Największa egzekucja w Auschwitz - to też byli Polacy ...
Serwis znalezionych frazLinki
- Ashley...
- Polacy-Izraelczycy .
- Polacy z wyboru .
- Polacy w Oceanii .
- Giganci byli na Ziemi !
- Ostatni transport do ,,Auschwitz" ...
- Gwiazdy zachodu "popierajÄ " Kaddafiego na Facebook
- Koszmar w Gwinei RĂłwnikowej .
- Nowe Niemcy.
- Klip do kawaĹka SzeĹciuzestu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- motonaklejki.htw.pl
Ashley...
Rocznica największej masowej egzekucji w KL Auschwitz
Około 280 Polaków rozstrzelali 28 października 1942 roku Niemcy przed Ścianą Straceń w Auschwitz. Była to największa masowa egzekucja w historii obozu.
- Egzekucja miała charakter odwetu na więźniach za sabotaż i akcje partyzanckie prowadzone na terenie Lubelszczyzny, a ofiarami jej byli głównie więźniowie przywiezieni z więzień w Lublinie oraz Radomiu w latach 1941-1942 – poinformował historyk z Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau Adam Cyra.
Nieżyjąca już historyk z Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau Danuta Czech w "Kalendarium wydarzeń w KL Auschwitz" relacjonowała, że 28 października 1942 roku w bloku 3 Niemcy zgromadzili około 280 Polaków. - Po porannym apelu i wyjściu komand roboczych poza obóz do pracy, wyprowadzono do bloku nr 11 i tam rozpoczęto rozstrzeliwania - pisała.
Wśród zgładzonych był 23-letni Stanisław Dobrowolski z Nowego Krępca koło Świdnika, związany z organizacją konspiracyjną założoną w Auschwitz przez rtm. Witolda Pileckiego. Adam Cyra pisząc na swym blogu http://cyra.wblogu.pl/ o wydarzeniach sprzed 71. lat zacytował nieżyjącego już więźnia Mieczysława Zawadzkiego, który wspominał Dobrowolskiego.
- Podczas apelu porannego (...) stałem jak zwykle na lewym skrzydle. Skazanym na rozstrzelanie, których numery wyczytano pod koniec jego trwania, polecono wystąpić z szeregów i przejść na lewą stronę. Stanisław Dobrowolski, przechodząc koło mnie, wręczył mi swój zegarek ze słowami: "Jeżeli przeżyjesz, to oddaj go moim rodzicom i powiedz jak zginąłem” – relacjonował Zawadzki.
Zdaniem byłego więźnia w południe skazani na śmierć Polacy byli już rozstrzelani, a ich ciała więźniowie odwozili do krematorium. - Zauważyłem jak spod koca przykrywającego na wozie ciała zamordowanych wychyliła się ręka, a potem głowa Staszka Dobrowolskiego. Do dzisiaj nie mogę zapomnieć jego pokrwawionej twarzy. Za każdym razem, kiedy przypadkowo słyszę melodię piosenki "A mnie jest szkoda lata", którą tak często śpiewał w obozie (...), przypomina mi się jego postać. Po wojnie starałem się odnaleźć rodziców Staszka (...), których bezskutecznie poszukiwałem w okolicach Zamościa - mówił.
O egzekucji w powojennym raporcie z 1945 roku wspominał też rtm. Witold Pilecki. "(...) Rano na apelu, w różnych blokach pisarze zaczęli wywoływać numery więźniów mówiąc, że wywołani mają pójść do "Erkennungsdienst" (pracownia fotograficzna) dla sprawdzenia fotografii. (...) Na bloku 3 powiedziano im, że będą rozstrzelani; rzucali kartki kolegom, co mieli jeszcze żyć, z prośbą o przekazanie rodzinom. Postanowili umrzeć "na wesoło", żeby wieczorem o nich dobrze mówiono. (...) Od bloku 3 (...) szli kolumną w piątkach, głowy spokojnie nieśli wysoko, miejscami - uśmiechnięte twarze – pisał.
Pilecki wyjaśniał, dlaczego Polacy tak spokojnie szli na śmierć. - Zapowiadane przez władze, potwierdzane przez kolegów przyjeżdżających z wolności, wieści o tym, że za wybryk aresztowanego odpowiadała cała rodzina robiły swoje. Wiadomym było, że Niemcy w stosowaniu represji są bezwzględni i uśmiercają rodziny, wykazując w takich wypadkach bestialstwo, na jakie ich tylko stać. Jak wygląda bestialstwo? Któż od nas lepiej wiedział? – pisał.
