Mentalność niewolnicza .
Serwis znalezionych frazLinki
- Ashley...
- Wszystko na sprzedaż - mentalność radzieckiego pijaczka ...
- Przebito mi serce
- Teatr Strefa Ciszy Ĺźyczy"Smacznego!"
- Italia wraca do wĹasnej waluty !
- WolnoĹÄ w sieci ...
- ANKIETA
- ĹwiÄte zaĹoĹźycielki zakonĂłw z Polski !
- PokĂłj 1-osobowy na GĂłrczynie od LUTEGO!
- Ramadan Mubarak!
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- reszka.htw.pl
Ashley...
Warto zanalizowac mentalnosc roznych typow ludzi . Mentalnosc to sposob funkcjonowania mozgu w sytuacji spolecznej czlowiek . Czyli co on zrobi co pomysli co powie gdy wydarzy sie danasytuacja . Zauwazono ze czesto jest to reakcja automatycznai powtarzajaca sie . Zatem kieruje tym jakas zasada . I rozni ludzie wykazuja rozne rrakcje automatyczne . I to jest ta mentalnosc .
Przytoczmy tekst z internetu :
~transfoora : Był sobie kiedyś taki człowiek Józef Piłsudski, a oto jego wypowiedź na temat naszych "braci" zza wschodniej granicy: „…– Proszę nadal zachować przyjazne stosunki z Rosjanami, bo czy my chcemy, czy nie chcemy, czy lubimy, czy się brzydzimy, musimy z nimi żyć o miedzę,a to wcale nie jest łatwe ani proste…
Tylko uważajcie – po raz pierwszy Piłsudski użył zwrotu wy – ja ich znam dobrze i dawniej, niż wy ich znacie.
Pamiętajcie,że dusza Rosjanina, jeśli nie każdego, to prawie każdego, jest przeżarta duchem nienawiści do każdego wolnego Polaka i do idei wolnej Polski.
Oni są łatwi i zdolni do uczucia nawet wielkiej przyjaźni i będą was kochać szczerze i serdecznie, jak brata, dopóki nie poczują, że w sercu swoim jesteście wolnym człowiekiem i boicie się ich miłości, w której dominującym pierwiastkiem jest żądza opieki nad wami, inaczej mówiąc: władzy.
To jest skaza urodzeniowa ich duszy, dziedziczna i kilkusetletnia, za ich niewolę, za Tatarów,za Iwana, za opryczników, za odwieczne bunty topione we krwi.
Jeśli własna wolność jest nieosiągalna, wolność cudza wzbudza zawiść i odrazę. Jesteśmy od wieków zbyt bolesnym dla nich wzorem, zaprzeczeniem ich własnego losu. Obawiam się ,że dużo czasu upłynie, zanim oni zrozumieją, że nikt i nic, chyba śmierć, odbierze nam prawa do wolności…”
...
Nie znam kompletnie tego fragmentu . Widocznie apokryf bo i Pilsudski mial inny styl i inaczej formulowal mysli . Znam za to jego proste zdanie .
Bolszewicy nie mogac podniesc poziomu w Rosji beda go chcieli obnizyc na zewnatrz .
Chodzi o zrownanie . Juz oficjalnym haslem caratu bylo ,,odurit Polszu do urowienja Rassiji" . Czyli oglupic Polskę do poziomu Rosji . To mowi samo za siebie . Zetkneli sie w Polsce z nieslychanie wysokim poziomem . Podczas zaborow oczywiscie . I co robic ? OBNIZYC !
Jest to po prostu zawisc . Taka typowa podla . Skoro ja nie mam to niech on tez nie ma . Ludy jako zbiory jednostek maja cechy jednostek . Zawisc zbiorowa to suma zawisci mniejszych jednostkowych .
Zazdroscic mozna wszystkiego np. wolnosci . I tu juz mamy ceche niewolnika . Zazdrosci wolnemu i chce zeby on tez byl niewolnikiem . Tylko ze tradycyjny niewolnik byl fizycznie zniewolony i trudno sie dziwic . Roskanie sami sie zniewalaja . Samogwalt . A wiec mamy tu niewolnictwo mentalne .
Inna kwestia to ta ,,milosc" ktora polega na ,,opiece" . Tak ,,kochaja" Czeczenie . Jest to po prostu pożądliwość . Tak ,,kochaja" ze chca miec tylko dla siebie . Czyli zaborczosc ! Tak ZABORY ! To nie przypadek . Historia mowi to samo co zycie zwykle . Historie twprza zwykli ludzie . Tak jak mamy zaborczosc wzwiazku kobiety i mezczyzny tak i w polityce . To nie jest milosc . Kazdy zlodziej kocha wasz portfel . I jakkolwiek byly by to szczere i glebokie uczucia sa one zlem. A ,,milosc" tego rodzaju nie ma nic wspolnego z idea milosci .
