Germanizacja Słowian - Drang nach Osten !
Serwis znalezionych frazLinki
Ashley...
Wielu Niemców to zgermanizowani Słowianie co widać choćby po nazwiskach :
Zmarł słynny arcybiskup Berlina kardynał Georg Sterzinsky ...
Były arcybiskup Berlina, kardynał Georg Sterzinsky, zmarł w wieku 75 lat po ciężkiej chorobie - poinformowała archidiecezja berlińska.
- Odszedł od nas biskup, który doświadczył podziału kraju i jego zjednoczenia, który znał mur i drut kolczasty, słyszał wołanie ludzi o wolność i w swych kazaniach żądał rezygnacji z budowania nowych murów - powiedział przewodniczący episkopatu Niemiec arcybiskup Robert Zollitsch.
Dodał, że Sterzinsky, jak żaden inny biskup w Niemczech przyczynił się do wzmocnienia więzi i wzajemnego zrozumienia między mieszkańcami wschodniej i zachodniej części kraju. Zjednoczył 400 tysięcy katolików z Berlina, oraz wchodzących do archidiecezji części Brandenburgii i Meklemburgii-Pomorza Przedniego.
Georg Sterzinsky urodził się w 1936 roku Worławkach (dawniej Warlack) na Warmii. Zaraz po wojnie jego rodzina opuściła Warmię i osiedliła się w Turyngii. Sterzinsky studiował w seminarium w Erfurcie i w 1960 roku przyjął święcenia kapłańskie. W latach 1981-1989 był wikariuszem generalnym w Erfurcie.
W 1989 roku został mianowany biskupem Berlina; wówczas miasto było jeszcze podzielone. W 1991 roku Jan Paweł II wyniósł go do godności kardynalskiej, zaś w 1994 Sterzinsky został arcybiskupem.
W lutym bieżącego roku papież Benedykt XVI przyjął jego rezygnację z kierowania archidiecezją. Hierarcha od dawna cierpiał na cukrzycę. Według berlińskiego dziennika "Der Tagesspiegel" zdiagnozowano u niego również raka żołądka. Pod koniec stycznia przeszedł dwie operacje.
>>>>>
Georg Sterzinsky - Grzegorz Starzyński ? Z Warmii a wiec ewidwentny Polak...
Przez tysiac lat Niemcy podbijali ziemie Słowian i oczywiscie zaprowadzali na nich swoje rzady ... Zwykla nauka w szkole wiazala sie z nauczaniem jezyka niemieckiego - nie mowiac o pracy w administracji... Stad Polacy ale i takze inni Słowianie tracili jezyk ojczysy i stawali sie niby Niemcami... A jest to olbrzymie zjawisko poniewaz Słowianie siegali az za Odrę tak jak byly tereny NRD ... A przeciez poprzez zabory chwilowo nawet zagrabili Warszawę ! Zatem 1/3 dzisiejszych Niemcow to byli Słowianie !!! Liczac niezbyt korzystnie dla Słowian... Wszak na terenach NRD mieszkalo w 1939 20 milionow na Ziemiach Zachodnich 7 milionow Niemcow i kilkaset tysiecy Polaków ... A na terenie pozniejszego RFN 38 milionow ( ale i w tym emigranci ze wschodu do pracy np. w Nadrenii a wiec i Slowianie... Zatem 27 milionow na terenach Słowian 1,5 miliona na terenach Prusow ... i 38 milionow na terenach germanskich ... Zatem zgermanizowanych Słowian nawet moglo byc 40 % !!!! Jest to zupełnie nieznane zjawisko !!!
Rainer Maria Woelki nowym arcybiskupem Berlina
Papież Benedykt XVI mianował arcybiskupem metropolitą Berlina dotychczasowego biskupa pomocniczego Kolonii Rainera Marię Woelkiego. Został on następcą zmarłego 30 czerwca kardynała Georga Sterzinsky’ego, który ustąpił ze stanowiska w lutym z powodu choroby.
Arcybiskup Woelki ma 55 lat i jest absolwentem filozofii oraz teologii na uniwersytetach w Bonn i Fryburgu Bryzgowijskim. Archidiecezję w Berlinie przejmie od jej administratora, biskupa pomocniczego Matthiasa Heinricha, który kierował nią od czasu, gdy w związku z ciężką chorobą do dymisji podał się jej zwierzchnik, kardynał Sterzinsky.
