Grubsza afera kaczyzmu wypłynęła!
Serwis znalezionych frazLinki
- Ashley...
- Kolejna afera w administracji ...
- afera w VOLKSWAGENIE
- BEZPĹATNE BADANIE WZROKU !!!
- Studencki Nobel
- Kognitywistyka, a przyszĹoĹÄ? Dobry kierunek?
- Praktyki i wolontariaty zagraniczne–PrzeĹźyj przygo
- "Wybrane zagadnienia z nauki o paĹstwie" 4 zagadnienia: - teorie o pochodzeniu paĹstwa (rozdziaĹ 3) - funkcje panstwa (rozdziaĹ 7) - dwa sposoby ujmowania paĹstwa w Ĺźyciu spoĹecznym (rozdziaĹ - koncepcja demokratycznego paĹstwa prawnego (rozdziaĹ 14) Konspekt ma pstaÄ zeszytu. DĹugoĹÄ 40-50 stron. Czytelnie i wyraĹşnie. Plan konspektu: - 4 podane zagadnienia (moĹźna dodawaÄ swoje podpunkty) - punkt piÄ ty ( wĹasne refleksje odnoszÄ ce siÄ do jednego zagadnienia) Wszystko z ksiÄ Ĺźki "Wprowadzenie do Nauki o PaĹstwie i Prawie"[/b]
- Coaching i trening personalny - wspĂłĹpraca
- Filologia norweska
- BudĹşma BieĹarusami!
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- windykator.xlx.pl
Ashley...
Zięć Lecha Kaczyńskiego i były szef Kancelarii Prezydenta prowadzili interesy z przestępcą, którego ułaskawił nieżyjący prezydent. Jak ustaliła TVP Info Adam S., ułaskawiony w maju 2009 roku, był przez kilka miesięcy wspólnikiem Marcina Dubienieckiego, a także szefa Kancelarii Prezydenta Roberta Draby.
Prezydent Lech Kaczyński 9 czerwca 2009 roku ułaskawił Adama S., przedsiębiorcę z Kwidzyna. Trzy tygodnie wcześniej mężczyzna ten założył spółkę z Marcinem Dubienieckim, mężem Marty Kaczyńskiej. Kwidzyński biznesmen z Marcinem Dubienieckim w ciągu ostatnich miesięcy prowadzili liczne interesy. Również i obecnie są wspólnikami w jednej ze spółek.
Z wyroku sądowego wynika, że kwidzyński przedsiębiorca przez niemal osiem lat oszukiwał Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz urząd skarbowy. W zamian za podpisywanie się pod fikcyjnymi listami obecności, wypłacał kilku niepełnosprawnym po 100-200 zł. W ten sposób poświadczał ich rzekomą pracę w jednej z jego firm w Kwidzynie. Dzięki procederowi wyłudził z PFRON ponad 120 tys. zł, a Skarb Państwa naraził na stratę co najmniej 30 tys. zł. Zarówno w trakcie śledztwa, jak i w późniejszym procesie sądowym, interesy Adama S. reprezentował Marek Dubieniecki, ojciec Marcina.
Dubieniecki do dziennikarza: niech się pan odp... (przeczytaj więcej w Onet.pl)
Sprawa stała się głośna kilka dni temu, kiedy Marcin Dubieniecki pytany przez dziennikarza o sprawę ułaskawienia Adama S., kazał w niecenzuralnych słowach, nie interesować się tą sprawą. "Dostałby pan w dziób", "niech się pan odp..." - takie słowa mieli usłyszeć podczas rozmowy telefonicznej dziennikarze "Dziennika Bałtyckiego".
Szef Kancelarii Prezydenta w spółce z gangsterem
Dla prokuratury generalnej kwestia była oczywista: sprawa karna i brak przesłanek do ułaskawienia Adama S. Dlaczego prezydent podjął inną decyzję? Wcześniej, przed sądem Adama S. reprezentował Marek Dubieniecki, ojciec Marcina – zięcia prezydenta. Sam Marcin Dubieniecki prowadził interesy z Adamem S.
Marcin Dubieniecki i Adam S. pojawiają się w dokumentach jednej ze spółek. Jak podaje tvp.info, udziały w niej ma także Robert Draba, były szef Kancelarii Lecha Kaczyńskiego.
Dziennikarzom tvp.info nie udało się skontaktować z Robertem Drabą.
>>>>>
No no! Kolejna grubsza afera kaczyzmu ! Pokazuje ze Lech mial beznadziejne otoczenie skoro takie numery tam odchodzily...
I to jeszcze ,,rodzinne''!
Ciag dalszy afery zięciowej :
Urzędnicy Lecha Kaczyńskiego skłamali?
Piotr Kownacki i Andrzej Duda, ministrowie z kancelarii Lecha Kaczyńskiego zwracali się do Prokuratora Generalnego w sprawie ułaskawienia wspólnika Marcina Dubienieckiego, Adama S. - dowiedziało się Radio ZET. Wcześniej obaj ministrowie twierdzili, że sprawy nie pamiętają. - Oni muszą to pamiętać! - podkreślał wcześniej w TVN24 doradca prezydenta Komorowskiego Tomasz Nałęcz. Kancelaria prezydenta zajmie się wyjaśnieniem tej sprawy.
24 lutego 2009 r. Andrzej Duda w piśmie do prokuratora generalnego prosił o akta biznesmena Adama S., natomiast Piotr Kownacki 8 maja 2009 r. poprosił o oficjalną opinię w sprawie ułaskawienia. Poinformował też o tym, że Adam S. wystąpił do prezydenta z wnioskiem o ułaskawienie.
W kolejnym piśmie 8 maja 2009 roku minister Piotr Kownacki oficjalnie wystąpił do prokuratora generalnego o wydanie opinii w sprawie wszczętej procedury ułaskawienia biznesmena. Poprosił również, by prokuratura nie zasięgała opinii sądu, który skazał Adama S. Jest to prośba dopuszczalna, ale - jak mówi informator Radia ZET - bardzo rzadko spotykana.
Piotr Kownacki i Andrzej Duda, ministrowie z kancelarii Lecha Kaczyńskiego zwracali się do Prokuratora Generalnego w sprawie ułaskawienia wspólnika Marcina Dubienieckiego, Adama S. - dowiedziało się Radio ZET. Wcześniej obaj ministrowie twierdzili, że sprawy nie pamiętają. - Oni muszą to pamiętać! - podkreślał wcześniej w TVN24 doradca prezydenta Komorowskiego Tomasz Nałęcz. Kancelaria prezydenta zajmie się wyjaśnieniem tej sprawy.
24 lutego 2009 r. Andrzej Duda w piśmie do prokuratora generalnego prosił o akta biznesmena Adama S., natomiast Piotr Kownacki 8 maja 2009 r. poprosił o oficjalną opinię w sprawie ułaskawienia. Poinformował też o tym, że Adam S. wystąpił do prezydenta z wnioskiem o ułaskawienie.
W kolejnym piśmie 8 maja 2009 roku minister Piotr Kownacki oficjalnie wystąpił do prokuratora generalnego o wydanie opinii w sprawie wszczętej procedury ułaskawienia biznesmena. Poprosił również, by prokuratura nie zasięgała opinii sądu, który skazał Adama S. Jest to prośba dopuszczalna, ale - jak mówi informator Radia ZET - bardzo rzadko spotykana.
>>>>>
Zanik pamieci ...
,,To L.Kaczyński nie chciał opinii sądu, a nie Kownacki"
Prokurator generalny w 2009 r. nie widział żadnych przesłanek, by ułaskawiać Adama S. - o tej odpowiedzi Prokuratury Generalnej do kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego poinformował rzecznik prokuratury Mateusz Martyniuk. - To nie pan Kownacki zwracał się do prokuratury o tryb bez opinii sądu. To wynikało z postanowienia prezydenta - dodał.
Potwierdził on poniedziałkowe informacje Radia Zet, że pod pismami z kancelarii prezydenta do prokuratora generalnego podpisali się ówcześni prezydenccy ministrowie: Andrzej Duda i Piotr Kownacki.
Procedurę ułaskawieniową wobec Adama S. wszczęto w tzw. nadzwyczajnym trybie prezydenckim, kiedy to głowa państwa zwraca się do prokuratury czy sądów o informacje i opinie na temat skazanego, którego chce ułaskawić; prasa wyliczyła, że w czasie prezydentury Lecha Kaczyńskiego takich spraw było 18 z ogólnej liczby prawie 2 tysięcy spraw.
Zwykły tryb polega na tym, że skazany zwraca się o opinię ws. ułaskawienia do sądu, który go skazał. Gdy opinia sądu jest pozytywna, sprawa trafia do prokuratora generalnego, a potem - do prezydenta, który wydaje w tej sprawie ostateczną i nieodwołalną decyzję. Może zmniejszyć lub zawiesić wyrok albo nawet zarządzić zatarcie skazania w rejestrze karnym.
- Postępowanie (ws. Adama S.) zainicjowało pismo od ministra Dudy, nadzorującego w kancelarii prezydenta sprawy ułaskawieniowe. 24 lutego 2009 r. napisał on do prokuratora generalnego (był nim wtedy Andrzej Czuma), że wpłynął wniosek Adama S. z prośbą o ułaskawienie i zwrócił się do prokuratury o informacje na temat prowadzonych tam postępowań przeciwko tej osobie - relacjonował Martyniuk.
Według Martyniuka w maju 2009 r. ówczesny szef kancelarii prezydenta Piotr Kownacki zwrócił się do prokuratora generalnego z informacją o wszczęciu w Kancelarii postępowania ułaskawieniowego wobec Adama S. i poprosił o zaopiniowanie tego wniosku. Zarazem informował, że zwraca akta sądowe sprawy Adama S.
Jak podkreślił Martyniuk, do podpisanego przez Kownackiego pisma przewodniego było dołączone postanowienie prezydenta Lecha Kaczyńskiego. - Jest w nim napisane, że prezydent decyduje się na taki tryb postępowania ułaskawieniowego, w którym nie zasięga opinii sądu. To nie pan Kownacki zwracał się do prokuratury o taki tryb. To wynikało z postanowienia prezydenta - podkreślił Martyniuk, wyjaśniając niejasności w tej sprawie.
- Opinia prokuratury co do ułaskawienia Adama S. była negatywna. Prokurator generalny nie dostrzegał żadnych przesłanek przemawiających za wydaniem aktu łaski - powiedział rzecznik prokuratury, zastrzegając zarazem, że prezydent podejmując własną decyzję o ułaskawieniu, nie jest tą opinią związany.
>>>>>>
Na to sa dokumenty jak rozumiem... Nie teoretyzujemy a mamy PISEMNA NEGATYWNA OPINIE prokuratury?
Bugaj: opublikować Białą Księgę ułaskawień
Profesor Ryszard Bugaj, były doradca śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego w rozmowie z Onet.pl stwierdza, że zasadne jest opublikowanie Białej Księgi w sprawie ułaskawień. Miałaby ona dotyczyć nie tylko prezydentury tragicznie zmarłej głowy państwa, ale i jego poprzedników.
Postulat ten wynika z obecnego zamieszania wokół sprawy ułaskawienia Adama S., wspólnika Marcina Dubienieckiego, który jest mężem Marty Kaczyńskiej. Jak się okazało, Dubieniecki założył spółkę ze skazanym za wyłudzenie Adamem S. Potem w "trybie nadzwyczajnym" prezydent Lech Kaczyński ułaskawił Adama S.
Czy kolejne publikacje na temat Dubienieckiego i śp. Lecha Kaczyńskiego to przypadek? Ataki ze strony polityków Prawa i Sprawiedliwości - sądzi były doradca głowy państwa - wymierzone w prezydenta Bronisława Komorowskiego i jego kancelarię wynikają z nieporozumienia. - Toczy się rywalizacja polityczna i sięga się po środki, które są zawsze używane w takich sytuacjach - ocenia prof. Bugaj. W jego opinii, gdyby politycy PiS celujący obecnie w Kancelarię Prezydenta, w niej urzędowali, to również sięgaliby po takie metody. Były doradca zauważa przy tym, że zarzuty o "puszczanie" przecieków nt. ułaskawienia Adama S. nie może w żaden sposób hamować wyjaśniania okoliczności tej sprawy.
>>>>> To sa zwykle wrzaski PiSiarstwa aby odwrocic uwage od swoich brudow - znamy to np. ze ,,sprawy'' Leppera<<<<
Jednocześnie prof. Bugaj zwraca uwagę na słowa prof. Tomasza Nałęcza, doradcy prezydenta Bronisława Komorowskiego, który stwierdził, że jest przekonany, iż prezydent Lech Kaczyński jest "poza podejrzeniem" i "załatwił sprawę, którą uważał za uczciwą". Wedle prof. Bugaja może to być jedynie przygotowanie gruntu pod późniejsze stwierdzenia, że przecież Nałęcz "dałby sobie głowę uciąć" za niewinność śp. prezydenta.
W przekonaniu Bugaja ws. Adama S. mógł zadziałać mechanizm taki oto mechanizm, że w sprawę byli zaangażowani ludzie na niższym szczeblu, którzy podsunęli prezydentowi dokument do podpisania.
W ocenie Bugaja nieuzasadnione są "blokowanie" i "krzyk" wokół sprawy. Ten ostatni słyszany jest choćby ze strony Jarosława Kaczyńskiego, który "zdumiony" mówił o "haniebnej" akcji "obrażania pamięci świętej pamięci prezydenta". - Sprawa skończy się chyba nie tyle cieniem na zmarłym prezydencie Lechu Kaczyńskim, co rzuci cień, a może też coś więcej, na niektórych urzędników - mówi prof. Bugaj.
>>>>Jarosław to łajdak i dziala w sowim łajdackim stylu Zreszta przypomina Gadafiego w swoich wystapieniach oblednych histerycznych itp. Tyrani sa podobni <<<<
Wedle byłego doradcy prezydenta ws. ułaskawień są sprawy bardziej skandaliczne niż Adama S. - choćby Zbigniewa Sobotki i Petera Vogla. Pierwszy był głównym negatywnym bohaterem afery starachowickiej, a drugi został skazany za brutalne morderstwo.
- Kancelaria Prezydenta powinna się zdecydować na coś takiego jak Biała Księga ws. ułaskawień i opublikować ją w internecie - konkluduje prof. Ryszard Bugaj. Publikacja taka byłaby źródłem informacji i tropów dla dziennikarzy. A jak zwraca uwagę były doradca śp. prezydenta, sporządzenie i zamieszczenie w sieci takiego zbioru dokumentów nie byłoby żadnym problemem. Owa Biała Księga powinna, co ważne ze względu na wyeliminowanie zarzutu o selektywność, zawierać informacje o ułaskawieniach, które miały miejsce w czasie wszystkich prezydentur.
Jednak prof. Bugaj sądzi, że prawo łaski powinno jednak pozostać prawem prezydenta, ale sprawa tajności tego procesu powinna ulec zmianie. - Powinno to być pod kontrolą opinii publicznej - zaznacza prof. Bugaj, ale też zwraca uwagę, że odpowiedzialność prezydenta i jego środowiska powinna być polityczna.
