Amerykańscy lotnicy w 1920 .
Serwis znalezionych frazLinki
- Ashley...
- Oferta pracy - Konsultant amerykańskiego biura turystycznego
- Ameryka Łacińska - kolonia USA .
- Oferta pracy- obsługa klienta, linie lotnicze
- Tradycje wielkanocne .
- Analizy statystyczne do prac dyplomowych ONLINE
- Imprezka w GĂłrznie
- Polska Razem !
- Softu, V!ruS, Rapson
- Studia 2 stopnia zaoczne administracja
- Na UAM powstaje telewizja studencka!
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pianina.htw.pl
Ashley...
Zapomniani bohaterowie. Powstanie film o słynnych lotnikach z USA?
Czy w Hollywood powstanie filmowy hit o amerykańskich lotnikach, którzy w 1920 roku bronili Polski przed bolszewikami? Projektem zainteresowani są reżyser Mel Gibson oraz aktorzy Matt Damon i Mark Wahlberg. Choć nie powstał nawet jeszcze scenariusz, to historia ma już gotowy tytuł - "Honor to you!". A wszystko za sprawą amerykanina polskiego pochodzenia Williama Cioska, którego boli, że Amerykanie wiedzą tak niewiele o Polsce - czytamy w najnowszym "Tygodniku Powszechnym".
Ciosek, który jest właścicielem firmy consultingowej oraz producentem reklam telewizyjnych i radiowych od 20 lat ma plan, jak zmienić ten przykry dla nas fakt. "Gdy pierwszy raz byłem w Polsce, w rozmowach Polacy pytali mnie, czemu nie zrobiono hollywoodzkiego filmu o Cooperze. Dlatego sam postanowiłem to zrobić" - mówi.
Chodzi o Meriana C. Coopera, znanego amerykańskiego filmowca, który mógłby być bohaterem tej filmowej opowieści. Jak mogą wyglądać pierwsze sceny tego filmu? W 1953 roku otrzymał on Oscara za całokształt twórczości. Gdy idzie po statuetkę, członkowie Akademii krzyczą: "Bravo! Bravo! Honor to you!" (ang. "Cześć ci!" albo "Cześć wam!"), a kamera pokazuje jego zamyśloną twarz. Taki mógłby być początek.
"Teraz cięcie, flashback do Paryża. Scena druga: stolica Francji, rok 1919. Cooper wraz z kolegami – podobnie jak on, młodymi amerykańskimi lotnikami – chłoną uroki Paryża i wspominają przeżycia z zakończonej niedawno I wojny światowej, w której brali udział na froncie zachodnim. Nagle podbiega chłopiec, gazeciarz. Któryś z lotników kupuje gazetę. Czyta na głos, że Lenin i bolszewicy zagrażają Polsce. Polsce? Cooper wyłącza się na chwilę z ogólnego gwaru, milczy, coś rozważa. W końcu proponuje, aby oni, Amerykanie, zrobili coś na pozór szalonego: pojechali pomóc Polakom i spłacili dług, honorowy dług, jaki Stany zaciągnęły kiedyś u takich ludzi jak Kościuszko i Pułaski. Tłumaczy kolegom, że do domu zawsze mogą wrócić trochę później. A teraz mają moralny obowiązek, żeby wybrać się do Warszawy..." - czytamy dalej w "Tygodniku".
O ile Amerykanie dobrze znają hollywoodzkie losy Coopera, to jednak mało kto wie, że brał on udział nie tylko w pierwszej wojnie światowej, ale także w wojnie polsko-bolszewickiej. Zresztą, jak ubolewa Ciosek, Amerykanie w ogóle nie wiedzą, że w 1920 r. Polacy ocalili Europę od bolszewickiej ekspansji.
Przeczytaj cały tekst na stronie internetowej "Tygodnika Powszechnego"
Eskadrę Kościuszkowską Cooper stworzył pod koniec 1919 r., wraz z grupą amerykańskich ochotników. Należała ona do najaktywniejszych jednostek lotniczych podczas wojny z Rosją sowiecką. W Polsce Amerykanie byli traktowani jak bohaterowie. Sam Józef Piłsudski odznaczył Coopera orderem Virtuti Militari. Podczas drugiej wojny światowej, słynny polski Dywizjon 303, który brał udział w Bitwie o Anglię wziął swą nazwę ("Dywizjon Kościuszkowski") właśnie stąd. By oddać hołd amerykańskim bohaterom.
"Problemem są, jak zawsze, pieniądze. Na razie Ciosek i jego współpracownicy wydali na prace przygotowawcze 100 tys. dolarów. Potrzebują pół miliona, by hollywoodzkie studia miały pewność, że film jest wiarygodny. Potem studia mają zgodzić się na sfinansowanie całej produkcji. Szacowany koszt projektu to 30-40 mln dolarów" - pisze w najnowszym numerze "Tygodnika Powszechnego" Filip Mazurczak.
