Klęska artystyczna ...
Serwis znalezionych frazLinki
- Ashley...
- Sztuka artystycznej satyry poprez upadabnianie - mimikrę .
- Współczesne wybitne wydarzenia artystyczne !
- Ukryte artystyczne dusze !
- Gierymscy - artystyczna rodzina ...
- Wielka klęska zboków i czerwonych - kraj w ruinie !
- GrabieĹź mienia KoĹcioĹa przez komunÄ w Polsce !
- Encyklopedia katolicka !
- Filary islamu
- Poszukiwany Programista Aplokacji Mobilnych
- Coaching i trening personalny
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- reszka.htw.pl
Ashley...
Klęska artystyczna - pojęcie nie znane ...
Tymczasem jak w kazdej dziedzinie i tu mamy kleski ...
Jak ja zdefiniowac ?
Moze byc subiektywna lub obiektywna...
Gdy artysta zalozy ze zrobi cos brzydkiego i zrobi - moze nawet odczuwac zadowolenie ze mu sie ,,udalo'' czyli uwazac ze odniosl sukces - tymczasem poniosl kleske... Moze nawet obrazic sie na swiat ze go nie rozumieja co nie zmieni faktu ...
Jesli artysta jest sam zalamany swoim ,,dzielem'' a ludzie podobnie to najpewniej mamy obiektywna kleske choc w 1 % moze byc to geniusz ale nie wiecej niz 1 %...
Sytuacja w ktorej artysta zrobil cos pieknego a ludzie nie docenia nie jest kleska artystyczna... Jest kleska w karierze ale nie w sztuce !
Na ogol zreszta ludzie moga uznac dzielo za takie cos moze ladne ale zwykle... Nie zadrzy sie raczej aby genialne dzielo wywolywalo obrzydzenie - raczej obojetnosc jak u Norwida ... Tzw. zjawisko docenienia po smierci...
Ale zwazmy ze artysci jak święci dzialaja MOCNIEJ po smierci niz za zycia ! To jest dziedzina ducha a tam takie sa reguly... Zreszta Jezus dal przyklad... Za Jego zycia niby poniosl kleske i byl niedoceniony a po Jego smierci DOPIERO nastapil bujny rozkwit Kościoła liczacego juz wiecej niz miliad wiernych ... To nie przypadek ! Widzimy za sztuka jest bardzo mocno zwiazana z Kościołem juz ze swej natury !!! Kościół trwa WIDZIALNIE przez wieki i sztuka podobnie - choc gina eksponaty to jednak ogolna kultura artystyczna trwa !
>>>>>>
Przedmiotem sztuki jest piekno... Jednakze piekno musi miec koknkretny ksztalt przynajmniej dla nas ludzi . Trudno powiedziec jak to jest u Boga ale On jest pieknem SAMYM - anioly maja juz jednak ksztalt - jest to ksztalt duchowy ale jest ...
Takze i sztuka musi byc o czyms... Zatem oprocz opanowania zasad tworzenia trzeba miec jakis temat - historia nauka przezycia duchowe czy osobiste czyli jednak trzeba namyslu i rozumu...
Choc wiec sztuka zajmuje sie pieknem i to jest cel glowny to jednak drugim celem jest przekazanie jakiejs prawdy ...
Zatem sztuka ponosi kleske gdy klamie np. propaganda w sluzbie zbrodniarzy co znamy...
Badz artysta jest nieudolny... i nie potrafi... Tu juz jest jednak kwestia ,,techniczna''...
Najgorszy jest egoizm czyli pogon za slawa ! To ta wada tworzy cala ta ,,skandalicznosc''... I jest przyczyna kleski...
A mowiac juz konkretach to mam smutny incydent w Rzymie z pomnikiem Papieża ! To miasto WYMAGA ! Tam maja rzezbic TYTANI ! Nie musze mowic JAKI TAM JEST POZIOM ! To centrum sztuki swiatowej z nieslychanymi zabytkami i tam nie mozna stawiac byle czego ... Niestety ...
Spuscmy na to ,,dzielo'' kurtyne milczenia ale z matrialu tez sie przyda :
Akurat ten siermiezny obelisk mozna obrobic bo wyglada jak rzezba w stadium poczatkowym... Jakby nad nim popracowac to jeszcze cos by wyszlo...
No ale niestety wychodzi egoizm...
Tutaj trzeba powiedziec ze artysci w niebie beda rozliczani z PIĘKNA ! Tak ! No bo niby z czego ? Przeciez nie z tego czy solidnie pracowali 8 godzin dziennie ... Bo to nie ich rola... Nie z tego czy wyglaszali madre mowy i pisali madre ksiazki ... TYLKO CZY PIĘKNE !!!
Zatem swiadoma brzydota jest jakby grzechem ciezkim ... Wcale nie nieudolnosc ale swiadome robie plugastwa... Zreszta wiemy ze na ogol zycie tych skandalistow jest plugawe... Juz tu na ziemi maja pieklo...
A kazdy odpowiada za to co do niego nalezy:
Naukowiec za prawde
Artysta za piekno
Kazdy z dobro !
Rzym: poprawią pomnik Jana Pawła II
Władze Rzymu ogłosiły dzisiaj, że rozpoczynają się prace mające na celu korektę powszechnie krytykowanego i uznanego za szpetny pomnika Jana Pawła II, który stoi przed dworcem Termini. Zmieniona zostanie głowa, płaszcz i podstawa ogromnego monumentu.
Pomnik autorstwa włoskiego artysty Oliviero Rainaldiego został odsłonięty 18 maja zeszłego roku, a zatem tuż po beatyfikacji papieża i od początku wywołuje polemiki. Zgłoszono również żądania jego natychmiastowego usunięcia, za czym opowiadało się nawet ministerstwo kultury Włoch. Ostatecznie komisja, powołana przez władze Wiecznego Miasta do oceny monumentu uzgodniła z autorem, że poprawi on swe dzieło zgodnie z przedstawionymi przez nią wskazówkami. Poinformowano, że poprawa wyglądu ponad 5-metrowej statuy nie zostanie sfinansowana z kasy miejskiej, lecz przez fundację, która była jej sponsorem. W ostatnim czasie pomnik, krytykowany za brak podobieństwa do Jana Pawła II i nazywany wręcz "stróżówką" ze względu na ułożenie płaszcza, uległ jeszcze dodatkowo częściowemu zniszczeniu, co wytłumaczono pośpiechem przy jego odlewaniu. Największemu zniszczeniu uległa patyna. Ona również wymaga teraz poprawki.
>>>>>
No brawo . Z tego topornego kawalu mozna jeszcze wyrzezbic przyzwoite ksztalty tak aby to bylo na miare Michala Aniola . A nie na wzor rysunku 5-latka . HISTORIA SZTUKI ITALII ZOBOWIAZUJE ! I to bardzo !
Wkrótce odsłonięcie poprawionego pomnika Jana Pawła II w Rzymie.
1 października w Rzymie, koło dworca kolejowego Termini, odsłonięty zostanie poprawiony i istotnie zmieniony pomnik Jana Pawła II, który w poprzedniej wersji wzbudził falę protestów z powodu, jak powszechnie oceniono, szpetnego wyglądu i braku podobieństwa.
Włoska agencja Ansa podała, że nowa wersja ogromnego monumentu z brązu autorstwa rzeźbiarza Oliviero Rainaldiego jest już prawie gotowa i powróci na skwer przed największym dworcem kolejowym w Wiecznym Mieście.
Dokonania zmian i poprawy licznych elementów w pomniku papieża zażądały władze rzymskie, gdy jego oceny dokonała powołana przez nie komisja ekspertów.
Wskazane przez komisję prace polegały między innymi na poprawie wyjątkowo nieudanej głowy Jana Pawła II oraz jego rozchylonego płaszcza, który w poprzedniej wersji nazywany był sarkastycznie przez media "budką strażniczą".
Dzieło skrytykował nawet watykański dziennik "L'Osservatore Romano", który ocenił dosadnie, że pomnik wygląda jak po wybuchu bomby.
Artysta poprawiał dzieło od początku roku. Zmienił także postument. Monument został podniesiony, a wokół niego będą zainstalowane kamery - podała włoska agencja.
Pomnik na Termini został uroczyście odsłonięty 18 maja 2011 roku, w rocznicę urodzin Jana Pawła II i tuż po jego beatyfikacji. Wywołał powszechną falę miażdżącej krytyki oraz żądań, by natychmiast został usunięty. Ostatecznie władze Rzymu w obliczu tych głosów zawarły kompromisowe porozumienie z artystą, który zgodził się poprawić monument.
>>>>
Zobaczymy ci tam zdzialali ...
Polemika wokół nowej wersji pomnika Jana Pawła II w Rzymie
Nie wszystkich rzymian przekonała poprawiona wersja pomnika Jana Pawła II, stojącego w Wiecznym Mieście przed dworcem kolejowym Termini. Włoskie media informują, że wciąż pojawiają się apele, by monument usunąć.
Liczne korekty 6-metrowego pomnika zostały wprowadzone przez jego autora, włoskiego rzeźbiarza Oliviero Rainaldiego w związku z burzą, jaka wybuchła w Rzymie po jego odsłonięciu 18 maja zeszłego roku, wkrótce po beatyfikacji polskiego papieża.