>>>>>>
Trinky Whisky i jego ulaskawienia nie moga byc albi wszak wedlug kaczyzmu byl on samym zlem a teraz przyszli PRAWI I SPRAWIEDLIWI ...
I mial byc raj a co bylo widzimy...
Faktycznie tajnosc ulaskawien w wolnym kraju jest abberacja... Co niby utajniamy ?Wszak jesli sa niewinni powinno im zalezec na rozglosie ?
Marcin Dubieniecki przerywa milczenie - donosza media:
Adwokat Marcin Dubieniecki przesłał Wirtualnej Polsce oświadczenie, w którym ustosunkował się do ostatnich doniesień i komentarzy prasowych na swój temat. "Brutalność ataków prasowych i swoistego rodzaju „polowanie” na moją osobę doprowadziły do sytuacji, w której nie mogę pozostać obojętny na te wszystkie informacje" - czytamy w oświadczeniu.
>>>>>
A wiec kolejny ,,brutalnie poszkodowany'' ... Wszyscy oni sa ,,poszkodowani'' dyktatorzy z Afryki Jaroslaw teraz Dubieniecki...
>>>>>
Z całą stanowczością podkreślam, że nie byłem wspólnikiem Adama S. w zarzucanym mi okresie kiedy otrzymał on prawo łaski. W spółce, w której występowałem, reprezentowałem interesy innej osoby na zasadzie zawartej umowy powierniczego nabycia udziałów.
?????
Ponadto pragnę podnieść, iż sprawy, jak również kontekst sytuacyjny w jakiej ona się pojawia, jest najczystszym przejawem walki na wyborcze „haki”, a pośrednio ma zmierzać do szkalowania osoby śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego przed zbliżającą się rocznicą katastrofy smoleńskiej.
>>>>>
Tak to trzeba przyznac... Chodzi o rocznice... KOGO I ZA MAMY CZCIC? To wazne pytanie. Natomiast tu mowimy o ,,szkalowaniu'' śp Lecha...
To znaczy nie ulaskawil???
Mowienie o tym co zrobil to szkalowanie?
Zatem mowienie co robi Kadafi to takze szkalowanie na przyklad?
A moze o jednych mozna o drugich nie mozna?
>>>>>
Sekwencja czasowa publikacji i nadania rozgłosu pewnym artykułom prasowym w stosunku do mojej osoby ma dwojakie znaczenie. Po pierwsze ma uderzyć bezpośrednio we mnie i podjąć próbę zdezawuowania mojej osoby w środowisku zawodowym i wobec moich Klientów, a pośrednio ma uderzać w Jarosława Kaczyńskiego, a więc przybiera wymiar najczystszej walki politycznej za pośrednictwem rodziny.
>>>>>
Trudnosci w srodowisku to ma Dubieniecki przez bluzgi zdaje sie a nie przez ,,te publikacje''... Czy mowienie o bluzgach to tez szkalowanie ???
>>>>
Nie przypominam sobie aby media koncentrowały się na czyimś powinowatym polityka tak, jak na mojej osobie. To jest dowód tego, że karnawał zbierania „haków” rozpoczął się.
???????
Wszak byl zieciem PREZYDENTA KRAJU ???? To na kim sie maja koncentrowac jak nie na nim? Zreszta Dubieniecki sam wychodzil na szklo i gledzil... Czyli chcial koncentracji uwagi? NO TO SIE SKONCENTROWALI. Nie pasuje?
Zreszta jest to absurd bo dopiero gdy Dubieniecki wylazl to media znalazly to ulaskawienie. Gdyby siedzial cicho to ,,profesjonalne'' media nigdy by tego nie znalazly i ,,nie bylo by sprawy''...
>>>>>
Nie może być tak, że poprzez przeinaczanie faktów, podawanie nieprawdziwych informacji, prowadzenie nieuczciwego i nierzetelnego dziennikarstwa, wywołuje się lawinę oszczerstw i naruszeń mojego dobrego imienia oraz imienia moich najbliższych osób.
Wszystkie te sprawy, które otrzymały taki rozgłos, które powstały z nierzetelnego dziennikarstwa i insynuacji zawartych w tych artykułach, będą musiały być wyjaśnione przez niezawisłe Sądy a osoby i redakcje odpowiedzialne za nie będą musiały ponieść odpowiedzialność prawną.
To oświadczenie jest jedynym przejawem mojej obecności medialnej. Dalsza korespondencja będzie dopuszczalna w trybie przepisów kodeksu postępowania cywilnego i przepisów kodeksu postępowania karnego.
Marcin Dubieniecki
>>>>>
Czyli sprawy nie ma - wymyslily ja media... Niestety ULASKAWIENIE JEST !
Oczywiscie nie twierdze ze media sa super ale widzimy jacy sa ci goscie z drugiej strony. I takie media sa na nich dobre...
Myślę, że to próba skompromitowania Lecha Kaczyńskiego, prowadzona i inspirowana przez PO - tak gość "Kontrwywiadu" RMF FM Jacek Sasin mówi o zamieszeniu z ułaskawieniem wspólnika prezydenckiego zięcia. Były prezydencki minister podkreśla, że sprawę wyciągnięto na światło dzienne teraz, ponieważ poparcie dla PO spada w sondażach politycznych.
Jacek Sasin jest zdania, że to jest sprawa małego kalibru, błaha, z której robi się w tej chwili sprawę wielką. - W porównaniu ze sprawą Petera Vogla, czy ministra Sobotki, gdzie prezydent Kwaśniewski ułaskawiał, to tutaj mamy tak naprawdę skrócenie okresu zawieszenia - tłumaczy Sasin.
- Myślę, że biorąc pod uwagę jak zmieniają się ostatnio sondaże i jak traci w tych sondażach PO i jak bardzo staje się prawdopodobne to, że PiS wygra najbliższe wybory parlamentarne, to jest taka próba skompromitowania osoby zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego a przez to uderzenia w formację polityczną z której on pochodzi - podkreśla Jacek Sasin. - Pan prezydent Bronisław Komorowski nie jest niezależnym bytem politycznym. Jest politykiem PO i myślę, że realizuje w tej sprawie scenariusz napisany zupełnie gdzie indziej - dodaje Sasin.
Prezydent Lech Kaczyński 9 czerwca 2009 r. ułaskawił Adama S., przedsiębiorcę z Kwidzyna. Trzy tygodnie wcześniej mężczyzna ten założył spółkę z Marcinem Dubienieckim, mężem Marty Kaczyńskiej.
>>>>>>
Akurat zgadzam sie ze to sprawa ,,blaha'' w porownaniu z komuna i sprawkami typu Trinky Whisky...
Nigdy nie mowilem ze Lech jest wielkim zbrodniarzem...
Po prostu nepotyzm...
Byla to mierna prezydentura...
Sasin: ułaskawienie "za stosunkowo niegroźne przestępstwo"...
Jacek Sasin, były zastępca szefa kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego opowiedział w Polsat News jak doszło do ułaskawienia Adama S., wspólnika Marcina Dubienieckiego.
Jak powiedział w Polsat News Jacek Sasin wniosek o ułaskawienie wpłynął od samego Adama S. - Został przyjęty przez odpowiednie biuro, które się tym zajmowało. Opinia była urzędników taka, że spełnia warunki do tego żeby podjąć pozytywną decyzję - mówił Sasin.
Jak dodał "wniosek dotyczył osoby skazanej za stosunkowo niegroźne przestępstwo" a w dodatku - jak mówił - "chodziło tak naprawdę o skrócenie okresu zawieszenia kary, więc nie dotyczyło to groźnego przestępcy, który miałby w wyniku ułaskawienia wyjść na wolność tylko człowieka, który w biznesie posługiwał się nieuczciwymi zasadami".
Według Sasina sprawa ułaskawienia Adama S. nie budziła kontrowersji.
Jak mówił Sasin, on sam Marcina Dubieneckiego poznał dopiero po katastrofie smoleńskiej, przy okazji organizowania uroczystości pogrzebowych.
>>>>>
Rzecz jasna nikt nie mowi ze chodzi o ulaskawienie potwora jakiego swiat nie widzial... Sprawa jest tutaj nepotyzm...
To jest argumentacja typu ochocho a co to za wielka zbrodnia... Wyzywaja sie ! Myslal by kto chca zrobic zbrodniarza itp itd..
Tak to mozna osmieszyc wszystko... Niby dlaczego partie pozbywaja sie pijanych poslow? A co to niby takiego? Przeciez wszyscy pija a tylko jak maja ,,pecha'' to ich policja lapie... ,,Kazdemu moze sie zdarzyc'' itp itd...
Zreszta mowimy o osobie ,,kanonizowanej'' ,,santo subito'' przez media...
Nawet najwspanialsi i oczywisci swieci sa szczegolowo badani podczas procesu... A tu jacy NADSWIECI nawet mowic nie mozna o nich...
Typowa sekta...
Były mąż Marty Kaczyńskiej Marcin D. zatrzymany przez CBA
akt. 23 sierpnia 2015, 15:57
Adwokat Marcin D., były mąż Marty Kaczyńskiej, znalazł się wśród pięciu osób zatrzymanych na zlecenie prokuratury. Sprawa dotyczy wyłudzeń na wielką skalę, prania pieniędzy i kierowania zorganizowaną grupą przestępczą.
Zatrzymania miały miejsce na terenie całego kraju, m.in. w Trójmieście i w Warszawie. na zlecenie Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie. Trwają czynności procesowe z zatrzymanymi.
- Potwierdzam fakt zatrzymania Marcina D. i kilku innych osób. Ma to związek ze śledztwem, które prowadzimy w Prokuraturze Apelacyjnej w Krakowie. Dotyczy ono wyłudzenia środków publicznych na wielką skalę - powiedział Rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie prok. Piotr Kosmaty.
Na późniejszym briefingu prasowym Kosmaty powiedział dziennikarzom, że w sumie zatrzymano pięć osób - trzech mężczyzn i dwie kobiety. - Mogę potwierdzić, że są to: Marcin D., Wiktor D, Grzegorz D., Katarzyna M. i Beata W. Wśród zatrzymanych jest adwokat oraz osoba niepełnosprawna, z tego względu, że wyłudzenie środków publicznych dotyczy Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych i związane jest m.in. z dofinansowaniem zatrudnienia takich osób - zaznaczył prokurator.
Rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie poinformował też, że od momentu zatrzymania - zgodnie z obowiązującą procedurą - prokurator prowadzący sprawę ma 48 godzin na wykonanie czynności. - Mogę potwierdzić, że będą stawiane tym osobom zarzuty popełnienia przestępstwa (...) mogę potwierdzić, że wśród zatrzymanych są osoby, które kierowały zorganizowaną grupą przestępczą - podkreślił.
Rzecznik poinformował, że śledztwo "obejmuje czyny związana z wyłudzeniem środków publicznych na kwotę ponad 13 milionów złotych, także działalnością zorganizowanej grupy przestępczej, a także praniem brudnych pieniędzy". W proceder były zaangażowane trzy podmioty gospodarcze.
Kosmaty poinformował również, że śledztwo w tej sprawie prowadziła od kwietnia 2013 roku Prokuratura Okręgowa w Krakowie. Decyzją prokuratora apelacyjnego - z uwagi na skomplikowany charakter tego śledztwa - w listopadzie 2014 roku zostało ono przekazane wydziałowi do zwalczania przestępczości zorganizowanej i korupcji prokuratury apelacyjnej.
Na pytanie dotyczące terminu zatrzymań prok. Kosmaty wyjaśnił, że "sprawa została zrealizowana w najlepszym terminie wynikającym ze strategii procesowej". "- Tylko i wyłącznie tym się kierowaliśmy"- podkreślił. Ze względu na dobro śledztwa odmówił podania bliższych szczegółów sprawy.
Jak mówił wcześniej Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy Centralnego Biura Antykorupcyjnego, które dokonało zatrzymań na zlecenie prokuratury, obecnie trwają czynności z zatrzymanymi. Przekazanie kolejnych informacji prokuratura zapowiedziała na poniedziałek.
W przeszłości o D. często pisały media. Po katastrofie smoleńskiej bez rezultatu zgłaszał swoją chęć wejścia do polityki. Ostatni raz D. w mediach występował jako pełnomocnik kobiety, żądającej aborcji w szpitalu prowadzonym przez profesora Bogdana Chazana.
...
O HO HO! Gruba ryba. A juz szalal przeciw profesorowi! Nosil wilk razy kilka...
Sprawa sie rozwija od lat...
Zatrzymanie Marcina D., trwają przesłuchania
Piotr Ogórek
Dziennikarz Onetu
Marcin D. - Paweł Supernak / PAP
Wczoraj w całym kraju CBA na zlecenie Prokuratury Apelacyjnej z Krakowa zatrzymało pięć osób, w tym Marcina D., znanego trójmiejskiego adwokata i męża Marty Kaczyńskiej. Zatrzymanie ma związek ze śledztwem w sprawie wyłudzenia 13 mln zł ze środków publicznych. Zatrzymani są obecnie przesłuchiwani. Z informacji Piotra Kosmatego z krakowskiej prokuratury wynika, że Marcin D. jeszcze nie został przesłuchany.
- Jeśli chodzi o Marcina D. to czynności się jeszcze nie zaczęły. Informacje co do przedstawionych zarzutów oraz ewentualne informacje co do treści składanych wyjaśnień będziemy mogli przedstawić państwu dopiero w dniu jutrzejszym, ponieważ dzisiejsze czynności będą trwały do późnych godzin wieczornych - powiedział prokurator Kosmaty na konferencji prasowej, która odbyła się krótko przed godziną 17.
REKLAMA
Do zatrzymań w Trójmieście, Warszawie i okolicach Krakowa doszło w niedzielę koło południa. W akcji uczestniczyli funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego, którzy działali na zlecenie Prokuratury Apelacyjnej z Krakowa.
– Na terenie kraju funkcjonariusze CBA zatrzymali pięć osób: Marcina D., Wiktora D., Grzegorza D., Katarzynę M. i Beatę W. Zatrzymania mają związek z toczonym od kwietnia 2013 r., a w listopadzie 2014 r. przekazanym do Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, śledztwem. Osoby podejrzane są o udział w procederze wyłudzania środków publicznych w wysokości 13 mln zł – mówił wczoraj rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie prokurator Piotr Kosmaty.
– Nasi agenci zatrzymali pięć osób, dwie kobiety i trzech mężczyzn. Doszło do tego w tym samym czasie – w niedzielę, około południa. Dwie osoby zostały zatrzymane w Trójmieście, jedna w Warszawie, a dwie w okolicach Krakowa. We wszystkich przypadkach akcja przebiegała spokojnie, nie było konieczności stosowania środków przymusu bezpośredniego – mówi Onetowi Jacek Dobrzyński, rzecznik Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Wśród zatrzymanych był Marcin D. To wzięty adwokat, który bardziej znany jest jako mąż córki śp. prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, Marty Kaczyńskiej, z którą są w trakcie rozwodu. Jak udało się nam ustalić, został on zatrzymany na jednym z kortów tenisowych w Trójmieście. Nie stawiał oporu.
