Walka z kulturowym imperializmem .
Serwis znalezionych frazLinki
- Ashley...
- "(Nad)użycia ciała w kulturze. O pięknie", 26-27.0
- Społeczna historia komunikacji + Elementy kultury Polskiej
- Kultury Dawnej Rzeczypospolitej - Żydzi polscy .
- Filozoficzne i metodologiczne podstawy kulturoznawstwa
- Filmoznawstwo i kultura mediów
- Powstania w kulturze współczesnej .
- Magazyn kulturalny "Pegaz"
- Święci w kulturze .
- Kultura chrześcijańska .
- Kultura na prownicji .
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- windykator.xlx.pl
Ashley...
Francja: awantura o angielski na wyższych uczelniach
We Francji wybuchł niekończący się spór o artykuł 2. nowej ustawy o szkolnictwie wyższym, ułatwiający wprowadzenie angielskiego jako języka wykładów uniwersyteckich w celu zwiększenia atrakcyjności francuskich uczelni dla zagranicznych studentów.
Ostatnio deputowani rządzących socjalistów, opozycyjnej chadeckiej Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMP) oraz komuniści i lewacy połączyli siły, aby przeciwstawić się anglosaskiej inwazji językowej i bronić suwerenności i tożsamości Francji.
21 marca członkowie szacownej Akademii Francuskiej wskazali na niebezpieczeństwo prowadzenia wykładów po angielsku, niosące z sobą "promocję marginalizacji języka francuskiego". Zwrócili się do parlamentu z wnioskiem o odrzucenie tego artykułu ustawy wniesionej przez socjalistyczną minister szkolnictwa wyższego Genevieve Fioraso. Od tej pory sporna kwestia znalazła się w rękach deputowanych.
W nocy z wtorku na środę komisja ds. kultury badająca tekst ustawy pominęła 59 pozostałych artykułów, z przejęciem skupiając uwagę na kontrowersyjnym artykule ustawy Fioraso - pisze "Le Figaro".
Liczni deputowani, poczynając od parlamentarzystów UMP, poprzez wspieranego przez 40 posłów socjalistę Pourię Amirshahiego aż po komunistkę Marie-George Buffet, domagali się usunięcia lub zmiany tego artykułu. Bezskutecznie, co jak pisze francuski konserwatywny dziennik, jest "złą wiadomością dla frankofonów".
Daniel Fasquelle z opozycyjnej UMP, profesor prawa, nie zawahał się nazwać artykułu 2. "kapitulacją". Ustawa według niego jedynie przyspieszy "całkowitą utratę kontroli na niektórych polach technicznych i naukowych", bowiem francuski całkiem ustąpi tam angielskiemu.
- Obrona języka francuskiego to obrona wielojęzyczności i wielokulturowości. Jak można udawać, że broni się wyjątkowości kulturowej i jednocześnie proponować wykłady po angielsku! - argumentował Fasquelle, cytując jednego z najwybitniejszych współczesnych intelektualistów francuskich, filozofa Michela Serresa, który ostrzegł przed niebezpieczeństwem przechodzenia z jednego języka na drugi, grożące powolnym przekształceniem się tego pierwszego z języka żywego, w martwy. Serres, profesor Uniwersytetu Stanforda w Palo Alto w Kalifornii, powiedział: - Język zanika, kiedy nie można w nim wszystkiego powiedzieć. Staje się wirtualnie martwy -.
Według Fasquelle'a prowadzi to w rezultacie do "utraty suwerenności".
W opinii Claude'a Hagege'a, wykładowcy słynnego College de France, poligloty i znawcy dziejów Europy, wprowadzanie wykładowego języka angielskiego to "impuls autodestrukcyjny" i "plan samobójczy".
Wykłady po angielsku już są prowadzone przez część tzw. wielkich szkół (grandes ecoles) - prestiżowych państwowych i prywatnych uczelni o różnorakim profilu - od technicznego po humanistyczno-społeczny. W licznych szkołach biznesowych od jednej czwartej do jednej trzeciej wszystkich wykładów prowadzona jest w języku angielskim. Oznacza to, że powszechnie łamane są obecnie przepisy, dopuszczające używanie obcego języka na uczelniach tylko przy okazji kursów językowych, albo gdy wykładowca jest obcokrajowcem.
- Ustawa otwiera drogę do straszliwego ujednolicenia planety - powiedział telewizji France24 Amirshahi. Dla frankofonów jest to "najgorsze upokorzenie" - dodał.
Minister Fioraso, która swego czasu nauczała angielskiego i ekonomii, uważa, że nie można już dłużej stawiać tamy stosowaniu angielskiego na uczelniach wyższych, ponieważ kraj musi rywalizować o najlepszych studentów, z których wielu przyjeżdża z krajów anglojęzycznych.
