Tak Bóg odkupił człowieka .
Serwis znalezionych frazLinki
- Ashley...
- Seksualność Człowieka J. Bancroft - Nowe podręczniki OKAZJA
- "SEKSUALNOŚĆ CZŁOWIEKA" J. BANCROFT - OKAZJA! NOWA
- Europejski Kongres Praw Człowieka
- Człowiek ze swej natury jest religijny !
- Bóg naprawił moje życie Warto postępować według słów Bożych
- Człowiek i praca...
- Bóg wyrwał mnie z dna zmienił moje życie na lepsze
- Kurs jazdy konnej na UAM!
- SSC - Specjalista ds. ksiÄgowoĹci z niemieckim
- IOS - kiedy?
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pianina.htw.pl
Ashley...
Nadszedl czas aby przedstawic kolejne wielkie objawienie wspolczesne . Objawienie przez Boga Marii Valtorcie zycia Jezusa . Pisalem juz o tych objawieniach . Sa tak piekne tak prawdziwe ze trudno aby nie zachwycily . Nie ma nic madrzejszego w literaturze niz objawienia . Tu oczywiscie Biblia na czele objawien .
21. KONANIE I POJMANIE W GETSEMANI
Napisane 16 marca 1945. A, 11534-11575
Droga jest całkiem cicha. Jedynie woda spływająca ze źródła do kamiennego zbiornika przerywa głębokie milczenie. Wzdłuż murów domów, od strony wschodniej, panuje jeszcze ciemność, lecz z drugiej strony księżyc zaczyna bielić wierzchołki domów. Tam gdzie droga się rozszerza, formując mały placyk, mleczna i srebrzysta jasność księżyca zstępuje, by upiększyć kamyki i ziemię drogi. Pod licznymi jednak archiwoltami – prowadzącymi od domu do domu, podobnymi do podniesionych mostów lub do podpór dla tych starych domów – panuje całkowita ciemność. [Domy] posiadają nieliczne otwory od strony ulicy. O tej porze wszystkie są zamknięte i mroczne, jakby były domami opuszczonymi. Czerwieniejąca pochodnia, niesiona przez Szymona, płonie szczególnie żywo i bardzo przydaje się [w panującej ciemności]. Twarze, w tym czerwonym poruszającym się świetle, wyraźnie się uwydatniają i wszystkie ukazują różne stany dusz.
Tym razem mamy poemat . Czyli piekne literacko opisy . To juz nie sa objawienia pastuszkom proste i oszczedne . Tu mamy prawdziwa literature . Wiec mamy zbudowany opis ktory oddaje chwile . Valtorta to widziala w duszy .
Najbardziej poważna i najspokojniejsza jest twarz Jezusa. Zmęczenie jednak postarzyło ją i sprawiło, że widać na niej niezwyczajne rysy, które już ukazują przyszły wizerunek utrwalony w śmierci. [/b
Poniewaz cale zycie tu na ziemi Syna Bożego bylo po to aby odkupic grzech Adama i Ewy . Zatem cale nosilo znamie męki .
[b] Jan, idący przy Nim, spogląda na wszystko, zdziwiony, zasmucony. Można by rzec: dziecko przerażone jakimś usłyszanym opowiadaniem lub jakimiś budzącymi lęk zapowiedziami – dziecko, które prosi o pomoc kogoś, o kim wie, że jest większy od niego. Któż jednak może mu pomóc?
Najmloszy apostol ...
Szymon, który znajduje się z drugiej strony Jezusa, ma oblicze nieprzeniknione, mroczne – kogoś, kto roztrząsa straszliwe myśli. Jest jedynym, który po Jezusie, ma wygląd pełen godności.
Widzimy rozne charaktery i rozne stopnie dojrzalosci ducha .
Inni, w dwóch stale zmieniających się grupach, są w stanie wrzenia. Od czasu do czasu ochrypły głos Piotra lub barytonowy Tomasza podnosi się, brzmiąc dziwnie. Potem ściszają głosy, jakby bali się tego, co mówią. Dyskutują o tym, co trzeba zrobić, i jeden proponuje to, drugi – tamto. Wszystkie propozycje upadają jednak, gdyż naprawdę ma się rozpocząć “godzina ciemności” i osądy ludzi pozostają zamroczone i zmącone.
Czyli niepokoj . Nachodzace zlo . Zawsze maci umysl gdy tylko byliscie w takim stanie .
«Trzeba mi to było powiedzieć wcześniej» – oburza się Piotr.
«Ale nikt nie mówił. Nawet Nauczyciel...»
«Tak! Właśnie On by ci o tym mówił... Ależ, bracie! Wydaje się, że Go nie znasz!...»
«Odczułem jakiś niepokój i powiedziałem: “Chodźmy z Nim umrzeć”. Pamiętacie? Lecz – na naszego Najświętszego Boga – gdybym wiedział, że to Judasz, syn Szymona!...» – grzmi Tomasz groźnym głosem.
«I co byś zrobił?» – pyta Bartłomiej.
«Ja? Zrobiłbym to i teraz, gdybyście mi pomogli!»
«Co? Poszedłbyś go zabić? Dokąd?»
!!! Takie to byly dyskusje bo Valtorta ogladala to na zywo !
«Nie. Uprowadziłbym Nauczyciela. To prostsze.»
«Nie odszedłby!»
«Nie pytałbym Go, czy chce iść. Uprowadziłbym Go tak, jak się porywa niewiastę.»
«To nie byłby zły pomysł!» – mówi Piotr. I idzie szybko do tyłu, dołączając do grupy dwóch synów Alfeusza, którzy wraz z Mateuszem i Jakubem rozmawiają po cichu jak spiskowcy.
Mysleli po ludzku . Byla to milosc ale szalona ! Jak mozna dzialac wbrew Bogu nawet z milosci ! Widzimy tu realny obraz apostolow . Tacy byli .
«Posłuchajcie: Tomasz mówi, żeby uprowadzić Jezusa. Wszyscy razem. Można by... z Get-Samni przez Betfage do Betanii, a stamtąd... gdzieś... w jakieś miejsce. Zrobimy to? Jak już On będzie w bezpiecznym miejscu, powrócimy i zgładzimy Judasza.»
«To bezużyteczne. Cały Izrael jest pułapką» – odzywa się Jakub, syn Alfeusza.
«A teraz ona jest już bliska zamknięcia. To zrozumiałe, zbyt wiele nienawiści!» [– mówi Mateusz.]
«Ależ, Mateuszu! Rozwścieczasz mnie! Miałeś więcej odwagi, gdy byłeś grzesznikiem! Filipie, mów!» [– odzywa się Piotr.]
To dlatego Jezus powiedzial do Piotra idz precz szatanie bo myslisz po ludzku . ONI NAPRAWDE PLANOWALI NIE DOPUSCIC DO SMIERCI JEZUSA NAWET PRZEMOCA GO PORYWAJAC ! To nie za jakies glupie slowa Jezus mowil tak ostro . On znal ich dusze . Na zdrowy rozum ... Gdyby Go porwali nie bylo by zbawienia ! Czyli by zaszkodzili ! Widzimy ze dobre intencje nawet u swietych sa na nic GDY BEZ BOGA ! Tylko szkodza . To uczy nas ze zawsze trzeba tylko z Bogiem !
Filip, który idzie zupełnie sam i wydaje się rozmawiać ze sobą, podnosi głowę i zatrzymuje się. Piotr dochodzi do niego i rozmawiają. Potem dochodzą do grupy.
«Według mnie najlepszym miejscem byłaby Świątynia» – mówi Filip.
«Szalony jesteś? – krzyczą kuzyni, Mateusz i Jakub – przecież tam chcą Jego śmierci!»
«Ciii! Po co ten hałas!? Wiem, co mówię. Oni szukają Go wszędzie, ale nie tam. Ty i Jan macie dobre stosunki ze sługami Annasza. Da się dobrą garść złota... i wszystko załatwione. Wierzcie! Najlepsze miejsce, aby ukryć kogoś, kogo się szuka, to dom dozorcy więzienia.»
Widzimy tu zupelnie ludzkie kombinacje jak w zyciu ! Apostolowie to byli zwykli ludzie !
«Ja bym tego nie robił – mówi Jakub, syn Zebedeusza. – Posłuchaj też innych, najpierw Jana. A jeśli potem zatrzymają Go? Nie chcę, żeby ktoś powiedział, że to ja jestem zdrajcą...»
«Nie myślałem o tym. A więc?» – Piotr jest załamany.
«Ja mówię, że trzeba zrobić jedną rzecz z litości, jedyną, jaką możemy: oddalić Matkę» – mówi Juda, syn Alfeusza.
«Dobrze! Ale... Kto tam pójdzie? Co Jej powiedzieć? Idź ty, Jej krewny.»
«Ja zostaję z Jezusem. To Moje prawo. Idź ty.»
«Ja?! Uzbroiłem się w miecz, żeby umrzeć jak Eleazar. Przejdę przez legiony, by obronić mojego Jezusa... a uderzę bez umiaru. Jeśli zabije mnie siła tych, którzy są liczniejsi, nie szkodzi. Ja będę Go bronił» – stwierdza Piotr.
Piotr byl porywczy . Najpierw przysiegal zginac potem powiedzial ,,nke znam tego czlowieka" . Byl niedojrzaly .
«Czy jednak jesteś pewien, że to Iskariota?» – pyta Filip Tadeusza.
«Jestem pewien. Żaden z nas nie ma serca węża. Tylko on... Idź, Mateuszu, znaleźć Matkę i powiedz Jej...»
«Ja? Oszukiwać Ją? Widzieć Ją, nic nie wiedzącą, przy sobie, a potem?... O, nie! Jestem gotów umrzeć... nie oszukam jednak tej gołębicy...»
Nawet kombinowali jak oszukac Matkę Bożą tylko zaden nie mial odwagi . Chciec dobra wbrew Bogu to zawsze prowadzi do dewiacji .
Głosy zlewają się w szepcie.
«Słyszysz? Nauczycielu, kochamy Cię» – mówi Szymon.
«Wiem o tym. Nie potrzebuję tych słów, aby to wiedzieć. Chociaż dają one pokój sercu Chrystusa, ranią jednak Jego duszę.»
Jezus znal mysli i dusze wszystkich ale jednoczesnie reagowal na slowa bardziej nawet niz zwykly czlowiek bo byl bez grzechu . Czyli wiedzac ze Go kochaja bynajmniej nie ,,nudzil sie" gdy to mowili . To powodowalo Jego glebokie wzruszenie i radosc i bol .
«Dlaczego, mój Panie? To są słowa miłości.»
«Miłości całkowicie ludzkiej. Zaprawdę, przez te trzy lata nic [z wami] nie uczyniłem, bo jesteście jeszcze bardziej ludźmi niż w pierwszej godzinie. Fermentują w was dziś wieczorem wszystkie najbardziej błotniste zaczyny. Ale to nie wasza wina...»
W chwili kryzysu niestety wyszly ich wady . Kombinowali jak kazdy poganin by to robil i to byl bol Jezusa ze tak malo byli uswieceni . Ale to wina grzechu pierworodnego .
«Ocal się, Jezu!» [– błaga Jan.]
«Ocalam się.»
Jakie slowa ! Im chodzi o zycie doczesne . Jemu o wieczne ...
«Tak? O, mój Boże, dziękuję! – Jan wydawał się zwijającym się i usychającym kwiatem, który teraz staje się ponownie świeży na swej łodydze. – Powiem to innym. Dokąd idziemy?»
«Ja na śmierć, wy – do Wiary.»
Zle zrozumial , po ludzku .
«Ale czy nie powiedziałeś właśnie, że się ratujesz?» – umiłowany uczeń jest na nowo przygnębiony.
«Ratuję się, istotnie, ocalam się. Gdybym nie był posłuszny Ojcu, zginąłbym. Jestem posłuszny, zatem ocalam siebie. Ależ nie płacz tak! Jesteś mniej dzielny od uczniów tego filozofa greckiego, o którym mówiłem ci pewnego dnia. Oni pozostali przy swym nauczycielu, który umierał od cykuty, aby go umocnić swym mężnym bólem. Ty... wydajesz się dzieckiem, które utraciło ojca.»
Slynna sprawa Sokratesa !
....
SOKRATES (469-399 p.n.e.): grecki filozof, ateńczyk, jeden z najsłynniejszych myślicieli starożytności, nauczyciel m.in. Platona i Ksenofonta. Sam nie pozostawił żadnych prac pisanych a jego dialogi i nauki znamy jedynie z dzieł innych mu współczesnych, m. in. Platona ("Dialogi"). Twórca metody żywego dialogu zwanej sokratyczną: elenktycznej (część krytyczna - zbijanie argumentów rozmówcy) oraz majeutycznej (położniczej) zwanej obecnie heurystyczną (część konstruktywna - pomoc w dochodzeniu do prawdy) (3, 4, 8, 11, 17, 26)
Oskarżony o bezbożność oraz o demoralizowanie młodzieży, 70-letni Sokrates zostaje w roku 399 p.n.e skazany za to na śmierć przez ludowy sąd przysięgłych. Pytany o sposób wykonania wyroku wybiera wypicie trucizny (3, 4, 11). Platon mimo, że nie był naocznym świadkiem śmierci Sokratesa (był wówczas chory), daje w "Dialogach" ("Fedon") opis ostatnich chwil jego życia (11, 19). Po wyroku Sokrates przez 30 dni pozostaje w więzieniu. Odwiedzany przez swych uczniów prowadzi z nimi dysputy filozoficzne, odmawiając równocześnie skorzystania z proponowanej mu przez nich ucieczki. W dniu wykonania wyroku wygłasza rozprawę o nieśmiertelności duszy, po czym wypija truciznę podaną mu przez egzekutora - "wysłannika Jedenastu" (3, 4, 8, 11, 19, 25) .
(Z internetu)
....
Faktycznie duze podobienstwo ! Mord sadowy na Sokratesie przypomina dokladnie mord na Jezusie . Jest symbolem i zapowiedzia tej Jedynej Ofiary. Tez go zamordowali i nie uciekl przed nikczemnym sadem ,,ludowym" . Jezus to przywolal aby pokazac ze on tez nie ucieknie . SOKRATES PRZED SMIERCIA WYGLOSIL ROZPRAWE O NIESMIERTELNOSCI DUSZY ! CZYLI WIEDZIAL ZE NIE UNICESTWIA GO ! Wiedzial ze nie unicestwia go bo byl z nim Bóg . Bóg dzialal wsrod pogan tez . To jest znak symbol i proroctwo Jezusa w nauce pogan . Sa takie wspaniale symbole Jezusa w kulturze pogan . Bóg dziala tez wsrod pogan jak widac . Osoby wybitne i dobre ida Jego sladami . Takie wspaniale przyklady sa w kazdej cywilizacji bo wszedzie dziala Bóg . Sokrates to pewnie najpiekniejszy taki symbol bo zyciem zaswiadczyl dobro . Nie uciekl od cierpienia jak to robia ,,wszyscy" ale je przyjal z godnoscia . Dlatego Jezus o nim mowi ze tak bardzo przypomina to Jedyną Ofiarę ... Pokazuje to ze zachowanie zycia za wszelka cene nie jest celem godnym czlowieka . Bo sa sprawy wazniejsze niz ratowanie zycia za wszelka cene . Zawsze celem najwyzszym jest Dobro czyli Bóg i nigdy za zadne skarby nie wolno się Bogu sprzeniewierzyc . Choc to kosztuje ...
«A czy tak nie jest? To więcej niż gdybym tracił mego ojca! Ja tracę Ciebie...»
«Nie tracisz Mnie, bo nadal Mnie kochasz. Stracony jest człowiek, który jest odłączony od nas przez zapomnienie na ziemi i przez sąd Boga poza nią. My jednak nie zostaniemy rozdzieleni. Nigdy. Ani przez jedno, ani przez drugie.»