Zatem mamy tu opis patologicznych stanow ludzkich wyniklych z grzechu . Stad Wielki Post aby z nimi walczyc . Bo inaczej z sumy grzechow robi sie grzech zbiorowy i panstwo zamienia sie w organizacje zbrodnicza . Rozwiazaniemnie jest rewolucja ktora pogarsza wszysyko a ewangelizacja ktora prowadzi Kosciol . Stad taka roznica miedzy Polska gdzie Kosciol glosi Boga a Rosja gdzie komuna zniszczyla wiare ... Stad rozkfit wszelkich patologii jednostek zbiorowosci panstwa . Grzech to droga do niewolnictwa.
Sondaż: dla 89 proc. Niemców 8 maja był dniem wyzwolenia
89 proc. Niemców uważa, że koniec wojny 8 maja 1945 roku był dniem wyzwolenia - podała Fundacja Koerbera. Odsetek osób, dla których koniec wojny oznaczał klęskę, zmalał z 34 proc. w 2005 r. do 9 proc.
Zmianie nastawienia do końca wojny towarzyszy większa gotowość do rozmawiania o doznanych w czasie wojny cierpieniach, przynajmniej w kręgu rodzinnym i znajomych. Dwie trzecie uczestników ankiety uważa, że temat ten przestał być tematem tabu. Jedna trzecia pytanych nigdy jeszcze nie rozmawiała o drastycznych wydarzeniach wojennych - informuje Fundacja Koerbera.
Zmianę sposobu postrzegania końca wojny zapoczątkowało wystąpienie 8 maja 1985 roku w Bundestagu ówczesnego prezydenta RFN Richarda von Weizsaeckera, który powiedział: dla nas, Niemców, 8 maja nie jest właściwie okazją do świętowania. Jednak "8 maja był dniem wyzwolenia. Wyzwolił nas wszystkich z gardzącego człowiekiem systemu narodowosocjalistycznego despotyzmu".
Sondaż na zlecenie Fundacji Koerbera przeprowadził instytut Forsa. Uczestniczyło w nim 1000 osób w wieku od 18 do 85 lat.
...
JAK NAJBARDZIEJ TAK! JAKZE TO MĄDRE! Niemcy byli NAJBARDZIEJ ZNIEWOLENI nazizmem! Bo wewnętrznie. Byli niewolnikami satanizmu. To było wyzwolenie. Ale nie takie dla ludzi z obozów. Ale takie jak dla narkomana. Nie jest to radość gdy odstawi narkotyki bo czuje pustkę i ogólnie wszystko go boli. Ciało czuje się źle. Ale to jest wyzwolenie.
Niemy zrozumieli. Jakze odwrotnie w Rosji. Tam wyzwolenie od komuny to ,,największa tragedia XX wieku". Musi być bat nad głową.
Swietłana Aleksijewicz: człowiek postsowiecki jest agresywny i bezwzględny
Aleksijewicz, opisując "sowieckiego człowieka", skupia się na przeżyciach jednostek - Agencja BE&W
Rosyjski naród nie zaakceptował pieriestrojki, każdy Rosjanin jest po trosze Putinem - mówiła dzisiaj w Warszawie Swietłana Aleksijewicz, autorka książki "Czasy secondhand", w której próbuje opisać zjawisko "człowieka sowieckiego" w 20 lat po upadku ZSRR.
"Czasy secondhand" nominowane są do Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego za reportaż literacki. Rozstrzygnięcie konkursu odbędzie się jutro w Warszawie. Aleksijewicz, uważana za jedną z najciekawszych współczesnych reporterek, wymieniana wśród kandydatów do literackiego Nobla, otrzymała już Nagrodę im. R. Kapuścińskiego za reportaż literacki w 2011 r. za książkę "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety", w której spisała wspomnienia żołnierek z Armii Czerwonej. W "Czasach secondhand" rozmawiała z Rosjanami o życiu po pieriestrojce.
"Komunizm miał szalony plan - zmienić starego człowieka, starotestamentowego Adama. I to się udało. Może ta jedna jedyna rzecz mu się udała. Przez 70 z górą lat w laboratorium marksizmu-leninizmu wyhodowano odrębny gatunek - homo soveticus. Jedni uważają go za postać tragiczną, inni u nas mówią o nim pogardliwie »sowek«. Wydaje mi się, że znam tego człowieka, że jest mi bliski, że jestem jego sąsiadką, przeżyłam wiele lat tuż koło niego. Ten człowiek to ja" - pisze Aleksijewicz w "Czasach secondhand".
- Rosjanie boją się mówić otwarcie, są nieufni. Przeraża mnie, gdy w rozmowie z matką poległego rosyjskiego żołnierza słyszę, że ona nie przyzna, że syn zginął w Donbasie. Jeżeli powie coś takiego, to władze nie wypłacą jej odszkodowania, a ona ma jeszcze córkę i chce jej kupić mieszkanie. Ale to jest nie tylko strach. Okazuje się, że dwie dekady temu to elity chciały pieriestrojki, popierały Gorbaczowa. Naród wtedy milczał. A teraz, kiedy Putin rządzi, okazało się, że naród wcale nie wybiera demokratycznej przyszłości, tylko tęskni za sowiecką przeszłością. Naród rosyjski nie zaakceptował pieriestrojki - to dla mnie najbardziej wstrząsające odkrycie ostatnich lat - mówiła Aleksijewicz na środowym spotkaniu z czytelnikami w Warszawie.