Rotmistrz wspominał, że pięciu skazanych przed egzekucją próbowało wszcząć bunt, ale Ślązak, funkcjonariusz z bloku 11, zawiadomił o wszystkim esesmanów. Po przyjściu zastrzelili buntowników jako pierwszych.
...
Znowu najwieksza egzekucja byla na Polakach . Oczywiscie nie liczac komor gazowych . To tez przeciez byly egzekucje .
Łódź: 70. rocznica masowego mordu w więzieniu na Radogoszczu
- To owoc i dzieło ludzi bez sumienia, którym się wydawało, że się usprawiedliwią tym, że tak kazano im postępować - powiedział bp Ireneusz Pękalski, podczas Mszy św. upamiętniającej 70. rocznicę masowego mordu w więzieniu na Radogoszczu. Blisko 1500 Polaków przetrzymywanych tam w więzieniu policyjnym zostało zamordowanych przez wycofujących się z Łodzi niemieckich okupantów.
Biskup pomocniczy archidiecezji łódzkiej zwrócił uwagę na to, że oprawcy, którzy dopuścili się tego mordu wykazali się szczególnym okrucieństwem, brakiem wartości i empatii. Jedynym ratunkiem przez takim okrucieństwem jest wierność przykazaniom - mówił bp Pękalski.
- Czuwajmy nad swoim sumieniem. Ono jest przewodnikiem naszych decyzji, naszych działań. Jeśli ono będzie prawe, właściwie ukształtowane to nie będziemy w swoim życiu, w decyzjach podejmowanych, nikomu szkodzić - zapewnił kaznodzieja.
Zaapelował do rodziców, nauczycieli, katechetów i księży o odpowiedzialność za wychowanie przyszłych pokoleń, by uniknąć w przyszłości podobnej tragedii jak ta sprzed 70 lat.
Bp Pękalski podkreślił, że dzisiaj ważna jest pamięć o tych, którzy zginęli. - W rocznicę tej tragedii, tego haniebnego czynu niemieckiego okupanta gromadzimy się w katedrze, aby podtrzymać pamięć o tych, którzy wówczas zginęli i chcielibyśmy z tego doświadczenia dla nas wyciągnąć właściwe wnioski - mówił biskup.
Po Mszy bp Pękalski a także przedstawiciele władz, instytucji i licznie zgromadzeni łodzianie złożyli kwiaty pod tablicą, która upamiętnia ofiary zbrodni. Tablica znajduje się w bocznym ołtarzu w łódzkiej archikatedrze.
W nocy z 17 na 18 stycznia 1945 r. wycofujący się już z Łodzi okupanci spalili budynek więzienia policyjnego na Radogoszczu, w którym przebywało co najmniej 1500 Polaków. Ocalało zaledwie 30 osób. Była to największa niemiecka zbrodnia wojenna dokonana w Polsce w tym okresie.
Największą liczbę więźniów stanowiły osoby, które złamały okupacyjne prawo niemieckie, m.in. uciekinierzy z robót przymusowych albo z łapanek ulicznych – głównie młodzi mężczyźni.
...
A najgorszy z wszystkich to ten obiz dzieciecy ...
75 lat temu Niemcy dokonali pierwszej egzekucji w KL Auschwitz
75 lat temu Niemcy dokonali pierwszej egzekucji w KL Auschwitz - Thinkstock / Thinkstock
75 lat temu Niemcy dokonali pierwszej egzekucji w obozie Auschwitz. 22 listopada rozstrzelali 40 Polaków przywiezionych z więzienia w Katowicach. Był to początek rozstrzeliwań w obozie. W ten sposób zgładzono wiele tysięcy osób, głównie Polaków.
- Był to odwet za działalność ruchu oporu na Śląsku. Skazanych dostarczyła do obozu placówka policji kryminalnej z Katowic. Komando egzekucyjne liczyło dwudziestu esesmanów z batalionu wartowniczego w Auschwitz – powiedział historyk z Muzeum Auschwitz Adam Cyra.
REKLAMA
Egzekucję w Auschwitz zarządził 18 listopada dowódca policji we Wrocławiu Erich von dem Bach-Zelewski. Niemcy wybrali to miejsce, by utrzymać mord w tajemnicy. Ofiary wskazał osobiście szef SS Heinrich Himmler z czterech list przekazanych mu przez niemiecką policję z Katowic.
