Mafia pokonała Tuska!
Serwis znalezionych frazLinki
- Ashley...
- Mafia wraca jak we wspaniałych latach 90 tych !!! Hurra !!!
- Wielkie sukcesy tuskowców w walce z mafią !
- Mafia w Italii rozbita!
- ,,Fachowcy'' Tuska zapowiadają oszałamiający wzrost PKB !
- Zbrodniarze w nauce .
- O Mieszkach, miĹkach i myszkach.
- Oferta pracy - Konsultant amerykaĹskiego biura turystycznego
- dodatkowy zarobek
- Praca w Berlinie
- ‎..juĹź czas najwyĹźszy powiedzieÄ tak tej jedynej :
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- windykator.xlx.pl
Ashley...
Tusk sprobowal ruszyc uklady wsrod urzedasow i polegl!
Na czele kontrofensywy bagna stanal co nie nie dziwi Bronek...
Ale sam Tusk go wyhodowal!
Wydaje sie ze sam Tusk chce dobrze ale odczuwa coraz bardziej opor platformerskiego bagna aby nic nie ruszac a tylko wejsc w obecne uklady i czerpac osobiste korzysci.Bagno to znalzlo sobie jak widac silne poparcie u Bronka ktory juz dawno porzucil zasady na rzecz korzysci materialnych...
Coz Donald SAM ICH WYBRALES TERAZ MASZ TYLKO TEGO SKUTKI!
Ale oczywiscie ja popieram wszelkie zmiany na dobre i nie jest wszystko jedno czy wygra Donald i jego chec zrobienia czegos dobrego czy ,,tradycyjnie'' zwyciezy bagno z Bronkiem na czele i haslo ,,nic sie nie da zrobic'' (oczywiscie poza czerpaniem osobistych korzysci - to zawsze da sie zrobic).
Zrozpaczeni Tuskowcy deklaruja:
Rząd użyje wszystkich metod, by doprowadzić do redukcji zatrudnienia w administracji - powiedział rzecznik rządu Paweł Graś. Po decyzji prezydenta Bronisława Komorowskiego o skierowaniu ustawy o racjonalizacji zatrudnienie do TK "będzie to trudniejsze, ale i tak to zrobimy" - mówił.
"Niezależnie od tego, co stanie się z tą ustawą i co Trybunał Konstytucyjny w tej sprawie powie, rząd użyje wszystkich innych metod, żeby efekt tej ustawy osiągnąć, czyli redukcję przeprowadzić" - powiedział Graś, który był w niedzielę gościem Radia ZET.
>>>>>
A mowilem zby zlikwidowac TK?Rzekomo mial on powstrzymywac Kaczynskich.TYlko przed czym?CBA robilo co chcialo i tym TK sie nie zajmowal.Za to zawsze zajmowal sie ochrona mafii...
>>>>>
Jak mówił na antenie radia, "w polskiej administracji, a zwłaszcza w służbie cywilnej przyjąć człowieka to żaden problem natomiast zwolnić go, jest praktycznie niemożliwe; trzeba człowieka złapać na gorącym uczynku, na przestępstwie". Graś zaznaczył, że służba cywilna została stworzona po to, by "dobrze służyła państwu a nie, by były bezpieczne synekury do końca życia czy do emerytury".
>>>>>>
To obluda!Bo ustawa byla po to aby miec penosc bezkarnosci dla mafijnych struktur....Jesli minister podejrzewa cos nie tak to nic nie moze zrobic bo by musial zaraz miec niemal dowody mordu.A to nierealne.A skoro tak to robia co chca...
>>>>>
"Zatrudnienie (w administracji) rośnie, ponieważ dziedziczymy po poprzednikach urzędników, funkcjonariuszy, z którymi nie chcemy pracować, którzy się nie sprawdzają, ale których nie można zwolnić" - ocenił rzecznik rządu. Jak powiedział, "można udawać, można robić restrukturyzację, można ich przesuwać, ale nie można tych ludzi zwalniać".
>>>>>
No i potworny koszmar puchnie i puchnie i puchnie i jest coraz gorzej.
>>>>>
Zaznaczył, że skierowana przez prezydenta do TK ustawa o racjonalizacji zatrudnienia miała służyć temu, by "rozwiązać ręce administracji, zwłaszcza centralnej, zwłaszcza ministerstwom, bo tam jest największy problem". Jak mówił, jej celem było, aby "po prostu tych, którzy źle pracują zwalniać".
>>>>>>
No ale na tych wlasnie stawia wplywowe lobby w PO z Bronkiem na czele.W zamian za wzjemne poparcie zero zmian i szukania winnych.
Dosc typowy uklad aptologii wladzy...
>>>>>>
"To jest decyzja, która świadczy o tym, że w przeciwieństwie do poprzedników pan prezydent nie jest zakładnikiem jednej formacji, nie jest prezydentem jednego ugrupowania parlamentarnego, ale jest prezydentem wszystkich Polaków" - przybredził Graś .
>>>>>
No super!Wszyscy Polacy chca robic na rosnace tlumy biurokratow!Gras wie co mowi i wcale nie swiruje!Genialne!Bronek nie jest zakladnikiem PO jest za to zakldanikiem mafii...SUPER CIESZMY SIE!!!!
>>>>>
Widzimy ze u wladzy w Polsce sa osobnicy niespelna rozumu.Zreszta przypomne ze to oni w poprzednich wcieleniach AWSUWUD itp uchwalili ta sluzbe ,,cywilina'' a faktycznie mafijna a teraz zmagaja sie z tym co sami stworzyli.Ale na takich zasluzyliscie niemoralnym zyciem!
Bylo by to smieszne gdyby nie tragiczne:
W administracji publicznej, zamiast cięcia etatów, przybędzie ich 30 tysięcy - pisze "Dziennik Gazeta Prawna". To skutki skierowania przez prezydenta ustawy o redukcji zatrudnienia w administracji rządowej do Trybunału Konstytucyjnego.
Wysyłając ustawę do Trybunału prezydent zakwestionował nie tylko zmniejszenie stanu liczebności urzędników o 10 procent, ale także zakaz jej zwiększania do 2013 roku. "Dziennik Gazeta Prawna" pisze, że od 2007 roku liczba urzędników w Polsce wzrosła o 10 procent. Jest ich obecnie ponad 310 tysięcy.
Dziennik pisze, że już podczas sejmowych prac nad ustawą urzędy zatrudniały nowych pracowników. Wszystko po to, by po wejściu w życie nowych przepisów utrzymać wcześniejszą liczbę urzędników. Dlatego w biuletynie Kancelarii Premiera nie maleje oferta miejsc pracy - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Powtorze jeszcze raz!NA WSZELKI WYPADEK PRZYJELI TLUMY NOWYCH URZEDASOW 10%.
Czyli 310 tys + 34 tys = 344 tys.
I teraz co by bylo gdyby weszla redukcja Tuska.
Zredukowali by o 10%
czyli o 34 tys
Zostalo by 310 tys.
CZYLI TYLE CO BYLO!!!
Ale teraz Bronek zablokowal I TYCH NOWYCH NIE BEDZIE MOZNA ZWOLNIC!
Czyli w efekcie walki z biurokracja ilosc urzedasow wzrosnie do:
344 tys z 310 tys!
TAKI RZAD!
I zarzuca mi sie ze jestem zlosliwy.TO NIEPRAWDA!Widzicie co sie dzieje!
TO SĄ NAPRAWDĘ PÓŁGŁOWKI.To nie ja wymyslam.I nie mam zadnych fobii itp.Ja po prostu widze co sie dzieje!
TAKICH TŁUMOKÓW U WŁADZY JAK PO 89 to naprawde w Polsce nie bylo!
>>>>>
Bierze sie to stad ze startuja tam goscie BEZ ZADNYCH KWALIFIKACJI.I czego oni tam chca?Przeciez NIC NIE POTRAFIA!No ale na stolku JEZD FAJNIE!Klaniaja sie urzedasi mowia panie ministrze itp...I SAMO JAKOS IDZIE...Widzimy jak idzie!
Prawdziwiwy urzedniczy koszmar!
(Oczywiscie media znow nie wiedzialy ze prezydencja UE wiaze sie gigantycznymi kosztami przedstawiajac to jako zdarzenie mile latwe i przyjemne.Ale to sa niekompetentni idioci.UE trzeba popierac na tyle rozumu starcza i nic wiecej).
>>>>
3500 zł brutto za 10-15 dni pracy w miesiącu, częste podróże i możliwość obeznania się z tuzami europejskiej dyplomacji. Ruszył już nabór na oficerów łącznikowych polskiej prezydencji w UE.
MSZ poszukuje kilkudziesięciu osób biegle posługujących się co najmniej dwoma językami urzędowymi UE lub językiem któregoś z państw kandydujących.
>>>>
Do tej pory takich nie mieli!
>>>>>
Potrzebni są więc oficerowie łącznikowi do obsługi przedstawicieli z: Bułgarii, Chorwacji, Czech, Danii, Estonii, Finlandii, Francji, Grecji, Hiszpanii, Holandii, Islandii, Litwy, Łotwy, Malty, Macedonii, Niemiec, Portugalii, Norwegii, Rosji, Rumunii, Słowenii, Słowacji, Szwecji, Turcji, Włoch i Węgier.
>>>>>
DZIKIE TLUMY URZEDASOW!!!
Oprócz języków, ważna jest odporność na stres.
>>>>>
Bo od urzedowania w UE mozna oszalec!
>>>>>
Średnie zarobki na stanowisku oficera łącznikowego wynosić będą ok. 3 000 – 3500 zł brutto miesięcznie (na umowę zlecenie). Na przestrzeni półrocza Prezydencji każdy z zatrudnionych przez MSZ oficerów będzie miał za zadanie obsłużyć około 17 jedno- lub dwudniowych spotkań dyplomatów. Obsługa jednego spotkania to około 3 – 4 dni pracy (od poprzedzającego pracę briefingu organizacyjnego, a następnie odbioru delegacji z lotniska dzień przed spotkaniem, po jej wyjazd, często dzień po zakończeniu spotkania). Średnio faktyczne prace dotyczyły będą od 10 do 15 dni w miesiącu.
W sierpniu, ze względu na wakacyjną przerwę w unijnych instytucjach, nie będą się odbywać spotkania Prezydencji, stąd zaangażowanie oficerów w tym okresie będzie na minimalnym poziomie.
>>>>>>
KOSZMAR!
Widziecie teraz realia UE!
KOSZMARNE KOSZTY EFEKT KATASTROFALNY!
Dlatego UE musi upasc.To perwersja na zdrowym rozsadku.Symstem stworzony aby mnozyc urzednikow i pozerac niewiarygodne srodki...
Rozumiecie teraz ze wszelkie wysilki likwidacji deficytu nie maja sensu przy takiej gospodarce...To sie NIE UE-DA!
Ale bedziemy miec za to mnostwo ... Euro-,,oficerow''...
TFU!
W ostatnim półroczu ministerstwa i urzędy wojewódzkie zwiększyły zatrudnienie o 30 proc. Urzędnicy to najszybciej rosnąca grupa zawodowa, twierdzi "Dziennik Gazeta Prawna".
Rząd już drugi rok próbuje zredukować zatrudnienie w podległych urzędach. Bezskutecznie. Mało tego - w ostatnim półroczu zatrudnienie dramatycznie wzrosło. Z sondy przeprowadzonej przez "DGP" wynika, że od 30 czerwca 2010 r. w ministerstwach zatrudnienie wzrosło o 32,5 proc., a w urzędach wojewódzkich o 37,4 proc.
Czas na audyt administracji publicznej »
Podobno to efekt obowiązku likwidacji gospodarstw pomocniczych i jednostek budżetowych. Ustawodawca zakładał, że przyniesie to spore oszczędności, bo pracę straci wiele osób tam zatrudnionych. Stało się odwrotnie. Praktycznie wszystkie urzędy i ministerstwa przejęły dawnych pracowników.
Po co nam Pełnomocnik Rządu ds. Ograniczenia Biurokracji? ».
Jak to po co?Dla śmichu!<
Tak zrobiło np. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, które z 77 pracowników przejęło 76. W Świętokrzyskim Urzędzie Wojewódzkim na 109 takich osób przejęto 101. Wyjątek stanowi resort sprawiedliwości, który wprawdzie nie zatrudnił żadnego z pracowników zamykanych jednostek, ale i tak zwiększył liczbę etatów urzędniczych.
Nawet kancelaria premiera wykorzystała lukę w przepisach i zamiast zlikwidować swoje gospodarstwo pomocnicze, zmieniła po prostu jego nazwę. Zamiast Centrum Obsługi premier ma teraz Centrum Usług Wspólnych.
W efekcie tylko 5 urzędów na 33 sprawdzane przez "DGP" w ostatnich sześciu miesiącach nie zwiększyło zatrudnienia. Urzędników dalej przybywa szybciej niż w jakimkolwiek sektorze gospodarki, pisze gazeta.
>>>>>
Spoko!Tego juz nikt nie opanuje - bedzie wielka katastrofa!
Rośnie armia urzędników
W całej administracji publicznej przybyło w ubiegłym roku 12,2 tysiąca osób. Szybko rozrasta się biurokracja w samorządach - pisze "Rzeczpospolita".
Zwiększenie zatrudnienia o ponad 12 tysięcy osób w porównaniu z 2009 rokiem, gdy przyrost urzędników sięgnął 40 tysięcy, może wydawać się niewielką liczbą. Jednak pokazuje, że biurokracja wciąż się rozrasta. W sumie w 2010 roku przeciętne zatrudnienie w administracji publicznej wzrosło o 2,8 procent, do 440 tysięcy osób.
Cześć urzędów starała się trzymać kadry w ryzach. Sztuka ta nie udała się na przykład wojewodom, ani samorządowcom. W lokalnych urzędach, różnych jednostkach czy gospodarstwach pomocniczych przybyło przeszło 11 tysięcy urzędników, co oznacza wzrost o 4,5 procent.
Samorządowcy podkreślają, że mają coraz więcej obowiązków. Marszałkowie województw rozrost biurokracji tłumaczą odpowiedzialnością za efektywny podział i rozliczanie funduszy UE.
>>>>>>
Urzedy rosno i puchno ... Ale nic sie nie da zrobic bo jestesmy w UE. I musimy dostopsowywac sie do tamtejszych norm... W Belgii 50% zatrudnionych to urzednicy... W Polsce zaledwie 3 %... WIEC MUSIMY NADROBIC... Oczywiscie gdzies po drodze nastapi eksplozja...
Dobra ilustracja elementu jaki wybralisci na stolki !!!
Minister Bieńkowska: biurokracja rozwija Polskę
To nie zart - taka jest ,,ment-alnosc'' tego ele -mentu :
Minister Bieńkowska: biurokracja rozwija Polskę Gościem kolejnego czatu, organizowanego przez Onet.pl, była Elżbieta Bieńkowska. Minister rozwoju regionalnego odpowiadała na pytania internautów, dotyczące rozwoju Polski, dotacji unijnych i biurokracji, która jest nam potrzebna.
- Gdy rozpoczęłam pracę w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego, pracowało w nim 800 osób. Dziś mój resort zatrudnia blisko 1000 pracowników.
HURA HURA HURA !!!
Na początku ministerstwo było odpowiedzialne za rozliczenie z Komisją Europejską 11 mld euro. Dziś suma rozliczanych środków to ponad 100 mld. Do tego dochodzą kwestie negocjacji nad przyszłym budżetem.
>>>> Wszystko dzieku UE ! SUPER !