Dzieło z brązu zostało powszechnie skrytykowane z powodu szpetoty oraz braku podobieństwa do Jana Pawła II. Jego usunięcia z Piazza Cinquecento domagali się masowo mieszkańcy, artyści, przedstawiciele ministerstwa kultury Włoch. Ostatecznie władze włoskiej stolicy, na które posypały się wtedy gromy za to, że dopuściły do odsłonięcia tak brzydkiego pomnika, powołały specjalną komisję ekspertów do jego oceny. Ta zaś zawarła porozumienie z artystą, który zgodził się wnieść poprawki. Poprzednią, nieudaną wersję tłumaczył pośpiechem i złym odlewem.
Po prowadzonych od stycznia pracach, półtora roku po inauguracji monument Jana Pawła II w rozchylonym płaszczu został ponownie odsłonięty.
Dostrzec można różnice w formie płaszcza oraz w wyrazie twarzy papieża; przede wszystkim jednak są to korekty natury technicznej. Podniesiony został postument i zainstalowano oświetlenie.
Ale - jak zauważa między innymi dziennik "Il Messaggero" - sam pomnik niewiele się zmienił. Znów podniosła się nowa fala krytyki, w której przodują politycy.
Rzymski radny Fabio Sabbatani Schiuma przyszedł pod pomnik z młotkiem i rozdawał ulotki, nawołujące do usunięcia nieudanego jego zdaniem dzieła.
Wtóruje mu senator ugrupowania Włochy Wartości Stefano Pedica, który oświadczył, że pomnik należy zburzyć, bo nie pomogła ani poprawka płaszcza ani powiększenie głowy papieża.
- Ten pomnik był i jest dalej zniewagą dla pamięci Jana Pawła II - powiedział włoski senator. Jego zdaniem niedopuszczalne jest też to, że pomnik stoi przy pętli autobusowej.
Broni go burmistrz Rzymu Gianni Alemanno, który stwierdził, że dzięki przeprowadzonym pracom "oddano ponownie mieszkańcom i pielgrzymom monumentalne dzieło o wysokiej wartości symbolicznej oraz artystycznej".
Przeciwnicy pracy Oliviero Rainaldiego zapowiedzieli, że podobnie jak półtora roku temu przeprowadzą sondaż na temat jego kontrowersyjnej rzeźby. Autor twierdzi zaś, że teraz już jest zadowolony z ostatecznego kształtu swego dzieła.
....
Podniesli postument i dodali lampki chyba po to aby szkarade bylo wyrazniej widac . I rzna glupa ze poprawili . Moze ,,artysta" nie potrafi . To trzeba zatrudnic takiego co potrafi wyrzezbic z tej bryly papieza ...
Bogusław Linda odmówił zagrania w "Pokłosiu"!
Dodane przez: Redakcja Fronda.pl
"Bo to zły scenariusz był..." - parafraza słów głównego bohatera filmu "Psy" jak ulał pasuje do postawy, jaką zaprezentował Bogusław Linda, odtwórca kultowej roli Franza Maurera. Aktor odrzucił propozycję Władysława Pasikowskiego - jak sam przyznaje - ze "względów ideologicznych".
Poinformował o tym sam Bogusław Linda w programie Grażyny Torbickiej "Kocham Kino", emitowanym na antenie telewizyjnej "Dwójki".
Torbicka próbowała "wyciągnąć" z popularnego aktora, dlaczego nie wystąpił w kolejnym głośnym filmie Władysława Pasikowskiego, skoro przez tyle lat ich współpraca ukladała się dobrze (aktor zagrał niemal we wszystkich filmach twórcy m.in. "Krolla" czy "Psów"). To właśnie wtedy Linda wytłumaczył, że zaważyły "względy ideologiczne".
- Władek napisał dla mnie w “Pokłosiu” coś, tylko poróżniliśmy się ideologicznie przy tym. Niestety, nasze drogi musiały się w tym momencie rozejść. Pogniewał się na mnie troszeczkę - powiedział z rozbrajającą szczerością filmowy Franz.
Pytanie, czy deklaracja Lindy nie będzie jego pożegnaniem z filmowym salonem i przejściem do tzw. drugiego obiegu. Nie od dziś wiadomo, że odważne deklaracje w świecie popkultury mogą skończyć się banicją. Nawet, jeśli chodzi o kultowe gwiazdy. Ale czego się nie robi "w imię zasad"...
Tak czy siak: brawo, panie Bogusławie!
Aleksander Majewski
....
I brawo . Oto wzor dla mlodych . Od razu mowie ze wcale nie chce aby zerwal z Pasikowskim nie poznawal go itp. Wrecz przeciwnie skoro byli przyjaciolmi niech beda . Gdy krecili Psy byli mlodzi i niedojrzali . Ale dzis? Linda dojrzal a Pasikowski co ? Wiemy jakim ciemnym silom zalezy na ,,polskich obozach" . Co bredzil Barrack ??? Tyle bylo mowy i co ? Nie dotarlo ? Prawie wszyscy maja brudne sumienie po II wojnie . Tylko Polska okryla sie chwala i moze jacys nieliczni inni . To nie podoba sie tym ktorzy sie shanbili . I teraz kombinuja jakby tu stworzyc ,,nazi Poland". Wtedy ,,udowodnia" ze wszyscy to swinie i nie ma co sie przejmowac swoim brudem . Wszyscy bylismy umoczeni - to haslo promowal Michnik . Nikt rozsadny zatem nie bierze udzialu w takiej ohydzie . A mlody Stuhr jest mlody to go tlumaczy . Ale juz najadl sie wstydu . Nauka jest bolesna . Nie warto uczestniczyc w byle czym chocby nasi koledzy nas wciagali ...
Były poseł stanie przed sądem za zniszczenie "dzieła sztuki"
Przed warszawskim sądem ma dziś stanąć były poseł prawicy Witold Tomczak, który jest oskarżony o zniszczenie dzieła sztuki. Chodzi o instalację przedstawiającą papieża Jana Pawła II przygniecionego meteorytem - zaprezentowanego przed laty w warszawskiej Zachęcie.
Instalacja włoskiego rzeźbiarza Maurizio Cattelana miała uświetnić obchody stulecia istnienia galerii. Problem w tym, że nie wszystkim się spodobała. Zdaniem polityka prawicy, obrażała uczucia religijne, dlatego w 2000 roku postanowił usunąć ponad 60-kilogramowy głaz z postaci Jana Pawła II.
Teraz były parlamentarzysta ma odpowiedzieć za zniszczenie dzieła, bo domaga się tego towarzystwo, które ubezpieczało eksponat. Prokuratura żąda od polityka odszkodowania w wysokości 40 tysięcy złotych. On sam do winy się nie przyznaje i tłumaczy, że usunął głaz "bo nie godził się na dalsze, publiczne uwłaczanie godności Ojca Świętego".
....
Proces dety . Nie zniszczyl tylko przesunal glaz . Mozna go spowrotem nasunac . Coz to za zniszczenie .
Po drugie to nie dzielo sztuki tylko instalacja . Kazdy glupi moze glazem przywalic rzezbe . Z tego nie wynika sztuka.
Po trzecie to byla prowokacja . Zadzialala . Wywolala interakcje . Osiagnela zamierzenie . To o co chodzi ? O kase z Tomczaka ! To sobie zarobcie !
Asystent znanego malarza Davida Hockneya zmarł po zażyciu narkotyków?
Znany brytyjski malarz David Hockney zostanie przesłuchany po śmierci 23-letniego przyjaciela i asystenta. Mężczyzna poczuł się źle poczuł po imprezie w domu artysty i zmarł nad ranem. Policja wszczęła w tej sprawie śledztwo. Funkcjonariusze wykluczają przemoc, ale uważają, że Dominic Elliott mógł "coś zażyć" - informuje telegraph.co.uk.
Stan Dominica był poważny, gdy partner malarza John Fitzherbert zabrał go z domu Hockneya w Bridlington, East Yorkshire. Zmarł w niedzielę o szóstej rano w szpitalu Scarborough, oddalonym o 20 mil od domu malarza. Wiadomo, że 23-latek pił wcześniej alkohol. Sekcja wyjaśni, czy zażywał narkotyki.
Dominic Elliott pracował z malarzem kilka lat, w 2008 pozował 75-letniemu Hockneyowi.
David Hockney obecnie przebywa w Wielkiej Brytanii, ale nie wiadomo, czy był w domu, gdy jego asystenta zabrała karetka. Policja przesłucha malarza i znajomych Elliotta.
...
No tak . Homobrytania . Tak to tam wyglada . Homozwiazki w praktyce .
Zwracam jednak uwage ze brak moralnosci prowadzi artyste do zguby . Po prostu jest to samobojstwo na raty . Trudno osiagac sukcesy w jakiejkolwiek dziedzinie gdy czlowiek sie zabija .
Dlatego jak wszedzie podstawa sztuki jest moralnosc . Co widac w Kościołach . 90 % arcydziel jest o Bogu !!! Artysci dawnych epok byli bardzo religijni i przestrzegali praw Boga totez i widac efekty !
Twój Styl: Pani rozpoczęła dorosłe życie na własne życzenie?
Paulina Młynarska: I tak, i nie. Moje dzieciństwo zakończyło się, gdy mając niecałe 15 lat, wystąpiłam w filmie Andrzeja Wajdy Kronika wypadków miłosnych. Zagrałam w słynnej rozbieranej scenie i mój świat legł w gruzach. To był koniec dzieciństwa.
