę polityczną. Nadzieja w nas, nie w PiS .
- Politycy myślą, że tylko oni mają patent na rozmowy o Polsce, że tylko oni mają patent na mądrość w sprawach społecznych. Dla polityków głos ludzi jest ważny przed wyborami a przy rozstrzyganiu innych kwestii odpowiadają nam: "wy jesteście głupole, wy się nie znacie" - mówi Piotr Duda w Kontrwywiadzie RMF FM. - PiS twierdzi, że nadzieja jest tylko w PiS? Nadzieja jest w tych, którzy w sobotę byli w Sali BHP - mówi gość RMF FM. - Nie przekonują mnie ci którzy mówią, że Duda będzie nowym liderem prawicy. Duda pozostanie szefem Solidarności - dodaje.
Duda przypomniał o planowanym na 26 marca strajku generalnym na Śląsku. Mówi, że nic się nie da z tym zrobić, "chyba że jeszcze rząd, że tak powiem, stuknie się w głowę i wycofa ten kontrowersyjny projekt ustawy dotyczącej elastycznego czasu pracy, który w tej chwili jest w sejmie. To jest jedyny i brzegowy warunek do tego, żeby strajk został zawieszony". I dodał, że nawet zaproszenie do prezydenta Bronisława Komorowskiego nie powstrzyma go przed organizacją strajku.
- Dziękuję prezydentowi za zaproszenie, ale nie mogę się dziś z nim spotkać. Wszyscy zgromadzeni w sobotę w Sali BHP przygotowują petycje do prezydenta. Zanim pójdę na spotkanie muszę zebrać pod petycją wszystkie podpisy. Nie mogę zawieść ludzi, poprosiłem prezydenta o przełożenie spotkania - mówi przewodniczący NSZZ Solidarność Piotr Duda w RMF FM. - Na spotkanie z prezydentem przyjdę razem z Pawłem Kukizem - zapowiada.
Piotr Duda przekonywał, że nie interesuje go to, co dzieje się na Wiejskiej. - Jeśli jest potrzeba, to się spotykam z prezesem Kaczyńskim, z premierem Piechocińskim, z panem premierem Millerem. Rozmawiam o tych tematach, dlaczego nie? Ale ta polityka, która jest tam uprawiana, Piotra Dudy nie interesuje. Więcej mogę zrobić dla ludzi jako przewodniczący "Solidarności" niż szeregowy poseł - mówił.
Szef Solidarności powiedział również, że tzw. Platforma Oburzonych jest oburzona nie tylko na Donalda Tuska, ale "na całą klasę polityczną, na to, co dzieje się w naszym kraju". - A po tej sobocie najbardziej chyba oburzeni są tym, że oburzeni są politycy, dlatego że jak śmie Duda i Oburzeni w Sali BHP rozmawiać na tematy związane z naszym krajem! Przecież to politycy mają patent na rozmowy o Polsce, a tu się okazuje, że spotkali się ludzie w Sali BHP i rozmawiają o Polsce. I tym są politycy oburzeni. Chociażby pan poseł Żelichowski, który mówi, że Kukiz niech lepiej śpiewa, bo na polityce się nie zna. Przepraszam bardzo: czy pan Żelichowski jest z zawodu politykiem? No nie, ale oni znaleźli sobie patent na swoje życie i mówią, że tylko oni mogą się wypowiadać w imieniu społeczeństwa i mieć patent na mądrość w sprawach politycznych. Nie. My też chcemy na ten temat rozmawiać, rozmawialiśmy i to na pewno nie jest pierwsze spotkanie - mówi.
....
Tak jest ! I to sobie zapamietajmy . Nie chodzi o to aby obalic Tuska ... i zastapic go jakims Tuskiem dwa . To dzialanie kretyna . Chodzi o obalenie systemu . Jestesmy oburzeni na partie z sejmu z wyjatkiem SP ktora sie stara . I innych nielicznych pozytywnych poslow . Reszta won ! Tego marszu nie powstrzyma nikt !
Kukiz: moje dzieci chcą wyjechać z Polski
- Niestety dziś jest tak, że moje dzieci chcą wyjechać z Polski, bo nie chcą żyć w domu wariatów - stwierdził w Kontrwywiadzie RMF FM Paweł Kukiz. Lider ruchu zmieleni.pl powiedział, że nie marzą mu się masowe demonstracje, lecz nowa ustawa o referendach krajowych i jednomandatowe okręgi wyborcze. Jak zaznaczy, i w PO, i w PiS są osoby, które - gdyby zmienić ustrój - "byłyby kapitalnymi przedstawicielami narodu".
Rozmówca Konrada Piaseckiego stwierdził, że wcale nie chodzi mu o to, aby wysadzić w powietrze Platformę Obywatelską czy Prawo i Sprawiedliwość. - I w jednej, i w drugiej partii są osoby, które, gdyby zmienić ustrój polityczny, byłyby kapitalnymi przedstawicielami narodu. Mówię o takim systemie politycznym, w którym ci przedstawiciele odpowiadaliby przed narodem bezpośrednio, a nie za pośrednictwem wodzów partii - powiedział.
- Nie marzą mi się żadne masowe demonstracje, marzy mi się taka zmiana ustawy o referendum ogólnokrajowym, która spowoduje, że takie manifestacje nie będą potrzebne, ponieważ będzie dochodziło do kompromisu, do zgody, która będzie tożsama z wolą narodu - zaznaczył. W jego ocenie, obecne manifestacje są wynikiem tego, że obywatel jest lekceważony. - Obywatel, kiedy ma coś do powiedzenia i władza liczy się z jego zdaniem, nie ma potrzeby, by wychodzić na ulicę - stwierdził.
Zapowiadana przez "Solidarność" kilkudniowa demonstracja we wrześniu w Warszawie ma - według Kukiza - służyć Polsce. Czy chodzi o doprowadzenie do dymisji rządu? - Nie. To ma służyć temu, by moje dzieci nie wyjechały z Polski - odparł były lider zespołu rockowego "Piersi".
- Tak, chcą wyjechać z Polski (…) przede wszystkim z tego względu, że nie chcą żyć w domu wariatów, jak to określiła moja najstarsza córka - dodał gość Kontrwywiadu RMF FM.
