Powstańcy Warszawy !
Serwis znalezionych frazLinki
- Ashley...
- Flaga Białorusi w Witebsku - 150 lat Powstania Styczniowego
- 35. rocznica powstania Ruchu Młodej Polski
- Na UAM powstaje telewizja studencka! NZS
- Na UAM powstaje telewizja studencka!
- Bitwy i potyczki Powstania Styczniowego .
- Powstaje Nowa Grecja ! Solidarna !
- Powstania w kulturze współczesnej .
- Czy powstał naród PRLowski ?
- 180 lat Powstania Listopadowego !
- Ruchu SprawiedliwoĹci SpoĹecznej.
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- reszka.htw.pl
Ashley...
Cieakwy program w TVP kultura ! Rozmowa ze Zbigniewem Załuskim !
Niewiedzialem ze taka jest !!!
Deutsche Welle
Zapomniany obóz. "Największy zbiorowy grób warszawiaków poza Warszawą"
We Frankfurcie nad Menem pod koniec wojny istniał obóz koncentracyjny o najwyższej umieralności w Hesji. Więziono tu głównie powstańców warszawskich. Przeżyła ich tylko garstka.
1600 drzew we Frankfurcie nad Menem opinają szaro-niebieskie opaski. Jest na nich numer, czasem imię i nazwisko. I strona internetowa projektu artystycznego www.mittenunteruns.de. Stefanie Grohs przypomina, że tu, w Zakładach Adlera, pod koniec wojny istniał obóz koncentracyjny o najwyższej umieralności w Hesji. W samym sercu miasta, nieopodal dworca głównego. Po wojnie do lat 90-tych był tematem tabu - dopóty trwała produkcja w firmie. Pamięć o KL Katzbach zabezpieczyli dwaj nauczyciele historii w połowie lat 80-tych i związkowcy w latach 90-tych. Teraz miasto Frankfurt po raz pierwszy na dużą skalę samo upamiętnia KL Katzbach. Rozdzieliło 100 tysięcy euro na czterech artystów - każdy ma przez pół roku nawiązywać do obozu.
Jedną z artystek jest Stefanie Grohs. Już pierwsze wzmianki w radiu i telewizji o jej akcji ukazują sedno problemu - o KL Katzbach mało kto tu wie, a lokalni dziennikarze znowu nie eksponują w recenzjach faktu, że do obozu koncentracyjnego we Frankfurcie trafiła niemal homogenna grupa powstańców warszawskich. Dowiadujemy się, że "przywieziono tu mężczyzn z różnych obozów koncentracyjnych". To prawda, ale nie do końca. I trudno się dziwić, skoro nawet tablica pamiątkowa na Zakładach Adlera głosi: "Ponad 1600 więźniów różnych narodowości więziono między sierpniem 1944 r. a marcem 1945 r. pod nadzorem SS w Hali I zakładów Adlerwerke AG". Raczej nikt się nie domyśli, że 90 proc. więźniów było Polakami.
Mogiła powstańców
Do KL Katzbach we Frankfurcie powstańcy przybyli przez Pruszków, a stamtąd przez KL Dachau lub KL Buchenwald. Wybrani przez Zakłady Adlera podczas selekcji produkowali tu pojazdy opancerzone. Z 1600 więźniów 528 pozostało na zawsze na frankfurckim cmentarzu. - Na pewno jest to jeden z największych grobów zbiorowych warszawiaków poza Warszawą - komentuje frankfurcki historyk Michael Knorn, współautor książki "Żyliśmy i spaliśmy między umarłymi“ (1994). Chorych, łącznie drugie 500 osób, 13 marca 1945 r. wagonami towarowymi posłano w kierunku KL Bergen-Belsen. Transport najpierw utknął na 3 dni bez jedzenia i picia na bocznicy, a w Bergen-Belsen spośród trupów wyciągnięto zaledwie osiem żywych osób. Wcześniej niezdolnych do pracy odsyłano do tzw. "obozu chorych“ KL Vaihingen. Zmarło tam 245 Adlerczyków.
Przeżyć udało się Zygmuntowi Świstakowi, ktory trafił tam z Frankfurtu po wypadku przy pracy. Z KL Vaihingen w pociągu pełnym trupów posłano go do KL Dachau. Otwierając wagon esesmani spytali, czy ktoś jeszcze żyje. Po chwili Świstak usłyszał jęk kogoś dobijanego. Udał martwego, ale musiał chyba drgnąć. Poczuł, jak coś ostrego wbija mu się w krocze. Wieczorem półprzytomny wyczołgał się i wmieszał w tłum więźniów. Po marszach śmierci końca wojny doczekało jedynie pięćdziesięciu kilku spośród 1600 więźniów KZ Katzbach.