Twój Styl: Dlaczego tak bardzo przeżyła Pani ten film? Przecież Pani rola była sukcesem!
Paulina Młynarska: Przy dzisiejszym stanie wiedzy i prawa ktoś by poszedł siedzieć, ponieważ ja tę scenę zagrałam pod wpływem środków uspokajających i alkoholu, który dali mi dorośli. Poza tym to nie była jedyna scena rozbierana. Jest jeszcze jedna, która nie weszła do filmu. Wajda wymyślił, że dwójka młodych bohaterów – Alina i Witek – zostanie jakby wypędzona z raju. Ja i mój partner Piotr Wawrzyńczak nagusieńcy mieliśmy biec w step aż “do zatracenia w horyzoncie”. A wie pani, co to znaczy dla kamery? Trzeba biec kilkaset metrów i jeszcze wrócić. Długi bieg na golasa… To było straszne, gorsze od sceny miłosnej. Kwiecień, więc zimno, no i uczucie upokorzenia, zawstydzenia. Oboje z Piotrkiem byliśmy w szoku. Coś się we mnie wtedy złamało, coś zostało uszkodzone. Dorośli z mistrzem Wajdą na czele nadużyli swojej pozycji…
Twój Styl: Jaką zapłaciła Pani cenę?
Paulina Młynarska: Skutki tego zdarzenia były dla mojej psychiki i dalszego życia opłakane. Naruszono moją intymność. Potem długo nie mogłam odzyskać szacunku do samej siebie. Nie potrafiłam się chronić, pozwalałam innym na zbyt wiele.
Twój Styl: Nikt Was nie przygotowywał do takich scen?
Paulina Młynarska: Wolne żarty. Wajda nawet nie poprosił o te sceny osobiście i nasłał na mnie drugą reżyser: no wiesz, mistrz prosi…
....
Zaraz tam mistrz . Rezyser . Wajda byl jednym z autorytetow pietnujacych ksiezy za ,,pedofilie" . A sam ... Oczywiscie nie byl to wulgarny gwalt jakiegos zboka ale wyrafinowany . Trzeba pamietac ze to byl PRL . Nie wiedzielismy w ogole nic o ,,seksie" a pedofilii to mowy nie ma . Stad nie byl to czas nastolatek wystrojonych na prostytutki . Zatem wrazliwosc byla wieksza . Teraz to celebrytki same sie rozbieraja nawet jak ktos nie chce to musi ogladac . Wtedy byl zupelnie odwrotny czas i to byl szok . Widzicie tutaj co jest warte cale to nadmuchiwane niby oburzenie .
Oczywiscie powyzsza scena nic nie wnosila a wygnanie z Raju artysta jesli nim jest przedstawi na 1000 sposobow bez rozbierania aktorow . Jesli musi rozebrac to nie zaden artysta tylko nieudacznik .
Tych celebrytów Polacy nie chcą widzieć na Wigilli
Do wigilijnego stołu nie zaprasza się byle kogo i choć ekstra nakrycie może świadczyć o chęci przyjęcia dodatkowego gościa, często pozostaje ono jedynie symbolem.
Na pytanie, kogo najchętniej widzielibyśmy w gronie naszych gości, często znajdują się rodzina i przyjaciele. Jednak specjalnie dla "Super Expressu" Instytut Badania Opinii Homo Homini zapytał Polaków, z kim nie chcieliby spędzić wigilijnej wieczerzy.
Okazuje się, że nie mamy problemu z odpowiedzią na to, wydawałoby się trudne pytanie. Wśród najmniej pożądanych na tej uroczystości celebrytów znalazł się sławny polski stylista, piosenkarka i dwóch aktorów. Natomiast najchętniej widziano by wśród gości jednego z telewizyjnych prezenterów.
.....
Wśród niechcianych celebrytów znalazł się aktor Maciej Stuhr
.... Wiadomo dlaczego . Pokłosie Pokłosia i antypolskie wyskoki .
Drugim aktorem, którego Polacy nie zaprosiliby na Wigilię jest Zbigniew Zamachowski
.... Ooo ? Ciekawe ! On tez dawal jakies wystepy antypolskie czy antykatolickie . Parodie czy cos? Big Zbig szol . Nie ogladalem ale slyszalem ze cos takiego bylo .
Poniedziałek Wielkanocny 12 kwietnia 1993 roku w kabarecie "Big Zbig Show" sceniczną parodię wielkopostnej pieśni religijnej "Nocą ogród oliwny". Główny aktor spektaklu Zbigniew Zamachowski, przebrany za księdza w otoczeniu pląsających niby - zakonnic z głupawą miną parodiował wstrząsającą melodię pieśni o Jezusie w Ogrójcu. Po protestach różnych środowisk katolickich, zdobyła się na przeproszenie telewidzów tylko Autorka spektaklu Magda Umer. Ani słowa przeprosin nie wybąkał tak "zasłużony" dla walki z wartościami chrześcijańskimi i patriotyzmem w telewizji jej ówczesny prezes Janusz Zaorski.
!!!!
Takie cos znalazlem . Faktycznie ohyda ... Moralne szambo !
12,1 proc. ankietowanych nie chciałoby zjeść wigilijnego karpia z Edytą Górniak
.....
Wiadomo Seul ten upiorny dzien gdy wyszla i wydobyla straszliwy dzwiek ktory porazil caly Naród oczekujacy hymnu ...
Najmniej lubianym celebrytą okazał się Tomasz Jacyków. Nie podzieliłoby się z nim opłatkiem aż 27,6 proc. Polaków
....
Zadeklarowany homogej . Wiadomo .
Zatem znacie recepte jak zostac najbardziej oblesna postacia kraju . Bluznierstwo przeciw Polsce lub religii . Homonachalnosc itp. ,,Sukces" gwarantowany ...
Ale aby zakonczyc optymistycznie !
Najchętniej przy wigilijnym stole widziano by prezentera "Wiadomości" Krzysztofa Ziemca .
BRAWO ARYYSTA MEDIOW ! ZNAM I TEZ LUBIE I SIE CIESZE ZE JEDNAK LUDZIE W POLSCE PRZYNAJMNIEJ NA WIGILIE WYBIERAJA DOBRO Traktuje to jak prezent dla mnie na Wigilie na swieta
Stuhr nie zagrałby w filmie o Smoleńsku: nie wystąpię w widowisku kłamliwym historycznie
Jerzy Stuhr nie wystąpiłby w filmie o katastrofie w Smoleńsku. - Zawsze miałem zasadę i utrzymuję tę zasadę, że nigdy nie wystąpię w widowisku kłamliwym historycznie i nihilistycznym, czy to będzie film, czy przedstawienie teatralne - wyjaśnił na antenie Radia ZET. "Smoleńsk" to roboczy tytuł filmu reżyserowanego przez Antoniego Krauze.
Stuhr w rozmowie z Moniką Olejnik mówił m.in. o awanturze, jaką wywołał film "Pokłosie" Władysława Pasikowskiego. Chwalił też swojego syna, który odegrał w nim główną rolę, a także odpowiedział na pytanie o budzący kontrowersje film o katastrofie w Smoleńsku.
- W domu zawsze mówiliśmy, że są pewne role, których nie wolno odmówić. Nie ze względów zawodowych, tylko dlatego, że ta rola daje szansę na podpisanie się pod swoimi poglądami. To się rzadko zdarza aktorowi, więc jeżeli taka rola jest, to jest obowiązek wystąpić - stwierdził pytany o "Pokłosie".
Dodał też, że sam miał w swoim życiu kilka ról, w których musiał się wykazać nie tylko swoimi umiejętnościami, ale również poglądami.
Wybitny polski aktor zdecydowanie odrzucił możliwość wystąpienia w filmie o katastrofie smoleńskiej, nad którym pracuje Antoni Krauze.
- Zawsze miałem zasadę i utrzymuję tę zasadę, że nigdy nie wystąpię w widowisku kłamliwym historycznie i nihilistycznym, czy to będzie film, czy przedstawienie teatralne - stwierdził. Jak dodał, pilnuje tej zasady przez całe życie, a w filmach występuje po to, aby dać "iskierkę nadziei widzowi".
Zdjęcia do filmu Antoniego Krauze ruszyły 10 kwietnia 2013 roku. Dzieło ma roboczą nazwę "Smoleńsk", a autorem zdjęć jest Michał Pakulski. Początkowo prezydenta Lecha Kaczyńskiego miał zagrać Marian Opania. W rozmowie z Onetem poinformował jednak, że od razu odmówił.
- Nie mam zamiaru im pomagać w nakreślaniu ich bzdurnych przekonań. To, co oni uznają, czyli że w Smoleńsku doszło do zamachu, jest bzdurą. Nie będę brał udziału w rzeczy, która przypuszczalnie będzie szła w tym kierunku - podkreślał aktor.
Ofertę reżysera ostatecznie przyjął Lech Łotocki i to on zagra Lecha Kaczyńskiego.
...
W klamstwie smolenskim by nie zagral ale w poklosiowskim tak . Zalezy od tego przeciw komu podlosc jest robiona . Moralnosc Agory czyli Kalego .
MSZ Białorusi wezwało charge d’affaires USA ws. publikacji CNN
Białoruskie MSZ wezwało charge d’affaires ambasady USA w Mińsku Ethana A. Goldricha, by poinformować, że uznaje za niedopuszczalną publikację CNN, gdzie za jeden z najszpetniejszych pomników uznano element twierdzy brzeskiej.