....
Ciekawy wywiad !
Piotr Duda: rząd nie jest partnerem do rozmów, trzeba go zmienić
Zebraliśmy 2,5 mln podpisów, 80 proc. społeczeństwa było przeciwko reformie emerytalnej, 75 proc. chciało referendum. Co się okazało? Sejm powiedział: nie, bo nie - mówi w programie "Z każdej strony" Piotr Duda, przewodniczący NSZZ "Solidarność". Szef związkowców chciałby, aby prezydent Bronisław Komorowski zmienił konstytucję, żeby obywatele mogli decydować o najważniejszych sprawach w referendach. Deklaruje, że jeśli rząd nie jest partnerem do rozmów, to trzeba go zmienić.
- Związkowcy na pewno nie głosowali na kandydata Platformy Obywatelskiej - mówi przewodniczący "Solidarności" o wyborach w Rybniku. Piotr Duda nie ukrywa, że chciałby, aby związek stał się poważnym graczem politycznym, niezależnym od partii. - Chcę "wykorzystywać" partie polityczne do celów związkowych (...). To partie polityczne powinny zabiegać o związek zawodowy, a nie odwrotnie - wyjaśnia. Ubolewa na tym, że na kongresie lewicy pojawi się gen. Wojciech Jaruzelski, co wyklucza obecność szefa "Solidarności".
....
POPiS to sa ohydne pasozyty . Nieroby oplacane z budzetu . Naprawde rozmowy sensu nie maja .
"S", OPZZ i Forum ZZ będą planować wspólnie akcje protestacyjne
Liderzy trzech central związkowych: Solidarności, OPZZ i Forum Związków Zawodowych ustalili w poniedziałek, że będą razem koordynować akcje protestacyjne. Zapowiedzieli, że do protestu może dojść we wrześniu w Warszawie.
Przewodniczący: NSZZ "Solidarność" Piotr Duda, OPZZ Jan Guz oraz FZZ Tadeusz Chwałka spotkali się w poniedziałek w siedzibie Solidarności w Gdańsku. - To spotkanie było po to, aby koordynować wspólnie wszystkie działania związane z przyszłymi akcjami protestacyjnymi. Dzisiaj wszystkie ręce na pokład, jakikolwiek dialog z tym rządem nie przynosi żadnych efektów - powiedział na konferencji prasowej szef Solidarności.
Trzy związki zawodowe domagają się m.in. od rządu wycofania z Sejmu rządowego i poselskiego projektu w sprawie elastycznego czasu pracy. Związkowcy chcą też podniesienia w 2014 r. płacy minimalnej do wysokości co najmniej 1720 zł brutto.
- To, że dziś jesteśmy razem, to pokazanie, że mamy dość tego typu dialogu społecznego. Mając po swojej stronie Sejm i prezydenta, premier uważa, że nie musi się ze stroną społeczną liczyć, ale sądzę, że wcześniej czy później się pomyli - mówił lider Forum ZZ.
Duda zaznaczył, że celem związkowców jest dobre przygotowanie się do akcji protestacyjnej. "Bo to już nie będzie tak, że my z Warszawy wyjedziemy - my tam jedziemy po zwycięstwo. Jeżeli, oczywiście, będzie najpierw akcja demonstracyjna, a później strajk, bo może być odwrotnie" - wyjaśnił lider Solidarności.
Guz podkreślił, że jego zamiarem nie jest obalenie rządu Donalda Tuska. - My tak naprawdę przygotowujemy się do wymuszenia na rządzie sprawnego rządzenia. Jak się najęli, biorą pieniądze, to niech robią to dobrze - dodał.
- Nie pozwolimy rzucić się na kolana, nie pozwolimy się dalej lekceważyć (…) Społeczeństwo dziś jest coraz bardziej ubogie i biedne, do tego dochodzą umowy śmieciowe i brak bezpieczeństwa w zatrudnieniu: nie odpuścimy rządowi lenistwa w sprawie tworzenia nowych miejsc pracy - powiedział szef OPZZ.
W strukturach Solidarności do 10 czerwca trwa referendum w sprawie form protestów planowanych na wrzesień. - Rząd Tuska ma na pewno jeden sukces i nim się powinien chwalić: udało mu się zjednoczyć i skonsolidować we wspólnych działaniach reprezentatywne związki zawodowe - ocenił Duda.
W poniedziałek przed kancelarią premiera w Warszawie przeciwko zmianom w kodeksie pracy dot. elastycznego czasu pracy protestowało kilku przedstawicieli Forum ZZ. - To nie do przyjęcia. Robotnicy ginęli na ulicach za ośmiogodzinny dzień pracy. Dziś trzynastogodzinny dzień pracy wprowadza się po cichu - powiedział PAP wiceprzewodniczący Forum ZZ Sławomir Wręga. Podkreślił, że zmiany w Kodeksie pracy przyczynią się do wzrostu bezrobocia i nadmiernego obciążenia pracowników.
Zapowiedział, że kilkuosobowe demonstracje przede wszystkim pracowników ciężkiego przemysłu i ochrony zdrowia będą się odbywać także w kolejnych dniach m.in. przed kancelarią premiera, Sejmem i Ministerstwem Pracy i Polityki Społecznej.
Projekty nowelizacji kodeksu pracy przygotowane przez rząd i PO zakładają m.in. możliwość wydłużenia do roku okresu rozliczeniowego czasu pracy oraz obcięcie stawek za nadgodziny. Projektami w czwartek ma się zająć sejmowa Komisja Nadzwyczajna do spraw zmian w kodyfikacjach.
>>>>
Popieramy !
Paweł Kukiz: dziwię się panu Kaczyńskiemu
- Dziwię się panu Kaczyńskiemu - powiedział w Polsat News Paweł Kukiz. Jak wyjaśnił, zaskakuje go, że prezes PiS tak często powołuje się na przykład Węgier i Viktora Orbana, który rządzi dzięki systemowi jednomandatowych okręgów wyborczych. Kaczyński nie jest zwolennikiem takiego rozwiązania.
Kukiz odniósł się na antenie Polsat News do słów Jarosława Kaczyńskiego podczas spotkania z wyborcami w Żaganiu. Ostrzegał on wówczas przed ruchem Oburzonych, którego twórcą jest właśnie Kukiz, i ich inicjatywą jednomandatowych okręgów wyborczych.