Niechciana historia
Nikt nie poniósł surowej kary za zbrodnie w KL w Zakładach Adlera we Frankfurcie. Dyrektorowi generalnemu Ernstowi Hagemeierowi po obowiązkowej denazyfikacji przywrócono honor i majątek, SS-mani rozpierzchli się po świecie, a same Zakłady pracowały jeszcze do końca lat 90-tych. Przypadkiem dwaj nauczyciele historii, Ernst Kaiser i Michael Knorn z młodzieżą zajęli się Zakładami Adlera.
- Była to lekcja historii i życia, ale tylko raz poświęca się w ten sposób siedem najlepszych lat - opowiada Knorn. Informacje złożyły się na pionierską na początku lat 90-tych książkę. Dwóch pasjonatów wykonało pracę całego instytutu. Powstała sieć osobistych kontaktów. Dzięki nim w 1993 r. po raz pierwszy oficjalnie zaproszono do Frankfurtu byłych więźniów KL Katzbach. Byli tu potem jeszcze kilka razy. Czując wsparcie sędziwi już goście z Warszawy coraz śmielej upominali się o swe prawa. Po ich przemarszu z tansparentami i głośnikami przez miasto dyrekcja Dresdner Bank zaprosiła do pertraktacji. Otrzymali po 8 tysięcy marek odszkodowania. Potem doszlo też 2000 marek dobrowolnego zadośćuczynienia ze strony miasta. W kilka lat później wywalczone we Frankfurcie sumy, zgodnie z przepisami, zostały odliczone od wypłacanych przez fundację "Pamięć, Odpowiedzialność, Przyszłość" kwot.
Bez śladów wojny
Podczas wizyt byli więźniowie jak mantrę postulowali upamiętnienie ofiar KL Katzbach. - We Frankfurcie podczas wojny pracowało 50 tys. robotników przymusowych, ale obóz koncentracyjny był jeden, ten w Zakładach Adlera - podkreśla Knorn.
Artystka Stefanie Grohs rozesłała listy do byłych więźniów KL Katzbach. Andrzej Branecki odpisał z Warszawy. Jako 14-latek, łącznik Szarych Szeregów, trafił z powstania do obozów. "Frankfurt to było najcięższe, najstraszniejsze, najgorsze komando przez które przeszedłem“ - napisał. Odpowiedź Zygmunta Świstaka, oficera łącznikowego AK w zgrupowaniu "Obroża“, jest dobitna. "Dla mnie bardzo ważne jest, aby podkreślić, że obóz koncentracyjny Katzbach był założony specjalnie dla warszawiaków z powstania“. Dalej Świstak informuje o staraniach, "aby administracja miasta Frankfurtu dała jedno pomieszczenie w budynku Adlerwerke na założenie małego muzeum pamiątkowego“.
W grudniu 2014 r. reporterka Deutsche Welle sprawdza, czego o II wojnie światowej dowie się turysta w Muzeum Historii Frankfurtu. Okazuje się, że takich sal i eksponatów nie ma. Można jedynie obejrzeć makietę zniszczeń starówki, a obok model odbudowanego miasta. Teoretycznie jeszcze można zapoznać się z jednym projektem artystycznym na tyłach sali, są to wojenne archiwalia pochowane w pudełkach. Ale kartony zwiedzającym wolno otwierać tylko we wtorki po południu, bo tylko wtedy jest wolontariuszka, która ich pilnuje. Nie, o żadnej innej ekspozycji nikomu tu nie wiadomo.
Ostatnie akordy pamięci?
Tymczasem zamieszczane przez 4 miesiące prośby Stefanie Grohs o pomoc przy zawieszaniu opasek na drzewach zwieńczył sukces - zgłosiło się 230 chętnych. Rośnie zatem grono poinformowanych o obozie KL Katzbach. Może będzie on jednak we Frankfurcie w przyszłości kojarzony z powstańcami z Warszawy? Tablica pamiątkowa na murach Zakładów Adlera winna głosić pełną informację o więźniach, w większości Polakach, ale czy ktoś skutecznie upomni się o jej korektę? Czas przyniesie też odpowiedź, czy pamięć o KL Katzbach we Frankfurcie zaistnieje w przestrzeni muzealnej. Historyk Michael Knorn obawia się, że obecna hojność miasta w celu upamiętnienia ofiar KL Katzbach to, niestety, jednorazowy akcent. Jego zdaniem jesteśmy świadkami jednej z ostatnich akcji upamiętnienia KL Katzbach - przypuszczalnie ostatniej zanim byli więźniowie na zawsze odejdą. Żyje ich jeszcze tylko trzech.
...
Taki byl ich los ...
Federalny Krzyż Zasługi dla weteranów powstania warszawskiego
Joachim Gauck odznaczył weteranów powstania warszawskiego - PAP
20 weteranów powstania warszawskiego zostało odznaczonych Krzyżem Zasługi na Wstędze Orderu Zasługi Republiki Federalnej Niemiec przez prezydenta Joachima Gaucka. Odznaczenia wręczył im w czwartek w Warszawie ambasador RFN Rolf Nikel.
