Urodziny najstarszego kapłana w Polsce !!!!
Serwis znalezionych frazLinki
- Ashley...
- Zapowiedź dziesiątek tysięcy kontroli w całej Polsce PIP !!!
- O wolny i rozsądy wybór w Polsce czyli o demokrację ...
- Grabież mienia Kościoła przez komunę w Polsce !
- Sensacja ! Kolejne dzieło Leonarda w Polsce !!!
- Zaczynają się represje wobec związków w Polsce!
- W 2012/13 była w Polsce recesja!
- Normalizacja osadnicza w Polsce .
- Regres cywilizacyjny w Polsce ...
- Dzieje miast w Polsce.
- Upadek rolnictwa w Polsce ...
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pianina.htw.pl
Ashley...
104. urodziny świętuje dzisiaj ks. Kazimierz Herud - prawdopodobnie najstarszy kapłan w Polsce. W poznańskim Domu Księży Emerytów odprawił mszę św. wraz z abp. Stanisławem Gądeckim, metropolitą poznańskim.
W uroczystości urodzinowej wzięli udział przyjaciele ks. Heruda i jego rodzina. Koncelebrowało ją kilkunastu kapłanów.
- Świętujemy rozpoczęcie 105. roku życia, czyli wydarzenie nadzwyczajne nie tylko dla nas samych, ale dla całego Kościoła katolickiego w Polsce, który nie ma kapłana tak długowiecznego, jak ks. Herud - podkreślił metropolita poznański abp Gądecki.
Ks. Herud od 29 lat jest emerytowanym kapłanem archidiecezji poznańskiej. Przeszedł na emeryturę po ukończeniu 75. roku życia, w dzień wprowadzenia stanu wojennego, 13 grudnia 1981 roku. Zamieszkał wtedy w nowo utworzonym poznańskim domu księży emerytów, stając się jego pierwszym lokatorem.
Jak powiedział ks. Maciej Szczepaniak, rzecznik prasowy poznańskiej kurii metropolitalnej, kapłan jest prawdopodobnie najstarszym księdzem w Polsce.
Rodzina Herudów ma śląskie korzenie, ale ks. Herud urodził się już w Wielkopolsce, po przesiedleniu się rodziców do Droszewa k/Kalisza.
Przyszedł na świat 13 grudnia 1906 roku jako dwunaste z piętnaściorga dzieci. Uczęszczał do Gimnazjum Klasycznego w Krotoszynie, w którym w 1928 roku otrzymał świadectwo dojrzałości. W tym samym roku wstąpił do Seminarium Duchownego w Gnieźnie, gdzie studiował już jego o dwa lata starszy brat Bronisław.
Święceń kapłańskich udzielił mu 12 czerwca 1933 roku prymas Polski, kardynał August Hlond. Został skierowany do pracy duszpasterskiej jako wikariusz w parafii w Chodzieży, potem w Poniecu. W 1941 roku został aresztowany przez gestapo i osadzony w Forcie VII w Poznaniu, skąd przetransportowano go do obozu koncentracyjnego w Dachau. Tam przetrwał do maja 1945 roku.
Po wyzwoleniu obozu przez wojska alianckie został kapelanem w Polskiej Misji Wojskowej przy Brytyjskiej Armii Renu. Do Polski wrócił w 1946 roku.
Pracował w parafii Radlin oraz Cielcza k/Jarocina. Od 1957 roku aż do przejścia na emeryturę ks. Herud był proboszczem w Brodach Poznańskich. Służył również posługą duszpasterską siostrom urszulankom w Pniewach, także po przejściu na emeryturę.
!!!!!!
A jakie mial przezycia:
7 października 1941 roku. Przed parafią w Poniecu stoi samochód, w środku siedzą oficerowie gestapo. Ksiądz Kazimierz Herud, ówczesny wikariusz, pamięta ten dzień doskonale. – Zrobili dokładną rewizję – opowiada. W szafce było dwieście marek, które jeden z nich zabrał i schował do kieszeni. Potem mnie zabrali.
Sześćdziesiąt pięć lat po tym zdarzeniu rozmawiam z ks. Kazimierzem, który godzinami mógłby opowiadać o wojnie. Siedzimy w jego pokoju, w domu księży emerytów w Antoninku. Odniosłem wrażenie, że jest to miejsce niezwykle spokojne, ale i bogate, bo za każdymi drzwiami tego budynku kryje się historia doświadczonego kapłana. Można by pomyśleć, że ten dom jest smutny, a mieszkający w nim księża czekają już tylko na nieunikniony koniec. Nic bardziej mylnego.
– Panuje tu rodzinna atmosfera, czuję się tu jak w domu – mówi pracująca tu siostra Stanisława. – Księża razem się modlą, jedzą posiłki, rozmawiają...
