Polacy z wyboru .
Serwis znalezionych frazLinki
- Ashley...
- Największa egzekucja w Auschwitz - to też byli Polacy ...
- Polacy-Izraelczycy .
- Polacy w Oceanii .
- Studencie, zgarnij Stypendium z Wyboru!
- Zmiany na Narutowicza
- ‎..juĹź czas najwyĹźszy powiedzieÄ tak tej jedynej :
- Tiivistä taloudellisia ongelmia Maksu ... Attached va
- Bunin - Ratunek z Polski .
- PrzestÄpstwo w sieci .
- WystartowaĹ konkurs, w ktĂłrym moĹźesz wypromowaÄ Ujazd!
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- motonaklejki.htw.pl
Ashley...
Album "Polacy z wyboru" o rodzinach pochodzenia niemieckiego w stolicy.
Losy 26 rodów, których przodkowie przybyli z Niemiec do Warszawy, oraz ich wkład w rozwój przemysłu, nauki, kultury i życia społecznego miasta, zilustrowany fotografiami z rodzinnych archiwów, prezentuje album "Polacy z wyboru".
Album "Polacy z wyboru. Rodziny pochodzenia niemieckiego w Warszawie w XIX i XX wieku" powstał na podstawie materiałów z prywatnych archiwów oraz wyszukanych w stołecznych bibliotekach i muzeach podczas przygotowań do wystawy pod tym samym tytułem, zorganizowanej w Warszawie w 2010 r.
Autorzy opowiadają o losach 26 rodów, których przodkowie przybyli niegdyś z Niemiec do Warszawy. Przedstawiają ich wkład w rozwój przemysłu, nauki, kultury i życia społecznego miasta. Opisują proces stopniowej i dobrowolnej asymilacji tych rodzin, których członkowie zapisali także piękną kartę solidarności z polskimi dążeniami narodowymi. W Warszawie - inaczej niż w innych miastach Polski - przybysze z Niemiec szybko wtapiali się w lokalną społeczność, stając się Polakami z wyboru. Ich potomkowie uczestniczyli w przygotowaniu wystawy i w pracach nad wydawnictwem.
- Naszym celem było przedstawienie dziejów społeczności niemieckiej w Warszawie, jej bez mała kilkusetletniej pokojowej i bardzo ciekawej obecności. Gdy w latach okupacji niemieckiej przyszła godzina największej próby, zdecydowana większość warszawian niemieckiego pochodzenia nie tylko odmówiła podpisania volkslisty, lecz także zaangażowała się w antyhitlerowską działalność w AK i w strukturach państwa podziemnego. Walczyli także w Powstaniu Warszawskim, za co często przychodziło im zapłacić najwyższą cenę. Album jest też świadectwem wielokulturowości stolicy - opowiadał współautor dzieła, Tomasz Markiewicz z Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej, która wydała album wspólnie z Domem Spotkań z Historią.
Pochodzenia niemieckiego był m.in. poeta Artur Oppmann, księgarze Gebethnerowie, Kerntopfowie - producenci pianin, na których m.in. grywał Ignacy Jan Paderewski, cukiernicy Wedlowie czy Kolbergowie - których potomek Oskar Kolberg był pierwszym polskim folklorystą. - Nie wiem, czy kibice niemieccy idący mostem Poniatowskiego na mecz w ramach Euro byli świadomi, że oprawa architektoniczna mostu była dziełem architekta o niemieckich korzeniach Stefana Szyllera. W topografii miasta mamy al. Szucha czy ul. Zuga, projektanta m.in. kościoła ewangelicko-augsburskiego na obecnym pl. Małachowskiego. Niemieckie korzenie miał także ostatni dyktator powstania styczniowego Romuald Traugutt - mówił Markiewicz.
Album rozpoczyna wstęp historyczny opowiadający o dziejach Niemców w Warszawie - od lokacji miasta w ok. 1300 r. po czasy współczesne. W dalszej części znalazły się fotografie ilustrujące dzieje 26 niemieckich rodzin. Na zdjęciach można zobaczyć m.in. portrety przedstawicieli rodów, ich mieszkania, zjazdy rodzinne, wycieczki czy należące do nich zakłady przemysłowe.