– Wszystkie zatrzymane osoby zostały przewiezione do Krakowa. W niedzielę, do późnych godzin nocnych, w kilkudziesięciu miejscach w całej Polsce nasi agenci analizowali i zabezpieczali dokumenty dotyczące tej sprawy. Wszystkie zostały przekazane do Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie – powiedział nam Jacek Dobrzyński.
Obecnie trwają przesłuchania zatrzymanych w krakowskiej Prokuraturze Apelacyjnej.
– W tym momencie są sukcesywnie wykonywane czynności z zatrzymanymi osobami. Są oni dowożeni do nas i przesłuchiwani. Wszyscy zatrzymani są w Krakowie, ale nie wszyscy są jeszcze w prokuraturze – mówi Onetowi Piotr Kosmaty.
Po zatrzymaniu prokuratura ma 48 godzin na podjęcie działań procesowych. Poznamy je zapewne jeszcze dzisiaj, po zakończeniu przesłuchań. Wtedy przedstawione zostaną zarzuty zatrzymanym, a prokuratura zdecyduje o środkach zapobiegawczych. Może to być wystąpienie do sądu z wnioskiem o tymczasowy areszt lub ustanowieniu poręczenia majątkowego.
Cała sprawa ma dotyczyć wyłudzenia publicznych pieniędzy z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych na osoby niewidome i niedowidzące w wysokości 13 mln zł, kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą i pranie brudnych pieniędzy. Według "Gazety Wyborczej" praniem pieniędzy miała się zajmować m.in. spółka Abud Consulting, w której władzach zasiada Marcin D.
Wśród zatrzymanych jest także Katarzyna M., była żona znanego piłkarza Artura Boruca, a obecnie partnerka Marcina D. Została ona doprowadzona do prokuratury po godzinie 10. Na przesłuchanie wciąż czeka Marcin D., który noc spędził w policyjnym pomieszczeniu dla zatrzymanych. Jedną z zatrzymanych jest także osoba niewidoma.
Kim jest Marcin D.?
Marcin D. jest znanym trójmiejskim adwokatem, ale znany na cały kraj stał się za sprawą małżeństwa z Martą Kaczyńską córką śp. Lecha i Marii Kaczyńskich. Małżeństwem są od 2007 (ślub cywilny), mają dwójkę dzieci. Wspólny związek od dłuższego czasu zmierza jednak ku rozpadowi, ale sprawa rozwodowa ciągnie się od wielu miesięcy. Do rozwodu miało dojść już w zeszłym roku, ale wtedy Marta Kaczyńska miała się nie zdecydować na to z powodu trwającej kampanii do europarlamentu.
Sam Marcin D. miał zapędy polityczne i swego czasu głośno mówił o tym, że chciałby startować z pierwszego miejsca listy PiS w wyborach do Sejmu w 2011 roku. Było to o tyle zaskakujące, że D. jest synem znanego pomorskiego działacza SLD, także adwokata. Mąż Marty Kaczyńskiej chciał wręcz rozdawać karty w PiS, domagał się m.in. wycofania z polityki Jolanty Szczypińskiej.
W 2014 roku głośno zabiegał o to, aby jego żona otrzymała pierwsze miejsce na liście w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Dopiero gdy Marta Kaczyńska powiedziała, że nie zamierza angażować się w politykę, taką samą deklarację złożył jej mąż.
Niedzielne zatrzymanie D. nie jest jego pierwszym zatargiem z prawem. W październiku 2011 roku został zatrzymany przez policję za przekroczenie prędkości swoim terenowym BMW w Sopocie. D. stracił wtedy prawo jazdy, bo miał już… 33 punkty karne. Pomimo tego ponownie wsiadł za kierownicę i pojechał na komisariat, gdzie miał żalić się na działania mundurowych.
Marcin D. poza adwokaturą zajmował się także wieloma przedsięwzięciami biznesowymi, które dość szczegółowo opisał "Newsweek" w artykule z 2012 roku. Adwokat był wtedy powiązany w sumie z 16 spółkami w Polsce i kilkoma na Cyprze. Zakres ich działalności był bardzo różnorodny: od budowlanki, przez energetykę, po handel samochodami.
Ostatni raz media o D. informowały podczas sprawy prof. Chazana. Adwokat reprezentował jego pacjentkę, która urodziła niezdolne do życia dziecko.
...
Nie wiem czy jest winny tego akurat ale ogolnie to szemrany typ jak wiemy z przypadku ataku na profesora...
Marcin Dubieniecki usłyszał zarzut kierowania zorganizowaną grupą przestępczą. Będą wnioski o tymczasowe aresztowania
Marcin Dubieniecki - Dominik Sadowski / Agencja Gazeta
Marcin Dubieniecki i Wiktor D. usłyszeli zarzut kierowania zorganizowaną grupą przestępczą i prania brudnych pieniędzy. Prokuratura złożyła wniosek o pięć wniosków o tymczasowe aresztowania. Wszystkim osobom grozi do 10 lat pozbawienia wolności.
- Przesłuchano pięć osób w charakterze podejrzanych i przedstawiono im zarzuty. Cztery osoby złożyły wyjaśnienia, Marcin Dubieniecki odmówił składania wyjaśnień - powiedział Piotr Kosmaty z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie.
Marcin Dubieniecki i Wiktor D. usłyszeli zarzut kierowania zorganizowaną grupą przestępczą. Ponadto, Katarzyna M., Beata W i Grzegorz T. usłyszeli zarzut udziału w grupie przestępczej. Prokuratura przedstawiła również Marcinowi Dubienieckiemu, Wiktorowi D. i Katarzynie M. zarzut prania brudnych pieniędzy.
Co więcej, zapowiedziano złożenie pięciu wniosków o tymczasowe aresztowanie - na trzy miesiące. Wszystkim osobom grozi do 10 lat więzienia.
Prokuratura: Marcin Dubieniecki podejrzany m.in. o kierowanie grupą przestępczą
Zarzuty kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, wyłudzenia ponad 13 mln zł z PFRON i prania brudnych pieniędzy usłyszał w krakowskiej prokuraturze adwokat Marcin Dubieniecki. Odmówił składania wyjaśnień – ustaliła PAP w prokuraturze.
W oświadczeniu obrońca Marcina Dubienieckiego adwokat Łukasz Rumszek oświadczył, że jego klient jest niewinny i wyraża zgodę na podawanie pełnych danych w postaci imienia i nazwiska oraz wizerunku.
Jak poinformował dzisiaj rzecznik prokuratury Piotr Kosmaty, przesłuchani zostali wszyscy podejrzani. Czworo z nich złożyło obszerne wyjaśnienia, Marcin Dubieniecki skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień. O treści wyjaśnień prokuratura nie informuje ze względu na dobro śledztwa.
Zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, wyłudzenia ponad 13 mln zł z PFRON-u i prania brudnych pieniędzy usłyszeli podejrzani Wiktor D. i Katarzyna M. Kolejni podejrzani – Grzegorz D. i Beata W. pozostają pod zarzutami udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i wyłudzenia 13 mln zł z PFRON.
- Wszystkie przesłuchania zostały zakończone, prokuratorzy oceniają materiał dowodowy i będą decydować co do ewentualnego stosowania środków zapobiegawczych – powiedział prok. Kosmaty.
W niedzielę na polecenie krakowskiej Prokuratury Apelacyjnej funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymali w sumie pięć osób, wśród których znajdował się adwokat Marcin Dubieniecki, Wiktor D., Grzegorz D., Katarzyna M. i Beata W.
Wszystkie zostały przewiezione do Krakowa. Prowadzone przez krakowską Prokuraturę Apelacyjną śledztwo dotyczy wyłudzenia środków publicznych na kwotę ponad 13 mln zł z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, działania w zorganizowanej grupie przestępczej i prania brudnych pieniędzy. Działania przestępcze związane były m.in. z dofinansowaniem zatrudnienia osób niewidomych i słabo widzących.
Z uwagi na dobro śledztwa prokuratura nie podawała bliższych szczegółów sprawy. Śledztwo w tej sprawie prowadziła od kwietnia 2013 r. Prokuratura Okręgowa w Krakowie. Decyzją prokuratora apelacyjnego - z uwagi na skomplikowany charakter tego śledztwa - w listopadzie 2014 r. zostało ono przekazane wydziałowi do zwalczania przestępczości zorganizowanej i korupcji prokuratury apelacyjnej.
Kosmaty wyjaśnił, że powodem długotrwałości postępowania były kwestie związane z praniem brudnych pieniędzy, gdyż na potrzeby śledztwa sprawdzane były powiązania, przelewy i przepływy finansowe m.in. w rajach podatkowych na Cyprze i Seszelach. - Chodzi o trzy podmioty, które były zaangażowane w wyłudzanie środków publicznych z PFRON-u; są to spółki prawa handlowego – wyjaśnił rzecznik.
Na pytanie PAP dotyczące terminu zatrzymań prok. Kosmaty wyjaśnił, że "sprawa została zrealizowana w najlepszym terminie wynikającym ze strategii procesowej". - Tylko i wyłącznie tym się kierowaliśmy - podkreślił.
...
Takie zarzuty to nie zarty.
Prokuratura: decyzja sądu o warunkowym areszcie dla Dubienieckiego niezasadna, składamy zażalenie
Wszystkim podejrzanym w sprawie grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności - Stanisław Rozpędzik / PAP
Dzisiaj wobec adwokata Marcina Dubienieckiego sąd zastosował tymczasowe tzw. warunkowe aresztowanie. Oznacza to, że Dubieniecki - po wpłaceniu 600 tys. złotych - będzie mógł opuścić areszt. - Wykorzystamy wszystkie środki prawne, by zakwestionować tę decyzję i wstrzymać jej wykonanie. Składamy więc zażalenie na decyzję sądu - powiedział dzisiaj, w trakcie konferencji prasowej, rzecznik prokuratury Piotr Kosmaty. Dodał, że prokuratura chce wstrzymania wykonania decyzji sądu.
- Chcę również sprzeciwić się wprowadzaniu opinii publicznej w błąd m.in. przez obrońców Marcina Dubienieckiego, jakoby decyzja sądu wobec Dubienieckiego świadczyła o jego niewinności. Sąd podzielił naszą argumentację, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że Marcin Dubieniecki dopuścił się zarzucanych mu czynów. (...) Sąd podzielił naszą argumentację. (...) Naszym zdaniem istnieje duże ryzyko mataczenia ze strony pana Dubienieckiego, chociażby ze względu na wysokość kary, jaka mu grozi - podkreślił Kosmaty, wyjaśniając decyzję prokuratury. - Uważamy, że izolowanie Marcina Dubienieckiego może jedynie zabezpieczyć prawidłowy bieg prowadzonych czynności - oświadczył Kosmaty.
REKLAMA
Sąd: areszt dla Dubienieckiego warunkowo - na 3 miesiące
Sąd Rejonowy dla Krakowa Śródmieścia warunkowo aresztował - dzisiaj nad ranem - na trzy miesiące adwokata Marcina Dubienieckiego, podejrzanego o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, wyłudzenie ponad 13 mln zł z PFRON i pranie brudnych pieniędzy. Jednocześnie zastrzegł, że areszt może być uchylony po wpłaceniu 600 tys. zł poręczenia w terminie trzech tygodni od daty postanowienia.
Zadowolenia z takiej decyzji sądu po kilkugodzinnym posiedzeniu nie kryli dziś nad ranem dwaj obrońcy Marcina Dubienieckiego. - Sąd uwzględnił cały szereg argumentów podnoszonych przez obronę. Mój klient jest niewinny, czuje się niewinny i powinien być traktowany jak niewinny (…) Przestrzegajmy zasadę domniemania niewinności – powiedział dziennikarzom jeden z obrońców Marcina Dubienieckiego Łukasz Rumszek. - Kaucja zostanie wpłacona, sąd przyjął nasze argumenty, cieszymy się z takiego stanowiska sądu – powiedział drugi obrońca - reprezentujący syna Marek Dubieniecki. Zapowiedział, że pieniądze zostaną wpłacone jeszcze dziś.
Z powodu wysokiego prawdopodobieństwa popełnienia zarzucanych przestępstw, obawy matactwa i zagrożenia surową karą sąd zastosował także we wtorek wieczorem i w środę w nocy areszt tymczasowy na trzy miesiące wobec czwórki pozostałych podejrzanych w tej sprawie.
Adwokat Marcin Dubieniecki został zatrzymany w niedzielę w południe przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego na polecenie krakowskiej Prokuratury Apelacyjnej, prowadzącej śledztwo w sprawie wyłudzenia ponad 13 mln zł środków publicznych z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Łącznie do sprawy zatrzymano pięć osób, m.in. z Trójmiasta i Warszawy.
Zarzuty dla adwokata
Marcin Dubieniecki usłyszał zarzuty kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, wyłudzenia ponad 13 mln zł z PFRON i prania brudnych pieniędzy. Podczas przesłuchania skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień. W oświadczeniu przekazanym PAP jego obrońca adwokat Łukasz Rumszek oświadczył, że jego klient jest niewinny i wyraża zgodę na podawanie pełnych danych w postaci imienia i nazwiska oraz wizerunku.
Podobne zarzuty, tj. kierowania grupą przestępczą, wyłudzenia ponad 13 mln zł i prania brudnych pieniędzy, usłyszał także Wiktor D. Z kolei Katarzynie M. prokuratura zarzuciła udział w zorganizowanej grupie przestępczej, wyłudzenia i pranie brudnych pieniędzy. Kolejni podejrzani – Grzegorz D. i Beata W. - pozostają pod zarzutami udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i wyłudzenia 13 mln zł z PFRON. Wszyscy oni złożyli obszerne wyjaśnienia w prokuraturze. Wszystkim podejrzanym grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.
Rzecznik prowadzącej śledztwo Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie prok. Piotr Kosmaty poinformował, że zarzucany podejrzanym proceder miał miejsce w latach 2012-2015. Z uwagi na dobro śledztwa nie chciał ujawnić jego mechanizmu ani tego, czy podejrzani przyznali się do winy. Dodał, że do przesłuchania pozostało w śledztwie co najmniej kilkadziesiąt osób oraz że nadal trwają czynności z tym związane. Według nieoficjalnych informacji PAP ze źródeł związanych ze sprawą przesłuchano już ok. 50 osób w całym kraju oraz dokonano przeszukań w kilkunastu miejscach.
Prowadzone przez krakowską Prokuraturę Apelacyjną śledztwo dotyczy wyłudzenia środków publicznych na kwotę ponad 13 mln zł z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, działania w zorganizowanej grupie przestępczej i prania brudnych pieniędzy. Działania przestępcze związane były m.in. z dofinansowaniem zatrudnienia osób niewidomych i słabo widzących.
Śledztwo w tej sprawie prowadziła od kwietnia 2013 r. Prokuratura Okręgowa w Krakowie. Decyzją prokuratora apelacyjnego - z uwagi na skomplikowany charakter tego śledztwa - w listopadzie 2014 r. zostało ono przekazane wydziałowi do zwalczania przestępczości zorganizowanej i korupcji prokuratury apelacyjnej.
