Niestandardowe metody ekonomiczne ...
Serwis znalezionych frazLinki
- Ashley...
- kierunek prawno-ekonomiczny
- Ekonomika nędzy ...
- Ekonomika rodziny !
- Prawidłowa ekonomia .
- studia niestacjonarne matematyka
- Imprezka w GĂłrznie
- BEZPĹATNE BADANIE WZROKU !!!
- O wolny i rozsÄ dy wybĂłr w Polsce czyli o demokracjÄ ...
- Hutnik Warszawa - BROĹ RADOM SOBOTA 10.09 g.11:00
- Studencki Nobel
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- windykator.xlx.pl
Ashley...
Warto przedstawic niestandardowa ekonomie czyli nie taka jak znamy :
Podlaskie: ekonomia społeczna metodą na walkę z bezrobociem w Łapach
Nowe miejsca pracy w tworzonych spółdzielniach socjalnych mają być jednym z efektów podpisanego w środę w Białymstoku paktu na rzecz rozwoju ekonomii społecznej w gminie Łapy (Podlaskie).
Pakt podpisał burmistrz Łap, przedstawiciele organizacji pozarządowych, mi.n. pierwszej w Łapach spółdzielni socjalnej, dyrekcja Powiatowego Urzędu Pracy w Białymstoku, Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łapach oraz Podlaskiego Centrum Wspierania Ekonomii Społecznej w Białymstoku. To pierwsze tego typu porozumienie w regionie. Ma służyć aktywizacji społeczeństwa, by poprzez wdrażanie takich przedsięwzięć, jak np. spółdzielnie socjalne czy centra aktywizacji, sami organizowali sobie miejsca pracy. Pakt podpisano w trakcie konferencji: "Jak zmieniać świat? Kondycja ekonomii społecznej w województwie podlaskim".
Ekonomia społeczna nazywana czasem przedsiębiorczością społeczną łączy w sobie przedsiębiorczość i działalność społeczną. Najważniejszym celem takich podmiotów jak spółdzielnie czy przedsiębiorstwa socjalne, ale też centra integracji społecznej, fundacje czy stowarzyszenia jest to, że powstają by działać na rzecz innych, dawać ludziom pracę, ale nie są nastawione na zysk. Wypracowywany zysk trafia na cele społeczne.
Gmina Łapy boryka się z bezrobociem i brakiem miejsc pracy po tym, gdy w ostatnich latach przestały tam działać dwa kluczowe zakłady pracy: zamknięta w ramach reformy unijnego rynku cukru Cukrownia Łapy oraz Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego, które upadły po tym, gdy główny zleceniodawca PKP Cargo przestał zlecać naprawy wagonów. Pracę straciło ponad tysiąc osób.
Burmistrz Łap Wiktor Brzosko ma nadzieję, że działalność w ramach paktu "przełoży się na miejsca pracy". "To jest główny cel tych działań. To jest najważniejsze w naszej sytuacji. Tutaj każda aktywność, każdego podmiotu, każdego człowieka jest wręcz na wagę złota, bo zniechęcenie jest najgorszym wrogiem rozwoju. To trzeba przełamywać. Trzeba tworzyć klimat, udzielać wsparcia, żeby ludzie chcieli chcieć" - powiedział Brzosko PAP. Zaznaczył, że na razie spółdzielnia socjalna, którą założyło kilka pań zajmuje się handlem, ale myśli o nowej działalności.
Z danych Ogólnopolskiego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Socjalnych wynika, że dotychczas w Polsce istnieje 398 takich spółdzielni z czego tylko 7 w województwie podlaskim. Podlaskie jest na przedostatnim miejscu w kraju pod względem liczby takich spółdzielni w przeliczeniu na mieszkańca.
Janusz Sulczewski reprezentujący ten związek oraz Żarską Spółdzielnię Socjalną z województwa lubuskiego ocenił, że na tak słabą kondycję ekonomii społecznej w Podlaskiem może mieć wpływ wciąż zbyt słabe zaangażowanie urzędników i niska świadomość społeczna. Podkreślał, że są oznaki, że ta sytuacja w regionie się zmieni. Podał przykład powiatu łomżyńskiego, który przygotowuje się do wsparcia 2012 roku kilku kolejnych spółdzielni socjalnych, które mają dać pracę około 50-60 osobom.
Powstawanie spółdzielni socjalnych wspiera UE. Są na to pieniądze w programie Kapitał Ludzki. W poszczególnych regionach są do dyspozycji bardzo różne kwoty na ten cel. Podlaskie ma według Sulczyńskiego - około 4 mln zł. W planach jest też powołanie funduszu pożyczkowego, by wspierać spółdzielnie socjalne. Konferencja "Jak zmieniać świat? Kondycja ekonomii społecznej w województwie podlaskim" była podsumowaniem dwuletniego projektu, jaki realizował Podlaski Ośrodek Wsparcia Ekonomii Społecznej. Za unijne pieniądze w pięciu powiatach: białostockim, bielskim, siemiatyckim, sokólskim i hajnowskim prowadził różne działania promujące ekonomię społeczną. Udzielano porad w dwóch punktach doradczych - w tym porad prawnych i księgowych, przeszkolono 188 osób. 20 osób skończyło półroczną szkołę ekonomii społecznej, 100 kolejnych osób przeszło szkolenia na temat spółdzielni socjalnych. Efektem programu jest powstanie 13 różnych podmiotów ekonomii społecznej.
>>>>>>
Wszelkie te formy umownie zwane ,,spoldzielczoscia'' i nie chodzi tu o spoldzielnie typu ,,pilkarski poker'' bo po komunie slowo spoldzielnia stalo sie plugawym jak slowo towarzysz - sa mozliwe tylko przy wysokim poziomie etycznym ... I znowu moralnosc ...
MPiPS: w Polsce działa 447 spółdzielni socjalnych
Obecnie w Polsce funkcjonuje 447 spółdzielni socjalnych, w większości zajmują się świadczeniem różnego rodzaju usług; zakładają je głównie osoby bezrobotne, nieco rzadziej - niepełnosprawne - wynika z informacji MPiPS, przedstawionej w czwartek posłom.
Informację przedstawili na posiedzeniu sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny wiceminister pracy i polityki społecznej Jarosław Duda oraz dyrektor Departamentu Pożytku Publicznego w MPiPS Krzysztof Więckiewicz. Więckiewicz poinformował, że obecnie funkcjonuje 447 spółdzielni socjalnych (stan na 12 marca br.). Podkreślił, że ich liczba dynamicznie rośnie - w 2009 r. było ich 127, pod koniec 2010 r. - 287.
Spółdzielnia socjalna nie jest nastawiona na maksymalizację zysku - jej głównym celem jest przywrócenie na rynek pracy przez powadzenie wspólnego przedsiębiorstwa osób zagrożonych wykluczeniem społecznym, którym trudno znaleźć zatrudnienie.
Założycielami spółdzielni mogą być zarówno podmioty prawne (np. organizacje pozarządowe i samorządy), jak i osoby fizyczne. Jeśli spółdzielnie zakładają osoby fizyczne, ich liczba nie może być mniejsza niż pięć i nie większa niż pięćdziesiąt.
Wśród uprawnionych do założenia spółdzielni socjalnej są m.in. osoby bezrobotne, byli więźniowie, uchodźcy, niepełnosprawni, chorzy psychicznie, bezdomni.
Jak poinformował Więckiewicz, resort pracy zlecił badanie na temat funkcjonowania spółdzielni socjalnych, które w zeszłym roku (czerwiec-wrzesień) przeprowadził Ogólnopolski Związek Rewizyjny Spółdzielni Socjalnych.