Piosenkarz wskazał na brak spójności w postępowaniu prezesa PiS, krytykującego jednomandatowe okręgi. Jednocześnie bowiem często podaje jako przykład człowieka, który dzięki nim doszedł do władzy, czyli węgierskiego premiera Viktora Orbana. - Dziwię się panu Kaczyńskiemu - podkreślił.
Jak zaznaczył, Prawo i Sprawiedliwość "nie jest podmiotem, który by go interesował", podobnie zresztą jak Platforma Obywatelska. Dodał, iż nie uważa już partii Kaczyńskiego za swojego sojusznika. - Politycy tracą poczucie rzeczywistości - podsumował krótko sytuację w Polsce.
Kukiz bardzo krytycznie wypowiadał się nie tylko o polityce, ale także o służbie zdrowia i sądownictwie. Jego zdaniem, we wszystkich tych dziedzinach "chory system prowadzi do dewiacji".
Platforma Oburzonych i Paweł Kukiz
Platforma Oburzonych to ruch, który ma na celu m.in. wprowadzanie jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW), zwiększenie roli referendum czy cofnięcie reformy emerytalnej wydłużającej wiek emerytalny do 67. roku życia. Za ruchem stoją przede wszystkim Piotr Duda z "Solidarności" oraz muzyk Paweł Kukiz i jego inicjatywa Zmieleni.pl.
System jednomandatowy upodobniłby nas do krajów, gdzie taki właśnie obowiązuje - jak w Wielkiej Brytanii, USA, Francji czy Japonii. Mielibyśmy dwie główne partie i jedną mniejszą, która od czasu do czasu dostawałaby się do Sejmu. Wszystkie inne nie miałyby szans - łącznie z lewicą, póki ta nie zjednoczyłaby się.
....
Mowic dobrze czynic zlo . Dlatego prezes jest taka kanalia . Przypomina prowokatorow wewnatrz Solidarnosci . Tez wykrzykiwali na komune najglosniej a pozniej denuncjowali . Taki ich biznes i prezes glosno krzyczy Polska a pozniej podpisuje lizbone . Oto twarz Judasza.
Protest związkowców w Szczecinie
Kilkuset związkowców protestowało w Szczecinie przeciwko braku realizacji adresowanych do rządu postulatów dotyczących m. in. zmian w kodeksie pracy. Przed Urzędem Wojewódzkim związkowcy NSZZ "Solidarność" utworzyli miasteczko namiotowe.
Przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda przypomniał zebranym, że w sejmie procedowany jest projekt ustawy o elastycznym czasie pracy. - Mówienie o tym, że ta ustawa da więcej nowych miejsc pracy jest totalną bzdurą i nieporozumieniem. Jeżeli pracodawca będzie rozliczał czas pracy w okresie 12-miesięcznym z pracownika zrobi niewolnika - powiedział Duda.
- Jeśli nadgodzin będzie mniej i pracodawca nie będzie za nie płacił, to pracodawcy będą wykorzystywać do maksimum pracownika zatrudnionego, a nie zatrudniać nowych - przekonywał Duda.
Jego zdaniem polityka zaciskania pasa nie zdaje egzaminu w Europie, tam koszty pracy są cięte, a bezrobocie nie zmniejsza się.
- Proponuję, aby premier Tusk podzielił się z opinią publiczną, jaki Polska otrzymała 29 maja raport od Komisji Europejskiej i jej zalecenia. Mówi w nich (KE) o skandalu, że Polska ma najwięcej umów na czas określony, że są umowy śmieciowe, a bezrobocie jest na tak wysokim poziomie - mówił Duda.
Według Dudy projekt ustawy o elastycznym czasie pracy jest niezgodny z unijną dyrektywą o elastycznym czasie pracy.
Wcześniej związkowcy przemaszerowali z pl. Grunwaldzkiego pod siedzibę Urzędu Wojewódzkiego. Manifestanci nieśli ze sobą transparenty z hasłami, m.in. "Stop dla bezrobocia i emigracji młodych", "Szczecin bez gospodarki to upadek miasta".
Oprócz zachodniopomorskich związkowców, w Szczecinie są także reprezentacje związków zawodowych m.in. z Łodzi, Gdańska, Poznania oraz reprezentanci Platformy Oburzonych - inicjatywy Dudy i wokalisty Pawła Kukiza.
Kukiz mówił dziennikarzom, że w Polsce potrzebna jest reforma systemu politycznego. Jego zdaniem, podstawową kwestią jest zmiana konstytucji, zmiana ordynacji na jednomandatową, która pozwoli upodmiotowić obywateli czy umożliwienie wypowiadania się obywateli w referendum. Jego zdaniem, istotną kwestią jest także obniżenie opodatkowania przedsiębiorców.
Rano związkowcy rozstawili na alei przed głównym wejściem do Urzędu Wojewódzkiego kilka namiotów, flagi i transparenty. Na jednym z nich można przeczytać "Ministerstwo zdrowia zaleca: jedz śliwki i szczaw będziesz wielki". Na miejscu jest także wojskowa kuchnia polowa i stoły.
Związkowcy mają protestować w miasteczku do końca tygodnia, również w nocy będą w nim dyżurowali. Przez kilka dni mają się tutaj odbyć m.in. dyskusje o sytuacji społecznej, politycznej i gospodarczej regionu.
Główne wejście do urzędu na czas protestu zostało zamknięte, osoby chcące dostać się do urzędu, muszą wchodzić innym wejściem.
Protestujący złożyli także na ręce wojewody zachodniopomorskiego Marcina Zydorowicza swoje postulaty adresowane do premiera Donalda Tuska. Są to te same postulaty, które przekazali wojewodzie w grudniu 2012 r. i marcu 2013 r. Domagają się w nich m.in. wycofania się z planów nowelizacji i liberalizacji kodeksu pracy w kwestii wydłużenia okresu rozliczeniowego do 12 miesięcy, podwyższenia wysokości płacy minimalnej, uporządkowania kwestii umów śmieciowych i stworzenia ustawy o systemie rekompensat dla przedsiębiorstw energochłonnych.