Fort VII
W domu mieszka dwudziestu siedmiu kapłanów i jedna osoba świecka. Ksiądz Kazimierz jest najstarszy – w grudniu kończy sto lat – i jak na swój wiek ma zadziwiającą pamięć. Ze szczegółami opisuje celę w Forcie VII, do którego trafił zaraz po zatrzymaniu przez Niemców. Pamięta niemal wszystko – ma jedynie problem z przypomnieniem sobie nazwiska jedynego współwięźnia, który oprócz niego dożył końca wojny. Z siedemnastu osadzonych przeżyło tylko dwoje...
Z celi w Forcie VII ksiądz Kazimierz trafił do obozu śmierci w Dachau. Przez trzy lata żył pod gołym niebem, w cieniu obozowych baraków, wielokrotnie cudem uchodząc z życiem. Najbliższy śmierci był jednak już po wyzwoleniu, kiedy jego wycieńczony organizm nie wytrzymał i ksiądz uległ ciężkiej chorobie. Cudem uratowany końcówkę wojny spędził w Niemczech, gdzie po sześciu latach spotkał brata. Po wojnie pracował w parafiach w Radlinie i Brodach Poznańskich, skąd dwadzieścia cztery lata temu został przeniesiony do domu emerytów w Antoninku.
– Jak wygląda księdza dzień?
– Albo śpię, albo jem – ksiądz Kazimierz uśmiecha się. – Schodzę też na Mszę Świętą do kaplicy, ale już nie stoję, tylko siedzę. Tak jak Papież pod koniec życia.
Dzień księdza Kazimierza zaczyna się o trzeciej trzydzieści. Nie wyobraża sobie, żeby wstawać później. Budził się o tak wczesnej porze już w latach dwudziestych, więc dlaczego teraz miałby zmieniać zwyczaje. Cały poranek odmawia modlitwy, później idzie do kaplicy na Mszę Świętą, po której je śniadanie. Bardzo lubi odpoczywać w swoim fotelu – nie przepada za telewizją. – W telewizji to nic nie ma. Tylko reklamy.
Prognoza pogody
To ulubiony i najbardziej oczekiwany przez niego program. Ksiądz musi wiedzieć, jaka pogoda będzie w nocy i nad ranem (co jest oczywiste, biorąc pod uwagę, że tak wcześnie wstaje). Mało tego – obserwując otoczenie, potrafi niemal bezbłędnie wywnioskować, jaka będzie pogoda w najbliższym czasie, dlatego bez informacji telewizyjnych świetnie by sobie poradził.
Kiedy ksiądz żartobliwie narzeka na telewizję, uświadamiam sobie, że przed wojną kapłani nie dysponowali takimi zdobyczami techniki, jak chociażby mikrofon. Ksiądz Kazimierz był więc zmuszony do głośnego mówienia kazań. Siła przyzwyczajenia była na tyle silna, że kilka lat temu, po rekolekcjach, które „wykrzyczał” w jednej z parafii, szczęśliwie zaopatrzonej w sprzęt nagłaśniający, poproszono go, żeby, w trosce o słuch wiernych, mówił nieco ciszej.
Niezwykła pamięć i poczucie humoru
To cechy, które można przypisać księdzu Kazimierzowi. Pomimo wielu bolesnych doświadczeń wojny i powojennej rzeczywistości nie stracił pogody ducha i radości powracania do swojej przeszłości. W pewnym momencie mówi pół żartem, pół serio, że to dziwne, iż dożył tego wieku i rozmawia teraz ze mną. Opowiada, jak będąc dzieckiem wpadł pod lód, a nieco później pod kopyta kucyka.
– A trzeci wypadek, to jak pogryzły mnie pszczoły. Leżałem parę dni blady i wszyscy myśleli, że umrę.
Niesamowite jest to, jak pewne wypadki mogą wpłynąć na nasze życie. Pszczoły nie zabiły wtedy młodego Kazimierza. Mało tego – ich użądlenia wzmocniły jego odporność na tyle, że po latach przeżył ciężkie mrozy w obozie śmierci – jak mówi, dzięki pszczołom.
– Mogłem wtedy umrzeć, ale przeżyłem – śmieje się – i tak dożyłem stu lat!
Żegnając się, życzę księdzu wszystkiego najlepszego z okazji zbliżającego się dnia urodzin. Odpowiada mi z charakterystycznym dla siebie dystansem.
– Jak już minie ta rocznica – mówi podając mi rękę – będę myślał, co dalej. Jak długo będę jeszcze żył? – śmieje się. – Przecież jak człowiek ma sto lat, to już ma prawo umrzeć, prawda?
Jest późne popołudnie. Wychodzę wąską ścieżką w kierunku bramy. Zachodzące nad lasem słońce odbija się delikatnie w oknach tego wielkiego domu. Za każdym z nich kryje się człowiek i jego historia.
Reportażu Jacka Butlewskiego o ks. Kazimierzu Herudzie będzie można wysłuchać w Radiu Emaus 23 grudnia o godz.17.20 (www.radioemaus.pl).
http://www.przk.pl/nr/wiara_i_kosciol/uratowaly_mnie_pszczoly.html
Litwa: wierni pożegnali ks. Józefa Obrembskiego
Rzesze wiernych pożegnały księdza prałata Józefa Obrembskiego, najstarszego kapłana na Litwie, który zmarł we wtorek w Mejszagole pod Wilnem w wieku 105 lat. W najbliższą niedzielę upłynie 79. rocznica jego święceń kapłańskich.