Badanie pokazało, że główną grupą, spośród której rekrutują się założyciele spółdzielni socjalnych, są osoby bezrobotne (83 proc.). Wiele spółdzielni ma też wśród członków założycieli osoby niepełnosprawne (38,4 proc.). Nie było natomiast m.in. osób zwalnianych z zakładów karnych, osób uzależnionych czy uchodźców.
Dominują spółdzielnie małe, liczące od pięciu do dziewięciu członków - zaledwie 10 proc. miało powyżej dziesięciu członków.
Spółdzielnie zajmują się przede wszystkim świadczeniem usług, jedynie 14 proc. zadeklarowało, że zajmuje się produkcją. Głównym obszarem działalności są usługi z zakresu dom i ogród (43 proc.), np. porządki, utrzymanie i konserwacja terenów zielonych, odśnieżanie, pranie, serwis sprzętu RTV/AGD, usługi florystyczne, projektowanie domów i ogrodów. Kolejnym obszarem działalności jest budownictwo (33,3 proc.), np. usługi konserwatorskie, hydrauliczne, remontowe, malarskie, stolarskie, ślusarskie. Trzecim obszarem jest gastronomia - 27,9 proc. spółdzielni zajmuje się prowadzeniem lokali gastronomicznych, organizacją przyjęć, cateringiem itp.
Wśród najważniejszych problemów wymieniano brak zrozumienia i zainteresowania spółdzielczością socjalną ze strony władz samorządowych (37,8 proc.), trudności z pozyskaniem zleceń na rynku komercyjnym oraz zadań zleconych przez administrację publiczną (20,5 proc.), a także problemy finansowe (15,9 proc.).
Obecna na posiedzeniu komisji pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz przypomniała, że rząd chce upowszechniać tzw. klauzule społeczne w zamówieniach publicznych. Pozwalają one zlecać usługi lub produkcję wykonawcom zatrudniającym wykluczonych społecznie. To - jej zdaniem - mogłoby ułatwić spółdzielniom socjalnym pozyskiwanie zadań od administracji publicznej. Duda poinformował, że trwają prace nad funduszem pożyczkowym dla spółdzielni socjalnych. Obecnie mają one trudności z dostępem do komercyjnych kredytów, niechętnie udzielają im dotacji urzędy pracy. Wiceminister dodał, że przygotowywany jest też systemowy projekt finansowany ze środków unijnych (Programu Kapitał Ludzki), który wspierałby ten rodzaj działalności.
>>>>
Cieszy ze nastapil tak bujny wzrost tej wartosciowej formy . Ale jak zaczna sie ,,unijne programy'' to zamienia sie w patologie robione tylko po to aby wyL~uskac kase z Brukseli ... Szkoda bo nastapi kompromitacja cennej formy pomocy biednym ...
Ekolodzy będą produkować nad Biebrzą brykiet z biomasy
Około 4,5 tys. ton brykietu opałowego z biomasy z koszonych łąk w Biebrzańskim Parku Narodowym ma produkować brykieciarnia, którą w Trzciannem (Podlaskie) tworzy Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków (OTOP). Produkcja ruszy jesienią.
Brykieciarnia ma powstać w ramach nowego projektu ochrony wodniczki nad Biebrzą, realizowanego przez OTOP. UE z programu Life+ przeznaczyła na ten cel ponad 3,8 mln euro.
Brykieciarnia powstanie w dawnym tartaku kupionym przez OTOP w Trzciannem. Dzięki temu nie trzeba budować zakładu od podstaw. W potartacznych obiektach zostaną zainstalowane specjalne urządzenia do suszenia i przetwarzania biomasy na brykiet lub granulat (pellet) - poinformował PAP Dariusz Gatkowski z OTOP.
OTOP ma już wszystkie wymagane pozwolenia, by ruszać z montażem instalacji. Wkrótce ma być podpisana umowa z wykonawcą.
Ekolodzy chcą skutecznie chronić przyrodę, zwłaszcza wodniczkę i torfowiska niskie nad Biebrzą, a jednocześnie służyć rolnictwu czy rozwijać alternatywne źródła energii. Ma to umożliwić systematyczne koszenie trudno dostępnych w użytkowaniu rolniczym łąk (można za to pozyskiwać unijne dopłaty rolno-środowiskowe) i wykorzystanie pozyskanej biomasy, która ma być przetwarzana na ekologiczny opał i sprzedawana. Ma to przynieść korzyści finansowe i pokazać, że na ochronie przyrody można zarabiać.
Gatkowski podkreśla, że biomasa z podmokłych łąk jest najczęściej niskiej jakości, przez co nie może być wykorzystana w rolnictwie jako pasza dla bydła, czasem jest wykorzystywana na podściółkę. Był problem z jej dotychczasowym wykorzystaniem. Analizowano więc, co jest bardziej opłacalne: produkcja brykietu na opał, budowa biogazowni czy produkcja kompostu z biomasy. Okazało się, że największe szanse ma brykieciarnia. Udało się zdobyć unijne dofinansowanie.
Według założeń w zakładzie w Trzciannem ma być produkowanych około 4,5 tys. ton brykietu lub pelletu rocznie z około 5 tys. ton suchej biomasy, zebranej z terenu około 2 tys. hektarów. Część biomasy będzie spalana w procesie osuszania. OTOP sam dzierżawi łąki nad Biebrzą, będzie też pozyskiwać biomasę od użytkujących łąki rolników i dzierżawców.
Projekt "Wodniczka i biomasa" jest realizowany od września 2010 roku i potrwa do końca sierpnia 2014 r. OTOP realizuje go z partnerami: Brytyjskim Królewskim Towarzystwem Ochrony Ptaków oraz branżowymi firmami: Grun-Pal sp. z o.o., FUT Przemysław Zelent i "SMB" Mariusz Adamczewski.
W minionych latach OTOP realizował nad Biebrzą (oraz w Niemczach i Zachodniopomorskiem) duży projekt ochrony wodniczki "Life wodniczka". Z UE z programu Life pochodziło na ten cel ponad 5,4 mln euro. Pieniądze były m.in. przeznaczone na usuwanie zakrzaczeń, koszenie bagiennych łąk i wykupy gruntów pod rezerwaty wodniczkowe. Kupiono też ratraki przerobione na kosiarki, które służą do koszenia podmokłych łąk.
Wodniczka jest bardzo rzadkim gatunkiem ptaka. Wymaga specyficznych siedlisk, podmokłych, ale też terenów otwartych, co oznacza konieczność koszenia bagiennych łąk. W Polsce, głównie nad Biebrzą, występuje ponad 25 proc. światowej populacji wodniczki. Ocenia się, że cała populacja wodniczki to zaledwie 12-15 tys. par na świecie.
>>>>
Z sympatia obserwujemy wszelkie przejawy niestandardowej ekonomii . Tutaj mozna upatrywac wielu odkryc na przyszlosc ktore poprawia standard zycia .
Powstają dwie spółdzielnie socjalne dla bezrobotnych
Gastronomią oraz sortowaniem i handlem odzieżą używaną będą zajmowały się dwie spółdzielnie socjalne dla osób bezrobotnych w Busku Zdroju (woj. świętokrzyskie). Spółdzielnie mają zacząć działać od początku przyszłego roku.
Jak poinformowała PAP w poniedziałek dyrektor Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Busku Zdroju Zofia Guz, dwie grupy bezrobotnych są obecnie przygotowywane do rozpoczęcia samodzielnej działalności gospodarczej. „Przeszły już szkolenia, mają przydzielonych mentorów, którzy bezpośrednio przygotowują ich do kolejnych kroków” – wyjaśniła.
Obecnie przygotowywane są statuty spółdzielni, które jeszcze w tym roku mają zostać zarejestrowane w sądzie.