Piotr Kosmaty wyjaśnił, że powodem długotrwałości postępowania były kwestie związane z praniem brudnych pieniędzy, gdyż na potrzeby śledztwa sprawdzane były powiązania, przelewy i przepływy finansowe m.in. w rajach podatkowych na Cyprze i Seszelach. - Chodzi o trzy podmioty, które były zaangażowane w wyłudzanie środków publicznych z PFRON-u; są to spółki prawa handlowego – wyjaśnił rzecznik. Na pytanie PAP dotyczące terminu zatrzymań prok. Kosmaty wyjaśnił, że "sprawa została zrealizowana w najlepszym terminie wynikającym ze strategii procesowej". - Tylko i wyłącznie tym się kierowaliśmy - podkreślił.
O tym, że ws. Dubienieckiego wszczęte będzie postępowanie dyscyplinarne, poinformował we wtorek rzecznik dyscyplinarny Okręgowej Rady Adwokackiej w Gdańsku Jakub Tekieli. - Nasze postępowanie będzie zmierzać do ustalenia, czy naruszone zostały zasady etyki w postępowaniu adwokata, niezależnie od przepisów karnych - wyjaśnił Tekieli. Po wszczęciu postępowania dyscyplinarnego Tekieli zamierza złożyć wniosek o zawieszenie Dubienieckiego w prawach wykonywania zawodu adwokata do czasu zakończenia postępowania przed sądem dyscyplinarnym Okręgowej Rady Adwokackiej w Gdańsku. Dubienieckiemu grozi kara od upomnienia do wydalenia z zawodu.
...
Sprawa w toku.
Dubieniecki zostanie w areszcie. Jego obrońca: to łamanie prawa
Marcin Dubieniecki - Renata Dąbrowska / Agencja Gazeta
Adwokat Marcin Dubieniecki pozostanie w areszcie; sąd uwzględnił wniosek prokuratury, by podejrzany pozostał w areszcie do czasu rozpoznania zażalenia prokuratury na decyzję o możliwości wyjścia na wolność za poręczeniem w wysokości 600 tys. zł. Zdaniem obrońcy Dubienieckiego, doszło do "kardynalnego naruszenia praw człowieka".
Sąd zdecydował o aresztowaniu Dubienieckiego w nocy z wtorku na środę. Uznał jednak, że adwokat może wyjść na wolność po wpłacie 600 tys. zł; z tym nie zgodziła się prokuratura. Dlatego złożyła zażalenie na tę decyzję, a także wniosek, by do czasu rozpoznania zażalenia podejrzany pozostał w areszcie.
REKLAMA
W środę po południu sąd ten wniosek uwzględnił. - Sąd postanowił wstrzymać wykonanie punktu drugiego postanowienia w przedmiocie uchylenia tymczasowego aresztowania w chwili wpłaty poręczenia majątkowego - do czasu rozpoznania zażalenia na to postanowienie – powiedziała rzecznik Sądu Okręgowego sędzia Beata Górszczyk.
Jak poinformowała, sąd podzielił pogląd prokuratora, że poręczenie majątkowe nie jest wystarczające dla zagwarantowania prawidłowego toku postępowania. Dodatkowym argumentem jest to, że postanowienie nie zawiera jeszcze uzasadnienia (jego sporządzenie zostało odroczone), co nie pozwala na ocenę stanowiska sądu.
Sąd ma siedem dni na rozpoznanie zażalenia prokuratury. Termin posiedzenia nie został wyznaczony.
O uwzględnieniu wniosku prokuratury poinformował też rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie Piotr Kosmaty. Jak podawał wcześniej, poręczenie majątkowe w wysokości 600 tys. zł w środę po południu wpłynęło na konto prokuratury.
Kosmaty zapowiadał wcześniej m.in., że prokuratura wykorzysta wszystkie środki prawne, żeby wstrzymać wykonanie decyzji sądu o zwolnieniu Dubienieckiego po wpłaceniu poręczenia majątkowego. Stwierdził też, że prokuratura protestuje przeciwko wprowadzaniu opinii publicznej w błąd przez obrońców Dubienieckiego - jakoby decyzja sądu miała świadczyć o niewinności adwokata.
- My wnosiliśmy o zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci aresztu, argumentując, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo popełnienia (...) zarzucanych mu czynów i sąd to podzielił. Nie zgadzamy się, aby opinię publiczną informować, że ta decyzja sądu (o poręczeniu - red.) świadczy o niewinności (...). Wykorzystamy wszystkie możliwe, prawnie przewidziane środki, aby zakwestionować decyzję i wstrzymać jej wykonanie. Pozostałe osoby zostały tymczasowo aresztowane bez możliwości wyjścia na wolność po wpłacie określonej ilości pieniędzy na podstawie tego samego materiału dowodowego i tych samych przesłanek - mówił Kosmaty.
Marcin Dubieniecki został zatrzymany w niedzielę razem z 4 innymi osobami. Usłyszał zarzuty: kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, wyłudzenia ponad 13 mln zł z PFRON i prania brudnych pieniędzy. Podczas przesłuchania - jako jedyny z zatrzymanych - skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień. W oświadczeniu przekazanym PAP jego obrońca adwokat Łukasz Rumszek oświadczył, że jego klient jest niewinny i wyraża zgodę na podawanie pełnych danych w postaci imienia i nazwiska oraz wizerunku.
Podobne zarzuty, tj. kierowania grupą przestępczą, wyłudzenia ponad 13 mln zł i prania brudnych pieniędzy, usłyszał także Wiktor D. Z kolei Katarzynie M. prokuratura zarzuciła udział w zorganizowanej grupie przestępczej, wyłudzenia i pranie brudnych pieniędzy. Kolejni podejrzani - Grzegorz D. i Beata W. - pozostają pod zarzutami udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i wyłudzenia 13 mln zł z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Wszystkim podejrzanym grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.
Zarówno Wiktor D., jak i Katarzyna M. oraz Grzegorz D. i Beata W. zostali aresztowani na trzy miesiące. Sąd uznał, że przemawia za tym zarówno wysokie prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanych przestępstw, jak i obawa matactwa i zagrożenie surową karą. Podobne przesłanki przyjął sąd w stosunku do Dubienieckiego, orzekając wobec niego areszt na trzy miesiące, ale z możliwością uchylenia po wpłacie 600 tys. zł.
Z ustaleń prokuratury wynika, że zarzucany podejrzanym proceder miał miejsce w latach 2012-2015. Miał polegać na wyłudzeniu środków na zatrudnienie osób niewidomych i słabo widzących. Kosmaty informował wcześniej, że do przesłuchania pozostało w śledztwie co najmniej kilkadziesiąt osób. Według nieoficjalnych informacji ze źródeł związanych ze sprawą przesłuchano już ok. 50 osób w całym kraju oraz dokonano przeszukań w kilkunastu miejscach.
Śledztwo w tej sprawie prowadziła od kwietnia 2013 r. Prokuratura Okręgowa w Krakowie. Decyzją prokuratora apelacyjnego - z uwagi na skomplikowany charakter tego śledztwa - w listopadzie 2014 r. zostało ono przekazane wydziałowi do zwalczania przestępczości zorganizowanej i korupcji prokuratury apelacyjnej.
Kosmaty wyjaśnił, że powodem długotrwałości postępowania były kwestie związane z praniem brudnych pieniędzy, gdyż na potrzeby śledztwa sprawdzane były powiązania, przelewy i przepływy finansowe m.in. w rajach podatkowych na Cyprze i Seszelach. - Chodzi o trzy podmioty, które były zaangażowane w wyłudzanie środków publicznych z PFRON; są to spółki prawa handlowego - wyjaśnił rzecznik.
W oświadczeniu obrońca Marcina Dubienieckiego mec. Łukasz Rumszek stwierdza, iż z chwilą wpłacenia poręczenia jego klient powinien odzyskać wolność, i że dalsze jego pozostawanie w areszcie stanowi naruszenie praw człowieka.
"Oświadczam, że zgodnie z sentencją pierwotnej decyzji sądu (…) od chwili wpłaty poręczenia (…), co miało miejsce dziś w godzinach porannych, doszło do zamiany tymczasowego aresztowania na wolnościowy środek zapobiegawczy w postaci poręczenia majątkowego. Adwokat Marcin Dubieniecki powinien bezzwłocznie zostać zwolniony z aresztu" – napisał Rumszek w oświadczeniu i stwierdził, że "dalsze pozbawianie wolności jego klienta jest bezpodstawne i bezprawne".
Zdaniem obrońcy, "sąd nie był uprawniony w zastosowanym trybie do wprowadzenia najsurowszego środka zapobiegawczo bez udziału stron i samego zainteresowanego". "Ogłaszanie decyzji sądu przez podmioty trzecie budzi jednoznaczny sprzeciw obrony" - pisze dalej adwokat, nawiązując do faktu poinformowania niektórych mediów o decyzji sądu przez rzecznika prokuratury.
"Okoliczności sprawy wskazują na kardynalne naruszanie praw człowieka w stosunku do adwokata Marcina Dubienieckiego w toczącym się postępowaniu" – stwierdza obrońca.
...
Ja nie bede nic sugerowal.
Sąd: Marcin Dubieniecki pozostanie w areszcie
Marcin Dubieniecki - Renata Dąbrowska / Agencja Gazeta
Adwokat Marcin Dubieniecki pozostanie w areszcie do 21 listopada i nie będzie mógł wyjść na wolność za poręczeniem majątkowym w wysokości 600 tys. zł – zadecydował w wydziale odwoławczym Sąd Okręgowy w Krakowie.
Sąd uwzględnił w ten sposób zażalenie prokuratury na postanowienie sądu rejonowego o możliwości odzyskania wolności przez Marcina Dubienieckiego po wpłaceniu poręczenia w wysokości 600 tys. zł. Sąd uznał, że Dubieniecki powinien pozostać przez trzy miesiące w areszcie - bez możliwości wyjścia na wolność.
REKLAMA
Marcin Dubieniecki (wyraził zgodę na podawanie pełnego nazwiska) został zatrzymany w niedzielę 23 sierpnia razem z czterema innymi osobami. Usłyszał zarzuty: kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, wyłudzenia ponad 13 mln zł z PFRON i prania brudnych pieniędzy. Podczas przesłuchania - jako jedyny z zatrzymanych - skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień.
26 sierpnia nad ranem krakowski sąd rejonowy zdecydował o aresztowaniu go na trzy miesiące. Zastrzegł jednak, że adwokat może wyjść na wolność po wpłacie 600 tys. zł poręczenia majątkowego. Z tym stanowiskiem nie zgodziła się prokuratura; złożyła zażalenie na tę decyzję i wniosek, by do czasu rozpoznania zażalenia podejrzany pozostał w areszcie.
Pomimo wpłacenia 26 sierpnia przez obrońców 600 tys. zł na konto prokuratury, sąd rejonowy zdecydował tego samego dnia, że do czasu rozpoznania zażalenia prokuratury Dubieniecki pozostanie w areszcie. Sprawę zażalenia przekazał sądowi okręgowemu w wydziale odwoławczym, który postanowił łącznie rozpoznać zażalenia prokuratury i obrońców. Do aresztu trafiła także czwórka pozostałych podejrzanych; sąd nie uwzględnił ich zażaleń.
..
To sie doigral.
Duda: w sprawie ułaskawienia Adama S. mam czyste sumienie
publikacja: 08.03.2011
aktualizacja: 08.03.2011, 17:17
Duda nadzorował prezydenckie Biuro Prawa i Ustroju oraz Biuro Obywatelstw i Prawa Łaski od jesieni 2008 do lipca 2010 r. W oświadczeniu odczytanym we wtorek w Sejmie Duda stwierdził, że atak medialny "oparty na sprawie" ułaskawienia Adama S. uważa za haniebny. "Nie dość było nagonki na pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego za jego życia, to jeszcze teraz próbuje się niszczyć jego dobre imię i pamięć, po tragicznej śmierci" - ocenił. Duda zaznaczył, że prezydent Lech Kaczyński podchodził do spraw ułaskawień "z absolutną bezstronnością" i brał pod uwagę ciężar popełnionego przestępstwa, jego konsekwencje społeczne, a także wymiar ludzki sprawy. - W ułaskawieniach nie ma spraw prostych. Każde ułaskawienie może budzić kontrowersje, bo taka jest natura tej instytucji. Ułaskawia się osoby uznane przez sądy za winne. Ułaskawienie nie jest uniewinnieniem - podkreślił Duda. - W tej chwili nie pamiętam faktów sprawy ułaskawienia Adama S. i nie mam możliwości zapoznać się z jej dokumentacją. Z dostępnych mi - bo powszechnie już znanych - informacji na temat merytorycznych aspektów sprawy, mogę obecnie jedynie przypuszczać, że dałbym w tej sprawie opinię pozytywną co do aktu ułaskawienia, w szczególności gdyby takie stanowisko wynikało także z projektu opinii przedstawionego mi przez Biuro Obywatelstw i Prawa Łaski - oświadczył. W opinii b. prezydenckiego ministra, prośba spełniała kryteria, na które prezydent Lech Kaczyński zwracał szczególną uwagę - naprawienie szkody i dobro osób trzecich. - O ile wiem (z doniesień prasowych) Adam S. dobrowolnie poddał się karze, spłacił swoje zobowiązania, uiścił grzywnę, jego firma dawała pracę osobom niepełnosprawnym, zaczął działać charytatywnie na rzecz innych, cieszył się dobrą opinią. W dodatku miał wyrok w zawieszeniu, więc ułaskawienie nie wiązałoby się z przerwaniem odbywania kary więzienia - zaznaczył. Według Dudy sprawa ułaskawienia Adama S. była jedną z bardzo wielu, jakie były prowadzone w biurach, które nadzorował w czasie pełnienia funkcji podsekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta. - Mogę jednak dziś bez wahania zaręczyć, że swoje obowiązki wykonywałem rzetelnie i uczciwie, z pełnym poczuciem odpowiedzialności za ich znaczenie i za zaufanie, jakim obdarzył mnie pan prezydent Lech Kaczyński, powierzając mi m.in. nadzorowanie bardzo trudnych spraw, jakimi są właśnie ułaskawienia - oświadczył. - Wszystkie swoje obowiązki wypełniałem uczciwie i sumienie mam czyste. Dlatego mam prawo nie pamiętać konkretnych spraw. Wystarcza, że odpowiednie dokumenty znajdują się w Kancelarii Prezydenta RP. Być może pan minister Nałęcz - jak mógłbym sądzić z jego niedzielnych wywiadów - porusza się w kręgu osób, które nie wyobrażają sobie, że można wszystkie sprawy prowadzić uczciwie i dlatego muszą swoje działania i decyzje pamiętać do sądu boskiego. Ja nie muszę, bo sumienie mam czyste - zapewnił Duda. Dodał, że w tej chwili nie może nic nowego wnieść do sprawy. "Nie pamiętam faktów z akt, które znajdują się w gestii Kancelarii Prezydenta. Wiedzę o tej sprawie czerpię z mediów. Oświadczam jednak z całą pewnością, że w 2009 roku nie znałem pana Marcina Dubienieckiego i jego powiązań biznesowych, ani z nim w tamtym okresie nie rozmawiałem. Poznałem go dopiero po katastrofie smoleńskiej" - zaznaczył. Wyraził też nadzieję, że zapowiadany audyt w Kancelarii Prezydenta zostanie przeprowadzony rzetelnie. "Być może w późniejszym czasie, po upublicznieniu jego wyników, będę mógł coś więcej dodać" - podkreślił. Według Dudy wobec zainteresowania opinii publicznej kryteriami i trybem ułaskawień należałoby pokazać inne, "zdecydowanie bardziej dyskusyjne sprawy z czasów poprzednich prezydentów - żyjących, a także te prostsze". - Może pomogłoby to zobaczyć i sprawę pana Adama S. z szerszej perspektywy, w konfrontacji z faktami i wyjaśnieniami żyjących decydentów i innych żyjących osób zaangażowań - dodał. W poniedziałek szef Kancelarii Prezydenta Jacek Michałowski zlecił audyt "procedur i trybu przygotowywania projektu decyzji" przez urzędników prezydenta Lecha Kaczyńskiego w sprawie ułaskawienia przedsiębiorcy Adama S. W ubiegłym tygodniu media poinformowały, że Adam S., z którym - według nich - mąż Marty Kaczyńskiej założył spółkę, został w "trybie nadzwyczajnym" w czerwcu 2009 r. ułaskawiony przez Lecha Kaczyńskiego. Rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk potwierdził w poniedziałek, że pod pismami z Kancelarii Prezydenta do prokuratora generalnego w sprawie S. podpisali się ówcześni prezydenccy ministrowie: Andrzej Duda i Piotr Kownacki. We wtorek mąż Marty Kaczyńskiej, Marcin Dubieniecki oświadczył, że wszelkie informacje na jego temat w publikacjach o ułaskawieniu Adama S. są nieprawdziwe. Zapewnił, że nie był wspólnikiem Adama S., kiedy ten został ułaskawiony. Uznał też, że w tej sprawie trwa "polowanie" na niego.