Związkowcy chcą także specjalnego programu pomocowego na rzecz ożywienia gospodarczego Pomorza Zachodniego, dialogu społecznego i odtworzenia w Szczecinie produkcji stoczniowej.
>>>>
PO sie rozkreca !!!
Ewelina Potocka | Onet
Piotr Duda: obecny rząd to legislacyjne "cieniasy"
Kolejna nowelizacja kodeksu pracy - koalicji rządzącej udało się przegłosować wprowadzenie tzw. elastycznego czasu pracy. Związki zawodowe nie kryją oburzenia. - "Solidarność" wspólnie z innymi centralami związkowymi zorganizuje protesty przeciwko zmianom w kodeksie pracy. (…) Obecny rząd, to legislacyjne "cieniasy" - zapowiada szef "S".
Elastyczny czas pracy i 12-miesięczny okres rozliczeniowy, to nowości, jakie mają zostać wprowadzone do kodeksu pracy. W praktyce oznaczają, że pracownik nie będzie dostawał wynagrodzenia za nadgodziny, a dodatkowo przepracowane godziny będzie "odbierał" z czasu pracy w ciągu roku.
Ustawa na razie została przegłosowana przez koalicję rządzącą. Teraz trafi do Senatu. Związki zawodowe już zabrały w tej kwestii głos. Dziś rano Piotr Duda, przewodniczący KK NSZZ "Solidarność", wydał oświadczenie, w którym stanowczo stwierdza:
- Rząd i koalicja władzy przekroczyła wszelkie granice przyzwoitości. Nowe przepisy nie tylko robią z pracowników niewolników, ale przede wszystkim obniżają im i tak już żenująco niskie dochody. Ta nowelizacja łamie wszelkie ratyfikowane przez Polskę konwencje i umowy międzynarodowe. To sprawia, że dzisiaj jesteśmy bliżej chińskiego niż europejskiego modelu gospodarki, a polscy pracownicy stają się stroną jeszcze słabszą.
Piotr Duda zapowiada, że "S" zaskarży nowelizację do Trybunału Konstytucyjnego i międzynarodowych instytucji . - Nie mamy najmniejszych wątpliwości, że tak jak w przypadku wielu wygranych spraw, np. czwartkowej w Trybunale Konstytucyjnym dot. czasu pracy osób niepełnosprawnych, tak będzie i teraz. Bo mówiąc oględnie - obecny rząd, to legislacyjne "cieniasy" - twierdzi.
Szef "S" mobilizuje także pracowników i związkowców do wspólnego działania i zapowiada masowe protesty.
>>>>
To sa szkodnicy ktorych trzeba usunac .
Paweł Kukiz: Platforma to "Partia Oszustów"
Gardzę tą partią, a rozwinięcie skrótu PO - "Partia Oszustów" jest jak najbardziej na miejscu. Tak, to oszuści. I gwarantuję pani - nie podadzą mnie za to do sądu, bo przegraliby sprawę - nie zostawia suchej nitki na Platformie Obywatelskiej w rozmowie z Wirtualną Polską Paweł Kukiz. Muzyk i lider ruchu Zmieleni.pl mówi o swoim rozczarowaniu decyzją szefa "Solidarności" Piotra Dudy o współpracy z PiS. - Może się okazać, że chodzi tylko i wyłącznie o fotele w sejmie - stwierdza. Uważa, że media próbują go zdyskredytować. - Zrobiono ze mnie takiego potwora, że powinienem z panią rozmawiać półprzytomny z pijaństwa ze skopanym gejem na łańcuchu, "hajlując" od czasu do czasu. To metody bolszewickie - jeżeli nie mamy na ciebie paragrafu, zrobimy z ciebie wariata, oszołoma, tak że w końcu się poddasz. Najlepiej tak, jak gen. Sławomir Petelicki. Ale nie zniszczą mnie! - zapowiada.
Joanna Stanisławska: Piotr Duda już nie jest pańskim przyjacielem?
Paweł Kukiz: Nigdy nie byliśmy przyjaciółmi. Partnerami w pewnych działaniach - owszem.
Zdradził układając się z Jarosławem Kaczyńskim?
- Bez przesady. Byłem na taki wariant przygotowany. Przekonany jestem, że lepiej byłoby, gdyby "S" działała absolutnie ponad partiami, w interesie całego narodu, ale skoro przerasta to dzisiejszą "Solidarność" to dobrze, że już teraz doszło do wyraźnego jej aliansu z PiS-em. Mamy przynajmniej jasną sytuację -"Solidarność" wspiera PiS w dążeniu do władzy, a PiS rewanżuje się "Solidarności". Pytanie tylko czym, jeśli np. PiS opowie się za zmianą ustawy o referendach ogólnokrajowych, to z perspektywy interesu Polski taki sojusz PiS-"S" jest wskazany. Ale może się tez okazać, że chodzi tylko i wyłącznie o fotele w sejmie. Czas pokaże.
Marzył pan o tym, by "Solidarność" miała siłę tej z lat 80., Duda miał być drugim Wałęsą, a wygląda na to, że będzie drugim Januszem Śniadkiem.
- Jak już powiedziałem - miałem nadzieję, że wróci etos lat 80., ale niestety tamtej "S" już nie ma. Przykłady Śniadka czy wcześniej Mariana Krzaklewskiego pokazują, że partykularne interesy biorą górę nad ogólnonarodowymi. Będę jednak trochę bronił Dudy. Otóż ostatnio, kiedy rozmawialiśmy o wrześniowych protestach w Warszawie, przedstawiłem mu plan "Marszu z Warszawą". Nie "na" Warszawę ale "z"... Polegał na tym, by połączyć siły z Piotrem Guziałem i wspólnie doprowadzić do rozpisania referendum i odwołania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Byłem już po rozmowie z burmistrzem Ursynowa i ustaliliśmy, że w przypadku poparcia referendum przez "Solidarność" kulminacja działań związanych z odwołaniem pani prezydent będzie miała miejsce w dniach obecności protestujących związkowców w stolicy. Dudzie spodobał się plan, ale szef Regionu Mazowsze Andrzej Kropiwnicki stwierdził, że nie poprze Guziała, bo jest on kojarzony z lewicą... I w ten sposób, przez jednego Kropiwnickiego została zaprzepaszczona niepowtarzalna okazja ogromnej liczebnie manifestacji w Warszawie. Szczerze ubolewam, że przewodniczący "S" nie ma uprawnień do dyscyplinowania takich "baronów". Na marginesie dodam, że Kropiwnicki jest równocześnie warszawskim radnym , członkiem klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości. Dla mnie - na logikę - albo jest się członkiem niezależnego związku, albo partyjniakiem. Bez względu na to jakiej partii.