Benedykt XVI odwiedzi Berlin we wrześniu podczas swej trzeciej podróży do Niemiec od początku pontyfikatu.
>>>>>
Jak widzicie kolejny Słowianin - Woelki czyli nie trzeba byc geniuszem aby stwierdzic ze nazwisko rodowe brzmi Wielki a zapisac jest Woelki mogl tylko jakis pruski urzedas nie mogacy wymowic slowianskich wyrazow i kaleczacy nazwiska i tak juz zostalo...
"Przywrócił Mazury Polsce, a Polskę Mazurom"
Mówiono o nim, iż przywrócił Mazury Polsce, a Polskę Mazurom - tak o Wojciechu Kętrzyńskim napisał w biografii historyk Andrzej Wakar. Kętrzyński - publicysta, etnograf, historyk, poeta, który zajmował się problematyką prusko-mazurską - urodził się 175 lat temu.
Leksykon Warmii i Mazur podaje, że Kętrzyński urodził się w Giżycku, 11 lipca 1838 r., jako Adalbert von Winkler, syn Józefa Winklera, oficera pruskiego i Niemki Eleonory z domu Raabe, pochodzącej z Nowej Wsi pod Iławą. Ojciec wywodził się ze szlacheckiej rodziny, a nazwisko zawdzięczał miejscowości "Kętrzyno" w powiecie wejherowskim. Dziadkowi dopisano "von Winkler" do nazwiska, a ojciec Wojciecha Kętrzyńskiego zaczął używać już tylko samego dopisku.
Jak czytamy dalej w leksykonie, po śmierci ojca, mając 9 lat Kętrzyński trafił do Domu Sierot po Wojskowych w Poczdamie. Zrobił pięcioletni kurs progimnazjum w Lecu (Giżycko), a następnie Gimnazjum w Rastemborku (Kętrzyn). W 1859 r. zdał egzamin maturalny i rozpoczął studia historyczne na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Albertyna w Królewcu. Dzięki studiom historycznym poznał przeszłość własnego rodu. W 1856 r. z listu od siostry dowiedział się też o swoim polskim pochodzeniu i dawnym nazwisku rodowym - Kętrzyński. Złożył wówczas wniosek do władz uniwersyteckich i urzędowo przeprowadził zmianę imienia i nazwiska z Adalbert von Winkler na Wojciech von Kętrzyński. W 1861 r. napisał: "Byłem zatem Polakiem już nie tylko z przekonania, ale i z nazwiska…".
Kętrzyński brał udział w powstaniu styczniowym, przewożąc tajne dokumenty i broń. Został aresztowany 11 września 1863 r., za przewóz broni dla ks. Mariana Kwiatkowskiego, komendanta wojennego w Janowie pod Orzycem i osadzony w więzieniu, w Górnej Bramie w Olsztynie.
Olsztyński sąd uwolnił Kętrzyńskiego, ale został on ponownie aresztowany w październiku 1863 roku i osadzony w więzieniu Moabit w Berlinie. Tam, w trakcie procesu, usłyszał początkowo zarzut zdrady stanu, potem został od tego zarzutu uniewinniony i w końcu w grudniu 1864 r. skazany na rok twierdzy kłodzkiej. Podczas mowy obrończej w czasie procesu berlińskiego powiedział: "Mój ojciec był Polakiem, moja matka jest Niemką (...) mimo to zawsze czułem się Polakiem, nawet wtedy, kiedy nie rozumiałem żadnego słowa po polsku". W więzieniu przetłumaczył na łacinę swoją pracę doktorską "O wojnie, którą Bolesław Wielki stoczył z królem niemieckim Henrykiem w latach 1002-1005". Po wyjściu na wolność w 1865 r., na uniwersytecie w Królewcu, obronił rozprawę doktorską.