Ksiądz Józef - jak o nim mawiano - patriarcha kapłanów Wileńszczyzny, autorytet moralny Polaków na Litwie spoczął na cmentarzu przykościelnym w Mejszagole, w miejscowości odległej o 30 km od Wilna, gdzie mieszkał przez ostatnie ponad 60 lat.
Liturgii pogrzebowej przewodniczył metropolita wileński Audrys Juozas Baczkis. Uczestniczyli w niej nuncjusz apostolski w krajach bałtyckich Luigi Bonazzi, metropolita mińsko-mohylewski arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz, biskup Juozas Tunaitis, księża z Polski i Wileńszczyzny.
Księdza prałata żegnali m.in. prezes Stowarzyszenia Wspólnota Polska Longin Komołowski, ambasador Polski na Litwie Janusz Skolimowski, przedstawiciele parlamentu RP i Parlamentu Europejskiego, delegacje samorządów Wileńszczyzny oraz kilku polskich miast m.in. Ostrowi Mazowieckiej, w której ksiądz Obrembski ukończył gimnazjum.
"Kapłan bliski mojemu sercu i sercom wszystkich Polaków na Wileńszczyźnie" - napisał w kondolencjach prezydent Bronisław Komorowski. "Wielki Polak, Patriota i Kapłan" - napisał marszałek Senatu Bagdan Borusewicz. "Miałem szczęście poznać Jego ducha pełnego miłości do Kościoła i do ludzi" - napisał Józef kardynał Glemp, prymas senior.
Ksiądz Józef Obrembski był na Wileńszczyźnie osobą niezwykle szanowaną. Wychował niejedno pokolenie Polaków - katolików. W czasach sowieckich otaczał opieką wypędzonych księży, ukrywał ich. Schronienie u księdza znajdowali też żebracy i samotni.
Józef Obrembski pochodził z Ziemi Łomżyńskiej. Do Wilna przybył w roku 1925 na studia w seminarium duchownym. Po otrzymaniu święceń kapłańskich pracę duszpasterską rozpoczął jako wikariusz w Turgielach, 40 km od Wilna. Od 1950 r. pełnił obowiązki proboszcza w Mejszagole.
Od kilku lat polska szkoła w Mejszagole nosi imię księdza prałata Józefa Obrembskiego. Postaci Obrembskiego poświęconych zostało kilka książek wydanych na Litwie, m.in. "Żywot jak słońce" autorstwa Jana Sienkiewicza i opublikowana pół roku temu - "Józef Obrembski - kapłan według Serca Bożego", która zawiera wspomnienia księży z Wileńszczyzny o duchownym.
Za wieloletnie zasługi w krzewieniu wiary i polskości ksiądz Obrembski został wyróżniony m.in. medalem Zasłużony dla Kultury Polskiej i Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, który w 1994 roku wręczył mu prezydent Lech Wałęsa. W lutym br. podczas wizyty na Litwie prezydent Bronisław Komorowski osobiście uhonorował duchownego Krzyżem Wielkim Orderu Zasługi RP.
>>>>>
Oczywiscie te ordery sa smieszna nagroda zwazywszy jacy osobnicy sa nimi nagradzani ... To raczej obraza niz wyroznienie z takich rak...
Natomiast pewna i wieczna nagroda czeka w niebie ! :O)))
Juz ostateczna i nie podlegajca anulowaniu czy wycofaniu ;O)))
Zmarł najstarszy ksiądz w Polsce; miał 104 lata
Ks. Kazimierz Herud, najstarszy kapłan w Polsce (104 lata) zmarł w niedzielę w Poznaniu – poinformował rzecznik prasowy kurii metropolitalnej w Poznaniu ks. Michał Szczepaniak.
Kazimierz Herud przyszedł na świat 13 grudnia 1906 roku w Droszewie koło Kalisza (Wielkopolskie), jako dwunasty z piętnaściorga dzieci. Święceń kapłańskich udzielił mu 12 czerwca 1933 roku Prymas Polski kardynał August Hlond.Podczas II wojny światowej był więziony w obozie koncentracyjnym w Dachau. Po wyzwoleniu obozu przez wojska alianckie został kapelanem w Polskiej Misji Wojskowej przy Brytyjskiej Armii Renu. Do Polski wrócił w 1946 roku. Od 1957 roku ks. Herud był proboszczem w Brodach Poznańskich.
Na emeryturę przeszedł 13 grudnia 1981 roku, w dzień wprowadzenia w Polsce stanu wojennego.
- Większość mojego kapłańskiego życia poświęciłem siostrom zakonnym, a w szczególności Zgromadzeniu Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego, którym przez prawie pięćdziesiąt lat służyłem w konfesjonale – mówił o sobie ks. Herud.
>>>>>
No i ziemska droga dobiegla kresu tak jak chcial Bóg czyli najlepiej :O)))