...
Przypominamy te sprawe w kwestii ulaskawien.
Andrzej Duda mało łaskawy dla skazanych
akt. 13 listopada 2015, 02:22
Nowa głowa państwa na razie odrzuca wszystkie wnioski skazanych informuje "Rzeczpospolita".
- Andrzej Duda daje nadzieję na sprawiedliwość dla wielu skrzywdzonych ludzi - mówił tuż przed wyborami prezydenckimi europoseł PiS Janusz Wojciechowski. Wywodził, że jako głowa państwa Duda nie będzie się uchylał od stosowania prawa łaski. Ale dotąd nowy prezydent nie potwierdził prawdziwości słów swojego współpracownika. Ułaskawienia nie zastosował ani razu. Ze statystyk zamieszczonych na stronie internetowej prezydenta wynika, że o darowanie kary prosiły Andrzeja Dudę 23 osoby. Wszystkie wnioski załatwiono odmownie.
Prokurator był przeciw
Ze strony internetowej nie wynika, za jakie przestępstwa zostali skazani. Takich informacji nie podała nam Kancelaria Prezydenta. Nie odpowiedziała też na pytanie, z jakich powodów prezydent odmówił ułaskawienia. Można podejrzewać, że zaważyło stanowisko prokuratora generalnego, które we wszystkich przypadkach było negatywne.
Konstytucjonalista dr Ryszard Balicki zauważa jednak, że prezydent nie jest związany opinią prokuratora. - W polskim porządku mamy dwa tryby. Jeden występuje wtedy, gdy wniosek skazanego o zastosowanie prawa łaski przechodzi przez procedurę zaopiniowania przez sądy i prokuraturę. W drugim trybie prezydent może podjąć decyzję bez zasięgania opinii. W każdym przypadku decyduje samodzielnie. To pozostałość systemów monarchicznych - mówi konstytucjonalista.
201 osób ułaskawił Lech Kaczyński, który najrzadziej korzystał z tego uprawnienia. Okazał łaskę m.in. sprawcom linczu we Włodowie
Głośną sprawą, w której prezydent sprzeciwił się opinii prokuratora generalnego, było zmniejszenie przez Aleksandra Kwaśniewskiego kary Zbigniewowi Sobotce, skazanemu w aferze starachowickiej. Kontrowersyjne było też ułaskawienie przez Kwaśniewskiego „kasjera lewicy" Petera Vogla, skazanego za zabójstwo. Jego poprzednik Lech Wałęsa ułaskawił z kolei gangstera Andrzeja Zielińskiego ps. Słowik.
Były minister sprawiedliwości Andrzej Czuma mówi „Rzeczpospolitej", że z powodu skandali z czasów Wałęsy i Kwaśniewskiego kolejni prezydenci zaczęli rzadziej korzystać z prawa łaski.
Odmowy Kaczyńskiego
Widać to w statystykach. Lech Wałęsa ułaskawił aż 3454 osoby, a Aleksander Kwaśniewski - 3295 w I kadencji i 993 osoby w II kadencji. Pierwszy pozytywnie odpowiadał na 89 proc. wniosków o ułaskawienie, a drugi - 62 proc. (I kadencja)
Zdecydowanie rzadziej prawo łaski zaczął stosować Lech Kaczyński. Ułaskawił jedynie 201 skazanych, odpowiadając pozytywnie na 18 proc. wniosków.
3454 to liczba ułaskawionych przez Lecha Wałęsę. On najczęściej korzystał z tego prawa, m.in. w przypadku gangstera „Słowika"
Równie rygorystycznie do prawa łaski podchodził Bronisław Komorowski. Zastosował je w stosunku do 360 osób, w tym Artura Brylińskiego, będącego pierwowzorem jednego z bohaterów filmu „Dług", i upośledzonego Radka Agatowskiego, skazanego za kradzież.
Tylko część decyzji Komorowskiego dotyczyła darowania lub złagodzenia kary. W 159 przypadkach zdecydował jedynie o zatarciu skazania w dokumentach, co jest pomocne np. przy staraniu o pracę.
Andrzej Czuma uważa, że Duda może chcieć kontynuować linię Kaczyńskiego i Komorowskiego. Jego zdaniem była ona słuszna. - Ułaskawienie to zawsze postawienie znaku zapytania nad trafnością wyroku niezawisłego sądu - uzasadnia.
Również dr Balicki radzi prezydentowi, by ostrożnie stosował łaskę. - To prawo powinno być wykorzystywane, gdy istnieją nadzwyczajne okoliczności o charakterze społecznym. Przykładowo choruje skazany albo osoba najbliższa - wyjaśnia.
Kandydaci już są
Gdy w końcu Andrzej Duda zechce skorzystać ze swojego uprawnienia, można się spodziewać, że na liście ułaskawionych znajdzie się Grzegorz W. spod Kielc, skazany za pobicie oraz Jan P. spod Białegostoku, który miał popełnić podwójne zabójstwo.
Europoseł Janusz Wojciechowski mówił przed wyborami prezydenckimi, że skazano ich z powodu pomówień, a ułaskawienia dokona nowa głowa państwa.
Wiktor Ferfecki
...
Widocznie poprzednia sprawa spowodowala ze dmucha na zimne.
Andrzej Duda ułaskawił byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego
Mariusz Kamiński - Jacek Turczyk / PAP
Andrzej Duda podjął decyzję o ułaskawienie byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego i byłych funkcjonariuszy biura skazanych za działania w tzw. "aferze gruntowej", m.in. wiceszefa Macieja Wąsika. - Tą decyzją pan prezydent uwalnia wymiar sprawiedliwości od zarzutu polityczności. Andrzej Duda wyszedł z założenia, że lepiej tą sprawę przeciąć na początku i dać sygnał, że ludzie, którzy walczą z korupcją powinni być szczególnie chronieni - tłumaczył prezydencki minister Andrzej Dera.
"Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej postanowieniem z 16 listopada 2015 roku zastosował prawo łaski wobec 4 osób – korzystając z prerogatywy określonej w art. 139 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej" - poinformowano w komunikacie na stronie Kancelarii Prezydenta.
- Chciałem potwierdzić, że Andrzej Duda ułaskawił czterech funkcjonariuszy CBA, w tym Mariusza Kamińskiego - powiedział Andrzej Dera. - Andrzej Duda miał do tego prawo. Tak wynika z doktryny - dodał.
- Jaki wyrok by nie zapadł, to pojawiłyby się zarzuty, że jest on polityczny. Jeśli Mariusz Kamiński zostałby uniewinniony, pewnie pojawiłyby się głosy, że sąd wystraszył się nowej władzy. Dlatego prezydent postanowił uciąć tę sprawę i uwolnić wymiar sprawiedliwości od zarzutu polityczności - podkreślił Dera.
Decyzję Andrzeja Dudy o ułaskawieniu Mariusza Kamińskiego skomentowali już politycy Platformy Obywatelskiej. - To jest rzecz niebywała. Rozumiem, że Andrzej Duda uznał winę Mariusza Kamińskiego, ale że należy mu się miejsce w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, to go ułaskawił - powiedział Sławomir Neumann.
- Takie instrumentalne traktowanie prawa, taki zamach na praworządność jest czymś niespotykanym. Nie zgadzamy się na tego typu działanie. To nie jest kwestia budowania silnego państwa, tylko przesuwania nas w stronę standardów białoruskich. Mam nadzieję, że pani premier Szydło skomentuje tę sprawę w jutrzejszym expose - stwierdził Neumann.
...
Pierwsze ulaskawienie i juz skandal! Zenada.
Kamiński o ułaskawieniu: to symbol przywracania poczucia sprawiedliwości
Mariusz Kamiński - PAP
Były szef CBA Mariusz Kamiński w oświadczeniu podkreślił, że traktuje decyzję prezydenta o ułaskawieniu "jak symbol przywracania podstawowego poczucia sprawiedliwości, uczciwości i przyzwoitości w życiu publicznym".
"Decyzję Pana Prezydenta traktuję jak symbol przywracania podstawowego poczucia sprawiedliwości, uczciwości i przyzwoitości w życiu publicznym. Przypomnę, że sąd, któremu jako pierwszemu przekazano sprawę do rozpoznania, umorzył postępowanie z powodu braku cech przestępstwa. Dwa inne sądy, wydające wyroki skazujące w sprawie afery gruntowej przeciwko Piotrowi Rybie i Andrzejowi K. uznały, że działania CBA były legalne i uzasadnione" - napisał Kamiński.
Dodał, że sejmowa komisja śledcza analizująca tę sprawę przez kilka lat nie stwierdziła naruszenia prawa przez kierownictwo CBA. "Tylko jeden sąd wydał wyrok skazujący, naruszając przy tym elementarne zasady procesu karnego" - ocenił.
"Jestem przekonany, że jednoznaczne stanowisko prezydenta służy interesowi publicznemu" - napisał Kamiński.
...
Przewracania poczucia sprawiedliwosci.
Mariusz Kamiński w maju 2015 roku: nie interesuje mnie prawo łaski, lecz pełne uniewinnienie przed sądem
Mariusz Kamiński - Bartłomiej Zborowski / PAP
Prezydent Andrzej Duda ułaskawił byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego i byłych funkcjonariuszy biura skazanych za działania w tzw. aferze gruntowej. W maju tego roku Mariusz Kamiński wypowiedział się o takiej ewentualności. - Nie interesuje mnie prawo łaski, lecz pełne uniewinnienie przed sądem - zapewniał Kamiński w wypowiedzi dla RMF FM.
Wypowiedź byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego padła w maju bieżącego roku w "Kontrwywiadzie RMF FM". Kamiński został w pierwszej instancji skazany na trzy lata więzienia, a wyrok stanowi pokłosie tzw. afery gruntowej. - Nie interesuje mnie prawo łaski. Interesuje pełne uniewinnienie przed sądem - powiedział wtedy Mariusz Kamiński.
Kamiński podkreślił wówczas również, że nie widzi powodu, żeby wyrok skazujący został potwierdzony w kolejnej instancji. Przypomniał również, że nie był to pierwszy wyrok w tej sprawie. - Inny skład tego samego sądu uznał, że nie ma żadnego przestępstwa. Zostałem uniewinniony ja i moi współpracownicy. I sprawa została oddalona - tłumaczył się dalej.
- Ten wyrok jest absurdalny nie z uwagi na jego surowość. On jest absurdalny co do zasady. W tej sprawie może zapaść tylko i wyłącznie wyrok uniewinniający. Sąd się myli - dodał Kamiński.
...
Zbyt lagodny. Naduzywanie sluzb powinno byc karane SZCZEGOLNIE! Gdyz jesli one wyjda spod kontroli to mamy Rosję...
Czempiński: Kamiński nie miałby dostępu do tajemnic
Mariusz Kamiński - Bartłomiej Zborowski / PAP
Nawet z nieprawomocnym wyrokiem skazującym Mariusz Kamiński nie mógłby mieć dostępu do tajemnic państwowych jako koordynator służb specjalnych - mówi b. szef Urzędu Ochrony Państwa gen. Gromosław Czempiński.
- Już samo oskarżenie przez prokuraturę wyklucza przyznanie danej osobie przez służby specjalne certyfikatu dostępu do największych tajemnic - powiedział Czempiński.
Według niego ułaskawienie Kamińskiego nie jest dla nikogo zaskoczeniem, bo "inaczej nikt by Kamińskiemu nie zapropoonwał funkcji koordynatora służb". - Ten wyrok byłby bardzo poważną przeszkodą - dodał.
Były szef służb specjalnych ocenił, że jest zaskoczony "tylko szybkim tempem działania". - Widocznie prezydenccy prawnicy znaleźli jakąś szybką ścieżkę - podkreślił Czempiński.
Prezydent Andrzej Duda ułaskawił byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego i byłych funkcjonariuszy biura skazanych za działania w tzw. aferze gruntowej.
W marcu tego roku Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście skazał na kary więzienia b. szefów CBA, w tym Kamińskiego (3 lata więzienia i 10-letni zakaz zajmowania stanowisk), m.in. za przekroczenie uprawnień i nielegalne działania operacyjne CBA przy "aferze gruntowej" w 2007 r. Proces dotyczył operacji CBA z lata 2007 r. CBA zakończyło tę operację specjalną wręczeniem Piotrowi Rybie i Andrzejowi K. tzw. kontrolowanej łapówki za "odrolnienie" gruntu na Mazurach w kierowanym przez Andrzeja Leppera ministerstwie rolnictwa. Finał akcji miał utrudnić przeciek, wskutek czego z rządu odwołano szefa MSWiA Janusza Kaczmarka.
Na początku listopada Mariusz Kamiński złożył apelację od wyroku, podobnie jak były wiceszef Biura Maciej Wąsik.
...
Musieli sie spieszyc...
Dera: prezydent mógł ułaskawić M. Kamińskiego na każdym etapie postępowania
Andrzej Dera - Rafał Guz / PAP
Prezydent miał prawo do zastosowania prawa łaski na każdym etapie postępowania - powiedział we wtorek prezydencki minister Andrzej Dera o ułaskawieniu Mariusza Kamińskiego. Jak dodał, prezydent uznał, że osoby walczące z korupcją powinny być w sposób szczególny chronione.
Dera mówił też, że w odczuciu prezydenta sprawa byłego szefa CBA "miała wymiar polityczny".
REKLAMA
Prezydencki minister potwierdził, że prezydent Duda ułaskawił byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego i byłych funkcjonariuszy biura skazanych za działania w tzw. "aferze gruntowej".