Polska administracja się zmienia i to na lepsze – odpowiada minister Bieńkowska na pytanie internauty czy w Polsce jesteśmy skazani na biurokratyczny koszmar?
>>>> Koszmar bedzie jeszcze lepszy ! Bedzie tak starszny ze zaden hortor nie dorowna !
- Każdy mój zastępca jest odpowiedzialny bezpośrednio za pracę kilku departamentów. Nikt nie pracuje w pojedynkę. Samemu nie można osiągnąć sukcesu. Jeżeli ktoś uważa inaczej, jest w błędzie – dodaje.
>>>>>>Tak jest towarzysze ! KOLEKTYW TYLKO KOLEKTYW ! Do kazdego biurokraty trzeba dodac drugiego a pozniej terzeciego ! Im wiecej tym lepiej parcuja ! MULTIPLIKACJA !
Zdaniem minister Bieńkowskiej biurokracja i skomplikowane procedury mogą mieć pozytywny wpływ na umiejętne wydawanie środków unijnych.
>>>> Tak jest trzeb aKOMPLIKOWAC ! BIUROKRACJA I KOMPLIKACJA ! TO JEST TO !
- Firmy, które nie zrealizowały swoich planów i zmuszone zostały do zwrotu dotacji to przykłady marginalne. Jest to zasługą biurokracji. Uważam, że bez biurokracji i procedur, nie tylko przedsiębiorcy, ale i cała Polska miałaby ogromne problemy ze środkami, które musielibyśmy oddać.
>>>>
Bez biurokracji nie bylo by co jesc !
TO SA WASI WYBRANCY !
KOMPLETNE MATOLY !
Niech Bronek szybko nada im medale za wybitne iosiagi yntelektualne na miare Mumii Wolnosci ..
A wiec teraz rozumiecie ze urzendy musdzo puchnac w szwach bo UE !
A wiec czekajcie na Grecje !
Zycze wam powodzenia!
Mafiozi z TK tym obronili kolejna mafie urzednicza...
Juz sie mozna przyzwyczaic ze gangsterzy z TK bronia kolejnych mafii komunistycznych typu ,,spółdzielnie mieszkaniowe''...
Oczywiscie juz nie ma co mowic ze trybunal nie ma takich kompetencji bo to nie jest instytucja zajmujaca sie zatwierdzaniem lub anulowaniem wszelkiego prawa w Polsce . Maja tylko badac zgodnosc z Konstytucja a konstytucja dotyczy praw podstawowych typu prawo do adwokata itp. A NIE WSZELKICH SZCZEGOLOWYCH ROZWIAZAN PRAWNYCH...
Zwyrodnialcy z TK prawem gangstera ustalili sobie wszechkompetencje i nie ma ich kto pogonic ... Bezkarnosc rozzuchwala...
Ja mowilem od poczatku ze zadaniem numer 1 jest likwidacja tej obrzydliwej szmaty z 1996 roku zwanej ,,konstytucja'' w tym likwidacja TK i RPP instytucji wyraznie ganstersko-mafijnych...
Ale cymbałowi Doniowi innym Bronkom sie to podobalo a wy ich popieracie WIEC ZASLUZYLISCIE...
Bronek to tuman wyjatkowy - chyba nawet Kwaśniewski nie byl az taki - na pewno mial w sobie doze samokrytyki... Ten to palant 100 %
ALE ZASLUZYLISCIE !
Teraz koniecznie trzeba wejsc do euro ! Zmiwenci konstytucje jak chce Bronek...
Teraz mozecie ponosic wyrzeczenia - odbierac inwalidom opiece spolecznej aby szlo na urzedasow ktorych liczba lawinowo wzrosla A TERAZ TO BEDZIE WULKAN ! Jak poczuli poparcie ,,prawne'' czyli gangsterskie..
Bankructwo bedzie szybkie !
I dobrze gdyz brzydzi mnie ,,ten kraj'' z wszystkimi tymi cymbałami ... Im szybciej okraglostolowy potworek upadnie tym lepiej...
Bedzie bolalo ale sami chcieliscie ... Widocznie potrzebujecie Fritzlow skoro takich popieracie...
Tymczasem matołki udaja ze nic sie nie stalo . To juz tradycyjny sposob Donia po kolejnej klesce - mowic o czym innym...
Na zebraniu PO :
- A wiec od dzis mowimy ze stworzylismy 100 tys. NOWYCH MIEJSC PRACY !
- W urzedach ?
- Nie po co lud kloptac... Wystarczy miejsc pracy bez ,, w urzedach ''...
I tak powstal chitrip plan tuskomatolkow ofensywy propgagandowej...
Chitry na miare matolkow ...
A Boni uchodzacy za jedynego pracujacego wsrod masy nierobow Donia stwierdzil:
- Na razie jest wzrost gospodarczy...
Ze niby wzrost uciagnie tych urzendasow...
NA RAZIE !!!
Na razie to mamy dane za styczen-marzec wzrost PKB 4,4 a pazdziernik grudzien byl 4,5 CZYLI MNIEJ... A dzis jest czerwiec i to polowa...
A potworki z RPP podnosily stopy raz za razem ! KANALIE MIANOWANE PRZEZ WAS ! Wzrostu nie bedzie ! A co bedzie URZENDASI BENDO !
>>>>>
I tu nasuwa sie mysl CZEGO TE MATOLY CHCA U ZLOBU ... TUMANY KOMPLETNE ! Zadnego pojecia o niczym ! 20 lat w sejmie I ZADNEJ NAUKI ! COFNELI SIE W ROZWOJU !
Zreszta w mediach takie same matoly ... knoty-palikoty buzki-wozji transfery-seksafery ... A ZADNNYCH REALNYCH PROBLEMOW ! Bo medialne matolki nie znaja sie ani na stopach ani na trybunalach to cisza ... Natomiast sa ,,fachowcami'' od bredni i brednie nadaja...
Korytarze sejmowe i ich medialne przedluzenia w studiach to dswiat fikcji... A urzedy bezrobotni i bezdomni TO SA REALIA ! A te jelopy 20 lat przebywaly w fikcji to gdzie sie mieli anuczyc realiow...
Ale beda wybory i tak tych matolow wybierzecie ... CZYLI ZASLUZYLISCIE ! Zreszta czlowiek robi to co mu przynosi sukces... Jak ma sukces to robi to samo tylko WIECEJ...
Te matoly za niszczenie kraju i produkcje bezrobocia sa nagradzane stolkami... TO PO WYBORACH BEDZIECIE MIELI WIECEJ NISZCZENIA KRAJU I BEZROBOCIA ! NA ZDROWIE !
Stajemy sie coraz bardziej brukselscy :
Armia urzędników wciąż rośnie, premier bezradny !
Urzędnicy ignorują polecenia premiera dotyczące konieczności cięć w administracji i zamiast zwalniać urzędników, zatrudniają nowych - wynika z sondy "Dziennika Gazety Prawnej".
>>>> No masz ci los ...
W lutym premier Donald Tusk polecił resortom zmniejszenie zatrudnienia do stanu z końca lutego 2007 r., czyli dnia objęcia rządów przez koalicję. Gazeta przeprowadziła sondę w 17 ministerstwach, 16 urzędach wojewódzkich i 16 izbach skarbowych. Wynika z niej, że tylko trzy resorty: skarbu, spraw wewnętrznych i sprawiedliwości faktycznie redukują zatrudnienie, ale do stanu sprzed 4 lat jeszcze im daleko.
>>>>> Tym razem raczej bliżeko ? Bo ma byc mniej a nie wiecej ?
Pozostałe ministerstwa albo analizują, albo tłumaczą się prezydencją i nowymi zadaniami. Zamiast zwalniać przyjmują nowych pracowników.
>>>> O tak prezydencja ! TO KONCZY DYSKUSJE ! Argumentum ad bruxelum ! Z tym sie nie dyskutuje !
Podobnie większość urzędów wojewódzkich nie dostrzega potrzeby redukowania zatrudnienia.
>>>>>
No bo prezydencja ! Zasada podstawowa : KAŻDĄ DYREKTYWĘ UE MUSI WCIELAĆ W ŻYCIE NOWY GARNITUR URZĘDNIKÓW ! Gdyby ten sam komplet wcielil w zycie dwie dyretywy to tak jakby isc w tym samym komplecie garnituru na dwa euro-bankiety . Obciach... A co gorsza euro-obciach... A tego przeciez nie chcemy... Wiec urzendu muszo rosnoc bo euro-dyrektyw przybywa z predkoscia swiatla wedlug stalej Plancka i prawa Prawa Parkinsona ... I MUSI SIĘ LAĆ ! NIE BĄDŹ PAN GŁĄB ! PRAW FIZYKI PAN NIE ZMIENISZ !
Biurokracja rosnie a wiec biurokracja dziala ... Na przyklad dokonuja zakupow:
Milionowe straty na mundurach dla listonoszy
Na zakupie nowych mundurów dla listonoszy Poczta Polska mogła stracić 12 mln zł - wynika z dokumentów CBA i prokuratury, do których dotarł "Dziennik Gazeta Prawna".
Obecnie sprawa jest analizowana przez prokuraturę. Według agentów CBA dwójka nieuczciwych menedżerów poczty pozwoliła zarobić jednej firmie 12 mln zł. - Podejrzewamy, że przymknęli oko na znacznie gorszą jakość dostarczonych mundurów niż wynikało to ze specyfikacji istotnych warunków zamówienia - mówi śledczy.
Ale to nie jedyna taka sprawa, służby prześwietlają teraz warte dziesiątki milionów przetargi dla policji, wojska czy BOR. Dziennik przypomina, że po kontroli NIK w policji, prokuratura już wszczęła śledztwo.
Inny mechanizm budzi podejrzenia w przypadku zamówień dla wojska czy BOR. Specyfikacja zamówienia była tak wyśrubowana, że spełniała je tylko jedna na świecie tkanina, do której dostęp na polskim rynku ma tylko jedna firma.
Według oficera służb specjalnych rynek zamówień publicznych w tej branży podzieliło między siebie kilka firm. W ten sposób Skarb Państwa traci grube miliony.
>>>>>
I medale od razu prosze medale dla nich ! Bronek skarzy sie ze zamo mu przyznali medali a on by chcial tyle ich rozdac... Np. zasluzonym w transformowaniu Poczty ! Jak widac sa same skucesy ! Medale koniecznie !
Jest sukces ! Cos rosnie ! :O)))
Rosną pensje urzędników, ,,specjalistów'' od dotacji z UE !!!
W porównaniu z drugą połową 2008 roku zarobki ,,ekspertów'' od unijnych pieniędzy wzrosły o 36 proc.
!!!! To wielki sukces euro-integracji !
Według najnowszych danych resortu rozwoju regionalnego wysokość średniego wynagrodzenia w drugim półroczu 2010 r. wyniosła 4520 zł brutto. W porównaniu z drugą połową 2008 r. średnia pensja zwiększyła się o 36 proc. Jednocześnie rośnie jej relacja do przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. W drugiej połowie 2010 r. średnia pensja urzędnika od funduszy UE przewyższyła przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej o 40 proc. W 2008 r. była wyższa o 13 proc., a w 2009 r. o 26 proc.
>>>> Dynamiczny wzrost pensji urzedasow to jest to o co chodzi !
– Średnie zarobki wyglądają nieźle, zwłaszcza jeśli idzie o dynamikę wzrostu płac. Ludziom odpowiedzialnym za rozdysponowanie funduszy europejskich płacimy coraz więcej. Ma to uzasadnienie – zadania związane z wdrażaniem programów operacyjnych wiążą się z dużą odpowiedzialnością i wymagają sporej wiedzy – ocenia Marzena Chmielewska, dyrektor w Departamencie Europejskim PKPP Lewiatan. – Oznacza to też, że mamy prawo oczekiwać od tych osób większej efektywności i skuteczności.
>>>>> Tak jest ! Wzrost urzedasow zawsze napelnia nas radoscia a zwlaszcza ich pensji :O)) Cieszmy sie ! A zwlaszcza jak jeszcze oni sa euro ! Pelnia szczescia :O)))
– Polski nie stać na niekompetentnych i nisko opłacanych pracowników administracji. Wynagrodzenia na poziomie 140 proc. przeciętnej w gospodarce narodowej nie są wygórowane – uważa Ireneusz Ratuszniak, ekspert ds. funduszy UE, do niedawna dyrektor odpowiedzialny za środki UE w dolnośląskim Urzędzie Marszałkowskim. – Niepokoi jednak to, że pensje w instytucjach, które bezpośrednio współpracują z beneficjentami, tzn. urzędach marszałkowskich i wojewódzkich urzędach pracy, są zdecydowanie niższe od płac pracowników urzędów wojewódzkich, np. na Podlasiu różnica ta wynosi ponad 2000 zł – dodaje.
>>>> Za mao wciaz za mao ! Niech oni za rok majo 400 % sredniej a za dwa lata 4000 % sredniej ! Niech majo !
Regionalne różnice
W regionach, w tym w urzędach marszałkowskich, różnice są spore. Na Mazowszu średnia pensja wynosi 5150 zł. Najmniej płacą urzędy marszałkowskie na Podlasiu i w Lubelskiem.
– Mówiąc o pensjach, nie można rozpatrywać ich tylko w zakresie płac urzędników zajmujących się funduszami. To szersza materia. Różnice są duże, ale trudno zarobki w Lublinie porównać do tych w Warszawie czy Poznaniu. Lubelskie nie może się niestety równać z Mazowszem – tłumaczy Krzysztof Hetman, marszałek lubelski.
– Stosunkowo niskie pensje pracowników obsługujących fundusze unijne nie są czymś nadzwyczajnym. Płace wszystkich zatrudnionych w naszym urzędzie są niewysokie, a średnia płaca dla naszego województwa jest niższa niż średnia krajowa i dużo niższa niż w najbogatszych województwach – wtóruje Jarosław Dworzański, marszałek podlaski. – Od 1 września płace w departamentach obsługujących fundusze europejskie znacząco wzrosną – zapowiada jednak.
Stosunkowo najlepiej opłacani są zatrudnieni w ministerstwach – otrzymują średnio 5600 zł. Zwykle urzędnicy od funduszy UE zarabiają powyżej średniej w danym resorcie.
– Wynagrodzenia pracowników administracji „funduszowej" są finansowane w 85 proc. ze środków europejskich. Nie stanowią więc w praktyce znaczącego obciążenia dla budżetu państwa – przypomina Waldemar Sługocki, wiceminister rozwoju regionalnego. W jego resorcie średnia płaca to 5800 zł.
>>>>>
Oczywiscie zadnego obciazenia ! Placenie podatkow na urzedasow to sama przyjemnosc :O)))
Widzicie teraz czym skutkuje UE... Rozpanoszenie sie urzedasow - . Mlodzi nie chca pracowac a urzedowac... A urzedy nie tworza bogactwa wbrew zachodnim metodom statystycznym... Jest to tzw. sluzba a sluzbe sie zatrudnia gdy ma sie dochody i stac na to inaczej trzeba samemu sobie sluzyc...
Wzost ilosci bezproduktywnych wymaga pozyczania a to prowadzi do bankructwa ... Tzw. euro-syndrom... Totez strefa euro pada a ,,ten karaj'' padnie tuz po bo na razie nie jest jeszcze zaawanosoany w euro-integracji ale jak widac jest coraz lepiej urzedy rosno pensje tez niedlugo bedziemy mieli unie pelna geba ...
