To jest polska lewica !
Serwis znalezionych frazLinki
- Ashley...
- Program Wirtualna Polska Labstar-wsparcie pomysłu na biznes
- SPRZEDAM PAKIET PODRĘCZNIKÓW - FIL. POLSKA, ATRAKCYJNA CENA!
- Dzień Otwarty w Mondelez Polska! Już 14 i 15 listopada!
- Dzień Mondelez Polska w Poznaniu! Już 22 października!
- Kalwaria Zebrzydowska - Polska Jerozolima !
- Polska Antroplogia Fizyczna
- Panoramy - polska specjalność !
- Najstarsza polska firma !
- Polska Flota w II wojnie.
- Młoda Polska.
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pianina.htw.pl
Ashley...
Tajemnicza śmierć Kazimierza Pużaka
30 kwietnia 1950 roku w więzieniu w Rawiczu w niewyjaśnionych okolicznościach zmarł Kazimierz Pużak. Współtwórca Polskiego Państwa Podziemnego oraz ceniony działacz Polskiej Partii Socjalistycznej. Był trzykrotnie więziony - przez rosyjskiego cara oraz dwukrotnie przez radzieckich i polskich komunistów. Norman Davies pisał o nim: "Był uosobieniem wszystkiego, co komuniści najbardziej chcieli zniszczyć”.
Kazimierz Pużak (ur. 1883, pseudonim "Bazyli") współtworzył razem z Józefem Piłsudskim proniedpodległościowy odłam PPS - Frakcję Rewolucyjną. W 1911 roku został skazany na 8 lat więzienia i dożywotnie zesłanie na Sybir za udział w zamachu na rosyjskiego agenta. Był więźniem cieszącej się złą sławą twierdzy szlisselburskiej (tej samej w której prawie czterdzieści lat więziono Waleriana Łukasińskiego), skąd został zwolniony w wyniku amnestii po obaleniu caratu (1917).
W 1918 roku powrócił do Polski, w której od początku poświęcił się działalności publicznej (był posłem na Sejm I, II i III kadencji). W czasie wojny polsko-bolszewickiej działał w Robotniczym Komitecie Obrony Warszawy. Od aresztowania w słynnym procesie brzeskim (1930) uchronić go miał ponoć sam Piłsudski, mówiąc: „Co by o mnie powiedziano, gdybym więźnia Szlisselburga zamknął w twierdzy”. Pużak dał się poznać jako aktywny krytyk sanacji oraz wszelkich działań antydemokratycznych i prokomunistycznych.
Po wybuchu wojny rozwiązał oficjalnie PPS, by uchronić jej członków od aresztowań i represji. Jako doświadczony konspirator jeszcze z czasów rosyjskiego caratu współtworzył konspiracyjną PPS-WRN (Wolność-Równość-Niepodległość), działał przy ZWZ-AK, gdzie ostrzegał przed wyborem między "hitlerowskim diabłem a sowieckim Belzebubem". Na początku 1944 został przewodniczącym Rady Jedności Narodowej, niedługo potem prezydent Raczkiewicz wyznaczył go na swego następcę, przygotowano nawet przerzut do Londynu, na który jednak Pużak się nie zgodził, mówiąc: „Moje miejsce na złe i dobre jest z polską klasą robotniczą, a nie w emigracyjnym Londynie”. Wziął udział w Powstaniu Warszawskim pomimo krytycznego stosunku co do pochopności w podjęciu decyzji i nieprzygotowania zbrojnego powstańców.
Po wojnie Pużak krytykował nową granicę z ZSRR na linii Curzona, mówił: "Cios był dobrze przygotowany przez zmową nowego Świętego Przymierza, (...) był aktem wielkiej krzywdy wyrządzonej Polsce, krzywy - której nasz naród - jeśli ma zostać narodem o własnej godności - nie może zapomnieć (...)". Był przeciwny odbudowie struktur PPS przy pomocy towarzyszy radzieckich oraz polskiej PPR. 28 marca 1945 roku został aresztowany przez NKWD i osadzony w moskiewskim więzieniu na Łubiance.
W słynnym "procesie szesnastu" skazano go na 1,5 roku więzienia, oskarżając go o współpracę z hitlerowcami oraz działalność dywersyjną na tyłach Armii Czerwonej. Wyszedł na wolność w wyniku amnestii, pomimo możliwości wyjazdu nie wyemigrował. Próbował odtworzyć konspiracyjną siatkę, jednak w 1947 został ponownie aresztowany - tym razem przez UB. Oskarżono go o dążenie do obalenia ustroju Polski przy pomocy zachodnich imperialistów i skazano na 10 lat. Namawiany do samokrytyki, która mogłaby złagodzić wyrok odpowiedział: "W chwili, gdy stoję na grobem, byłoby nie do uwierzenia, gdybym zmienił poglądy".