- To, co rosyjskie media mówią o wojnie w Donbasie, jest potwornie zakłamane, woła o pomstę do nieba, ale prawdziwy problem jest nie w mediach, tylko w fakcie, że rosyjski naród chce słuchać tych kłamstw. Problemem jest nie tyle Putin sam w sobie, tylko fakt, że każdy Rosjanin jest po trosze Putinem. Czerwone imperium odeszło, ale sowiecki człowiek pozostał. W rosyjskim społeczeństwie mamy do czynienia z ruskim człowiekiem, który od ponad stu lat chowany jest w kulcie wojny. Tu nigdy nie było dostatku, nigdy nie było ważne, aby zwykły człowiek mógł dobrze żyć. O wiele ważniejsze było, żeby kraj był wielki i naszpikowany rakietami. Człowiek sowiecki był przez kilkadziesiąt dekad okłamywany, a potem, po pieriestrojce, systematycznie okradany. Dlatego to bardzo bezwzględny i agresywny typ człowieka - uważa Aleksijewicz.
Aleksijewicz, opisując "sowieckiego człowieka", nie porywa się na przedstawienie mechanizmów historii i polityki, skupia się na przeżyciach jednostek. Materiały do książki zbierała ponad 20 lat. Udało jej się zebrać ponad 60 opowieści, z których wyłania się obraz ogromnego cierpienia, poświęcenia i manipulacji dokonywanych przez dekady na wszystkich społecznościach i narodowościach pod władzą radzieckich komunistów. Nie ma w tym zbiorze opowieści rodzinnej, w której nie pojawiałyby się więzienia i łagry. Aleksijewicz zauważa, jak często w wypowiedziach jej rozmówców pojawiają się słowa "strzelać", "rozstrzelać", "zlikwidować", "wyeliminować", "aresztowanie", "10 lat bez prawa korespondencji".
Co zadziwiające, wszystkie opowieści łączy jeden motyw – rozmówcy Aleksijewicz, choć oni sami i ich rodziny doświadczyły tak wiele zła i cierpienia, nadal wierzą w komunizm, uważają go za ustrój sprawiedliwy i piękną ideę. Tak ich wychowywano od dzieciństwa, a kiedy komunizmu zabrakło, znaleźli się w ideowej próżni, którą odbierają bardzo boleśnie. Kapitalizm jest zaprzeczeniem wartości, w które wierzyli przez całe życie. Rozmówców Aleksijewicz brzydzi pogoń za pieniądzem, rozbuchana konsumpcja, gloryfikacja mieszczańskich wartości. Nie dane im było zresztą zaznać poprawy warunków materialnych po upadku imperium. Przeciwnie, najczęściej żyją jeszcze biedniej niż kiedyś, ale swoją biedę odbierają boleśniej przez porównanie z tymi, którym w nowym systemie się udało. W rozmowach powtarza się opinia, że dawny system, w którym wszyscy mieli bardzo niewiele, był sprawiedliwszy.
Aleksijewicz zauważa, że przez ostatnie dwie dekady społeczeństwa krajów postsowieckich doświadczyły czegoś, czego nie znały od niemal stulecia - ideałem stało się zwyczajne życie. "Czegoś takiego nigdy w Rosji nie było, nie zna tego nawet rosyjska literatura. Właściwie to jesteśmy ludźmi wojny. Albo braliśmy w niej udział, albo się do niej szykowaliśmy. To dlatego mamy psychikę żołnierzy. W czasie pokoju też wszystko odbywało się zgodnie z wojskowym rytuałem. Dudniły werble, powiewał sztandar, serce wyrywało się z piersi. Człowiek nie dostrzegał tego, że jest niewolnikiem, kochał nawet tę swoją niewolę" - pisze dziennikarka.
Po pierestrojce otwarto radzieckie archiwa i wiedza o zbrodniach i ofiarach komunizmu stała się powszechnie dostępna. Miało to być doświadczenie oczyszczające, dano ludziom długo ukrywaną prawdę. Z opowieści zebranych przez Aleksijewicz wynika, że niewiele to zmieniło. Wiedza o zbrodniach systemu była powszechna i wcześniej, choć rzadko o tym rozmawiano. Po otwarciu archiwów stało się natomiast jasne, że istniała ogromna rzesza ludzi, którzy byli sprawcami sowieckich represji, a potem ich ofiarami lub odwrotnie. Donosicielstwo było powszechne. Bardzo niewielu może z czystym sumieniem powiedzieć o sobie, że nie przyłożyli ręki do zbrodni minionego systemu. Teraz, jak pisze Aleksijewicz, wszyscy przypisują sobie rolę ofiar.