W 1871 r. założył tajne Towarzystwo Mazurskiej Inteligencji Ludowej, później przekształcone w Komitet Niesienia Pomocy Mazurom (1872), następnie zaś w Centralny Komitet dla Mazur, Śląska i Pomorza. Wspierał materialnie "Gazetę Lecką" oraz "Mazura". W wielu reportażach odsłaniał, z jednej strony niebezpieczeństwo zniemczenia ludności mazurskiej, z drugiej głębokie przywiązanie jej do kultury i języka polskiego. Najbardziej głośne stały się jego "Szkice Prus Wschodnich", broszury "O Mazurach", w której zwracał się o pomoc dla wynaradawianych Mazurów.
Władze pruskie odmawiały Kętrzyńskiemu zatrudnienia na terenach, gdzie mieszkali Polacy, pracował więc jako bibliotekarz w Kórniku, Brąchnówku, Nawrze i Wałczu. Z powodu trzykrotnego sprzeciwu władz austriackich nie otrzymał też profesury na Uniwersytecie Jagiellońskim. Ostatecznie od 1873 zaczął pracować w Zakładzie im. Ossolińskich we Lwowie. Przez ponad 40 lat pracy w Zakładzie, Wojciech Kętrzyński przekształcił placówkę w znaczący ośrodek naukowy, zgromadził w nim wiele bezcennych rękopisów i starodruków. Dzięki staraniom Kętrzyńskiego Ossolineum uzyskało prawo do wydawania podręczników szkolnych.
Jak podaje Leksykon Warmii i Mazur, Kętrzyński był nie tylko historykiem, ale też poetą. Pisał wiersze, przez jakiś czas po niemiecku, ponieważ nauka języka ojczystego nie przychodziła mu łatwo. W tomiku pod tytułem "Ze śpiewnika pewnego zniemczonego" opisywał przełom, jaki nastąpił w jego życiu po dostaniu pamiętnego listu od siostry. Zbiorek opublikowany w 1886 roku we Lwowie został prawie w całym nakładzie wykupiony i zniszczony przez zaborczą policję austriacką. Kiedy ukazał się ponownie w 1938 roku, już po śmierci autora, wydanie zniszczyli z kolei hitlerowscy okupanci. Pierwszym tłumaczem wierszy Kętrzyńskiego był mazurski poeta Michał Kajka. Kętrzyński tłumaczył na niemiecki wiersze Mickiewicza, Ujejskiego i Pola. Współpracował z Oskarem Kolbergiem. To jemu przekazał zbiór pieśni mazurskich, uzupełniając zbiory Gustawa Gizewiusza. Podczas pisania "Potopu" Sienkiewicz korzystał z wiedzy Kętrzyńskiego.
Wojciech Kętrzyński zmarł 15 stycznia 1918 roku we Lwowie, nie doczekawszy odzyskania przez Polskę niepodległości. Został pochowany na cmentarzu Łyczakowskim, niedaleko grobu Marii Konopnickiej. Część rodziny Kętrzyńskiego osiedliła się w Warszawie, a niektórzy z niej wyemigrowali do Kanady. Pamięć Wojciecha Kętrzyńskiego uczczono, nadając w 1946 mazurskiemu miastu Rastembork nazwę Kętrzyn.
....
Wspaniala postac ! Coz za odrodzenie polskosci !
Niemcy: na Rugii odkryto budowlę kultową z czasów Słowian
Niemcy: na Rugii odkryto budowlę kultową z czasów Słowian - Thinkstock
Na przylądku Arkona na niemieckiej wyspie Rugia archeolodzy znaleźli pozostałości po nieznanej dotychczas budowli, która mogła służyć Słowianom do celów kultowych. We wczesnym średniowieczu Arkona była głównym ośrodkiem religijnym Słowian zachodnich.
"Hala o wymiarach osiem na dwanaście metrów znajdowała się nad samą krawędzią klifu" - informuje agencja dpa. Naukowcy oceniają wysokość pochodzącego z XI wieku budynku, wzniesionego na palach dębowych, na maksymalnie 12 metrów.
REKLAMA
Zdaniem archeologów jest to największy dotychczas znany budynek, jaki powstał na obszarze między Łabą a Polską w czasach, gdy na tych terenach przebywali Słowianie.
- To odkrycie jest dla nas olbrzymią niespodzianką i oznacza duży postęp w badaniach - powiedział główny archeolog Meklemburgii Detlef Jantzen. Jak podkreślił, gród położony na północnym krańcu Rugii był głównym miejscem kultu zachodnich Słowian.