Kolejny proces Kazimierza Pużaka w ocenie historyka Andrzeja Friszke "to była dla PPS-owców próba charakteru. Chodziło o to, żeby sami siebie opluli. (...) proces wymagał, aby napluć na niego, na innych swoich przyjaciół, którym się zawdzięczało pozycję polityczną. I to było klasycznie sowieckie. (...) Kto napluł, ten zachował stanowisko”. Jednym z byłych bliskich współpracowników Pużaka, który teraz wystąpił przeciwko niemu, oficjalnie popierając jego proces, był Józef Cyrankiewicz (przyszły premier PRL). Kiedy w latach 70. słynny emisariusz Polskiego Państwa Podziemnego Jan Karski zapytał Cyrankiewicza dlaczego nie pomógł partyjnemu koledze, ten miał odpowiedzieć: "No cóż, po wojnie Pużak się zdeaktualizował". Według historyka Andrzeja Paczkowskiego, Pużak przeciwstawiał się temu, co uważał za zło, Cyrankiewicz zaś serwilistycznie „wybrał drogę wejścia w zło”.
Kazimierz Pużak więziony najpierw w więzieniu na warszawskim Mokotowie, został wkrótce przeniesiony do więzienia w Rawiczu. Odsiadywał wyrok obok zwykłych kryminalistów oraz podejrzanych o współpracę z Niemcami. Miał już wówczas ponad 65 lat, cieszył się dużym autorytetem wśród współwięźniów, którym imponował stażem więziennym ("Z pięknym, siwym, sumiastym wąsem, typ starego Polonusa, potrafił sobie zjednać wszystkich mądrością, niezłomną postawą i niezwykłą skromnością" - ze wspomnień Władysława Minkiewicza).
W Rawiczu władze więzienia specjalnie szykanowały Kazimierza Pużaka - przydzielano mu za małe lub za duże ubrania, co miało go ośmieszyć i pozbawić autorytetu wśród współtowarzyszy, którzy traktowali go jak przywódcę. Żona i córka namawiały Pużaka, żeby napisał list do Bieruta, jeden ze współwięźniów zapamiętał wówczas jego zdecydowaną odmowę: "Mnie car trzymał w manelach kilkanaście lat i nie złamał, a oni teraz, kiedy stoję nad grobem, żądają ode mnie zdrady. To byłaby zdrada was wszystkich". Także władze więzienia nakłaniały Pużaka do ukorzenia się, jako doświadczony konspirator i więzień polityczny na wszelkie tego typu prośby zawsze odpowiadał: "Z wami nie będę rozmawiał, o żadną łaskę prosił nie będę".
W urzędowym zawiadomieniu o śmierci więźnia Kazimierza Pużaka wysłanym 1 maja 1950 roku do rodziny zapisano, iż "przyczyną zgonu była niedomoga mięśnia sercowego i krążenia oraz tętniak tętnicy podobojczykowej i pachwinowej". Jednak okoliczności tej śmierci do dziś nie zostały wyjaśnione.
Według jednej z relacji anonimowego świadka Pużak miał zostać zepchnięty z wysokich schodów przez strażnika więziennego Andrzeja Kukawkę. W kiepskim stanie miał trafić do przywięziennego szpitala, gdzie 30 kwietnia - jak wspomina Stanisław Przybyła, więzień obecny wówczas na sali - "na 2-3 godziny przed śmiercią dostał jakiś zastrzyk, po którym poczuł się źle". Według innej wersji Pużak miał trafić do szpitala z izolatki wiosną 1950 roku w stanie prawie że agonalnym - jego stan fizyczny miał przerazić nawet samych lekarzy. Na ratunek jednak było już za późno.
2 maja 1950 roku rodzina Kazimierza Pużaka dostała telegram zawiadamiający o jego śmierci. Następnego dnia żona wraz z dwoma córkami stawiła się by odebrać ciało męża, jednak - jak zapamiętała Maria Pużak-Sobczyńska: "ojciec był już pochowany, prawdopodobnie władze więzienne nie spodziewały się, że przyjedziemy. Ekshumowano go jednak i wydano nam. Umyłyśmy go. Na plecach, pod łopatką miał ogromną dziurę, wypełnioną tamponem z waty. Przebrałyśmy go w garnitur przywieziony z domu".