Pierwszą spółdzielnię, gastronomiczną, ma zorganizować grupa pięciu osób. Jak wyjaśnia Zofia Guz, „mają one już przyrzeczenie najmu lokalu - byłej jadłodajni. To duży krok do przodu, będzie im łatwiej zorganizować pracę". Podstawową działalnością spółdzielni ma być przygotowywanie cateringu oraz obsługa imprez okolicznościowych.
Główną działalnością drugiej spółdzielni będzie prowadzenie sortowni i hurtowni odzieży używanej. W planach jest także utworzenie sklepu z taką odzieżą. Grupa 6 osób chce zajmować się dodatkowo miejskimi terenami zielonymi, a także uprawą roślin do nasadzania.
Łącznie obie spółdzielnie będzie tworzyła grupa 11 bezrobotnych. Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej już zarezerwował 20 tys. zł na każdą osobę. „Za te pieniądze będą zakupione niezbędne narzędzia. Po uruchomieniu działalności spółdzielcy przez rok mogą korzystać ze wsparcia, które mogą przeznaczyć na wszystko poza pensjami – np. na najem lokali, zakup materiałów itp.” – powiedziała Guz. Miesięczne wsparcie na każdego spółdzielcy jest równe wysokości płacy minimalnej.
Dyrektor MGOPS w Busku Zdroju ma nadzieję, że kiedy spółdzielnie zaczną działać, powstaną w nich kolejne miejsca pracy.
Zdaniem eksperta ds. rynku pracy Business Centre Club Dominiki Staniewicz, oba projekty mają szansę powodzenia, jeśli odpowiednie będą kwalifikacje członków spółdzielni. „Ważne, żeby osoby były aktywne i miały wsparcie. W takiej sytuacji, a widać to na przykładzie innych podobnych spółdzielni, mogą powstawać dzięki nim kolejne miejsca pracy”. – oceniła Staniewicz.
We wrześniu powiat buski mógł pochwalić się najniższą stopą bezrobocia w województwie świętokrzyskim, wynoszącą 7,8 proc. Średnia dla całego województwa to 14,8 proc.
Spółdzielnia socjalna to podmiot łączący cechy przedsiębiorstwa oraz organizacji pozarządowej, ma ona umożliwić jej członkom, którymi muszą być w 50 proc. osoby zagrożone wykluczeniem społecznym, powrót do aktywności na rynku pracy. Spółdzielnia socjalna, jako rodzaj spółdzielni pracy, opiera się na zasadzie osobistego świadczenia pracy przez jej członków. Podstawą prawną ich funkcjonowania jest ustawa z kwietnia 2006 r. o spółdzielniach socjalnych.
>>>>
Bardzo pieknie . Oczywiscie jak najwiecej takich . Pamietajmy jednak ze one nie zastapia normalnych stop procentowych . To znaczy gdy nadal beda schladzac NIC NIE POMOZE . Trzeba skonczyc z ludobojstwem - obnizyc stopy I DOPIERO WTEDY WSPIERAC ROZKWIT TAKICH FORM a bezrobocie istotnie moze spasc do zera bo takie inicjatywy zaktywizuja ...
Spółdzielnie socjalne sposobem na walkę z bezrobociem
Spółdzielnie socjalne pomogą walczyć z bezrobociem. Działają podobnie jak przedsiębiorstwa. Jednak poza wypracowywaniem zysku przyczyniają się także do reintegracji społecznej i zawodowej osób zagrożonych wykluczeniem społecznym: bezrobotnych, bezdomnych, niepełnosprawnych czy opuszczających zakłady karne.
Spółdzielnie socjalne są okazją do wyrwania się z marazmu zwłaszcza w miejscach, w których na znalezienie zatrudnienia nie ma co liczyć - przyznają twórczynie jednej z nich - Spółdzielni Socjalnej Karima w podsiedleckich Suchożebrach. W lipcu minie rok od kiedy spółdzielnia działa. W tym czasie zdołała pozyskać pierwszych, stałych klientów. Wśród nich są m.in. Urząd Gminy Suchożebry i tutejszy Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej.
"Świadczymy przede wszystkim usługi sprzątania i opieki nad osobami starszymi" - mówi Informacyjnej Agencji Radiowej prezes Karimy. Luiza Wakuła przyznaje, że spółdzielnia socjalna, jak każda inna forma działalności gospodarczej, wymaga zaangażowania. Pokazuje to również przykład Karimy, której założeniem zainteresowanych było początkowo 20 osób. Ostatecznie pozostało sześć najbardziej wytrwałych. Największą zaletą tej formy działalności jest umożliwienie realizacji zawodowej osobom bezrobotnym, którym w pojedynkę mogłoby nie starczyć odwagi na podjęcie próby odnalezienia się na rynku.
W Polsce bez pracy jest 2 miliony 300 tysięcy osób. Dziś obchodzimy Światowy Dzień Walki z Bezrobociem.
>>>>
Oczywiscie nie pomoga one w sytuacji bestialskiego schladzania przez RPP ale przy dobrej ekonomii ogolnej dzialaja swietnie w dziedzinie likwidacji obszarow nedzy i patologii .
Muhammad Yunus: Nie unikniemy zmian w świecie biznesu. Możemy je przyspieszyć dzięki współpracy konsumentów
Zamiast darowizn, biznes może inwestować w przedsiębiorstwa społeczne. W moich projektach konieczne jest pełne zaangażowanie korporacji, która wchodzi do przedsiębiorstwa społecznego na zasadzie venture capital. Upatruję przyszłość w takiej współpracy, która daleko wykracza poza tradycyjną filantropię - mówi Muhammad Yunus, twórca Grameen Bank, największej instytucji mikrofinansowej na świecie.
Niedawno świat zszokowała wiadomość o tragicznym wypadku w fabryce odzieży w Bangladeszu. Czy tej tragedii można było zapobiec?
Myślę - podobnie jak Papież Franciszek - że traktujemy robotników z krajów rozwijających się jak niewolników. Dlaczego ktokolwiek na świecie miałby być w XXI wieku wyzyskiwany w pracy? Praca powinna wiązać się z godnością, nie cierpieniem. Mam dwie propozycje.
Pierwsza - to wprowadzenie stawki płacy minimalnej, która będzie wymogiem prawnym w ogólnoświatowej wymianie gospodarczej. Trzeba ją uzgodni na poziomie ONZ, jeśli chcemy przerwać wyzysk najbiedniejszych. Wymusi na producentach z krajów rozwijających się poszukiwanie przewag konkurencyjnych innych niż najtańsza siła robocza. Przecież europejski konsument nie jest zainteresowany wyzyskiem ubogich kobiet z Bangladeszu! Korzyści z takich praktyk czerpią producenci.
Moja druga propozycja nabiera nowego znaczenia w obliczu tragedii w Savar. Kraje rozwijające się powinny wprowadzić fundusze socjalne w celu dbania o bezpieczeństwo fizyczne robotników, ich wynagrodzenia, emerytury i renty, warunki pracy, mieszkaniowe i zdrowotne. Środki na ten cel pochodziłyby od zamawiających - jako obligatoryjna opłata 10 proc. wartości zakupionych towarów. Fundusze socjalne w poszczególnych fabrykach można prowadzić w formie przedsiębiorstw społecznych. Robotnicy pracowaliby szczęśliwi, wiedząc, że ktoś otacza opieką ich samych i dzieci, dba o ich edukację i stan zdrowia. Taki fundusz przyniósłby olbrzymie korzyści społeczne przy niewielkim wzroście ceny towarów.
Co my, jako konsumenci, możemy zrobić?
Liczę na społeczną odpowiedzialność konsumentów i naciski na producentów, by ponosili taki niewielki dodatkowy koszt. Łatwo jest przenieść produkcję do innego kraju, ale nie unikniemy zmian w świecie biznesu. Możemy je przyspieszyć obywatelską postawą i wprowadzić długofalowe rozwiązania dzięki wspólnym działaniom konsumentów, polityków, liderów biznesu, przywódców religijnych i mediów.