Czlowiek stracony jest tylko w piekle . W zadnym innym wypadku ! A od Boga nikt i nic czlowieka nie oderwie gdy tego nie chce !
Jan jednak nie słucha wyjaśnień.
!!! A oni ciagle po ludzku czyli pogansku . To ze Jezus mowil nie znaczy ze docieralo ...
Szymon podchodzi jeszcze bliżej Jezusa i mówi mu po cichu:
«Nauczycielu... ja... Szymon Piotr i ja mamy nadzieję uczynić coś dobrego... ale... Ty, który wiesz wszystko, powiedz mi: jak myślisz, za ile godzin zostaniesz ujęty?»
«Zanim księżyc dojdzie do szczytu łuku [swej drogi].»
Oczywiscie Jezus Bóg znal wszystko co do minuty sekundy i dokladniej jeszcze . Nieskonczenie .
Zelota czyni gest bólu i zniecierpliwienia, by nie rzec – gniewu.
«Zatem wszystko było daremne... Nauczycielu, wyjaśnię Ci. Niemal wyrzucałeś Szymonowi Piotrowi i mnie, że Cię pozostawiliśmy samego w tych ostatnich dniach... Ale oddalaliśmy się dla Ciebie... Z miłości do Ciebie. Piotr, w noc poniedziałkową, pod wrażeniem Twoich słów, przyszedł do mnie, gdy spałem, i powiedział: “Ty i ja... tobie ufam... musimy coś zrobić dla Jezusa. Nawet Judasz powiedział, że chce się tym zająć”. O! Dlaczego wtedy nie zrozumieliśmy? Dlaczego Ty nic nam nie powiedziałeś? Ale powiedz mi: nikomu tego nie powiedziałeś? Naprawdę nikomu? Być może pojąłeś to dopiero przed kilkoma godzinami?»
«Zawsze o tym wiedziałem. Jeszcze zanim był w gronie uczniów. I żeby jego zbrodnia nie była doskonała – w tym co Boże i w tym co ludzkie – usiłowałem na wszelkie sposoby oddalić go ode Mnie. Ci, którzy chcą, żebym umarł, są katami Boga. On, Mój uczeń i przyjaciel, jest także Zdrajcą, katem człowieka. Jest Moim pierwszym katem. Zadawał Mi bowiem śmierć już przez trud posiadania go przy Mnie, przy Moim stole, i zmuszania Mnie do chronienia go przed wami.»
Judasz byl na siłę. Jezus chcial sie go pozbyc ale on sie przykleił . Apostolowie mogli by go latwo zabic nawet gdyby wiedzieli tylko ze nie od tego byli apostolowie a Jezus nie po to przyszedl aby wybic swoich wrogow . TYLKO ZBAWIC ! Jakby ich nie chcial to by ich nie stwarzal ! To Bóg !
«I nikt o tym nie wie?»
«Jan [wie]. Powiedziałem mu to pod koniec wieczerzy. Ale co zrobiliście?»
Jezus pyta choc wie . Ale chce aby to wypowiedzieli .
«A Łazarz? Czy on naprawdę nic nie wie? Dziś byliśmy u niego, bo przybył zaraz rano, ofiarował [baranka] i odszedł. Nie zatrzymał się nawet w swym pałacu i nie poszedł do Pretorium, a zawsze tam chodził, gdyż przejął ten zwyczaj po ojcu. A Piłat, wiesz to, jest w tych dniach w mieście...»
«Tak. Wszyscy tu są. Jest Rzym, nowy Syjon, wraz z Piłatem. Jest Izrael z Kajfaszem i Herodem. Jest cały Izrael, bo Pascha zgromadziła dzieci tego ludu u stóp ołtarza Bożego... Widziałeś Gamaliela?» [– mówi Jezus.]
Rzym nowy Syjon czyli chodzi o to ze Rzymian sa nowym narodem wybranym . Ci ktorzy zbudowali chrzescijanstwo to byli Rzymianie przeciez ! Watykan to Rzym ! Nic tu nie bylo przypadkiem . Bóg tak chcial . Rzymanie jak te czasy byli prosci ale o mocnej moralnosci . Jak na ludzi !
...
Syjon albo Córka Syjonu to biblijne określenia Izraela jako ludu wybranego. W żydowskiej tradycji Syjon jest symbolem Ziemi Obiecanej i tęsknoty, żywionej do niej przez lud Izraela.
(internet) .
...
«Tak. Dlaczego Mnie o to pytasz? Mam się z nim zobaczyć jutro...» [– mówi Szymon Zelota.]
«Gamaliel dziś wieczorem jest w Betfage. Wiem o tym. Kiedy dojdziemy do Getsemani, pójdziesz do Gamaliela i powiesz mu: “Już niebawem będziesz miał znak, na który czekasz od dwudziestu jeden lat”. Nic więcej. A potem powrócisz z twymi towarzyszami.»
«Ale skąd o tym wiesz? O! Nauczycielu, mój biedny Nauczycielu, który nie masz nawet pociechy niewiedzy o czynach bliźniego!»
«Dobrze powiedziałeś! Pociecha niewiedzy! Biedny Nauczyciel! Więcej jest bowiem dzieł złych niż dobrych. Lecz Ja widzę też dobre dzieła i cieszę się nimi.»
NIEWIEDZA DAJE POCIECHĘ ! Zorientowal sie . A Bóg wie o kazdej podlosci . Wiecej ludzie czynia zla . A Jezus to wszystko wiedzial i WIE co teraz robia . Cale zycie mial droge krzyzowa chocby wiedzac o calym zlu swiata . Ale dobrem tez sie cieszy wiec trzeba je czynic .
«Zatem wiesz, że...»
«Szymonie, to godzina Mojej męki. Aby ją uczynić pełniejszą, Ojciec odbiera Mi światło, w miarę jak ona się zbliża. Już wkrótce będę miał same ciemności i kontemplowanie tego, czym są mroki, to znaczy – wszystkie grzechy ludzi. Nie możesz, wy nie możecie zrozumieć. Nikt – chyba że zostanie wezwany przez Boga dla szczególnego zadania – nie pojmie tej męki w wielkiej Męce. Człowiek bowiem jest materialny nawet w miłości i w rozmyślaniu. Będą tacy, którzy zapłaczą i będą cierpieć z powodu razów, które otrzymałem, z powodu Moich tortur Odkupiciela. Nie będą jednak w stanie ogarnąć tej duchowej udręki, która – wierzcie Mi, wy, którzy Mnie słuchacie – będzie najokrutniejsza... Mów więc do Mnie, Szymonie. Prowadź Mnie po ścieżkach, po których chodziła twoja przyjaźń do Mnie, bo jestem biedakiem tracącym wzrok, który widzi widma, a nie rzeczy realne...»
Meki duchowe niewyobrazalne ... Czlowiek jest materialny i tak tez mysli . Za bardzo . Tylko swieci dostepuja zrozumienia tych wielkich cierpien duchowych Zbawiciela . Wiemy o tym tez z ich pism . Dla przecietnego najgorsze byly meki ciala Jezusa bo to jest im dostepne . Faktycznie byly najgorsze tortury duchowe . Cale zlo swiata na sobie ... Tylko Bóg moze zniesc A JEST ON NIESKONCZENIE DELIKATNY ! Czlowiek jest toporny zreszta tez w wyniku madrosci Boga aby nie cierpial strasznie na ziemi jest znieczulony cialem ktore przytlumia dusze . Jezus nie był . CIERPIAL NAPRAWDE !
Jan tuli Jezusa do siebie i pyta:
«Jak to? Nie widzisz już Swego Jana?»
«Widzę cię, jednak zjawy wyłaniają się z mgły szatana, wizje koszmarów i bólu. Dziś wieczorem wszystkich nas ogarniają te piekielne wyziewy. Szatan pragnie doprowadzić Mnie do tchórzostwa, nieposłuszeństwa i przygnębienia. W was, wytworzy zawód i strach. Innych – choć nie są ani lękliwi, ani zbrodniczy – doprowadzi do zbrodni i do bojaźliwości. Jeszcze innych, którzy już do niego należą, doprowadzi do nadprzyrodzonego zdeprawowania. Mówię tak, bo doskonałość tych ludzi w złu będzie tak wielka, że przekroczy możliwości człowieka i osiągnie doskonałość, która jest zawsze w tym co ponadludzkie. Mów, Szymonie.»
Wstrzasajace . Widzicie trraz skad bierze sie zniechecenie przygnebienie nieposluszenstwo lęki . To szatan . Nikt inny ... Co gorsza sa na swiecie osobnicy tak zwyrodniali ze przekracza to mozliwosci ludzkie ! Tak bo szatan im pokazuje i daje ,,natchnienie" . Czyniac zlo osiagaja podobienstwo do szatana . O czym w czasach obecnych nie trzeba mowic ani przekonywac . Widac .
«Tak, od wtorku wciąż chodziliśmy, aby się dowiedzieć, aby uprzedzić, aby szukać pomocy.»
«I co zdołaliście uczynić?» [– pyta Jezus.]
«Nic lub bardzo mało» [– odpowiada Szymon Zelota.]
«I to “mało” stanie się “niczym”, kiedy strach sparaliżuje serca.»
Taka jest upadla natura ludzka ...
«Pokłóciłem się nawet z Łazarzem... Po raz pierwszy mi się to zdarzyło... Starłem się z nim, bo wydawał mi się bezczynny... Mógłby działać. To przyjaciel Namiestnika. To wciąż syn Teofila! Ale Łazarz odrzucił wszelkie moje propozycje. Opuściłem go, krzycząc: “Myślę, że przyjaciel, o którym mówi Nauczyciel, to ty! Przerażasz mnie!” – i nie chciałem wracać do niego. Ale dziś rano mnie wezwał i powiedział: “Czy nadal sądzisz, że ja jestem zdrajcą?”. Widziałem już Gamaliela i Józefa, i Chuzę, i Nikodema, i Manaena, i wreszcie twego brata Józefa... i nie mogę w to dłużej wierzyć. Rzekłem mu więc: “Przebacz mi, Łazarzu. Czuję jednak, że moja myśl jest wzburzona bardziej niż wtedy, gdy ja sam byłem skazany”. I to tyle, Nauczycielu... Już nie jestem sobą... Ale dlaczego się uśmiechasz?»
«Bo wszystko potwierdza to, co ci powiedziałem wcześniej. Mgła szatana ogarnia cię i niepokoi. Co odpowiedział Łazarz?»
Tak to wzburzenie wobec grozby smierci . Cale organizm na te mysl sie buntuje . I szatan wchodzi zawsze gdy czlowiek jest slaby chory itd .
«Powiedział: “Rozumiem cię. Przyjdź dziś z Nikodemem. Muszę się z tobą zobaczyć.” I poszedłem, podczas gdy Szymon Piotr był u Galilejczyków, bo Twój brat, który przybywa z tak daleka, wie więcej od nas. Mówił, że w rozmowie powiadomił go przypadkiem stary Galilejczyk, przyjaciel Alfeusza i Józefa, który mieszka blisko targowiska...»
«A!... tak... wielki przyjaciel domu...»
«On jest tu z Szymonem i niewiastami. Jest też rodzina z Kany.»
«Widziałem Szymona.»
«No więc Józef – przez przyjaciela, który jest sam zaprzyjaźniony z kimś ze Świątyni, bo stał się jego krewnym przez małżonkę – dowiedziawszy się, że zadecydowano o ujęciu Ciebie, powiedział do Piotra: “Zawsze Go zwalczałem, lecz z miłości i kiedy był jeszcze silny. Ale teraz – gdy staje się jak dziecko i jest zdany na łaskę Swych wrogów – ja, krewny, który zawsze Go kochałem, jestem z Nim. To Mój obowiązek krwi i serca.”»
Jeden od drugiego sie dowiadywal. Widzimy ze byl uklady koneksje . Ten zna tego ten sie ozenil z ... Jak zawsze ...
Jezus uśmiecha się, przyjmując na chwilę pogodny wyraz twarzy radosnych godzin.
«I Józef rzekł do Piotra: “Faryzeusze z Galilei są żmijami, jak wszyscy faryzeusze. Lecz Galilea nie jest cała faryzejska. I tu są Galilejczycy, którzy Go kochają. Chodźmy im powiedzieć, żeby się zgromadzili w Jego obronie. Mamy tylko noże, lecz i kije są bronią, gdy się nimi dobrze obraca. A jeśli patrole rzymskie nie nadciągną, szybko uporamy się z podłymi łotrami, z tymi zbirami ze Świątyni.” I Piotr poszedł z nim. Ja w tym czasie przybyłem do Łazarza z Nikodemem. Postanowiliśmy przekonać go, aby przyszedł z nami i otwarł dom, żeby w nim pozostać z Tobą. On jednak powiedział nam: “Muszę być posłuszny Jezusowi i pozostać tutaj... aby cierpieć podwójnie...” Czy to prawda?»
«To prawda. Ja dałem mu to polecenie.»
Widzimy struktury wladzy zbojeckiej . Rzadko kiedy jest inna ... I plany ludzkie ... Łazarz jak widzimy byl wzorem posluszenstwa .
«A jednak dał mi miecze, które do niego należą: jeden mnie, a drugi – Piotrowi. Chuza też chciał mi dać miecze. Ale... Czym są dwa ostrza przeciw całemu światu? Chuza nie potrafi uwierzyć, że to, co mówisz, jest prawdą. Przysięga, że nic nie wie i że na dworze myśli się jedynie o tym, jak cieszyć się świętem... Zwykła hulanka... Do tego stopnia, że polecił Joannie usunąć się do jednego z ich domów w Judei. Joanna chce jednak tu pozostać, zamknięta w swoim pałacu, jakby jej nie było. Ale się nie oddala. Z nią jest Plautyna, Anna, Nike i dwie rzymskie damy z domu Klaudii. Płaczą, modlą się i każą się modlić niewinnym [dzieciom]. Lecz to nie jest czas modlitwy. To czas krwi. I czuję, jak odradza się we mnie “zelota” i płonę, by zabijać i mścić!...»
Chuza z kolei byl na dworze Heroda nie tego od mordowania dzieci tylko juz mlodszego ale rozpustnika do ktorego Jezus nie odezwal sie slowem bo zamordowal Jana Chrzciciela ... Widzicie tez ze kobiety byly oddzielone od mezczyzn . Odrebny swiat . Inna epoka . To zreszta pozwala zrozumiec Arabow . U nich jest jeszcze jak wtedy .
«Szymonie, gdybym chciał, żebyś umarł jako przeklęty, nie podniósłbym cię ze zniszczenia [trądu]!...» – Jezus jest bardzo surowy.
«O! Wybacz, Nauczycielu... wybacz. Jestem jak pijany, bredzę.»
Piotr mial byc apostolem nie walczyc . Walka zbrojna jak tez o tym mowi Ewangelia nie jest niczym zlym dla tych co sa od niej . Po piersze oni mieli bgc apostolami . Po drugie Jezus mowi ze to nie bedzie rozstrzygniete zbrojnie . Zatem to bylo by wbrew Bogu . Jak cokolwiek jest wbrew Bogu to juz koniec z tym . I nie ma co mowic ze ładnie wygląda ... Tym gorzej . Lepiej by wygladalo brzydko to by ludzie omijali .
Tak to byly godziny grozy szatanskiej . Godzina szatana . Stad takie gwaltowne skrajne zachowania . Bo po prostu nawet biologia w czlowieku szaleje . Zreszta akurat mamy je teraz na swiecie i wystarczy posluchac wiadomosci . To jest dokladnie to samo . Jezus wszedl calkowicie w zycie tu na Ziemi w kazdym aspekcie . To co On przezyl do konca kazdy doswiadcza po trochu . Czyli logicznie wynika ze Chrystus jest wzorem we wszystkim . Jak postepowac w drodze przez zycie .