- Prezydent miał prawo do zastosowania prawa łaski na każdym etapie postępowania, co wynika z doktryny i nigdy nie było kwestionowane. W odczuciu prezydenta sprawa miała wymiar polityczny - uzasadniał prezydencki minister.
...
~Hanka : Lech Kaczyński też o ile pamiętam w trybie pilnym ułaskawił chyba kolegę zięcia, ale teraz idzie się dalej: wszystkich ...
~yef : Naród nie jest głupi i wszystko widzi
...
Warto sie tak kompromitowac? Dla czego? Dla stanowiska?
Andrzej Zoll: Andrzej Duda bał się wyroku drugiej instancji
Mariusz Kamiński - PAP
- Do tej pory ja nie pamiętam takiego wypadku - powiedział prof. Andrzej Zoll, zapytany przez Andrzeja Morozowskiego w TVN24 o to, czy możliwy jest przypadek skorzystania przez prezydenta RP z prawa łaski wobec osoby, która nie została skazana prawomocnym wyrokiem. Przypomnijmy: prezydent Andrzej Duda ułaskawił dziś byłego szefa CBA, Mariusza Kamińskiego.
- To jest ingerencja w wymiar sprawiedliwości, taka bezpośrednia, do czego prezydent nie jest upoważniony - dodał Andrzej Zoll. Powiedział także, że "Andrzej Duda widocznie bał się wyroku drugiej instancji". O swoją opinię na temat ułaskawienia przez prezydenta Dudę Mariusza Kamińskiego profesor Zoll był pytany w programie "Tak jest" w TVN24.
...
Wiadomo ze prezes kazal. Mamy przedsmak jak te ,,rzady" beda wygladac. Prezes to aferzysta polityczny tak jak Bagsik i Gasiorowski. Te same czasy ci sami ,,mali ludzie od wielkich interesow". Tylko roznych Gawronikow pogonily sady. A tych z polityki nie bo oni ,,nadzoruja" sady...
Chmaj: nie można ułaskawić niewinnego, a jest się nim do wyroku II instancji
Chmaj: nie można ułaskawić niewinnego, a jest się nim do wyroku II instancji - Norbert Litwiński / Onet
Zgodnie z konstytucyjną zasadą domniemania niewinności niewinnym jest każdy, kto nie został skazany prawomocnym wyrokiem; nie można zatem ułaskawić niewinnego - mówi konstytucjonalista prof. Marek Chmaj.
Także rzecznik PG prokurator Mateusz Martyniuk wskazuje, że akt łaski ma zastosowanie do prawomocnie skazanych osób.
REKLAMA
Prof. Chmaj powiedział, że jeśli prezydent ułaskawił osobę nieskazaną prawomocnym wyrokiem sądu, to naruszył prawo; jeśli zaś apelacja Mariusza Kamińskiego była wcześniej wycofana i wyrok się uprawomocnił, wtedy ułaskawienie byłoby zgodne z prawem.
Chmaj uważa, że w tym pierwszym przypadku "ułaskawienie byłoby bezskuteczne, a postępowanie apelacyjne powinno się dalej toczyć".
Jego zdaniem w drugim przypadku Kamiński musiałby stracić mandat poselski - gdyż byłby prawomocnie skazany. - Wtedy byłby przestępcą, ale ułaskawionym - dodał Chmaj. Zarazem zastrzegł, że zakłada, iż Kamiński raczej nie wycofał apelacji od wyroku sądu I instancji
Art. 42 ust. 3 Konstytucji stanowi: "Każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu". To samo głosi Kodeks postępowania karnego: "Oskarżonego uważa się za niewinnego, dopóki wina jego nie zostanie udowodniona i stwierdzona prawomocnym wyrokiem".
Rzecznik Prokuratora Generalnego Mateusz Martyniuk wskazał, że akt łaski ma zastosowanie do prawomocnie skazanych.
- Przepisy regulujące kwestie ułaskawienia zawarte są w dziale XII Kodeksu postępowania karnego zatytułowanego "Postępowanie po uprawomocnieniu się orzeczenia". Sam tytuł wskazuje, że ułaskawienie dotyczy osoby skazanej prawomocnym orzeczeniem sądowym - powiedział Martyniuk.
Rzecznik powołał się również na orzeczenie Sądu Najwyższego z 2006 r., w którym orzekł on, że ułaskawić można osobę skazaną właśnie prawomocnym orzeczeniem sądowym. Nie chciał jednak powiedzieć, czy decyzja prezydenta Andrzeja Dudy jest z tego powodu sprzeczna z prawem.
Nie chciał komentować decyzji prezydenta, ponieważ - jak podkreślił - "Prokuratura Generalna nie zna argumentacji, na jaką prezydent się powołał".
Prezydent Andrzej Duda ułaskawił byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego i byłych funkcjonariuszy biura skazanych za działania w tzw. aferze gruntowej.
W marcu tego roku Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście skazał na kary więzienia b. szefów CBA, w tym Kamińskiego (3 lata więzienia i 10-letni zakaz zajmowania stanowisk), m.in. za przekroczenie uprawnień i nielegalne działania operacyjne CBA przy "aferze gruntowej" w 2007 r. Proces dotyczył operacji CBA z lata 2007 r. CBA zakończyło tę operację specjalną wręczeniem Piotrowi Rybie i Andrzejowi K. tzw. kontrolowanej łapówki za "odrolnienie" gruntu na Mazurach w kierowanym przez Andrzeja Leppera ministerstwie rolnictwa. Finał akcji miał utrudnić przeciek, wskutek czego z rządu odwołano szefa MSWiA Janusza Kaczmarka.
Na początku listopada Mariusz Kamiński złożył apelację od wyroku, podobnie jak były wiceszef Biura Maciej Wąsik.
...
~ano : Spoko.Nie rozumiem dlaczego tak się emocjonujecie.To dopiero początek.Prezydent jeszcze próbuje zachować pozory sondując na co
może sobie pozwolić.Za trochę nawet pozorów nie będzie zachowywał.Jeśli takie numery stosuje prawnik z wykształcenia
to strach się bać do czego posunie się za chwilę.
... POPRAWKA! TO NIE DUDA TU ROZGRYWA TYLKO KACZYNSKI!
~bbbb : Decyzja prezydenta jest niezgodna z prawem, ale "....Nie chciał komentować decyzji prezydenta,..." Już robi pod siebie? I chyba ma rację, bo jeżeli prezydent i spółka kręcą takie wałki, nawet nie kryjąc się, to co jeszcze może się zdarzyć? Szczerze powiedziawszy wiedziałem, że będą kręcić i kombinować, ale nie przypuszczałem nawet, że aż tak grubymi nićmi.
~karol : Jezeli to prawda co mówią konstytualisci to prezydent nie wszystkich Polaków po prostu się zbłażnił.
....
Dobrze ze nie glosowalem na niego...
Potwierdza sie ze tym razem Kaczyzm bedzie brutalniejszy...
Nikt nie spodziewal sie tak szybko takiej chamowy.
Na dodatek to niezgodne z zasadami. Prawo łaski TO OSTATNIA INSTANCJA GDY WSZELKIE SADY PO KOLEI SKAZA! W srodku procedury nie jest to mozliwe. Np. prokurator przedstawia oskarzenie... a prezydent ,,ułaskawia". CO? Przeciez nie ma czego ulaskawic. OKAZANIE ŁASKI WYMAGA WINY! A WINE MUSI ORZEC SAD! A to MUSI oznaczac zakonczenie procedury.
Logicznie teraz rozumujac to ulaskawienie dotyczy tylko wyroku pierwszej instancji. CO ZNACZY ZE NIE DRUGIEJ! CZYLI SPRAWA NADAL JEST W TOKU! INACZEJ BYC NIE MOZE! Prezydent ma prawo łaski. A NIE ANULOWANIA PROCEDURY SADOWEJ DRUGIEJ INSTANCJI!
ALE NAM SIE SYF ROBI! IDZIE KACZYZM!
To teraz czekamy aż Duda Dubienieckiego ułaskawi....
swoją drogą miał pozostać w areszcie do 21 listopada, cóż ten termin się zbliża i nic o nim nie słychać...
Expose Beaty Szydło. "Zdarzają się wyroki dla ludzi, tylko za to, że walczyli z korupcją"
- Zdarza się, że najwyższe przewidziane prawem wyroki są zasądzane wobec ludzi tylko za to, że walczyli z korupcją - powiedziała Beata Szydło. Premier zapowiedziała w swoim expose potrzebę zreformowania sadownictwa. - Sądownictwo cechuje niska efektywność - dodała.
...
~max : Zmiany już były widoczne w mediach publicznych. Media publiczne pokazywały tylko Panią Premier co jest zrozumiałe bo miała swoje expose i jej elektorat jak klaskał Pani Premier - nie pokazywały media opozycji gdy te nie klaskały i nie biły owacji na stojąco. Zmiana radykalna. PIS wdraża sprawiedliwość i pełny dostęp do informacji. Jak jakaś informacja szkodzi PIS nie będzie pokazywana w mediach publicznych. Demokracja pełną gębą. Brawo media ,brawo PIS.
...
Teraz bedzie falsz i obluda w stylu sekty. TFU! CO ZA SZAMBO!
Andrzej Duda o ułaskawieniu Kamińskiego: chciałem uwolnić wymiar sprawiedliwości od tej sprawy
Andrzej Duda - Jacek Turczyk / PAP
- Polski wymiar sprawiedliwości nie potrafi skazać bandytów z Pruszkowa, a wymierza drakońskie kary ludziom, którzy chcą walczyć z korupcją. Wyrok ws. Mariusza Kamińskiego był polityczny. Chciałem przeciąć ten problem - powiedział Andrzej Duda, komentując decyzję o ułaskawieniu byłego szefa CBA.
... Czyli skoro bandyci kryminalni chodza wolno to nasi tez beda.
- W Polsce mamy problem z wymiarem sprawiedliwości. Nasze sądy nie potrafią skazać bandytów z Pruszkowa, tymczasem ludziom, którzy chcą walczyć z korupcją, wymierzają drakońskie kary. Znacie doskonale sprawę Mariusza Kamińskiego i wiecie, co działo się przy wyroku I instancji. Sprawa została maksymalnie upolityczniona - zwrócił się do dziennikarzy prezydent Andrzej Duda.
... BO TO PRZESTEPCA POLITYCZNY!
Dodał, że niezależnie od tego, jaki wyrok by zapadł, i tak by mówiono, że sprawa jest polityczna. - Postanowiłem uwolnić system sprawiedliwości od tej sprawy. Chciałem przeciąć ten problem na moją odpowiedzialność jako prezydenta Rzeczpospolitej - wytłumaczył Duda.
...
Czy wszyscy ptzestepcy beda w ten sposob uwalniani? Po co sady maja sie meczyc? SZOK I SKANDAL? TO JEST PRAWNIK?
Szydło mówi o arogancji władzy, sala wybucha śmiechem
- Koniec z arogancją władzy i koniec z pychą - powiedziała Beata Szydło podczas swojego expose. Opozycja na słowa premier zareagowała śmiechem, ale zostało to przykryte przez gromkie brawa posłów PiS. Reakcja opozycji zapewne miała związek z ułaskawieniem przez Andrzeja Dudę Mariusza Kamińskiego oraz zmianami w funkcjonowaniu komisji ds. służb specjalnych.
Wymiar (nie)sprawiedliwości
Duże kontrowersje na sali wzbudziła część poświęcona wymiarowi sprawiedliwości. Beata Szydło przekonywała, że "Polacy często mówią, że polski system sprawiedliwości jest niesprawiedliwy". Te słowa wywołały buczenie na sali sejmowej. Wszystko miało miejsce kilkanaście godzin po ogłoszeniu przez prezydenta Andrzeja Dudę decyzji o ułaskawieniu Mariusza Kamińskiego, byłego szefa CBA, który został nieprawomocnie skazany za przekroczenie uprawnień w związku z tzw. aferą gruntową. – Nie można przeszkadzać ludziom, którzy walczą z korupcją – mówiła Beata Szydło.
Prezydent Andrzej Duda ułaskawił byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego i byłych funkcjonariuszy biura skazanych za działania w tzw. "aferze gruntowej. "Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej postanowieniem z 16 listopada 2015 roku zastosował prawo łaski wobec 4 osób – korzystając z prerogatywy określonej w art. 139 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej" - poinformowano w komunikacie na stronie Kancelarii Prezydenta. Chodzi właśnie o Kamińskiego i byłych funkcjonariuszy CBA: Macieja Wąsika, Grzegorza Postka i Krzysztofa Brendela.
W marcu tego roku Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście skazał na kary więzienia b. szefów CBA, w tym Mariusza Kamińskiego (3 lata więzienia i 10-letni zakaz zajmowania stanowisk), m.in. za przekroczenie uprawnień i nielegalne działania operacyjne CBA przy "aferze gruntowej" w 2007 r. Proces dotyczył operacji CBA z lata 2007 r. CBA zakończyło tę operację specjalną wręczeniem Piotrowi Rybie i Andrzejowi K. tzw. kontrolowanej łapówki za "odrolnienie" gruntu na Mazurach w kierowanym przez Andrzeja Leppera ministerstwie rolnictwa. Finał akcji miał utrudnić przeciek, wskutek czego z rządu odwołano szefa MSWiA Janusza Kaczmarka.
Drugą kontrowersyjną decyzją była zmiana Regulaminu Sejmu dostosowująca komisje do ministerstw nowego rządu. Przy okazji posłowie przegłosowali też propozycję PiS, by w sejmowej komisji służb specjalnych zasiadało maksymalnie siedmiu posłów, o dwóch mniej niż w poprzedniej kadencji, a także by znieść zasadę rotacyjnego przewodniczenia speckomisji. Wywołało to sprzeciw opozycji, a szczególnie Polskiego Stronnictwa Ludowego, którego przedstawiciel nie znalazł się w speckomisji.
...
Kobiecina bredzila co jej napisali. Jest to zalosne. Przestanmy sie nia zajmowac. Ten belkot byl nieistotny.
Prawdziwe ekspose bylo wczoraj z Kaminskim. Ono tyle mowi ze wiecej nie potrzeba. Wszystko jasne.
Widzimy jakim klamstwem byl imbecylny belkot Wyborczej ze mamy demokracje. NIE MAMY! PO 25 LATACH NIE MA! Teraz faktycznie idzie w kierunku Rosji. Zasmierdzialo ruskimi standardami.
Prof. Ćwiąkalski o ułaskawieniu Kamińskiego: prezydent nie jest carem
Karolina Gawlik
Redaktor Onet Wiadomości
Prof. Zbigniew Ćwiąkalski - Rafał Malko / Agencja Gazeta
Po decyzji prezydenta Andrzeja Dudy o ułaskawieniu byłego szefa CBA, a obecnego koordynatora ds. służb specjalnych, opinie ekspertów co do jej zgodności z prawem są różne. Niektórzy uważają, że wyrok Kamińskiego nie musiał być prawomocny. W rozmowie z Onetem prof. Zbigniew Ćwiąkalski mówi jednak, że choć kodeks karny nie reguluje sytuacji, w których prezydent może skorzystać z prawa łaski, to jasno określa procedury, a te mówią, że powinien się on zwrócić do uzasadnienia sądów orzekających i Prokuratora Generalnego. Jest to niemożliwe, gdy nie zapadł prawomocny wyrok. – Andrzej Duda poszedł na całość. To inne prawo, inna sprawiedliwość – mówi.