Skazani trafili do Auschwitz 22 listopada o godz. 11.45. Rozstrzelali ich esesmani z kompanii wartowniczej, którymi dowodził kierownik obozu Karl Fritzsch. Akcja rozpoczęła się w południe. Trwała 20 minut. Najmłodszy z zamordowanych miał 21 lat, najstarszy 63. Niemcy wyprowadzali ich po dziesięciu i zapędzali do obszernego dołu w pobliżu obozu.
Robotnik przymusowy Władysław Foltyn po wojnie wspominał, że co pewien czas było słychać salwy karabinów plutonu egzekucyjnego, a później pojedyncze strzały. - Samego momentu rozstrzeliwania nie widziałem, ponieważ egzekucja odbywała się w głębokim dole. Przypatrywało się jej wielu esesmanów. Obok za dołem, na niewielkim wzniesieniu terenowym był ustawiony karabin maszynowy, który stanowił zapewne zabezpieczenie przed ewentualnym buntem skazańców. W każdym razie nie był on w tym czasie użyty – wspominał.
Dół, w którym Niemcy dokonali mordu, powstał przed wojną. Wydobywano tam żwir. Współcześnie nie ma po nim śladu. Teren, na którym się znajdował, zajmowała do niedawna baza PKS. Obecnie należy on do Muzeum Auschwitz.
Po egzekucji esesmani w szyku wrócili do koszar. - Pamiętam, że przechodząc na wysokości obecnej wartowni Muzeum zaczęli śpiewać: "Heilli heilo heilo...". Po zwłoki skazańców został wysłany wóz ciągnięty przez więźniów, który później stał przez pewien czas z ciałami zamordowanych przed wejściem do krematorium – dodał Foltyn.
Ciała rozstrzelanych na wóz ładował m.in. więzień Auschwitz Jerzy Bielecki. - Podbiegłem do najbliższego ciała, chwyciłem za nieobute nogi. Rozstrzelani byli bez czapek i obuwia, ręce skrępowane mieli drutem. Ciągnąłem trupa w kierunku stojącego wozu. (…) Za trzecim z kolei nawrotem trafiłem na tęgiego, w średnim wieku mężczyznę, z krótko przystrzyżonymi włosami. Z najwyższym wysiłkiem ciągnąłem ciężkie, bulgocące gdzieś wewnątrz ciało po śliskiej już od krwi trawie. Koszula wywlekła mu się ze spodni, ukazując zdrowe, opalone plecy. W kręgosłupie powyżej pasa czerniała krwawa wyrwa po wypadłej z ciała kuli. Związane dłonie, biała koszula i spodnie zbryzgane były szkarłatną, nie skrzepłą jeszcze krwią - pisał we wspomnieniach.
Foltyn był robotnikiem cywilnym. Za pomoc więźniom został aresztowany i osadzony w Auschwitz. Zwolniony z obozu w 1943 r. został wysłany na przymusowe roboty w głąb Rzeszy. Po wyzwoleniu i powrocie został aresztowany. Sowieci zamknęli go w tej samej celi, w której więziło go obozowe Gestapo. Wiele lat później za pomoc, którą niósł więźniom został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Zmarł w 2013 r.
Jerzy Bielecki został zatrzymany przez Niemców, gdy próbował przedostać się do Francji, by dołączyć do polskiej armii. Został deportowany do Auschwitz w pierwszym transporcie polskich więźniów 14 czerwca 1940 r. W obozie poznał żydówkę Cylę Cybulską. Zakochali się w sobie. W lipcu 1944 r. uciekli z obozu. Przyrzekli sobie, że po wojnie się spotkają. Cyla ukrywała się u rodziny znajomych wujka Bieleckiego. Jerzy walczył w AK. Po wojnie Cybulska otrzymała wieść, że Jurek zginął. On usłyszał, że Cyla wyjechała do Szwecji i tam zmarła. Spotkali się dopiero w 1983 r.
Cyla Cybulska zmarła w 2006 r. Jerzy Bielecki, uhonorowany tytułem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata, odszedł pięć lat później.
W 2000 r. na oświęcimskim kościele ojców Salezjanów odsłonięto tablicę, upamiętniającą śmierć 40 Polaków.
...
To tez Polacy...