«A Manaen, co on powiedział?»
«Manaen powiedział, że to nie może być prawdą, ale jeśli to jest prawdą, pójdzie za Tobą aż na męczarnie.»
«Jakże wy wszyscy ufacie sobie!... Ileż w człowieku jest pychy!
Te wszystkie okrzyki ze nigdy Cię nie opuszcze , pojde z toba na meczarnie to byla pycha! I o to chodzi w Ewangelii gdy to potepia . Nie sa to szlachetne zapewnienia ale rodzaj pychy . Po co te okrzyki ? Wiemy ze uciekli potem .
A Nikodem i Józef? Co oni wiedzą?»
«Nic więcej niż ja. Jakiś czas temu, w zgromadzeniu, Józef przeciwstawił się Sanhedrynowi. Potraktował ich jak morderców, bo chcieli zabić niewinnego, i powiedział im: “Wszystko to jest niezgodne z Prawem. On dobrze mówi: to ohyda w domu Pana. Ten ołtarz zostanie zburzony, bo jest bezczeszczony.” Nie ukamienowali go, bo to on. Lecz odtąd trzymali go w całkowitej niewiedzy. Jedynie Gamaliel i Nikodem pozostali jego przyjaciółmi. Pierwszy jednak się nie odzywa, a drugi... Ani on, ani Józef nie byli już wzywani do Sanhedrynu dla podejmowania najprawdziwszych decyzji. Gromadzą się bezprawnie to tu, to tam, o różnych porach, bo obawiają się ich oraz Rzymu. Ach! Zapomniałbym!... Pasterze. Oni też są z Galilejczykami. Ale jesteśmy nieliczni! Gdyby Łazarz zechciał nas posłuchać i gdyby poszedł do Pretora! Lecz on nas nie posłuchał... Oto co robiliśmy... Wiele... i nic... i jestem tak przygnębiony, że chciałbym iść przez pola i wyć jak szakal, upodlić się w jakiejś orgii, zabijać jak bandyta, aby odjąć tę myśl, że “wszystko jest daremne”, jak powiedział Łazarz, jak mówił Józef i Chuza, i Manaen, i Gamaliel...»
Widzimy jak szatan miota . Jednych do zla a drugich do rozpaczy jak widza tyle zla . A Sanhedryn jak kazdy parlament kilku sprawiedliwych jak Józef z Arymatei i morze łajdaków ! Ile to bylo juz glosowan ostatnio za mordami ? Invitro aborcja eu tanazaja . To wszystko trwa ! To nie bylo 2000 lat temu i minelo . Niewinni sa mordowani.
Zelota wydaje się nie być sobą.
«Co powiedział rabbi?» [– pyta go dalej Jezus.]
«Powiedział: “Nie znam dokładnie zamiarów Kajfasza, lecz powiadam wam, że tylko dla Chrystusa przepowiedziane jest to, o czym mówicie. A ponieważ ja nie rozpoznaję Mesjasza w tym proroku, nie znajduję powodu, by się denerwować. Zostanie zabity człowiek – dobry, przyjaciel Boga. Ale ileż krwi Jemu podobnych wypił Syjon?!” A kiedy obstawaliśmy przy Twojej Boskiej naturze, powtórzył z uporem: “Kiedy ujrzę znak, uwierzę”. Obiecał nie głosować za Twoją śmiercią i nawet, jeśli to możliwe, przekonać innych, aby Cię nie skazywali. To. Nic więcej. On nie wierzy! Nie wierzy! Gdybyśmy mogli dotrwać do jutra... Ale Ty mówisz, że nie. O! Co my zrobimy?!»
Zupelnie jak ci poslowie teraz . A malo to mordow . Jeden wiecej jeden mniej . Mi przy korycie fajnie . Tak maja ci u wladzy takze medialnej .
«Ty pójdziesz do Łazarza i będziesz usiłował zaprowadzić tam wielu... Nie tylko apostołów, lecz także uczniów, jakich znajdziesz błąkających się po polnych drogach. Spróbujesz zobaczyć się z pasterzami i dasz im to polecenie. Dom w Betanii jest bardziej niż kiedykolwiek domem Betanii – domem bardzo gościnnym. Niech ci, którzy nie mają odwagi stawić czoła nienawiści całego ludu, schronią się tam, aby czekać...»
A Jezus nie wymaga od ludzi cudow . Jak sie boja niech sie schronia . Po co udawac bohatera i pozniej uciec .
«Ale my Cię nie zostawimy.»
«Nie rozdzielajcie się... Podzieleni będziecie niczym, zjednoczeni – będziecie jeszcze mieć siłę. Szymonie, przyrzeknij Mi to. Jesteś nastawiony pokojowo, wierny, potrafisz mówić i nakazywać, nawet Piotrowi. I ty masz wobec Mnie wielkie zobowiązanie. Przypominam ci o tym po raz pierwszy, aby nakazać ci posłuszeństwo. Spójrz, jesteśmy nad Cedronem. Tu wspiąłeś się do Mnie, trędowaty, i stąd odszedłeś – oczyszczony. Za to, co Ja tobie dałem, ty daj Mnie. Daj Człowiekowi to, co Ja dałem człowiekowi. Teraz Ja jestem trędowatym...»
Nie chcieli Jezusa sluchac . On ich uspokajal .
«Nie! Nie mów tego!» – mówią jęcząc obaj uczniowie [Zelota i Jan].
«Tak właśnie jest! Piotr, Moi bracia będą najbardziej załamani. Mój szlachetny Piotr poczuje się jak zbrodniarz i nie będzie miał pokoju. A Moi bracia... Nie będą mieli odwagi spojrzeć na swą matkę ani na Moją... Tobie ich polecam...»
Jak widzicie bracia to pojecie szerokie w tej kulturze . Tak jak teraz kuzyni . Bracia Jezusa z Ewangelii to bardzo odlegli krewni patrzac dzis . Maryja nie byla sama na swiecie . Pochodzila z calego rozgalezionego rodu . I tamte galezie to tez bracia . Wtedy bardziej sie liczylo pokrewienstwo .
«A ja, Panie, kim się stanę? Nie myślisz o mnie?» [– dopytuje się Jan.]
«O, Mój mały chłopcze! Ty jesteś powierzony twojej miłości. Ona jest tak silna, że poprowadzi cię jak matka. Nie daję ci poleceń ani wskazówek. Zostawiam cię na wodach miłości. One są w tobie rzeką tak spokojną i tak głęboką, że nie troszczę się o twoje jutro. Szymonie, słyszałeś? Obiecaj, obiecaj Mi!»
Niech milosc cie prowadzi . Tak Biblia wielkrotnie mowi o sile milosci . Ona ma czlowieka prowadzic . Nie obawy strach lęki bo one jak widac tez prowadza ... Do katastrofy . A zaufac Miłości to zaufać Bogu . On jest jedyną prawdziwą Miłością ...
To straszne widzieć Jezusa tak udręczonego... Mówi ponownie [do Szymona]:
«Zanim przyjdą inni!... O! Dziękuję! Bądź błogosławiony!»
Cała grupa się gromadzi.
[por. Mt 26,36-47; Mk 14,32-42; Łk 22,39-46] «Teraz rozdzielmy się. Ja wchodzę na górę, aby się modlić. Chcę przy Mnie Piotra, Jana i Jakuba. Wy pozostańcie tutaj. Jeśli będziecie przygnębieni, zawołajcie. I nie lękajcie się. Ani jeden włos z głowy wam nie spadnie... Módlcie się za Mnie. Odsuńcie nienawiść i strach. To będzie tylko chwila... a potem wasza radość będzie pełna. Uśmiechnijcie się. Niech mam w sercu wasze uśmiechy. I jeszcze, dziękuję za wszystko, przyjaciele. Żegnajcie. Niech Pan was nie opuszcza...»
Jezus mowi im w tej sytuacji aby sie usmiechneli ! I to jest wzor dla nas we wszelkich sytuacjach .
Jezus odchodzi od apostołów i idzie naprzód, podczas gdy Piotr otrzymuje od Szymona pochodnię. Ten odpalił od niej żywicowe gałęzie, które palą się z trzaskiem na skraju ogrodu oliwnego i wydzielają zapach jałowca.
Cierpię widząc, jak Tadeusz patrzy na Jezusa spojrzeniem tak intensywnym i bolesnym, że Jezus odwraca się i szuka tego, kto na Niego patrzył. Tadeusz jednak ukrywa się za Bartłomiejem i zagryza wargi, aby się uspokoić.
Tak Jezus odczuwal kazde spojrzenie nawet ! Wszystko !
Jezus czyni ręką gest błogosławieństwa i pożegnania, a potem idzie Swą drogą. Księżyc teraz jest już bardzo wysoko. Otacza światłem wysoką sylwetkę Jezusa i wydaje się ją powiększać, uduchowiać, sprawiając, że Jego czerwona szata jest jaśniejsza, a bardziej blade – złoto Jego włosów. Za Nim idą pośpiesznie Piotr z pochodnią i dwóch synów Zebedeusza.
Idą. Dołączają do Niego na skraju pierwszego stoku. To prymitywny amfiteatr ogrodu oliwnego, któremu za wejście służy mały nieregularny plac, a za szerokie stopnie – tarasy oliwek, wznoszące się w górę na stoku.
Valtorta opisuje poetycko bo to jest poemat ale wszelkie slowa sa jak widac dokladne takie jak byly . Tylko opisy od niej .
Potem Jezus mówi im:
«Zatrzymajcie się tutaj, zaczekajcie na Mnie. Będę się modlił. Ale nie śpijcie. Może będę was potrzebował. I proszę was ze względu na miłość: módlcie się! Wasz Nauczyciel jest bardzo przygnębiony.»
Czyli prosi ich zeby nie spali bo On ich potrzebuje .
Rzeczywiście, Jezus jest już bardzo przybity. Wydaje się, że dźwiga brzemię. Gdzie jest teraz ten silny Jezus, który przemawiał do tłumów, piękny, mocny, z władczym spojrzeniem, uśmiechający się spokojnie, z głosem dźwięcznym i tak pełnym uroku? Wydaje się, że już brak Mu tchu. Jest jak ktoś, kto biegł lub płakał. Głos ma zmęczony i zdyszany, zatroskany. Smutny, smutny, smutny...
Z powodu zla w ludziach nie dlatego ze umrze .
Piotr odpowiada w imieniu wszystkich:
«Bądź spokojny, Nauczycielu. Będziemy czuwać i modlić się. Tylko nas zawołaj, a przyjdziemy.»
Niestety znow ,,zapewnienia" ... Powinien raczej prosic ... Pomoz nam Boże abysmy nie zawiedli A NIE ZAPEWNIAC ZE NIE ZAWIODA !!!
Jezus pozostawia trzech, którzy schylają się, zbierając liście i gałęzie. Pragną rozpalić ogień, żeby ich budził i chronił przed rosą, już obficie opadającą.
Idzie, zwrócony do nich plecami, od zachodu na wschód, ma więc przed Sobą światło księżyca. Widzę, że wielki ból jeszcze bardziej powiększa Mu oczy. Być może ciemnobrązowe podkowy je powiększają lub jest to cień powiek? Nie wiem. Wiem tylko, że oczy ma bardziej otwarte i zapadnięte. Idzie w górę, z pochyloną głową. Tylko od czasu do czasu podnosi ją wzdychając, jakby męczył się i ciężko oddychał. Wtedy zwraca Swe tak zmęczone oczy na spokojny ogród oliwny. Idzie kilka metrów w górę, potem zakręca wokół stopnia, który znajduje się pomiędzy Nim a trzema pozostawionymi niżej.
Tak to wszystko sprawily grzechy ludzi . To nie jest ,,nastroj" . I chodzi glownie o bol duszy jak juz bylo zaznaczone . Ludzie sa zawzieci w grzechu i ida na zgube wieczna . Mimo ze raj jest otwarty . A Bóg pomaga kazdemu do niego wejsc ... Ta sytuacja oczywiscie nie mozez byc Jezusowi obojetna . Powoduje bol milosci . Kto kocha tego boli zaglada tych ktorych kocha a gdy jest to Bóg ktory kocha nieskonczenie to to cierpienie jest niewyobrazalne . Stad Jezus cierpial wiecej niz wszyscy ludzie w historii ludzkosci RAZEM WZIECI !!! Stad zreszta odkupil wszystkie grzechy ponad ich cene . Wiecej duzo zaplacil niz trzeba ... To jest wyraz Jego milosci . Kto kocha nie liczy ...
Stopień ten, który na początku wznosi się jedynie o kilkadziesiąt centymetrów, nie przestaje piąć się w górę i wkrótce osiąga wysokość dwóch metrów, tak że Jezus jest całkowicie ukryty przed wszelkim niedyskretnym lub przyjacielskim spojrzeniem. Zbawiciel idzie dalej, aż do wielkiego głazu, który w pewnym miejscu stanowi przegrodę dla małej ścieżki. Być może położono go, aby podtrzymać zbocze, opadające tu szybciej. Jest ono ogołocone aż do pustej przestrzeni przed murami, poza którymi znajduje się już Jerozolima. W górę zaś zbocza pną się inne stopnie i inne oliwki. Akurat nad tym wielkim głazem pochyla się jedna oliwka, cała ogołocona i powyginana. Wydaje się dziwacznym znakiem zapytania, który natura postawiła, aby zadawać jakieś pytania. Gęste gałęzie wierzchołka udzielają odpowiedzi pniowi, mówiąc albo ‘tak’ – kiedy pochylają się ku ziemi – albo ‘nie’, kiedy przemieszczają się z prawej na lewą stronę. Pod wpływem lekkiego wiatru, przechodzącego stopniowymi podmuchami przez liście, czasem wydziela się zapach ziemi, czasem lekko gorzki zapach oliwek, czasem pomieszany zapach róż i konwalii, nie wiadomo skąd przychodzący. Za ścieżką, ku dołowi, rosną inne oliwki. Jedna, dokładnie poniżej głazu, została uderzona może piorunem – a jednak przeżyła – lub została rozcięta, nie wiadomo w jaki sposób. Z prostego pnia powstały dwa pnie, wyrastające jak dwie odnogi, w kształcie wielkiej litery V. Dwie czupryny liści wyglądają z jednej strony skały i z drugiej, jakby równocześnie chciały widzieć i ukryć ją, albo też stać się dla niej bardzo spokojną srebrzystoszarą podstawą.
Jezus zatrzymuje się w tym miejscu. Nie patrzy na miasto, które widać na samym dole, całkiem białe w świetle księżyca. Przeciwnie, odwraca się do niego plecami i modli się z otwartymi ramionami w kształcie krzyża, z twarzą wzniesioną ku niebu. Nie widzę Jego twarzy, bo jest w cieniu. Księżyc – jeśli można tak powiedzieć – wznosi się pionowo nad Jego głową, to prawda, lecz pomiędzy Nim a księżycem są gęste liście oliwki. Promienie [księżyca] ledwie przechodzą przez liście, wywołując świecące plamy, stale się poruszające.
A to juz opis Valtorty jak ona to widzala w objawienu . Jak juz mowilem widac poetyckosc opisu bo to poemat .
Długa, żarliwa modlitwa. Od czasu do czasu słychać wyraźniej westchnienia i kilka słów. To nie jest psalm ani ‘Ojcze nasz’. To modlitwa tryskająca z Jego miłości i Jego potrzeby. Prawdziwa rozmowa z Ojcem. Pojmuję to dzięki kilku słowom, które mogę uchwycić: «Ty to wiesz... Ja jestem Twoim Synem... Wszystko, lecz pomóż Mi... Nadeszła godzina... Ja już nie należę do ziemi... Ustaje wszelka potrzeba pomocy Twemu Słowu... Spraw, że Człowiek zadowoli Ciebie jako Odkupiciel, jak Słowo było Tobie posłuszne... To czego Ty chcesz... To dla nich proszę o litość... Czy ich ocalę? To o to Cię proszę. Chcę, aby zostali ocaleni od świata, od ciała, od demona... Czy mogę Cię jeszcze prosić? To słuszna prośba, Mój Ojcze. Nie dla Mnie. Dla człowieka, który jest Twoim stworzeniem i który chciał uczynić błotem nawet swą duszę. Rzucam w Mój ból i w Moją Krew to błoto, aby ponownie stało się miłą Ci, niezniszczalną istotą ducha... Jest wszędzie... On jest królem tego wieczoru: w królewskim pałacu i w domach, pomiędzy patrolami i w Świątyni... Napełnia miasto, a jutro to będzie piekło...»