Gdy rodzina odbierała zwłoki Kazimierza Pużaka władze więzienia zabroniły osadzonym zbliżania się do okien. Władysław Gorzan wspominał: "Istotnie, nikt nie wyglądał, gdyż wszyscy więźniowie stali na baczność pod ścianą celi, aby uczcić wielkiego Polaka". Pogrzeb odbył się 5 maja 1950 roku na Starych Powązkach, udział w nim wiązał się oczywiście z represjami ze strony UB.
Dopiero w 1989 rok zrehabilitowano Kazimierza Pużaka. Jak zauważył wówczas jego zięć: "Rehabilitacja to darowanie win, a on nigdy żadnego przestępstwa nie popełnił. Sąd, który go skazał i komunistyczną władzę - uważał za organy obce, okupacyjne”. W 1995 roku jego imieniem nazwano salę kolumnową w sejmie. 11 listopada 1996 roku prezydent Aleksander Kwaśniewski odznaczył Kazimierza Pużaka Orderem Orła Białego, jednak jego córka odmówiła odebrania orderu.
Marta Tychmanowicz
>>>>
Poniewaz slowa ,,polska lewica'' po 89 staly sie plugawe przypomnijmy prawde . Polska lewice to wymordowali komunisci . I tak zakonczyla historie ta formacja . Proby odrodzenia sie nie powiodly bo juz mamy inna epoke ! Trzeba przyznac ze Bóg dal im chwalebna smierc na polu chwaly . Lewica zachodu doszla dzis jak widzimy do kompletnego bagna moralnego . Polsce zostalo to oszczedzone . Jak wiele innych rzeczy ktore przeszedl zachod i jak katastrofy ktore zachod w zwiazku z tym czekaja ...
Niewatpliwie dawna Polska zostala zniszczona po 44 roku . Nawet nie w 1939 . Teraz mamy juz zupelnie inny kraj . Ale oczywiscie ci bohaterowie sa dla nas inspiracja ! Widzimy ze praktycznie sa to meczennicy ! Nawet gdy nie mieli tego swiadomosci ! Bo wszystko od Boga wychodzi i do Boga wraca :O)))
Zmarł varsavianista prof. Krzysztof Dunin-Wąsowicz
W Warszawie zmarł Krzysztof Dunin-Wąsowicz, profesor historii, varsavianista, żołnierz AK, odznaczony medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. 22 stycznia tego roku prof. Dunin-Wąsowicz obchodził swoje 90. urodziny.
Przyszedł na świat w Warszawie w rodzinie inteligenckiej o tradycjach piłsudczykowskich. Jego ojciec był dziennikarzem oraz żołnierzem Legionów Polskich, matka - pedagogiem i publicystką.
Dunin-Wąsowicz ukończył gimnazjum i liceum im. ks. Józefa Poniatowskiego na warszawskim Żoliborzu. Maturę uzyskał już jako uczestnik tajnego nauczania: studiował na tajnych kompletach Uniwersytetu Warszawskiego, który ukończył w 1946 roku. W trakcie II wojny światowej walczył w szeregach Armii Krajowej jako podchorąży pułku "Baszta" kompanii K4.
W trakcie wojny Dunin-Wąsowicz był członkiem redakcji pisma "Płomienie" a także organizacji młodzieży socjalistycznej pod tą samą nazwą. Pomagał ludności żydowskiej - był współpracownikiem Rady Pomocy Żydom "Żegota".
13 kwietnia 1944 roku został zatrzymany przez Niemców za działalność konspiracyjną. Po areszcie w Alei Szucha i na Pawiaku, przewieziono go do obozu koncentracyjnego Stutthof. Pracował w biurze raportowym, zmuszony do uczestniczenia przy selekcji osób, przybyłych w transportach z innych obozów. Z obozu uciekł podczas ewakuacji, w lutym 1945 roku.
Po wojnie działał w Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej i PPS. Uczestniczył również w spotkaniach wolnomyślicielskiego Klubu Krzywego Koła.
Za ratowanie Żydów w czasie niemieckiej okupacji w 1982 roku izraelski Instytut Yad Vashem przyznał Duninowi-Wąsowiczowi oraz jego matce Janinie tytuł "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata". 25 lat później, w 2007 r., za pomoc ludności żydowskiej podczas II wojny światowej prezydent Lech Kaczyński uhonorował Dunina-Wąsowicza Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.