Jeden z rozmówców Aleksijewicz, wykładowca uniwersytecki zauważa, że w Rosji o ZSRR myśli się z coraz większym sentymentem: "Połowa młodych ludzi między 19. a 30. rokiem życia uważa Stalina za »największego polityka«. Znowu w modzie jest wszystko, co »radzieckie«. Na przykład radzieckie kawiarnie o radzieckich nazwach, z radzieckimi daniami w karcie. (...) Odradzają się stare idee: wielkiego imperium, żelaznej ręki, własnej, odrębnej drogi Rosji. Przywrócono hymn radziecki, istnieje Komsomoł, tyle, że nazywa się Nasi; jest i partia władzy, kopiująca partię komunistyczną. Prezydent ma absolutną władzę sekretarza generalnego...".
Swietłana Aleksijewicz urodziła się w 1948 r. w Stanisławowie, później z rodziną przeniosła się na Białoruś. Pracowała jako wychowawczyni w internacie, nauczycielka, dziennikarka. Pisze o pomijanej i wypieranej historii Rosji: katastrofie w Czarnobylu, radzieckiej interwencji w Afganistanie, udziale kobiet w drugiej wojnie św., wojennych losach dzieci, codziennym życiu po upadku komunizmu. Książka "Czasy secondhand" ukazała się nakładem wydawnictwa Czarne. Patronat medialny nad Nagrodą im. Ryszarda Kapuścińskiego za reportaż literacki ma w tym roku Polska Agencja Prasowa.
...
Wszystko to szczera prawda. Obecny ,,Ruski" to mentalność niewolnika. A najważniejszą sprawa jest brak Boga. To co Zachód chce zrobić u siebie. W Rosji już jest. Człowiek zupełnie bez duchowości wygląda jak Putin. Zbrodnia to nie problem. Pytanie tylko brzmi jak wyciągnąć z niej największą korzyść...
"Niezawisimaja Gazieta": państwo wykorzystuje sentyment do Stalina
"Niezawisimaja Gazieta": państwo wykorzystuje sentyment do Stalina - YURI KOCHETKOV / PAP
W Rosji nastroje prostalinowskie są zachowywane przez państwo w charakterze łatwej do wykorzystania rezerwy wyborczej - ocenia dzisiejsza "Niezawisimaja Gazieta". W ten sposób dziennik komentuje wyniki niedawnego sondażu dotyczącego oceny Stalina przez Rosjan.
"Państwo nie robi praktycznie nic, żeby zmienić model stosunku narodu do władzy. Zachowuje nastroje prostalinowskie jako rezerwę wyborczą, którą łatwo wykorzystać. W dużej części z tego powodu dziś na kanałach federalnych, z ich wielomilionową widownią, nie zachęca się do poważnej, spokojnej i krytycznej rozmowy o Stalinie, stalinowskich metodach rządzenia, kolektywizacji. Dzień pamięci ofiar represji stalinowskich w istocie pozostaje marginalny" - ocenia gazeta w artykule redakcyjnym.
REKLAMA
Zdaniem dziennika wyniki sondażu niezależnego Centrum Lewady odzwierciedlają "postsowiecki resentyment znacznej części obywateli, który utrzymał się po traumatycznym doświadczeniu lat 90.". Ale też "chodzi o charakterystyczną dla Rosji i nieprzezwyciężoną sakralizację państwa i władzy. Stalin i stalinizm to najbardziej aktualne, wyraziste, agresywne przejawy tego modelu, w ramach którego państwo jest odpowiedzialne za wszystko, jego interesy są priorytetowe, a przemoc stanowi coś w rodzaju przywileju władzy".
Jak wynika z sondażu przeprowadzonego w grudniu 2015 roku, odsetek Rosjan usprawiedliwiających działania Józefa Stalina faktem zwycięstwa ZSRR w II wojnie światowej wzrósł - z 28 proc. w 2007 roku do 34 proc. w 2015 roku. Opinię, że "Stalin był okrutnym nieludzkim tyranem, winnym śmierci milionów niewinnych ludzi" wybrało w sondażu 21 procent ankietowanych. Zarówno w 2005 i 2007 roku uważało tak 29 procent respondentów. "Stalin to mądry przywódca, który doprowadził ZSRR do potęgi i dobrobytu" - ten wariant odpowiedzi wybrało w 2015 roku więcej Rosjan niż w 2007 - 20 wobec 14 procent (przy czym, w 2005 roku było to 21 procent).
"Stalin umarł ponad 60 lat temu, jako spadek pozostawiając typ społeczeństwa zastraszonego i sterowanego. Elicie rządzącej, nawet nie będąc stalinowską, trudno jest uniknąć pokusy i nie wykorzystać tego spadku w miarę potrzeby" - podsumowuje "Niezawisimaja Gazieta".
...