Mniej kontraktów budowlanych
Spada aktywność inwestycyjna sektora publicznego, zamówienia agend rządowych i samorządów mają też mniejszą wartość. Spadek inwestycji infrastrukturalnych wpłynie na dynamikę PKB od 2012 roku - stwierdza "Rzeczpospolita".Według danych Urzędu Zamówień Publicznych, od stycznia do lipca wartość rozstrzygniętych przetargów na roboty budowlane wyniosła 17,6 mld zł, tym samym spadła o 5,8 mld zł w stosunku do porównywalnego okresu 2010 roku. Statystyki dotyczą zamówień o wartości od 13 tys. euro do 4,8 mln euro.
Tendencję spadkową potwierdzają też m.in. dane GDDKiA, która w 2010 roku podpisała 46 umów na budowę i przebudowę dróg o wartości 23,4 mld zł, a przez osiem miesięcy tego roku jedynie 12 na 4,7 mld zł. I w ciągu najbliższych dwóch lat nie będzie lepiej.
Słabszą aktywność inwestycyjną widać też w samorządach, które w większości kontynuują już rozpoczęte roboty. Według Europejskiego Dziennika Urzędowego, Warszawa i jej spółki od stycznia do lipca udzieliły zamówień na kwotę ok. 230 mln zł. W porównywalnym okresie 2010 roku, było to 480 mln zł, dwa lata temu - 2,2 mld zł.
"Malejące inwestycje rządu i samorządu będą miały negatywny wpływ na dynamikę PKB" - ocenia ekonomista Ryszard Petru. Jak dodaje, spadek wartości udzielonych zamówień publicznych w tym roku, będzie się przekładał na mniejsze wydatki po 2011 roku.
Najbardziej zatrwożeni sytuacją są przedsiębiorcy, dla których zamówienia publiczne stanowią główne źródło dochodów. Ale prezes Budimpeksu Dariusz Blocher ocenia, że spadek zamówień jest chwilowy. "Polska potrzebuje dużych inwestycji. Dochodzą nas słuchy, że w kolejnej perspektywie budżetowej znowu trafią do nad unijne dotacje. Jednak najbliższe 2 lata dla firm budowlanych będą ciężkie" - mówi.
>>>>
No oczywiscie ! Coraz wiecej kasy idzie na pensje urzedasow to inwestycje obcinac trzeba... No chyba ze inwestycje w budowe urzedow - to nie ! Nielugo dojadzie do tego ze ,,panstwo'' nie bedzie wykazywac zadnej dzialalnosci oprocz urzedowania urzedasow ...
Urzędniczka z Krynicy wygrywa przetargi w swojej gminie
"Gazeta Krakowska": Firma należąca do gminnej urzędniczki z Krynicy wygrała niejeden przetarg na wykonanie inwestycji dla swojej gminy. Po naszym artykule z zeszłego tygodnia, w którym ujawniliśmy wyniki konkursu ofert na budowę parku rekreacyjno-sportowego w Czarnym Potoku, okazało się, że był taki drugi przypadek. Chodzi o przetarg na roboty hydrotechniczne w korycie Popradu, organizowane przez jednostkę podległą gminie Krynica.
- To historia z przełomu lutego i marca tego roku. Na finał wciąż czekamy, bo poprosiliśmy o interwencję prezesa Urzędu Zamówień Publicznych - mówi Władysław Zygmunt, prezes sądeckiej spółki Trans Konspol. - Otrzymaliśmy informację, że wygraliśmy ten przetarg i zaproszono nas na podpisanie umowy, ale przed wyznaczonym terminem spotkania przyszedł faks, że inwestor się wycofuje. Później okazało się, że wybrano nowego wykonawcę - firmę Bud-Mat z Krynicy, należącą do gminnej urzędniczki.Na wniosek Trans Konspolu trwa postępowanie odwoławcze. W Urzędzie Zamówień Publicznych dowiedzieliśmy się jednak, że prawo nie reguluje kwestii uczestnictwa pracowników urzędów gminy w gminnych przetargach.
- Nawet jednak jeśli przepisy nie zabraniają tego, to z punktu widzenia etyki byłoby lepiej, gdyby urzędnik powstrzymał się od uczestnictwa w przetargach ogłaszanych przez swoją gminę - komentuje Adam Sawicki z programu antykorupcyjnego Fundacji im. Stefana Batorego w Warszawie. - To wskazane choćby z uwagi na przejrzystość procedury przetargowej.
Burmistrz Krynicy Dariusz Reśko zna obydwa przypadki przetargów wygranych przez swoją podwładną. Twierdzi, że zasięgał opinii prawnej, z której wynika, że nie miał prawa wykluczyć z przetargu firmy zarejestrowanej na urzędniczkę. Po naszych publikacjach deklaruje jednak, że chce raz na zawsze rozwiązać problem.
- Zleciłem prawnikom poszukaie rozwiązania, które nie będzie naruszało prawa, a zapobiegnie na przyszłość dwuznacznym sytuacjom - mówi burmistrz Dariusz Reśko. - Może sprawę załatwi kodeks etyczny pracownika urzędu? Przejrzystość działania jest dla mnie bardzo ważna, zdaję sobie sprawę, że obecna sytuacja może budzić kontrowersje.
W najbliższym czasie chce przeprowadzić rozmowy z pracownikami i poprosić ich, aby nie startowali w gminnych przetargach. - Jeśli postępowanie odwoławcze Trans Konspolu wykaże nadużycia ze strony organizatorów przetargu, który wygrała firma urzędniczki, to wobec osób odpowiedzialnych zostaną wyciągnięte konsekwencje służbowe - dodaje.
Firmę Bud-Mat, która wygrała opisane przez nas przetargi, prowadzi mąż Lucyny Matyi, pracownicy wydziału podatków Urzędu Gminy Uzdrowiskowej. Biznes zarejestrowany jest na imię i nazwisko urzędniczki. W obydwu konkursach zwycięska firma zaoferowała najniższą cenę za wykonanie prac zleconych przez krynicki magistrat lub podległą mu jednostkę. Szef Bud-Matu Maciej Matyja nie ma sobie nic do zarzucenia. Burmistrz Dariusz Reśko zapewnia, że wciąż trwa kontrola związana z przetargiem zakwestionowanym przez Trans Konspol.
Iwona Kamieńska "Gazeta Krakowska"
Super biznes ! Jako urzednik sam zamawia w swojej firmie ! To biznes sie kreci jak karuzela ! Kenialne !
Trzeba przyznac ze po 89 jedna jedyna rzecz sie udala ! PRZEDSIĘBIORCZOŚĆ ! Oczywiscie wsrod urzednikow bo nie w spolecznstwie ! Mamy przedsiebiorczych urzednikow!
Typowy przyklad jak dzialaja urzedasi:
Rowerzyści: władze miasta marnotrawią pieniądze
"Polska Dziennik Bałtycki": Budowa drogi rowerowej od ulicy Janka Wiśniewskiego do ulicy Unruga oraz estakady dla cyklistów w okolicach bazy kontenerowej to jedno z trzech zadań, które miasto będzie realizować prawdopodobnie jeszcze w tym roku. Łączny koszt inwestycji to kilkanaście milionów złotych, część zostanie sfinansowana z unijnej dotacji. Rowerzyści twierdzą, że budowa nowej konstrukcji jest zbędna, a pieniądze można byłoby przeznaczyć na inną budowę w okolicy estakady Kwiatkowskiego.
Projekt jest gotowy, dokumentacja przygotowana, ale przerwanie projektu mogłoby wiązać się z utratą unijnych funduszy. - To największe marnotrawstwo środków miejskich i unijnych w historii Gdyni - - przekonuje Łukasz Bosowski ze Stowarzyszenia Rowerowa Gdynia. - Zamiast budować nową konstrukcję, można by wydzielić rowerzystom ciągi piesze na estakadzie Kwiatkowskiego. Według naszych analiz jest to możliwe.
Propozycje, które rowerzyści w sierpniu przedstawili urzędnikom, nie były analizowane w magistracie. - Od lat jesteśmy adresatami wniosków mieszkańców północnej części Gdyni o poprowadzenie bezpiecznego połączenia rowerowego w okolicach estakady - mówi Marek Stępa, wiceprezydent Gdyni. - Poszukiwaliśmy takiego rozwiązania, został przygotowany projekt. Stwierdzenie, że jest on niezgodny z interesem publicznym, jest daleko idącą opinią.
Urzędnicy twierdzą, że chociaż proponowane przez rowerzystów rozwiązania mogłyby być korzystne, to na ich wprowadzenie jest jednak za późno. - Porównywanie przygotowywanego przez wiele lat projektu ze wstępnymi koncepcjami jest trudne - mówi Marcin Wołek, pełnomocnik prezydenta ds. komunikacji rowerowej. - Estakada i droga rowerowa są zaprojektowane zgodnie z normami.
Ksenia Pisera, "Polska Dziennik Bałtycki"
>>>>>
Tak dzialaja urzedasi miejscowi wspierani przez UE srodkami ( ktore zachod musi pozyczyc bo jedzie na deficycie ) i srodkami krajowymi (ktore tez trzeba pozyczyc ) . Wielka gigantyczna inwestycja drogowa z rozpisaniem na szereg przetargow publicznych ktorych organizacja juz kosztuje ... Tymczasem rowerzysci mowia jasno ze starczy pan Zenek z kubłen białej farby ktory namaluje pas oddzielajacy dla rowerow i co jakis czas namaluje z szablonu rowerek na jezdni aby kazdy osiol rozumial ze dla rowerow !
No ale towarzysze ! Przeciez nie o to chodzi zeby bylo tanio ! Musi byc monumentalnie gigantycznie odpowiedni cwaniacy musza zarobic ! Jednym slowem trzeba wielkiej slomianej inwestycji ! Euro- miś !
Redukcja rosnącej armii urzędników
Do piątku ministrowie i wojewodowie mieli zredukować zatrudnienie w urzędach do poziomu z 2007 roku. Taki termin wyznaczył im premier. Zalecenia i prośby nie przyniosły jednak zamierzonego efektu – stwierdza "Dziennik Gazeta Prawna".
Do 30 września liczba urzędników miała osiągnąć poziom z końca 2007 roku, gdy było ich 296,4 tys. Więc zajęcie powinno stracić do 27,5 tys. urzędników. Tymczasem pracy nie straci nawet tysiąc. W dodatku urzędy wciąż publikują w internecie ogłoszenia o wolnych stanowiskach. Obecnie jest ich 235.
Jednak prawdziwa lawina ofert pracy w urzędach dopiero przed nami, zaczną się pojawiać zaraz po wyborach. Po tych z 2007 roku zatrudnienie w administracji rządowej wzrosło o kilka tysięcy i teraz będzie pewnie podobnie – stwierdza dziennik. Więcej w "Dzienniku Gazeta Prawna".
>>>>>
I musi ruść ! Nie bądź pan głab praw fizyki pan nie zmienisz !
Boją się o życie, a urzędnicy przejścia nie wybudują bo biznesmeni nie chcą ...
"Gazeta Krakowska": Dwustu mieszkańców Mszany Dolnej domaga się od władz miasta oraz od Wojewódzkiego Zarządu Dróg wyznaczenia przejścia dla pieszych na ruchliwej ulicy Orkana. Ludzie tłumaczą, że chodzi nie tylko o wygodę dojścia do najbliższego przystanku autobusowego oraz do sklepów i firm usługowych usytuowanych wzdłuż ulicy, ale przede wszystkim o bezpieczeństwo.
Wstępną decyzję w tej sprawie miał podjąć burmistrz. Ostateczną - zarządca dróg. W teren wysłano urzędników, którzy po wizji lokalnej równie stanowczo orzekli, że wymalowanie "zebry" w miejscu, w którym chcą ją mieć górale, jest wykluczone. - To bardzo niebezpieczne miejsce. Choć nie ma pasów i tak przechodzą tędy ludzie, przede wszystkim uczniowie pobliskich szkół. Niejeden raz dochodziło tu do potrąceń pieszych. Gdyby oznakowano ten fragment ulicy, można byłoby uniknąć wypadków, może ocalić czyjeś życie - mówi pan Tadeusz (nazwisko do wiadomości redakcji), jeden z sygnatariuszy petycji w sprawie wyznaczenia przejścia.
Problem w tym, że na lokalizację zebry w miejscu wskazanym przez mieszkańców nie godzą się właściciele firm z ul. Orkana. Wytyczenie przejścia wiązałoby się bowiem z ograniczeniem miejsca na parkingi dla ich klientów. Przedsiębiorców wspiera burmistrz Tadeusz Filipiak.
- Przejście jest potrzebne, ale na miłość boską nie w tym miejscu! - mówi.
Stanowisko burmistrza i właścicieli firm przesądziło o decyzji urzędników WZD. Na na petycję dwustu górali odpowiedzieli odmownie.
- Jeśli już nie ma zgody na pasy, to władze miasta powinny starać się o budowę ronda na skrzyżowaniu drogi z Mszany do Kamienicy z trasą prowadzącą do Niedźwiedzia. To uspokoiłoby ruch - postulują ludzie.
- Owszem, w przyszłości powinno tutaj powstać bezpieczne rondo - potwierdza burmistrz. Kiedy? Tego nie potrafi obiecać, bo nie ma na nie pieniędzy. Liczy, że uda się w najbliższych dwóch latach.
>>>>>
Oczywiscie urzedasi sluchaja biznesmenow a nie potrzeb ludzi ... Co tam jakies dzieci wobec kasy !
Jak wiemy w ,,tym kraju'' nie ma zanych tajemnic ... Byle swir moze ujawnic nazwiska adresy kontakty - agentow w Afganistanie , dane GUS czy tajemnice kontraktow i przetargow - zadnych tajemnic - panstwo przezroczyste . A jednak nie ! Daje sie uchronic tajemnice ! Tak ,, w tym kraju'' :
Państwo ukrywa za dużo informacji
Urzędy i samorządy niechętnie dzielą się informacją publiczną, czyli tym co robią i za ile, ubolewa "Dziennik Gazeta Prawna". Najbardziej chronione są dane o liczbie zatrudnionych, premiach i nagrodach, faktury, opinie prawne, różne dane statystyczne.
Jednocześnie przybywa dociekliwych obywateli. W ciągu ostatnich czterech lat znacząco wzrosła liczba skarg wpływających do sądów administracyjnych na bezczynność urzędników, ignorujących wnioski o udostępnienie informacji publicznej. O ile jeszcze w 2007 r. odnotowano 183 takie skargi, to w 2010 r. - już 512.
Wzrosła też liczba osób i organizacji skarżących się do sądów administracyjnych na odmowę udzielenia dostępu do informacji. W 2007 r. złożono 118 takich skarg; w 2010 r. - 214.
W międzynarodowym badaniu regulacji dotyczących prawa do informacji, Polska wypadła bardzo słabo - najsłabiej ze wszystkich krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Acces Info Europe i Center for Law and Democracy przebadała prawodawstwo w 89 krajach. - Polska dostała bardzo mało punktów. To skutek m.in. braku niezależnego organu, który stałby na straży dostępu do informacji publicznej, wyjaśnia Szymon Osowski ze Stowarzyszenia Liderów Lokalnych Grup Obywatelskich.
Wypadliśmy kiepsko także dlatego, że nasze prawo nie wymaga od władz promowania dostępu do informacji i nie nakłada realnych sankcji za ich nieudostępnianie. W raporcie krytycznie oceniono też szeroki akres ograniczeń prawa do informacji, jakie znajdują się w naszej ustawie o dostępie do informacji publicznej, podaje "DGP".