To tez przyklad dla nas . Jezus zrobil to dla upodlonego przez siebie czlowieka . Upadlajacego sie ciagle , wystarczy posluchac wiadomosci ...
Jezus odwraca się, opiera się plecami o skałę i krzyżuje ramiona. Patrzy na Jerozolimę. Twarz Jezusa staje się coraz smutniejsza. Szepcze:
«Wydaje się śniegiem... a jest tylko grzechem. Iluż w niej uzdrowiłem! Jak wiele mówiłem! Gdzież są ci, którzy wydawali Mi się wierni?...»
Jezus pochyla głowę i patrzy uważnie na skrawek ziemi porośnięty krótką trawą, skrzącą się od rosy. Choć ma głowę pochyloną, pojmuję, że płacze, bo krople błyszczą, spadając z twarzy na ziemię. Potem podnosi głowę, prostuje ramiona, łączy je ponad głową, potrząsając nimi, w ten sposób złączonymi.
Oczywiscie dla Jezusa zawsze bedzie za malo uzdrowionych z grzechu dopoki jest zlo . Dopoki ludzie zmierzaja do piekla ...
Następnie idzie i powraca do trzech apostołów, siedzących wokół ogniska z gałęzi. Zastaje ich na wpół śpiących. Piotr opiera się plecami o drzewo. Ramiona ma skrzyżowane na piersiach i kiwa głową w pierwszych zaćmieniach głębokiego snu. Jakub siedzi z bratem na wielkim korzeniu wystającym z ziemi, na którym położyli płaszcze, aby mniej odczuwać nierówności. Choć siedzą niewygodnie, podobnie jak Piotr zasypiają. Jakub ma głowę na ramieniu Jana, a ten oparł swoją o głowę brata. Półsen unieruchomił ich w tej pozie.
«Śpicie? Nie mogliście czuwać jednej godziny? A Ja tak potrzebuję waszego umocnienia i waszych modlitw!»
Ci ktorzy glosno obiecywali ze nigdy przenigdy itp .
Trzej zrywają się, zmieszani. Przecierają oczy, wyszeptują słowa przeprosin, przypisując wysiłkowi trawienia swoją senność:
«To wino... posiłek... Ale teraz to mija. To była tylko chwila. Nie chcieliśmy rozmawiać i to nas uśpiło. Teraz jednak będziemy się modlić głośno i to już nam się nie zdarzy.»
«Tak. Módlcie się i czuwajcie. Potrzebujecie tego także wy sami.»
«Tak, Nauczycielu. Będziemy Ci posłuszni.»
To bylo oczywiscie po to aby skruszyc ta pyche ktora mieli . ,,Wierzyli wsiebie" .
Jezus wraca. Księżyc oświetla Mu twarz. W jego srebrzystej jasności czerwona szata Jezusa staje się coraz bledsza, jakby okrywał ją biały promienny pył. Widzę w tej jasności Jego twarz, przygnębioną, zasmuconą, postarzałą. Oczy ma wciąż powiększone i wydają mi się zamglone. Usta mają rys zmęczenia.
Zbawiciel powraca do Swej skały, wolniej i całkiem pochylony. Klęka, opierając ramiona o kamień, który nie jest gładki, lecz w połowie swej wysokości ma rodzaj fałdy, jakby specjalnie wykonanej. Na tej fałdzie wyrosła mała roślinka, która z kwiatów wydaje mi się podobna do małych lilii, jakie widywałam w Italii. Małe kwiatuszki, na bardzo delikatnych łodyżkach, są okrągłe, postrzępione na brzegach i mięsiste. Podobne są do drobnych płatków śniegu, [jakby] obsypujących szarość kamienia i ciemnozielone listki. Jezus opiera ręce blisko nich. Kwiatki muskają Mu policzek, bo na złożonych rękach opiera głowę i modli się. Po chwili czuje zapach małych koron i podnosi głowę. Patrzy, głaszcze je, mówi do nich:
«Wy jesteście czyste!... Wy Mnie pocieszacie! W małej grocie Mamy były też takie kwiatki... i Ona kochała je, i mówiła: “Kiedy byłam mała, Mój ojciec mówił Mi: ‘Ty jesteś malutką lilią, całą wypełnioną niebieską rosą’...” Mamo! O! Mamo!»
Nie trzeba komentarza ...
Wybucha szlochem. Głowę [opiera] na złożonych rękach, lekko wspiera się na piętach. Widzę Go i słyszę, jak płacze, a ręce zaciskają palce i zadają ból – jedna drugiej. Słyszę, jak mówi:
«W Betlejem też... i Ja Ci je przyniosłem, Mamo. A kto Ci je teraz przyniesie?...»
...
Potem znowu się modli i myśli. Jego rozmyślanie musi być bardzo smutne, dręczące raczej niż smutne, bo aby przed nim uciec, wstaje, chodzi tam i z powrotem, szepcząc słowa, których nie słyszę. Podnosi twarz, spuszcza głowę, gestykuluje, dotyka oczu, policzków, włosów. Dłońmi wykonuje mimowolne i niespokojne ruchy, jak ktoś, kto jest w wielkiej trwodze. Powiedzieć to – to nic. Opisać to – to niemożliwe. Widzieć to – to dzielić z Nim tę trwogę.
Valtorta nie tylko sobie oglada ,,film" . ONA DZIELI Z NIM TRWOGE ! TE OBJAWIENIA TO WYNIK JEJ SWIETOSCI ZYCIA !
Gestykuluje [patrząc] w stronę Jerozolimy. Potem znowu podnosi ramiona ku niebu, jakby prosząc je o pomoc. Zdejmuje płaszcz, jakby Mu było ciepło. Patrzy na niego... Ale cóż widzi? Jego oczy nie widzą nic innego jak tylko Swą męczarnię. Wszystko służy powiększeniu tej udręki, nawet płaszcz utkany przez Matkę. Całuje go i mówi:
«Przebacz, Mamo! Przebacz!»
Wszystko mowi o męce .
Wydaje się, że prosi o [przebaczenie] sukno, które uprzędła i utkała miłość Jego Matki... Nakłada płaszcz... Jest w udręce. Chce się modlić, by ją pokonać, lecz z modlitwą przychodzą wspomnienia, obawy, wątpliwości, żale... To cała lawina nazw... miast.... osób... wydarzeń... Nie nadążam z uchwyceniem ich, bo Jezus [mówi] szybko, urywa zdania. Ukazuje Mu się Jego życie... ewangelizacja... i sprowadza Judasza – zdrajcę.
Chrystus przezywa to co przezylby kazdy oczekujacy na taka smierc ale niewyobrazalnie bardziej bo jego cialo nie bylo skazone grzechem zatem nie bylo tępe na odczuwanie jak nasze . Nasze ciala tak nie odczuwaja bolu bo sa skazone grzechem wiec niepelnosprawne . A Jezusa glownym byl bol duchowy ze ludzie odrzucaja Boga i ida do piekla ...
Niepokój Jezusa jest tak wielki, że – aby go pokonać – przyzywa Piotra i Jana. Mówi:
«Oni teraz przyjdą... oni są wierni... Oni!...»
Lecz “oni” nie przychodzą. Woła znowu. Wygląda na przerażonego, tak jakby ujrzał nie wiadomo co. Udaje się szybko na miejsce, w którym jest Piotr i dwóch braci. Znajduje ich ułożonych wygodniej i mocniej śpiących wokół kilku dogasających płomieni, które migocą czerwonymi błyskami na szarym popiele.
CZLOWIEK W TAKIEJ SYTUACJI POTRZEBUJE POMOCY DRUGIEGO !
«Piotrze! Wołałem was trzy razy! Co robicie? Znowu śpicie? Czy nie odczuwacie, w jakim stopniu cierpię? Módlcie się. Niech ciało nie bierze góry, niech was nie pokonuje. W niczym. Duch jest ochoczy, ale ciało – słabe. Pomóżcie Mi...»
Trzej [apostołowie] budzą się wolniej [niż poprzednio]. Wreszcie udaje im się to i z oczyma osłupiałymi przepraszają. Podnoszą się, siadają. Potem rzeczywiście wstają.
Tu jeszcze jest kwestia ze oni obiecywali . Nigdy nie opuscimy, nie zawiedziemy ...
«No, popatrz! – mruczy Piotr – Nigdy nam się to nie zdarzyło! To naprawdę musi być z powodu tego wina. Było mocne. I również ten chłód. Przykryliśmy się, ażeby go nie odczuwać (rzeczywiście okryli płaszczami nawet głowy) i już nie widzieliśmy ognia, nie było nam zimno i nadszedł sen. Mówisz, że nas wołałeś?... A wydawało mi się, że nie spałem głęboko... Chodźmy, Janie, poszukajmy gałęzi, poruszajmy się. To minie. Bądź spokojny, Nauczycielu, teraz...! Będziemy stać...»
I Piotr rzuca w ognisko garść suchych liści, i dmucha, aby się zapaliły. Dokłada gałęzi przyniesionych przez Jana. Jakub zaś podaje wielką gałąź jałowca lub rośliny tego samego rodzaju, którą odciął z rosnącego w pobliżu krzewu, i kładzie ją na górę.
Zatem nie nalezy popadac w pyche co do wlasnych rzekomych sił ...
Płomień wznosi się wysoko i radośnie oświetla biedne oblicze Jezusa. Jest to naprawdę oblicze tak wielkiego smutku, że nie można nań patrzeć bez płaczu. Cała jasność tej twarzy znikła w śmiertelnym zmęczeniu. Mówi:
«Odczuwam niepokój, który Mnie zabija! O, tak! Moja dusza umiera ze smutku. Przyjaciele!... Przyjaciele! Przyjaciele!»
Nawet gdyby tego nie wyraził słowami, Jego wygląd powiedziałby, że jest naprawdę jak ktoś, kto umiera – i to w opuszczeniu najbardziej dręczącym i rozpaczliwym. Wydaje się, że każde Jego słowo jest szlochem...
Tak bo cialo wyrazalo to co we wnetrzu sie dzialo doskanale ...
Lecz oni trzej są zbyt ociężali od snu. Wydają się jak pijani – tak chodzą chwiejnie z na wpół przymkniętymi oczyma... Jezus patrzy na nich... Nie zadręcza ich wyrzutami. Potrząsa głową, wzdycha i odchodzi na miejsce, w którym przebywał.
Znowu modli się, stojąc, z ramionami wyciągniętymi w formie krzyża. Potem – na kolanach, jak przedtem, z twarzą pochyloną nad małymi kwiatkami. Rozmyśla. Milczy... Potem zaczyna jęczeć i szlochać głośno, niemal leży na ziemi, tak się słania. Wzywa Ojca z coraz większym niepokojem...
«O – mówi – zbyt gorzki jest ten kielich! Nie mogę! Nie mogę! Jest ponad Moje siły. Wszystko mogłem, lecz nie to... Oddal go, Ojcze, od Twego Syna! Litości dla Mnie!... Cóż uczyniłem, aby na niego zasłużyć?»
Potem opanowuje się i mówi:
«Jednakże, Mój Ojcze, nie słuchaj Mojego głosu, jeśli prosi Cię o to, co sprzeczne jest z Twoją wolą. Nie pamiętaj, że jestem Twoim Synem, lecz tylko Twym sługą. Niech stanie się nie Moja wola, lecz Twoja.»
I tu nie chodzi o to ze ma boleć ciało i ,,oddal" męke ... TU CHODZI O TO ZE ODDAL MEKE TAKA ZE MIMO MOJEJ MEKI LUDZIE WYBIORA PIEKLO ! ZAGLADE WLASNA ! TO JEST STRASZNE ! A ludzie wciaz wybieraja potepienie zamiast nieba, wielu ludzi... . ODDAL TO ODE MNIE OJCZE ! ALE NIECH TWOJA WOLA SIE STANIE ! Tez wzor dla nas !
Trwa tak przez chwilę, potem wydaje stłumiony okrzyk i podnosi zmienioną twarz. To trwa jeden moment, a potem upada na ziemię, z twarzą całkiem przy ziemi, i tak pozostaje. To strzęp człowieka, na którym ciąży cały grzech świata, na którego wali się cała Sprawiedliwość Ojca, na którego zstępują ciemności, proch, żółć, ta przerażająca, przerażająca, całkiem przerażająca rzecz, jaką jest opuszczenie przez Boga, podczas gdy szatan zadaje mękę... To dławienie się duszy, to bycie pogrzebanym żywcem w tym więzieniu, jakim jest świat, kiedy nie można już odczuć, że pomiędzy nami i Bogiem jest więź... To jakby związanie łańcuchem, zakneblowanie, ukamienowanie własnymi modlitwami, które spadają na nas, najeżone kolcami i pełne ognia... To uderzanie w zamknięte Niebo, do którego nie dochodzi głos ani spojrzenie naszego niepokoju... To być “osieroconym przez Boga”, to szaleństwo, agonia, wątpliwość, że aż do dziś byliśmy oszukiwani... To przekonanie, że jesteśmy odrzuceni przez Boga, potępieni... To piekło!...
To jest ,,owoc" zla. I NAJSTRASZNIEJSZE cierpienie. Bynajmniej nie to ze cialo boli. I tutaj widzicie ,,gdzie był Bóg gdy..." np. zbudowali Auschwitz. Był na krzyzu i cierpial bardziej niz wszyscy ludzie w historii a czego nie mozecie sobie nawet wyobrazic.
O, ja to znam! I nie mogę, nie mogę patrzeć na ból mojego Chrystusa, mając świadomość, że on jest miliony razy okrutniejszy niż ten, który mnie pożerał w zeszłym roku i który – kiedy powraca we wspomnieniach – jeszcze wywołuje we mnie niepokój.
Czyli autorka poematu. W ogole nie mozna tego sobie ,,przetlumaczyc".
Jezus jęczy pośród rzężenia i westchnień prawdziwej agonii:
«Nic!... Nic!... Precz!... Wola Ojca! Ona! Tylko ona!... Twoja wola, Ojcze. Twoja, nie Moja...! Daremnie... Mam tylko jednego Pana: Boga Najświętszego; jedno Prawo – posłuszeństwo; jedną Miłość – odkupienie. Nie. Nie mam już Matki. Nie mam życia. Nie mam boskości. Nie mam misji. Daremnie kusisz Mnie, demonie, Moją Matką, życiem, boskością, misją... Mam za matkę Ludzkość i kocham ją do tego stopnia, że za nią umieram. Życie oddaję Temu, który Mi je dał i żąda go ode Mnie: Najwyższemu Panu wszystkiego co żyje. Boskość potwierdzam ukazując, że jestem zdolny do tego wynagrodzenia. Misję wypełniam przez Moją śmierć. Nie mam nic więcej, jedynie to, by czynić wolę Pana, Mego Boga. Odejdź, szatanie! Powiedziałem to za pierwszym i za drugim razem!
Szatan nie wiedzial ze to Bóg! Myslal ze jakis bardzo swiety czlowiek. Inaczej by nie kusil bo nie dziala gdy nie ma zadnych szans. A szatan kusi zawsze pozornym ,,dobrem". Matka rodzina misja itp. Logiczne. Trudno kusic czyms nieatrakcyjnym.