Obecnie w wielu krajach Europy panuje kryzys, w Hiszpanii i Grecji młodzi ludzie mają ogromne trudności ze znalezieniem pracy.
Nie jest winą młodych ludzi, że nie mają pracy. Problem nie leży w nich - to system zawiódł i nie potrafi wykorzystać umiejętności ludzi. Trzeba stworzyć nowy system ekonomiczny, w którym nie będzie bezrobocia.
Co chciałby Pan im powiedzieć?
Dzisiejsza młodzież jest najpotężniejszym pokoleniem w dziejach świata. Młodzi ludzie mają do dyspozycji media społecznościowe, są świetnie obeznani z technologiami teleinformatycznymi. Powiedziałbym im: Zastanówcie się, w jakim świecie chcecie żyć. Macie moc, która jest w stanie zmienić świat. Wykorzystajcie tę moc. Nie czekajcie na oferty etatowej pracy. Twórzcie własne miejsca pracy. Zakładajcie przedsiębiorstwa społeczne. Wykorzystajcie zdobytą wiedzę akademicką do rozwiązywania problemów społecznych.
Czy rozwiązania stosowane w krajach rozwijających się można przenieść na europejski grunt?
Od lat tworzę przedsiębiorstwa społeczne, w których właściciele nie otrzymują dywidendy, lecz reinwestują zysk w spółkę. Biznes polega na rozwiązywaniu problemów, nie musi prowadzić do maksymalizacji zysku. Każdy z nas może mieć inne potrzeby i cele społeczne. Nie ma sprzeczności między odpowiedzialnym dążeniem do zysku i służeniem celom społecznym. Wybór należy do każdego z nas, niezależnie od kraju, w którym mieszkamy.
C. K. Prahalad twierdzi, że szansa ubogich na rozwój leży w potencjale konsumenckim wielomilionowych społeczności. Z kolei Aneel Karnani uważa, iż ubodzy to potencjalni producenci, muszą najpierw coś sprzedać, aby móc potem kupić. Jakie jest Pana zdanie?
Kiedy słyszę, że ktoś chce sprzedawać towary ludziom z "dołu piramidy", od razu myślę, że chodzi o osiąganie zysku, sprzedając im dobra konsumenckie, których nie potrzebują. Tak być nie powinno. Na tym rynku nie powinno się zarabiać, ci ludzie potrzebują pomocy, by wydobyć się z ubóstwa.
Ja stawiam na przedsiębiorczość. Proponuję formułę przedsiębiorstwa społecznego, które będzie pomagać ubogim np. w tworzeniu miejsc pracy dla siebie, wspierać ich marketingowo, zapewniać opiekę zdrowotną. Możemy zlikwidować ubóstwo, dając ludziom do ręki odpowiednie wsparcie. Tak, aby sami zaczęli zarabiać na swoje utrzymanie.
Które z recept na walkę z ubóstwem okazują się skuteczne, a z jakich warto zrezygnować?
Ubodzy nie proszą o jałmużnę - to nie jest rozwiązanie. Stwórzmy im możliwość godziwej pracy i zarobkowania, a wtedy sami odmienią swój los. Mikrokredyt uruchamia takie "silniki gospodarcze" ludzi należących do odrzuconej społeczności. Kiedy małe sprawy dzieją się milion razy, stają się dużą sprawą.
Jak widzi Pan przyszłość Grameen Banku i podobnych instytucji? Czy można długofalowo kontynuować ich obecną działalność?
Widzę przed nimi duże możliwości wzrostu skali działania w krajach rozwijających się, jak i ekspansji w krajach rozwiniętych. Wszędzie można spotkać ubogich, którzy - pozbawieni dostępu do kredytów - padają łupem lichwiarzy.
Przyszłość świata finansów upatruję w zmianie zasad kredytowania. Bankowość nie powinna być tylko dla bogatych. Banki powinny być bardziej dostępne dla ubogich, którzy podejmują działalność zarobkową, dla drobnych przedsiębiorców.
Gdzie jest pole do innowacji?
Na przykład we współpracy Tesco Bank i Grameen utworzono w Szkocji nowy fundusz mikrokredytowy dla drobnych przedsiębiorców. Wielka Brytania obniżyła wymogi kapitałowe dla nowych banków oraz rozszerzyła możliwości działania unii kredytowych. To dobre rozwiązania, bo dają nowe możliwości kredytowania ubogich na godnych zasadach oraz łatwiejszy dostęp do kapitału ludziom młodym, którzy dopiero wchodzą na rynek pracy. Mogą być powielane w innych krajach Unii Europejskiej.
Podkreślał Pan wielokrotnie rolę odpowiedzialnego biznesu, a my w Polsce wciąż walczymy z mitem zysku jako jedynego celu działania firmy. Jak przekonać nieprzekonanych? A może CSR - zamiast niwelować - utrwala problem?
CSR opiera się na dobrych intencjach. To dobrze, jeśli korporacje chcą przeznaczyć środki na pomoc innym. Jednak CSR staje się problematyczny wtedy, gdy służy głównie wizerunkowi firmy, a po zakończeniu projektu biznes wraca do utrwalonych praktyk. Nie o to chodzi.
Skoro korporacje są gotowe na darowizny w ramach programów CSR, to niech przeznaczą środki na przedsiębiorstwa społeczne, jakie propaguję. To nie filantropia, lecz inwestycja. W moich projektach konieczne jest pełne zaangażowanie korporacji, która wchodzi do takiego przedsiębiorstwa społecznego na zasadzie venture capital. Inwestuje kapitał i know-how, może korzystać z pracowników-wolontariuszy. Upatruję przyszłość w takiej współpracy, która daleko wykracza poza tradycyjną filantropię.
Kończąc rozmowę, czy chciałby Pan coś jeszcze powiedzieć polskim Czytelnikom?
Tak. Chciałbym podkreślić, że każdy może stworzyć przedsiębiorstwo społeczne. Ono opiera się na kreatywności, na poszukiwaniu nowych rozwiązań dla istniejących problemów społecznych. Zainteresujcie się tą formułą. Rozejrzyjcie się wokół. Jeśli znajdziecie ciekawy pomysł, jak rozwiązać jeden problem społeczny - to najważniejsze, środki na realizację planu się znajdą.
O przedsiębiorstwie społecznym możecie się dowiedzieć więcej z moich książek. Piszcie do nas, przyjedźcie w listopadzie do Niemiec na Global Social Business Summit. A w Polsce będziemy mieli okazję podyskutować już niedługo, w październiku.
Rozmawiała Ewa Janikowska, wydawca książek Muhammada Yunusa w Polsce
....
Yunus mowi i czyni duzo dobra . Zawsze warto go sluchac .
Paczka od rolnika - pomysł na bezpośrednią sprzedaż żywności
Zdrowa żywność kupowana bezpośrednio od rolnika może być tańsza, a ekologiczne produkty przyciągają do gospodarstw turystów, co służy rozwojowi regionu - przekonywali w Białymstoku małopolscy rolnicy, zachęcając do promowania lokalnej żywności rolników podlaskich.
Podczas środowego seminarium w urzędzie marszałkowskim w Białymstoku przedstawiciele Lokalnej Grupy Działania Dunajec-Biała (gminy: Ciężkowice, Pleśna, Wojnicz oraz Zakliczyn w Małopolsce) opowiedzieli, jak działa pomysł tzw. paczki od znajomego rolnika - to jedna z pierwszych inicjatyw w Polsce promujących lokalną sprzedaży zdrowej żywności. Rolnicy z kilku gmin z Małopolski sprzedają tak swoje ekologiczne warzywa i owoce od 2010 roku i zachęcają do tego innych. Część z nich prowadzi również gospodarstwa agroturystyczne.