>>>>>
No prosz i jest sukces ! Sa jednak niedostepne tajemnice ktorych nijak nie mozna wyciagnac . Ile zarabiaja urzednicy na urzedach oplacani przez podatnikow ... Tego nie mozna ujawinc za zadna cene !
I kolejny biurokratyczny koszmar :
Miały być powodem do dumy. Dziś ciążą !
Orliki - jeden ze sztandarowych projektów sportowych rządu Donalda Tuska miał być wizytówką miast. Tymczasem okazuje się, że sprawiają coraz więcej problemów. Koszt ich utrzymania przewyższa bowiem możliwości finansowe szkół, przy których je wybudowano. Tak jest między innymi w Gorzowie - słyszymy na antenie Radia Zachód.
Placówki nie mają pieniędzy nie tylko na włączenie oświetlenia przy Orlikach. Dużych nakładów wymaga również utrzymanie specyficznej nawierzchni, by była w dobrej kondycji. - Dyrektorzy nie wzięli pod uwagę większych kosztów funkcjonowania szkoły przez te Orliki. Będzie trzeba dołożyć się i w przyszłych latach problem nie będzie się pojawiał – tłumaczy gorzowski radny Robert Surowiec.
Szumu wokół problemu nie rozumie prezydent miasta Tadeusz Jędrzejczak. - Jeżeli chcieli budować Orliki to musieli wiedzieć, że trzeba odpowiednio rozplanować środki finansowe. Orliki nie były tworzone w tajemnicy przed nimi tylko na ich wnioski. Doskonale wiedzieli, że będą oświetlone, bo przecież lampy też były montowane. Skoro tego wszystkiego nie brali pod uwagę, to znaczy, że myśleli, że projekt nie zostanie zrealizowany - mówił prezydent w Radiu Zachód.
Dla przykładu, tylko w Szkole Podstawowej nr 4 całoroczne utrzymanie Orlika kosztuje około 60 tysięcy złotych.
>>>>>
A wiec kleska totalna . Koszmar . Bomba z opoznionym zaplonem ... ktoar wybuchnie .
Ale to NIC NOWEGO ! Biurokracja ZAWSZE TAK DZIALA ! łatwiej zbudowac NIZ UTRZYMAC !!! To zlota zasada ...
Gdy to sa jakies budynki zawsze mozna zrobic mieszkania i jakos kombinowac ( choc tez trudno bo zawsze cos co mialo byc mieszkaniem bedzie lepszym mieszkaniem CZYLI BARDZIEJ EKONOMICZNYM niz cos co mialo byc czyms innym ).
Natomiast gdy to sa ,,obiekty'' innego typu ... Mamy koszmar ! Drogie jak nie wiem - żłopie kasę jak smok wodę i nie wiadomo co robic ... Malo kto uzywa ale porzucic i nie uzywac to afera ... BEZ WYJSCIA !
Tak upadl system radziecki. Nabudowal ,,kombinatow'' ktorymi sie chwalili i nie udzwignal ich utrzymania ...
Bo biurokraci zawsze wola otorzyc cos nowego przeciac wstege niz dokladac do starego . Bo co ? Jak dolozymy na utrzymanie starego stadionu to niby po co przecinac wstege !
I tutaj docieramy do UE ! Oni doprowadzili to do obledu ... Nabudowali w Grecji takich ,,obiektow'' z tabliczkami ,, Dar zwiazku euro-radzieckiego dla Grecji'' i Grecja nie ma kasy aby to utrzymac ! I pada ...
Teran bylej UE bedzie pokryty niedlugo ruinami tych obiektow z napisami ,, Dar Zwiazku euro-radzieckieo'' ... I faktycznie ta ruina to jest dar Brukseli ...
Tak dziala biurokracja - samobojczo...
Widzicie ze aby rzadzic trzeba miec olbrzymia wiedze ... Natomiast mozecie z tym porownac osobnikow ktorych podaja wam media i na ktorych glosujecie ...
Dyrektorzy szkół dostają nawet 11 tys. zł miesięcznie
Samorządy dają dorobić dyrektorom szkół. Dzięki temu nie muszą płacić wyrównań pedagogom, alarmuje "Dziennik Gazeta Prawna". Niektórzy dyrektorzy zarabiają dzięki temu nawet 11 tys. zł miesięcznie.
Ta nienormalna sytuacja wynika z tego, że rząd nałożył na samorządy obowiązek wypłacania jednorazowego dodatku uzupełniającego tym nauczycielom, którzy nie osiągnęli na koniec roku średniej płacy, ale nie dał im na to pieniędzy. Gminy szukają więc sposobów, by tych dodatków nie wypłacać. Rozpoczęły od cięć etatów i niezatrudniania nowych nauczycieli. Godziny lekcyjne, które zostały po zwolnionych pedagogach, dzielą między pozostałych uczących. Im więcej ponadwymiarowych zajęć, tym łatwiej gminom uniknąć wypłacania co roku uciążliwego wyrównania.
Okazuje się jednak, że na takich oszczędnościach zyskują przede wszystkim dyrektorzy szkół. To oni w pierwszej kolejności - zamiast zarządzać szkołą - biorą dodatkowe godziny. W ten sposób mogą nawet podwoić sobie pensję. Odbywa się to za przyzwoleniem samorządów. Kuratoria są bezradne. Twierdzą, że nie mogą zakazać procederu. A prawnicy zgodnie twierdzą, że nie jest to złamanie prawa, ale jedynie nadużycie, którego nawet przy dużej liczbie godzin dodatkowych w żaden sposób nie można ograniczyć, pisze "DGP".
>>>>>
Widzimy jak w kraju narasataja urzedowe patologie na skutek rzadow wyjatkowo niekompetntnych niaudacznikow . To bedzie narastac !
Jak obsługiwać suwnicę w solarium
Na doszkalanie pracowników wydajemy miliardy złotych, ale nawet ukończenie kilku kursów nie gwarantuje znalezienia pracy – alarmuje "Dziennik Polski".
Rynek szkoleń jest w Polsce niezwykle rozległy. Obowiązek cyklicznych kursów mają strażacy, elektrycy, adwokaci i zawodowi kierowcy, ale też pośrednicy nieruchomości, rzeczoznawcy, kominiarze, palacze kotłowi, przewodnicy. Od niedawna 45-godzinne szkolenie przechodzą potencjalni rodzice adopcyjni.
Na wspieranie rozwoju tzw. kapitału ludzkiego, w tym szkolenia pracowników i bezrobotnych, idą od lat olbrzymie środki unijne. Jeszcze przed wejściem do UE otrzymaliśmy na ten cel 6 mld euro, a w ciągu dwóch lat po wejściu – kolejne 2,7 mld. Wraz z napływem takich sum Polska stała się prawdziwym eldorado dla firm szkoleniowych: działa ich ponad dwa i pół tysiąca, a obroty szacowane są na 2,5 mld zł rocznie.
Ale z poziomem usług bywa różnie. Najwięcej uwag dotyczy szkoleń zamawianych przez instytucje. "Zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych jedynym kryterium jest najniższa cena, a ta rzadko idzie w parze z jakością" – komentuje Ireneusz Górecki, prezes Polskiej Izby Firm Szkoleniowych, zrzeszającej blisko 350 renomowanych podmiotów.
Według Górskiego prywatne przedsiębiorstwa, chcąc podnieść kwalifikacje swych pracowników i zatrudniają czołowe firmy szkoleniowe. Tymczasem pracownicy instytucji, np. urzędów pracy - zamawiający kursy zawodowe dla bezrobotnych lub pracowników zagrożonych zwolnieniami - często nie mają nawet pojęcia o szkoleniach. W efekcie można odbyć wiele kursów, które ani trochę nie pomogą w znalezieniu pracy.
>>>>>
Kolejny koszmarny wymuszany przez biurokracje proceder ! Nieuzyteczny bezsensowny ale na koszt ludzi czy to podatkow czy to szantazu - albo placisz za szkolenie albo juz nie pracujesz...
Proceder jawnie gangsterski.
Sluzy tylko nabijaniu kabzy przez ,,szkoleniowcow'' ktorzy maja fajna zabawe za ktora im placa co widac na obrazku :
Tajemnicza grupa w rządzie lobbuje za niejasnymi przepisami?.
W rządzie działa grupa ludzi, której zależy na wprowadzaniu niejasnych przepisów mogących ułatwić ukrywanie przed opinią publiczną motywów podejmowania decyzji? Zdaniem prof. Krzysztofa Jasieckiego, wskazuje na to jeden z zapisów w ustawie o dostępie do informacji publicznej, zapis ten mógł być efektem lobbingu. - Daje możliwość do nadinterpretacji ze strony różnych segmentów administracji, wtedy wszystko może stawać się "ważną informacją gospodarczą", która nie będzie ujawniana. Tak może być ze sprzedażą gruntów, przetargami publicznymi czy z dużymi kontraktami - ostrzega prof. Krzysztof Jasiecki, socjolog z Instytutu Socjologii i Filozofii PAN, specjalizujący się m.in. w tematyce lobbingu.
>>>>>
Tak to dziala ! Zauwazcie ze euro - prawo jest tez metne i niejasne z tych samych przyczyn ! W metnej wodzie ryby lowic najlatwiej !
Jest to prawo biurokracji ... Jak jest niejasno wszystko wolno .
Jak prawo jest proste i jasne to trzeba by bylo go przestrzegac a za zlamanie grozila by kara . I po co to komu !~
Stad anarchia to ulubiony stan biurokracji ! Biurokracja z natury jest anarchiczna - niszczy porzadek ... Kolesie z ulic z bomabami to przy nich amatorzy !
Rząd daje obowiązki, a nie daje pieniędzy
"Dziennik Gazeta Prawna": Sytuacja się powtarza: rząd nakłada na samorządy nowe obowiązki i nie daje pieniędzy. Tym razem chodzi o ustawę o pieczy zastępczej.
Asystenci rodzinni bez kwalifikacji, opieka nad dziećmi i rodzinami wyłącznie na papierze oraz gorączkowe poszukiwanie pieniędzy w samorządowych budżetach - tak będzie wyglądać w gminach i powiatach realizacja nowej ustawy o pieczy zastępczej, która wchodzi w życie od stycznia. Jednym z wymogów, jakie ustawa nakłada na samorządy, jest stworzenie dodatkowych etatów dla asystentów rodziny. Ma on być nie tylko wsparciem w przypadku problemów wychowawczych, lecz także działać na rzecz poprawy jakości życia, np. pomagając w szukaniu pracy. Choć do końca roku jeszcze dwa miesiące, lokalne władze już mają poważny problem ze znalezieniem chętnych na te stanowiska.
- Nikt nie chce przy tak wyśrubowanych wymaganiach pracować za mniej niż 4,5 tys. zł. A moją gminę ledwo stać na opłacenie wykwalifikowanego pracownika socjalnego, który zarabia ok. 3 tys. zł brutto i do tego nie może pełnić obowiązków asystenta rodziny - mówi nam Leszek Świętalski, wójt gminy Stare Bogaczowice.
Związek Powiatów Polskich szacuje, że nowe przepisy będą kosztować samorządy rocznie 800 mln zł. Ministerstwo Pracy dokonało zupełnie innych szacunków. - W projekcie ustawy budżetowej na 2012 r. zaplanowano środki finansowe w kwocie 70 mln zł, z przeznaczeniem na finansowanie i dofinansowanie zadań jednostek samorządu terytorialnego wynikających z ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej oraz 62,5 mln zł w rezerwie celowej - odpowiedziało nam biuro prasowe resortu.
>>>>>
No tak stary numer ! Zepchnac na samorzady a nie dac pieniedzy wtedy sie ,,oszczedzi'' ... Typowe oszustwo typu cwaniackiego ... Poakzuje ono dlaczego zyjemy w takim dziadostwie . Takie praktyki niszcza wszelka solidnosc urzedowania i wymuszaja dziadostwo . A poza tym kto jest w tych ,,samorzadach'' ? Kolesie tych ktorzy sa w ,,rzadach'' :O))) To jest nizszy sczebel TYCH SAMYCH PARTII ! Czyli zwalaja problem na glowe ... SAMI SOBIE :O))) Oszust sam sie oszukuje :O))) Tak jak komunisci wierzyli we wlasna propagande ... Klamca zaczyna zyc w swoim swiecie klamstwa i wierzyc samemu sobie . Tak euro-biurokraci uwierzyli w potege UE bo sami tak klamali . Skutki widac teraz . Tak jest z kazda biurokracja ... Ktos powie a co z ludzmi ??? A ludzie czyz nie ,,ulatwiaja sobie'' zycia klamstwem ? Zyja w swiecie klamstw o wlasnej wielkosci totez i wybieraja klamcow i sami sobie szkodza ... Jesli chca aby sytuacja sie poprawila NAJPIERW musza wybrac prawde w swoim zyciu !
Starostwa mają kłopot z budżetami na 2012 rok
Warmińsko-mazurskie starostwa powiatowe w 2012 r. w większości nie będą rozpoczynały nowych inwestycji, a ich konstruowane właśnie budżety nastawiane są "na przetrwanie". Jednostki podległe starostwom będą musiały oszczędzać dosłownie na wszystkim - powiedzieli starostowie.
Zarządy starostw powiatowych do 15 listopada muszą przedstawić radom swoich powiatów plany przyszłorocznych budżetów. Większość starostów warmińsko-mazurskich, zarówno z tych dużych jak i małych starostw, ma problem ze spięciem planów finansowych na 2012 rok. - Zbieramy się, jako zarząd powiatu dosłownie co dwa dni i tniemy, tniemy, a końca cięć nie widać, wciąż do spięcia budżetu brakuje nam 2,6 mln zł. Przyznam, że jestem załamana tym budżetem, w podległych starostwu jednostkach jest ogólny płacz, każdemu ścięliśmy pieniądze - przyznała starosta Nowego Miasta Lubawskiego Ewa Dembek. W cięciu Dembek nie oszczędziła nawet swojego urzędu, któremu zmniejszyła wydatki o 500 tys. zł. Prawdopodobnie z powodu braku pieniędzy starostwo w Nowym Mieście Lubawskim wycofa też wniosek do wojewody o dofinansowanie "schetynówki".
Powiat węgorzewski nawet nie składał na 2012 rok wniosku o dofinansowanie remontu lokalnych dróg - w kasie powiatu do spięcia budżetu brakuje 700 tys. zł. - W porównaniu z innymi powiatami brakuje mi niewiele, ale i mój budżet nie jest duży, bo zaledwie 31 mln - powiedziała starosta Halina Faj.
Starostwa powiatowe mają kłopot ze spinaniem budżetów z kilku powodów - jednym z głównych jest nałożenie na nie kolejnych zadań przez państwo z jednoczesnym brakiem ich finansowania - powiedział starosta olsztyński Mirosław Pampuch. Zwrócił uwagę, że tylko nowa ustawa o pieczy zastępczej, która wejdzie w życie od stycznia nakłada na starostwo obowiązki, które w przypadku powiatu olsztyńskiego będą kosztować 1,5 mln zł (to m.in. dodatkowe zatrudnienie w rodzinach zastępczych, finansowanie remontów domów zastępczych, czy wakacje dzieci).
- Z części tych obowiązków możemy się "wymigać", ale te konieczne do spełnienia kosztować nas będą 800 tys. zł, a z budżetu centralnego nie dostaliśmy na nie grosza - przyznał Pampuch.
Wchodzące w życie zmiany w zasadach finansowania powiatowych urzędów pracy olsztyńskie starostwo będą kosztowały kolejne 870 tys zł.