Andrzej Duda ułaskawił Mariusza Kamińskiego, mimo że jego wyrok się nie uprawomocnił. Słyszymy sprzeczne opinie prawników dotyczące tego, czy prezydent mógł tak zrobić.
REKLAMA
Przepisy prawa tego nie przewidują. Kodeks postępowania karnego jasno mówi o prawomocnym wyroku. Decyzja o ułaskawieniu następuje wtedy, gdy jest już stanowisko orzekających wcześniej sądów, a następnie Prokuratora Generalnego. Aleksander Kwaśniewski już raz złamał tę zasadę, ułaskawiając Zbigniewa Sobotkę (polityk lewicy zamieszany w aferę starachowicką – red.) bez zwrócenia się właśnie do Prokuratora Generalnego, z tym że wówczas wyrok był prawomocny. Teraz mamy do czynienia z całkiem nową sytuacją.
Sytuacją budzącą obawy?
Jeśli prezydent nie czeka na orzeczenie drugiej instancji, to w takim razie mógłby też wydać zaświadczenie o nietykalności w każdym momencie postępowania czy też dać komuś zaświadczenie, że nie może być ścigany. To sygnał dla obywateli, że sami nie muszą respektować prawa.
Prawo łaski, nawet jeśli nadużywane, to wciąż konstytucyjne prawo prezydenta.
Prezydent może stosować prawo łaski według własnego uznania, zamienić karę lub całkowicie ją darować, ale nie stawiać się ponad wymiarem sprawiedliwości. To pozostałość po prawie władcy do ułaskawienia, ale prezydent nie jest carem ani królem, więc powinien obracać się w granicach państwa prawa. Kodeks karny nie mówi, w jakich sytuacjach prezydent może lub nie ułaskawić, ale klarownie przewiduje procedurę.
W takim razie, co teraz mogą zrobić obywatele czy politycy?
Sejm mógłby postawić prezydenta przed Trybunał Stanu, czego oczywiście nigdy w życiu nie zrobi.
Andrzej Duda wie, że narusza procedury? Sam przecież jest prawnikiem z wykształcenia.
Tę decyzję podejmował jako polityk, nie jako prawnik.
Usłyszałam dziś argument, że prawo łaski zawsze ma trochę charakter polityczny.
Wprost przeciwnie. Wyjątkiem była decyzja Kwaśniewskiego, teraz widzimy jej kontynuację. To całkowite pójście na całość. Inne prawo, inna sprawiedliwość. Tak zresztą było w 2007 roku, kiedy CBA stosowało środki, do których nie miało uprawnień.
Skoro procedury nie mają znaczenia, to czy nie jest tak, że Kamiński bez względu na ostateczny wyrok sądu, zostałby ministrem w rządzie Beaty Szydło?
Oczywiście, że tak, ale jakby wybory wygrała każda inna partia i powołałaby ministra z wyrokiem, to wyobraźmy sobie, jakie komentarze oburzenia płynęłyby z kręgu PiS. Dokładnie tak, jak było po ułaskawieniu Sobotki.
...
To jest Rosja. PiS jest sowiecki. Nawet jesli prezydent moze ulaskawic wyrok nieprawomocny to nie anuluje procesu. Proces dalej trwa. Czekamy na ostateczny wyrok. To jest prawo łaski a nie anulowania procesu. Jesli skrajnie dziwacznie naginamy prawo to interretacja moze byc tylko taka ze ulaskawil wyrok 1 (czy ktora to byla?) instancji. ALE NIE DRUGIEJ! Nie moze byc tak ze proces zostanie anulowany. URZAD MA PRAWO DO TEGO DO CZEGO MA PRAWO! Inaczej niz obywatel ktory ma prawo do tego do czego ma prawo ORAZ DO TEGO CO NIE JEST ZABRONIONE! Prezydent nie ma mozliwosci kasowania procesu ktory ma sie odbyc. W ogole to bylby absurd.
Duda zmalał w oczach. Kompletna kompromitacja I TO JESZCZE PRAWNIK! Ja nie studiowalem prawa a widze ze moge wykladac! Nie studiowalem oczywiscie na uczelni. Oczywiscie nie znaczy to ze w ogole. Klamstwo jest tak powszechne ze musialem wszystko poznac bo ,,eksperci" to oszusci.
Prawnicy: proces Mariusza Kamińskiego powinien trwać
Jacek Gądek
Dziennikarz Onetu
Andrzej Duda i Mariusz Kamiński - PAP
Koordynator ds. służb specjalnych Mariusz Kamiński (PiS) został ułaskawiony przez prezydenta, zanim zapadł w jego sprawie prawomocny wyrok. Tak według konstytucjonalisty dr. Ryszarda Piotrowskiego, jak i zdaniem warszawskiego adwokata z kancelarii prawnej specjalizującej się w największych sprawach sądowych w kraju, proces Kamińskiego powinien się toczyć dalej. Jeśli jednak zapadłby wyrok skazujący, to żadna kara nie może byłego szefa CBA spotkać.
Prezydent Andrzej Duda ułaskawił Mariusza Kamińskiego, który nie został skazany prawomocnie. To pierwsza taka sytuacja w historii III RP. Prawo łaski prezydenta jest w zasadzie nieograniczone (nie może zostać ułaskawiony tylko skazany przez Trybunał Stanu). Konstytucja mówi bowiem w art. 139: "Prezydent Rzeczypospolitej stosuje prawo łaski. Prawa łaski nie stosuje się do osób skazanych przez Trybunał Stanu".
REKLAMA
Z prawa łaski Andrzej Duda skorzystał w czterech przypadkach: Mariusza Kamińskiego, Macieja Wąsika, Grzegorza Posteka i Krzysztofa Brendela. Zostali oni nieprawomocnie w I instancji skazani ws. afery gruntowej. Wyrok ten - bardzo surowy: trzy lata więzienia dla Kamińskiego - wzbudził wielkie kontrowersje, a w środowisku PiS został uznany za polityczny. Czterej oskarżeni zwrócili się do Andrzeja Dudy o ułaskawienie, a wcześniej odwołali się od wyroku do II instancji. Prezydent zdecydował już o skorzystaniu z prawa łaski.
Co w tej sytuacji oznacza to dla procesu karnego, który jest w toku? Wedle zgodnej opinii rozmówców Onetu - dr. Piotrowskiego i warszawskiego adwokat z kancelarii prawnej specjalizującej się w największych sprawach sądowych w kraju (z uwagi na dobro osób, które reprezentuje, nie podajemy jego personaliów) - proces powinien trwać i zakończyć się wydaniem wyroku.
Na www Prezydenta RP na razie znajduje się informacja, że "istotą tego uprawnienia (prawa łaski) jest całkowite lub częściowe uwolnienie skazanego od skutków karnych prawomocnego wyroku sądu". Konstytucjonalista dr Ryszard Piotrowski w rozmowie z Onetem podkreśla jednak, że "prezydent ma prawo postanowić: ułaskawiam konkretnego oskarżonego, jeśli zostanie on skazany". - Nie wstrzymuje to jednak postępowania sądowego. Niesłychanie ważną rzeczą jest dokończenie procesu i ustalenie prawdy. Przerwanie procesu tworzyłoby zły wzór dla podobnych sytuacji w przyszłości - dodaje.
W opinii konstytucjonalisty "prezydent korzystając z prawa łaski wobec osoby, która nie została skazana prawomocnie, deklaruje, że władza wykonawcza nie wykona wyroku". - Prezydent nie ma bowiem uprawnień w zakresie władzy sądowniczej i nie może ingerować w proces karny, nie może też człowieka niewinnego czynić winnym i odwrotnie. Prezydent nie może też pozbawić prawa do sądu tak oskarżonego, jak i pokrzywdzonych oraz obywateli, którzy mają prawo dowiedzieć się, czy przestępstwo miało miejsce. Odstąpienie przez sąd od ustalania prawdy czyniłoby z Polski postpaństwo, w którym nie wiadomo, co jest prawdą, a co nie, bo liczyć by się miała tylko narracja. W tej sprawie mogłyby funkcjonować dwie narracje, bez rozstrzygania, która jest prawdziwa - stwierdza dr Piotrowski.
Z kolei adwokat z warszawskiej kancelarii stwierdza, że sprawa ułaskawienia kogoś, kto nie został prawomocnie skazany, jest o tyle problematyczna, że dotychczas nie było takiego precedensu w Polsce.
Według tego prawnika podstawą rozwiązania problemu ułaskawienia m.in. Mariusza Kamińskiego jest wyjaśnienie, czym w istocie jest prawo łaski. - Czy prezydent na mocy tego prawa może stwierdzić, czy ktoś jest winny i popełnił przestępstwo, bądź jest niewinny? Czy głowa państwa może jedynie darować komuś karę, bez wnikania w kwestię winy? Sąd, rozpatrując apelację od wyroku I instancji, będzie zatem musiał ocenić, czy wydać swój wyrok co do istoty sprawy, czy uznać, że akt łaski prezydenta kończy proces bez ustalania, czy doszło do przestępstwa i umorzyć postępowanie - tak adwokat opisuje dylemat sądu.
Jego zdaniem prezydent nie może decydować, czy ktoś popełnił przestępstwo, a zatem proces Kamińskiego powinien się toczyć dalej. - Sąd ma ustalić prawdę: czy prawo zostało złamane, czy nie. Prezydent w istocie zdecydował więc, że bez względu na to, czy przestępstwo miało miejsce, czy nie i tak wyrok ma nie zostać wykonany. Możliwe jest jednak, że wcześniej sąd II instancji zwróci się do Sądu Najwyższego z zapytaniem prawnym, co w tej sytuacji należy zrobić. Sędziowie nie powinni jednak uciekać od odpowiedzialności za rozwiązanie sprawy, która ma polityczny kontekst - mówi mecenas.
A co jeśli sąd apelacyjny uzna winę Mariusza Kamińskiego i trzech innych osób, wobec których prezydent zastosował prawo łaski przed prawomocnym wyrokiem? - Nawet jeśli sąd podtrzyma wyrok i karę więzienia, to kara nie zostanie wymierzona. Osoby skazane będą jednak miały status osób skazanych prawomocnym wyrokiem sądu, co będzie stanowić przeszkodę dla ich dalszej kariery politycznej - ocenia.
Adwokat zwraca też uwagę na możliwość faktycznego zawieszenia procesu: - Mariusza Kamińskiego aktualnie chroni immunitet formalny. Jeśli jednak postępowanie karne zostało wszczęte jeszcze przed wyborem na posła, to Sejm może zażądać od sądu, aby proces został wstrzymany.
Doktor Ryszard Piotrowski dodaje: - Żądanie Sejmu, aby proces karny został zawieszony, może zaistnieć, ale byłoby ono dyskusyjne, bo Sejmowi powinno zależeć na wyjaśnieniu wątpliwości co do winy posła. Jeśli przyjmiemy, że prezydent mógł zastosować prawo łaski i jest ono skuteczne, to traci sens zawieszanie procesu. Immunitet ma bowiem służyć obronie praw Sejmu, a nie uniemożliwieniu ustalenia prawdy materialnej.
...
Duda skonczyl sie jako prawnik wycinajac taki numer. Niedopuszczalny u prawnika. Jedyna interpretacja jest taka ze gdy zapadnie prawomocny wyrok to Kaminski musi isc siedziec bo ulaskawienie dotyczy tylko poprzedniego wyroku.
Bo prezydent:
Nie moze anulowac procesu.
Nie moze ulaskawic kogosc na przyszlosc przewidujac ze go skaza. Absurd.
Czyli ulaskawienie nie dziala naprzod tylko wstecz. Tak jak skazanie nie dziala naprzod. Skazuje cie bo kiedys popelnisz przestepstwo.
Kompromitacja prawna calkowita.
Polacy źle oceniają ułaskawienie Mariusza Kamińskiego przez prezydenta Andrzeja Dudę
19 listopada 2015, 23:00
Ponad 60 proc. Polaków krytykuje decyzję prezydenta Andrzeja Dudy o ułaskawieniu Mariusza Kamińskiego – tak wynika z sondażu przeprowadzonego przez Millward Brown dla Faktów TVN i TVN24.
Prezydent Duda w środę ułaskawił byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego i byłych funkcjonariuszy biura skazanych za działania w tzw. aferze gruntowej. Zastosowanie aktu łaski przez prezydenta podzieliło polityków, prawników i konstytucjonalistów. W sondażu Millward Brown dla Faktów TVN i TVN24 w sumie aż 61 proc. Polaków oceniło tę decyzję źle. Wśród ankietowanych 39 proc. oceniło ten akt łaski bardzo źle, zaś 22 proc. – źle. Dobrze oceniło ułaskawienie Kamińskiego 28 proc. ankietowanych (17 proc. – raczej dobrze, zaś 11 proc. – dobrze). Wśród badanych 11 proc. nie miało w tej sprawie zdania.
- Postanowiłem uwolnić wymiar sprawiedliwości od sprawy Mariusza Kamińskiego, która zawsze byłaby postrzegana jako polityczna - powiedział prezydent Andrzej Duda, uzasadniając swoją decyzję o ułaskawieniu byłego szefa CBA.
- Wymiar sprawiedliwości nie potrafi skazać bandytów z Pruszkowa, nie potrafi skazać ludzi zamieszanych w procedery łapówkarskie, a z drugiej strony wymierza drakońskie kary ludziom, którzy chcą budować w Polsce silne państwo, którzy walczą z korupcją - powiedział prezydent. - Ja się z takim czymś nie zgadzam - dodał.
W oświadczeniu Kamiński napisał, że traktuje decyzję prezydenta o ułaskawieniu jako „symbol przywracania podstawowego poczucia sprawiedliwości, uczciwości i przyzwoitości w życiu publicznym”. „Jestem przekonany, że jednoznaczne stanowisko prezydenta służy interesowi publicznemu” – napisał Kamiński.
Zobacz również: Sondaż Ipsos: ponad połowa Polaków przeciw ułaskawieniu Kamińskiego przez prezydenta.
...
Trzeba obalic ta klike. Ale oczywiscie nie po to aby wrocili parszywcy z PO i Wyborczej. To oni doprowadzili ze mamy tych swirow. PO i Wyborcza trzeba wygasic. TRZEBA NOWYCH LUDZI! I skonczyc z systemem okraglostolowymw ktorym rzadza kliki a demokracji nie ma. Jak mowilem PiS bedzie łajnem na ktorym wyrosnie zboze.
Roman Giertych: Mariusz Kamiński może stracić mandat poselski
20 listopada 2015, 00:25
Mariusz Kamiński może stracić mandat poselski - twierdzi Roman Giertych, komentując na Facebooku postanowienie prezydenta Andrzeja Dudy o ułaskawieniu dla posła PiS. Konstytucjonalista dr Ryszard Piotrowski twierdzi, że postępowanie wobec Kamińskiego powinno toczyć się dalej, ponieważ konstytucja mówi, że prezydent stosuje prawo łaski, ale ponieważ nie jest organem władzy sądowniczej "nie może ustalać prawdy i winnego uczynić niewinnym".