- Indie mają miliard mieszkańców, w tym 60 mln specjalistów komputerowych, a my (na francuskich uniwersytetach) - jedynie 3 tys. studentów z Indii - mówiła niedawno. Zakrawa to według niej na żałosną śmieszność.
Swoim autorytetem poparło minister dwoje francuskich noblistów, wirusolog Francoise Barre-Sinoussi, jedna z odkrywców wirusa HIV, i fizyk Serge Haroche, prowadzący badania z zakresu mechaniki kwantowej. W zeszłym tygodniu na łamach "Le Monde" twierdzili, że ustawa "promuje pozycję Francji w świecie, zwiększa atrakcyjność kraju".
Ale Amirshahi wątpi, by ustawa zaowocowała większym napływem międzynarodowych studentów na francuskie uczelnie; według niego "powołaniem Francji nie jest zostanie celem pielgrzymek w celu uczenia się w języku angielskim".
Przywołał w tym kontekście "hegemonię anglosaskiego neoliberalizmu" i podał jako przykład prestiżową paryską Wyższą Szkołę Handlu (HEC), w której ekonomia wykładana jest po angielsku. Według niego nie potrzeby, aby wykłady po angielsku wprowadzać ustawami.
Deputowany UMP Benoist Apparu apelował do rozsądku. Zwrócił uwagę, że "część nauczania prowadzona jest w ramach umów z uczelniami zagranicznymi", a studentów z Brazylii, Indii i Chin nie przyciągnie się do Francji, "wymagając od nich posługiwania się francuskim".
Deputowani koniec końców dopisali poprawkę wymagającą, by zagraniczni studenci uczyli się francuskiego. Zdaniem krytyków ustawy - wątła to przeciwwaga wobec skutków, jakie pociągnie za sobą przyjęcie artykułu 2.
Kolejny etap głosowań nad ustawą spodziewany jest w środę 22 maja.
....
Kolejna odslona kulturkampfu . Francja rzeczywiscie walczy z zalewem imperializmu kulturowego USA . I to nie tylko chodzi o jezyk ale nawet wazniejsza jest walka z homoagresja feministwem i mnostwem pomniejszych komunizmow ktore wyrzyguja uczelnie USA . To naprawde wojna .
Francja: koniec awantury o angielski na wyższych uczelniach
Francuskie Zgromadzenie Narodowe przyjęło w czwartek artykuł 2. nowej ustawy o szkolnictwie wyższym, ułatwiający wprowadzenie angielskiego jako języka wykładów uniwersyteckich. Projekt przepisu był przedmiotem sporów i długo skupiał uwagę mediów.
Zgromadzenie Narodowe, niższa izba francuskiego parlamentu, po kilku dniach burzliwych debat przyjęło na razie art. 2 nowej ustawy; reszta zapisów ustawy będzie przedmiotem osobnego głosowania zaplanowanego na 28 maja - podaje "Le Monde".
Rząd postanowił zwiększyć atrakcyjność francuskich uczelni dla zagranicznych studentów i przyciągnąć ich zajęciami prowadzonymi po angielsku.
Projekt wywołał żywe protesty polityków wszelkich afiliacji, którzy na jakiś czas połączyli siły, aby przeciwstawić się anglosaskiej inwazji językowej i bronić suwerenności i tożsamości Francji - pisał "Le Figaro".
21 marca członkowie Akademii Francuskiej zwrócili się do parlamentu z wnioskiem o odrzucenie tego artykułu ustawy wniesionej przez socjalistyczną minister szkolnictwa wyższego Genevieve Fioraso.
Wykłady po angielsku już są prowadzone przez część tzw. wielkich szkół (grandes ecoles) - prestiżowych państwowych i prywatnych uczelni o różnorakim profilu, od technicznego po humanistyczno-społeczny. W licznych szkołach biznesowych od jednej trzeciej do jednej czwartej wszystkich wykładów prowadzone jest w języku angielskim. Oznacza to, że powszechnie łamane są obecne przepisy, dopuszczające używanie obcego języka na uczelniach tylko przy okazji kursów językowych albo gdy wykładowca jest obcokrajowcem.
Minister Fioraso, która swego czasu nauczała angielskiego i ekonomii, uważa, że nie można już dłużej stawiać tamy stosowaniu angielskiego na uczelniach wyższych, ponieważ kraj musi rywalizować o najlepszych studentów, z których wielu przyjeżdża z krajów anglojęzycznych.
...
I Hollande przepchnal ! Widzimy ze jest agentem amerykanskiego imperializmu . Najpierw przepchnal zboczenia z USA teraz wyklady we Francji beda po ... angielsku ! Komunisci nie maja ojczyzny jak widac .