Kłopoty finansowe starostw wiążą się także z coraz mniejszą liczbą funduszy unijnych, do których te mogą aplikować np. po wsparcie inwestycji, starostwa obciążają też zaciągane w poprzednich latach kredyty brane na tzw. wkład własny do unijnych inwestycji.
Poza tym popularny w starostwach program remontu dróg powiatowych (tzw. schetynówki) zmienił się na niekorzyść samorządów powiatowych - dofinansowanie nie będzie już wynosiło 50 proc., a jedynie 30 proc. Z tego powodu olsztyńskie starostwo w jego ramach chce zbudować tylko chodnik i ścieżkę odwodnieniową między Jezioranami a Tłokowem. "A w tym roku wyremontowaliśmy ponad 10 km dróg, różnica jest więc duża" - przyznał Pampuch.
Słynące z rozmachu i ilości inwestycji starostwo w Ostródzie (realizuje m.in. adaptację koszar na siedzibę starostwa, gruntownie remontuje budynek liceum, pod Morągiem buduje nowy ośrodek szkolno-wychowawczy, realizuje kilka dużych inwestycji drogowych) z powodu kłopotów finansowych w 2012 roku nie rozpocznie żadnej nowej inwestycji. - Pokończymy to, co już zaczęliśmy i w 2012 roku będziemy brali oddech przed nowym unijnym budżetem. Moim zdaniem ten rok, czy może dwa należy przeczekać, skupić się na planowaniu, na mniejszych rzeczach, by po tym czasie znowu ruszyć z inwestycjami - powiedział starosta ostródzki Włodzimierz Brodiuk.
>>>>>
Totalna rozwalka ! Widzicie do czego doprowadzili ? Podwyzki dla nauczycieli spychanie nowych zadan ! A pieniedzy mniej ! A jeszcze nie bedzie euro-dotacji do ktorych sie przyzwyczaili jak narkoman do dzialki !
A przeciez w wyniku walki z ,,ociepleniem'' ceny pradu gazu wody itp. w gore . A przeciez urzedy tez pozeraja prad cieplo wode gaz . Armagedon ! KONIEC !
No ale czyz nie tego chcieliscie ? Takich wybieraliscie na UE glosowaliscie - no to macie !
Samorządowcy tną na potęgę
Już 70 samorządów w Polsce ma długi przekraczające dopuszczalny limit 60 proc. dochodów. Aby wyjść na prostą radykalnie oszczędzają: tną inwestycje, redukują zatrudnienie, podnoszą lokalne podatki – stwierdza "Dziennik Gazeta Prawna".
Efekty są już odczuwalne dla mieszkańców – lampy uliczne świecą krócej, nie będzie nowych szkół, przedszkoli i żłobków, wstrzymywane są inwestycje drogowe. Prócz cięcia inwestycji, samorządy wprowadzają zarządy komisaryczne i zwalniają urzędników. Już teraz muszą zaciskać pasa, jeśli po 2014 r. chcą się rozwijać dzięki inwestycjom i zaciągać na nie kredyty. Bowiem im lepsze wyniki finansowe w latach 2011-13, tym więcej długów będą mogły zrobić po 2014 r., kiedy zacznie obowiązywać nowy wskaźnik zadłużenia.
Samorządowcy narzekają, że do ich kiepskiej sytuacji finansowej przyczyniło się państwo, zlecając im coraz to nowe zadania, a nie dając na nie pieniędzy. A może być jeszcze gorzej, bo resort finansów kończy prace nad regułą samorządową, wymuszającą redukcję deficytu w gminach i powiatach.
>>>>>
Tak skutki ,,cwaniackiego'' spychania wydatkow na samorzady co Mumia Wolnosci hucpiarsko nazywala ,,samorzadna Polska'' daja swoje efekty teraz za rzadow przeciez ich bylych czlonkow . Juz i w Łodzi wpadli na ten genialny pomysl gaszenia swiatel w nocy ! Ale ja sie tam nie przejmuje . Poruszam sie glownie w nocy jest super ! Taki klimat mozna powiedziec barbarzynski ! Ciemno - nie wiadomo jaki potwor wyskoczy za chwile . Trzeab byc w ciaglym pogotowiu i kierowac sie barbarzynskim instynktem ! To jest to ! To jest zycie !
Radny pracuje w firmie, która startowała w przetargu miastaPrzewodniczący Rady Miasta Poznania, Grzegorz Ganowicz, zasiada w radzie nadzorczej spółki, która startowała w przetargu ogłoszonym przez miasto - informuje epoznan.pl.
Firma, w której pracuje Ganowicz przetargu nie wygrała. On sam zarzeka się, że o starcie w konkursie nic nie wiedział. Zdaniem prawników nie ma przeciwwskazań, by mandat radnego miejskiego łączyć ze stanowiskami w prywatnych spółkach. Ganowicz prawa więc nie złamał. Za to wzbudził wątpliwości etyczne.
Jak zauważa etyk, dr Przemysław Rotenburger, występując w formie obrońcy interesu publicznego, nie wolno reprezentować zarazem interesów prywatnych. - Nawet przy najlepszej woli nie jest w stanie odróżnić, tego, kiedy bierze pod uwagę sprawy własne, a kiedy pyta o dobro wspólne - przyznaje etyk w rozmowie z epoznan.pl.
>>>>>
No tak ! Satry numer jeden koles tu drugi tu ! W Lodzi tego pelno ! Zwlaszcza kolesie z SLD i Mumii Wolnosci ...
Wielka awantura o szkoły w Poznaniu.
Polska Głos Wielkopolski
Nie, nie zgadzamy się! Tak najczęściej brzmi odpowiedź nauczycieli i rodziców na propozycję zmian w sieci poznańskich szkół. I nie ma znaczenia, czy dotyczy ona likwidacji, połączenia czy przekazania placówki np. fundacji.
Co to za propozycje? Likwidację pięciu-sześciu gimnazjów (nr: 6, 25, 32, 42, 62) oraz Zespołu Szkół Chemicznych. Przekształcenie Gimnazjum nr 53 w gimnazjum sportowe, a nr 58 przy ul. Małoszyńskiej w gimnazjum dwujęzyczne. Połączenie: Gimnazjum nr 1 i Zespołu Szkół Odzieżowych; Gimnazjum nr 44 i Zespołu Szkół Mechanicznych, Gimnazjum nr 57 i Zespołu Szkół Geodezyjno-Drogowych, Gimnazjum nr 24 i XIV LO. Rozważa się też przekazanie SP nr 21 oraz Zespołu Szkół na os. Łokietka stowarzyszeniu czy np. fundacji.
Protestuje m.in. społeczność Gimnazjum nr 6 na os. Przyjaźni, które ma przestać istnieć, a uczniowie zostaną przeniesieni do Zespołu Szkół Ogólnokształcących na os. Wichrowe Wzgórze czy nauczyciele z Gimnazjum nr 57 przy ul. Sierakowskiej. W tym ostatnim przypadku planuje się połączenie tej placówki z Zespołem Szkół Geodezyjno-Drogowych.
- Rozumiemy konieczność zmian w sieci szkół, które mają małą liczbę uczniów - mówi Anna Matusewicz-Potocka, przewodnicząca Rady Osiedla Świerczewo, która dzisiaj będzie opiniować propozycję połączenia Gimnazjum nr 44 z Zespołem Szkół Mechanicznych.
- W okolicy są gimnazja, gdzie jest mniej uczniów i gorsze wyniki nauczania. A uczniowie Gimnazjum nr 44 osiągają dobre wyniki. Na Świerkową jest trudniejszy dojazd i tam nie ma takich warunków jak w naszej szkole, która została wyremontowana - zaznacza Matusewicz-Potocka.
Gruntowną modernizację przeszło też Gimnazjum nr 62 przy Janickiego, jak twierdzi Iwa Lorek, stając w obronie tej szkoły.
Przemysław Foligowski, szef komisji oświaty Rady Miasta, uważa, że najpierw należałoby opracować przejrzyste zasady finansowania placówek. Radny przyznaje, że na "czarnej liście" są szkoły, które musiały na nią trafić, ale także takie, które nie wiadomo dlaczego chce się restrukturyzować. - A nie ma tych, które powinny się znaleźć - dodaje P. Foligowski.
- Obawy były duże, gdy łączyliśmy gimnazjum i liceum w ZSO nr 15 na os. Chrobrego - przypomina Foligowski. - Dziś to liceum jest lepsze niż kiedyś, a i gimnazjum całkiem przyzwoite.
>>>>>
No to zaczyna sie realizacja ,,podwyzki dla nauczycieli' o 50 % bez dania pieniedzy ... Przypuszczam ze wsrod tuskowcow nie bylo nikogo potarfaicego liczyc gdy to podpiasali . Zdawalao im sie ze moze w kraju jest 600 nauczycieli to co tam podwyzka dla tylu . Tymaczasem jest 60 TYSIECY ... Oto efekt ...
Kraków ostro zaciska pasa.
Polska Gazeta Krakowska
Prezydent Krakowa przygotował projekt budżetu na 2012 rok. Widać w nim, że miasto czeka ostre zaciskanie pasa. W porównaniu do planów na rok 2011 w nadchodzącym roku wydamy mniej na inwestycje, remonty dróg, bezpieczeństwo, kulturę i sport. Tyle dobrze, że władze mocno obetną też koszty administracji. Cieszyć mogą zwiększone wydatki m.in. na oświatę i komunikację miejską.
Skończyły się inwestycyjne fajerwerki. W 2012 r. będziemy głównie spłacać stojące już nowe stadiony (132 mln) i rondo Ofiar Katynia (57 mln zł). Pociechą ma być kontynuowanie budowy Centrum Kongresowego (58 mln zł), linii tramwajowej na Ruczaj (57 mln) i dokończenie ulicy Lema (1,2 mln), która biegnie w krzaki. Z nowości czeka nas remont Pałacu Krzysztofory (8,9 mln) i budowa dróg wokół Centrum Jana Pawła II (12,6 mln)
"Grosze" przeznacza się jednak na przygotowanie budowy centrum obsługi inwestora, tras Zwierzynieckiej, Łagiewnickiej, Balickiej, rozbudowę Igołomskiej i przebudowę linii tramwajowej z ronda Mogilskiego do Nowej Huty. Na realizację inwestycje te poczekają lata.
W Krakowie możemy też poczuć się mniej bezpiecznie. Prezydent zamierza ograniczyć dodatki dla policji, bo to zadanie rządu. Z 635 tys. zł w roku 2011 proponuje teraz 419 tys. Z kolei 3 mln mniej ma dostać straż miejska (32 zamiast 29 mln zł).
O 6 milionów mniej planuje się wydać na ochronę zdrowia - w sumie 31 mln. Ponad połowa z tych pieniędzy idzie na przeciwdziałanie alkoholizmowi. Mniej niż w 2011 roku dostanie też dział "kultura" - na domy kultury (-2 mln), biblioteki (-3 mln), muzea (-9 mln), ochronę zabytków (-8 mln). Więcej środków ma być na pomoc społeczną, w tym wzrost wydatków na żłobki o 5 mln zł.
- Obawiamy się o ten budżet, bo prezydent znów wpisuje dochody, których jeszcze nie uchwaliliśmy, na przykład podatek od psów - mówi radny Jerzy Woźniakiewicz (PO).
>>>>
Jak widzicie to chlopaki rzodwe z PO wcisneli ta sytaucaje chlopakom samorzadowym z Po :O))) Czyli komu zaszkodzili :O)))
Barbara Kudrycka: mamy zagwarantowane podwyżki dla kadry akademickiej
Tylko jak zwykle nie mamy zagwarantowanych pieniedzy wiec trzeba bedzie likwidowac i zwalniac ...
Dyskusja z tymi goscmi jak widzicie jest niemozliwa . Zachowuja sie jak niedorozwinieci umyslowo .
To skutek klamstw . Notorycznosc klamstw z ich strony powoduje to ze nie ma sensu ich ich sluchac i z nimi mowic...
Ot cos tam sobie belkocza do sciany.
ZERO KOMUNIKACJI !
Ale to nie takie proste ! Sa jeszcze REALIA a te sa TWARDE jak mowili towarzysze UPARTE ... Za glupie glosowania ZAPLACICIE WY !
Mieszkańcy nie przywiązują wagi do powstania Metropolii Śląskiej
"Polska The Times": Co piąty z nas na dźwięk słów "Metropolia Silesia" tylko wzrusza ramionami. Nie mówią nam one kompletnie nic. Tak przynajmniej wynika z badań, jakie przeprowadzili niedawno naukowcy z Głównego Instytutu Górnictwa.
Ich wyniki przypomnieli zresztą podczas czwartkowej konferencji z cyklu "Od miasta do metropolii". Socjolodzy tłumaczą, że dopóki o Metropolii Silesia rozmawiać będą wyłącznie urzędnicy, politycy i dziennikarze dopóty niewiele się zmieni. Przełomem będzie moment, kiedy mieszkańcy uznają, że będzie im się żyło lepiej w ramach jednego dużego organizmu aniżeli w konglomeracie kilkunastu, prowadzących własną (i często wzajemnie niespójną) politykę miast.
Pytanie jednak jak podzielić zadania tak, aby nie okazało się, że każdą urzędową sprawę trzeba będzie załatwiać na poziomie metropolii, a w lokalnych prezydiach nikt nam w niczym nie pomoże, bo nie będzie miał takich możliwości.
Dajcie nam sto dni po wygranych wyborach, a uchwalimy metropolię - to jedna z najważniejszych obietnic PO złożonych w trakcie kampanii w regionie. Platforma większość w Sejmie mieć będzie, zatem, zgodnie z deklaracją, dajemy jej sto dni na dotrzymanie słowa. W sobotę zaczęliśmy odliczanie.
Co to jest PLUM? To Prospołeczny Licznik Ustawy Metropolitalnej. "Plum" to po angielsku śliwka i ten sympatyczny owoc widnieje w tle metropolitalnego zegara, który uruchomiliśmy po inauguracji nowego rządu Donalda Tuska. Od dziś do uchwalenia ustawy, którą obiecała PO, dzieli nas 98 dni.
Prace nad projektem powiatu metropolitalnego są w toku. Obecnie jego zapisy studiują śląscy i zagłębiowscy samorządowcy. Niebawem ustawa będzie przedmiotem parlamentarnej debaty w ramach komisji administracji, której wiceszefem został katowicki poseł Marek Wójcik. Być może powstanie podkomisja do spraw metropolii.
Podkreślamy to za każdym razem, więc raz jeszcze powtórzymy: jeśli dobrze skrojona metropolia stanie się faktem nie za 100, a za 150 dni, nikt nie będzie narzekać. Ale jeśli znów obietnica PO będzie fatamorganą, jej posłowie obiecali przyznać na naszych łamach, że są do niczego.
Michał Wroński, MZ, "Polska The Times"
>>>>>
Kolejny absurd urzedasow . Powolywanie urzedniczych fikcji isniejacych na papierze . To wlasnie o tym jest Miś Barei ( jak widac jego tworczosc ma charakter ponadczasowy i nalezy do nieprzemijajacego dziedzicta kulrurowego tu mozna tylko podac porownanie z Szekspirem czy tez Molierem bo tego typu mamy tematyke ) . Biurokratyczne papierowe twory - domki z kart czy misie z slomy - o szumnych nazwach i dlugich skrotach typu PLUM . Mozna zrobic wielkie otwarcie - przecica wstege . Sa media jest szol ... Tylko brak sensu ...