CNN tego samego dnia usunęła tekst ze swojej strony, przepraszając za "niezamierzoną obrazę w artykule, który miał stanowić humorystyczne spojrzenie na światową architekturę pomników".
"Amerykańskiego dyplomatę poinformowano, że obraźliwy charakter publikacji wywołał falę oburzenia i brak zrozumienia wśród prostych białoruskich obywateli i organizacji społecznych" – napisało białoruskie MSZ w oświadczeniu.
Resort podkreśla, że Białoruś straciła w II wojnie światowej jedną trzecią ludności i pamięć o poległych w walce o wolność jest dla Białorusinów święta.
Telewizja CNN w tekście pt. "Najszpetniejsze pomniki świata?" wymieniła wśród kandydatów do tego miana – obok pomnika "Męstwo" w twierdzy brzeskiej - m.in. pomnik Jana Pawła II w Rzymie, Michaela Jacksona w Londynie oraz Martina Luthera Kinga w Ohio. Na temat żołnierza przedstawionego w pomniku "Męstwo" napisano, że wygląda, "jakby miał za chwilę zadać Zachodowi ostateczny cios, a następnie cisnąć Ameryką Północną w słońce". "Jest on też przypomnieniem, że z Białorusią nie ma żartów. A zdaniem innych wygląda po prostu, jakby miał zaparcie" - dodano.
Publikacja wywołała oburzenie na Białorusi i w Rosji. Dyrektor memoriału w twierdzy brzeskiej Ryhor Bysiuk uznał ją za "bluźnierstwo". "Nie wolno tak się odnosić do pamięci. Przecież ten pomnik postawiono nie jako proste dzieło sztuki w dowolnym miejscu, tylko przede wszystkim jako znak pamięci o tych, którzy polegli" – podkreślił. Weteran Anatol Nawikou oświadczył zaś, że jeśli autor artykułu "ma choćby resztki sumienia, powinien przeprosić i naprawić błąd".
Wczoraj telewizja CNN przeprosiła w komentarzu do artykułu za urażenie uczuć obywateli Białorusi i Rosji, ale tekstu nie usunęła. Uczyniono to dopiero w piątek. "Uznajemy, że pomnik »Męstwo« niesie w sobie głębokie i ważne znaczenie symboliczne ku czci żołnierzy, którzy oddali życie w obronie swojej ojczyzny" – napisano. Podkreślono, że artykuł został usunięty, gdyż nie odpowiadał standardom, jakich się oczekuje od publikacji CNN.
Twierdza brzeska to zespół fortyfikacji powstałych w I poł. XIX w. W 1971 r. wzniesiono na jej terenie zespół monumentalnych pomników, upamiętniających obronę twierdzy w 1941 r. "Męstwo" jest jego centralnym elementem.
...
Tak sowieckie straszydla naleza do upiornych . Podobajasie tylko wladza sowieckim
"Spisek Smoleński" Raczaka w Klubie Pod Minogą
Spektakl "Spisek Smoleński" w reżyserii Lecha Raczaka będzie można zobaczyć w najbliższą środę w Klubie Pod Minogą w Poznaniu. Zaprezentowanych w nim zostanie kilka teorii nt. przyczyn katastrofy samolotu TU-154 M pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku.
Spektakl jest współfinansowany przez miasto Poznań, które przekazało Fundacji Orbis Tertius grant na przygotowanie sześciu przedstawień w okresie trzech lat. "Spisek Smoleński" jest pierwszym z nich.
Jak powiedział w piątek na konferencji prasowej Lech Raczak tekst przedstawienia powstawał od kwietnia 2010 roku do maja 2011 roku, a do wystawienia na jego podstawie spektaklu zachęciły go działania Antoniego Macierewicza, który w kierowanym przez siebie zespole "odprawiał - jak mówił Raczak - smoleńskie rytuały".
- Trudno było mi znieść sytuację, w której klęska i katastrofa zaczęły przetwarzać się w rodzaj walk i starć. Pisanie tego tekstu było dla mnie prywatnym egzorcyzmem, okazją do przeprowadzenia katharsis - przyznał reżyser.
Spektakl jest próbą prezentacji teorii dotyczących przyczyn katastrofy samolotu pod Smoleńskiem, przedstawionych z punktu widzenia zwolenników teorii wskazujących na współudział w katastrofie osób trzecich. Autor scenariusza zdradził, że jedną z nich będzie teoria dotycząca wybuchu.
"Trudno powiedzie, jak ten projekt odbiorą widzowie. W moim zamyśle ma on być zarówno śmieszny jak i przerażający. Nie da się jednak zaplanować reakcji widzów" - zaznaczył Raczak.
Formuła spektaklu zakłada możliwość spędzenia czasu przez widzów przy klubowych stolikach z napojami. "To nie jest tradycyjny teatr. Zresztą o polityce rozmawia się właśnie w takich miejscach" - zauważył. Widzowie będą mogli rejestrować spektakl.
Za scenariusz i reżyserię odpowiada Lech Raczak. Muzykę do przedstawienia napisał Paweł Paluch, a wystąpią w nim Halina Chmielarz, Małgorzata Walas-Antoniello, Wojciech Siedlecki, Janusz Stolarski oraz Paweł Stachowczyk.
Kolejne przedstawienia odbędą się 27 lutego oraz 4 i 5 marca.
...
To nie jest sztuka to pogon za poklaskiem .
TO PODSTAWA SZTUKI I MUSICIE SIE NAUCZYC ROZPOZNAWAC .
Sztuka jest wtedy gdy tworca tworzy dziela w kategorii estetyki kierujac sie wlasna osobowoscia i natchnieniem takze na zamowienie . Oczywiscie zleceniodawca moze okreslic co chce i to nawet w tak duzym stopniu ze staje sie tez tworca . I to jest sztuka .
Gdy natomiast cos jest robione dlatego ze wywola skandal . Bo wszyscy o tym mowia itp . to nie jest sztuka tylko parcie na szklo . I nie mozna dac sie nabrac .
Norwegia: artysta twierdzi, że zjadł swoje biodro
Norweski artysta stwierdził podczas swojego autorskiego spotkania, że ugotował i zjadł własne biodro. Dodał, że popił je kieliszkiem wina i powiedział, że smakowało ono jak "dzika owca".
25-letni artysta Alexander Selvik Wengshoel powiedział podczas wystąpienia, że kilka lat wcześniej lekarze usunęli mu biodro i wstawili implant.
Artysta podkreślił, że zajęło mu rok, by namówić lekarzy do tego, by ci pozwolili mu zarejestrować operację. Nagranie z tej operacji było częścią wystawy, jaką zaprezentował w Norwegii.
- Chciałem po prostu użyć tego w mojej sztuce. Nie wiedziałem, że w końcu je ugotuję i zjem - powiedział artysta.
I dodał, że musiał zdrapać mięso, by dostać się do kości. - Miałem kawałek ludzkiego mięsa, które było moje. Zdecydowałem, że je zjem. Spróbowałem kawałek i było bardzo dobre - podkreślił.
- Przygotowałem obiad, kiedy moja dziewczyna była w pracy. Popiłem wszystko kieliszkiem wina - dodał Wengshoel.
...
Kiedy wreszcie media przestana nazywac ,,artydtami" psycholi swirow zboczencow dewiantow i inna swolocz . PRZYPOMINAM ZE DZIALALNOSC W KATEGORII SZTUKA POLEGA NA WYTWARZANIU WARTOSC ESTETYCZNYCH ! W tym sensie nawet metalowa brama z jakimis zdobieniami to juz sztuka . Moze jeszcze nie artyzm . Artyzm jest to mistrzostwo w sztuce . Nie wystarczy ze cos jest sztuka . Musi byc niepowtarzalne odkrywcze oryginalne i stworzone z wybitnym widocznym wykonaniem . I wtedy jest to artysta !A gdzie tam osobnik drący się do mikrofonu na imprezkach . Nie mowiac juz o swirach .
Media Expert da odetchnąć od reklamy z Lisowską
Najliczniejszy anty fan page reklamy Media Expert z Eweliną Lisowską zgromadził już ponad 30 tys. fanów. Dlatego firma w najbliższych dniach zmieni mediaplan, by "widzom dać odrobinę wytchnienia" od denerwującej reklamy.
Ewelina Lisowska, była uczestniczka programu "XFactor" (TVN), w listopadzie br. zastąpiła Dodę (Dorotę Rabczewską) w kampanii sieci sklepów Media Expert. W spocie emitowanym w telewizji, radiu i Internecie wykorzystana jest melodia jej piosenki "W stronę słońca", do której ułożono słowa promujące sklepy ze sprzętem RTV i AGD "Włączamy niskie ceny, Media Expert".
Kreacja tej reklamy jest irytująca a media plan tak intensywny, że wielu odbiorcom mediów puszczają nerwy. Internauci zakładają anty fan page (zatytułownaych "Rzygam reklamą Media Expert" jest już ponad 10), tworzą memy i przeróbki reklam: z Hitlerem czy Chuckiem Norrisem. Najliczniejszy anty fan page "Rzygam reklamą Media Expert" zgromadził już ponad 30 tys. fanów (założono go 23 grudnia br.).
