Jedzenie produkowane w fabryce ?!
Serwis znalezionych frazAshley...
Mięso z drukarki? To możliwe
Amerykańska firma Modern Meadow zamierza zrewolucjonizować rynek mięsny. Założone przez ojca i syna przedsiębiorstwo będzie drukować wieprzowinę za pomocą tzw. "biodrukarek" 3D.
Założony przez Gabora Forgacsa i jego syna Andreasa rodzinny biznes wyniesie technologię drukowania 3D na zupełnie nowy poziom. Proponowane przez nich rozwiązanie może zrewolucjonizować światowy rynek.
Pomysł wydaje się być na tyle interesujący, że wsparł go Peter Thiel, jeden z najbardziej znanych inwestorów Doliny Krzemowej, współzałożyciel Paypala oraz wczesny inwestor Facebooka. Mężczyzna zainwestował już w firmę 350 tys. dolarów.
Obiekty, które przeznaczone są do druku trójwymiarowego obrabiane są najpierw cyfrowo. Aby taka struktura mogła być następnie drukowana warstwa po warstwie istnieje potrzeba starannego kontrolowania dysz atramentowych. W przypadku "biodrukarek" tusz służący do produkcji przedmiotów zawierać będzie komórki macierzyste.
Metoda drukowania 3D wykorzystywana jest od wielu lat do produkcji biżuterii, zabawek, mebli, samochodów a nawet fragmentów broni. Niektórzy naukowcy mogą z powiedzeniem "wydrukować" np. czekoladę.
Ale prof. Gabor Forgacs z Uniwersytetu Missouri twierdzi, że wykorzystywanie komórek macierzystych w tej technice jest o wiele bardziej skomplikowane niż stworzenie zwykłego batonika. - Trzeba pamiętać, że pracujemy na żywym materiale, te komórki żyją w momencie drukowania - tłumaczy naukowiec.
Naukowcom udało się wydrukować prototyp, ale nie nadaje się on jeszcze do konsumpcji.
Proces biodrukowania
Aby uzyskać materiał, bio-inżynierowie pobierają go od zwierząt stosując biopsję. Komórki macierzyste mogą się replikować, gdy przybędzie ich wystarczająco dużo wprowadzane są do specjalnej biokasety.
Zamiast tradycyjnego tuszu, do drukarek wprowadza się kartridż, który zawiera tzw. biotusz złożony z setek tysięcy żywych komórek. Po wydrukowaniu żądanego kształtu, cząstki łączą się tworząc żywą tkankę.
Proces ten jest podobny do drukowania sztucznych narządów do przeszczepów - ale wynik tego eksperymentu może równie dobrze skończyć na patelni.
....
Ciekawe . Juz niedlugo jedzenia nie bedzie wytwarzalo rolnictwo tylko ... przemysl ! Kolejny pomysl literatury fantastycznej staje sie faktem !
Pomysł naukowców: będziemy uprawiać "rybne rośliny"
Po co odławiać ryby, skoro to, co w nich najcenniejsze, można wyhodować w roślinach? Oto nowy pomysł speców od inżynierii genetycznej, który może zrewolucjonizować rynek.
Naukowcy z brytyjskiego Rothamsted Research wpadli na ciekawy pomysł. Dzięki stworzonym przez nich rozwiązaniom będzie można hodować rośliny bogate w kwasy tłuszczowe omega-3, czyli te, w które bogate jest mięso ryb oceanicznych. Okazuje się, że dzięki odpowiedniemu zmodyfikowaniu genów, niektóre rośliny mogą stać się źródłem tego cennego dla naszego organizmu kwasu tłuszczowego.
Projekt - jak podaje BBC - miał od samego początku wsparcie finansowe brytyjskiego rządu. Teraz pierwsza uprawa "rybnych roślin"- a dokładniej chodzi o zmodyfikowanego lnicznika siewnego - właśnie została zapoczątkowana na polach w brytyjskim hrabstwie Hertfordshire. Rozwiązanie zadziałało w szklarni, pytanie czy zadziała w warunkach naturalnych? Tego nie wiadomo.
Naukowcy mają nadzieję, że ich odkrycie będzie w stanie wpłynąć na ilość odławianych ryb. Pomijając całą debatę o żywności modyfikowanej genetycznie, rozwiązanie brytyjskich naukowców stoi w sprzeczności z interesami całej branży opartej na rybołówstwie, która już dziś ma pod górkę.
Ryb w morzach i oceanach jest coraz mniej, organizacje jak Unia Europejska wprowadzają limity połowów. Do tego biznes zaczyna mocno iść w kierunku hodowli ryb. Dziś większość łososi norweskich, które dostępne są w sklepach pochodzi ze sztucznych hodowli, a ich mięso ma zaledwie śladowe ilości kwasów omega-3. Dzieje się tak, ponieważ mięso ryb oceanicznych wzbogaca się tymi kwasami, gdy ryby żywią się morskimi glonami. I to właśnie geny tych glonów posłużyły naukowcom do modyfikacji lnicznika.
Same kwasy omega-3 to dziś prawie osobny rynek suplementów diety i leków. A lista korzyści z przyjmowania tych kwasów jest bardzo długa i z roku na rok - dzięki badaniom - wydłuża się. Nic więc dziwnego, że rozwija się również rynek suplementów. Tylko w Stanach Zjednoczonych wartość rynku suplementów diety opartych na kwasach omega-3 przekracza mld dolarów.