A w ogole PLUM to dobry skrot . Jak dodamy B wyjdzie PLUMB czyli po angielsku kanał . Wprowadzaja ludzi w kanal a w kanale plum plum - chlupocza nieczystosci ...
Samorządy nie wytrzymają założeń budżetowych Tuska .
Samorządy nie są przygotowane na zmiany wskaźników makroekonomicznych na 2012 rok. Bez względu na to, który z trzech wariantów budżetu będzie realizowany, będą ciąć wydatki - alarmuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Rząd poinformował, że przygotuje trzy warianty budżetu państwa na 2012 rok, ale na razie nie wiadomo, jak będą one wyglądały i który wariant będzie realizowany. Samorządy, które przy konstruowaniu swoich budżetów muszą brać pod uwagę wskaźniki przyjęte przez rząd, trwają w niepewności. Ryszard Grobelny, prezydent Poznania i prezes Związku Miast Polskich, wyjaśnia, że samorządy nie są przygotowane na różne warianty budżetu.
Projekt budżetu Lublina został opracowany na podstawie informacji przekazanych przez Ministerstwo Finansów o wielkości udziału gmin we wpływach z PIT oraz subwencji ogólnej w roku 2012, a także informacji przekazanych przez wojewodę lubelskiego o środkach na zadania ustawowo zlecone. "Miasto nie zostało poinformowane, z którego wariantu pochodzą te dane" - stwierdza Justyna Grzywaczewska z biura prasowego w Kancelarii Prezydenta Lublina.
Sławomir Szlachetka, skarbnik miasta Radomia, dodaje, że wcześniej samorządom zostały przekazane całkiem inne dane. Założenia i wskaźniki makroekonomiczne, o których minister finansów informuje samorządy, nie są dla samorządów wiążące, ale większość na ich podstawie opracowuje projekt budżetu. Sławomir Szlachetka przypomina, że jednostki samorządowe miały obowiązek przygotowania projektu i przekazania go do rady miasta i regionalnej izby obrachunkowej do 15 listopada.
- Jeśli wskaźniki makroekonomiczne zostaną skorygowane w dół, to w wielu samorządach może być dramatyczna sytuacja finansowa - wyjaśnia skutki zmiany założeń budżetowych Ryszard Grobelny. - Musielibyśmy ciąć wydatki bieżące - stwierdza Maria Fidzińska-Dziurzyńska, skarbnik województwa świętokrzyskiego. Są to wydatki związane z utrzymaniem miasta i gminy, funkcjonowaniem szkół i przedszkoli, bibliotek, domów kultury, wydatki na energię i gaz w budynkach publicznych, oświetlenie uliczne.
>>>>>
Tak ! Te lampy ! Zauwazylem ze daja nizsze natezenie przeplywu energii ... Niby lampy sie swieca ale nic nie widac ! Ale w sumie daje to klimat magiczny ! Jakas taka energetyczna atmosfera wisi w powietrzu ! Normalnie herosi na zywo ! W sumie mam co lubie ! Kto by pzypuszczal ze nastapia takie atrakcje ! Magiczne ziemie barbarzyncy ! Czekam na smoki !
Urzędnicy chcą sprzedać jak najwięcej nieruchomości
"Polska Gazeta Wrocławska": Urzędnicy chcą sprzedać jak najwięcej nieruchomości należących do miasta. Dlaczego? Aby uzyskać jak największe wpływy do miejskiej kasy, ale też by Wrocław szybciej się rozwijał.
fot. Gazeta Wrocławska / Polskapresse Nie da się nie zauważyć, że wrocławski magistrat wyprzedaje swoje nieruchomości. Na samym Starym Mieście co chwila widać, że na chętnych czekają mieszkania, jak i całe kamienice. Kupców kuszą kamienice na Rynku, przy Oławskiej, Łaciarskiej czy Szewskiej. - Tylko w tym roku sprzedano 100 działek z przeznaczeniem pod zabudowę jednorodzinną o powierzchni ogółem ok. 9 hektarów - opowiada Regina Danek, dyrektorka Wydziału Nabywania i Sprzedaży Nieruchomości w Urzędzie Miejskim Wrocławia.
Z wyliczeń urzędników wynika, że najwięcej nieruchomości sprzedano w dzielnicy Fabryczna. - Najwyższa osiągnięta cena za metr kwadratowy wyniosła 970 zł, najniższa - 100 zł - uzupełnia Danek.
Pod zabudowę wielorodzinną sprzedano 26 nieruchomości o łącznej powierzchni 10 ha. Najwyższa osiągnięta cena za 1 mkw. gruntu o tym przeznaczeniu wyniosła 790 zł (Oporów).
W 2011 r. sprzedano prawie 1,2 tysiące lokali mieszkalnych o łącznej powierzchni 65 tys. mkw. oraz 75 lokali użytkowych o łącznej powierzchni blisko 5 tys. mkw.
Do końca roku 2011 ogłoszonych zostało 31 przetargów na sprzedaż nieruchomości gruntowych oraz 20 na sprzedaż lokali.
Na sprzedaży nieruchomości Wrocław sporo zarabia.
- W 2010 r. uzyskaliśmy dochód w wysokości 306 mln złotych. W 2011 plan dochodów został określony na kwotę 210 mln zł. Już został zrealizowany w 93 proc. - dodaje Danek.
Prognozy magistratu są takie, że w przyszłym roku ma być podobnie, jak w obecnym.
Dlaczego miasto wyprzedaje swoje nieruchomości? Z kilku powodów. Urząd nie jest w stanie z własnych środków zadbać o odnowienie kamienic, czy też zabudowanie należących do niego parceli. Dlatego też niedawno sprzedano działkę na tzw. Wzgórzu Mikołajskim. Prywatna firma planuje wybudować tam kompleks biurowy.
W niektórych przypadkach urząd jednak stroni od sprzedaży i wybiera wieloletnią dzierżawę. Przede wszystkim, aby w razie potrzeby działkę odebrać inwestorowi (np. gdy nie rozpoczyna budowy) i przekazać innemu. Tak było w przypadku pl. Dominikańskiego, gdzie przez lata irlandzki deweloper kompletnie nic nie zrobił z działką, gdzie dawniej stała drukarnia. Teraz parcelę w użytkowanie dostała szwedzka firma Skanska i jest nadzieja, że teren zostanie zagospodarowany.
Jest też inna możliwość. Np. w urzędzie nikt nie ukrywa, że w przyszłości na sprzedaż wystawione zostanie Wzgórze Polskie. Ale tylko w stu procentach pewnemu inwestorowi. Po to, aby uniknąć sytuacji sprzed ponad 10 lat, gdy działkę oddano francuskiej firmie, która nie dość, że nic tam nie wybudowała (w planach był hotel), to jeszcze zbankrutowała, a grunt przejął komornik. Miasto odzyskało wzgórze, ale po kilku latach walki.
Urzędnicy miejscy tłumaczą, że sprzedaż nieruchomości komunalnych to nie tylko generowanie dochodów do budżetu miasta, ale ich pozbycie się służy też kreowaniu wizerunku Wrocławia i jego architektury.
- Wpływa na rozwój stolicy Dolnego Śląska oraz podnosi jego atrakcyjność zarówno dla mieszkańców, jak i potencjalnych inwestorów. Zagospodarowanie kolejnych terenów komunalnych łączy się bowiem ze zmianą wyglądu otoczenia, ale i przekształceniami społecznymi, związanymi z rozwijającą się infrastrukturą, bogatszym i bardziej różnorodnym rynkiem pracy, a tym samym poprawą warunków bytowych wrocławian - wyjaśnia dyrektor Danek.
Takie działania nie są podejmowane zresztą wyłącznie we Wrocławiu. Choć sytuacja w innych polskich miastach jest nieco inna. Np. w Krakowie urząd ma (proporcjonalnie) o wiele mniej gruntów i lokali komunalnych. Tak się dzieje, ponieważ Kraków przed II wojną światową był polskim miastem. Dlatego też wiele nieruchomości po zmianie ustroju w 1989 roku wróciło do swoich poprzednich właścicieli.
Interesujące, że na drugim biegunie jest Łódź, która także była przecież polska. Różnica polega na tym, że w tym mieście mnóstwo nieruchomości należało do Niemców oraz Żydów. Ci pierwsi opuścili miasto po 1945 roku. Drugich w czasie II wojny światowej, w większości, wymordowano. Po jej zakończeniu majątki przeszły na rzecz Skarbu Państwa. Później też wielu Żydów wyjechało do Izraela (zwłaszcza w 1968 roku), a ich majątek przepadł na rzecz państwa.
Marcin Torz "Gazeta Wrocławska"
>>>>>
I kolejny popis debilizmu wladzy . Donio podniosl te pensje i zniszczyl ekonomie schladzaniem . A samorzady ,,ratuja sie'' ... wyprzedaza majatku . Za bezcen . Bedzie kasa ... Na jeden rok . Co potem ? A to sie bedziem martwic potem ... Takie ,,myslenie strategiczne'' ... Oczywiscie jak juz majatek sprzedawac to w okresie prosperity ... No ale wiemy jaki element rzadzi ... Ale jesli ludowi to nie przeszkadza ? Niech ma ...
A kolesiom Donalda takie niszczenie kraju jak widac odpowiada byle przy zlobie ...
Widzicie ze rzadzenie oznacza ze kazda decyzja wywoluje skutki ... I daltego jak sie nie potrafi nie nalezy sie pchac ... Dziwne jest ze do operawania ludzi w szpitalu nie ma chetnych a do sejmu wszyscy ! A co tam hirurgia ! Ilu ludzi moze wykonczyc taki hirurg z wlasnego powolanai a ilu koles z rzadu . Nie ma porownania ...
Radni dostaną od prezydenta nowe laptopy
"Polska Kurier Lubelski": Radni miejscy dostaną od prezydenta nowe laptopy. Ratusz zarezerwował na ten cel 100 tys. złotych w przyszłorocznym budżecie.
Polskapresse Laptopy mają służyć rajcom do pracy. Zamiast drukować dziesiątki stron dokumentów i później dostarczać projekty uchwał w papierowej formie, urzędnicy będą przesyłać im je drogą elektroniczną. Sprzęt, który z ratusza otrzymają radni, nie będzie drogi. - Zarezerwowaliśmy w budżecie 100 tysięcy złotych, ale to wcale nie oznacza, że laptopy będą kosztowały akurat tyle - tłumaczy Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, rzeczniczka prasowa prezydenta Lublina. - O wyborze wykonawcy i cenie, którą zapłacimy, zadecyduje procedura przetargowa.
Laptop ma dostać każdy radny, który podpisze oświadczenie, że nie będzie już korzystał z papierowej formy dokumentów. Wiadomo, że nie każdy zdecyduje się na taki krok. Wielu ma już swoje komputery. Niektórzy zostaną przy formie papierowej.
>>>>>
No ! A pieniadze z wyprzedazy mienia miasta na laptopy dla radnych . TO JEST TO ! Tak trzymac !!!
Jolanta Sobczyńska / Polska The Times
Spalarnia śmieci w Łodzi. 4 mln zł dla doradców"
Polska Dziennik Łódzki": W Łodzi powstanie spalarnia śmieci. Najpierw jednak urzędnicy miejscy chcą zatrudnić doradców. To oni mają wybrać najlepszą firmę, która zaprojektuje, wybuduje i będzie eksploatować spalarnię. Władze chcą w 2012 roku wydać na nich ponad 4 mln zł.
Spalarnia śmieci ma stanąć przy ul. Jadzi Andrzejewskiej (róg ul. Puszkina). Budowa instalacji ma kosztować od 800 mln zł do miliarda zł. Miasto miałoby wyłożyć na ten cel tylko 2 procent kwoty. Resztę finansowałaby firma, która zaprojektuje, wybuduje i będzie eksploatować spalarnię, czyli czerpać z niej zyski. W grę wchodzi też dofinansowanie z NFOŚiGW (400 mln zł). Projekt na dotację został złożony. Miejsce gdzie stanie spalarnia
Tymczasem władze Łodzi chcą przeznaczyć w 2012 roku 4,1 mln zł z miejskiego budżetu na spalarnię. Na co dokładnie? - Przygotowujemy właśnie dokumentację na przetarg, w którym chcemy wybrać tzw. doradców transakcyjnych - mówi Marcin Masłowski, zastępca rzecznika prezydenta Łodzi.
- Będą zatrudnieni przy wyborze najlepszego dla gminy partnera, który będzie odpowiedzialny za zaprojektowanie, wybudowanie i eksploatację Instalacji Termicznego Przekształcania Odpadów Komunalnych.
Miasto nie jest w stanie określić ani ich liczby, ani wynagrodzenia, jakie da doradcom. - Musi być to zespół wysokiej klasy specjalistów, którzy przeprowadzą miasto przez trudną i mało znaną w Polsce inwestycję (pierwsza i jedyna spalarnia stoi w Warszawie - przyp. autor) - dodaje Masłowski. - Mają nas też zabezpieczyć przed niewłaściwą interpretacją polskich i unijnych przepisów dotyczących spalania śmieci.
Elżbieta Hibner, była radna miejska, była łódzka wicemarszałek, a dziś prowadząca firmę wykonującą ekspertyzy uważa, że suma 4 mln zł nie musi być wcale wygórowana. - Niewielu ma takie doświadczenia. Szczególnie w Polsce. Nie zdałabym się tu na - z całym szacunkiem - ekspertów z łódzkiej politechniki czy uniwersytetu. Ci będą mieć tylko teoretyczną wiedzę. Biorąc pod uwagę wartość inwestycji to też niewielka kwota. Gdy miasto budowało Gminną Oczyszczalnię Ścieków podpierało się np. na doradcach poleconych przez Francuzów - mówi Hibner.
Profesor Stefan Krajewski uważa, że 4 mln zł to spora kwota. - Ale nie jestem w stanie wypowiedzieć się jednoznacznie czy zbyt duża - mówi prof. Krajewski. - Dziwi mnie coś innego. Miasto podaje dokładną kwotę, jaką może przeznaczyć na ten cel. Ja bym poczekał na oferty ze strony firm, a nie "spowiadał" się ile mam pieniędzy.
>>>>>
Tak koszmarnie ,,inwestuja'' urzedasi ... 4 miliony od razu na oblowienie sie ,,doradcow''.... z budzetu miasta - przypomne ze miasto wyda tylko
16 milionow ... Ale jak widac koszty rosno bo ju 4 miliony na doradcow ...
A szkoly tymczasem zamykajo bo ,,oszczedzajo''...
Młodzi i tani nauczyciele w cenie
Przywileje zawarte m.in. w Karcie nauczyciela obracają się przeciwko pedagogom – informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Jak wynika z raportu PARP, najwięcej najmłodszych pracowników – dwudziesto i trzydziestolatków - jest poszukiwanych w edukacji. Z ostatnich danych MEN oraz GUS wynika, że średni wiek nauczycieli od lat systematycznie rośnie. W minionym roku szkolnym dla kobiet wynosił on 41 lat, dla mężczyzn pracujących w tym zawodzie 42,5 roku. Sytuacji ta wynika z istnienia m.in. Karta nauczyciela, która gwarantuje im wiele przywilejów, oraz system awansu zawodowego, który de facto uzależniony jest jedynie od stażu w zawodzie. W efekcie, według danych z końca marca, ponad połowa nauczycieli ma najwyższy stopień awansu zawodowego, zaś ponad 27 proc. prawie najwyższy. Nauczycieli wchodzących do zawodu, czyli stażystów, jest mniej niż 5 proc.
