Przebaczenie .
Serwis znalezionych frazLinki
- Ashley...
- Wojtek Sokół
- Analizy statystyczne do prac dyplomowych ONLINE
- Warsztaty psychologiczne "Miłość"
- Witam
- Fauna i flora Polski .
- co mam robić?
- Zadiśćuczynienie krzywd Korei.
- Poszukiwany WOLONTARIUSZ/KA - Wybory Parlamentarne
- Wiara w Polsce .
- Nauka o Bogu.
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- motonaklejki.htw.pl
Ashley...
Osama bin Laden "potrzebuje przebaczenia"
Niedzielna msza w ko¶ciele pod wezwaniem Naj¶wiêtszego Imienia Jezus w West Palm Beach (miasto w USA, w stanie Floryda) bêdzie odprawiana w intencji piêciu osób. Jedn± z nich bêdzie niedawno zabity Osama bin Laden - donosi serwis time.com
Parafianin Henry Borga zamówi³ msze w intencji by³ego przywódcy Al-Kaida. Stwierdzi³ on, ¿e bin Laden "potrzebuje przebaczenia i mi³osierdzia od Boga". Nie wszyscy wierni popieraj± jego dzia³anie, jednak kap³an zgodzi³ siê odprawiæ msze w intencji bin Ladena.
Po wiadomo¶ci, ¿e Osama bin Laden zosta³ zabity t³umy gromadzi³y siê spontanicznie przed Bia³ym Domem, machali amerykañsk± flag± i ¶piewali "Hej, hej, hej, do widzenia".
Watykan po tych wydarzeniach radzi³ zachowaæ ostro¿no¶æ, a tak¿e stwierdzi³, ¿e "W obliczu ¶mierci cz³owieka, chrze¶cijanin, nigdy siê nie cieszy". Tradycja chrze¶cijañska, jest bardzo jasna - Jezus przebacza swoim zabójc±, kiedy wisia³ na krzy¿u.
W dzieñ po ¶mierci bin Ladena, kap³an James Martin napisa³ o trudno¶ciach w przebaczeniu takiemu cz³owiekowi, stwierdzaj±c: "Przebaczenie jest najtrudniejsz± ze wszystkich chrze¶cijañskich dzia³añ".
- We wszystkich ko¶cio³ach, w jakich by³em na przestrzeni lat s³ysza³em modlitwy w intencji prezydentów i innych przywódców politycznych, ofiar wojny i katastrof naturalnych, jednak nigdy nie s³ysza³em, aby modlono siê za wroga. Mo¿e dzia³anie Borga to dobry pocz±tek – zauwa¿a kap³an Martin.
>>>>>>
Radosc ze koszmar sie skonczyl nie wyklucza przebaczenia...
Natomiast przebaczenie to oczywiscie trudna cnota ... Zwazmy ze tam przebaczyc komus jakies gniewy i plotki to jeszcze jakos da rade... Zreszta i tego nie potrafia i umieraja w zawzietosci o takie bzdury... Ale przebaczyc zwyrodnialcowi ?
Ale wlasnie to jest logika... Coz za problem przebaczyc kolezance z przedszkola ze naskarzyla ? Przebaczcie zwyrodnialcowi oto sztuka ! Im wiekszy zwyrodnialec tym wieksza cnota ! I nie myslcie przebaczenia z bezkarnoscia i bezprawiem... Zbrodnie nalezy osadzic bez zadnych ale czy dyskusji... Z chwila jednak gdy bandyta ponosi kare a smierc jest kara chodzi o przebaczenie ...