Dlatego Michał Mystkowski, rzecznik prasowy Media Expert, informuje, że firma na bieżąco obserwuje, jak komentowana jest ich kampania. Zapewne w najbliższych dniach podejmiemy decyzje związane ze zmianą, może trochę przetargetowaniem tej kampanii. Tak, aby internauci, telewidzowie czy słuchacze, którzy mają wątpliwości co do tak częstej emisji reklam, znaleźli odrobinę wytchnienia tłumaczy Mystkowski.
Jednak Tomasz Bartnik, partner w pracowni koncepcyjnej One Eleven, uważa, że problemem kampanii nie jest jej intensywność, ale słaba kreacja. Rzadko się zdarza, żeby dobra reklama, prowadzona nawet niezwykle intensywnie, wywoływała awersję u odbiorców - tłumaczy Bartnik. W tym przypadku problem dotyczy nie samej częstotliwości kampanii, ale jej kreacji. Ta reklama jest zwyczajnie irytująca stwierdza Bartnik. Choć jest realistą, że nawet kiepska reklama ostatecznie nie wpłynie na sprzedaż produktów, które sieć oferuje. Jeśli ktoś może zapłacić za iPada mniej w tej sieci, to nawet jeśli zirytowała go reklama, to nie jest to wystarczająco silny argument, by zrezygnować z zakupu uważa.
Kreację kampanii przygotowały agencja Ambasada Brand Communications i dom produkcyjny Flota Filmowa. Poprzednio za zakup mediów dla Media Expert odpowiadał dom mediowy Starcom. O tym, kto zaplanował i zakupił media do najnowszej kampanii, Media Expert nie informuje. Zapytaliśmy media plannerów kto odpowiada za intensywność nadawania reklamy, czasem nawet trzykrotnie w jednym bloku reklamowym dom mediowy, klient czy może same media? Tadeusz Żórawski, prezes Universal McCann, odpowiedział nam tylko: Media nie mogą nadawać spotów, które im się podobają z powodu wolnego czasu antenowego. Ten czas kosztuje.
>>>
Istotnie trudno bylo na nia nie trafic ... ekrany glosniki wszedzie ... i ten wrzask . Kleska na calej linii zarowno wizualna jak i dzwiekowa . Kto to wymysli ? Reklama to tez sztuka ...
Awantura o Panteon-Mauzoleum na Powązkach
Awantura o mauzoleum upamiętniające ofiary zbrodni komunistycznych na Powązkach. W konkursie rozpisanym przez SARP wygrała koncepcja panteonu-mauzoleum, która prawdopodobnie nie zostanie zrealizowana.
Jury przyznało pierwszą nagrodę pracy, która jest łudząco podobna do projektu, jaki już został zrealizowany w Sztokholmie. To zagłębione w ziemi mauzoleum.
Dziś o 11.00 na nadzwyczajnym posiedzeniu zbiera się sąd konkursowy, odbędzie się dyskusja, co dalej robić. W poniedziałek rozstrzygnięto konkurs, który miał być najważniejszym etapem budowy panteonu na Powązkach.
W mauzoleum zostaną pochowane szczątki osób ekshumowanych z kwatery "Ł" na warszawskich Powązkach. To ma być narodowy pogrzeb - zapowiada Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
Prace przy budowie panteonu miały rozpocząć się 1 czerwca, uroczystość na Powązkach zaplanowano na wrzesień.
...
Faktycznie skandal . Skopiowac kazdy umie . Co to za komisja co nie zna mauzoleum w sasiednim kraju . Gdyby jeszcze gdzies zerzneli z Oceanii ale ze Szwecji . Sztuka w Polsce jest chora jak cala reszta . Nawet koscioly zbyt czesto strasza . Amatorzy zaprojektowali by 100 razy lepsze ale nie maja papierkow .
Daniel Olbrychski zatrzymany za jazdę pod wpływem alkoholu
Daniel Olbrychski - Łukasz Głowala / Agencja Gazeta / Agencja Gazeta
Daniel Olbrychski został zatrzymany przez policję w okolicach Warszawy. Według informacji RMF FM znany aktor prowadził samochód pod wpływem alkoholu.
Dziennikarze RMF FM informują, że Olbrychski miał w wydychanym powietrzu 0,9 promila alkoholu. Od razu stracił prawo jazdy. Teraz stanie przed sądem.
Zgodnie z art. 178a Kodeksu karnego za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu grozi grzywna, kara ograniczenia wolności lub kara pozbawienia wolności do lat dwóch. Sąd wymierzając karę Olbrychskiemu obligatoryjnie zasądzi również zakaz prowadzenia pojazdów nawet na 10 lat.
Olbrychskiego zatrzymano podczas rutynowej kontroli w Podkowie Leśnej pod Warszawą.
...
Spoko. Celebyka sad nie tyka.
Pokaz sukien ślubnych z papieru toaletowego
W Kleinfeld's Bridal Boutique w Nowym Jorku odbyła się 11. edycja konkursu na suknię ślubną wykonaną z papieru toaletowego. W konkursie tym główną nagrodą jest dziesięć tysięcy dolarów. Projektanci z całego świata mieli okazję sprawdzić swoje umiejętności krawieckie, mając do dyspozycji jedynie papier toaletowy, klej, taśmę, igłę i nici. I chociaż wydaje się, że to bardzo niewiele, to prezentowane na wybiegu projekty budzą zachwyt. Suknie niczym nie odbiegają od tych, które zostają szyte metodą tradycyjną, z użyciem materiałów takich jak tafta czy satyna.
...
To jest jakoś wstretne. Ślub powinien się kojarzyć z czymś wartościowym.
Le Corbusier, najbardziej wpływowy architekt XX wieku, zmarł 50 lat temu
Piotr Kozanecki
Dziennikarz Onetu
Le Corbusier - dpa / PAP
Dziarski 77-latek wszedł do morza niemalże prosto z zaprojektowanego przez siebie małego domku na Lazurowym Wybrzeżu. Nie słuchając zaleceń lekarzy, jak co dzień, wybrał się na kilkugodzinne pływanie. Tym razem serce nie wytrzymało. Pięćdziesiąt lat temu, 27 sierpnia 1965 roku zmarł najbardziej wpływowy, najbardziej znienawidzony i najbardziej przekłamywany architekt XX wieku. Le Corbusier.
Wrogowie nazywają go największym szkodnikiem architektury naszych czasów. Obarczają go winą za wielkie bezduszne osiedla, niekończące się wielopasmowe drogi w centrach miast, brzydotę betonowych blokowisk i wypominają mu, że nie miał za grosz szacunku do historii i chciał zburzyć pół starego Paryża. Obrońcy są bezradni. Bo właściwie na każdy zarzut wysuwany przez wrogów, muszą odpowiadać: "Tak, ale nie do końca". I wchodzić w niuanse, a to przecież wymaga poświęcenia chwili czasu i uwagi.
REKLAMA
Co też takiego wymyślił i wprowadził w nasze życie Le Corbusier?
Zacznijmy od "bezdusznych osiedli". Cofnijmy się na chwilę w czasie do europejskiego miasta z początku XX wieku. Przez całe XIX stulecie na kontynencie trwa rewolucja przemysłowa. Dziesiątki milionów mieszkańców wsi przenoszą się do miast, do pracy w fabrykach. Jeszcze w 1873 roku Warszawa ma niecałe 300 tysięcy mieszkańców. W roku 1900 jest ich już niemal 700 tysięcy, a w 1925 pęka milion. Tak gwałtowny rozwój przechodzą wszystkie ośrodki, od Liverpoolu po Odessę.
Ta ogromna rzesza ludzi nie ma gdzie mieszkać. W jednej izbie gnieździ się nieraz po piętnaście osób, bez dostępu do toalety, wody i ogrzewania. Podaż pokojów na wynajem, bo na kupno mało kto może sobie pozwolić, jest tak mała, że nawet za urągające wszelkim standardom miejsce trzeba płacić niemałe pieniądze. Warunki sanitarne są dramatyczne, szerzą się choroby, niejednokrotnie jedno miejsce wynajmują dwie osoby – na zmianę pracują i na zmianę śpią.
W takich miastach dorastają ludzie, których później nazwie się modernistami. Architekci, malarze, urbaniści, projektanci. O uwielbianej dziś przez turystów i wielu mieszkańców wąskiej, malowniczej miejskiej ulicy z kamienicami, podwórkami i małymi sklepami, Le Corbusier pisał w latach 30. tak: "Ulica pełna ludzi. A od kilku lat pełna także pędzących samochodów. Śmierć czeka na każdym kroku. Ale zdążyliśmy się już przyzwyczaić do tego, że w każdej chwili możemy skończyć pod kołami auta. Tysiące budynków. Każdy inny. Brzydotę nazywamy pięknem, robimy dobrą minę do złej gry. A przecież te budynki są obskurne, w ogóle do siebie nie pasują!"
f45bb795-9b90-46a3-9987-892e22559168 Słynna "Jednostka Mieszkaniowa" wybudowana w 1952 r. w Marsylii - FORUM
Słynna "Jednostka Mieszkaniowa" wybudowana w 1952 r. w Marsylii
Innymi słowy, to, co dzisiaj uważamy za klimatyczną przestrzeń miejską, sto lat temu ani nie wyglądało tak przyjemnie, jak teraz, ani, przede wszystkim, nie spełniało swojej podstawowej funkcji, czyli nie dawało ludziom schronienia. O mieszających wszystkie style architektoniczne gmachach z przełomu XIX i XX wieku można powiedzieć wszystko, ale nie to, że były funkcjonalne. A funkcja była dla modernistów priorytetem. Gdy Le Corbusier pisał, że dom ma być "maszyną do mieszkania", to chodziło mu właśnie o to, żeby projektując budynek myśleć cały czas o tym, jak się tego budynku będzie używać i co się w nim będzie robić.