Madrze. Brak rozdzialu panstwa i religii powoduje sakralizacje wladzy. W efekcie w Rosji nie ma ani panstwa ani religii. Mamy hordę z chanem na czele. Cywilizacja koczownicza. Cos jak w krajach islamu.
Jak hartowała się stal? Khlevniuk: Józef Stalin padł ofiarą własnego systemu
Rafał Zychal
Dziennikarz Onetu
Józef Stalin - AFP
Ostatnie chwile życia Józefa Stalina do dziś są owiane aurą tajemnicy. Czy wszechmocny dyktator umarł tylko dlatego, że najbliżsi współpracownicy bali się wejść do jego gabinetu i udzielić mu pomocy? A może za tę śmierć rzeczywiście odpowiada Ławrientij Beria? Mimo upływu lat, pytania wciąż wracają. Wątpliwości te, w rozmowie z Onetem, rozwiewa Oleg Khlevniuk. Rosyjski historyk wskazuje też, skąd wzięła się wyjątkowa brutalność przywódcy ZSRR i dlaczego w pewnym momencie niewiele brakowało, by Stalin nagle stracił wszystko, co osiągnął. I czy był gotów rozpętać III wojnę światową?
Z Olegiem Khlevniukiem - rosyjskim historykiem, badaczem dziejów stalinowskiej Rosji oraz jej przywódcy, a także autorem książki "Stalin. Nowa biografia", która ukazała się nakładem wydawnictwa Znak Horyzont, rozmawia Rafał Zychal.
REKLAMA
Rafał Zychal (Onet): Na samym początku swojej książki pisze Pan, że praca nad nią była "powołaniem". Skąd właśnie taka motywacja? Czy to sposób na rozprawienie się z gloryfikacją czy nawet mitem Stalina w dzisiejszej Rosji?
Oleg Khlevniuk: Przede wszystkim, miałem na myśli powołanie zawodowe. Już od kilkudziesięciu lat zajmuję się badaniem radzieckiej historii – to trudny i niekończący się proces. Jednocześnie jestem głęboko przekonany, że historyk nie powinien odpowiadać na polityczne zwroty czy zmiany nastrojów społecznych. Nasza historiografia naukowa ma problemy, które powinna rozwiązać. To oczywiście nie oznacza, że naukowcy ignorują zupełnie to, co się dzieje wokół nich. Jednak najlepszym sposobem udziału profesjonalnych historyków w debacie publicznej jest publikacja wyników ich badań. Najlepiej w formie bardziej przystępnej dla zwykłego czytelnika. I to jest to, co chciałem osiągnąć pisząc swoją książkę na temat Stalina.
Jednak pewna idealizacja postaci Józefa Stalina w dzisiejszej Rosji jest faktem. Skąd ona się bierze? A może to tylko tęsknota za tamtymi czasami?
Mit Stalina bazuje również na prostym przeciwstawieniu "chwalebnej" przeszłości i obecnych czasów, które są mocno krytykowane. Ludzie nie rozumieją, a częściowo i obawiają się przyszłości. Dlatego wolą patrzeć w przeszłość, gdy wszystko było oczywiste i wydawało się godne naśladowania. Wtedy może byliśmy ubodzy, ale wszyscy, sprawiedliwie. Walczono też z korupcją. Było i wielkie zwycięstwo oraz wielkie mocarstwo, którego wszyscy się bali. I dlatego sympatycy Stalina - politycy, dziennikarze czy publicyści, świadomi tych sentymentów w narodzie, wykorzystują je. I tworzy się taki zaklęty krąg – stare mity tworzą nowe. W ten sposób Józef Stalin znów staje się obiektem jakiegoś zupełnie nieracjonalnego uwielbienia. Obecna "restalinizacja" w społeczeństwie jest więc rezultatem wielu procesów – historycznego analfabetyzmu, kolejnych kryzysów, frustracji wynikającej z przeprowadzonych reform, strachu przed przyszłością, ale także właśnie celowego działania ze strony niektórych polityków.
Sporo miejsca poświęca Pan analizie przemiany samego Stalina. Co sprawiło, że stał się najpierw rewolucjonistą, a potem dyktatorem? Czy były to wrodzone cechy charakteru? A może po prostu determinacja i odrobina szczęścia?
Stalin stał się rewolucjonistą w typowy dla tamtych czasów sposób. Przemoc państwowa i niesprawiedliwość w przedrewolucyjnej Rosji napędzały ruchy rewolucyjne, które rozwijały się w wielu kierunkach. On wywodził się ze społecznych nizin, a na dodatek był przedstawicielem uciskanych mniejszości narodowych. A to zawsze jest niebezpieczna mieszanka. Gdy dołączył do ruchu rewolucyjnego, bardzo radykalnego w swojej istocie, zrobił pierwszy krok do tego, by stać się dyktatorem. Zresztą często w historii jest tak, że właśnie tacy radykalni rewolucjoniści stają się potem dyktatorami, mniejszymi czy większymi.
Dlaczego okazał się lepszy od swoich rywali na szczytach władzy?