To jest latwiejsze juz po karze niz przed... Gdy jeszcze szkodzi ... Jednak przebaczenie to jest podstawa ... ALE MODLITWA ABY ON NIE POSZEDL DO PIEKLA !!! To jest milosierdzie ! Bo dobrem za zlo odplacamy ! Jak ludzie przychodza na Mszê ¦wiêt± za jego dusze to ponosza trud - wszak mogli by sie zabawic czy cos... On zlo im oni dobro jemu... To jest wlasnie milosierdzie ! Zreszta logiczne ... Coz za sztuka dobrem za dobro zlem za zlo ? To nie jest dla wiekszosci trudne ( choc odplacaja zlem za dobro ! ) . Heroizmem jest odplacic dobrem za zlo... Jak widzimy u Boga wszystko jest DOSKONALE LOGICZNE ! To nie sa jakies tajemne rzeczy oparte na niewiadomo jakich cudach gdzie rozum zanika i jeszcze nie wiadomo jakie efekty specjalne ! Nie ! Rozum logika ! Rzecz jasna oparta na wierze . Ale wierze z rozumem - nieodlacznie... Zawsze jest rozum... Nawet jesli widzisz cud to musisz go przeanalizowac rozumem albo ktos inny za ciebie np. komisja koscielna . Jednak analiza nastepuje . Tak jest ze wszystkim a wiec i z milosierdziem... Zwazmy ze Osama zasluzyl na pieklo ... Czy nienawisc do osobnika ktory poniosl KLESKE OSTATECZNA I NIEODWOLALNA jest sensowna ? Ktos powie a ofiary ? One dostaly lub dostana nagrode od Boga..
Zatem bilans jest taki :
Osama - zasluga - pieklo - na wieki .
Ofiary - nagroda - niebo - na wieki .
Kto tu jest ofiara i kogo nalezy zalowac ?
Osama zamordowal SAM SIEBIE swoja dusze NA WIEKI...
Tym ktorych zamordowal na ziemi otworzyl droge do nagrody w NIEBIE !
Poniekad tragifarsa tym ktorym chcial zaszkodzic POMOGL a sobie zaszkodzil... NA ODWROT !!! Ale na tym polega zlo !! Jest glupie ! DEBILNE ! £AJDAK SZKODZI TYLKO I WY£¡CZNIE SAMEMU SOBIE !!!
St±d Jezus mówi ,, Wybacz im bo nie wiedz± co czyni±''...
W istocie jak widac nie wiedza ! Wysylaja siebie do piekla...
Tak madrze Bóg urzadzil ! Ze zly trafia TYLKO w siebie ! W istocie jest samobojca ! Owszem ofiary ponosza CHWILOWE cierpienie ale pozniej dostaja nagrode ... ktora przewyzsza 1000 krotnie cierpienie ... 1000 % zysku ! Na swiecie nie ma takich zyskow ...
Tak wiec Ko¶ció³ nie naucza jakich¶ dziwów tylko wyjatkowo logiczny prostych i jasnych prawd o ¶wiecie ! I oczywiscie o Boga tym saym bo ¶wiat to tylko stworzenie a Twórca przewyzsza to co stworzyl... Nie trzeba rzecz jasna zrozumiec tego wszystkiego aby przestrzegac . Po to sa przykazania... Nie trzeba zreszta znac budowy samochodu aby nim jezdzic a jednak samochod posiada logiczna w kazdym calu konstrkcje i wszystko jest wytlumaczalne... Tym bardziej z zasadami Ko¶cio³a czyli ¶wiata ! :O)))
Ola Miedziejko
Bêdê umiera³ spokojny
Sêdzia Pawe³ Sypniewski trzy razy orzeka³ karê ¶mierci. Raz bra³ udzia³ w jej wykonaniu. Ale w±tpliwo¶ci ma tylko co jednego swojego wyroku - tego, w którym pojedna³ ojca z synem.