Paczki z produktami - na konkretne zamówienia - rolnicy sami dostarczają konsumentom; nie ma żadnych pośredników. Produkty mają udokumentowane pochodzenie - klient może sam przyjechać do gospodarstwa i zobaczyć, jak są uprawiane, a pod kontrolą rolnika nawet je zerwać. Dzięki temu droga zazwyczaj ekologiczna żywność może być tańsza - mówił Jan Czaja z LGD Dunajec-Biała. Zapewniał, że taka żywność przyciąga do gospodarstw turystów, w czym nie pomagały wcześniej foldery reklamowe.
Małopolscy rolnicy przekonują, że wiele osób chce kupować sprawdzoną ekologiczną żywność bezpośrednio od rolników. Zgodnie z przepisami sprzedawać można nieprzetworzone produkty roślinne i zwierzęce. Organizacją małopolskiej "paczki" zajmuje się Stowarzyszenie Grupa od Rolnika, które tworzą rolnicy (ok. dwudziestu producentów) i konsumenci. Jan Czaja poinformował, że Grupa jest w stanie dostarczać przez cały rok swoje produkty około dwustu stałym klientom, choć zapotrzebowanie jest znacznie większe. Na stronie internetowej zarejestrowanych jest ok. 1,3 tys. osób.
Dzięki unijnym dotacjom grupa kończy budowę Centrum Produktu Lokalnego, gdzie będzie można kupować i odbierać produkty. Rolnicy widzieli takie centra działające w Szkocji i korzystali z tamtych wzorców. Stowarzyszenie myśli także o budowie przechowalni produktów czy ich przetwarzaniu, by np. zimą klient mógł otrzymać przecier pomidorowy.
Najczęściej w formie paczki od rolnika kupowana jest ekologiczna marchewka, ale inne warzywa również. Jan Czaja tłumaczył, że wśród klientów dominują matki, które kupują zdrowe owoce i warzywa dla małych dzieci. Sporą grupę odbiorców stanowią też osoby cierpiące na nowotwory, które szukają żywności wyprodukowanej bez środków chemicznych. Wśród klientów jest też sporo zamożnych osób, które np. robią duże zamówienia żywności na przyjęcia. Średnia wartość jednego zamówienia to ok. 150 zł, ale bywają zamówienia o wartości kilku tysięcy złotych.
Dyrektor departamentu rolnictwa w urzędzie marszałkowskim w Białymstoku Ewa Kulikowska poinformowała, że jeśli podlascy rolnicy będą zainteresowani utworzeniem podobniej grupy oferującej klientom swoje ekologiczne produkty, urząd marszałkowski postara się o pieniądze na promocję przedsięwzięcia z Agencji Rynku Rolnego.
Niektórzy podlascy rolnicy czy właściciele kwater agroturystycznych poznali, jak wygląda lokalna sprzedaż bezpośrednia we Włoszech w rejonie Padwy i Vento. Jeździli tam z Białostocką Fundacją Kształcenia Kadr, która realizowała tematyczne projekty wspólnie z włoskimi stowarzyszeniami rolników. Skorzystali z tego rolnicy i lokalni liderzy z Białowieży, Tykocina, Drohiczyna, Bociek, Puńska, Płaskiej, Ciechanowca i Michałowa.
Z danych Podlaskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Szepietowie wynika, że w 2012 r. Podlaskie było trzecim regionem w Polsce po Zachodniopomorskim i Warmińsko-Mazurskim pod względem liczby gospodarstw ekologicznych i ich powierzchni. W regionie było wtedy 3 tys. takich gospodarstw, a ich liczba rosła.
...
Grupy konsumencko producenckie to kolejny znakomity pomysl .
Pierwszy sklep socjalny w Chełmnie
Stowarzyszenie "Przyjazna Dłoń" otworzyło w Chełmnie sklep socjalny. Jest to miejsce, gdzie każdy może przynieść coś, co przyda się innym - potrzebującym i ubogim.
- To akcja społeczna, która ma złagodzić skutki bezrobocia i biedy - mówi Violetta Gryszan, prezes Stowarzyszenia "Przyjazna Dłoń"
- Mieszkańcy mają możliwość oddawania zbędnych im rzeczy: mebli, sprzętu RTV, AGD, garnków i odzieży. Potrzebujący płacą za nie symboliczne kwoty, np. za meblościankę wyznaczono 10 zł datku - wyjaśnia Violetta Gryszan.
Zebrane pieniądze trafiają na konto stowarzyszenia. W ten sposób gromadzone są fundusze na zakup opału dla potrzebujących.
Sklep przy ulicy Biskupiej w Chełmnie jest otwarty od poniedziałku do piątku w godz. 7:00 - 15:00.
...
Bardzo cenne ...
Fundacja "Barka" ma już 25 lat
Fundacja Pomocy Wzajemnej "Barka" świętuje 25-lecie powstania. Przez ten czas z zapoczątkowanych przez nią inicjatyw skorzystało ponad 100 tys. osób – poinformowała dziś w Poznaniu współzałożycielka fundacji Barbara Sadowska.
"Barka" została założona w 1989 r. przez psychologów Barbarę i Tomasza Sadowskich. Zajmuje się pomocą osobom niepełnosprawnym, bezdomnym, opuszczającym zakłady karne, szpitale psychiatryczne, matkom wychowującym samotnie dzieci, dzieciom i młodzieży zagrożonej, osobom uzależnionym. Obecnie działa w wielu regionach Polski - to sieć ponad 30 stowarzyszeń, fundacji, spółdzielni socjalnych i spółek non-profit. Ma też zagraniczne ośrodki.
Sadowska poinformowała, że "Barka" rocznie pomaga ok. 5 tys. osób. - Zdecydowana zmiana na lepsze zachodzi u ponad połowy z nich – dodała. Podopieczni "Barki" wychodzą z bezdomności, nałogów, znajdują pracę i wracają do społeczeństwa.
Tomasz Sadowski dodał, że "Barka" jest dziś częścią ruchu społecznego, który realizuje zamysł społecznej gospodarki rynkowej. Według art. 20 Konstytucji RP jest ona podstawą ustroju gospodarczego naszego kraju.
Od początku istnienia fundacja realizuje program domów wspólnotowych. Pomagają one wrócić do normalnego życia osobom, które znalazły się w ekstremalnych sytuacjach, jak np. bezdomność. Pierwszy taki dom powstał w 1989 r. we wsi Władysławowo w Wielkopolsce. Dziś na terenie kraju działa ok. dziesięciu wspólnot, w których może zamieszkać prawie 700 osób. Ich mieszkańcy dzielą się obowiązkami, podejmują wspólnie decyzje.
Jednym z sukcesów "Barki" jest wybudowanie w 2006 r. wspólnie z samorządem Poznania podmiejskiego osiedla "Darzybór" dla bezdomnych rodzin. Osiedle zamieszkuje sto osób, część z nich pochodzi ze wspólnot założonych przez fundację.
"Barka" buduje obecnie kolejne osiedle w Chudobczycach w wielkopolskiej gminie Kwilcz - domy, na przekazanych przez fundację działkach, stawiają bezdomni, którzy przeszli wcześniej program reintegracji. W ten projekt zaangażowała się amerykańska organizacją "Habitat for Humanity". Domy będą powstawały z gliny, słomy i drewna, a w ich budowie pomogą wolontariusze.
W ubiegłym roku w Poznaniu powstało Wielkopolskie Centrum Ekonomii Solidarnej im. Cyryla Ratajskiego, które otworzyła Anna Komorowska. CES służy m.in. promocji przedsiębiorczości społecznej i rozwiązań, które od 25 lat stosuje "Barka". CES odwiedziło w pierwszym półroczu tego roku 1,5 osób.