Kwestia jego zwycięstwa w wewnątrzpartyjnej rywalizacji i objęcie niczym nieskrępowanej, dyktatorskiej władzy w tak olbrzymim kraju jest nieco inną sprawą. Wielu uważa, że taki przebieg zdarzeń był nieunikniony, a Stalin był potrzebny krajowi i znacznie przewyższał swoich oponentów. Można jednak kwestionować tak proste przedstawianie tej sprawy. To była naprawdę twarda walka, a jej rezultat wcale nie był taki oczywisty.
Sprawując swoją władzę, Józef Stalin nie stronił od brutalnych metod w polityce i w zarządzaniu państwem? Czy kierowały nim podobne motywacje, jak u innych dyktatorów, czy jednak Stalin się czymś wśród nich wyróżniał?
Sam Stalin, jak i stalinizm oraz Związek Radziecki, były wynikiem rewolucyjnych wstrząsów w Rosji, I wojny światowej oraz wojny domowej. Zginęły miliony ludzi, upadło państwo, nastąpił też upadek moralności. Mieliśmy do czynienia z wszechobecną brutalizacją, a ludzkie życie przestało cokolwiek znaczyć. Przemoc w polityce stała się normą. Jednak Stalin wniósł swój wkład do tych ogólnych tendencji. Rozpoczął też nową rewolucję. Zaczęło się od kolektywizacji, która miała uderzyć w mieszkańców wsi i zniszczyć dotychczasowy model, który tam panował. Wprowadził też terror, którego celem była budowa jego osobistej potęgi. On nigdy nie miał zahamowań, gdy trzeba było sięgnąć po przemoc, nawet jeżeli skutkiem tego były olbrzymie ofiary. W ogóle, kwestia osobistych ambicji jest bardzo istotna, gdy analizujemy tamte czasy. Za wieloma z najbardziej krwawych represji stały właśnie zupełnie osobiste motywacje.
Ale tak ogromna skala przemocy w kraju była niezbędna dla utrzymania władzy?
Uważam, że nie. Jestem zdania, że taka polityka nie tylko osłabiała sam kraj, ale i jego autorytarne władze. Zresztą, jego następcy, mając tego świadomość, szybko odżegnali się od skrajności stalinizmu tuż po śmierci wodza. Szybko zrezygnowali bowiem z najbardziej skrajnych elementów jego polityki. Opowiedzieli się za bardziej "normalnym" systemem autorytarny. To był wyraźny krok naprzód. On ułatwił życie nie tylko wielu milionom ludzi w samym ZSRR, ale i w innych krajach.
Czy to właśnie władza sama w sobie była dla Stalina najważniejszym celem, nawet jeżeli oznaczała śmierć obywateli oraz zrujnowanie kraju?
Tak, wiele faktów wskazuje na to, że właśnie chęć posiadania władzy była dla Stalina rzeczą najważniejszą. Ale to nie jest nic nadzwyczajnego. Wszyscy autorytarni przywódcy kierują się podobnymi motywacjami. Warto też przypomnieć, że były w historii takie momenty, kiedy Stalin był gotowy na pewne ustępstwa, zwłaszcza społeczno-ekonomiczne. Miało to miejsce choćby wtedy, gdy jego wyjątkowo skrajna polityka wpędziła kraj w kryzys. Tak było między innymi w latach 1934-35. Po klęsce głodu z lat 1932-33, władze Związku Radzieckiego zezwoliły rolnikom na posiadanie małych gospodarstw rolnych na własny użytek. To ocaliło miliony istnień ludzkich. Podobnych przykładów jest więcej. Te odstępstwa od radykalnego kursu pokazują, że taka polityka była możliwa. Ale to właśnie polityczne interesy Stalina i jego uprzedzenia były tym, co pchało go w kierunku bardziej radykalnego kursu.
Jaki moment w historii był tym punktem, w którym sam Stalin oraz jego władza były najsłabsze? Agresja Niemiec na ZSRR w 1941 roku?
W literaturze naukowej, a szczególnie w prostalinowskiej publicystyce, można spotkać się z różnymi wariantami teorii słabego dyktatora. Głosi ona, że Stalin wcale nie był tak wszechmocny, jak się go czasem maluje i wiele ważnych decyzji podejmował pod presją nomenklatury. I że to nie on, lecz regionalni urzędnicy ponoszą winę za terror i inne "wypaczenia". Wszystko to jednak nie znajduje potwierdzenia w dokumentach. Jako historycy nie znamy ani jednego przypadku, by jakaś decyzja zapadła wbrew woli Stalina albo poza jego wiedzą. To był naprawdę wyjątkowo mocny przywódca. Bez trudu mógł skazać na śmierć nie tylko miliony zwykłych ludzi, ale także członków najwyższych władz ZSRR.