>>>>
Tak . Oczywiscie my nie zapomnielismy . Kazdy kto ma pojecie o 1920 roku a nie jest tak duzo wie doskonale o lotnikach z USA . Rzecz jasna jak ktos nic nie wie o 1920 to tez i nie wie o tym . To logiczne .
Ale co by nie mowic to ewnement ze oni wtedy walczyli . Zreszta jak widzicie przezyli epokowe wydarzenie bo drugiej takiej wojny nie bylo :O))) Film ? Ciekawy pomysl . A jesli to ma byc Gibson to rozumiem ze bedzie jakas wielka epopeja zwyciestwa Kościoła nad szatanem .
Bardzo ciekawe ! :O)))
I ten genialny plakat :O)))
Twórca King Konga walczył w wojnie polsko-bolszewickiej.
Jak to się stało, że Merian Caldwell Cooper – przyszły reżyser i producent hollywoodzkich hitów. m.in. słynnego „King Konga” – brał udział po naszej stronie w wojnie polsko-bolszewickiej? Najsłynniejszą bitwą tej wojny był potocznie nazywany Cud nad Wisłą, którego 92. rocznica przypada 15 sierpnia.
Zainteresowanie Polską Meriana Coopera nie było przypadkowe. Jego prapradziadek – pułkownik John Cooper – służył pod dowództwem Kazimierza Pułaskiego w pierwszym amerykańskim legionie kawalerii. Według rodzinnej legendy John Cooper zaprzyjaźnił się z Pułaskim. W 1779 roku w bitwie pod Savannah, kiedy to Pułaski został śmiertelnie postrzelony, miał umrzeć właśnie w ramionach swego przyjaciela płk. Johna Coopera. Dla Meriana Coopera ta mityczna opowieść rodzinna o Polaku umierającym w ramionach przodka za wolność „waszą i naszą” była inspiracją do zaciągnięcia się do wojska podczas pierwszej wojny światowej. Jak pisze jego biograf Mark Cotta Vaz: „Natchniony wizjami polskich patriotów walczących o wolność Ameryki, po latach miał zwrócić ów dług wdzięczności, dowodząc amerykańską 7. Eskadrą Myśliwską im. Tadeusza Kościuszki. Eskadrę nazwano tak na cześć Kościuszki, który także wspierał niegdyś armię amerykańską Washingtona”.
Merian Cooper urodził się w Jacksonville na Florydzie w 1893 roku. Od zawsze ciągnęło go ku przygodzie, której kwintesencją w ówczesnych latach była wojaczka. W wieku 23 lat wstąpił do Gwardii Narodowej Stanów Zjednoczonych, odbył kurs pilotażu i zaciągnął się do Amerykańskiego Korpusu Ekspedycyjnego (American Expeditionary Forces), wraz z którym został wysłany na front do Europy. W 1918 roku został zestrzelony nad terytorium niemieckim. Wówczas dowództwo armii USA, uznając go za zaginionego, wydało oficjalny akt zgonu, który to Cooper przechowywał jako wesołą pamiątkę. Jeden z jego współtowarzyszy broni dopisał na tym dokumencie: „Mówiąc językiem Marka Twaina, twoja śmierć jest wysoce przesadzona”. Tymczasem do wyzwolenia Merian Cooper przebywał w różnych obozach jenieckich – w ostatnim pod Wrocławiem dowiedział się od współwięźniów o sowieckich planach „podboju świata”. W swoich wspomnieniach ten czas nazwał „początkiem życiowej krucjaty przeciwko komunistom”, a autorzy książki „Sprawa honoru” (Lynne Olson i Stanley Cloud) skreślili jego ówczesną charakterystykę w sposób następujący: „Merian Cooper był jak naładowany i gotowy do strzału rewolwer. Pragnął nie tylko bronić Ameryki przed wszelkimi wrogami, zewnętrznymi i wewnętrznymi, ale też – jakoś, gdzieś, kiedyś – zwrócić to, co uważał za 150-letni dług Ameryki wobec Polski”.
Merian C. Cooper trafił do Polski wiosną 1919 roku wraz z amerykańską agencją pomocy humanitarnej American Relief Administration (ARA), na której czele stał przyszły prezydent USA Herbert Hoover. Jako kapitan American Air Service został wysłany do Lwowa z transportem żywności, m.in. dla dwudziestu tysięcy dzieci. Już wkrótce sama pomoc humanitarna, która z definicji miała cechować się bezstronnością i brakiem zaangażowania w walkę, przestała mu wystarczać. W liście do ojca pisał: „Stale czuję żal, że tak mało robię dla sprawy polskiej wolności, gdy Pułaski uczynił dla nas tyle dobra, i wciąż wspominam twoje opowieści, jak zmarł w ramionach mego przodka (...) Jeśli mógłbym zwrócić ten dług Polsce, jestem na to gotów w każdej chwili". Ale nie martw się wcale, bo moja praca jest w istocie bardzo pokojowa – aż, cholera jasna, zanadto pokojowa”.