Częścią jubileuszu fundacji będzie ogólnopolska konferencja, która rozpocznie się jutro w Poznaniu i podsumuje realizowany od 4 lat program wspierający ekonomię społeczną. Dzięki niemu powstało 35 Centrów Integracji Społecznej (CIS), 18 spółdzielni socjalnych i 5 stowarzyszeń. Ich działanie pozwoliło powrócić na rynek pracy 1,3 tys. osób. - W CIS-ach bezrobotni zdobywają wiedzę, umiejętności i odwagę do powrotu do pracy i samodzielnego życia – wyjaśnił Sadowski.
"Barka" jest obecna w Wielkiej Brytanii, Holandii, Irlandii, Grecji i Belgii, gdzie realizuje program "Powroty". Pozwala on wrócić do kraju bezdomnym emigrantom z Polski i krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Z tej pomocy przez ostatnie 5 lat skorzystało ponad 7 tys. osób.
Tomasz i Barbara Sadowscy są m.in. laureatami nagrody magazynu "Time" w konkursie "Herosi Europy", agenda ONZ ds. mieszkalnictwa przyznała im nagrodę Word Habitat Awards. Fundacja otrzymała też Nagrodę Dwudziestolecia Odrodzenia Niepodległej Polski - Pro Publico Bono, a jej założycieli odznaczył prezydent Bronisław Komorowski.
...
Bardzo pięknie brawo!
Spółdzielnie socjalne szansą dla niesłyszących
Piętnastu niesłyszących z województwa świętokrzyskiego założyło trzy spółdzielnie socjalne.
Chcą pokazać pracodawcom, którzy obawiali się ich zatrudnić, że głuchy pracownik wcale nie jest gorszy. Projekt realizowany przez Centrum Edukacji i Wsparcia "RES-GEST", to pierwsze tak innowacyjne przedsięwzięcie w Polsce
...
Znakomite wieści ...
MPiPS: w Polsce wzrasta liczba spółdzielni socjalnych
Gastronomia, zakwaterowanie, opieka zdrowotna, pomoc społeczna, edukacja - to główne obszary działalności spółdzielni socjalnych. Ich liczba systematycznie wzrasta, pod koniec 2014 r. w Polsce było ich już ponad 1300.
Pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych Jarosław Duda oraz dyrektor Departamentu Pożytku Publicznego w MPiPS Krzysztof Więckiewicz przedstawili dzisiaj posłom z komisji polityki społecznej i rodziny informację o funkcjonowaniu spółdzielni socjalnych w latach 2012-2013.
Spółdzielnie socjalne to przedsiębiorstwa prowadzone wspólnie przez grupę osób zagrożonych bezrobociem lub wykluczeniem społecznym. Głównym ich celem jest przywrócenie tworzących je osób na rynek pracy. Osoby bezrobotne, które chcą podjąć tego rodzaju działalność, mogą ubiegać się o dotację z Funduszu Pracy. Spółdzielnie tworzyć mogą też organizacje pozarządowe, podmioty kościelne i samorządy. Na koniec 2013 r. zarejestrowanych w całej Polsce było 936 spółdzielni socjalnych, a na koniec 2014 r. było ich już ponad 1300.
Większość spółdzielni socjalnych prowadziła działalność o zasięgu lokalnym i regionalnym, a 27,8 proc. z nich działała w zasięgu ogólnokrajowym. Jedynie 1,4 proc. spółdzielni prowadzi działalność międzynarodową.
Niespełna 80 proc. spółdzielni została założona przez osoby fizyczne, w większości byli to bezrobotni i niepełnosprawni. Najczęściej spółdzielnie liczą od 5 do 9 osób. Ze wsparcia wolontariuszy korzystała niemal co trzecia spółdzielnia.
Ponad 73,5 proc. spółdzielni socjalnych zadeklarowało, że współpracowało z organizacjami pozarządowymi lub przedsiębiorstwami społecznymi, najczęściej poprzez wymianę doświadczeń oraz współpracę przy realizacji pojedynczych inicjatyw lub projektów.
Najwięcej spółdzielni socjalnych zadeklarowało działalność związaną z usługami gastronomicznymi i zakwaterowaniem (18,3 proc.). Co siódma prowadziła działalność związaną z opieką zdrowotną i pomocą społeczną. Obszarem, który wskazało najmniej spółdzielni socjalnych, była działalność związana z rolnictwem, leśnictwem, łowiectwem i rybactwem.
Dyrektor Krzysztof Więckiewicz zwrócił uwagę, że przy rosnącym sektorze usług „szansą dla podmiotów ekonomii społecznej jest wejście w sferę usług użyteczności publicznej interesu ogólnego, tym bardziej że (…) przy starzejącym się społeczeństwie pojawiają się nowe potrzeby i nowe szanse na rozwój usług”.
Całkowite przychody spółdzielni socjalnych w 2013 r. były zróżnicowane. Niemal co piąta spółdzielnia osiągnęła przychody między 50 tys. zł a 100 tys. zł. Niewiele mniej liczną grupę (17,4 proc.) stanowiły spółdzielnie o rocznym przychodzie, w przedziale między 10 tys. a 50 tys. Niespełna 14 proc. spółdzielni w 2013 r. nie osiągnęło żadnych przychodów lub poniosło stratę.
62 proc. spółdzielców socjalnych uważa, że obowiązujące akty prawne nie sprzyjają rozwojowi spółdzielni, a niemal trzy czwarte uważa za konieczne przeprowadzenie nowelizacji przepisów ustawy o spółdzielniach socjalnych. Najczęściej wskazywaną propozycją było umożliwienie spółdzielniom socjalnym prowadzenie księgowości w formie uproszczonej. Drugą najczęściej zgłaszaną propozycją było wprowadzenie zmian do ustawy Prawo zamówień publicznych w kwestii prawnego zobligowania jednostek samorządu terytorialnego do stosowania klauzul społecznych w postępowaniach o udzielenie zamówienia publicznego.
Ponadto spółdzielcy proponowali zmianę nazewnictwa poprzez usunięcie członu "socjalna" lub zniesienie obowiązku umieszczania wyrażenia "spółdzielnia socjalna" w nazwie spółdzielni oraz zmniejszenie liczby osób mogących założyć spółdzielnię (np. do trzech).
Jarosław Duda przyznał, że konieczne jest wprowadzenie zmian w prawie, które ułatwią rozwój spółdzielczości. Jako szczególnie istotnie wskazał wprowadzenie księgowości w formie uproszczonej. Mówiąc o spółdzielczości socjalnej, Jarosław Duda dodał, że w przyszłości, m.in. dzięki zmianom w społecznym postrzeganiu spółdzielczości oraz w efekcie koniecznych zmian w prawie, spółdzielczość socjalna to będzie "bardzo istotny segment zatrudnieniowy, ale też resocjalizacyjny, w tym sensie, że tam znajdą miejsce ci, którzy w innych podmiotach ekonomicznych nie mieliby tego miejsca".
...
Serce rosnie . Nie dosc ze spoldzielnie to jeszcze socjalne .
PrawoPL.pl
Jak prawidłowo dokonać likwidacji spółdzielni socjalnej?
„Jestem prezesem Spółdzielni Socjalnej Moto Piask. Postanowiliśmy wspólnie z członkami zarządu o likwidacji naszej spółdzielni, ponieważ nie wystarcza nam na opłaty ZUS-u, księgowości oraz Vat-u, a nie chcemy popaść w długi i mieć jeszcze większe problemy finansowe. Zaczęliśmy od zwolnienia się w spółdzielni jako pracownicy. Jaki kolejny krok należy wykonać? Czy trzeba powołać likwidatora? Jakie są to koszty? Jakie kolejne działania powinno się wykonać w kierunku likwidacji naszej spółdzielni?”