Oczywiście, były krytyczne momenty, kiedy władza partii komunistycznej i samego Stalina były wystawiane na próbę. Choćby wtedy, gdy przeprowadzano kolektywizację. Władza musiała wówczas zmierzyć się z oporem mieszkańców wsi, który był naprawdę ogromny. Na początku lat trzydziestych ponad trzy miliony chłopów, opowiedziało się przeciw władzom, często z bronią w ręku. I często przejmowało kontrolę nad niektórymi terenami w ZSRR. Z nimi jednak władze uporały się dość szybko. O wiele większym problemem było zagrożenie z zewnątrz. Bardzo obawiał się zjednoczenia w czasie wojny: sił antysowieckich, sił wewnątrz kraju z i wrogów zewnętrznych. W końcu w podobny sposób do władzy doszli przecież bolszewicy. Gdy wojna z Niemcami rozpoczęła się od serii katastrofalnych porażek, to Stalin naprawdę liczył się z najgorszym. Można powiedzieć, że się załamał.
Co się wtedy wydarzyło?
30 czerwca, zaledwie tydzień po rozpoczęciu działań wojennych, pozostał na daczy i nie przyjechał jak zwykle do swojego gabinetu na Kremlu. Grupa jego współpracowników, z Mołotowem na czele, bez zapowiedzi pojechała wtedy do niego i zaproponowała powołanie nowego organu władzy – Państwowego Komitetu Obrony. Na jego czele oczywiście miałby stanąć Stalin. I ten ruch dał powód do spekulacji, że został on zaszantażowany przez swoich współpracowników, że mogli mu grozić nawet aresztowaniem. Jednak w rzeczywistości nic takiego nie miało miejsca. Współpracownicy nie byli w stanie wykonać takiego ruchu. Poruszali się przecież na tym samym wózku, a na dodatek potrzebowali Stalina. Inną sprawą jest, że podczas wojny, on sam dużo bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, potrzebował współpracowników. I dlatego był wobec nich bardziej lojalny. Gdy wojna się skończyła, sytuacja uległa zmianie.
Paradoksem jest to, że Józef Stalin padł ofiarą własnego systemu, w którym wszyscy bali się wszystkiego
Oleg Khlevniuk
A co było jego największą porażką - zarówno jako polityka, jak i człowieka?
Stalin, jako polityk i dyktator, osiągnął wiele. Bez wątpienia. Zmarł też we własnym łóżku, a nie zginął z rąk swoich przeciwników, co jest częstym scenariuszem w przypadku takich władców. Ale sukces Stalina w wielu wymiarach oznaczał klęskę jego kraju i śmierć dziesiątków milionów ludzi w różnych częściach świata. W ostatecznym rozrachunku to właśnie oni zapłacili swoim życiem za ambicje Stalina i stabilizację jego władzy. Porażką Stalina było jednak to, jak szybko po śmierci rozmontowano stworzony przez niego system władzy. Trwało to zaledwie kilka miesięcy. Nawet najbardziej zagorzali staliniści mieli świadomość, że kraj nie może być już dalej rządzony w ten sposób. I tak, stopniowo, w przeszłość odchodziły takie filary reżimu Stalina jak GUŁAG czy represje na masową skalę. Zmianie uległa też polityka gospodarcza – zmniejszono obciążenia, jakim byli poddawani chłopi, przyhamowano inwestycje w przemysł ciężki czy zbrojenia na masową skalę. Nowe władze ZSRR większy nacisk położyły na kwestie socjalne. A wkrótce, sam Stalin został przez Chruszczowa oskarżony o odejście od "socjalistycznej praworządności".
A już jako człowiek, mąż, ojciec, dziadek, Józef Stalin poniósł całkowitą porażkę. Losy jego najbliższych są naznaczone kolejnymi tragediami. W 1932 roku żona popełniła samobójstwo, starszy syn zginał w niemieckim obozie, młodszy również zmarł młodo z powodu alkoholizmu. Co więcej, córka Stalina uciekła do USA – kraju, który uważał za swojego największego wroga. A swoje wnuki dyktator widział może kilka razy w życiu.
Ostanie lata Stalina to jeden z najbardziej zagadkowych okresów w życiu dyktatora. Zwłaszcza jego podejrzliwość, upór i okrucieństwo. Jak wielki wpływ na taką formę sprawowania władzy miał jego stan zdrowia?
Znany lekarz, Aleksandr Miasnikow, który był przy Stalinie, gdy ten umierał, napisał w swoich pamiętnikach, że przywódca ZSRR od dawna miał poważne problemy zdrowotne. Przy czym schorzenie to, czyli miażdżyca, nie mogła doprowadzić do zmian w jego osobowości. Bo trzeba zaznaczyć, że wyjątkowe okrucieństwo oraz podejrzliwość Stalina objawiała się na długo przed jego śmiercią. W latach 1937-38 osobiście nadzorował czystki, w wyniku których aresztowano ponad półtora miliona osób, a 700 tysięcy z nich rozstrzelano. Dlatego wydaje mi się, że lepiej powiedzieć, że choroba nie spowodowała, a uwydatniła u Stalina pewne negatywne cechy osobowości, które posiadał od zawsze.