Mówię to po raz trzeci: “Ojcze, jeśli możliwe, niech ten kielich oddali się ode Mnie. Lecz niech to nie Moja, a Twoja wola się wypełni.” Odejdź, szatanie. Ja należę do Boga.»
Tu nie jest wyjasnione wiec powtorze. TU NIE CHODZI O ODDALENIE DROGI KRZYZOWEJ! Gorycza jest to ze MIMO SMIERCI NA KRZYZU pieklo i tak jest pelne potepionych bo oudzie chca zla. To jest SZCZYT MĘKI!
Potem już się nie odzywa, chyba żeby powiedzieć między ciężkimi oddechami:
«Boże! Boże! Boże!»
Wzywa Go za każdym uderzeniem Swego serca i wydaje się, że przy każdym uderzeniu, wypływa krew. Sukno rozciągnięte na ramionach przesiąka nią i staje się ciemne, pomimo wielkiej jasności księżyca, która Go całkiem obejmuje.
Z Chrystusa wyplywala krew PRZED torturami juz na samo rozwazanie o tym co ma sie stac.
Jednak jakaś żywsza jasność formuje się ponad głową Jezusa, zawieszona w odległości około metra od Niego, jasność tak żywa, że nawet Leżący widzi ją, jak przenika przez kosmyki włosów, już ciężkie od krwi. [Dostrzega ją] pomimo zasłony, którą krew okrywa Mu oczy. Podnosi głowę... Księżyc oświetla tę biedną twarz i jeszcze bardziej błyszczy anielskie światło, podobne do biało-lazurowego diamentu Wenus... I ujawnia się przerażająca agonia we krwi, która sączy się przez pory. Rzęsy, włosy, wąsy, broda są skropione i pokryte krwią. Krew płynie po skroniach; krew wypływa z żył na szyi; z rąk spadają krople krwi. Jezus wyciąga ręce ku anielskiej światłości i kiedy szerokie rękawy zsuwają się do łokci, widać, jak przedramiona Chrystusa pocą się krwią. Jedynie na twarzy łzy znaczą dwie czyste linie na czerwonej masce.
Czyli przybyl anioł pocieszyciel i w jego blasku Vaktorta ujrzala zakrwawionego Jezusa.
Jezus znowu zdejmuje płaszcz i wyciera nim ręce, twarz, szyję, ramiona. Lecz pot występuje nadal. Wiele razy przyciska płaszcz do Swej twarzy, trzyma go tak, przyciśnięty dłońmi. Za każdym razem, gdy przykłada inną jego część, na ciemnoczerwonym suknie ukazują się wyraźnie wilgotne ślady, jakby czarne. Na ziemi trawa czerwieni się od krwi.
Jezus wydaje się bliski omdlenia. Rozluźnia szatę przy szyi, jakby się dusił. Podnosi rękę do serca, a potem do głowy i porusza nią przed twarzą, jakby chciał się ochłodzić. Usta ma rozchylone. Wlecze się ku skale, ku jej szczytowi i opiera się o nią plecami. Pozostaje tak z ramionami zwisającymi przy tułowiu, jakby już był martwy. Głowę skłonił na pierś. Nie porusza się.
Cale Jego zycie to wielkie cierpienie nie tyko Droga Krzyzowa.
Anielska światłość słabnie powoli. Potem jakby pochłania ją blask księżyca. Jezus otwiera oczy. Z trudnością podnosi głowę. Patrzy. Jest sam, lecz mniej udręczony. Wyciąga rękę. Przyciąga do Siebie płaszcz, który zostawił na trawie, i zaczyna osuszać twarz, ręce, szyję, brodę, włosy. Bierze szeroki liść, który wyrósł przy samej skale, cały pokryty rosą, i przy jego pomocy kończy się oczyszczać, myjąc twarz i ręce i osuszając się na nowo. Robi to wiele razy, używając innych liści – aż do wytarcia śladów Swego straszliwego potu. Jedynie Jego szata jest poplamiona, szczególnie na ramionach i na fałdach przy łokciach, przy szyi, pasie i kolanach. Patrzy, potrząsa głową. Patrzy też na płaszcz, lecz widzi, że jest zbyt poplamiony. Składa go i zostawia na skale, tam gdzie tworzy ona rodzaj kołyski, blisko małych kwiatków.
Pocieszenie odnioslo skutek co nie znaczy ze cierpienie zniklo. Opis tego wzorcowego cierpienia pokazuje KAZDE cierpienie. Tak ono wyglada. Zatem cierpienie Jezusa wyjasnia ludziom kazde ich cierpienie i samo w sobie jest leksrstwem. Stad nie ma nic lepszego na ból niz rozwazac Drogę Krzyżową.
Z trudem, z powodu Swej słabości, odwraca się, by uklęknąć. Modli się, opierając głowę o skałę. Wstaje i – jeszcze lekko się chwiejąc – idzie do uczniów. Jego twarz, bardzo blada, nie jest już tak zaniepokojona. To oblicze Boskiego piękna, choć jest wycieńczone i bardziej smutne niż zwykle.
W cierpieniu szlachetnym tez jest swoiste piekno.
Trzech apostołów śpi głęboko – cali okryci płaszczami. Zaczynają głośno chrapać. Jezus woła ich, bezskutecznie. Musi się pochylić i mocno potrząsnąć Piotrem.
«Co jest? Kto mnie zatrzymuje?» – mówi oszołomiony, wygrzebując się ze swego ciemnozielonego płaszcza.
«Nikt. To Ja cię wołam.»
«Już świt?»
«Nie. Właśnie skończyła się druga straż.»
Piotr jest zdrętwiały. Jezus potrząsa Janem, który wydaje okrzyk przerażenia widząc, pochyloną nad sobą, twarz [jakby] zjawy – tak podobna jest do marmuru.
«Och!... Wydałeś mi się umarły!»
Potrząsa Jakubem, a ten – sądząc, że to brat go woła – pyta:
«Czy ujęli Nauczyciela?»
«Jeszcze nie, Jakubie – odpowiada mu Jezus. – Ale wstańcie teraz i chodźmy. Mój Zdrajca jest blisko.»
Trzej wstają, jeszcze otumanieni. Rozglądają się wokół siebie... Oliwki, księżyc, słowiki, wietrzyk, spokój... Nic innego. Idą za Jezusem nie odzywając się. Ośmiu [pozostałych apostołów] śpi, dalej lub bliżej wygasłego ognia.
«Wstańcie! – mówi Jezus gromkim głosem – Kiedy szatan nadchodzi, pokażcie temu, który nigdy nie śpi i jego synom, że synowie Boga nie śpią!»
«Tak, Nauczycielu.»
Przypominam ze obiecywali czuwac. Gdyby nie byli tak pewni siebie nie doszlo by do tego. Pycha sie kompromituje. Najlepiej nie udawac twardziela bo osmieszenie blisko...
«Gdzie on jest, Nauczycielu?»
«Jezu, ja...»
«Ale co się stało?»
I pośród pytań i zmieszanych odpowiedzi, wkładają płaszcze... Zdążyli akurat na czas, by ukazać się w porządku zgrai zbirów, dowodzonej przez Judasza, która wtargnęła w spokój małego placu, oświetlając go gwałtownie licznymi płonącymi pochodniami. To zgraja bandytów przebranych za żołnierzy. Mają twarze galerników, zniekształcone demonicznym uśmiechem. Jest też kilku gorliwców ze Świątyni. Apostołowie rzucają się wszyscy w jedną stronę. Piotr jest na przedzie, inni w grupie za nim. Jezus pozostaje tam, gdzie był.
Galernicy to na ogol przestepcy. Czyli chodzi o to ze byli to bandyci. Co juz w twarzach bylo widac...
[por. Mt 26,47-56; Mk 14,43-52; Łk 22,47-53; J 18,1-11]
Judasz podchodzi, wytrzymując wzrok Jezusa. To ponownie jaśniejące spojrzenie najpiękniejszych dni. Nie pochyla głowy. Zbliża się z uśmiechem hieny i całuje Jezusa w prawy policzek.
«Przyjacielu, po coś przyszedł? Pocałunkiem Mnie zdradzasz?»
Usmiech hieny to znamu u ,,politykow". Jezus mowi PRZYJACIELU ABY PRZEMOWIC DO JEGO WNETRZA ABY PORUSZYC JAKIEKOLWIEK DOBRO KTORE TAM ZOSTALO!
Judasz spuszcza na chwilę głowę, potem ją podnosi... nieczuły na upomnienie jak i na wszelkie zachęty do skruchy. Głos Jezusa – po pierwszych słowach wypowiedzianych z dostojeństwem Nauczyciela – przyjmuje ton przygnębiony, kogoś, kto poddaje się złemu losowi.
Zadnej skruchy. Chyba udaje kogos kto ,,musi" ,,dla dobra Jezusa" zrobic to co zrobi choc to ,,niemile"...
Zbiry, krzycząc, podchodzą ze sznurami i kijami. Oprócz Chrystusa usiłują ująć również apostołów, oczywiście z wyjątkiem Judasza Iskarioty.
«Kogo szukacie?» – pyta Jezus spokojnie i uroczyście.
«Jezusa, Nazarejczyka.»
«Ja nim jestem!» – Jego głos jest jak grzmot. W obliczu świata zbrodniczego i świata niewinnego, wobec natury i gwiazd Jezus daje to świadectwo, otwarte, wierne, pełne pewności. Można powiedzieć, że jest szczęśliwy, mogąc je dać o Sobie.
Tak to nadeszla ta chwila. Jezus nie ukrywa sie bo juz CZAS!
Gdyby zesłał piorun, nie mógłby zrobić więcej. Wszyscy padają jak kłosy koszonego zboża. Stoi już tylko Judasz, Jezus i apostołowie. Na widok powalonych żołnierzy w takim stopniu odzyskują oni odwagę, że podchodzą do Jezusa. Grożą tak zdecydowanie Judaszowi, że ten odskakuje akurat na czas, by uniknąć mistrzowskiego ciosu mieczem Szymona. Ścigany bez skutku kamieniami i kijami, które rzucają za nim nie uzbrojeni apostołowie, ucieka za Cedron i znika w mroku uliczki.
Pamietajcie ze Jezus caly czas jest Bogiem! Widzimy jak Jego slowa ich powaliły. TO NIE ONI TU RZADZA! Oni sa tylko tepym narzedziem. Nie wiedza co robia bo wybrali zlo. A apostolowie dopiero nabrali odwagi gdy tamci lezeli. Dlatego bynajmniej nie budzi ona zachwytu.
«Wstańcie. Kogo szukacie? Pytam was ponownie.»
«Jezusa, Nazarejczyka.»
«Powiedziałem wam, że to Ja – mówi Jezus ze słodyczą. Tak: ze słodyczą – pozostawcie więc innych na wolności. Idę. Odłóżcie miecze i kije. Nie jestem zbójem. Zawsze byłem pośród was. Dlaczego wtedy Mnie nie ujęliście? Ale to jest wasza godzina i godzina szatana...»
Godzina szatana... Tylko jedna. Bo Bóg jest niepokonany. Mnie mozecie aresztowac ich nie. Widzicie czyja wola sie realizuje. Tylko to na co im pozwolil Bóg moga zrobic. Nic wiecej. Trzeba o tym zawsze pamietac ze wszystko co sie dzieje, co nas spotyka jest dopuszczone przez Boga. Nawet nkkczemnicy moga tylko niewiele zaszkodzic a chcieli by wiecej. Oczywiscie to ich wola aby szkodzic. Bóg tylko wtedy pozwala szkodzic gdy z tego jest wieksze dobro. Np. ktos jest grzeszny traci rękę i się nawraca z tego powodu. Gdyby mial obie rece i poszedl do piekla to co to za korzysc z tych rak? Albo dla swietych jest to zasluga gdy sa meczennikami i maja wieksza chwale w niebie gdy zgineli za wiare. Gdyby pozyli dluzej i zmarli ze starosci nie mieli by tej zaslugi. A korzysc z dluzszego zycia tu bylaby nizsza niz z chwaly TAM! TO JEST EKONOMIA! LICZY SIE TYLKO WIĘCEJ DOBRA. Bo po co mniej? Skoro moze byc wiecej.
Tu Bosh znakomicie oddal scene. Kontrast twarzy Jezusa i ,,tamtych".
Gdy Jezus mówi, Piotr podchodzi do człowieka, który już wyciąga sznur, aby związać Jezusa, i niewprawnie uderza go mieczem. Gdyby się posłużył ostrzem, poderżnąłby go jak barana. A tak odcina mu ucho, które zwisa, sprawiając, że krew leje się obficie. Mężczyzna krzyczy, że umiera. Jest zamieszanie. Jedni chcą podejść, inni boją się, widząc miecze i błyski sztyletów.
Gdy Piotr niudolnie uderza czesc chce uciec. Tacy to ,,odwazni". Apostol chodzil z bronia nawiasem mowiac...
«Odłóżcie broń. Nakazuję wam. Gdybym tego chciał, miałbym aniołów od Ojca dla Mojej obrony. A ty, bądź uzdrowiony... W duszy przede wszystkim, jeśli potrafisz...»
I przed podaniem Swych dłoni do związania, dotyka ucha i uzdrawia je.
Czyli taka jest kolej rzeczy. Wynikla z grzechu i tego JezusNIE ZMIENIA! On przezyl zycie ,,normalnie" czyli tak jakby to byl zwykly czlowiek na Jego miehscu. Wlasnie po to aby nam pokazac jak zyc.
Apostołowie wyją bezładnie... Tak. Przykro mi to powiedzieć, ale tak jest. Jeden mówi to, drugi tamto. Jeden woła:
«Zdradziłeś nas!»
A inny:
«Ależ to szaleniec!»
Jeszcze inny:
«I któż Ci może wierzyć!»
Kto nie krzyczy, ten ucieka...
Czyli natura zwierzeca zatriumfowala nad ludzka. Zmysly mowia... Ratuj sie ucieczka.
I Jezus zostaje sam... Sam ze zbirami... I zaczyna się droga...
I to jest tez nauka. Ofiara zostaje sama ze zbirami. Widac to dobrze np. w Syrii. Caly kraj ofiara. Ale i w zyciu codziennym to samo.
22. PROCES (część I)
Napisane 22-25 marca 1945 i 7 marca 1944. A, 11575-11633 i 2235-2237
Rozpoczyna się bolesny marsz po małej kamienistej uliczce. Prowadzi ona od niewielkiego placu, na którym ujęto Jezusa nad Cedronem, potem zaś dochodzi do innej drogi, wiodącej ku miastu. I od razu zaczynają się drwiny i znęcanie się.
Jezus ma związane nadgarstki i pas, jakby był niebezpiecznym szaleńcem. Końce sznurów powierzono opętańcom, pijanym z nienawiści, którzy ciągną Go z jednej strony na drugą, jakby był łachmanem zdanym na wściekłość zgrai szczeniąt. Gdyby to jednak psy tak się zachowywały, można by im było to wybaczyć. Lecz to są ludzie, chociaż nie mają ludzkiego wyglądu. Dla zadania większego bólu wymyślili to związanie dwoma przeciwległymi linami. Jedna z nich służy do unieruchomienia nadgarstków i drapie je, i rozcina przez szorstkie tarcie. Druga, ta przy pasie, przyciska łokcie do klatki piersiowej, i przecina, i uciska od góry brzuch, zadając mękę wątrobie i nerkom. [W tym celu zrobiono też na powrozie] ogromny węzeł. Od czasu do czasu człowiek trzymający końce sznura wymierza razy, posługując się nimi jak batem i wołając:
«Wio! Prowadź! Kłusem, ośle!»
Po prostu brak slow. Zadawanie bolu i ponizanie jest przyjemnoscia zwyrodnialcow i opetanych.