Spółdzielnia socjalna może być zlikwidowana decyzją członków o likwidacji. Jednakże istnieją jeszcze inne przyczyny likwidacji spółdzielni socjalnej szczegółowo określone w art. 113 § 1 pkt 1 i 3 ustawy Prawo spółdzielcze, a ponadto w przypadku:
1) zaprzestania używania w nazwie oznaczenia „Spółdzielnia Socjalna”;
2) zmniejszenia się liczby członków poniżej pięciu w przypadku osób fizycznych i dwóch w przypadku osób prawnych lub zwiększenia powyżej pięćdziesięciu, z zastrzeżeniem art. 5 ust. 3 ustawy o spółdzielniach socjalnych;
3) przekroczenia limitu, o którym mowa w art. 5 ust. 6 ustawy o spółdzielniach socjalnych;
4) naruszenia zasad podziału nadwyżki bilansowej określonych w art. 10 ustawy o spółdzielniach socjalnych;
5) niespełnienia warunku określonego w art. 5a ust. 1 ustawy o spółdzielniach socjalnych;
W przypadku, kiedy to członkowie nie chcą dalej prowadzić spółdzielni i podejmą w tym zakresie stosowną uchwałę stosując się do wytycznych odnoszących się do większości głosów oraz ilości głosowań i odstępu pomiędzy nimi, następnym krokiem jest podjęcie uchwały o wyborze likwidatora, najkorzystniej dokonać tego podczas drugiego walnego zgromadzenia. Konieczność ustanowienia likwidatora dyktowana jest art. 1 ust. 2 ustawy o spółdzielniach socjalnych w związku z art. 113 § 2 Prawo spółdzielcze. Należy pamiętać, że likwidatorem spółdzielni może być członek ostatniego zarządu lub inne osoby wybrane przez walne zgromadzenie, w tym także osoba prawna. Likwidator może nie być członkiem spółdzielni. Z likwidatorem można zawrzeć umowę na wykonanie czynności likwidacyjnych (zgodnie z zasadami zawierania umów z członkiem zarządu spółdzielni).
Głównym zadaniem likwidatora (ew. likwidatorów) będzie oczywiście przeprowadzenie postępowania likwidacyjnego, czyli likwidator zobowiązany jest stopniowo „wygaszać” działalność spółdzielni, aż do jej zakończenia. Musi przy tym ściągnąć wierzytelności, uregulować zobowiązania oraz zagospodarować jej majątek. Należy wiedzieć, że w przypadku likwidacji spółdzielni socjalnej, której powstanie zostało sfinansowane ze środków publicznych, środki pozostające po spłaceniu zobowiązań, złożeniu do depozytu stosownych sum zabezpieczających należności sporne lub niewymagalne i po wydzieleniu kwot przeznaczonych na wypłaty udziałów, nie więcej niż 20% środków dzieli się między członków, pozostałą część przekazuje się na Fundusz Pracy.
Jeśli spółdzielnia socjalna nie korzystała ze środków Funduszu Pracy, środki dzieli się w całości pomiędzy jej członków. Środki mogą także zostać przekazane na rzecz organizacji pozarządowych, realizujących zadania określone w ustawie o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie, na rzecz właściwego związku rewizyjnego spółdzielni socjalnych, lub dla innych spółdzielni socjalnych.
Likwidator powinien niezwłocznie po wyznaczeniu go:
1. zgłosić do Krajowego Rejestru Sądowego wniosek o wpisanie otwarcia likwidacji spółdzielni, jeżeli nie zostało to jeszcze dokonane, i zawiadomić o tym związek rewizyjny, w którym spółdzielnia jest zrzeszona, oraz Krajową Radę Spółdzielczą;
2. powiadomić banki finansujące spółdzielnię oraz organy finansowe o otwarciu likwidacji spółdzielni;
3. ogłosić w Monitorze Spółdzielczym zawiadomienie o otwarciu likwidacji spółdzielni i wezwać wierzycieli do zgłoszenia wierzytelności w terminie trzech miesięcy od dnia tego ogłoszenia;
4. przystąpić do sporządzenia sprawozdania finansowego na dzień otwarcia likwidacji oraz listy zobowiązań spółdzielni;
5. sporządzić plan finansowy likwidacji i plan zaspokojenia zobowiązań.
Po złożeniu wniosku do KRS-u około miesiąca czasu czeka się na postanowienie w sprawie likwidacji. Po ok. miesiącu czasu po postanowieniu następuje wykreślenie z KRS-u. Należy pamiętać, iż spółdzielnia postawiona w stan likwidacji na podstawie art. 113 § 1 pkt 3 (Prawo spółdzielcze) może, przed upływem roku od dnia podjęcia drugiej uchwały walnego zgromadzenia o likwidacji przywrócić swoją działalność na podstawie uchwały walnego zgromadzenia podjętej większością 3/4 głosów. Zarząd lub likwidator powinni uchwałę o przywróceniu działalności spółdzielni zgłosić niezwłocznie do Krajowego Rejestru Sądowego, dołączając odpis protokołu walnego zgromadzenia. Dokonany wpis sąd ogłasza w Monitorze Spółdzielczym.
Magdalena Wojtas – prawnik
Lex Patronum Kancelaria Prawna Kraków
Podstawa prawna:
Ustawa z dn. 16.09.1982 r. Prawo spółdzielcze - Dz.U. z 2013 r. poz. 1443.
Ustawa z dn. 27.04.2006 r. o spółdzielniach socjalnych - Dz.U z 2006 r. Nr 94, poz. 651 z późn. zm.
...
Warto wiedziec .
PrawoPL.pl
Jak poprawnie zarządzać spółdzielnią socjalną?
"Reprezentuję spółdzielnię socjalną, w której na koniec miesiąca lutego odszedł jeden z pięciu członków, a dokładnie zostało przyjęte jego wypowiedzenie. Ile czasu spółdzielnia może istnieć przy czterech członkach i po przystąpieniu nowego członka do spółdzielni ile może być niezatrudniony z powodu braku zleceń?"
Warunkiem obligatoryjnym założenia spółdzielni socjalnej jest zebranie odpowiedniej ilości jej członków, która według art. 5 ust. 1 ustawy o spółdzielniach socjalnych nie może być mniejsza niż pięć, jeżeli założycielami są osoby fizyczne, i dwa, jeżeli założycielami są osoby prawne.
W trakcie istnienia i działalności spółdzielni socjalnej liczba jej członków może ulec zmianie z różnych przyczyn np. gdy jeden z członków spółdzielni zrezygnuje z członkostwa lub zostanie go pozbawiony, lub nowa osoba zechce zostać jej członkiem. Najważniejsza kwestią jest, żeby liczba członków nie spadła poniżej 5 osób i nie przekroczyła 50 (wyjątkiem są spółdzielnie socjalne przekształcone ze spółdzielni inwalidów lub niewidomych).
Jeżeli liczba członków spółdzielni spadnie poniżej ustawowo przewidzianych wymogów to zachodzą przesłanki do jej likwidacji. Jedną z takich przesłanek jest zmniejszenie się liczby członków poniżej pięciu w przypadku osób fizycznych i dwóch w przypadku osób prawnych lub zwiększenia powyżej pięćdziesięciu, z zastrzeżeniem art. 5 ust. 3 ustawy o spółdzielni socjalnej. W przypadku pomniejszenia liczby członków spółdzielni i nie uzupełnienia tej w tym samym czasie należy zgłosić do KRS otwarcie likwidacji. Jeżeli skład spółdzielni zostanie uzupełniony zarząd lub likwidator powinni uchwałę o przywróceniu działalności spółdzielni zgłosić niezwłocznie do Krajowego Rejestru Sądowego.