Wasze drogi z Dudą definitywnie się rozeszły?
- Z mojej strony współpraca jest dalej możliwa w zakresie dążenia do doprowadzenia do zmiany konstytucji z 1997 r. tak, by wynik referendum dotyczącego spraw ustrojowych był wiążący dla władzy, a nie jedynie opiniotwórczy. Chodzi o przywrócenie podmiotowości obywatelom, możności bezpośredniego decydowania przez naród o ustroju, w którym chce żyć i pracować. Tutaj szliśmy ramię w ramię i mam nadzieję, że tak zostanie.
A co ze zmianą ordynacji wyborczej? W wydaniu specjalnym "Tygodnika Solidarność" związkowcy z "Solidarności" wymieniają sześć postulatów, o które będzie walczyć obecnie "S" i nie ma wśród nich JOW.
- Szkoda. Ale nie zamierzam rwać szat. Robię swoje. Z uporem twierdzę, powołując się na przykłady Wielkiej Brytanii, Francji, USA czy Kanady, że JOW-y to najlepsze i jedyne obecnie rozwiązanie. Państwo, które posługuje się ordynacją proporcjonalną zawsze będzie słabym państwem. PiS tak chętnie przywołuje przykład Orbana, ale nic nie mówi o tym, że gdyby na Węgrzech nie było JOW-ów to nie byłby on w stanie sprawować władzy. Liczyłem na to, że "Solidarność" zrozumie, że jedynie jednomandatowe okręgi wyborcze są dla związku gwarancją rzeczywistej, kontrolowanej bezposrednio przez związek reprezentacji interesów pracowniczych w parlamencie. Bo obecnie, aby do sejmu wprowadzić swojego reprezentanta "S" musi układać się z którąś z partii, gdyż w praktyce tylko partia może wpisać go na listę. A wówczas reprezentant "Solidarności" zostaje związany dyscypliną partyjną i zaczyna reprezentować nie związek, a partię. W Wielkiej Brytanii, gdzie obowiązują JOW-y, Labour Party przez długi czas była ekspozyturą związków zawodowych, ponieważ to własnie związki popierały kandydata, który w zamian zobowiązywał się realizowac ich programy.
Polacy są jednak zniechęceni polityką. Może nie mają potrzeby bezpośredniego w niej uczestniczenia. A JOW-y sprawdzają się w społeczeństwach rozbudzonych obywatelsko.
- Nazywanie tego, z czym mamy obecnie do czynienia w Polsce polityką jest nadużyciem. W rzeczywistości uczestniczymy jako społeczeństwo w marnym talk show w roli widzów, którzy raz na cztery lata mogą sobie wybrać jednego z pięciu idoli i przez te cztery lata skazani są na "twórczość" wybrańca. I wycia przegranych. Od 25 lat ci sami na scenie. Polacy nie są zniechęceni polityką jako taką, a jej chałturniczym charakterem. W wyborach kontraktowych z 1989 r. mieliśmy elementy JOW-owskie i zanotowano wtedy najwyższą frekwencję - 62 proc., dlatego, że ludzie czuli, że współdecydują. Przez lata od tamtych wyborów u ludzi została wykształcona świadomość, że ich głos nie ma znaczenia, ponieważ i tak o wszystkim decyduje wódz partii. Partie są dziś niczym zdyscyplinowane wojskowe oddziały z wodzem na czele, generalicją, czyli oligarchami partyjnymi i szeregowymi członkami, którzy mówią: my tylko wykonywaliśmy rozkazy. Poseł boi się dziś wodza, a nie swojego wyborcy. Chcemy pobudzić obywateli do działania, zainteresowania się losem ojczyzny. Konstytucja z 1997 r. służy tylko pewnej warstwie, partyjnym klanom, to nie jest konstytucja demokratyczna.
Naprawdę uważa pan, że nie mamy w Polsce demokracji?
- Proszę pani, jeżeli naród nie może wybrać sobie bezpośrednio ordynacji wyborczej, a poprzez to ustroju politycznego, to nie ma mowy o demokracji. Zmiana ordynacji wymaga zmiany konstytucji. W polskim ustroju projekt ustawy o zmianie konstytucji może przedłożyć co najmniej 1/5 ustawowej liczby posłów (to jest co najmniej 92), senat lub prezydent. Naród bezpośrednio - nie. Można oczywiscie rozpisać referendum w tej sprawie, ale ma ono jedynie charakter opniotwórczy, czyli warte jest tyle, ile badania np. CBOS-u. Teoretycznie mamy również w Polsce mozliwość referendów obligatoryjnych, czyli wiążących dla władz. Ale są one w praktyce zupełnie nieskuteczne. Dam pani przykład: obecnie tylko 15 proc. obywateli akceptuje sejm. Teoretycznie, bezposrednio jako naród możemy zażądać jego przedterminowego rozwiązania. Takie prawo daje nam konstytucja. Musimy zebrać 500 tys. podpisów, a następnie zanieść je do sejmu, czyli organu, który chcemy rozwiazać. I teraz - proszę uważać - sejm może, ale nie musi rozpisywać referendum! Jeżeli te podpisy przyniesie kilka osób to sejm zrobi z nimi to, co zawsze - zmieli. Jeśli zaś np. 300 tys. ludzi zjawi się na Wiejskiej to mogą się przestraszyć i dla świętego spokoju takie referendum rozpisać. Żeby było wiążące, czyli żeby jego wynik obowiązywał władze do realizacji zawartej w nim woli narodu to do urn musi przyjść... ponad połowa uprawnionych do głosowania! Czyli ok. 14 mln obywateli! Przy obecnej diasporze i biorąc pod uwagę fakt, że to władze organizują referendum - sejm może spać spokojnie. Więc czy to jest demokracja? Rządy ludu? Czy może raczej partiokracja? Orwell pomieszany z Kafką?