Stąd wzięły się w architekturze XX wieku blokowiska. Były odpowiedzią na problem przeludnienia. Najważniejsze było zbudowanie dużej ilości mieszkań w możliwie krótkim czasie. A jeśli dodamy do tego fakt, że XIX-wieczne ulice były ciasne, zatęchłe i rzadko rosły przy nich jakiekolwiek drzewa, to łatwiej będzie nam zrozumieć, że moderniści za swój drugi priorytet uznali dostęp do słońca, zieleni i świeżego powietrza. I z takimi sztandarami ruszyli do pracy. Le Corbusier był wśród nich ważną postacią, ale bynajmniej nie był jedyny. Doprawdy trudno obwiniać za powstanie blokowisk tylko jego. Zwłaszcza że słynna Jednostka Mieszkaniowa, czyli monumentalny betonowy blok postawiony w Marsylii wg projektu Le Corbusiera, został oddany do użytku dopiero w 1952 roku. W tym czasie blokowiska stały już w kilkudziesięciu europejskich miastach.
Diabeł jednak tkwi w szczegółach. Pierwsze modernistyczne osiedla, jak chociażby berlińskie Brizt, Schillerpark czy Białe Miasto powstawały jeszcze pod silnym wpływem dziewiętnastowiecznej idei miasta-ogrodu. Składały się z bloków nie wyższych niż 5 pięter, odległości pomiędzy budynkami były proporcjonalne do ich wysokości, jednocześnie z ich budową projektowano chodniki i ulice, a często także sklepy, ośrodki zdrowia, przedszkola, pralnie i inną infrastrukturę. W decyzjach o lokalizacji aktywny udział brali planiści miejscy, ogromną wagę przywiązywano do zieleni. W efekcie te osiedla do dziś są dobrym miejscem do życia. Warszawiacy wciąż cenią budowany w latach międzywojennych przez Warszawską Spółdzielnię Mieszkaniową Żoliborz, a sześć międzywojennych modernistycznych osiedli Berlina trafiło na Listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO.
Można chyba uznać, że z czasem bloki stały się ofiarą własnego sukcesu. Bruno Taut, twórca kilku wspomnianych wyżej osiedli Berlina, byłby prawdopodobnie załamany, widząc, jakie blokowiska powstały po drugiej wojnie światowej. Trudno też wyobrazić sobie, że Le Corbusier byłby zachwycony sposobem, w jaki bloki buduje się w tej chwili np. w Chinach. Wszystko przez to, że z upływem lat propozycje modernistów zostały dramatycznie uproszczone i w wielu przypadkach została z nich tylko jedna idea – jak najszybciej zbudować jak najwięcej. Pomija się kwestie zieleni, słońca i powietrza, nie buduje się odpowiedniej infrastruktury i upycha się za dużo ludzi na zbyt małym terenie. Rezygnuje się także z obiektów sportowych, niemal zawsze obecnych w planach Le Corbusiera.
Zburzyć Paryż!
Słynna karykatura przedstawia Le Corbusiera siedzącego na specyficznym "kombajnie", który jedzie ulicami Paryża i "ścina" stare kamienice. Na ich miejsce wyrzuca co jakiś czas identyczne wielkopłytowe wieżowce. Tak dziś odbiera się Plan Voisin, czyli rewolucyjny pomysł Le Corbusiera z 1925 roku, w którym proponował wyburzenie znacznego fragmentu Paryża na północ od Sekwany i postawienie zamiast niefunkcjonalnych kamienic osiemnastu 60-piętrowych wieżowców zbudowanych na planie krzyża greckiego. Przestrzeń pomiędzy budynkami miała być wypełniona zielenią i… wielopoziomowymi autostradami, wspomnianymi już we wstępie. Straszne, prawda? Tyle że to nigdy nie był realny plan, a bardziej prowokacja do dyskusji na temat miasta. No ale popatrzmy, z jaką pasją i oddaniem pisał o tym pomyśle "Corbu".
"Oto promenada dla pieszych, która wznosi się łagodnie na poziom pierwszego piętra i doprowadza nas do tarasu o kilometrowej powierzchni. Po jednej stronie mamy kawiarnie, zza których wystają czubki drzew rosnących na dole. Rampa kieruje nas do następnej promenady, dwa piętra powyżej pierwszej. Tutaj widzimy galerię sklepów, a z drugiej strony – niczym niezakłóconą panoramę miasta. Jeszcze jedno podejście i jesteśmy na deptaku z restauracjami. Pod naszymi stopami rozciąga się imponujące morze zieleni".
Dzielnicą, którą Le Corbusier chciał zrównać z ziemią było Marais – dziś jeden z najlepszych i najdroższych adresów w Paryżu. Można pewnie zarzucić tu Le Corbusierowi "brak szacunku do historii", ale pamiętajmy, że nie bynajmniej nie była to żadna intelektualna ślepota i nieznajomość historii architektury, jak może się na pierwszy rzut oka wydawać. Tradycja w żadnym wypadku nie była Le Corbusierowi obca.
Czas nienasyconej ciekawości
Le Corbusier urodził się w 1887 roku w Le Chaux-de-Fonds, szwajcarskiej "stolicy anarchistów" jako Charles Jeanneret. Dzieciństwo wspomina jako "czas nienasyconej ciekawości". Nigdy nie skończy szkoły architektonicznej, jego uniwersytetem jest podróżowanie po Europie. Swój pierwszy budynek (willę) projektuje, mając niecałe 18 lat, a już w wieku 20 lat dokonuje zwrotu w architektonicznej twórczości – porzuca inspirowany regionalną architekturą i motywami organicznymi styl swoich pierwszych willi i pod wpływem Adolfa Loosa decyduje się całkowicie odrzucić ornament w architekturze. Podobnych zwrotów dokona przez całe swoje życie wiele. Będzie się kłócić zarówno ze swoimi przeciwnikami, jak i z architektami, których dziś stawia się z nim w jednym szeregu, jak chociażby Walterem Gropiusem. Tymczasem jednak podróżuje. Ateny, Stambuł, Góra Athos, Rzym, Florencja, Piza, Berlin i niezliczona ilość kolejnych miast. Wszystko chłonął i opisywał, mając 24 lata, wydał już drugą książkę "Podróż do Orientu". Przez całe życie napisze ich aż pięćdziesiąt. Nawiasem mówiąc, na polski przetłumaczono tylko dwie, i to dopiero w ostatnich kilku latach.
W 1917 roku osiada w Paryżu. Wpada w sam środek wielkich artystycznych debat tamtych czasów. Identyfikuje się z puryzmem, kierunkiem estetycznym uwielbiającym czyste, oszczędne, eleganckie formy. W liście do przyjaciela, malarza Amedee Ozenfanta, pisze tak: "Przeprowadziłem się do centrum Paryża, blisko kościoła La Madeleine. Mieszkanie miało obrzydliwe sztukaterie – wygibasy z kwiatów i wstążek. Chciałem zeskrobać te ozdóbki i pobielić wszystko – od sufitu do podłogi".
Projektuje i mnóstwo pisze. Fascynują go przemysłowe formy: samochody, samoloty, sprzęty domowe, ale także butelki, rury, kolumny. Wartością jest to, co bezosobowe i uniwersalne w cywilizacji. Zaczyna używać przekręconego nazwiska swoich przodków, umiera Jeannaret, rodzi się Le Corbusier. W 1923 roku, mając 35 lat, publikuje swoją, jak się później okaże, najbardziej znaną książkę - "W stronę architektury". W Polsce poznamy ją dopiero po 89 latach…
f45bb795-9b90-46a3-9987-892e22559168 Willa Savoye w Poissy - The Granger Collection / FORUM
Willa Savoye w Poissy
Pisał z niesamowitą pasją, spory intelektualne go napędzały i sprawiały, że wciąż się rozwijał. I stawał się coraz bardziej znany i ceniony. Wg jego projektów powstają już nie tylko wille, ale także osiedla, jak robotnicze Pessac. Jako jeden z niewielu zachodnich architektów podróżuje do Związku Radzieckiego, w którym pozostawia zresztą po sobie jedną budowlę – biurowiec Centrosojuzu. Pod koniec lat 20. wraz z wieloletnią przyjaciółką Charlotte Perriand tworzy produkowane do dziś fotele LC-2 i LC-3. Wówczas powstaje też najsłynniejszy dom, jaki zbudował Le Corbusier – Willa Savoye w Poissy. To ikona architektury XX wieku, obecna w popkulturze nawet jako zestaw klocków Lego, najpełniej oddająca sformułowane przez Le Corbusiera pięć zasad współczesnej architektury:
Bryła budynku jest wzniesiona ponad powierzchnię terenu na smukłych, betonowych słupach, które pełnią funkcję ścian nośnych.
Brak ścian na poziomie parteru pozwala na swobodne rozplanowanie pomieszczeń.
Dzięki przeniesieniu ciężaru na słupy fasada budynku mogła zostać dowolnie skomponowana.