Wydawnictwo prezentuje m.in. sylwetki warszawiaków pochodzenia niemieckiego, przedstawicieli różnych profesji: architektów (Efraim Schroeger, Jan Chrystian Schuch, Szymon Bogumił Zug, Jan Fryderyk Heurich, Stefan Szyller), malarzy (Zygmunt Vogel, Józef Brandt, Wojciech Gerson), artystów sceny i muzyków (Józef Elsner, siostry Straus), naukowców (Oskar Kolberg, Samuel Bogumił Linde, Joachim Lelewel), prekursorów polskiej fotografii (Karol Beyer, Konrad Brandel), duchownych (pastor Leopold Otto, bp Juliusz Bursche) oraz wojskowych i działaczy niepodległościowych (Romuald Traugutt, Edward Juergens, płk Ignacy Boerner, gen. Gustaw Orlicz-Dreszer, gen. Władysław Anders).
Album wydano w językach polskim i niemieckim.
>>>>>
Polacy z wyboru to bardzo ciekawy temat . Zwlaszcza gdy wybierali Polskę gdy ... jej nie bylo . Pod zaborami . Bo ze ktos wybieral Rzeczypospolita to nic dziwnego . Kazdy normalny wollalby wolnosc niz jej brak . Ale wybrac Polskę zniewoloną ? To wyczyn !
I oczywiscie kazdy Polak jest Polakiem z wyboru . Trudno to inaczej nazwac . Wszak do patriotyzmu zmusic sie nie da ...
Emilia Padoł | Onet
Zapomniany patron polskiego ludu
Okazją dla ustanowienia roku 2014 rokiem Oskara Kolberga jest 200-letnia rocznica urodzin badacza. Jednak nie samo święto, lecz cel towarzyszący obchodom jest tutaj najważniejszy. Chodzi o popularyzację postaci i dorobku tego wybitnego polskiego etnografa, kompozytora, folklorysty, językoznawcy i muzykologa, o którym nie ma pojęcia ponad 90 proc. Polaków.
Wyniki sondażu CBOS, opracowane na zlecenie Instytutu Muzyki i Tańca, wprawiły organizatorów obchodów Roku Oskara Kolberga w osłupienie. Zaledwie 8,2 proc. ankietowanych potrafiło właściwie przypisać Kolberga do obszaru kultury ludowej. Aż 85,2 proc. nie było w stanie powiedzieć nic na temat tej postaci. Z pewnością Oskar Kolberg, XIX-wieczy niestrudzony badacz polskiej kultury ludowej, przesiąknięty wiarą w to, że odrodzenie Polski nastąpić może tylko dzięki odrodzeniu rodzimej kultury i tradycji, nie zasłużył sobie na tak słabą pamięć, a wręcz niepamięć Polaków.
Nadzieję na zmianę tego kiepskiego stanu wiedzy o Kolbergu niesie 2014 rok. Liczne konferencje, przedsięwzięcia naukowe i artystyczne, budowa nowoczesnej strony internetowej, planowana digitalizacja prac etnografa, a nawet stworzenie aplikacji na smartfony to działania, które będą miały za zadanie uświadomić nam, jak ważną spuściznę pozostawił współczesnym Kolberg. Człowiek, który w swym długim, lecz samotnym życiu, z trudem i mozołem przemierzał podzielony między zaborców kraj. Zafascynowany historią słowiańskiego folkloru, stał się kartografem, charakterystycznego dla epoki romantyzmu, kultu swojskości. Z jego prac możemy dzisiaj czerpać garściami. To dzięki nim wiemy, jak nasi przodkowie obchodzili święta, co i jak śpiewali, a także w co wierzyli.