Prezydent nie chciał się nawet z panem spotkać.
- Zaproszenie na spotkanie wyłącznie Dudy, świadczy albo o niewiedzy prezydenta, albo o tym, że ma kiepskich doradców, ale jak może być inaczej, skoro np. doradcą ds. zdrowia jest Maciej Piróg, który zadłużył w sposób kontrowersyjny Centrum Zdrowia Dziecka na 240 mln, już nie wspomnę o takich drobiazgach, jak orły z czekolady w towarzystwie różowych balonów. Sądzę jednak, że celem było rozbicie tego sojuszu, który się wydawał niebezpieczny. Mnie zdeterminowało to do większego sformalizowania struktur tych podmiotów, które uczestniczyły w spotkaniu Platformy Oburzonych w Gdańsku. 3 sierpnia odbędzie się kongres założycielski Federacji Obywatelskich Ruchów Polska. Codziennie zgłaszają się do nas nowe organizacje.
To wstęp do partii politycznej?
- Jeśli nasz ruch dalej będzie ignorowany i partie polityczne biorące udział we władzy nie będą chciały pertraktować zmiany konstytucji, wtedy będziemy musieli wprowadzić swoich przedstawicieli do sejmu.
Więc jednak ciągnie pana do sejmu?
- Wręcz przeciwnie. Główne partie polityczne kilkakrotnie składały mi propozycje startu w wyborach. Zawsze odmawiałem. Ja brzydzę się tym sejmem. Jednak zdarzają się ekstremalne sytuacje, jak np. - przepraszam za obrazowe porównanie - konieczność przepchania zatkanego kibla.
Krytycy od razu powiedzą, że skończył się pan muzycznie, więc idzie do polityki.
- Pół roku temu wydałem solową płytę, która ma obecnie status złotej. "Krytycy" nazwali ją faszystowską. Już sam tytuł według nich - "Siła i Honor"- był oszołomsko-nacjonalistyczny. Tymczasem parę dni temu wyszła książka poświęcona gen. Sławomirowi Petelickiemu. O takim samym tytule, bo to pozdrowienie żołnierzy GROM-u. W tych dniach rozpoczęliśmy nagrywanie płyty z Janem Borysewiczem. Przekonany jestem, że znajdą się "krytycy", którzy stwierdzą, ze cała moja dotychczasowa proobywatelska działalność była tylko po to, by... tę płytę wypromować. To chory system. Komuna oświecona, gdzie wielu "krytyków" w tępocie i wiernopoddaństwie prześciga stalinowskich aparatczyków. Ale, nie takie świat zna dramaty (śmiech).
Co pana pcha do działalności politycznej?
- Świadomość, że bandycki system powoduje, że zamiast żyć w bezpiecznym, bogatym - dzięki naszej pracy - kraju, musimy tułać się po świecie budując dobrobyt innych nacji. Mamy potężny kapitał w postaci zasobów ludzkich, ogromnej pracowitości, chęci realizacji marzeń. To nie mój wymysł, ale wyniki zagranicznych badań - w Europie pod tym względem zajmujemy pierwsze miejsce. Na świecie jesteśmy w czołówce. Wystarczy zmienić system, wprowadzić JOW-y, które dają demokrację. I wprowadzić gospodarkę wolnorynkową w miejsce pańszczyzny na 550 tys. urzędasów, czyli próżniaków, których najważniejszym zadaniem jest raz na cztery lata wrzucić głos na partię, która ich karmi. Naszymi kanapkami. Kiedyś jeden z kacyków PO, na mój zarzut, że Tusk zatrudnił 150 tys. nowych urzędników powiedział z rozbrajającą szczerością: "Ale za to z pół miliona głosów - ich i ich rodzin"... Wiara w to, że wygramy nowoczesną, bogatą Polskę - to mnie pcha do działalności politycznej. To jest ostatni dzwonek. Jeszcze korzystamy z wyżu demograficznego, niestety 2 mln Polaków pracuje za granicą. Wkrótce, ze względu na fatalne zarządzanie Polską przez PO, nastąpi totalne załamanie przyrostu naturalnego. I mamy pozamiatane. Na amen. Dlatego natychmiast trzeba wprowadzić JOW-y, które dadzą demokrację niezbędną dla gospodarki wolnorynkowej i dwucyfrowego wzrostu gospodarczego. Wierzę, że wygramy.
Mimo nagonki medialnej, której - jak pan twierdzi - padł pan ofiarą?
- Za ofiarę nigdy się nie uważałem. Jestem ponad to. Media próbują mnie zdyskredytować, zauważają różne moje mankamenty z przeszłości, ale już nie to, że jestem Kawalerem Orderu Uśmiechu, otrzymałem Medal św. Brata Alberta. "Gazeta Wyborcza" zaczęła o mnie pisać jako o "sprzymierzeńcu spadkobierców polskich faszystów", zrobiono ze mnie takiego potwora, że powinienem z panią rozmawiać półprzytomny z pijaństwa ze skopanym gejem na łańcuchu, "hajlując" od czasu do czasu. To metody bolszewickie - jeżeli nie mamy na ciebie paragrafu, zrobimy z ciebie wariata, oszołoma, tak że w końcu się poddasz. Najlepiej tak, jak gen. Sławomir Petelicki. Tyle, że generał przez 30 lat był na piedestale, a ja co jakiś czas dostawałem niezły strzał - najpierw przy okazji "ZChN się zbliża", potem po "Wirusie SLD". To mnie zahartowało. Nie zniszczą mnie. Nawet spadkobierca polskich komunistów - Adam Michnik i jego drużyna.
Gębę homofoba też przyprawiła panu "Gazeta Wyborcza"?
- Znam środowiska gejowskie od bardzo dawna. Mieszkałem z homoseksualistą pod jednym dachem przez jakiś czas. Nie miałem żadnego problemu z akceptacją jego orientacji, bo pewien jestem swojej heteroseksualności, ale on też nie paradował ze swoim partnerem w masce z "Milczenia owiec" i nie epatował swoją seksualnością. Normalny, porządny człowiek. Dla mnie miarą człowieka jest to czy zwycięża w nim dobro, czy zło.