Gdyby uprawa brytyjskich naukowców okazała się sukcesem, oznaczać to może duże zmiany dla całego rynku. Do gry wejdzie nowe i prawdopodobnie znacznie tańsze źródło kwasów. Być może również wpłynie to na zmniejszenie ilości poławianych ryb.
Zanim jednak "rybne rośliny" będą powszechnie uprawiane, przed naukowcami jeszcze długa droga. Do tego jeszcze musiałaby zapanować powszechna akceptacja dla żywności modyfikowanej genetycznie, z czym jest dziś duży problem. Nauka daje możliwości, a według wielu taka żywność to dziś szansa na wygraną walkę z głodem na świecie. Równie wielu jest też sceptyków.
...
Tylko zeby pozniej nie wyszly jakies patologie .
Boom na jedzenie z drukarek 3D. Amerykanie drukują czekoladę, a Hiszpanie pizzę i hamburgery
Nieopodal ulic Czekoladowej i Kakaowej w pensylwańskim Hershey znajduje się słynna fabryka słodyczy. Trwa w niej ciekawy eksperyment… 1 godzina 26 minut - tyle trwa wydrukowanie jednej czekoladki Kiss. Kształtowana jest w trzech wymiarach, projektowana na komputerze, a potem drukowana warstwa po warstwie.
Nie jest tajemnicą, że drukowaną żywność testuje też CIA. Nie chodzi tu jednak o agencję wywiadowczą, ale nowojorski Amerykański Instytut Kulinarny (CIA). W tych samych murach powstają wysublimowane kulinarne kreacje oraz cukrowe figury geometryczne i inne wymysły, które pewnego dnia mogą wylądować na naszych talerzach.
Z kolei Hiszpanie opracowali drukarkę do jedzenia o nazwie Foodini. Drukuje m.in. burgery z serem i pizzę z sosem pomidorowym. W tym roku otwarty zostanie pierwszy amerykański salon sprzedający Foodini.
Zasadniczo do druku 3D przemysł wykorzystuje przede wszystkim metal i plastik. Od czasów pierwszej drukarki tego typu zaprojektowanej przez 3D Systems w 1989 roku. Jedzenie drukuje się od niedawna.
...
Tylko czy okaże się zdrowe.
Norwegowie produkują sztuczny tłuszcz z drewna
- Shutterstock
Norweska biorafineria opracowała metodę, dzięki której przetwarza wióry z drewna na tłuszcz, którego można używać do produkcji lodów czy hot dogów. Smakuje tak samo, ale nie tuczy – informuje norweski serwis TheLocal.no.
Firma Borregaard uruchomiła już pierwszą swoją biorafinerię w USA w stanie Wisconsin. Produkuje w niej substancję nazwaną Sense-Fi. Jest to coś w rodzaju sztucznego błonnika. Została ona już zatwierdzona w Stanach Zjednoczonych.
REKLAMA
Substancja produkowana jest z wiór drewna, ma właściwości tłuszczu, w tym smak i zapach, jednak nie jest trawiona przez ludzki organizm, a to oznacza, że nie dostarcza energii i nie powoduje przyrostu wagi. Tego sztucznego tłuszczu można używać m.in. do produkcji lodów, majonezu czy hot dogów.
To o tyle ważne, że Norwegowie są jednym z narodów europejskich, które mają największy problem z otyłością. Według raportu Światowej Organizacji Zdrowia do 2030 roku aż 76 proc. mężczyzn w tym kraju będzie miało problem z nadwagą. Nieco lepsze prognozy dotyczą kobiet – w 2030 roku 58 proc. Norweżek ma cierpieć na nadwagę.
Borregaard pracowała nad Sense-Fi od dziesięciu lat. Opracowanie metody jej produkcji kosztowało kilka milionów dolarów.
W przyszłym roku firma planuje uruchomić kolejną fabrykę, tym razem na terenie Norwegii.
...
I prosze bardzo
Polscy naukowcy sterylizują przyprawy za pomocą plazmy
wyślij
drukuj
pl, dmilo | publikacja: 22.04.2016 | aktualizacja: 07:40 wyślij
drukuj
Wynalazek może okazać się bardzo przydatny w gastronomii (fot. flickr.com/ Jessica Spengler)
Rzadko zdajemy sobie sprawę z tego, że przyprawy – jak każdy inny produkt spożywczy – też wymagają sterylizacji. Rozwiązanie tego problemu zaproponował zespół naukowców z Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego – pisze „Dziennik Gazeta Prawna”.
Pochłaniacz tlenu przedłuży życie żywności
Urządzeniu do sterylizacji przypraw jednego nie sposób odmówić – jego opis brzmi futurystycznie. Maszyna bowiem rozprawia się z bakteriami skrytymi w pieprzu czy papryce za pomocą plazmy.
Plazma jest jednak znacznie mniej futurystyczna, niż mogłoby się wydawać. W rzeczywistości to po prostu zjonizowany gaz, obecny na co dzień wokół nas. Występuje np. w piorunach czy zorzy polarnej, a także w żarówkach energooszczędnych czy telewizorach plazmowych.
Pomimo że urządzenie znajduje się jeszcze w fazie testowej, to już cieszy się zainteresowaniem.
Dziennik Gazeta Prawna, PAP
...
Coraz wiecej techniki w naturze.