Dodaje też kopnięcia trafiające za kolana Męczonego, który chwieje się i nie upada jedynie dlatego, że liny utrzymują go w pozycji pionowej. Jednak to nie zapobiega temu, iż – pociągany na prawo przez zbira zajmującego się rękami, a na lewo przez drugiego, który trzyma linę związaną w pasie – Jezus, idąc, uderza w murki i pnie drzew. Przechodząc przez mostek na Cedronie upada gwałtownie na jego poręcz, z powodu okrutnego ciosu otrzymanego w tej chwili. Stłuczone usta krwawią. Jezus podnosi związane ręce, aby wytrzeć krew kapiącą na brodę. Nie mówi nic. To naprawdę baranek, który nie gryzie tego, kto go dręczy.
Juz tutaj mamy droge krzyzowa choc bez krzyza.
Jacyś ludzie zeszli w międzyczasie stromą drogą po kamienie i kamyki na brzeg rzeki. Stamtąd zaczyna się grad kamieni na łatwy cel, bo marsz jest wolniejszy po małym i niepewnym mostku. Ludzie tłoczą się, przeszkadzając sobie nawzajem. Kamienie uderzają Jezusa w głowę, w ramiona – i nie tylko Jezusa, lecz i tych, którzy Go eskortują. Reagują oni ciskając kijami. Sami też rzucają kamienie. A wszystko służy temu, by uderzyć Jezusa w głowę i w szyję. Most się kończy i teraz wąska uliczka okrywa cieniem bójkę. Księżyc bowiem, który zaczyna zachodzić, nie dochodzi do wijącej się ścieżki, a wiele pochodni zgasło w zamęcie. Nienawiść jednak zajmuje miejsce światła dla dostrzeżenia biednego Męczennika, a Jego wysoki wzrost ułatwia dręczenie. Jest najwyższy ze wszystkich. Łatwo Go więc uderzyć, pociągnąć za włosy, ażeby zmusić do gwałtownego przechylenia w tył głowy. Wysypują na nią garść śmieci, które z pewnością wchodzą do ust i do oczu, wywołując u Niego mdłości i ból.
Co szokuje z boku gapie rzucaja kamieniami. Jakies bestialstwo powszechne. Ale to tez tak jest. Wielkie wybuchy bestialstwa jak po 39 nie sa niestety zaskoczeniem. To zlo tkwi w ludziach. Rozrywka masowa tez do tego sie odwoluje.
Zaczynają kroczyć przez przedmieście Ofel, przez to przedmieście, na które rozlał tyle dobrodziejstw i pieszczot. Tłum krzyczy, przyzywając na progi domów śpiących. Niewiasty krzyczą boleśnie i uciekają przerażone, widząc, co się dzieje. Mężczyźni natomiast – chociaż otrzymali od Niego uzdrowienie, wsparcie, przyjazne słowa – albo spuszczają obojętnie głowy, albo udają lekceważenie, albo też przechodzą od zaciekawienia do zawziętości, do szyderstwa, do groźnych gestów. Niektórzy nawet przyłączają się do pochodu, by dręczyć. Szatan zabrał się już do dzieła...
Nawet ta dzielnica gdzie Jezus dal tyle dobra np. uzdrowien udaje ze Go nie poznaje a niektorzy nawet przylaczaja sie do agresji! Niestety taka jest dusza ludzka skazona grzechem. To nie przypadek ze trzeba bylo az takiej meki aby ja odkupic...
Styl bardziej naiwny ktory jest dobrym srodkiem oddania czystosci. Jezus jako niewinny baranek to przeciez styl Biblii. Jest to prawda po prostu. Styl ma byc dostosowany do prawdy jaka niesie.
Jakiegoś mężczyznę, męża, który chce iść za Jezusem, aby Go znieważać, chwyta za ramię małżonka, krzycząc:
«Nikczemniku! Jeśli żyjesz, to dzięki Niemu, człowieku odrażający, pełen zgnilizny. Przypomnij sobie!»
Niewiasta zostaje jednak pokonana przez męża, który uderza ją okrutnie i rzuca na ziemię. Biegnie potem, by dogonić Męczennika i cisnąć w Jego głowę kamieniem.
Co pokazuje ze kobiety sa lepsze moralnie od mezczyzn. Niewatpliwie ilosc bandytow i psychopatow wsrod mezczyzn jest 10 a moze 100 razy wyzsza niz wsrod kobiet. Ilosc kobiet na mszach tez jest wyzsza niz mezcztzn. To tez wynik grzechu pierworodnego. Degradacja płci byla odmienna. Jak czytamy na poczatku Biblii.
Jakaś niewiasta w podeszłym wieku usiłuje zagrodzić drogę synowi, który biegnie z obliczem hieny i z kijem, aby Go uderzyć. Także ona krzyczy:
«Nie będziesz zabójcą twego Zbawcy, dopóki ja żyję!»
Ale nieszczęsna, uderzona przez syna brutalnym kopnięciem w pachwinę, upada na ziemię, wołając:
«Zabójco Boga i matki! Za łono, które rozrywasz po raz drugi, i za Mesjasza, którego uderzasz, bądź przeklęty!»
Znowu kobieta! Wyklela nawet syna zwyrodnialca. Nikt nie jest wazniejszy niz Bóg nawet syn! A wiemy co znaczy dziecko dla matki... Tacy sa ludzie.
Przemoc wzrasta coraz bardziej w miarę zbliżania się do miasta. Bramy są już otwarte i żołnierze rzymscy, z bronią u nogi, obserwują, skąd dochodzi zgiełk i jak się rozwija, gotowi zadziałać, gdyby autorytet Rzymu był zagrożony.
Tylko po to byli. By Rzym panowal. I tylko to ich obchodzilo.
Tuż przed murami znajduje się Jan i Piotr. Sądzę, że doszli tam skrótem, powyżej mostu, szybko wyprzedzając tłum, który idzie powoli, sam sobie przeszkadzając w marszu. Stoją w półcieniu przy wejściu, blisko placyku przed murami. Na głowach mają płaszcze, aby ukryć twarze. Jednak gdy Jezus podchodzi, Jan opuszcza płaszcz i odkrywa oblicze blade i przygnębione, oświetlone [blaskiem] księżyca, który jeszcze świeci, nim zniknie za wzgórzem za murami. Słyszę, że strażnicy, którzy zatrzymali Jezusa, nazywają je Tofet. Piotr nie ma odwagi odkryć twarzy, lecz podchodzi, by zostać ujrzanym... Jezus patrzy na nich... i uśmiecha się z nieskończoną dobrocią. Piotr odwraca się i powraca do mrocznego kąta, z dłońmi przy oczach, pochylony, postarzały, już jak strzęp człowieka. Jan pozostaje odważnie tam, gdzie stał, i przyłącza się do Piotra dopiero wtedy, gdy mija ich wyjący tłum. Bierze go za łokieć, prowadzi, jakby był chłopcem prowadzącym niewidomego ojca. Wchodzą obaj do miasta, za hałaśliwym tłumem.
Czyli Jan najwierniejszy. Wiemy to z Biblii...
Słyszę wybuchy zdziwienia, drwiny, smutku u żołnierzy rzymskich. Jeden z nich przeklina ludzi, którzy go zbudzili z powodu tego “głupiego barana”. Inny drwi z Żydów zdolnych “uwięzić babę”. Jeszcze inny lituje się nad Ofiarą, “którą zawsze widział pełną dobroci”. Inny znowu mówi:
«Wolałbym, żeby mnie zabili, niż widzieć Go w ich rękach. Jezus jest wielki. Czczę tylko dwie rzeczy na świecie: Jego i Rzym.»
EWENEMENT POGANIE A TAKIE SLOWA! Tak Rzymianie okazali sie dobrymi ludzmi w ostatecznym rachunku. Dlatego dzis papiez urzeduje w Rzymie a nie w Jerozolimie. Zydzi odrzucili Boga Rzymianie przyjeli.
«Na Jowisza! – woła najwyższy stopniem – Nie chcę kłopotów. Idę po dowódcę. Niech pomyśli, żeby powiedzieć o tym, komu trzeba. Nie chcę, aby mnie wysłano walczyć z Germanami. Ci Hebrajczycy śmierdzą... to są żmije i kłopoty. Tu jednak życie jest bezpieczne i tu chcę spędzić czas, a blisko Pompei mam dziewczynę!...»
Cos jak Piłat. Nie chce kolopotow. Takich najwiecej i dzis.
ROZMOWA Z ANNASZEM [por. J 18,12-14; 19-24]
Reszty nie słyszę, bo podążam za Jezusem, który zbliża się okrężną, pnącą się w górę drogą, aby wejść do Świątyni. Widzę jednak, że dom Annasza, do którego chcą Go zaprowadzić, jest i nie jest w labiryncie, jaki stanowi Świątynia, zajmująca niemal całe wzgórze Syjonu. [Dom ten] znajduje się na jego krańcach, blisko ciągu małych murów, które oznaczają może, że tu kończy się miasto. Stąd ciągną się portyki i dziedzińce docierające do obrębu właściwej Świątyni, to znaczy do miejsc, do których chodzą Izraelici dla różnych form obrzędów. W murze jest wysoka, żelazna otwierana brama. Ku niej biegną usłużne hieny. Uderzają gwałtownie. Zaledwie się uchyla, wdzierają się do środka, niemal tratując służącą, która przybyła otworzyć. Otwierają bramę szeroko, żeby wpuścić wyjący tłum wraz z Więźniem. Po wejściu zamykają ją i ryglują, być może z obawy przed Rzymem lub zwolennikami Nazarejczyka.
Jego zwolennicy! Gdzież oni są?...
Dokladnie wszyscy sie schowali... Tacy sa ludzie...
[Tłum z Jezusem] przechodzi przez dziedziniec przy wejściu, a potem przemierza obszerne podwórze, inny portyk i nowy dziedziniec. Wloką Jezusa każąc Mu wejść po trzech stopniach. Musi niemal biegiem przemierzyć arkady wznoszące się ponad dziedzińcem, aby dojść szybciej do bogatej sali, w której znajduje się starzec w szatach kapłana.
«Niech Bóg da ci pociechę, Annaszu – mówi ten, który wydaje się oficerem, jeśli można tak nazwać dowódcę przewodzącego tym zbójcom – Oto winny. Powierzam Go twej świętości, ażeby Izrael został oczyszczony z winy.»
«Niech Bóg cię błogosławi za twoją przebiegłość i wiarę.»
Piękna przebiegłość! Wystarczył głos Jezusa, aby ich powalić na ziemię w Getsemani.
Bandziory sie ,,blogoslawia" i podziwiaja naduzywajac imienia Boga. Ludzie u wladzy jak widzimy to czesto element bandycki. Zwyrodnialy. Do dzis. Przeciez widzimy w TV kto rzadzi ,,swiatem". Wszystko to skutek pierwszego upadku. Z tego powodu jest przeciez męka Jezusa...
«Kim jesteś?»
«Jezusem z Nazaretu, Rabbim, Chrystusem. I ty Mnie znasz. Nie działałem w ciemnościach.»
«W ciemnościach – nie. Ale sprowadzałeś na złą drogę tłumy przez Swe mroczne nauki. A Świątynia ma prawo i obowiązek chronić dusze synów Abrahama.»
«Dusze! Kapłanie Izraela, czy możesz powiedzieć, iż cierpiałeś przez wzgląd na duszę najmniejszego lub największego z tego ludu?»
Zwyrodnialec mowi ze dba o dusze! Tak! To jest zlo. Najwyzsi kaplani to zarazem najwieksze bestie. Gorszy to juz byl tylko Judasz bo byl blisko SAMEGO DOBRA! Ale osobnicy powolani dla Boga zajmujacy sie walka o wlasne wplywy to szczyt ohydy!
«A Ty? Cóż Ty zrobiłeś, co można by nazwać cierpieniem?»
«Co zrobiłem? Dlaczego Mnie o to pytasz? Cały Izrael o tym mówi. Od Miasta Świętego do najbardziej ubogiej osady nawet kamienie mówią, opowiadając, co uczyniłem. Przywróciłem wzrok ślepym: wzrok oczom i duszy. Otwarłem uszy tym, którzy byli głusi na głosy Ziemi i na głosy z Nieba. Sprawiłem, że zaczęli chodzić chromi i paralitycy, aby rozpocząć swój marsz ku Bogu ciałem, a potem iść naprzód duchem. Oczyściłem trędowatych z tych form trądu, o jakich mówi Księga Mojżesza, oraz z tych, które czynią nieczystymi wobec Boga – z grzechów. Wskrzeszałem umarłych, nie mówię jednak, że jest wielką rzeczą wezwać do życia ciało, lecz że wielka to rzecz odkupić grzesznika. I Ja to uczyniłem. Wspomogłem ubogich nauczając żydów, chciwych i bogatych, świętego przykazania miłości bliźniego. Pozostałem ubogim, pomimo rzeki złota, która przechodziła przez Moje ręce. Ja sam otarłem więcej łez niż wy wszyscy, posiadacze bogactw. Wreszcie dałem bogactwo niewysłowione: poznanie Prawa, poznanie Boga, pewność, że wszyscy jesteśmy równi i że w świętych oczach Ojca równe są łzy i zbrodnie: czy wylewa je lub popełnia Tetrarcha, czy Arcykapłan, czy żebrak i trędowaty umierający przy drodze. To właśnie uczyniłem. Nic więcej.»
Trzeba pamietac ze to nie byla ,,niewiedza". Nie wiedzieli z kim maja do czynienia. Mieli ciagle raporty a faktycznie donosy. Jezus przypomina to co wszyscy widzieli nie kaze wierzyc ,,na slowo".
«Czy wiesz, że samego siebie oskarżasz? Mówisz o trądach, które czynią nieczystymi w oczach Boga, a o których Mojżesz nie napisał. Znieważasz Mojżesza i wmawiasz, że w jego Prawie są braki...»
«To nie jego [Prawo], lecz Boże. Tak jest. Za groźniejszy od trądu – nieszczęścia dla ciała, które ma kres – uważam grzech, który jest nieszczęściem wiecznym dla ducha. I tak jest.»
Zreszta mowa o tym naprzeciw. Chroba duszy. Nie ma nic gorszego.
«Ośmielasz się mówić, że możesz odpuszczać grzechy. Jak to robisz?»
«Jeśli przy pomocy odrobiny wody lustralnej i przez ofiarę z barana jest dozwolone, jak się wierzy, usuwanie grzechu, wynagrodzenie za niego i oczyszczenie z niego, to jakże nie mogłyby tego dokonać Moje łzy, Moja Krew i Moje pragnienie?»
Takie mieli prawo ze zwierze zlozone w ofierze oczyszcza. Tym bardziej Bóg Sam oczyszcza skoro dozwolil za pomoca symbolu.
«Nie jesteś martwy. Gdzież więc jest Krew?»
«Jeszcze nie jestem martwy. Będę jednak, bo tak jest napisane. [To zostało zapisane] w Niebiosach, gdy jeszcze nie istniał Syjon, gdy nie istniał Mojżesz, gdy nie istniał Jakub, gdy nie istniał Abraham, kiedy król Zła ukąsił serce człowieka i zatruł jego oraz jego synów. To jest zapisane na Ziemi w Księdze [Pisma], gdzie są słowa Proroków. To jest zapisane w sercach. W twoim, w sercu Kajfasza i członków Sanhedrynu, którzy Mi nie wybaczają – nie, te serca Mi nie wybaczają – że jestem dobry. Odpuszczałem ze względu na [przelanie] Krwi w przyszłości. Teraz dokonuję odpuszczenia przez obmycie w tej Krwi.»
W tych wspanialych slowach dowiadujemy soe ze Ofiara jest zapisana nie tylko w Biblii ale w SERCU KAZDEGO CZLOWIEKA! Nawet najdzikszy czlowiek z buszu pojmuje znaczenie ofiary...