Z dzieciñstwa pamiêta g³ód. By³o tu¿ po wojnie i w Polsce panowa³a bieda. Kiedy mama wraca³a do domu popo³udniu, w torbie mia³a do podzia³u tylko bu³kê i serdelek. On dostawa³ bu³kê, a siostra - serdelek. Pamiêta to czekanie na mamê, choæby na tê bu³kê. To by³y czasy, kiedy milicja wozami konnymi je¼dzi³a po wsiach i odbiera³a od dostawców zbo¿e, miêso, warzywa. - By³em ma³y, zawsze u¶miechniêty, wiec sadzali mnie na te wozy, jako maskotkê - wspomina pan Pawe³. - Mnie siê to podoba³o, jazda na wozie z milicj±, przymusowym dostawcom - zapewne nie. - Taki polityczny rozum zacz±³ mi wracaæ gdzie¶ w dziewi±tej klasie - mówi sêdzia. - Pamiêtam, ¿e mieli¶my historyka, który z nara¿eniem ¿ycia dostarcza³ nam materia³y o tym, co siê w Polsce dzia³o naprawdê. Ale i tak wierzy³o siê w tê ca³± komunistyczn± propagandê. Sk±d mieli¶my czerpaæ wiedzê o tym, ¿e to bzdury? Jak zmar³ Stalin, ustawiali nas w rzêdzie, zak³adali pionierskie chusty, nikt nie pyta³ dzieci o zdanie. A proszê pamiêtaæ, ¿e to by³y lata, w których nie by³o telewizji ani internetu. Mia³em ciotkê w Warszawie, do której je¼dzi³em po to, ¿eby z ni± w piwnicach Pa³acu Kultury ogl±daæ pierwsze w Polsce przekazy telewizji.
Prawo Pawe³ Sypniewski skoñczy³ w Lublinie. Pozna³ przysz³± ¿onê i przeniós³ siê do Poznania. A z Poznania - doje¿d¿a³ do Ko³a, jak sam mówi do s±du na kó³kach i tam w³a¶nie poprowadzi³ swoja pierwsz± sêdziowsk± sprawê. - Przez rok by³em sêdzi± cywilnym - opowiada. - To by³y ma³e sprawy, o to, ¿e kto¶ komu¶ wjecha³ w miedzê, ¿e zniszczy³ p³ot, o ustalenie ojcostwa. Pierwsza jego pora¿ka - w wiejskim konflikcie o kaczki. Posz³o o to, ¿e dwie kobiety k³óci³y siê, której kaczki wyrz±dzi³y w polu szkody. Sêdzia Sypniewski dowodów specjalnych nie widzia³, jedna zaprzecza³a drugiej, wiêc przeprowadzi³ przes³uchanie jednej ze stron pod przyrzeczeniem. Chodzi³o o to, ¿e gdyby kobieta zezna³a nieprawdê, grozi³a jej za to kara. Na tej podstawie wyda³ wyrok. Wy¿sza instancja wyrok uchyli³a, bo uzna³a, ¿e przes³uchanie pod przyrzeczeniem to za powa¿na rzecz, jak na problem kaczek. To mu trochê utar³o nosa.
- W tym czasie du¿o spraw za³atwia³o siê poprzez ugody - wspomina pan Pawe³. - Ludzie najpierw siê na siebie sierdzili, potem byli zmêczeni przychodzeniem czy przyje¿d¿aniem do s±du i decydowali siê na pojednanie. Choæ jest jedno pojednanie, do którego doprowadzi³em, a które ¶ni mi siê do dzi¶.
TATO, PRZEPRASZAM
Po roku zacz±³ orzekaæ w sprawach karnych. A to wydawa³ wyroki w sprawach o kradzie¿e rowerów, a to o rozboje, a to o pobicia. I w³a¶nie sprawê pobicia ojca przez syna pamiêta, jak gdyby to by³o wczoraj. - Stawili siê przed s±dem, obaj chêtni do ugody. Syn uroczy¶cie przeprosi³ ojca, poca³owa³ go w rêkê, a ojciec dziêkowa³ mi, ¿e przywróci³em mu dziecko. A po trzech miesi±cach ten syn ojca zamordowa³. Utopi³ go w studni. Nie by³o ¿adnych ¶wiadków, nikt niczego nie widzia³. Syn szed³ w zaparte przede mn± - nie, to nie on, nie on i nie on. W ostatnim dniu zeznawa³a jedna z s±siadek, taka babulinka w chustce na g³owie. I ona mówi, ¿e te¿ nic nie wie, tyle tylko, ¿e trzy dni po ¶mierci tego ojca s³ysza³a, jak krowa na polu wyje i wyje, niedojona, bo zawsze to ojciec ch³opaka j± doi³. I tutaj syn pêk³. Pop³aka³ siê i przyzna³. Zawsze potem mówi³em studentom prawa - nigdy nie wiadomo, w którym momencie z³amie siê psychika cz³owieka.