W maju 1919 roku Merian Cooper dzięki znajomości z gen. Tadeuszem Rozwadowskim spotkał się z Józefem Piłsudskim, któremu złożył propozycję służby w polskim lotnictwie. Piłsudski choć niechętnie, początkowo bowiem posądzał Coopera o chęć zostania wojennym najemnikiem, zgodził się. Jednak Cooper musiał udać się do Paryża, by tam zostać zdemobilizowanym. Szczęśliwie spotkał „na paryskim bruku” znajomego pilota płk Cedrica Errol Fauntleroya, którego zaraził chęcią walki z bolszewikami po stronie Polaków. Wspólnie podjęli decyzje o utworzeniu Eskadry Myśliwskiej im. Tadeusza Kościuszki, do której wciągnęli jeszcze ośmiu obywateli USA – żaden z nich nie miał polskich przodków, ani nie potrafił mówić po polsku.
Do działań wojennych w ramach 7. Eskadry Myśliwskiej przystąpili w kwietniu 1920 roku. Nazywani „Latającymi Jankesami” brali m.in. udział w wyprawie na Kijów oraz w rozpoznaniu i walce z 1. Armią Konną Siemiona Budionnego (zrzucali bomby ręcznie, ostrzeliwali karabinami maszynowymi sowiecką kawalerię). W czerwcu 1920 roku Merian Cooper znów trafił do Lwowa, tym razem jako dowódca eskadry lotniczej. Jednak już 13 lipca został zestrzelony nad terytorium wroga i trafił do niewoli sowieckiej. Przesłuchania i więzienie przeżył dzięki przypadkowi – przed wylotem ubrał się w prosty kombinezon z naszytym nazwiskiem Frank Mosher, nie wziął oficerskiego płaszcza. To prawdopodobnie uratowało mu życie, gdyż jako dowódca eskadry, znany zapewne z nazwiska sowieckiemu wywiadowi, skazany by został od razu na tortury i śmierć. Cooperowi udało się uciec z niewoli w 1921 roku na Łotwę, a potem do Polski, dzięki pomocy dwóch polskich współwięźniów.
10 maja 1921 w demobilizacji Eskadry Lotniczej im. Tadeusza Kościuszki wziął udział Józef Piłsudski – wówczas to pięciu pilotów, w tym także Merian Cooper, zostali odznaczeni Orderem Wojskowym Virtuti Militari. W czasie swojego pobytu w Polsce Cooper poznał o dziesięć lat od siebie starszą Marjorie Crosby-Słomczyńską. Owocem ich miłości był chłopiec – Maciej Słomczyński – przyszły słynny tłumacz m.in. wszystkich dzieł Szekspira, „Ulissesa” Jamesa Joyca oraz autor wielu kryminałów (skrywający się pod pseudonimem Joe Alex). W 1921 roku Merian Cooper wrócił do Ameryki, gdzie podjął się pracy dziennikarza, a z czasem scenarzysty i producenta filmowego – napisał m.in. scenariusz oraz był współreżyserem słynnego „King Konga” (wyprodukował ponad sześćdziesiąt filmów, napisał osiem scenariuszy, dwa filmy wyreżyserował).
Płk Cedric Fauntleroy, pierwszy dowódca eskadry kościuszkowskiej, pisał w liście do ojca Meriana Coopera: „Latając i walcząc cały dzień, Merian wydaje się niestrudzony i nieustraszony. Im bardziej zaciekła walka, tym bardziej mu się podoba. Jest już bohaterem miasta Lwowa, za sprawą swej działalności humanitarnej, i jeśli tylko utrzyma takie tempo, z pewnością stanie się jednym z bohaterów narodowych Polski”.
Jak czas pokazał, pomimo wielu osiągnięć Meriana Coopera oraz uznania samego Józefa Piłsudskiego, wojenny epizod w Polsce przyszłego twórcy King Konga – jednego z najsłynniejszych przecież hollywoodzkich hitów – jest u nas całkowicie nieznany. Do sfilmowania życiorysu Meriana Coopera, w którym główną rolę ma zagrać Brad Pitt, przymierza się Andrzej Bartkowiak.
Marta Tychmanowicz
Źródła:
Mark Cotta Vaz „Szalone życie Meriana Coopera, twórcy King Konga”, Kraków 2010 Robert F. Karolevitz, Ross S. Fenn „Dług honorowy. Amerykańscy piloci Eskadry Myśliwskiej im. Kościuszki w wojnie polsko-bolszewickiej 1919-1920”, Warszawa 2005
>>>>
No prosze ! Ktoz by sie spodziewal ! To wybrali sobie ciekawe zycie . To byli inni Amerykanie jak widac ! Jacys tacy przyzwoici . Poswiecjacy sie !!! Nie to co teraz !!! Oczywiscie sa wzorami do nasladowania . Tylko zyskali na tej wojnie . Istotnie walczyc w TAKIEJ wojnie po dobrej stronie ! Jak w zadnej innej ! Nie ma porownania ...