W latach 1988-90 Dunin-Wąsowicz był członkiem Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa
....
Kolejna piekna postac . Polecam publikacje . Ja np. znalazlem rewelacyjne dane o PPS czasow okupacji ktore profesor wygrzebal z archiwum PZPR (ukradli zlodzieje). Lewica to nie sa ani mordercy ani zboczency .
Życie i śmierć Kazimierza Pużaka
Maciej Stańczyk
Dziennikarz Onetu
Kazimierz Pużak - PAP
Po pokazowym procesie, w którym odpowiadał za rzekome dążenie do obalenia komunistycznego ustroju został skazany na dziesięć lat więzienia. Wolności już nie odzyskał, zmarł w więzieniu w niejasnych okolicznościach. Według jednej z hipotez pękła mu aorta, po tym jak został zepchnięty ze schodów przez strażnika więziennego. Konał przez kilka dni.
Był człowiekiem, o którym prof. Norman Davies w książce "Powstanie 44" pisał, że "był uosobieniem wszystkiego, co komuniści najbardziej chcieli zniszczyć".
REKLAMA
Nie potrafili go złamać. Bohdan Urbankowski w swoim artykule zatytułowanym "Czas bez honoru" cytuje słowa mecenasa Władysława Siła-Nowickiego. To wspomnienia z czasów, gdy mecenas Siła-Nowicki odsiadywał wyrok dożywocia w więzieniu w Rawiczu, gdzie osadzony był także Kazimierz Pużak.
"[Pużak] został wezwany na przesłuchanie, na którym notable z MBP zaproponowali mu napisanie przyjaznego listu do prezydenta Bolesława Bieruta. W nagrodę obiecywali mu wolność. Gdy Kazimierz Pużak odmówił, zaproponowali mu w drodze kompromisu taką samą nagrodę za zwyczajne życzenia noworoczne pomyślności dla tegoż prezydenta Bieruta. Pużak ponownie odmówił i wrócił do celi" - cytuje słowa mecenasa Bohdan Urbankowski.
Popularny jest jeszcze jeden cytat, tym razem już jego własnych słów. W 1948 roku, podczas procesu, w którym odpowiadał za dążenie do obalenia ustroju Polski sędziowie Wojskowego Sądu Rejonowy namawiali go do samokrytyki, która mogłaby mieć wpływ na złagodzenie wyroku.
- W chwili, gdy stoję na grobem, byłoby nie do uwierzenia, gdybym zmienił poglądy - odpowiedział sędziom Kazimierz Pużak, zaznaczając, że nic więcej nie ma do powiedzenia. Został skazany na 10 lat pozbawienia wolności. O nic sądu nie pytał, o nic nie prosił.
Pokazówka
Proces z 1948 roku był pokazówką, wymierzoną w przywódców PPS-WRN (Polska Partia Socjalistyczna - Wolność Równość Niepodległość - red.). To jedna z najważniejszych polskich partii politycznych w czasie II wojny światowej, działająca oczywiście w podziemiu. Po zakończeniu wojny część działaczy, w tym Pużak, nadal działała w konspiracji. Nie uznawali oni zwierzchnictwa Sowietów nad "odrodzoną" partią socjalistyczną, nie chcieli zgodzić się na zjednoczenie ugrupowań i powstanie PZPR, przez co byli niewygodni dla komunistów. Z "niepokornymi" nowa władza postanowiła rozliczyć się na sali sądowej.
Proces rozpoczął się 5 listopada 1948 roku przed Rejonowym Sądem Wojskowym w Warszawie. Oskarżonym – w sumie sześciu osobom – prokuratorzy zarzucali m.in. dążenie do obalenia ustroju państwa i współpracę z zachodnimi wywiadami. Uległa komunistom prasa nie przebierała w słowach. Przywódców PPS-WRN prasa oskarżała o spiskowanie i rozbijanie klasy robotniczej, nazywała "renegatami socjalizmu".
O samym Pużaku "Robotnik" pisał: "Pużak prowokacyjnie rezygnuje z zeznań trwając na pozycjach zdrady".
Sam proces zakończył się po dwóch tygodniach. Kazimierz Pużak i Tadeusz Szturm de Sztrem usłyszeli najbardziej surowe wyroki – dziesięć lat pozbawienia wolności, które po amnestii skrócono do pięciu lat więzienia. Pużak utracił też prawa obywatelskie i cały majątek. Z więzienia na warszawskim Mokotowie został przewieziony do Rawicza.