Jak przekonuje Dominika Staniewicz, ekspert BCC ds. rynku pracy, wszelkie przywileje jakie są dane określonej grupie zawodowej, działają przeciwko niej. "Gwarancja zatrudnienia i określonej wysokości zarobków, zawarta w Karcie nauczyciela, rozleniwia ich i w pewnym wieku demotywuje do szukania nowych perspektyw rozwoju. Efekt jest taki, że ta grupa zawodowa stale się starzeje, blokując dostęp do zawodu młodym ludziom" - mówi Staniewicz.
"Dyrektorzy szkół będą się starali poszukiwać jak najmłodszych pracowników o określonych kompetencjach, obawiając się, że starszy nauczyciel będzie starał się możliwie szybko wykorzystać dane mu przywileje" - dodaje ekspertka BCC. Chodzi o wiek ochronny czy roczne urlopy na poratowanie zdrowia. Młodzi mają jeszcze jeden atut - są tańsi. A to ostatnio niezwykle istotny argument dla samorządów, które ponoszą coraz wyższe wydatki na edukację.
>>>>>
Niestety ... Niby ze co ? Szkoly poszukaja mlodych a drogich starych usuna ? Bo nie ma kasy na podwyzki . NIC Z TEGO ! Wszak dawno juz by to zrobily ! Wrecz przeciwnie ! Zwolnia te 5 % mlodych ! Predzej zamkna szkoly i stad znajda kase na reszte . Zauwazcie ze to juz taki ,,prcoes'' trwa od lat ... Po prostu ,,ciało pedagogiczne'' jest faktycznie JEDNYM CIALEM ! I trzyma sie koryta jak Jaroslaw prezesury ! To dla nich byc albo nie byc ... Stad trzeba byc ,,przyjetym do ciala'' ...
Dlatego raczej sie pogorszy niz polepszy dostep do zawodu na skutek tych ,,sukcesow'' podwyzkowych ...
,,Warszawa'' promuje się jako miasto-gospodarz :
"Gwałciciel gania kobietę po Warszawie". Stolica zapłaciła 505 tysięcy złotych za ten film
>>>>
Takie mundre mieszkajo w Warszawie i takich majo urzedasow i takich ,,artystow'' ...
Ze juz nie wspomne jak madre klipy PJN krecil za 500 zł ...
No ale za trudne byly dla ludu to maja gwalcicieli ...
"Rzeczpospolita": samorządom brak samokontroli
Samorządy źle prowadzą wewnętrzne kontrole. Nie zapewniają więc dobrej ochrony przed korupcją ani nadzoru nad oszczędnym wydawaniem publicznych pieniędzy czy świadczeniem wysokiej jakości usług – informuje "Rzeczpospolita", powołując się na raport NIK.
Inspektorzy badali jak lokalna administracja wywiązuje się z obowiązkowego od 2010 r. monitorowania swojej pracy. Prześwietlili kontrole dotyczące procesu zarządzania oraz audyty dla jednostek, w których budżety przekroczyły 400 tys. zł. NIK stwierdziło, że w 80 proc. gmin nie działają dobrze mechanizmy kontroli zamówień publicznych – nie ma więc dobrej ochrony, np. w przypadku ewentualnej korupcji przy przetargach. Władze lokalne tłumaczą, że często brak im pieniędzy na zorganizowanie systemu kontroli. Ale Izba podkreśla, że taka sytuacja świadczy także o niewystarczającej świadomości wśród wójtów czy burmistrzów.
>>>>>
Kolejne klamstwo po 89 . Ze niby moze sejm nie ten ale samorzadnosc to sie udala znakomicie ... Absurd ... Mniej kasy to i mniej zlodziejstwa ale potencjal wiekszy bo kto tam na dole sie interesuje ? Media Z Wszawki koncza zasieg zainteresowan na Krakowskim Przedmiesciu ...
Tylko ze samorzady maja pozorna kase ... Np. szkoly . Musza dac ! Nie maja wyjscia . Praktycznie tylko przez ich rece przechodza te pieniadze . A jest to cos 75 % budzetu czy wiecej ... Ta resztka jest mizerna a i tam sa jakies ,,zadania zlecone'' przez panstwo czyli samorzadnosc jest pozorna ... Te pozostale 10 % budzetow to jest tak malo ze i afery moga byc tylko niewielkie . Stad gadki jaka tam gospodarnosc wielka ...
Obywatele mają zaciskać pasa, państwo nie chce
Kancelaria Prezydenta, IPN, KRRiT, NIK i rzecznik praw obywatelskich chcą więcej pieniędzy na 2012 r. – informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Wiele instytucji i organów państwowych planuje własne budżety samodzielnie. Minister finansów na etapie prac rządu nad ustawą budżetową nie może wprowadzać do nich zmian. Mogą to zrobić dopiero posłowie, którzy zajmą się budżetem w przyszłym tygodniu. Mają się czemu przyglądać. NIK chce otrzymać z budżetu 261,7 mln zł, czyli 4 mln więcej niż rok temu. Instytut Pamięci Narodowej zaplanował budżet o 37 mln zł wyższy niż w 2011 r. i chce prawie 260 mln zł. - Zwiększenie wydatków wiąże się z planami inwestycyjnymi remontu i budowy archiwum - tłumaczy Andrzej Arseniuk, rzecznik IPN. Kancelaria Prezydenta chce o 9 mln zł więcej, co ma pokryć zwiększanie się wydatków na m.in. odznaczenia.
Oszczędzać w przyszłym roku zamierzają Kancelaria Sejmu, która planuje zmniejszenie wydatków o 18 mln zł, i Kancelaria Senatu - ok. 10 mln zł oszczędności w stosunku do ubiegłorocznego budżetu. Mniej pieniędzy (1,5 mln zł) ma trafić także do Kancelarii Premiera. Ale to akurat oszczędności "papierowe", bo w 2012 KPRM odpadnie większość wydatków związanych z prezydencją w UE.
- Budżety świętych krów są weryfikowane w Sejmie. Teraz także im się przyjrzymy i ostudzimy rozbuchane apetyty" - zapewnia Sławomir Neumann z PO, wiceszef komisji finansów. Opozycja już zapowiada poprawki obcinające budżety tych instytucji. "Jeśli premier chce szukać oszczędności, niech zacznie od siebie - mówi Dariusz Joński z SLD. Więcej w "Dzienniku Gazeta Prawna".
>>>>
Oczywiscie ! Wladza jest jednym cialem . Tylko naiwni mysla ze rzadzi minister . Nawet za Stalina nikt takiej wladzy nie mial.
Stad Ewangelia mowi o MORALNOSCI POWSZECHNEJ a nie o organizacji rzadu . Jak funkcjonuje rzad zalezy od poziomu moralnego tysiecy urzednikow ... Takie sa realia ...
Nauczyciele rujnują budżety gmin
Samorządy mają dość płacenia nauczycielom coraz wyższych pensji. Chcą, by robił to budżet państwa, pisze "Dziennik Polski".
Rząd ujawnił szczegóły budżetu państwa na 2012 rok. Najbardziej zyskają nauczyciele, którzy znów dostaną podwyżki. Dotacja oświatowa dla gmin wzrośnie o blisko 1,8 mld zł. Samorządy nie mogą mieć jednak powodów do zadowolenia.
- Te dodatkowe pieniądze w dużej mierze pochłoną podwyżki dla nauczycieli zaplanowane od 1 września 2012 roku - mówi Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz i wiceprezes Związku Gmin Wiejskich.
W tym roku płace nauczycieli, których w Polsce mamy ponad 653 tys., wzrosły o 7%. W projekcie budżetu na przyszły rok zapisano kolejny 3,8-procentowy wzrost. Pensje pochłoną zatem ponad 30,2 mld zł z 38 mld zł subwencji oświatowej przekazywanej samorządom z budżetu centralnego. To, co zostanie, musi wystarczyć samorządom na utrzymanie budynków szkół, remonty czy organizowanie dzieciom zajęć dodatkowych.
Tymczasem finanse większości gmin w Polsce są w opłakanym stanie. W budżecie krakowskiej oświaty jest dziura sięgająca 200 mln zł, nie lepiej radzą sobie inne małopolskie gminy. Oświata pochłania nierzadko ponad jedną trzecią ich budżetów, a subwencja zwykle pokrywa te wydatki jedynie w połowie.
Związek wystąpił z inicjatywą, by pensje dla nauczycieli wypłacano z budżetu państwa. Gminom pozostałoby utrzymanie szkół i inwestowanie w ich bazę. - Brak reakcji ze strony rządu na te postulaty będzie oznaczać pewną katastrofę finansową samorządów, twierdzą przedstawiciele gmin wiejskich.
>>>>>
Nie nauczyciele a glupi rzad ktory liczyc nie potrafi i mysli ze ma 600 nauczycieli w kraju . Tymczasem to najpotezniejsza grupa na pensjach budzetowych i tam trzeba liczyc kase wyjatkowo dobrze !
W kryzysie też muszą być nagrody dla urzędników.
Od 350 do 1500 zł karpiówki dostaną w grudniu pracownicy administracji - ujawnia "Dziennik Gazeta Prawna".
W grudniu urzędnicy otrzymają od 350 zł do 1,5 tys. zł nagrody, tzw. karpiówki, na osobę - wynika z sondy dziennika przeprowadzonej w ministerstwach, urzędach wojewódzkich i ponad 120 samorządach. Szefowie urzędów boją się, że jeżeli nie wydadzą środków z funduszu płac, to w kolejnym roku dostaną na nie mniej. Na nagrody idą nawet pieniądze, które zaoszczędzono na chorobach i urlopach pracowników.
Resort obrony narodowej na nagrody przeznaczy około 800 tys. zł. Jeżeli dostanie je każdy urzędnik, to średnio wypadnie po 450 zł na głowę. Mazowiecki Urząd Wojewódzki wyda na nagrody 0,5 mln zł. Również samorządy doceniają swoich pracowników. Blisko po 1,5 tys. zł karpiówki otrzymają średnio pracownicy Urzędu Miasta w Chojnicach. W Katowicach na 1075 osób do podziału jest 1,45 mln zł - na urzędnika przypadnie po 1,4 tys. zł.
W urzędach niewydanie wszystkich pieniędzy grozi nie tylko ich obcięciem w kolejnym roku, ale powoduje też konieczność zwrotu nadwyżki do budżetu państwa. Nieco inaczej jest w samorządach. Tu zaoszczędzone na płacach pieniądze można by było przeznaczyć w przyszłym roku na m.in: edukację, ochronę zdrowia, drogi. - Dlatego, o ile rozumiem zachowanie szefów urzędów centralnych, o tyle postawy samorządowców pojąć nie mogę - mówi dr Stefan Płażek, adwokat z Katedry Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
>>>>>
Tak zawane ,,nagrody na wyrost'' . Bo wyrastaja nam ciagle coraz wiekszu urzedy !
Albo wyższe podatki, albo niższe pensje
"Rzeczpospolita" zauważa, że w wielu gminach nie uda się załatać budżetów z kieszeni podatników. Rady nie zgadzają się na wyższe podatki.
Podwyżki podatków i opłat, oprócz cięcia wydatków, są jednym z powszechniejszych sposobów samorządów na podreperowanie finansów w czasie kryzysu - przypomina gazeta. Nie wszędzie jednak pomysły burmistrzów i wójtów udaje się przeforsować. Radni nie zgadzają się na dodatkowe obciążenia finansowe mieszkańców. Włodarze odpowiadają: to oznacza głębsze cięcia wydatków.
Prezydentowi Kielc Wojciechowi Lubawskiemu w czwartek po raz trzeci w ostatnich miesiącach nie udało się przekonać radnych do podwyżek podatku od nieruchomości. Jego propozycja zakładała 8-procentowy wzrost dla przedsiębiorców i 4-procentowy dla osób fizycznych. Budżet miasta miał zyskać na tym dodatkowe prawie 5 milionów złotych.
10-procentowej podwyżki podatku od nieruchomości nie udało się wprowadzić też dwa tygodnie temu w Zakopanem. Radni uznali, że mieszkańcy i tak są obciążani nieustannymi podwyżkami rządowymi.
Rozmówcy "Rzeczpospolitej" sugerują, że tego typ posunięcia mają często charakter polityczny i są zależne od lokalnych układów sił i interesów.
>>>>>
Kolejna ,,normalka'' rzadow nieudacznikow ...
Według kontroli NIK system e-administracji padł
NIK prowadzi audyt wdrażania e-administracji. "Dziennik Gazeta Prawna" dotarł do kilkunastu protokołów zakończonych już kontroli, z których wynika, że z 28 planowanych projektów w miarę sprawnie działa tylko 5, a reszta - w zasadzie leży.
W ramach audytu Najwyższa Izba Kontroli do końca roku ma wziąć pod lupę 62 urzędy - m.in. ministerstwa, sądy, urzędy gmin.
- Większość z zadań e-administracji niestety żyje własnym życiem. Mimo obietnic, że będzie można sprawnie wydawać dokumenty, rejestrować działalność gospodarczą czy poszukiwać pracy, przeciętny człowiek nie widzi udogodnień - mówi Wiesław Paluszyński, członek Rady Informatyzacji przy MSWiA.
Informatyzacja polskiej administracji w latach 2007-2010 miała kosztować 2,5 mld zł, ale plan nie został wykonany, a w nieskoordynowanych projektach utopiono setki milionów złotych. Teraz trzeba wydać kolejne 6 mld zł, by zadziałało to, co miało już funkcjonować - stwierdza dziennik.
NIK na razie nie jest w stanie oszacować ile straciliśmy z powodu chaotycznego wprowadzania informatyzacji, bo nikt nie rozliczył się z planu.
>>>>>
Kolejne epokowe osiganiecie biurokratycznego systemu rzadow w ,,tym kraju''...
Klauzula zdrowego rozsądku
Spis klauzul niedozwolonych UOKiK miał chronić klientów przed nieuczciwymi usługodawcami i poprawić standardy obsługi. A stał się kulą u nogi dla przedsiębiorców, która coraz bardziej ciąży też UOKiK - stwierdza "Dziennik Gazeta Prawna".
W czwartek spis liczył 2707 pozycji wyszczególnionych na 676 stronach pliku PDF. Codziennie dopisywane są dwie nowe. Według przedsiębiorców niebawem spisanie prostej umowy będzie wymagać wynajęcia kancelarii prawnej.
Bałagan wykorzystują stowarzyszenia prokonsumenckie. Gdy wyłapią w umowach i regulaminach niedozwolone klauzule, składają propozycję nie do odrzucenia - pozew sądowy albo ugoda, która kosztuje minimum 360 zł za klauzulę.
- Część organizacji konsumenckich zaczęła traktować taką działalność jak dobry biznes. To godzi w funkcjonowanie rejestru i sam urząd - przyznaje Monika Stec z UOKiK.
Urząd wspólnie z resortem sprawiedliwości pracuje nad uproszczeniem sytemu. Nowa procedura rejestracji klauzul byłaby wprowadzona dopiero w 2013 r. Jak stwierdza dziennik, przygotowywana jest też kontrowersyjna zmiana - wprowadzenie opłat od wniosku o zarejestrowanie nowej klauzuli.
>>>>
Tak sie konczy jak biurokraci ,,ulatwiaja'' zycie ...