Mocne słowa padły z ust południowoafrykańskiego biskupa Xolelo Thaddaeusa Kumalo: „Przybywają z gotowymi receptami. Nie pytają nas o nic. Wiedzą najlepiej, co jest dla nas dobre” - oskarżał hierarcha polityków i organizacje pomocowe z Zachodu, a przykładem, jak zgubne mogą być narzucane recepty, jest oparcie strategii walki z AIDS na prezerwatywach. „Prezerwatywy są przykładem arogancji Zachodu. Mimo że w RPA uczy się w szkołach o AIDS i rozdaje prezerwatywy, na potęgę przybywa chorych, a wskaźnik infekcji wynosi 22 proc. Społeczeństwo jest pewne, że prezerwatywy zapobiegają AIDS, a przecież tak nie jest. Uczniowie przeszkoleni w ten sposób w szkołach wchodzą w seksualną aktywność z fałszywym przekonaniem, co prowadzi do zgubnych skutków i dalszego rozprzestrzeniania się choroby.
....
Brawo ! Trzeba sie broni przed Zachodem . Oni sa najgorsi . Zabija dusze . To diabel pod przykrywka pomocy . Zlo z zachodu jest najbardziej przebiegle .
Mocne przesłanie do Amerykanów: "Nie potrzebujemy waszej pomocy"
"Chcecie pomóc komuś za granicą, ale zapominacie o własnym podwórku (...). Afryka nie potrzebuje wybawcy, kogoś takiego potrzebuje raczej Ameryka" - takie przesłanie kierują do mieszkańców USA afrykańscy aktywiści.
- Gdy jesteś gdzieś za granicą, uważasz, że Stany Zjednoczone są cudownym, pięknym krajem, że tu wszystko działa, jak należy, policja spełnia swój obowiązek. Jednak wystarczy tu przyjechać, by się przekonać, że jest inaczej - uważa aktywista z Kenii Boniface Mwangi.
- W USA funkcjonariusze aresztują niewinne osoby, dyskryminują kolorowych, strzelają do nich, dokonują aresztowań. To smutne miejsce. Mieszkający tam Afroamerykanie, bez względu na to czy mają pracę, czy jej nie mają, muszą każdego dnia udowadniać swoją wartość. Nie mogą być po prostu sobą. Dlaczego staracie się nam pomóc, kiedy to wasz kraj wymaga pomocy? - dodaje Mwangi.
>>>
Zgadzam sie . To filmy Holylod robia z USA raj . To kompletnie absurdalny obraz . Ludy swiata mysla ze jak juz tam sie dostana to beda Carringtonami z Dynastii juz jutro . Tymczasem to kraj jak inny . A dla ludow przyzwyczajonych do zycia we wspolnocie a jest to praktycznie cala Afryka moze byc straszny . Ze wzgledu na indywidualizm . Osoba przyzwyczajona do zycia w plemieniu czyli scisle regulowanego przez grupe nagle jest sama . i pieniadze nawet jak zarobi nic nie zmienia . szok kulturowy spowoduje nieszczesliwe zycie .
Marley, Noah, Quentin. Polscy rodzice szaleją z imionami dla swoich dzieci
Mariusz Szymczuk
8 maja 2015, 17:30
Lorenco, Matteo, Marley, Mike, Noah, Quentin, Rafael, Scarlett, Sophie, Thomas czy Vivien. To tylko niektóre z obcojęzycznych imion, które rodzice nadali swoim dzieciom w tym roku w Polsce. Prawo daje taką możliwość od 1 marca. - Ładne imię jest jak sympatyczny nosek. Brzydkie imię jest jak kurzajka na tym nosie - mówi Wirtualnej Polsce prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny, i tłumaczy, co kieruje rodzicami, którzy zamiast Ani wolą Scarlett. A wśród polskich imion od 10 lat w naszym kraju niewiele się zmienia. Które są najpopularniejsze?
- Może pomoże jej to jakoś w życiu - zastanawia się pani Iza, mama dziewczynki, której z mężem dali na imię Jessica. - Same Zosie i Leny dookoła. Jessica będzie pewnie jedna w całej klasie, a może nawet i w szkole. A jak dorośnie to pewnie niełatwo będzie jej spotkać imienniczkę. Może zrobi dzięki temu imieniu karierę? - zastanawia się mama dziewczynki. - Karierę z takim imieniem? Ciekawe gdzie? - śmieje się Sylwia z Ożarowa Mazowieckiego, mama dwumiesięcznej Zosi. - Nie wiem, co ludziom strzela do głowy, żeby dać dziecku tak dziwaczne imię - dziwi się pani Sylwia.