Okna są poziome i podłużne, zapewniają równomierny dostęp światła do wszystkich pomieszczeń.
Na dachu domu znajduje się ogród.
W 1930 roku ożenił się z Yvonne Gallis, modelką z Monako. Podobno kompletnie nie ceniła jego architektury. Nigdy nie chciał mieć dzieci, bo w całości chciał się poświęcać swojej pracy.
Podczas drugiej wojny światowej cieniem na Le Corbusierze kładzie się roczna współpraca z profaszystowskim rządem Vichy. Aczkolwiek i w tym przypadku należy być ostrożnym w stawianiu jednoznacznych ocen. Z ogromnym wyczuciem pisze o tym epizodzie z życia Le Corbusiera autor jego biografii Charles Jencks: "Współpraca z rządem Vichy nie wynikała z pobudek osobistych lub oportunistycznych, ale raczej z chęci realizowania pewnych ideałów nie mających nic wspólnego z polityką (miał zaprojektować osiedle dla bezdomnych uciekinierów). Można ubolewać nad jego naiwnością, z jaką wierzył, że rząd Vichy pozwoli mu realizować jego liberalne plany lecz nie można wątpić w jego niezachwianą uczciwość w sprawach, na których zależało mu najbardziej – w sprawach architektury". Kolaboracja zakończyła się w 1942 roku, resztę wojny Le Corbusier spędził w nędzy.
f45bb795-9b90-46a3-9987-892e22559168 Pomysł Le Corbusiera na nową dzielnicę Paryża. W prawym górnym rogu widać wyspę Cite, na której stoi Katedra Notre Dame. - Fondation Le Corbusier
Pomysł Le Corbusiera na nową dzielnicę Paryża. W prawym górnym rogu widać wyspę Cite, na której stoi Katedra Notre Dame.
Po wojnie rzucił się na nowo w wir pracy. Który zaowocował w ciągu ostatnich dwudziestu lat życia kolejnymi niezwykłymi projektami – od architektury sakralnej, przez biurowce, po plan budowy od zera całego miasta (Czandigarh w Indiach). Dwoma najbardziej znanymi powojennymi obiektami Le Corbusiera są Jednostka Mieszkalna w Marsylii i kaplica La Ronchamp.
Ten pierwszy prowadzi nas z powrotem do początku artykułu. Jednostka Marsylska jest powszechnie uważana za matkę bloków. Jest to stwierdzenie nietrafione, bo bloki budowano już w latach 20. Przyczyniła się na pewno do rozwoju bloków wielkopłytowych, o gigantycznych gabarytach, ale gdyby wszystkie budowane po wojnie bloki z miały takie rozwiązania, jak Jednostka, to narzekań byłoby pewnie znacznie mniej. To prawda, że jest to obiekt ogromny – 18 pięter, 137 m długości, 24 m szerokości, 56 m wysokości. Ale Le Corbusier nie zamknął w nim przecież samych mieszkań. Oryginalnie zaplanował hotel (można się w nim zatrzymać i dziś), sklepy, biura oraz, na płaskim dachu przedszkole, salę gimnastyczną, bieżnię, niewielki basen, a nawet kino plenerowe. Czy to wszystko znajdziemy w jakimś bloku na łódzkiej Retkinii, warszawskim Ursynowie czy krakowskim Ruczaju?
Pod koniec życia Le Corbusiera ostrze krytyki przyszło z USA, ze strony Jane Jacobs, autorki monumentalnej pozycji "Śmierć i życie wielkich miast Ameryki" z 1961 roku. Jacobs, w przeciwieństwie do "Corbu", w ogóle nie zaprzątała sobie głowy wielkimi ideami, za to była "geniuszem zdrowego rozsądku" i miała niewiarygodny zmysł obserwacji. Modernistyczne utopie o wysokich wieżowcach oddzielanych od siebie wielopasmowymi autostradami miażdżyła przykładami degradacji tego typu przestrzeni w USA. Wypływające z wielu modernistycznych rozwiązań dzielenie funkcji miasta – osobno mieszkamy, osobny robimy zakupy, osobno pracujemy, osobno odpoczywamy, uważała za największe zło. Choć, jak dowodzi przytoczony przeze mnie fragment opisu planu Voisin o blokach z restauracjami i sklepami lub chociażby sama Jednostka Marsylska, akurat sam Le Corbusier potrafił różne funkcje miasta mieszać. Ponownie okazuje się, że pełen sprzeczności Le Corbusier wymyka się jednoznacznym schematom, nawet tym stworzonym przez samego siebie, a problem stanowi to, co z jego ideami stało się później.
W teraźniejszej Polsce też mamy ten kłopot z pseudomodernistycznym myśleniem. Wielopasmowe drogi i szybkie budowanie bloków wciąż wychodzą nam doskonale. Tylko jakoś na mało którym osiedlu planuje się zieleń, boisko do koszykówki i ogólnodostępny taras na dachu. Tak, jakby to zrobił Le Corbusier.
f45bb795-9b90-46a3-9987-892e22559168 Karykatura pomysłu Le Corbusiera na przebudowę Paryża - Materiały prasowe
Karykatura pomysłu Le Corbusiera na przebudowę Paryża
Korzystałem z następujących publikacji:
Charles Jencks, "Le Corbusier – tragizm współczesnej architektury", WAiF, 1982
Bohdan Paczowski, "Ścieżki", wyd. słowo/obraz terytoria, 2013
Le Corbusier, "W stronę architektury", wyd. Centrum Architektury, 2012
Jane Jacobs, "Śmierć i życie wielkich miast Ameryki", wyd. Centrum Architektury, 2014
...
Od poczatku gdy o nim uslyszalem. Byla to podstawowka.To jest Polska. Po podstawowce W BIEDNEJ DZIELNICY ŁODZI mam wieksza wiedze niz na swiecie po uniwersytetach. Z tej podstawowki o niskim poziomie wyszlo moje umilowanie sztuki. Co dziwne miala ona sporo roznych materialow artystycznych.
Niestety jako ,,tworca blokowisk" mial on u mnie przechlapane. Od dziecka. Niestety do dzis odrzuca mnie ta teoria. Wiem ze ,,chcial dobrze", ze takie byly trendy epoki. Owszem tanie budownictwo jest bezcenne i niezastapione ale i ono w miare moznosci musi byc ładne.
Waszczykowski: MSZ zareaguje na satyrę na Polskę w Düsseldorfie
Kontrowersyjna figura, która pojawiła się podczas parady w Duesseldorfie - PAP
Polski MSZ zareaguje na satyrę na Polskę, jaka pojawiła się podczas karnawałowej parady w niemieckim Duesseldorfie. Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski powiedział w radiowej Trójce, że zwróci się do niemieckiego rządu z prośbą o wyjaśnienia w tej sprawie.
- W sposób dyplomatyczny będziemy zwracać uwagę i pytać naszych partnerów w Niemczech, czemu służą takie wybryki - powiedział szef polskiego MSZ. Podkreślił, że forma będzie "wyważona" i "delikatna" tak, aby - jak podkreślił - nie naruszać wartości artystycznej ani wolności słowa. - Natomiast chcemy zwrócić uwagę, że są to objawy lekceważenia Polaków i polskich polityków - podkreślił Waszczykowski.
REKLAMA
Co roku w ostatni poniedziałek karnawału ulicami Duesseldorfu przechodzi barwna parada, której główną atrakcją są ogromne figury przedstawiające polityków i osoby publiczne. W tym roku jedną z nich była postać Jarosława Kaczyńskiego w generalskim mundurze, który trzyma but na głowie klęczącej, pobitej kobiety, podpisanej jako "Polska". Obok Kaczyńskiego postawiono różowe radio z napisem "Radio Maryja".
Polska to nie jedyny kraj, którego karykaturę przedstawiono w Duesseldorfie. Był też m.in. prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan, który wznosi toast z bojownikiem Państwa Islamskiego, a na kieliszkach widać napis: "Kurdowie", oraz postać Angeli Merkel, która "tonie" tak jak uchodźcy, zaś ludzik przebrany w bawarski strój z plakietką polityka CSU wisi na szlabanie z napisem "otwarta granica" i próbuje zamknąć go przed wjazdem do Niemiec.
MATKO! CO TO JEST! PORNO! PRZESTRASZYLEM SIE! TO TYLKO W NIEMCZECH SA W STANIE COS TAKIEGO ZAINSTALOWAC! Wprawdzie karnawal minal i nie ten czas ale ja tu nie widze radosci tylko horror. Strach sie bac. A ta Polska! JA DZIEKUJE TO TRZEBA MIEC TALENT ZEBY TAKA POTWORE UZYSKAC! GERMANSKI! To juz ten ,,Kaczynski" ,,milszy" niz ta ,,Polska". To podobno robil ,,artysta".
Dla porownania moge dac przedstawienie Polski przez Polkę. Nie bede bral mistrzow malarstwa bo to nieporiwnywalne tylko z internetu wspolczesny obrazek. A znalezc Polske jako kobiete trudno gdyz Poland na swiecie to sie z mezczyzna kojarzy. Land czyli kraj takze po polsku to mezczyzna. Zatem sa symboliczne przedstawienia Polski jako MEZCZYZNY! ,,Dzieki" jezykowi angielskiemu. Jednak Anglosasi powinni zmienic nazwe Polski na jakas z a na koncu to wszyscy kojarza z rodzajem zenskim.