Ale już adopcja dzieci przez pary homoseksualne się panu w głowie nie mieści.
- Ale nie dlatego, jak mi imputowała prasa, że obawiam się, iż dwóch ojców będzie molestowało syna. W okresie dojrzewania napięcie seksualne jest tak potężne, że wczesny nastolatek, mając takie wzorce w domu, może się zwrócić np. ku koledze w szkole po to, by to napięcie rozładować. A potem okazuje się, że jest heteroseksualny i zostaje trauma na całe życie.
Dlaczego nie wybrał się pan na sobotnią paradę równości, by zadać kłam zarzutom o nietolerancję?
- Bo nie jestem zwolennikiem epatowania seksualnością. To są sprawy intymne, osobiste. Znacznie prędzej cel w postaci akceptacji osiągnie homoseksualista, który ukazuje się np. jako wolontariusz niż ktoś, kto wymaga by wręcz podziwiać jego erotyczne preferencje. Mnie to po prostu irytuje.
Długo był pan ulubieńcem PiS-owskiej prawicy, teraz jest pan uznawany za rozmiękczacza, pożytecznego idiotę Tuska, agenta wpływu PO. To musi boleć.
- PiS nigdy szczególnie mnie nie głaskał. Zresztą, żadna duża partia obecnie, delikatnie mówiąc, nie darzy mnie sympatią. Osoba, która zaatakuje system przez platformiarzy jest określana PiS-owcem, a pisiarze robią jej czarny PR platformersa. Po prostu eliminują wroga systemu naczyń połączonych, z którego oni wszyscy żyją. Z drugiej strony się cieszę, bo tak jak powtarzał Sławek Petelicki, cytując Gandhiego - najpierw cię lekceważą, potem śmieją się z ciebie, później z tobą walczą, a potem zwyciężasz.
Nie widzi pan szans na współpracę z PiS? Poglądy zbliżają pana do tej partii.
- Mam światopogląd prawicowy, trudno żebym miał inny, bo w ogromnej mierze światopogląd człowieka determinują doświadczenia rodziny, wychowanie. Bolszewicy zamordowali mi dziadka, matka cudem przeżyła powstanie warszawskie, a ojciec wrócił z Syberii w 1946 r. Moje wartości to Bóg, Honor, Ojczyzna, ale nie w kierunku orła cierpiącego, z wywróconymi do góry oczyma, tylko dumnego symbolu narodowego. Bóg nie jako straszak, ale służba bliźniemu bez względu na jego wyznanie. Współpracować dla dobra Polski mogę z każdym. Ale mam swoją własną wizję bezpiecznej, bogatej ojczyzny. Tam, gdzie ta wizja jest wspólna z PiS-owską jest również miejsce na współpracę.
Może naraził się pan Jarosławowi Kaczyńskiemu swoimi wypowiedziami o Smoleńsku?
- Absurd. Przecież byłem jedną z pierwszych i nielicznych osób publicznych, które po Smoleńsku zaatakowały rząd Tuska za zaniedbania przy organizacji tego lotu. PiS o tym zapomniał, a przecież poniosłem ogromne konsekwencje tej postawy, diametralnie zmienił się wówczas stosunek mediów do mojej osoby, co oczywiście automatycznie przeniosło się na życie zawodowe. Nie mam jednak żalu, bo moje wystąpienia nie miały na celu zdobycia uznania w oczach Jarosława Kaczyńskiego, a jedynie żądanie elementarnej sprawiedliwości. Zginął prezydent, całe dowództwo armii, ogromna część elity politycznej, a śledztwo oddano jednej ze stron i zaczęto przedstawiać katastrofę, jak wypadek spowodowany przez pijanego kierowcę. To niedopuszczalne i szkodzi ojczyźnie.
Swego czasy był pan bardzo blisko PO. Do cna pana rozczarowała ta partia?
- Mogłem być "narodnym umelcem", siedzieć na kolanach Tuska, a potem stopniowo przechodzić do tej opcji, która prawdopodobnie obejmie władzę. Tak robi ogromna większość "artystów". Proszę prześledzić sobie ich wywiady, w których odnoszą się do bieżącej polityki i skonfrontować z aktualnymi wówczas wynikami sondaży (śmiech). Najwygodniejszą postawą jest stwierdzenie "mnie nie interesuje polityka". To śpiewaj o kwiatkach, a nie o tym, co cię nie interesuje. Ja uważam, że szczególnie teraz - bo mamy obecnie wręcz kryzysową sytuację - osoby, które mają jakiś opiniotwórczy wpływ na ludzi, powinny zająć w miarę określone stanowisko. Bo tu nie o politykę, a o Polskę chodzi. Bo to nasze być albo nie być. Wracając do PO, już kiedyś mówiłem - gardzę tą partią, a rozwinięcie skrótu PO - "Partia Oszustów" jest jak najbardziej na miejscu. Tak, to oszuści. I gwarantuje pani - nie podadzą mnie za to do sądu, bo przegraliby sprawę.
Pana dawny przyjaciel Grzegorz Schetyna apelował: dajcie nam szansę, jesteśmy najlepsi z tego, co jest. To pana nie przekonuje?
- Mogę dać szansę piłkarzowi, który jest tuż przed trzydziestką, ale nie starym trampkarzom, którzy sprzedali większość meczy.
Z Jarosławem Gowinem chyba byłoby panu po drodze.
- Rozmawiam z każdym, kto jest zainteresowany zmianą konstytucji z 1997 r. Istnieje grupa zawodowych polityków, fachowców, którzy nie chcą się godzić na reguły tego systemu, który podporządkowuje ich apodyktycznym wodzom. To nie tylko Gowin, ale też Paweł Kowal, Przemysław Wipler, Janusz Korwin-Mikke czy Andrzej Dera, albo wspomniany wcześniej samorządowiec Piotr Guział. To dotyczy wszystkich opcji. Z Ziobrą też nie będę się tulił, ale skoro mówi o JOW-ach to szukam elementów, które nas łączą, a nie dzielą.
Jarosław Gowin dobrze zrobi startując na przewodniczącego PO? Mógłby odmienić Platformę?