«Mówisz o nas, że jesteśmy chciwi i nie znamy przykazania miłości...»
«A czy to nie jest prawdą? Dlaczego Mnie zabijacie? Dlaczego lękacie się, że pozbawię was władzy? O, nie bójcie się! Moje Królestwo nie jest z tego świata. Zostawiam was panami wszelkiej władzy. Przedwieczny wie, kiedy trzeba powiedzieć: “dość”, które sprawi, że upadniecie rażeni piorunem...»
Ich zalosna wladza skonczy sie w sposob ,,naturalny". Jezus NIE ZAKLOCA w tym sensie historii ze bezposrednio jego zyciecna ziemi obala tych co akurat maja stanowiska. Pozornie jest to zycie ,,zwyklego czlowieka bez znaczenia".
«Jak Doras, co?» [– pyta Annasz.]
«On umarł z gniewu, nie z powodu piorunu z Nieba. Bóg czekał na niego z drugiej strony, aby go razić piorunem.»
«I powtarzasz to mnie, jego krewnemu? Ośmielasz się?»
«Ja jestem Prawdą. A Prawda nigdy nie tchórzy.»
Juz jeden jego krewny zasluzyl na piorun. Taka rodzina widac.
PRAWDA NIE TCHÓRZY!
«Pyszny i wariat!» [– woła Annasz.]
«Nie: szczery. Oskarżasz Mnie o znieważenie was, lecz czy przypadkiem wy nie nienawidzicie się wszyscy wzajemnie? Wy się wszyscy nienawidzicie. Teraz tylko nienawiść wobec Mnie was jednoczy. Jutro jednak, kiedy Mnie zabijecie, powróci pomiędzy was nienawiść – i to jeszcze okrutniejsza. I będziecie żyć z tą hieną na karku i z tym wężem w sercu. Ja nauczałem miłości, z litości do świata. Nauczałem, żeby nie być chciwym, żeby mieć litość.
Ta zgraja nienawidzila sie nawzajem a razem byli po to aby czuc sie mocniejsi. Niestety typowe. Tak samo szatani sa razem tylko z uwagi na wyrachowanie.
Wybaczenie pomaga nam nie bynajmniej tym nienawidzonym. Pozbycie sie nienawisci. Tzw. ,,nienawisc grzechu" to zupelnie co innego niz nienawisc blizniego. Brzydzic sie i pogardzac zlem to cos odwrotnego niz pogardzac bezdomnym. Gdyz jest to uczucie POZYTYWNE! Ktos brzydzacy sie klamstwem kocha prawde bo nie moze byc inaczej. Milosc prawdy to pozytywna postawa.
O co ty Mnie oskarżasz?»
«O przyniesienie nowej nauki.»
«O, kapłanie! Izrael roi się od nowych doktryn: esseńczycy mają swoją; sadokici – swoją; faryzeusze – swoją. Każdy też ma swą tajemną doktrynę, która dla jednego nazywa się przyjemnością; dla innego – złotem; dla innego – władzą. Każdy ma swego bożka. Ja nie. Wziąłem na nowo podeptane Prawo Mojego Ojca, Boga Przedwiecznego, i przyszedłem, mówiąc jedynie o dziesięciu zdaniach Dekalogu. Wysuszyłem płuca, starając się, żeby weszły one do serc, które ich już nie znały.»
Zadziwiajace jak bardzo aktualne sa Ewangelie! Ideologie te sa dzis dobrze znane. Zycie ktorego celem jest kasa czy inna przyjemnosc. Tymczasem Chrystus a za Nim Kościół glosi jedyna prawde i madrosc. Odwieczne Prawo Boga.
«Okropność! Bluźnierstwo! To mnie, kapłanowi, to mówisz? Czy Izrael nie ma Świątyni? Czy jesteśmy jak wygnańcy w Babilonie? Odpowiedz!»
«Jesteście. I jeszcze więcej. Jest Świątynia. Tak. Budowla. Boga w niej nie ma. On uciekł przed ohydą, jaka jest w Jego domu. Ale po co Mnie pytać o tak wiele, skoro Moja śmierć jest już postanowiona?»
Juz wszystko ustawoione. Czesto slyszycie gadanine gdy tak naprawde wszystko juz postanowili. Obludne gadki. I widzimy ze Boga nie ma wsrod zlych nawet gdy sa ,,kaplanami".
«Nie jesteśmy mordercami. Zabijamy, jeśli mamy prawo, z powodu dowiedzionej winy. Gdzie są Twoi uczniowie? Jeśli mi ich wydasz, wypuszczę Cię na wolność. Imiona wszystkich... a szczególnie tych ukrytych, znanych. Powiedz: Nikodem należy do Ciebie? A Józef także? I Eleazar? I Gamaliel? I... o tym wiem sam... To zbyteczne. Mów, mów! Wiesz, mogę Cię zabić i mogę Cię ocalić. Jestem potężny.»
«Ty jesteś błotem. Pozostawiam błotu zawód donosiciela. Ja jestem Światłością.»
Prymitywne zagranie typowe dla osobnikow zajmujacych sie donosicielstwem. Jak nie doniesiesz to my ci... Zeby zlamac...
Strażnik zadaje Jezusowi cios pięścią.
«Ja jestem Światłością i Prawdą. Otwarcie przemawiałem do świata, nauczałem w synagogach i w Świątyni, w której gromadzą się żydzi, i niczego nie mówiłem w sekrecie. Powtarzam: dlaczego Mnie wypytujesz? Zapytaj tych, którzy słyszeli, co mówiłem. Oni wiedzą.»
Zawsze podla wladza udaje ze wykrywa ,,spisek" chocby wszystko bylo zupelnie jawne. Bo sami nieustannie knuja to oskarzaja innych.
Inny strażnik policzkuje Go krzycząc:
«Tak odpowiadasz Arcykapłanowi?»
«To z Annaszem rozmawiam. Arcykapłanem jest Kajfasz. I mówię z szacunkiem należnym staremu człowiekowi. Jeśli ci się jednak wydaje, że źle powiedziałem, wykaż Mi to. A jeśli tak nie jest, to dlaczego Mnie bijesz?»
Przemoc zamiast argumentow. Typowe dla zwyrodnialej wladzy.
«Zostawcie Go. Idę poszukać Kajfasza. Strzeżcie Go tutaj, dopóki nie postanowię inaczej. I niech do nikogo nic nie mówi» [– odzywa się] Annasz i wychodzi.
Jezus nie mówi, nie – On nie mówi. Nawet do Jana, który ośmiela się stać w drzwiach, stawiając czoła całemu pospólstwu siepaczy. Jezus jednak musi, bez słów, dawać mu jakieś polecenie, bo Jan, popatrzywszy ze smutkiem, wychodzi stamtąd i tracę go z oczu.
Jeden jedyny Jan sie odwazyl. Bo bylo w nim tyle milosci ktora przezwycieza strach.
ROZMOWA Z KAJFASZEM [por. Mt 26,57-67; Mk 14,53-65]
Jezus pozostaje pośrodku prześladowców. Uderzenia sznurem, opluwanie, zniewagi, kopnięcia, wyrywanie włosów. To Mu pozostaje aż do chwili, gdy sługa przychodzi mówiąc, żeby zaprowadzić Więźnia do domu Kajfasza.
Caly czas sadyzm. Nie ma tak ze stal spokojnie.
I Jezus – wciąż związany, maltretowany – wchodzi znowu pod arkady, idzie nimi aż do wyjścia. Potem przechodzi przez dziedziniec, na którym liczny tłum grzeje się przy ogniu, bo noc stała się zimna i wietrzna w tych pierwszych godzinach piątku. Jest też Piotr z Janem, wmieszany we wrogi tłum. Potrzeba im wiele odwagi, by tam pozostać... Jezus patrzy na nich i cień uśmiechu pojawia się na Jego ustach, już opuchniętych z powodu otrzymanych uderzeń.
Sam widok apostolow jest jednak pocieszeniem bo oni poniosa w Swiat Ewangelie. Mimo upadkow. Ale to niemozliwe aby w tym stanie Swiata bez zadnych potkniec apostolowie pelnili sluzbe. Nie potkniecia i bledy sa problemem a zla wola...
Długa droga poprzez portyki i atria, dziedzińce i korytarze. Jakież domy posiadali ci ludzie ze Świątyni! W obręb domu arcykapłana nie wchodzi tłum. Jezus idzie sam pośrodku strażników i kapłanów. Wchodzi do przestronnej sali, która wydaje się tracić swój prostokątny kształt z powodu licznych siedzeń, ustawionych w kształcie podkowy po trzech jej stronach, pozostawiając pośrodku wolną przestrzeń. Za tym wolnym miejscem znajdują się dwa lub trzy fotele, ustawione na podwyższeniu.
Nasunela mi sie rano mysl ze oni kradli pieniadze ktore ludzie skladali na swiatynie a teraz czytam to... i widze ze mysl jak najbardziej objawiona... i stad te palace.
W chwili gdy Jezus ma wejść, dochodzi do Niego rabbi Gamaliel i strażnicy uderzają Więźnia, aby zrobił przejście rabbiemu Izraela. Ten zaś – sztywny jak posąg, hieratyczny – zwalnia, z ledwością poruszając wargami i nie patrząc na nikogo pyta:
«Kim jesteś? Powiedz mi.»
A Jezus łagodnie:
«Czytaj proroków, a będziesz miał odpowiedź. Pierwszy znak jest u nich. Drugi wkrótce nadejdzie.»
Jeszcze bili zeby zrobic miejsce dla ,,autoryteta". A ,,autorytet" nawet nie pisnal zeby przestali. Taki wazny. Obrzydliwy cyrk niestety ciagle powtarzany.
Arcykaplan nie czytal pism swojej niby religii...
Gamaliel ogarnia się płaszczem i wchodzi, za nim wchodzi Jezus. Gdy Gamaliel zasiada na stołku, Jezusa wloką na środek sali, naprzeciw arcykapłana o prawdziwej twarzy zbrodniarza.
O to gorzej niz zlodziej. Ryj mowil wszystko za przeproszeniem swin. TACY TO BYLI ,,KAPLANI".
Czekają na wejście wszystkich członków Sanhedrynu. Potem rozpoczyna się posiedzenie. Kajfasz jednak, widząc dwa lub trzy miejsca wolne, pyta:
«Gdzie jest Eleazar? I gdzie jest Jan?»
Młody uczony w Piśmie, jak sądzę, wstaje, skłania się i mówi:
«Odmówili przyjścia. Tu jest pismo.»
«Należy je zachować i do nich napisać. Odpowiedzą za to. Co członkowie Rady mają do powiedzenia na Jego temat?»
«Ja powiem. W moim domu pogwałcił szabat. Bóg mi świadkiem, że nie kłamię. Izmael, syn Fabiego, nigdy nie kłamie.»
Jeszcze na Boga sie powoluje! Ale dwoch odmowilo takich ,,zeznan" i ten bydlak zapowiada kare na nich.
«Oskarżony, czy to prawda?»
Jezus milczy.
«Widziałem Go, jak żył z rzymskimi nierządnicami. Udając proroka, uczynił ze Swego domu dom publiczny – i w dodatku z kobietami pogańskimi. Ze mną był Sadok, Kolaszebona i Nahum, zaufany Annasza. Czy mówię prawdę, Sadoku i Kolaszebona? Zaprzeczcie mi, jeśli na to zasłużyłem.»
«To prawda, to prawda» [– potwierdzają zapytani.]
Sami widzicie jacy to ,,kaplani". Włos sie jeży! Oszczercy zreszta dlatego tak zapewniaja gorliwie o prawdzie bo klamia...
«Co powiesz?»
Jezus milczy.
«Nie zaniedbywał okazji, by nas wyśmiewać. Sprawiał też, że nas wyśmiewano. Lud z powodu Niego już nas nie miłuje.»
«Słyszysz ich? Znieważyłeś świętych członków.»
Jezus milczy.
Jak mozna zniewazyc cos takiego nie przypominajacego czlowieka. PAMIETAJCIE ZE TO MIAL BYC KAPLAN BOGA JEDYNEGO A NIE NP SZEF MAFII! Ten z mafii to przy nim drobny przestepca.
«Ten człowiek jest pod władzą demona. Powrócił z Egiptu. Posługuje się czarną magią.»
«Jak tego dowiedziesz?
«Moją wiarą i tablicami Prawa!»
Oskarzenie o ,,czary" jak wiemy z historii i wspolczesnosci bo to jest do dzis konczy sie smiercia i to bolesna...
«Twoja posługa jest bezprawna, wiesz o tym. Zasługujesz na śmierć. Mów.»
«Bezprawne jest to nasze posiedzenie. Wstań, Symeonie, wychodzimy» – mówi Gamaliel.
«Ależ rabbi, oszalałeś?»
«Szanuję zasady. Nie jest dozwolone postępować tak, jak my postępujemy. Ja dokonałbym publicznego oskarżenia.»
I rabbi Gamaliel wychodzi, sztywny jak posąg. Za nim idzie mężczyzna w wieku około trzydziestu pięciu lat, bardzo do niego podobny.
Czyli krewny. Dziwny czlowiek ten ,,altorytet". Mowi ze nie jest dozwolone tak postepowac i wychodzi. Sumienie? Kalkulacje? U takich ,,altorytetow" bardziej liczy sie troska o pozycje niz o sumienie. Bóg wie...
W sumie typowe zjawisko. Zbrodniarze u wladzy. Jakies ,,altorytety" nienaruszalne a wszystko to pycha chciwosc nieczystosc i grzechy wszelkie. Plugastwo. Mamy ten spektakl co dzien. Jezus nie przeszedl jakiegos wyjatkowego zycia skladajacego sie z cudow niezrozumialych dla nas. To wszystko jest ZWYKŁE I TYPOWE i jest wzorem dla nas. Tak ,,działa" to wszystko. Stad zycie Jezusa jest WZOREM dla wszystkich. Zawiera wszystko co czlowiek moze spotkac w zyciu.
Tu ciekawym srodkiem wyrazu sa te palce. To raczej nie jest gest ,,chodz no tu". On raczej kreci nimi raz w prawo raz w lewo. To raczej symbol kretactwa. Czy w lewo czy w prawo i tak ,,wrobi kogo trzeba w co trzeba".
Jest trochę zamieszania, z którego korzysta Nikodem i Józef, aby przemówić na korzyść Męczennika:
«Gamaliel ma rację. Niedozwolona jest pora i miejsce, a oskarżeniom brak jest spójności. Czy ktoś może Go oskarżyć o to, że w czymś ważnym pogardził Prawem? Jestem Jego przyjacielem i przysięgam, że zawsze widziałem, jak szanował Prawo» – mówi Nikodem.
Zawsze nawet wsrod najgorszych łotrów czyli tych na gorze sa jacys porzadni. A przy okazji widzicie ,,panstwo prawa". Jak to ,,prawo" rzadzi ze mozna zamordowac niewinnego. PRAWO BEZ MORALNOSCI JEST ZBRODNIA!
[por. Łk 23,51, J 19,38] «I ja także. I żeby nie podpisać się pod zbrodnią, zakrywam sobie głowę – nie z Jego powodu, lecz z powodu was. Wychodzę.»
Jozef z Arymatei. Przypuszczalnie ,,zakrycie glowy" jest rytualem odciecia sie od... Nie w moim imieniu. ,,Ja tego nie chce widziec". Nie ze uciekam ale mowie NIE!
I Józef zamierza opuścić swe miejsce i wyjść. Lecz Kajfasz krzyczy:
«Ach! Tak mówicie? Niech więc wejdą zaprzysiężeni świadkowie. I posłuchajcie. Potem odejdziecie.»
Wchodzi dwóch [mężczyzn] o wyglądzie galerników. Mają niepewne spojrzenia i okrutne uśmiechy, ruchy podstępne.
«Mówcie!»