Czy uderzy³a mu woda sodowa do g³owy? Ka¿demu uderza. Przez moment poczu³ siê gwiazd± s±downictwa, ale jak s±d wy¿szej instancji uchyli³ mu trzy wyroki pod rz±d, chcia³ rzucaæ pracê. - Pokora jest w tym zawodzie niezbêdna. Jak widzê dzi¶ m³odych, pewnych siebie sêdziów, to przypomina mi siê, jak pobieg³em z mianowaniem do mojego patrona, spuchniêty z dumy, a on pokiwa³ g³owa i powiedzia³; g³upi ty jeste¶ Sypniewski, oj g³upi. Bo papiery to masz, ale ¿ycia nie znasz wcale.
I to dziêki temu, ¿e trochê ju¿ pozna³ ¿ycie, nie zachowywa³ siê pan Pawe³ w pracy w sposób czarno bia³y. - Mia³em kiedy¶ s±dziæ bimbrownika. On nie wiedzia³, ¿e ja to ja i przyszed³ do mnie dzieñ wcze¶niej siê poradziæ - przyznaæ siê, czy nie. No, przyznaæ, przyznaæ - powiedzia³em. A rano on staje przed mn± i mówi, ale sk±d ,u niego ¿adnego bimbru nie ma i nigdy nie by³o. Popatrzy³em na niego, starego cz³owieka o pobru¿d¿onej twarzy i go uniewinni³em. Dowodów stuprocentowych przecie¿ nie by³o, tylko s±siedzkie pomówienia.
KARA ¦MIERCI
Generalnie jestem przeciwko niej, dzi¶ , po ponad czterdziestu latach pracy, jako karnista - zastrzega Sypniewski. - Dlaczego? A kto da³ mnie, maluczkiemu prawo odbierania ¿ycia innemu cz³owiekowi? Do¿ywocie, jak najbardziej, nawet ze szczególnym okre¶leniem, po ilu latach mo¿na cz³owieka wypu¶ciæ. Tak, jak tego 62-latka, Ryszarda C., który w £odzi zastrzeli³ Marka Rosiaka, a s±d orzek³, ¿e mo¿e on wyj¶æ na wolno¶æ dopiero po 40 latach. Wyra¼nie wiêc da³ do zrozumienia, ¿e pan ten nie powinien siê znale¼æ na wolno¶ci ju¿ nigdy.
Sam sêdzia Sypniewski orzek³ karê ¶mierci trzy razy. Nie ¿a³uje ani jednej ze swoich decyzji. - Pierwsza zbrodnia - to by³o zabójstwo babci dla jej maj±tku. Dwóch m³odych ch³opaków przyjecha³o do niej, ¿e niby w go¶ci. I j± udusili. Z tym, ¿e jeden to wymy¶li³, a drugi zrobi³. Jak ich os±dziæ - d³ugo nad tym my¶la³em. Da³em im karê ¶mierci. Jednemu i drugiemu. Ale wtedy mo¿na by³o siê odwo³ywaæ do S±du Najwy¿szego, oni to oczywi¶cie zrobili. S±d potwierdzi³ moj± decyzjê. To oni – z pismem do Rady Pañstwa. I dostali do¿ywocie.
Trzeci wyrok ¶mierci pana Paw³a – to mê¿czyzna usi³owa³ zabiæ ¿onê i dosta³ 15 lat. Wyszed³ przed terminem, szybko znalaz³ nowa konkubinê. I j± zabi³. Wyci±³ jej krocze, obci±³ piersi, zw³oki schowa³ w wersalce, na której potem baraszkowa³ z nastêpnymi paniami. - Tu te¿ nie mia³em w±tpliwo¶ci - wyja¶nia sêdzia Sypniewski. - Ale i u³askawiono .