Polskość przede wszystkim
Kolberg wywodził się z rodziny o francusko-pruskich korzeniach. Urodził się 22 lutego 1814 roku w podradomskiej Przysusze. Jego ojciec, Juliusz Kolberg przyszedł na świat w Meklemburgii. Był inżynierem: geodetą, kartografem i meteorologiem. Matka, Karolina Mercoeur, pochodziła z rodziny francuskich emigrantów. Jednak urodzona na polskiej ziemi, również synowi zaszczepiła miłość do kraju urodzenia. Polskie pochodzenie było dla etnografa kwestią priorytetową. Oskar przez całe życie dementował niemieckie pochodzenie ojca, podkreślając, że jego rodzina pochodzi z Pomorza Bałtyckiego, czyli z terenów pierwotnie słowiańskich. Podobno w domu Kolbergów zakazane było również mówienie po niemiecku.
Poza Oskarem państwo Kolbergowie mieli jeszcze dwóch synów: Wilhelma i Antoniego. Wilhelm, podobnie jak ojciec, był wybitnym inżynierem. Antoni z kolei objawił artystyczny talent, który realizował jako malarz. Oskar, najmłodszy z braci, połączył obie predyspozycje. Był kompozytorem i etnografem - artystą i badaczem. Wydaje się, że przez całe życie te dwa niezwykłe żywioły walczyły w nim ze sobą.
Kolberg już w młodości wykazywał niebanalne zdolności muzyczne. Duży wpływ na ich rozwój wywarła pielęgnowana od dzieciństwa przyjaźń z Chopinem. Rodziny Kolbergów i Chopinów dzieliły podobne doświadczenie – zamieszkiwali nawet po sąsiedzku w Pałacu Kazimierzowskim w Warszawie. Słynna jest także historia ich wspólnej opiekunki, Zuźki Wawrzek, z której ust Kolberg miał po raz pierwszy usłyszeć pieśni ludowe.
Marzenia i rzeczywistość
Oskar, podobnie jak jego bracia i Fryderyk Chopin, uczył się w Liceum Warszawskim. Pobierał również lekcje gry na fortepianie m.in. u Franciszka Vettera czy Józefa Elsnera. W 1830 roku wybuch powstania listopadowego zakończył jego dzieciństwo. Liceum zostało zamknięte, a - co gorsza - ojciec Oskara zaczął ciężko chorować i zmarł 5 września 1831 roku. Obowiązek utrzymania rodziny spadł na najstarszego z braci, Wilhelma.
Od 1830 roku Oskar Kolberg pracował jako księgowy w banku Samuela Fraenkla. Ten zawód będzie towarzyszyć mu jeszcze w latach późniejszych. Wciąż nie zrezygnował jednak z marzeń kompozytorskich. Pomiędzy 1835-36 rokiem podjął studia na Akademii Handlowej w Berlinie, równocześnie decydując się na studiowanie kompozycji. Jeszcze po powrocie do Polski w 1836 roku Józef Elsner zaliczył Kolberga do grona najwybitniejszych artystów Warszawy.
Kolbergowi zależało jednak na pracy. Z braku księgowego etatu w Warszawie, Oskar podjął nawet wyzwanie pracy guwernera w odległej od Warszawy Mitawie. Po roku powrócił jednak do stolicy. Zaczął udzielać prywatnych lekcji gry na fortepianie, marzył o karierze kompozytorskiej i koncertowej. Wśród kompozycji Kolberga wyróżniają się jego nawiązujące do motywów ludowych mazurki i kujawiaki. Pod koniec lat 30. młody kompozytor zaczął również obracać się w kręgach literacko-artystycznych. Możemy przypuszczać, że idee romantyzmu i zwrot epoki ku ludowi przyczyniły się do rozpoczęcia przez Kolberga jego prac terenowych.
Pieśni nieufnego ludu
Na pierwszą wyprawę udał się Kolberg w 1839 roku. Początkowo obiektem jego zainteresowania było badanie folkloru muzycznego. To Kolberg jako pierwszy zaczął spisywać nie tylko słowa pieśni ludowych, ale również ich melodie. Jego talent i wykształcenie muzyczne znalazły tutaj sprzyjającą drogę realizacji. Początkowo w publikacjach pieśni przeznaczonych dla muzykowania domowego zamieszczał wykonany przez siebie akompaniament fortepianowy. Z czasem uznał jednak, że istotą dokumentowania folkloru winno być utrwalanie go w formie oryginalnej, nie poddanej żadnej artystycznej modyfikacji.