Niemieccy naukowcy twierdzą, że fundamenty budowli, szczególnie ich zarys przypominający kształt statku, wskazują na wpływy skandynawskie. Podobne konstrukcje znane są z duńskiej miejscowości Tossoe i z Uppakra w Szwecji.
Jak pisze dpa, północny wschód Niemiec był w XI stuleciu z punktu widzenia historii "okresem słowiańskim". Dopiero w 1168 roku gród na Rugii został ostatecznie zdobyty i zniszczony przez duńskich chrześcijan pod wodzą króla Waldemara I. Zdaniem Jantzena miejsce to mogło już wcześniej dostać się pod skandynawskie panowanie.
Naukowcy wykluczają, by znaleziona hala mogła być świątynią słowińskiego boga Świętowita. Jego posąg, opisany przez duńskiego historyka Saxo Grammaticusa (1140-1220), spadł prawdopodobnie już kilkaset lat temu ze skarpy do morza i bezpowrotnie zaginął.
Z całej wczesnośredniowiecznej świątyni do czasów dzisiejszych zachowała się jedynie jedna trzecia terenu. Bałtyk zabiera co roku około pół metra lądu. Od 2012 roku archeolodzy prowadzą na zagrożonym terenie wykopaliska. W trakcie prac znaleziono m. in. 200 monet z terenów arabskich, skandynawskich i z Niemiec, 200 pereł, ok. 350 grotów strzał, a także siekierę z czasów wikingów.
...
Ważne odkrycia.
"Polskie" nazwy ulic w Berlinie. Niezwykły projekt
Widok na most Oberbaumbrücke łączący dzielnice Kreuzberg i Friedrichshain - istock
Grünberger Straße, a może Zielonogórska? Krossener Straße, a może Krośnieńska? Pytają organizatorzy akcji "93 Straßenschilder" w Berlinie i zachęcają do refleksji nad polsko-niemiecką historią.
Na ulicach dzielnicy Friedrichshain we wschodnim Berlinie króluje kolor różowy. - Róż prowokuje, rzuca się w oczy, może nawet trochę uwiera - mówi Luise Scholl z berlińskiego biura artystycznego "Kollegen 2,3". Ale nie chodzi bynajmniej o modę. Słupy podtrzymujące tablice z nazwami kilku ulic na Friedrichshainie otoczono różową okleiną. Są na niej informacje - po polsku i niemiecku - o miastach, które dały tym ulicom nazwę. U podstaw konstrukcji znalazły się kontury Polski, także w kolorze różowym. Tak 93 tablice z nazwami ulic na Friedrichshainie będą wyglądać do 20 września.
REKLAMA
Te instalacje przypominają często spotykane w Berlinie "kamienie pamięci", ale nimi nie są. "Ich zamiarem jest raczej, aby wzbudzić w ludziach potykających się o kontury Polski takie samo zdziwienie, którego my doznaliśmy i które było motywacją do tego projektu" - piszą jego kuratorzy Luise Scholl i Hajo Toppius z grupy "Kollegen 2,3".
Zielonogórskie początki
Wszystko zaczęło się od alternatywnego klubu o nazwie "Zielona Góra" przy, rzecz jasna, Grünberger Straße. - Sam mieszkam na Friedrichshainie - opowiada Toppius - Często mijałem to miejsce i zastanawiałem się nad tą dziwną nazwą. Dopiero długo później dowiedziałem się, że w Polsce jest takie miasto, że kiedyś było niemieckie i nazywało się Grünberg. A także, że w mojej dzielnicy i w całym Berlinie jest mnóstwo ulic, których nazwy pochodzą od polskich miast. To prawdziwy fenomen.
Organizatorzy akcji "93 Straßenschilder" wybrali 9 ulic, które noszą nazwy starych niemieckich miast, które dziś są miastami polskimi. Dlaczego te nazwy przetrwały wszystkie historyczne zawirowania? Czy są reliktami przeszłości? Co mówią dzisiejszym mieszkańcom stolicy Niemiec? Biuro "Kollegen 2,3" zaprosiło do współpracy warszawską Fundację Badań Przestrzeni Publicznej "TU". - Chodzi nam o uruchomienie dialogu - mówi Joanna Maria Turek z fundacji, współkuratorka projektu. - Chcemy go prowadzić na wielu płaszczyznach. Można wczytać się w informacje o miastach przy tablicach z nazwami ulic, można też wsłuchać się w opowieści bohaterów instalacji Franciszka Orłowskiego.