- Dzi¶ mnie to cieszy, bo mia³bym wiêcej do rozpamiêtywania - u¶miecha siê pan Pawe³. – Cz³owiek teraz lepiej rozumie ¶wiat, innych ludzi. Przede wszystkim nie chcia³bym mieæ nikogo na sumieniu.
Gdyby jego wyroki mia³y byæ wykonane - zgodnie z przepisami by³by przy tym obecny inny sêdzia. Tak, jak sêdzia Sypniewski nadzorowa³ wykonanie kary ¶mierci w Poznaniu przy ulicy Solnej. - To nie by³ mój wyrok - opowiada. Ale prze¿y³em to bardzo, choæ skazany - mówiê to z ca³± odpowiedzialno¶ci±, to by³o prawdziwe bydlê. Pobi³ i przywi±za³ do ³ó¿ka dwoje staruszków, a potem ich ¿ywcem podpali³. Jak to wygl±da³o? Jak to wyrok ¶mierci. By³a cela z zapadni±, by³o pytanie o ostanie ¿yczenie, badanie lekarskie, modlitwa z ksiêdzem i koniec, pêtla na szyjê. Tak to wygl±da³o. Nie, ten cz³owiek nie mia³ ¿adnego ostatniego ¿yczenia.
Czy by³a jeszcze jaka¶ sprawa, w której chcia³ kiedy¶ wydaæ wyrok ¶mierci? Tak. Jedna. Recydywista napad³ na obcego kierowcê autobusu i skopa³ go na ¶mieræ. Posz³o o 20 groszy, których zabrak³o mu do piwa. Ale wtedy w sk³adzie sêdziowskim zasiada³y kobiety. Jak us³ysza³y; ¶mieræ, zaczê³y krzyczeæ. Sêdzia Sypniewski uleg³. - I dobrze - mówi dzi¶, bêd±c w stanie spoczynku. Ju¿ dosyæ odchorowa³em tamte trzy wyroki. Teraz na staro¶æ stale siê my¶li - czy zrobi³em dobrze? Czy siê nie pomyli³em? Choæ muszê powiedzieæ, ¿e mog³em co¶ przeoczyæ, czego¶ nie doczytaæ, to celowo z zemsty na przyk³ad, nigdy nikomu nie przy³o¿y³em kary wy¿szej, i¿ mi dyktowa³o sumienie.
A wyroki polityczne? Sêdzia Sypniewski mówi, ¿e nie ma takich na sumieniu. Mia³, owszem naciski, ale nie za czêsto. Raczej wypaczamy dzi¶ historiê, twierdzi. Raz by³o takie zdarzenie, ¿e ch³opom w zak³adzie przemys³owym nie chcia³o siê pracowaæ, wiêc wbili szpilkê w przewód elektryczny. I w³adze koniecznie chcia³y z tego zrobiæ sabota¿, próbê obalenia w³adzy, rewolucjê niemal¿e.
- Nie uleg³em - zapewnia Pawe³ Sypniewski. - Uzna³em, ¿e to by³o zwyk³e lenistwo. Podobnie, jak w sprawie o dewastacjê pomnika ¿o³nierzy radzieckich. Taki sobie ch³opiec, pamiêtam, ¿e mia³ Krzysiu na imiê zniszczy³ pomnik, ale nie dlatego, ¿e to byli radzieccy ¿o³nierze, tylko dlatego, ¿e lubi³ niszczyæ. No, a co mu grozi³o za sabota¿, a¿ strach my¶leæ. Ja uzna³em, ¿e by³o to zniszczenie miejsca pochówku i wyrok by³ o wiele ni¿szy. Mo¿e i bym poniós³ jakie¶ konsekwencje za ten wyrok, ale zaraz potem zacz±³ siê stan wojenny i w³adze mia³y inne sprawy na g³owie.
CHCIA£A CZY NIE CHCIA£A?