Galernicy to nie sa niewinne ofiary sadyzmu ale tamtejsi psychopaci. Zwyrodniali bandyci. Jak widzicie ,,pomysl" wykorzystania zbirow w zeznaniach jest stary jak Swiat.
«Nie wolno przesłuchiwać ich razem!» – krzyczy Józef.
«Ja jestem Najwyższym Kapłanem. Ja rozkazuję. Cisza!»
Swiadkow przesluchuje sie oddzielnie zeby jeden nie wiedzial co klamie drugi. Jak mowia prawde powiedza to samo. Techniki sledcze tez sa odwieczne!
Józef uderza pięścią w stół i mówi:
«Niech się nad tobą otworzą płomienie Nieba! Od tej chwili wiedz, że Józef Starszy jest wrogiem Sanhedrynu i przyjacielem Chrystusa. I stąd idę do Pretora, aby mu powiedzieć, że tu zabija się bez szacunku wobec Rzymu.»
PROSZE! TEN JOZEF Z ARYMATEI TO BYL ODWAZNY! TAK WYSTAPIC WOBEC MAFII!!! Widzicie ze prawo Rzymu to nie tradycja. Najlepsze pewnie w Starozytnosci. Stad i my korzystamy!
I wychodzi odpychając gwałtownie młodego, szczupłego uczonego w Piśmie, który chciał go zatrzymać.
Zawsze sa mlodzi ktorzy chca sie przypodobac wladzy aby zrobic kariere...
Nikodem, spokojniej, też wychodzi, bez słowa. Przechodząc obok Jezusa, patrzy na Niego...
Nowe zamieszanie. Lękają się Rzymu. A ofiarą winną jest ciągle i zawsze Jezus.
Rzymu sie bali bo nikczemnicy boja sie brutalnej sily.
Ci dwaj byli bogaci stad nie mozna ich bylo uciszyc jakimis oskarzeniami. Bo to by innych bogaczy wystraszylo. Dzis tak z nimi robia jutro z nami.
«To z powodu Ciebie, widzisz, wszystko to! Psujesz najlepszych żydów. Kupiłeś ich sobie.»
Jezus milczy.
Jezus nic nie powiedzial. Czesto mylnie sie mowi ,,dialog". Z takimi zwyrodnialcami nie ma on sensu. Do dialogu musza byc partnerzy a bestiami powinna zajac sie wladza uzywajac przemocy. Niestety oni czesto sa wladza. Tu jest tez wina Rzymu. Dla niego ci goscie byli tylko slugusami. Zaden problem ich wywalic. Sludzy swiadcza o tym ktory sie nimi posluguje...
Bardzo ładne przedstawienie Jezusa i chyba Józefa z Arymatei. Z obrazu emanuje spokoj i swietosc gdyz obie osoby sa DOBRE!
«Niech mówią świadkowie!» – krzyczy Kajfasz.
«Tak, On używał tego... tego... My wiemy... Jak się to nazywa?»
«Może tetragram?»
«O, tak! Jak rzekłeś! Wywoływał umarłych. Nauczał łamania szabatu i profanowania ołtarza. Przysięgamy to. Mówił, że chciał zburzyć Świątynię, aby ją następnie w ciągu trzech dni odbudować, z pomocą demonów.»
«Nie. On powiedział: Ona nie zostanie uczyniona przez człowieka.»
Glupi i nikczemni plączą sie w tym co mieli klamac. Typowe dla klamstwa.
Kajfasz schodzi z krzesła i podchodzi do Jezusa. Mały, otyły, brzydki, jest podobny do wielkiej ropuchy przy kwiecie. Jezus bowiem, pomimo zranień, potłuczeń, spocony i z potarganymi włosami, jest jeszcze tak piękny i dostojny.
Podlosc czesto widac zewnetrznie choc nie nalezy z tym przesadzac. Jak ktos ma wade szczeki i wyglada przerazajaco to nie znaczy ze jest bandyta.
«Nie mówisz? Co za oskarżenia wnoszą przeciw Tobie! Straszne! Mów, aby zdjąć z Siebie tę hańbę.»
Lecz Jezus milczy. Patrzy na niego i milczy.
Nie zasluzyl na odpowiedz. Czlowiek moze osiagnac takie zwyrodnienie ze nie ma juz o czy mowic.
«Odpowiedz mi więc. Ja jestem Twoim Arcykapłanem. W imię Boga żywego zaklinam Cię! Powiedz mi: czy Ty jesteś Chrystusem, Synem Bożym?»
«Jak rzekłeś. Jestem Nim. I ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy mocy Ojca, przychodzącego na obłokach niebieskich. Zresztą, dlaczego Mnie pytasz? Mówiłem publicznie przez trzy lata. Nic nie powiedziałem w ukryciu. Zapytaj tych, którzy Mnie słuchali. Oni ci opowiedzą, co powiedziałem i co uczyniłem.»
Chrystus sie nie broni powtarza im wszystkim to co mowil ludziom.
Jeden z trzymających Go strażników uderza Go w usta, które znowu krwawią i woła:
«To tak odpowiadasz, o szatanie, Najwyższemu Kapłanowi?»
Kolejny raz zasluzyli na pieklo...
A Jezus łagodnie odpowiada mu tak, jak poprzedniemu:
«Jeśli dobrze powiedziałem, dlaczego Mnie bijesz? Jeśli źle powiedziałem, dlaczego Mi nie powiesz, w czym się mylę? Powtarzam: jestem Chrystusem, Synem Boga. Nie mogę kłamać. Najwyższym Kapłanem, Kapłanem Wiecznym jestem Ja. I tylko Ja noszę prawdziwy Racjonał, na którym jest napisane: Nauka i Prawda. I jej jestem wierny aż do śmierci: haniebnej w oczach ludzi, lecz świętej w oczach Boga – i aż do błogosławionego Zmartwychwstania. Ja jestem Namaszczonym. Arcykapłanem i Królem Ja jestem. I wezmę Moje berło i nim, jak wiejadłem, oczyszczę klepisko. Ta Świątynia zostanie zniszczona, ale powstanie z martwych nowa, święta, gdyż ta jest zepsuta i Bóg pozostawił ją na pastwę losu.»
Przepowiedzial im koniec bo widzicie jacy to juz zwyrodnialcy byli.
«Bluźnierca!» – krzyczą wszyscy chórem.
«W trzy dni to uczynisz, szaleńcze i opętańcu?»
«Nie ta, lecz Moja zostanie wzniesiona: Świątynia Boga prawdziwego, żyjącego, świętego, trzykroć świętego.»
Jezus nie mowi oczywiscie o tym budynku. O Kościele...
«Klątwa!» – krzyczą ponownie chórem.
Kajfasz podnosi swój ostry głos i rozdziera lniane szaty z wystudiowanym gestem odrazy. Mówi:
«Czegóż więcej mamy jeszcze wysłuchać od świadków? Wyrzekł bluźnierstwo. Co więc zrobimy?»
Wszyscy chóralnie:
«Zasłużył na śmierć.»
[por. Mt 26,67-68; Mk 14,65; Łk 22,63-65] Z gestami oburzenia i zgorszenia wychodzą z sali, pozostawiając Jezusa na łasce strażników i fałszywych świadków. Ci policzkują Go, wymierzają Mu razy pięściami, plują na Niego, zawiązują Mu oczy, a potem ciągnąc Go gwałtownie za włosy, popychają Go tu i tam, ze związanymi rękoma, tak że uderza w stoły, krzesła, mury. A w tym czasie pytają Go:
«Kto Cię uderzył? Zgadnij.»
Wiele razy podstawiają Mu nogi, sprawiając, że upada na ziemię. Zanoszą się od śmiechu widząc, jak ze związanymi rękoma z trudem się podnosi.
Zwyrodniale bestialstwo. To chrzescijanstwo wychowalo tak ludzi ze np. aresztowanych nie poniewieramy. U pogan nie marnuja okazji do ,,rozrywki". Sadyzm dawniej byl powszechny a do dzis jest tam gdzie nie ma Kosciola lub jest krotko.
Widzimy tutaj tez dlaczego Jezus jest bohaterem bo pomimo bestialstw W NICZYM NIE ODSTAPIL OD PRAWDY!!! Jest wzorem np. dla przesladowanych z powodu sumienia w jakikolwiek sposob...
DRUGIE PRZESŁUCHANIE [por. Mt 27,1; Mk 15,1; Łk 22,66-71]
Tak mijają godziny. Zmęczeni oprawcy muszą zażyć nieco odpoczynku. Prowadzą więc Jezusa do komórki, każąc Mu przechodzić przez liczne dziedzińce, pośród szyderstw pospólstwa już licznie zgromadzonego w obrębie domów arcykapłańskich. Jezus wychodzi na podwórzec, na którym, blisko ognia, znajduje się Piotr. Patrzy na niego. Lecz Piotr unika Jego wzroku. Jana już nie ma. Nie widzę go. Myślę, że odszedł z Nikodemem...
ZMECZYLI SIE SADYZMEM! Tak to tez meczy fizycznie, znecanie sie...
Piotr unika wzroku Jezusa ze wstydu...
[por. Mt 26,69-75; Mk 14,66-72; Łk 22,54-62; J 18,15-18; 25-27]
Zbliża się świt w swej bladej zieleni. Wydano rozkaz doprowadzenia Więźnia do sali Rady, dla przeprowadzenia dochodzenia bardziej legalnego. To jest właśnie chwila, w której Piotr po raz trzeci zaprzecza, że zna Chrystusa, kiedy On przechodzi już naznaczony Swymi cierpieniami. W zielonkawym świetle jutrzenki sińce wydają się jeszcze straszniejsze na ziemistej twarzy, oczy bardziej zapadnięte i szkliste... Jezus przysłonięty boleścią świata... Kogut rzuca w powietrze, ledwie dotknięte świtaniem, swój krzyk, drwiący, szyderczy, łobuzerski. W tej właśnie chwili wielkiej ciszy, wywołanej pojawieniem się Chrystusa, słychać szorstki głos Piotra mówiącego:
«Przysięgam to, niewiasto. Nie znam Go.»
Twierdzenie stanowcze, pewne, na które – jak drwiący śmiech – odpowiada natychmiast łobuzerskie pianie małego koguta.
Piotr podrywa się, odwraca się, aby uciec. Znajduje się twarzą w twarz z Jezusem, który patrzy na niego z nieskończoną litością, z bólem tak głębokim i tak silnym, że łamie mi serce, jakbym po tym miała ujrzeć mojego Jezusa znikającego na zawsze. Piotr szlocha i wychodzi zataczając się, jakby był pijany. Wybiega za dwoma sługami, którzy wychodzą na drogę, i ginie w ulicy jeszcze w połowie pogrążonej w mroku.
Nawet kogut jest znakiem od Boga... W Piotrze zwyciezyly zmysly, ludzki strach... Powiedzial klamstwo. Tego sie nie da ot tak pominac. Powinien swiadczyc prawde BO MOWIL ZE BEDZIE WALCZYL ZA JEZUSA! Gdyby mowil ze w razie czego to on bedzie udawal ze nie zna... To wtedy bylby szczery... ALE MOWIL JAK TO ON NIE ZAWALCZY ITD. I o to chodzi...
Jezusa wprowadzają do sali i powtarzają Mu chórem podstępne pytanie:
«W imię Boga prawdziwego, powiedz nam, czy jesteś Chrystusem?»
A otrzymawszy odpowiedź taką jak poprzednio, skazują Go na śmierć i wydają rozkaz doprowadzenia Go do Piłata.
,,W Imię Boga" bandyci dzialaja! Tak jest do dzis.
Jezus eskortowany przez wszystkich Swych wrogów – z wyjątkiem Annasza i Kajfasza – wychodzi. Idzie przez dziedzińce Świątyni, gdzie tyle razy przemawiał i rozlewał dobrodziejstwa, i uzdrawiał. Przechodzi przez pas murów uwieńczonych blankami. Wychodzi na ulice miasta i – raczej wleczony niż prowadzony – schodzi do miasta zaróżowionego pierwszą zapowiedzią jutrzenki.
Sądzę, że w jedynym celu – aby Go dręczyć dłużej – każą Mu zrobić wielkie, straszliwe okrążenie po Jerozolimie. Przechodzą więc specjalnie przez targowiska, przed stajniami i gospodami wypełnionymi ludźmi z powodu Paschy. I wtedy odpadki z jarzyn, [sprzedawanych na] targowiskach, jak i zwierzęce odchody ze stajni stają się pociskami [kierowanymi] na Niewinnego. Na Jego twarzy pojawia się coraz więcej sińców i małych krwawiących zranień. Okrywają ją różne nieczystości, które są na Niego rzucane. Włosy – już ciężkie i lekko wyprostowane przez krwawy pot – stały się bardziej matowe. Zwisają teraz, nieuczesane, zmieszane ze słomą i nieczystościami, spadają na oczy, bo Mu je rozczochrano dla zakrycia twarzy.
Po prostu zabawa w sadyzm. Ci ,,ludzie" sa ponizej zwierzat ktore wszystko robia z sensem. Zabijaja gdy sa glodne... Gdyby nie chrzescijanstwo to dzis ,,zabawy" ze skazanymi byly by takie same pewnie...
Ludzie na targowiskach, sprzedawcy i kupujący, porzucają wszystko, aby podążyć – ale nie z miłości – za Nieszczęśliwym. Chłopcy stajenni i słudzy z gospod wychodzą tłumnie, głusi na wezwania i nakazy właścicielek. Te, aby rzec prawdę, jak niemal ogół innych kobiet, są wszystkie jeśli nie przeciwne zniewagom, to przynajmniej obojętne na zgiełk. Odchodzą zrzędząc, bo zostawiono je same z tak wieloma klientami do obsłużenia.
Kobiety w wiekszosci sa przeciw. Sadyzm to meska patologia w wiekszosci. Tu widac ze kobiety sa lepsze moralnie od mezczyzn z natury. Tak przesądzil grzech pierworodny ze plci inaczej upadly...
Wyjąca grupa rośnie z minuty na minutę. Wydaje się, że – jakby wskutek niespodziewanej epidemii – dusze i ciała zmieniały naturę: pierwsze stają się duszami zbrodniarzy, a drugie [przybierają] okrutne maski. Twarze stają się niebieskie z wściekłości lub czerwone od gniewu; ręce są jak szpony, a usta przyjmują formę jak u wilków i jak one wyją; oczy przewracają się jak u szaleńców. Tylko Jezus jest wciąż Sobą, choć teraz okryty nieczystościami, którymi obrzucono Jego ciało, i zmieniony przez sińce i opuchlizny.
Widzimy tu psychoze. Zbiorowe opetanie. Te mordy ktore malowali artysci np. Bosh byly genialna intuicja. Tak bylo. Ale nic co zewnetrzne nie brudzi nikogo. Tym bardziej Jezusa...
Gdy wszyscy się zatrzymują i zwalniają przy archiwolcie ściskającej drogę jak obręcz, krzyk przeszywa powietrze:
«Jezu!»
To Eliasz, pasterz. Usiłuje przejść, wywijając grubym kijem. Stary, mocny, groźny i silny. Udaje mu się dojść prawie do Nauczyciela. Jednak tłum, rozproszony przez nieoczekiwany szturm, zwiera szeregi i oddziela, odpycha, pokonuje tego człowieka, który jest sam wobec całego pospólstwa.
«Nauczycielu!» – woła, podczas gdy wir tłumu pochłania go i odpycha.
«Idź!... Matka... Błogosławię cię...»
Prosze! Prosty czlowiek. Stary ale silny z uwagi na ciezka prace. Tak ci najprostsi, ubodzy stoja najwyzej moralnie. I widzicie odwaznemu nic sie nie stalo. Bo to Bóg decyduje kiedy nadchodzi godzina, dla kazdego inna...
Kolejna porcja ohydnych ryjow ale Bosh naprawde przedstawil to genialnie.