- To są eksperymenty kulturowe - tłumaczy w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny. Dodaje, że każda dekada może się nimi pochwalić. - Pamiętamy przecież Izaury, a nawet Alexis - przypomina prof. Nęcki. Dane Ministerstwa Spraw Wewnętrznych potwierdzają, że dziewięć kobiet w Polsce nosi imię najsłynniejszej bohaterki bijącego rekordy popularności serialu "Dynastia". - Nadając imię dziecku, należy pamiętać, że inne dzieci, nawet dorośli, niezbyt tolerancyjnie odnoszą się do wszystkiego, co inne. Także do imion. I to jest trochę ryzykowny zabieg. Ale ludzie z czasem do wszystkiego się przyzwyczajają. Więc do imienia też się przyzwyczają - uspokaja psycholog. - Za takim zagranicznym imieniem idzie też pojmowany indywidualnie splendor. To zachodnie brzmienie ma podnieść status, uszlachetnić tego malutkiego człowieka. Sprawić, że jest już prawie Amerykaninem. A to, że może ono być za jakiś czas wyśmiewane za takie imię, nie ma dla rodziców w danej chwili żadnego znaczenia. Wcale o tym nie myślą - opowiada Nęcki. I stąd pomysły, by nazywać dzieci Andrea, Charlotte, Christopher, Hannah, Jessica, Kelvin, Lorenco, Matteo, Marley, Mike, Noah, Quentin, Rafael lub Scarlett.
- My nazywamy dzieci po amerykańsku, ale niech pan znajdzie Amerykanina, który nazywa się Agnieszka, Zbigniew lub Sławomir - zauważa prof. Nęcki. - My się otwieramy na światowe imiona, ale świat nie otwiera się na nasze - dodaje. - Dlatego brońmy polskich, pięknych imion. One są zakorzenione w naszej tradycji, historii i kulturze. Gdy mówię "Kazimierz", myślę o Kazimierzu Wielkim czy Pułaskim. A gdy mówię o Jessice, nie myślę o nikim - podsumowuje psycholog. - Ale możemy też zawrzeć pakt ze światem. My przyjmujemy wasze imiona, ale wy przyjmijcie nasze - proponuje prof. Zbigniew Nęcki. A nad Wisłą w 2013 i 2014 roku dziewczynkom najczęściej nadawano imię Lena. Przez ostatnich 10 lat naprzemiennie najpopularniejsze były: Julie, Maje i Zuzanny. Chłopców nazywano w ostatnich latach: Antoni, Filip, Jan, Kacper czy Szymon. Ale zdecydowanym królem jest Jakub. Imię to prowadzi w rankingu najpopularniejszych od 11 lat.
...
Aleksisy i inne Karingtony się porobily. Ja rozumiem warstwy prymitywne bez kultury. Czerpią ,,kulturę" z seriali USA. Ale niestety to jest powszechne. Prawnicy też uczą się prawa z seriali USA co już jest odlotem bo tamtejszy system prawa jest dokładnie odwrotny niż w Polsce. Nie mówiąc o mediach filmowcach itp. Glupawka ogólna. Ci prostacy w sumie najmniej głupi.
Czy kanadyjski akcent zniknie?
Czy kanadyjski akcent zniknie? - Shutterstock
Charakterystyczny kanadyjski akcent może niedługo zaniknąć - ostrzegają naukowcy z tego kraju. Istnieje obawa, że z powodu dużej tolerancji językowej Kanadyjczyków, ich sposób mówienia może się upodobnić do wymowy kalifornijskiej.
Według lingwistów z Uniwersytetu Nowofunlandzkiego, zmiana polega na upowszechnieniu się w Kanadzie tzw. wielkiej przesuwki samogłoskowej. Dotyczy ona głównie wymowy długich samogłosek i jest bezpośrednią przyczyną obecnej rozbieżności między pisownią i wymową angielską.
REKLAMA
Naukowcy zauważyli, że Kanadyjczycy coraz częściej wyżej akcentują samogłoski, cofając głębiej język. Polega to na tym, że na przykład słowo "przepraszam" - "sorry", jest częściej wymawiane jako "sah-ry" niż niż tradycyjne kanadyjskie "sore-y". Podobnie jest w przypadku wyrazu "Bóg", gdzie zanika charakterystyczne, twardsze "God", które jest teraz wymawiane jako "Gawd".
"Jesteśmy w środkowym etapie tej transformacji" - zauważa Paul de Decker, socjolingwista z Uniwersytetu Nowofunlandzkiego. Jak mówi, w zmianie nawyków językowych przodują takie miasta jak Ontario czy Toronto. W ocenie naukowca, przyczyną zmian w wymowie mieszkańców kraju klonowego liścia jest ich tolerancja i niepoprawianie błędów językowych, które zdarzają się przyjezdnym.
...
Ciekawe. Anglosasi zagrozeni przez USA kulturowo.