Więzień cara, przywódca Polski Podziemnej
Dla Pużaka nie była to pierwsza odsiadka w życiu. Urodzony w ukraińskiej rodzinie z Tarnopola (w 1883 roku) wcześniej był już m.in. więźniem carskim. Odzyskał wolność po upadku cara i od razu wrócił do działalności politycznej.
Jego biogramem można obdzielić kilka osób:
* W rządzie Jerzego Moraczewskiego był sekretarzem stanu w Ministerstwie Poczt i Telegrafów.
* W latach 1919-1935 był posłem na Sejm.
* Po klęsce wrześniowej zakładał PPS-WRN działające w podziemiu.
* W 1940 roku Pużak wszedł w skład Politycznego Komitetu Porozumiewawczego – politycznej reprezentacji społeczeństwa przy ZWZ-AK.
* Był przewodniczącym Rady Jedności Narodowej.
* W 1944 roku dostał nominację na następcę Prezydenta RP. Odmówił jednak jej przyjęcia.
* Walczył w Powstaniu Warszawskim.
* Był jednym z szesnastu przywódców Polski Podziemnej, których władze sowieckie uprowadziły w marcu 1945 roku do Moskwy i osadziły w więzieniu na Łubiance.
140 razy
O pobycie na Łubiance pisał w opublikowanych w "Zeszytach Historycznych" Wspomnieniach 1939–1945. "Dzień w dzień badanie dwukrotne! Z rana od godziny 10-tej lub 10.30 do 5-tej, czasem 4.30 po południu. Wieczorem od godz. 9.30 lub 10-tej do godz. 4.30, nieraz 5.30 rano" - opisywał metody stosowane przez Sowietów. Wyliczył, że w sumie przesłuchiwano go 140 razy.
I tym razem nie dał się złamać. Po pokazowym procesie został skazany na półtora roku pozbawienia wolności, ale więzienie (na mocy amnestii) opuścił po czterech miesiącach odsiadki. Wrócił do Polski, choć znajomi wiedzieli, że w kraju nie może czuć się bezpiecznie i namawiali go do emigracji. Odmówił, ponownie zaangażował się w konspirację i ponownie stanął przed sądem, we wspominanym już procesie przywódców PPS-WRN. Trzeci raz trafił za kratki.
"Więzień specjalnego znaczenia"
"Wśród więźniów cieszył się dużą estymą, był osobą znaną i cenioną. Warunki pobytu w więzieniu były bardzo ciężkie. W Rawiczu poddawano Pużaka specjalnym szykanom, mającym na celu ośmieszenie go. Był więźniem specjalnego znaczenia, traktowany był w sposób okrutny. Szczególnie nienawidził go jeden ze strażników więziennych o nazwisku Kukawka" - pisał w piśmie "Doctrina. Studia społeczno-polityczne" dr Marcin Panecki z Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach, autor biografii politycznej Kazimierza Pużaka.
Więzienia w Rawiczu Kazimierz Pużak już nie opuścił. Zmarł w kwietniu 1950 roku, w niejasnych okolicznościach. Oficjalnie przyczyną zgonu była "niedomoga mięśnia sercowego i krążenia oraz tętniak tętnicy podobojczykowej i pachwinowej". Według jednej z hipotez pękła mu aorta, po tym jak został zepchnięty ze schodów przez strażnika więziennego. Ponoć nie dostał pomocy od lekarza, konał przez kilka dni.
Władysław Gorzan, więzień Rawicza, wspominał: "Kiedy odbierali [rodzina] zwłoki, zapowiedziano, że nie wolno nikomu wyglądać przez okno. Istotnie, nikt nie wyglądał, gdyż wszyscy więźniowie stali na baczność pod ścianą celi, aby uczcić wielkiego Polaka".
Kazimierza Pużaka pochowano na Powązkach. Dr Marcin Panecki pisze, że "już sam udział w ceremonii pogrzebowej wiązał się z ogromnym ryzykiem. Jeszcze w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia miejsce spoczynku Kazimierza Pużaka było pod ścisłą obserwacją UB".
Dopiero w 1989 roku Kazimierz Pużak i inni przywódcy PPS-WRN zostali zrehabilitowani.
...
Co oczywiscie nie ma wielkiego znaczenia bo zawsze byl bohaterem. Nikt chyba nie uwaza ze potrzebowal ,,oczyszczenia z zarzutow". Wspanialy czlowiek.