Najtrudniejsze s± sprawy o gwa³ty i o ³apówki. Bo gdy dziewczyna zaprasza do domu ch³opaka i ogl±da z nim film na DVD, a jeszcze do tego film natury erotycznej, a potem po piêciu dniach zg³asza, ¿e by³ gwa³t, a przy tym nie ma nawet rozerwanych majtek - to chcia³a, czy nie chcia³a?- W tych sprawach zawsze by³em bardzo ostro¿ny - podnosi rêkê sêdzia Sypniewski. – Podobnie przy ³apówkach. Czêsto nie by³o dowodów, ¿e kto¶ komu¶ co¶ da³, tylko s³owo przeciw s³owu, a s±d nie jest Duchem ¦wiêtym przecie¿.
- Czy sêdziowie bior± ³apówki?- zastanawia siê sêdzia Sypniewski. - Ja nie bra³em i nie wiem nic o tym, ¿eby moi koledzy brali. Raz tylko s±dzi³em sêdziego za branie ³apówek. Du¿y wyrok dosta³. Jak mo¿na tak kalaæ nasz± pracê? Nigdy tego nie zrozumia³em. Ja mieszkam w domu, który ma 110 metrów kwadratowych, najskromniejszym zreszt± na naszym osiedlu. I nikomu niczego nie zazdroszczê. Tak zarabia³em, tak mam. Trochê mi ¿al, ¿e jako sêdzia w stanie spoczynku nie mogê ju¿ nigdzie dorabiaæ, ale trudno.
Trochê dzi¶ wspó³czuje m³odym sêdziom. Zw³aszcza, gdy w grê wchodz± sprawy medialne, jak na przyk³ad zabójstwo ma³ej Madzi czy wypadek pod Szczekocinami. - Przecie¿ taki sêdzia dostaje tysi±c stron do przeczytania od prokuratora dajmy na to, o ósmej rano, a do czternastej ma podj±æ decyzjê - aresztujê , czy nie. A media ju¿ czekaj± pod drzwiami. Normalnie sêdzia potrzebowa³by dwa dni na czytanie tych akt. Ale jest presja i trzeba dzia³aæ natychmiast. Albo te teksty, ¿e sêdziowie nic nie robi±. –Wydawa³em po dwie¶cie wyroków rocznie - oburza siê Sypniewski. - To jest nic?
Ju¿ widzê te wpisy internautów pod tak± wypowiedzi± - wzdycha. Albo pod tym, jak powiem, ¿e 70 procent dzieciobójczyñ dostawa³o ode mnie wyrok w zawieszeniu. Dlaczego? Bo to by³y biedne, wystraszone kobiety, które ba³y siê potêpienia ze strony wsi, rodziny i wszystkich ¶wiêtych za to, ¿e maj± dziecko za panny. A facet zrobi³ swoje i tyle go widzieli. Jak widzia³em, ¿e takie dzieciobójstwo to dla kobiety kaszka z mleczkiem - potrafi³em do³o¿yæ. Ale jak sta³a zestresowana, zap³akana kobiecina, które ju¿ swoje prze¿y³a, dawa³em wyrok w zawieszeniu. Tego te¿ nie ¿a³ujê. Dzisiaj s± „okna ¿ycia”. Kto wtedy s³ysza³ o czym¶ takim? Jak ocenia dzisiejsze s±downictwo z perspektywy tylu lat pracy?- Jest tak samo, jak by³o za komuny - twierdzi. - S± naciski i polityczne gierki. A pamiêtaæ trzeba o jednym, ¿e ludzie na ¶wieczniku zawsze my¶l± w kategoriach tekstu z „Samych swoich”; s±d s±dem, ale sprawiedliwo¶æ musi byæ po naszej stronie.
>>>>>
Akurat tutaj nie ma ¯ADNYCH problemow moralnych . Sedzia ma prawo od Boga skazywania na kare smierci . Jak policjant czy wojskowy moze odbierac zycie ... Zlem byloby gdyby kogos zlosliwie skazal kto jest niewinny ale jak skaze blednie bo wszystkie dowody wskazuja nieslusznie to nie ponosi ZADNEJ WINY ...
Podpobnie kat . Zawod jak inny . Mozna byc przeciez swietym w tym zawodzie ...