- Skoro to partia liberalna i obywatelska to jak wybory przewodniczącego mogą być tajne? Gowin to przyzwoity człowiek, więc wątpię czy mógłby odmienić całą PO. Większość z nich jest do cna zepsuta. Ale zrobił bardzo dobrze rozpisując ankietę. Przynajmniej będzie jasność, kto chce pracować dla Polski, a kto nadal ją łupić.
Dni Gowina i jego stronników w Platformie są policzone? John Godson otwarcie mówi, że jeśli każą mu głosować wbrew sumieniu, wystąpi z PO.
- Mam nadzieję, ze Gowin wkrótce stworzy swój własny ruch. Podobnie jak Wipler. Nie partię a ruch. I że do tego ruchu dołączą porządne osoby z PO - choćby Jacek Żalek czy właśnie Godson. Jest w tym pewien paradoks, że ciemnoskóry emigrant jest w tej chwili dla mnie wzorem Polaka. Darzę Godsona ogromną sympatią. Podziwiam jego przyzwoitość i niezależność. I poczucie humoru.
Nie zostawia pan suchej nitki na rządzie Platformy, Kaczyński z Dudą chcą go obalić. Ten interes was nie połączy?
- To makabryczny rząd, ale nie dążę do jego obalenia. Chcę żeby wybory odbyły się za dwa lata na zasadzie JOW. Paradoksalnie im dłużej Tusk będzie premierem, tym większa szansa na zmianę ordynacji.
W Warszawie wkrótce może dojść do referendum i odwołania prezydent stolicy. W 2006 r. zwycięstwo Hanny Gronkiewicz-Waltz w Warszawie rozpoczęło marsz PO do władzy w Polsce. Teraz jej porażka może być początkiem całej serii klęsk PO.
- To będzie początek końca całego systemu, nie tylko PO. Jestem przekonany, że wkrótce zbudujemy trzecią siłę, która sprawi, że PO i PiS przestaną mieć monopol na władzę. Ta trzecia siła może doprowadzić do zmiany systemu, bo właśnie w systemie, a nie tylko w zarządzaniu tkwi podstawowa przyczyna fatalnego stanu Polski. Mam nadzieję, że ludzi dobrej woli wejdzie do nowego parlamentu tylu, że uda się zmienić konstytucję. Na taką, która będzie z powodzeniem służyć przede wszystkim młodym pokoleniom. I ich dzieciom i wnukom. Nowoczesna konstytucja dla naszej Polski. Żeby tylko nie było za późno.
Rozmawiała Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska
>>>>
Tak republike okraglostolowych kolesi trzeba obalic .
Jacek Gądek | Onet
Paweł Kukiz pisze do Komorowskiego: nowa ordynacja, nowe święto
Muzyk Paweł Kukiz napisał petycję do prezydenta Bronisława Komorowskiego, w której zaczyna od afery podsłuchowej, ale potem dodaje: "Zmiana ordynacji wyborczej i umożliwienie Polakom bezpośredniego wyboru posłów będzie prawdziwym uzdrowieniem mechanizmów wyłaniania elit i będzie mogła w przyszłości być świętowana jako dzień odzyskania wolności".
Pod petycją podpisało się w sieci już ponad tysiąc osób. "Dość tej patologii. Koniec z komuną", "Od tasowania kart asów nie przybywa", "Nie jestem ślepcem, tak dłużej być nie może" - to niektóre komentarze tych osób, które są za.
W rozmowie z Onetem Kukiz mówi: "Jestem przekonany, że prędzej czy później, ale jeszcze za mojego życia, ordynacja wyborcza w Polsce się zmieni. Nie mam co do tego wątpliwości. Problem polega na tym, żeby nie nastąpiło to wówczas, gdy będzie już za późno, by w miarę szybko zreformować państwo polskie".
W takim samym tonie utrzymana jest petycja jego autorstwa do głowy państwa. W niej to czytamy, że - zdaniem Pawła Kukiza - nagrania opublikowane przez "Wprost" oraz akcja działającej na zlecenie prokuratury Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w redakcji tygodnika "ujawniły głęboki kryzys państwa".
- Żenująco niska jakość politycznej "elity", bezprawne działania organów powołanych do ochrony praw obywatelskich dowodzą, że pomimo gromkich deklaracji o odzyskaniu przez Polaków wolności 25 lat temu, nie żyjemy bynajmniej w demokratycznym państwie prawa - ocenia muzyk.
I wskazuje przyczynę: "fatalna, partyjna ordynacja wyborcza", która "zapewnia bezkarność" politykom, jednocześnie obniżając ich poziom intelektualny i etyczny.
W petycji czytamy dalej: - Wobec zaistniałej sytuacji zwracamy się do pana prezydenta, by korzystając ze swoich konstytucyjnych uprawnień, doprowadził do rozwiązania Sejmu, a także by - przed wyborami - rozpisał ogólnokrajowe referendum ws. zmiany ordynacji wyborczej i wprowadzenia wyboru posłów w jednomandatowych okręgach wyborczych.
Gdyby - podkreśla Kukiz w petycji - udało się wprowadzić JOW-y, to będzie to "prawdziwe uzdrowienie mechanizmów wyłaniania elit". - Zmiana ordynacji wyborczej i umożliwienie Polakom bezpośredniego wyboru posłów (…) będzie mogła w przyszłości być świętowana jako dzień odzyskania wolności - podkreśla muzyk.
Czy wierzy Pan, że prezydent ustosunkuje się do tej inicjatywy? - pytamy go. - Gdybym nie miał nadziei, to nie podejmowałbym takich działań. Elektroniczna petycja to tylko jeden z elementów całej akcji. Jest bardzo ważna, a podpisy pod nią świadczą o zainteresowaniu obywateli - odpowiada Onetowi. Obok mają być także: list od intelektualistów i osób rozpoznawalnych ws. zmiany ordynacji oraz uchwały rad gmin i powiatów - z podobnym postulatem.
- Jeżeli wszystkie te rzeczy się zbierze, to prezydent raczej nie będzie już miał możliwości, by się nie odnieść do inicjatywy tak szerokich grup obywateli - argumentuje Paweł Kukiz.
...
Tak . Syf jest upiorny .