Śmierć Stalina rodzi wciąż wiele pytań. Czy ktoś ją zaplanował? A jeśli nie, to dlaczego w ostatnich dniach jego otoczenie tak zwlekało z pomocą. Czy to był jedynie strach przed gniewem dyktatora?
Ostatnie chwile Stalina są źródłem wielu spekulacji. Ale żadna z nich nie ma oparcia w twardych faktach. Jedni twierdzą, że Stalin został zamordowany z rozkazu Berii. Inni twierdzą, że za zabójstwem Stalina stały z kolei kraje Zachodu. Jest więc wiele spiskowych teorii na ten temat, jedna bardziej osobliwa od drugiej. Moim zdaniem Stalin zmarł, bo był ciężko chory. Nie był już młodą osobą, miał 74 lata. Nie był też okazem zdrowia. Swoje zrobiły też nocne uczty, wypalone papierosy, brak aktywności fizycznej.
Jest oczywistym, że w krytycznym momencie, w pierwszych dniach marca 1953 roku, pomoc medyczna dotarła do niego z opóźnieniem - bez względu na to, czy ona by coś dała, czy nie. Ale to nie było tak, że jego współpracownicy celowo opóźniali przyjazd lekarzy. Oni się po prostu obawiali podjąć jakąkolwiek decyzję i nie mieli świadomości, w jak złym stanie znajdował się Stalin. Paradoksem jest to, że Józef Stalin padł ofiarą własnego systemu, w którym wszyscy bali się wszystkiego.
Chęć posiadania władzy była dla Stalina rzeczą najważniejszą. To właśnie jego polityczne interesy i uprzedzenia były tym, co pchało go w kierunku bardziej radykalnego kursu.
Oleg Khlevniuk
Na ile wiarygodne są tezy, które mówią, że w ostatnich latach życia Stalin szykował się na kolejny konflikt światowy? I co sprawiło, że zdecydował się rozpocząć swoją ostatniej wielką operację, czyli antysemicką kampanię?
Oczywiście, Stalin zawsze przygotowywał się do nowej wojny. Związek Radziecki znajdował się w stanie ciągłej mobilizacji - rozwijała się armia, rozwijał się przemysł zbrojeniowy. I tak jak w czasach przedwojennych, trwały akcje represyjne, których celem było wyeliminowanie wszelkich buntów i zjednoczenie społeczeństwa wokół wspólnego wroga. Kampania wymierzona w "kosmopolitów", a tak naprawdę w Żydów, była przykładem takiej polityki. Innym pytaniem jest, jak daleko Stalin był gotów się posunąć? I czy są dowody na to, że przygotowywał uderzenie na Zachód, które oznaczałoby wybuch III wojny światowej? Czy prawdziwe są pogłoski, że Stalin szykował masową akcję deportacji Żydów, podobnie jak to wcześniej miało miejsce w przypadku innych mniejszości narodowych? Historycy całymi latami poszukiwali dokumentów, które pozwoliłyby potwierdzić te przypuszczenia. Jak na razie takich dowodów nie odnaleziono.
...
Bolszewikow wytworzyl carat swoją tępotą. A carat wytworzyl kraj... Zatem bolszewizm jest skutkiem niemoralnosci Rosjan. Jak zawsze ludy maja potworna wladze skutkiem swoich grzechow. Rosja czci siłę nie prawość.
Zatem Bóg dozwolil aby poczuli na sobie do czego prowadzi władza siły.
Najpierw bolszewicy wymordowali ,,wrogów" a potem ,,mlodzi bolszewicy" wymordowali ,,starych". A potem ,,jeszcze mlodsi" mlodych. Itd.
Kolejne zmiany mordercow mordowaly poprzednikow. Mozna powiedziec ,,Monty Python po rusku" gdyby to byl kabaret. Niestety nie byl.
Beria morduje Jeżowa po czym jego morduja. Typowe.
Jest tu pedagogika Boga. Doswiadczasz tego co robiles innym. Zlo ktore uczyniles wraca do ciebie. W tej potwornosci widac mimo wszystko Boga.
To koło zbrodni ma zasade ze na koncu zostaje najwieksza bestia. Stalin Hitler Mao... Czym roznili sie od innych towarzyszy? NIE MIELI ZADNYCH SKRUPULOW MORALNYCH! Towarzysze jeszcze jakies zasady mieli oni nie.
Mniejsi zbrodniarze gina pierwsi. A najgorsi na koncu. To samo jest w mafiach i wszelkich patologiach.
A co ciekawe z tego wynika ze nie poszli do piekla! Skoro Bóg pokazal im skutki ich zbrodni NA SOBIE SAMYCH TAK ZE ICH ZAMORDOWALI to bez watpienia oznacza ze po smierci blagali Boga o ratunek. Bo Bóg nie zastosowal daremnych srodkow. Oczywiscie nie sa dzis w niebie. Dlugi i ciezki czysciec. I to jest milosierdzie Boga.