Według Giertycha jeżeli sąd uzna postanowienie prezydenta, to wyrok I instancji stanie się prawomocny. Ułaskawienie prezydenta w tym przypadku oznacza wstrzymanie wykonania kary. Jednak na podstawie kodeksu wyborczego (art. 247) Mariusz Kamiński straci prawo wybieralności i tym samym utraci mandat poselski - tłumaczy polityk.
Mariusz Kamiński może stracić mandat poselski.Prezydent wydał postanowienie o ułaskawieniu Mariusza Kamińskiego. Co to...
Posted by Roman Giertych - strona oficjalna on 18 listopada 2015
Los Mariusza Kamińskiego w rękach brata Andrzeja Leppera
Los Kamińskiego w rękach Leppera.Historia potrafi być przewrotna. Jak się okazało od wyroku skazującego Kamińskiego...
Posted by Roman Giertych - strona oficjalna on 18 listopada 2015
Mariusz Kamiński i... bunga bunga
Mariusz Kamiński i bunga bunga.Co łączy naszego nowoniewinnego szefa służb specjalnych z aferą bunga bunga? Pozornie...
Posted by Roman Giertych - strona oficjalna on 17 listopada 2015
Czy prezydent miał prawo ułaskawić Mariusza Kamińskiego?
Ułaskawienie Mariusza Kamińskiego przez Andrzeja Dudę budzi ogromne kontrowersje również w gronie prawników. "Nie można ułaskawić niewinnego", twierdzą niektórzy. Wyrok sądu pierwszej instancji, w sprawie tzw. afery gruntowej nie jest prawomocny. Dlatego decyzja prezydenta o ułaskawieniu jest kwestionowana.
- Zgodnie z konstytucyjną zasadą domniemania niewinności niewinnym jest każdy, kto nie został skazany prawomocnym wyrokiem; nie można zatem ułaskawić niewinnego - tłumaczy konstytucjonalista prof. Marek Chmaj. Czyli prezydent ułaskawił osobę nieskazaną prawomocnym wyrokiem sądu, tym samym naruszył prawo. Chmaj uważa, że w tym przypadku "ułaskawienie byłoby bezskuteczne, a postępowanie apelacyjne powinno się dalej toczyć".
Także rzecznik Prokuratora Generalnego Mateusz Martyniuk podkreśla, że akt łaski ma zastosowanie tylko do prawomocnie skazanych.
- Przepisy regulujące kwestie ułaskawienia zawarte są w dziale XII Kodeksu postępowania karnego zatytułowanego "Postępowanie po uprawomocnieniu się orzeczenia". Sam tytuł wskazuje, że ułaskawienie dotyczy osoby skazanej prawomocnym orzeczeniem sądowym - powiedział Martyniuk.
Konstytucjonalista dr Ryszard Piotrowski twierdzi z kolei, że postępowanie dotyczące Mariusza Kamińskiego powinno toczyć się dalej. - Ułaskawienie oznacza tylko tyle, że prezydent deklaruje w tym momencie, że skutki wyroku nie zostaną zrealizowane - powiedział w TVN24 Piotrowski.
- Konstytucja mówi, że prezydent stosuje prawo łaski, ale ponieważ nie jest organem władzy sądowniczej, "nie może ustalać prawdy i winnego uczynić niewinnym" - wyjaśnia Piotrowski. Jego zdaniem postępowanie powinno toczyć się dalej.
W jego przekonaniu nie można przyjąć, że prezydent może w każdym stadium postępowania karnego ułaskawić każdego. - To jest kompetencja, której nie można interpretować rozszerzająco ze względu na zasadę podziału władz i ze względu na to, że prezydent nie jest organem władzy sądowniczej - dodał. Jak powiedział, w przypadku prawomocnego wyroku skazującego i braku ułaskawienia zgodnie z konstytucją, Mariusz Kamiński straciłby mandat posła oraz immunitet.
....
To jest prawny absurd. Sad ma przerwac teraz proces w polowie?
Jacek Michałowski: Kancelaria zapłaciła 30 tysięcy złotych za noclegi pana Dubienieckiego
Jacek Michałowski - Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
"Kancelaria na początku mojego urzędowania zapłaciła 30 tysięcy złotych za noclegi pana Dubienieckiego w hotelu »Klonowa«. Kancelaria płaciła za noclegi osób, które nie powinny tam mieszkać. (...) Za czasów Lecha Kaczyńskiego kancelaria zbudowała salę kinową za 2 mln złotych, która kompletnie nie jest używana" – wyliczał w trakcie audycji w RMF FM były szef kancelarii Bronisława Komorowskiego Jacek Michałowski.
Jacek Michałowski opowiadał również, że w kancelarii zostały znalezione szafy pancerne "po Antonim Macierewiczu". – Znaleźliśmy w zamkniętych magazynach kilka szaf pancernych, które Antoni Macierewicz wykorzystywał wtedy, kiedy zajmował się likwidacją WSI. Za grube pieniądze musieliśmy je otwierać, bo nie przekazano nam kluczy. Trzeba było je rozwiercić. Okazało się, że nic tam nie było – opowiadał Michałowski.
REKLAMA
Michałowski: nie zgadzam się z oceną raportu otwarcia Kancelarii Prezydenta Dudy
Nie zgadzam się z oceną zawartą w raporcie otwarcia przygotowanym przez Kancelarię Prezydenta Andrzeja Dudy – oświadczył przed kilkoma dniami Michałowski.
Kancelaria Prezydenta Andrzeja Dudy opublikowała w czwartek raport otwarcia, który krytycznie ocenia sposób zarządzania urzędem za czasów prezydentury Bronisława Komorowskiego. Wśród zarzutów pojawia się: nieuzasadnione wydatki, możliwość zniszczenia lub przywłaszczenia mienia należącego do Kancelarii Prezydenta. Najsłabszym elementem według raportu było planowanie w zakresie działań i finansów.
– Większość z tego, co usłyszałem, i tyle, na ile udało mi się przejrzeć ten raport, to jest to ocena – złe planowanie, zła gospodarka. Oni mają taką ocenę, ja mam zupełnie inną ocenę – podkreślił Michałowski. Jak zapewnił, Kancelaria Prezydenta Komorowskiego robiła "wszystko w najlepszej wierze, tak jak umiała i było to robione dobrze".
– Nie zgadzam się z tą oceną – dodał Michałowski.
Odniósł się także do konkretnych zarzutów, m.in. tych dotyczących prezydenckiej rezydencji w Klarysewie, która – jak mówiła – szefowa kancelarii Dudy Małgorzata Sadurska – została bez mebli. – Byłem w Klarysewie w 2010 czy 2011 roku i to wtedy był dość zapuszczony budynek, który nie nadawał się do użytku. Nie nadawał się do przyjmowania przedstawicieli innych państwa – powiedział Michałowski.
Prezydencki minister Andrzej Dera zapowiedział, że kancelaria złoży zawiadomienie do prokuratury w sprawie stanu rezydencji w Klarysewie.
W raporcie jest mowa też o zagubionych zestawie i części drugiego zestawu mobilnego niejawnego systemu Sieci Łączności Rządowej CATEL, będących w posiadaniu szefa gabinetu prezydenta oraz szefa Kancelarii Prezydenta.
Michałowski powiedział, że nieodnaleziony został tzw. token do jednego z telefonów komórkowych, ale – jak zapewnił – rozmawiał w tej sprawie z ABW. – Mówili, że to nie jest wielki problem, nie zagraża to bezpieczeństwu państwa" – relacjonował.
Inny z zarzutów zawartych w raporcie dotyczył umów-zleceń w ramach Prezydenckiego Programu Eksperckiego. Michałowski – zgodnie z raportem – miał między 20 lipca a 5 sierpnia 2015 podpisać umowy-zlecenia w ramach Prezydenckiego Programu Eksperckiego (zajmującego się m.in. prowadzeniem prac analitycznych) na kwotę blisko 200 tys. zł.
– Program ekspercki był od czterech lat. W jednym roku udało się nam wyselekcjonować więcej osób, w drugim mniej i stąd różne koszty. To był otwarty konkurs na współpracę z kancelarią i w warunkach tego konkursu było zapisane, że będą przez rok współpracować z Kancelarią Prezydenta. Nie miałem moralnego prawa w połowie kontraktu go przerwać i podpisałem z nimi umowę do końca roku – wyjaśnił Michałowski.
Autorzy dokumentu stwierdzają, że przyjęta od 24 maja do 6 sierpnia praktyka zatrudniania pracowników i przyznawania nagród pozostawała w sprzeczności z możliwościami planu finansowego kancelarii. W tym okresie podwyżki otrzymało 15 pracowników kancelarii, a nagrody 328 osób. Łączna kwota nagród przyznanych od maja do sierpnia wyniosła blisko 1,5 mln zł. W tym samym czasie 8 pracownikom zmieniono umowy terminowe na umowy na czas nieokreślony, zatrudniono sześciu pracowników, 14 pracowników otrzymało awans (w tym 5 przed rozwiązaniem stosunku pracy). Do pracy w kancelarii wróciły osoby zatrudnione w sztabie wyborczym poprzedniego prezydenta i otrzymały podwyżki.
"Jeśli chodzi o umowy o pracę – powiedział Michałowski – to ci ludzie pracują w kancelarii, te pieniądze są w kancelarii i do końca roku będą wypłacane. Zlikwidowaliśmy też dwa biura i odprawy to kolejne koszty" – dodał.
Odnosząc się natomiast do wydania 1,5 mln złotych na nagrody, Michałowski ocenił, że "w momencie, gdy kończy się kadencja, normalne jest, że wypłaca się ludziom nagrody za dotychczasowy czas współpracy". "Nie widzę nic zdrożnego w tym, że zdecydowałem o wypłacie nagród pracownikom na zamknięcie naszej pracy" – powiedział.
...
TERAZ DOPIERO MOWICIE? W CO WY GRACIE?
Bronisław Komorowski: mogliśmy napisać wstrząsający raport o tym, co zastaliśmy po moim poprzedniku
akt. 23 listopada 2015, 11:14
- Jest coś szalenie niepokojącego w próbie dyskredytowania poprzednika przez obecnie sprawujących władzę w kancelarii prezydenta. Świadczy to nie tylko o złym stylu uprawianej polityki, ale o złym zamiarze. Mogliśmy napisać bardziej wstrząsający raport o tym, co zastała moja ekipa w roku 2010, ale doszliśmy do wniosku, że nie wypada - mówił były prezydent Bronisław Komorowski w #dziejesienazywo.
B. prezydent zastanawiał się, skąd "ta troska nowej władzy o Klarysew". - Tak jakby chcieli przywrócić tam siedzibę pierwszego sekretarza. Raport nie jest podpisany przez nikogo. Brakuje w nim odniesienia do raportu NIK, który za każdym razem wystawiał nam laurkę - podkreślał Komorowski.
Jego zdaniem willa w Klerysewie jest obiektem nieprzydatnym, z którego od dawna nikt nie korzystał, w związku z czym pełniła funkcję magazynu na niepotrzebne rzeczy. - Nic tam nie zniknęło. To kłamliwy, politycznie motywowany wymysł osób z nowej kancelarii prezydenta. Wszystkie działania były podejmowane zgodnie z przepisami - podkreślał b. prezydent.
Dziwił się, dlaczego poprzednia kancelaria prezydenta Lecha Kaczyńskiego nie tylko "nie inwestowała żadnych pieniędzy w Klarysew, ale również wpychała niepotrzebne meble i sprzęty do magazynów, bo nie miała odwagi ich skasować".
Komorowski przyznał, że w planach było pozbycie się Klarysewa. - Sam obiekt jest byle jaki, ale działka jest bardzo ekskluzywna. Stąd problem - mówił.
Katarzyna Adamiak-Sroczyńska, dyrektor biura prasowego kancelarii prezydenta Andrzeja Dudy, poinformowała w ub. tygodniu, że pismo ws. willi w Klarysewie będzie złożone do prokuratury. Szefowa kancelarii Dudy Małgorzata Sadurska mówiła, że prezydencka posiadłość "została ogołocona z mebli i całego wyposażenia".
...
TO DLACZEGO NIE NAPISALISCIE BARANY! JESTESCIE ZERAMI POD KAZDYM WZGLEDEM! SZOK KTO NAMI RZADZI!
Andrzej Dera o ułaskawieniu Mariusza Kamińskiego: prezydent ma prawo łaski, więc mu wolno
23 listopada 2015, 20:36
- W sądzie okręgowym leży apelacja Mariusza Kamińskiego. Co sąd powinien z nią zrobić? - zapytała Monika Olejnik w programie "Kropka nad i" Andrzeja Derę, ministra w Kancelarii Prezydenta. - Moim zdaniem sąd nie powinien jej rozpatrywać, ponieważ pan Prezydent zastosował prawo łaski - odparł minister Dera.
Prowadząca program przypomniała, że nie wszyscy prawnicy zgadzają się z takim stanowiskiem, twierdząc, że prezydent może zastosować prawo łaski jedynie w stosunku do osoby skazanej prawomocnym wyrokiem. Przytoczyła między innym zdanie w tej kwestii prezesa Trybunału Konstytucyjnego, prof. Andrzeja Rzeplińskiego.
- A w oparciu o jaki przepis prof. Rzepliński to mówi? Prof. Rzepliński, który jest prezesem TK, podważa zapisy Konstytucji. Przepis art. 139 jest bardzo prosty - prezydent ma prawo łaski. Więc po prostu mu wolno - stwierdził Andrzej Dera. - W komentarzach do konstytucji wybitni specjaliści piszą, że prezydent na każdym etapie postępowania sądowego może ułaskawić każdą osobę - dodał.
Na ripostę, że nie tylko prof. Rzepliński uważa, że prezydent nie miał prawa ułaskawiać osoby skazanej nieprawomocnym wyrokiem, prezydencki minister zasugerował, że "prof. Zoll, prof. Stępień, prof Rzepliński, jako byli i obecni sędziowie Trybunału, mogą nie być do końca obiektywni w tej sprawie."
- Prezydent uznał, że nie może być tak, że ci, którzy brali łapówki, są wolni. A ci, którzy ścigali, są skazani - dodał Dera.
- Prosiliśmy PO o opinie do projektów ustaw. Oni mówili, że nie trzeba. Skoro PO nie musiała, to domyślam się, że PiS też nie musi - odparł minister Dera, pytany dlaczego PiS odrzucił wniosek PO o możliwość zapoznania się opiniami konstytucjonalistów w sprawie nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym.
Na pytanie, co zrobi prezydent, gdy okaże się, że wybór dwóch sędziów Trybunału przez Sejm poprzedniej kadencji był jednak zgodny z Konstytucją, odparł, że prezydent ich zaprzysięgnie. Dodał jednak, że ma nadzieję, że tak się nie stanie.
- Sejm poprzedniej kadencji nie powinien wybrać pięciu sędziów. Nie powinien nawet wybrać trzech. Powinien się wstrzymać z decyzją - stwierdził prezydencki minister.
...
Gdzie prezydent ma prawo do przerywania procedury sadowej?