Szwecja: urząd nie chciał pomóc choremu bez nógEvertowi Stefanssonowi, z Nyköping we wschodniej Szwecji, na skutek długotrwałej walki z cukrzycą amputowano obie nogi. Gdy jednak mężczyzna starał się od lokalnych władz uzyskać wsparcie finansowe na zakup wózka inwalidzkiego typu Permobile, nie mógł wyjść ze zdziwienia, gdy urząd go poinformował, że istnieje "niepewność, czy upośledzenie ma charakter stały". I dlatego też odmówiono mu pomocy - podaje serwis thelocal.se.
Mężczyzna, który ma również problemy ze słabnącym wzrokiem, w coraz większym stopniu zależny jest od pomocy swojej żony Siv. Para wystosowała wniosek do odpowiedniej komórki zajmującej się w Nyköping zdrowiem, z prośbą o wsparcie finansowe na kupno niezbędnego dla chorego wózka inwalidzkiego. Po obrzuceniu ich wniosku, z kuriozalną argumentacją, zbulwersowana kobieta, aby nagłośnić sprawę, zgłosiła się do mediów.
- Wściekłam się. To nie jest w porządku, że mój mąż pracował przez całe życie, a teraz nie może robić rzeczy, które kochał najbardziej. Nie może nawet łowić ryb - mówiła kobieta.
Gdy sprawa stała się głośna, urząd postanowił ponownie rozpatrzeć prośbę schorowanego człowieka. Tym razem finał był diametralnie odmienny. Stefansson otrzymał niezbędne wsparcie.
- Teraz się cieszymy. Ale to dziwne, że trzeba tak głośno krzyczeć, by ktoś cię wysłuchał - mówiła kobieta lokalnym mediom.
>>>>>
Jak widziocie system oparty na urzednikach zle dziala nawet u Skandynawow ktorzy sa mistrzami przejrzystosci i uczciwosci urzedowej . To co dopiero w Grecji nie mowiac o Afryce . To nie jest system do nasladowania .
Staną infokioski z dostępem do internetu
Piętnaście infokiosków, czyli stanowisk komputerowych z dotykowym ekranem i dostępem do internetu, stanie za rok w ponad 130-tysięcznych Tychach (Śląskie). Współfinansowany z unijnych środków projekt będzie kosztował 1,8 mln zł.
Za pomocą infokiosków będzie można m.in. wejść na stronę internetową Urzędu Miasta, serwis mapowy (tzw. SIT) czy zobaczyć rozkład jazdy komunikacji miejskiej. Stanowiska pozwolą też na sprawdzenie i wysłanie poczty elektronicznej. Wokół znajdą się hotspoty z bezpłatnym dostępem do internetu. „Infokioski coraz częściej możemy spotkać w różnych europejskich miastach. Multimedialne meble miejskie pozwalają zlokalizować na wirtualnej mapie poszukiwaną ulicę czy plac, zapewniają szybki dostęp do podstawowych serwisów informacyjnych” - wylicza zalety projektu wiceprezydent miasta Michał Gramatyka.
Często infokioski pełnią również rolę hotspotów, rozsiewających sygnał bezprzewodowego internetu. Zdarza się, że montowane są tam moduły przesyłające ciekawe informacje o mieście, z wykorzystaniem protokołu bluetooth. „Wszystkie te funkcjonalności będziemy chcieli wykorzystać” - zapewnia wiceprezydent.
Wolnostojące, przystosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych infokioski staną w pobliżu przystanków autobusowych, głównie w centrum miasta, a także w budynku dworca kolejowego. Będą gotowe pod koniec przyszłego roku; teraz rozpoczną się przygotowania do przetargu na zakup urządzeń i niezbędnego oprogramowania.
Infokioski i pozostałe tyskie innowacje wpisują się w hasło projektu - „Tychy w sieci możliwości”. Przedsięwzięcie otrzyma blisko 1,5 mln zł z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Śląskiego. Pozostałe środki wyłoży samorząd. Wśród śląskich miast Tychy należą do najbardziej zaawansowanych w zakresie udostępniania mieszkańcom nowoczesnych technologii. Tyszanie mają dostęp m.in. do elektronicznej rekrutacji do szkół i przedszkoli, internetowego katalogu miejskich bibliotek, ofert pracy udostępnianych przez Urząd Pracy oraz komunikacji elektronicznej z Urzędem Miasta.
>>>>
I dla tak miernej korzysci zmarnowali 1,8 mln ??? No tak ale to ,,unijne'' znaczy pozyczone od bankow bo jak wiadomo UE nie ma . Tak to idzie i dlatego pada ... Jeszcze mi beda pieprzyc ze to korzysc z UE ! Tak wielka korzysc wyrobienie w urzedasach nawyku rozrzutnosci . W Grecji juz dawno sobie ten anwyk wyrobili i kfitna ...
Urzędnicy przyznają sobie coraz więcej nagród
W ministerstwach i samorządach rośnie liczba osób otrzymujących finansowe bonusy roczne, informuje "Dziennik Gazeta Prawna" i zapowiada podobną tendencję w 2012 r., z tym tylko, że szeregowym pracownikom płace zamrożono, więc nagrody odbiorą dyrektorzy i prezesi.
Z sondy przeprowadzonej przez dziennik wynika, że osób uprawnionych do otrzymania nagród jest coraz więcej. Gazeta podaje przykłady: w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi w 2011 r. wypłacono 32 osobom 788 tys. zł nagród za poprzedni rok. Cztery lata temu nagrody dostało 13 osób, w łącznej kwocie 315 tys. zł. Taka sama tendencja jest widoczna w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej. W tym roku wypłacono sześciu kierownikom 104 tys. zł nagród rocznych. Nie mniej hojne są samorządy, które dbają np. o dyrektorów szpitali czy prezesów własnych spółek. Urząd Miasta w Katowicach cztery lata temu wypłacił 18 osobom 137,5 tys. zł, a w tym roku 19 osobom - 222 tys. zł. Urząd Miasta w Kielcach wypłacił w tym roku 180 tys. zł nagród, gdy w 2007 r. - 32 tys. W UM w Tychach wydano w tym roku na nagrody prawie 100 tys. zł. Jak będzie w roku 2012?. - na nagrody za 2011 r. dla dziewięciu osób zarezerwowaliśmy w przyszłorocznym budżecie podobną kwotę do tegorocznej, poinformowano "DGP".
Związki zawodowe twierdzą, że w 2012 r. ze względu na kryzys nie powinno się wypłacać kierownikom nagród rocznych. - Jeśli szeregowi urzędnicy mają zamrożone płace, to podobna sytuacja powinna dotyczyć kierowników podległych samorządom jednostek, mówi dr Marcin Zieleniecki z NSZZ "Solidarność". Niepokoi go fakt, iż z roku na rok rośnie liczba osób na stanowiskach kierowniczych, które są uprawnione do otrzymania nagrody.
>>>>
Ida do przodu ... Biurokracaj rosnie zarowno wertykalnie horyzontalnie jak i brzuchoobwodowo . Czyli wszez wzdluz i i wbrzusz !
Kryzys nie sięgnął urzędników - dostaną hojne nagrody.
Ryszard Grobelny jest bardzo hojny. W czasie kryzysu miejskich finansów prezydent Poznania wydał na nagrody ponad 3 mln zł.
Mirosław Kruszyński, zastępca prezydenta miasta Poznania może czuć się wyróżniony. Jako jedyny z czterech zastępców został uhonorowany przez przełożonego dwoma nagrodami o łącznej wysokości 14 900 zł. Jest to najwyższa gratyfikacja dla urzędnika samorządowego w całej Wielkopolsce.
- Nagrody przyznawane są w trzech sytuacjach: za opracowanie i wdrożenie programów powodujących trwałe oszczędności, realizację projektów strategicznych oraz wykonywanie dodatkowych zadań - wyjaśnia Anna Szpytko, rzeczniczka poznańskiego magistratu.
Nagrody na tej podstawie, na wniosek swoich przełożonych, otrzymała i tak większość pracowników (1149 na 1614 zatrudnionych). Przeznaczono na ten cel ponad 3,3 mln zł. Z włodarzy miasta z tej puli skorzystał Mirosław Kruszyński, zastępca prezydenta odpowiedzialny m.in. za sprawy komunalne. Jego pracę w 2011 r. prezydent Ryszard Grobelny ocenił tak wysoko, że tylko jemu spośród swoich zastępców przyznał finansową gratyfikację.
Najniższa pojedyncza nagroda dla poznańskiego urzędnika wyniosła 500 zł, a najwyższa 10 060 zł, przy czym jej wysokość nie zależała od stanowiska, lecz m.in. od "innowacyjności".
Z kolei w Urzędzie Wojewódzkim, na gratyfikacje wydano ponad 1 mln zł i obdarowano nimi niemal wszystkich.
- Nagrody otrzymało 800 osób z 830 zatrudnionych. Najniższa wynosiła 300 zł, a najwyższa 4,2 tys. zł - wylicza Tomasz Stube, rzecznik wojewody.
Na dodatkową wypłatę nie mógł jednak liczyć wojewoda Piotr Florek oraz jego zastępca Przemysław Pacia, bo według przepisów nagrody roczne nie należą się osobom zajmującym kierownicze stanowiska państwowe, w tym wojewodom.
Prawo nie pozwala również, aby premie otrzymali członkowie zarządu województwa. Dlatego bez nich musi się obyć nie tylko marszałek Wielkopolski Marek Woźniak, ale i wicemarszałkowie.
Polecamy: Ryszard Grobelny apeluje: Poznaniacy, zaciskajcie pasa!
>>>>>
Publiczne pieniadze fajnie sie wydaje !
Najwięcej pomocy publicznej trafia do wielkich firm
Największa część pomocy publicznej w 2010 r. trafiła do największych firm, co budzi "pewne zaniepokojenie" - uważa Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. UOKiK podkreśla, że pomocy nie wymagały polskie banki.
Urząd zaprezentował szczegóły raportu o pomocy publicznej w 2010 r., który we wtorek przyjął rząd. Dokument stwierdza, że suma pomocy przekroczyła ponad 24 mld zł, w tym prawie 3 mld trafiło do sektora transportu.
Jak mówiła wiceprezes UOKiK Małgorzata Kozak, "pewne zaniepokojenie" Urzędu budzi fakt, że największymi beneficjentami pomocy są największe polskie firmy: przedsiębiorstwa sektora elektroenergetycznego, spółki paliwowe oraz spółki z sektora transportu kolejowego. Dodała, że cieszą wyższe wydatki na badania i rozwój, które w 2010 r. prześcignęły wydatki na szkolenia.
Z raportu wynika, że pomoc publiczna dla PKN Orlen i Lotosu wyniosła odpowiednio 906,8 mln zł oraz 391,7 mln zł z tytułu ulg za produkcję biopaliw. Pomoc dla Przewozów Regionalnych wyniosła 905,6 mln zł, a dla PKP Intercity - 432,7 mln zł.
Prawie 1,2 mld zł dostały spółki energetyczne, głównie z tytułu rekompensaty za rozwiązanie kontraktów długoterminowych. Wiceprezes Kozak podkreśliła jednak, że ta pomoc jest efektem kroków, które Polska musiała zrobić w celu wprowadzenia konkurencji.
Do największych beneficjentów pomocy publicznej zaliczono też Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo i Operatora Gazociągów Przesyłowych Gaz-System. PGNiG dostało 606 mln zł na inwestycje w podziemne magazyny gazu, Gaz-System - 577 mln zł na rozbudowę systemu przesyłowego gazu.
UOKiK podkreśla, że w 2010 r. nie ratowano polskich banków, mimo że działo się to w innych krajach. - Sektor bankowy jest na tyle zdrowy, że nie potrzebuje pomocy państwa, mimo że istnieją instrumenty prawne, które na to pozwalają. Są ustawy, które pozwalają na natychmiastową ingerencję państwa w razie kłopotów w sektorze bankowym - zaznaczył dyrektor Departamentu Monitorowania Pomocy Publicznej UOKiK Piotr Pełka.
Urząd wyjaśnił też, że ponad 24 mld zł to nie jest wartość nominalna pomocy publicznej. Na tę sumę składa się pomoc aktywna: dotacje, refundacje itp. oraz pasywna, jak np. rezygnacja ze ściągnięcia jakiegoś podatku czy rozłożenia należności publiczno-prawnej na raty. Tą wartość trudno wyliczyć nominalnie, więc przelicza się ją na ekwiwalent brutto.
Raport nie obejmuje pomocy "de minimis" - niższej niż 200 tys. euro w ciągu trzech lat, bo ta nie musi być zgłaszana i może być udzielona każdemu.
Dla porównania UOKiK podał też, że w 2010 r. Niemcy udzieliły 14,7 mld euro pomocy publicznej, a Francja 12,6 mld euro - bez transportu i bez wydatków związanych z kryzysem, czyli głównie dokapitalizowania banków.
>>>>>
Nic nowego ! Tak dzialaja urzedasi . Przeciez na zachodzie ,,pomoc'' ostatnio do kogo poszla ? Do ,,biednych'' bankierow . Biliony .
I tak jest zawsze ! Przeciez urzedasi nie beda wyszukiwac firmy pana Cześka pod lasem tylko dadza kase najwygodniej . Najblizej maja koncern w stolicy obok ministerstwa to nu pakuja kase . I tak dziala UE dlatego trzeba zliwidowac UE . System gdzie biurokracja ,,pomaga'' ktory jest fundamentem Ue to droga do katastrofy . Zreszta juz ona jest ...
Afera w Ostrowcu. Brakuje kilkuset tysięcyZakład Usług Miejskich w Ostrowcu Świętokrzyskim bezprawnie pożyczał pieniądze z Fundusz Socjalnego przeznaczonego dla nauczycieli. Przeprowadzony audyt potwierdził brak 800 tysięcy złotych - czytamy na stronie Radia Kielce.
Pierwsze sygnały o nieprawidłowościach pojawiły się jesienią ubiegłego roku. Zarządzony przez prezydenta miasta Jarosława Wilczyńskiego audyt wykazał, że w kasie Funduszu Socjalnego brakuje 800 tys. złotych, które Zakład Usług Miejskich pożyczył i wykorzystywał na bieżącą działalność. ZUM oddał już 200 tys. złotych, ale jak powiedział prezydent Ostrowca, karę poniósł także dyrektor zakładu i podlegli mu pracownicy. Nie zadowala to radnych Prawa i Sprawiedliwości, którzy zapowiadają, że nie wykluczają skierowania sprawy do prokuratury - podaje radio.kielce.pl.
Okazuje się, że firma, która jest jednostką budżetową prowadzoną przez gminę ma ok. 1,5 mln złotych zobowiązań.
>>>>
Tak sobie urzedasi ,,gospodaruja'' bo rzadzeniem tego nazwac nie mozna ...
Olbrzymie kolejki w urzędzie. "Stała i płakała"
Około dwustu osób czekało w kolejce do Powiatowego Urzędu Pracy w Łodzi. Załatwić swoje sprawy udało się tylko połowie z nich, bo taki jest limit, jeżeli chodzi o obsługę interesantów. Żeby znaleźć się wśród obsłużonych, trzeba stanąć w ogonku co najmniej godzinę przed otwarciem urzędu.
Dlaczego? Bo urzędnicy są w stanie obsłużyć niewiele ponad sto osób dziennie. - W czwartek była tragedia. Kobieta w ciąży była wypychana z kolejki. Stała i płakała - mówiła jedna z czekających interesantek.
>>>>
Genialny sposob na bezrobocie ! Nie da rady sie zarejestrowac i BEZROBOCIE ZNIKNIE ! I Donio rozwiaze kolejny ,,problem'' . Wspanialy zont ...