Śladem tych przemyśleń były wydane w 1857 r. „Pieśni ludu polskiego” - znalazło się tam ponad 800 utworów, ballad i melodii tanecznych z różnych regionów Polski. Myli się jednak ten, kto uważa, że zbieranie pieśni było zadaniem łatwym. Sam Kolberg w korespondencji z Ignacym Kraszewskim wspominał, że to zadanie było nie tylko trudne, ale wiązało się także z szeregiem przykrości, szczególnie z powodu „nieufności ludu i niechęci, jaką ma do powierzenia swoich pieśni obcemu (tak nazywa każdego w paletocie lub surducie)”. Do tego niecierpliwi chłopi wcale nie kwapili się do żmudnego powtarzania bez końca każdej zwrotki swoich pieśni. „Nieraz przyszło mi w brudnej izbie, przy obawie o własną skórę wśród duszącego dymu, wyziewów i gwaru tłumnie zgromadzonego i cisnącego mnie ludu, bez światła prawie stenografować ulatujące dźwięki skrzypka i nieraz w lesie na pniu drzewa lub w polu na własnym kolanie albo na karku towarzysza wędrówki wpisywać nuty”, wspominał Kolberg.
Izydor Kopernicki, przyjaciel i pierwszy biograf Kolberga z uznaniem wspominał spokój i cierpliwość badacza: „Potrzeba doprawdy widzieć i podziwiać ten jego spokój, cierpliwość i tę natężoną uwagę (...) z jaką on zachęca i podtrzymuje chłopa, znudzonego i znużonego już powtarzaniem zapisanej już pieśni lub opowiadania; potrzeba widzieć tę jego uporczywą wytrwałość w badaniu, dopóki nie wyciągnie z chłopa lub z baby tego, co mu potrzeba, – ażeby się przekonać, że takie badania etnograficzne kosztują trudu wiele i że zsumowawszy wszystko, co Kolberg zdziałał, trud przez niego poniesiony okaże się bajecznie olbrzymim”.
Kłopoty finansowe
Konieczne jest podkreślenie, że Kolberg swoją tytaniczną pracę wykonywał – jak powiedzielibyśmy dzisiaj – charytatywnie. A trzeba pamiętać, że zajęcie to wymagało ogromnych nakładów finansowych. Uświadamiał to Zbigniew Libera, znawca i badacz etnografii Słowian, w tekście „Etnograficzne wycieczki i zbieranie rzeczy ludowych w XIX w.”: „Ludoznawca, aby udać się w podróż i zbierać rzeczy ludowe musiał zgromadzić wystarczające środki finansowe na transport, zgromadzenie zapasów żywności, zdarzało się, ze i na broń oraz amunicję, opłacenie przewoźnika czy przewodnika, a niekiedy nawet na kilkunastoosobową eskortę, na opłacenie noclegów w szynku, rzadziej w wiejskiej chałupie, na opłacenie informatorów”.
Kolejnym kosztem była późniejsza publikacja prac. Dlatego Kolberg od 1845 roku przez 16 lat pracował jako księgowy, najpierw w zarządzie kolei żelaznej warszawsko-wiedeńskiej, a potem w zarządzie dyrekcji dróg i mostów. W międzyczasie stale prowadził badania folklorystyczne, ze szczególnym uwzględnieniem muzyki ludowej. Od 1865 roku oddał się bez reszty zbieraniu źródeł dla rozwoju polskiej etnografii. Wynikiem jego pracy był pierwszy tom jego wielkiego dzieła pt. „Lud. Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce”. Nowym celem Kolberga było stworzenie monumentalnej serii monografii regionalnych, które ułożyłyby się w obraz XIX-wiecznej polskiej kultury ludowej.
Praca etnografa opierała się na długich wędrówkach, budowaniu zaufania z ludem, poszukiwaniu osób chętnych do rozmów. Były to czynności ciężkie i długotrwałe, dlatego tak ważne było poszukiwanie korespondentów w różnych „punktach pomocy”: „Takimi punktami pomocy były dla ludoznawców dwory i plebanie”, podkreślał Libera. Kolberg też miał swoją sieć korespondentek - pod Sanokiem, w Modlnicy czy w Tarnowie pod Chełmnem.