Możliwość zatrudnienia członka spółdzielni na podstawie umowy zlecenia istnieje tylko w tedy gdy przewiduje to statut. Spółdzielnia i członek spółdzielni mają obowiązek pozostawania ze sobą w stosunku pracy jak i umowy zlecenia (gdyż w tym przypadku stosujemy przepisy dotyczące stosunku pracy). Odmowa nawiązania stosunku pracy/umowy zlecenia lub pozostawania w takim stosunku stanowi naruszenie istotnych praw i obowiązków wynikających ze stosunku członkostwa.
W razie nienawiązania stosunku pracy/umowy zlecenia z winy spółdzielni, członek może dochodzić przez cały czas trwania członkostwa zawarcia spółdzielczej umowy o pracę. Niezależnie od tego może on, w ciągu roku od dnia powstania członkostwa, dochodzić odszkodowania według przepisów prawa cywilnego.
Magdalena Wojtas – prawnik
Lex Patronum Kancelaria Prawna Kraków
Podstawa prawna:
1. Ustawa z dn. 27.04.2006 r. o spółdzielniach socjalnych - Dz.U z 2006 r. Nr 94, poz. 651 z późn. zm.
...
Może się przydać.
Browar Spółdzielczy otwarto w Pucku. "Działamy non-profit"
6 lipca 2015, 11:29
Zatrudnia 12 osób niepełnosprawnych i jest szóstą tego typu firmą na świecie i pierwszą w Polsce. W Pucku oficjalnie otwarto Browar Spółdzielczy. W ciągu weekendu odwiedziło go kilkaset osób.
Browar Spółdzielczy to efekt działań spółdzielni socjalnej Dalba, której pomysł zdobył już uznanie nie tylko w kraju, ale również za granicą. - Działamy non-profit, robimy to dla przyjemności, a przy okazji dajemy pracę absolwentom puckich Warsztatów Terapii Zajęciowej - mówi pomysłodawcy browaru, Janusz Golisowicz i Agnieszka Dejna. - Warzymy nie tylko piwo, ale warzymy tak naprawdę wielką zmianę społeczną - podkreślają.
Browar Spółdzielczy to też nawiązanie do historii Pucka - był okres gdy w mieście działało jednocześnie siedem browarów.
Firma nadal się rozwija. Obecnie zatrudnia 12 osób niepełnosprawnych, ale we wrześniu Browar będzie potrzebował kolejnych pracowników, bo planuje uruchomienie 20-kranowego multitapu w Gdańsku. Zatrudnienie ma tam znaleźć kolejne 6 osób. Z kolei w Pucku - przy siedzibie browaru otwarty jest sezonowy punkt sprzedaży.
Browar Spółdzielczy w Pucku jest w stanie wyprodukować miesięcznie 8 tys. litrów piwa. Obecnie ma w ofercie cztery gatunki.
radiogdansk.pl
....
Brawo pięknie!
Poznań: otwarto restaurację tworzoną przez osoby długotrwale bezrobotne
- istock
Pstrąg kiekrzański i gicz jagnięca to specjały otwartej w Poznaniu restauracji „Wspólny Stół”, współtworzonej przez osoby wychodzące z nałogów i długotrwale bezrobotne. Dzięki tej inicjatywie osoby wykluczone społecznie mają szanse na zdobycie pracy.
Według twórców restauracji - „Wspólny stół” to miejsce, w którym łączy się miłość do jedzenia, ludzi i chęć pomocy osobom wykluczonym społecznie, których sytuacja na rynku pracy jest szczególnie trudna.
REKLAMA
Restauracja na poznańskiej Śródce powstała w ramach działalności poznańskiej Fundacji Pomocy Wzajemnej Barka w odniesieniu do projektów przedsiębiorczości społecznej. W ciągu ostatnich trzech lat fundacja stworzyła 11 spółdzielni socjalnych, w tym pięć w samym Poznaniu. Jedną z nich jest właśnie spółdzielnia „Wspólny Stół”, prowadzona m.in. przez Marię Sadowską.
- Obecnie zatrudniamy 12 osób, z czego połowę stanowią osoby długotrwale bezrobotne, powracające na rynek pracy. Są to panie, które nie pracowały nawet kilkanaście lat, z różnych powodów; problemów rodzinnych, walki z uzależnieniami, które są często w wieku przedemerytalnym – powiedziała Polskiej Agencji Prasowej Sadowska.
Druga grupa pracowników to studenci, którzy swoim zaangażowaniem wspierają działalność restauracji.
Głównym elementem wyposażenia lokalu jest długi, pięciometrowy, dębowy stół, przy którym zasiąść może niemal 20 osób. Stół ma także swój wymiar symboliczny – jak mówią twórcy restauracji – ma być miejscem, przy którym każdy, pomimo różnorodności czuje się dobrze, i przy którym każdy jest równy.
Jak podkreśliła Sadowska, restauracja ma udowadniać, że osoby, które przez bardzo długi czas były w trudnej sytuacji, także mogą stworzyć coś „na niezwykle wysokim poziomie”. Mimo to, restauracja ma być miejscem przyjaznym dla każdego mieszkańca, w którym poza wykwintnymi daniami można będzie zjeść także gołąbki czy pierogi.
- Nie chcieliśmy rzucać naszych pracowników od razu na głęboką wodę i wiedzieliśmy też, że panie mają większe ambicje i stać je na coś więcej niż np. zwykły bistro bar. Szefem kuchni jest u nas Marcin Banaś, który wszystko spaja i służy profesjonalną radą i pomocą – podkreśliła.
Sadowska zaznaczyła również, że osoby długotrwale bezrobotne borykają się z wieloma problemami na rynku pracy. Z jednej strony – jak zauważyła – osobom tym po latach przerwy brakuje doświadczenia, specjalistycznego i kierunkowego wykształcenia albo są skazane na pracę bez umowy.
- W naszym regionie są miejsca pracy, ale pracodawcy niechętnie takie osoby zatrudniają. Bywa też, że one same mają pewne obawy przed podjęciem zatrudnienia i reaktywizacją zawodową. Dużą rolę odgrywają tu też stereotypy. Mówi się, że osoby długotrwale bezrobotne i walczące z nałogami same są sobie winne i po prostu nic się im nie chce - powiedziała.
- Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, że to osoby, które w życiu wycierpiały bardzo wiele i każda z nich ma swoją historię – podkreśliła Sadowska.
Restauracja „Wspólny Stół” jest kolejnym miejscem, które w ostatnim czasie powstało w Poznaniu przy udziale spółdzielni socjalnych, wspierających na rynku pracy różne grupy społeczne. Od kilku tygodni w centrum miasta działa „Dobra Kawiarnia”, którą współtworzą osoby z niepełnosprawnością intelektualną.
...
Pieknie.
Spółdzielnie socjalne coraz popularniejsze
- Shutterstock
Spółdzielnie socjalne stają się panaceum na bezrobocie. Długotrwale bezrobotni najczęściej tworzą firmy usługowe sprzątające, cateringowe lub opiekują się osobami starszymi. Nie brakuje też usług wysokospecjalistycznych jak tworzenie stron internetowych.
Wysiłek opłaca się. Bezrobotni organizują się, zyskują szkolenia zawodowe, wsparcie i pracę, której utrzymanie zależne jest od ich wysiłku. Odzyskują też wiarę w swoje możliwości i co istotne są zatrudnieni na podstawie o umowy o pracę.
REKLAMA
Z roku na rok rośnie liczba spółdzielni socjalnych w kraju. W połowie 2014 roku było ponad 1000, obecnie ponad 1300. Najwięcej jest ich w Wielkopolsce, najmniej w woj. opolskim.
...
Pieknie,