Zderzenie stereotypów
Praca jednego z najciekawszych młodych polskich artystów to integralna część projektu. Orłowski wykonał gipsowe odlewy części nielegalnie sprowadzonego do Polski Volkswagena, a obiekty te zestawił z dwiema opowieściami: byłego polskiego robotnika przymusowego w zakładach Volkswagena oraz byłego polskiego złodzieja i przemytnika samochodów. - Mam wrażenie, że cały ten projekt dotyczy pracy ze stereotypami. Ja zderzam je z osobistymi historiami, ponieważ osobiste narracje najlepiej przepracowują stereotypy - tłumaczy artysta.
W ten sposób odnosi się do pokutującego w Niemczech przez dziesięciolecia obrazu Polaka-złodzieja samochodów, z drugiej zaś strony przypomina, że potęga gospodarcza Volkswagena zbudowana została dzięki pracy wielu robotników przymusowych, także z Polski. Całości projektu "93 Straßenschilder" dopełniają mapa Friedrichshainu z zaznaczonymi "polskimi" ulicami i wystawa o polskich miastach, które dały im nazwę oraz o historii dzielnicy.
Wrocław - nie, Kłodzko - tak
Po roku 1870 do rozrastającego się w zawrotnym tempie Berlina przyjeżdżały tysiące imigrantów, m.in. ze wschodnich rubieży ówczesnej Rzeszy Niemieckiej. Wielu z nich zamieszkiwało w wybudowanych dla nich domach czynszowych na Friedrichshainie. Często nowe ulice w dzielnicy nazywane były od miejsc, z których przybyli. I tak swoją ulicę (Dolziger Str.) ma tu do dziś maleńki Dłużek - wieś w województwie lubuskim licząca niespełna 350 mieszkańców.
Po drugiej wojnie światowej władze NRD zmieniły wszystkie nazwy ulic kojarzące się im z niemieckim imperializmem, militaryzmem i rewanżyzmem. Swoje ulice straciły np. Poznań (Posener Str.) czy Wrocław (Breslauer Str.). Nazwy ulic pochodzące od mniejszych miejscowości jak Zielona Góra, Kłodzko czy Grudziądz najwidoczniej nikogo nie kłuły w oczy.
Na początku lat 90-tych władze zjednoczonego Berlina mimo fali antykomunistycznych zmian pozostawiły większość nazw ulic w dzielnicy. Na mapę powróciła jedynie Danziger Straße, gdzie Gdańsk w roli patrona ulicy zastąpił bułgarskiego komunistę Georija Dymitrowa. Natomiast takie ulice jak Grünberger Str. (Zielonogórska), Krossener Str. (Krośnieńska) czy Dirschauer Str. (Tczewska), nazwane tak jeszcze na przełomie XIX i XX w., istnieją do dziś, choć niemieckie nazwy tych miast wyszły z użycia.
Zielonogórska Strasse?
- Nie chcieliśmy koncentrować się wyłącznie na polsko-niemieckim konflikcie historycznym - tłumaczy Hajo Toppius - Nie chcemy też naszego projektu sprowadzać do kategorii narodowych. Chcemy dać mieszkańcom tej dzielnicy impuls do refleksji: co dzieje się dziś w tych polskich miastach, jacy żyją w nich ludzie, co łączy ich z berlińczykami? To nie jest akcja polityczna.
Dlatego celem projektu "93 Straßenschilder" na pewno nie jest, jak podkreślają jego kuratorzy, doprowadzenie do zmian niemieckich nazw ulic na polskie. Chociaż ... - Naszą intencją nie jest przemianowanie ulic, bo zmiany nazw ulic są przejawem narzucania władzy - mówi Toppius - Natomiast chcielibyśmy wprowadzić ten temat na stałe do dyskusji publicznej w Berlinie. Dlatego gdyby obok tablic z niemieckimi nazwami pojawiły się np. tablice z nazwami polskimi, nie mielibyśmy nic przeciwko temu.
...
To byłe ziemie Słowian.