Ja wiem ze to nieprzyjemne ale kazdy zawod ma takie strony . Np. wojna dawniej zolnierze nie strzelali kula tylko np ucinali glowy toporem . Czyz to jest przyjemne rabac drugiego do tego niewinnego bo tez walczy . Ale nie ma w tym zadnego zla ! Po prostu taka dziedzina .
Pamietajmy ze skazanie na smierc moze uratowac dusze temu kto dzieki temu w ostatniej chwili uniknie piekla . Gdyby zyl mogloby to nie nastapic ... A to jest najwazniejsze !
Gest pojednania na procesie Oskara Groeninga
Gest pojednania na trwaj±cym w Lueneburgu procesie by³ego stra¿nika z Auschwitz Oskara Groeninga. Jedna z oskar¿ycielek posi³kowych, która sama by³a wiêziona w Auschwitz, poda³a mu rêkê.
By³a wiê¼niarka niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz, Eva Kor, poda³a rêkê oskar¿onemu esesmanowi Oskarowi Groeningowi w czasie jego procesu przed s±dem w Lueneburgu. 93-letni by³y stra¿nik odpowiada za pomocnictwo w zamordowaniu 300 tys. osób.
- Przebaczy³am nazistom - powiedzia³a Kor, w drugim dniu procesu, informuj±c dziennikarzy o swoim ge¶cie, który mia³ miejsce dzieñ wcze¶niej. - Moje przebaczenie nie oznacza uniewinnienia sprawców - zastrzeg³a 81-letnia kobieta, która wraz ze swoj± siostr± bli¼niaczk± by³a poddawana w obozie pseudomedycznym eksperymentom. Jej pozosta³a rodzina zosta³a zamordowana w Birkenau.
Kor zaznaczy³a, ¿e traktuje swój gest jako "akt samouzdrowienia i wyzwolenia". Zastrzeg³a, ¿e post±pi³a tak tylko we w³asnym imieniu. Prokuratura zarzuca Oskarowi Groeningowi, ¿e bêd±c cz³onkiem Waffen-SS, pe³ni³ s³u¿bê w KL Auschwitz latem 1944 roku, gdy do obozu deportowano ok. 425 tys. ¯ydów z Wêgier, z czego co najmniej 300 tys. niemal natychmiast u¶miercono w komorach gazowych .
Zeznaj±c pierwszego dnia procesu, by³y stra¿nik przyzna³, ¿e ponosi moraln± winê z zbrodnie, i poprosi³ o przebaczenie. Nazywany "buchalterem Auschwitz" Groening zabezpiecza³ maj±tek ofiar po ich przybyciu na rampê. Esesman przeszukiwa³ ponadto ubrania i rzeczy zamordowanych, rekwiruj±c i rejestruj±c ukryte przez nich pieni±dze i kosztowno¶ci.
93-letni Oskar Groening oskar¿ony jest o pomoc w zamordowaniu 300 tys. wêgierskich ¯ydów, którzy trafili do Auschwitz w 1944 roku. W pierwszym dniu procesu wyrazi³ skruchê, mówi±c, ¿e ponosi moraln± winê za to, co siê sta³o. Groening utrzymuje jednak, ¿e by³ jedynie obozowym ksiêgowym. Wyrok ma zapa¶æ latem.
W ¶rodê Groening kontynuowa³ zeznania. Potwierdzi³, ¿e wiedzia³, co dzia³o siê w obozie, w którym pe³ni³ s³u¿bê od 1942 roku. Mówi³, ¿e "pojemno¶æ komór gazowych i krematoriów by³a ograniczona". - Chwalono siê, ¿e w ci±gu doby mo¿na pozbyæ siê 5 000 cia³ - doda³. - By³em jedynie ma³ym podoficerem - podkre¶la³ unterscharfuehrer SS (stopieñ odpowiadaj±cy plutonowemu w wojsku).
Zdaniem prokuratury Groening przyczyni³ siê swoj± dzia³alno¶ci± do sprawnego funkcjonowania systemu masowego zabijania wiê¼niów. Je¿eli zostanie uznany za winnego, grozi mu kara co najmniej trzech lat pozbawienia wolno¶ci.
...
TO JU¯ JEST ¦WIÊTO¦Æ!