Prezydent Gauck odznaczył powstańców Krzyżem Zasługi na Wstędze Orderu Zasługi Republiki Federalnej Niemiec w dowód uznania zasług na rzecz stosunków polsko-niemieckich.
Odznaczeni Federalnym Krzyżem Zasługi zostali: Edmund Baranowski, Jerzy Broszkiewicz, Stanisław Brzosko, Włodzimierz Dusiewicz, Ignacy Felczak, Tadeusz Filipowski, Zbigniew Galperyn, Witold Kieżun, Stanisław Krakowski, Maciej Krokos, Zbigniew Łenka, Jan Maruszewski, Janina Rożecka, Stanisław Rumianek, Barbara Scheiner, Hanna Stadnik, Wanda Traczyk-Stawska, Halina Wołłowicz, Lidia Ziental i Leszek Żukowski.
- W czasie II wojny światowej doznali państwo niewyobrażalnych cierpień i upokorzeń. Doświadczyli państwo ogromu okrucieństwa nieludzkiego reżimu, który nie miał litości dla swoich wrogów. Nigdy nie zapomnimy o bezmiarze cierpienia, którego Polacy doświadczyli pod niemiecką okupacją - zwrócił się ambasador Nikel do obecnych na uroczystości weteranów powstania warszawskiego.
- Wniosek, który wyciągnęły demokratyczne Niemcy z tej straszliwej przeszłości może być tylko jeden: "nigdy więcej" - podkreślił ambasador. Jak dodał, politycy, media i zwykli ludzie w Niemczech w sposób otwarty zajmują się niemiecką odpowiedzialnością za zbrodnie, popełnione przez Niemców podczas wojny.
- To, że stoimy tu dziś razem jest dla mnie dowodem na to, że podali państwo rękę nam - potomkom zbrodniarzy z przeszłości. Trudno przecenić ten gest po wszystkich okrucieństwach, których państwo doznali. Są państwo wyjątkowym autorytetem i godnym naśladowania wzorem dla przyszłych pokoleń. Pokazują państwo, że pojednanie jest możliwe, jeśli ofiary podadzą ręce potomkom sprawców zbrodni - mówił Nikel.
Podkreślił, że odznaczeni od dawna angażują się w działalność na rzecz pojednania polsko-niemieckiego m.in. podczas spotkań z młodzieżą polską i niemiecką, gdzie dzielą się swoimi wspomnieniami i doświadczeniami z okresu II wojny światowej i powstania warszawskiego.
Jak dodał ambasador, przekazują oni też młodzieży jaką wartość mają bliskie relacje niemiecko-polskie oraz pokojowe współistnienie w Europie; współpracują ponadto z takimi organizacjami jak m.in. Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie oraz Polsko-Niemiecka Współpraca Młodzieży (Jugendwerk).
W imieniu obecnych weteranów powstania ambasadorowi podziękował Leszek Żukowski, prezes Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. - Patrzymy dziś na wspólną, europejską przyszłość, opartą na demokratycznych i wolnościowych wartościach, które nas łączą - zaznaczył.
- Postronnym może wydawać się to dziwne - dlaczego prezydent Republiki Federalnej Niemiec nadaje Krzyż Zasługi powstańcom, żołnierzom powstania warszawskiego? - powiedział Żukowski.
- Jako żołnierze, walczyliśmy o wolność. A wolność może docenić ten, kto ją stracił. Teoretycznie relacje między dwoma granicznymi państwami mogą być sąsiedzkie, partnerskie, przyjazne lub wrogie. Praktycznie, wrogami byliśmy w historii już czterokrotnie - dodał. Przypomniał historię rozbiorów Polski oraz niemieckiej napaści we wrześniu 1939 r.
Żukowski podkreślił, że "nie chcemy być wrogami i nie chcemy ze sobą walczyć". - Obecnie nasze państwa, jako członków Unii Europejskiej, łączą stosunki partnerskie. My, jako świadkowie historii, staramy się w spotkaniach z młodzieżą przestrzegać przed groźbą wojny i nieludzkiego traktowania człowieka przez człowieka. Od kilkunastu lat prowadzimy taką działalność, przekonani, że przyczyniamy się do poprawienia stosunków polsko-niemieckich - powiedział.
Powstanie warszawskie wybuchło 1 sierpnia 1944 r. Było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. Miało trwać 2-3 dni, zakończyło się po dwóch miesiącach. W zaciętych walkach poległo około 20 tys. powstańców i ok. 200 tys. cywilów. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy wypędzono z miasta, które po powstaniu zostało niemal całkowicie zburzone. Specjalne oddziały niemieckie, używając dynamitu i ciężkiego sprzętu, jeszcze przez ponad trzy miesiące metodycznie niszczyły resztki ocalałej zabudowy.
...
Potomkowie zbrodniarzy czczą ofiary nie ojców. To jest zwycięstwo moralne.