Spokój w Krakowie
Bezskutecznie poszukując sponsorów dla swojego pionierskiego dzieła, w 1871 roku Kolberg opuścił Warszawę na dobre. Na zaproszenie swojego przyjaciela Józefa Konopki, towarzysza pierwszych folklorystycznych wędrówek, przeniósł się do Krakowa, gdzie mieszkał najpierw w Mogilanach, a następnie w Modlnicy u brata Józefa – Juliana. W 1873 roku został korespondentem Polskiej Akademii Umiejętności, a rok później przewodniczącym sekcji etnologicznej Komisji Antropologicznej Akademii. W 1878 podczas wystawy światowej w Paryżu został odznaczony brązowym medalem za swoje wydawnictwa eksponowane w dziale etnograficznym pawilonu austriackiego.
W latach 70. Kolberg dokonał ogromnej pracy badawczej. Przemierzał Wielkopolskę, Pomorze oraz cały zabór austriacki. W 1884 z Modlnicy przeniósł się do Krakowa. Do końca swojego życia żył i pracował w bardzo skromnych warunkach, przeznaczając wszystkie środki finansowe na ekspedycje folklorystyczne. Rok przed śmiercią zamieszkał w domu swojego przyjaciela, wspomnianego już tutaj Izydora Kopernickiego – lekarza i antropologa, również badacza kultury ludowej, który był wykonawcą testamentu badacza i jego pierwszym biografem. Oskar Kolberg zmarł 3 czerwca 1890 r. Został pochowany na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
Współcześni Kolbergowie
Kolberg pozostawił po sobie 33 wydane tomy monografii regionalnych i tematycznych „Ludu” i ponad 200 artykułów. W swoich pracach utrwalił około 10 tys. melodii ludowych. Pozostawił również ogromną ilość materiałów rękopiśmiennych. Obecnie jego monografia liczy już 85 tomów. W ramach roku Kolbergowskiego wszystkie praca – poprzez cyfryzację - mają trafić do jak największej grupy osób. Cała spuścizna Kolberga będzie dostępna w internecie.
Uroczysta inauguracja roku Oskara Kolberga odbędzie się w wigilię jego urodzin, 21 lutego w Muzeum Wsi Radomskiej w Przysusze. W ramach programu „Kolberg 2014 – Promesa” na cały rok zaplanowano bardzo wiele wydarzeń kulturalnych, naukowych i artystycznych, które mają służyć budowaniu świadomości społecznej na temat patrona i jego prac, szczególnie wśród młodego pokolenia. Prowadzenie Biura Obchodów Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Bogdan Zdrojewski, powierzył Instytutowi Muzyki i Tańca.
Celem obchodów jest nie tylko spopularyzowanie sylwetki Oskara Kolberga oraz udostępnienie jego prac, ale również zwrócenie uwagi na działanie „współczesnych Kolbergów” - propagatorów folkloru, badań nad tradycją etnograficzną i krzewicieli wiedzy na temat przeszłości. Patrząc na fenomen niewyszukanej piosenki "My Słowianie", i jej niedawny sukces, warto zastanowić się nad potrzebną obecności tego, co folklorystyczne w codziennym życiu. Możliwości, jakie niosą obchody Roku Kolberga, są ku temu doskonałą okazją.
Pisząc tekst korzystałam m.in. z następujących źródeł: Zbigniew Libera, „Etnograficzne wycieczki i zbieranie rzeczy ludowych w XIX wieku”, Manuela Kalicka, „Tropiciel przyśpiewek” („Polityka”) oraz informacji zawartych na oficjalnej stronie Roku Kolberga www.kolberg2014.org.pl , stronie Instytutu im. Oskara Kolberga www.oskarkolberg.pl oraz stronie Muzeum Wsi Radomskiej www.muzeum-radom.pl .
....
Tak pionier etnologii . Dzieki niemu wiemy mnostwo rzeczy ktore by zaginely . I nie Polak . Tacy sa zreszta najwiekszymi patriotami.