Ale w koncu znalazlem z Polski.
To pokazuje roznice miedzy Polska a Niemcami znakomicie. Jak miedzy młotem a motylem.
http://pompon-nee.deviantart.com/
Internauci wybrali najbrzydszą budowlę w Polsce!
7 marca 2016, 16:49
• Jak co roku internauci z całej Polski wybrali Makabryłę.
• Konkurs ten wyłania najgorszą pod różnymi względami budowlę zbudowaną w minionym roku.
• Najgorszą budowlą została Galeria Liwa w Kwidzynie.
W tym roku internauci nie mieli najmniejszych problemów ze wskazaniem najbrzydszego budynku zbudowanego w ubiegłym roku, w Polsce. Galeria Liwa, która powstała w Kwidzynie, zebrała aż 55% wszystkich głosów i otrzymała tytuł Makabryły 2015.
Czym sobie zasłużyła na ten tytuł? Z pewnością nie tylko bardzo toporną i kwadratową architekturą, ale przede wszystkim, wielkimi białymi ścianami, którymi otoczyła dwie, kamieniczki, które stoją obok niej. Internauci przypuszczają, że jest to zabieg celowy, aby odstraszyć lokatorów i pozwolić właścicielom galerii na odkupienie gruntów i postawienie w tym miejscu dalszego fragmentu budowli.
(fot. swiat-z-drona.pl/)
Nikt jednak nie wie jak potoczą się dalsze losy zarówno Galerii Liwa jak i mieszkańców kamienicy, jednak jedno zostało już rozstrzygnięte – kwidzyńska galeria została okrzyknięta najbrzydszą budowlą 2015 roku.
bryla.pl
...
Makabryła Świetna nazwa.
Wielkopolscy radni PiS-u oczekują wyjaśnień w sprawie "Hiszpanki", która miała być filmowym arcydziełem, a okazał się spektakularną porażką
Zenon Kubiak
21 marca 2016, 14:53
• Na film "Hiszpanka" Sejmik Województwa Wielkopolskiego wydał 6 mln zł
• Miała to być filmowa superprodukcja, która zainteresuje kinową publiczność Powstaniem Wielkopolskim
• "Hiszpanka" okazała się jednak wielką klęską, który w tym roku nominowano m.in. do Węży - antynagród przyznawanych najgorszym polskim filmom
• Radni PiS-u chcą poznać dokładne wyliczenia, na co dokładnie przeznaczono pieniądze podatników
Pomysłodawcą stworzenia filmu inspirowanego Powstaniem Wielkopolskim był Marek Woźniak, marszałek Sejmiku Województwa Wielkopolskiego. Film miał trafić do szerokiego grona odbiorców i w ten sposób zainteresować ich historią zwycięskiego zrywu zbrojnego Wielkopolan z 1918 r.
Konkurs na nowelę, która stała się podstawą scenariusza, wygrała „Hiszpanka” Łukasza Barczyka, który podjął się także wyreżyserowania całości. Film miał kosztować 20 mln zł, z czego 6 mln miało pochodzić z budżetu Województwa Wielkopolskiego, a drugie tyle miał dołożyć Polski Instytut Sztuki Filmowej. Ostatecznie budżet filmu przekroczył 24 mln zł, stając się jednym z najdroższych w dziejach polskiej kinematografii.
Premiera „Hiszpanki” miała uczcić 95. rocznicę Powstania Wielkopolskiego, ale ostatecznie na ekrany kin trafiła ponad rok później. Film reklamowany jako „arcydzieło filmowe” okazał się frekwencyjną klapą. Opowieść o grupie spirytystów próbującej uratować Ignacego Paderewskiego przed niemieckim medium okazała się nie tylko trudna w odbiorze dla masowej publiczności, ale też nie miała zbyt ścisłego związku z Powstaniem Wielkopolskim, które w filmie pokazano w telegraficznym skrócie.
„Hiszpankę” z powodu braku zainteresowania ze strony widzów zdjęto z filmowych afiszy już po trzech tygodniach. Szacuje się, że obejrzało ją zaledwie 60 tys. widzów, a dla porównania „Miasto 44” z podobnym budżetem przyciągnęło do kin ponad 1,7 mln kinomanów.
Puentą do klęski „Hiszpanki” jest aż sześć nominacji do Węży – antynagród przyznawanych najgorszym polskim filmom. Obraz ma szansę na statuetkę w kategoriach: najgorszy film, najgorszy reżyser (Łukasz Barczyk), żenujący film na ważny temat, występ poniżej talentu (Jakub Gierszał), najgorszy duet na ekranie (Jan Rycz i mucha), najgorszy plakat. Wręczenie Węży nastąpi 1 kwietnia i wtedy poznamy laureatów.
To właśnie nominacje do Węży sprawiły, że tematem „Hiszpanki” postanowili zająć się radni PiS-u zasiadający w Sejmiku Województwa Wielkopolskiego.
- Gdybyśmy zajęli się tym tematem wcześniej, zarzucano by nam, że sprawa ma charakter polityczny, a grono osób nominujących filmy do Węży to ludzie, którzy znają się na kibnie i trudno ich nominacje uznać za atak polityczny – wyjaśnia Sławomir Hinc, radny PiS. – „Hiszpankę” nominowan za „artystyczny bełkot i spektakularnie zmarnowany jeden z największych budżetów w historii polskiego kina” – dodaje.
Radni zwracają uwagę, że zmarnowano 6 mln zł publicznych pieniędzy i dziś należy wyjaśnić, dlaczego nikt tego nie przewidział.
- O wydaniu tych pieniędzy podjęto decyzję na podstawie noweli zgłoszonej na konkurs. Gdy radni chcieli zapoznać się ze scenariuszem, marszałek poinformował nas, że to niemożliwe ze względu na tajemnicę handlową – mówi Hinc. – Rozmawiałem o tym z ludźmi z branży filmowej, którzy zapewniają mnie, że nie wydaje się pieniędzy na produkcję filmu, nie znając nawet jego scenariusza – dodaje.
Radni PiS-u chcą też poznać szczegółowe wyliczenia, na co przeznaczono 6 mln zł i czy w należyty sposób nadzorowano ich wydatkowanie, skoro przy tak dużym budżecie osiągnięto tak mizerny efekt.
- Obrońcy filmu wskazują, że nagrodzono go za scenografię i kostiumy, ale o to było nietrudno przy tak dużym budżecie. Szkoda jednak, że tych pieniędzy nie przeznaczono na zatrudnienie reżysera, który potrafiłby zrobić film przyciągający widzów do kin – zwraca uwagę radny PiS.
Sam marszałek przyznał niedawno, że inwestycja w „Hiszpankę okazała się chybioną inwestycją, bo powstał film dla koneserów.
- Przyznaję, że nie takie były oczekiwania, film miał przyciągnąć masowego odbiorcę i zachęcić go do poznania historii Powstania Wielkopolskiego. To się do końca nie udało, uważam jednak, że rolą samorządu nie jest cenzurowanie sztuki. Ważne jest zaufanie do profesjonalistów - twórców, którzy mieli taką właśnie wizję – mówi pod koniec grudnia w rozmowie z Wirtualną Polską Marek Woźniak.
...
Niestety urzedasi robia gnioty...
Maciej Stuhr "wyklaskany" w teatrze. "To forma protestu". Fundacja Krystyny Jandy
akt. 31 marca 2016, 08:55
• "Niezależna": W teatrze „Polonia” w Warszawie kilka osób „wyklaskało” Macieja Stuhra
• Według gazety była to forma protestu przeciwko żartom aktora podczas tegorocznej gali „Orłów”
W "Niezależnej" czytamy, że podczas spektaklu „Boska” w momencie, gdy na scenie pojawił się Maciej Stuhr kilka osób wstało i zaczęło głośno klaskać i krzyczeć „Brawo!”. Był to, jak mówią rodzaj protestu wobec ostatnich wystąpień aktora podczas ostatniej gali „Orłów”.
- Chcieliśmy, żeby poczuł i zrozumiał, że nie zgadzamy się na żartowanie ze śmierci czy to Żołnierzy tzw. II konspiracji podziemia niepodległościowego czy niewinnych ofiar katastrofy 10 kwietnia 2010 r. - powiedziała jedna z protestujących osób.
- Chcieliśmy zaznaczyć, że w naszej kulturze nie wypada śmiać się z ofiar, z tych, którzy nie mogą się przed tymi żartami bronić, że w polskiej tradycji wszelkie publiczne okazywanie sympatii przez artystów agresorom - a Pan Maciej Stuhr wielokrotnie w swoich wypowiedziach zachwala np. Władimira Putina, na „dworze” którego zwykł bywać jest źle widziane, szczególnie w kontekście ostatnich wydarzeń - podkreśla druga osoba, która po „wyklaskaniu” aktora opuściła teatr Krystyny Jandy.
Inaczej jednak te doniesienia relacjonuje fundacja Krystyny Jandy. Napisali na Facebooku, że "zaczął klaskać jeden, bardzo starszy pan". Krystyna Janda miała wówczas go spytać, czy zamierza dalej przeszkadzać. Potem publiczność miała "wygonić" mężczyznę z sali. Spektakl kontynuowano bez przeszkód.
...
Mlody Stuhr po tych wyskokach cedyniowo poklosiowych stal sie isoba niepowazna nie zabawna a smieszna...